wtorek, 10 lutego 2015

Kwasy, kwasy, kwasy!

Cześć Dziewczyny!

Z kwasem migdałowym po raz pierwszy miałam styczność ponad rok temu. Kiedy to zdecydowałam się na zabiegi z kwasem migdałowym pod okiem kosmetyczki. Z racji tego, że po paru zabiegach nie widziałam praktycznie żadnej zmiany, a nieopodal był salon Organique… Stwierdziłam, że lepiej zaniechać dalszych zabiegów, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na zakup jakiś fajnych kosmetyków. Tak się też stało. Jednak temat kwasów powrócił do mnie pod koniec lata. Wtedy zdecydowałam się na zakup kremu Pharmaceris z 5% kwasem migdałowym, równocześnie kupiłam również krem kojący. A po niedługim czasie do tej dwójki dołączył również krem z 10% kwasem migdałowym oraz płyn bakteriostatyczny z 2% stężeniem kwasu. Wszystkie te produkty całkiem dobrze się uzupełniały. Dziś postanowiłam opisać swoje wrażenia ze stosowania kremów Pharmaceris 5 i 10%.


Pharmaceris T krem z 5% kwasem migdałowym.

Produkt został umieszczony w estetycznym opakowaniu typu air-less. Opakowanie jest nieprzezroczyste więc na pierwszy rzut oka nie możemy zaobserwować zużycia. Jednak krem ma wyjmowany spód, więc jeśli jesteśmy ciekawi ile jeszcze zostało wystarczy otworzyć i zajrzeć do środka;)

Krem 5% po ok. 2 miesiącach używania i krem 10% od nowości (zdjęcie robione w połowie listopada).
Kremu zaczęłam używać w drugiej połowie września. Na Początku stosowania miałam obawy, że krem będzie mnie podrażniał i będę mogła go stosować jedynie 2-3 razy w tygodniu. Moje obawy okazały się jednak bezpodstawne i kremu mogłam używać codziennie. Oczywiście na noc, gdyż krem przeznaczony jest do stosowania na noc. Nie będę oszukiwać, przez rozpoczęciem kuracji moja cera nie była w złym stanie. Moja cera jest mieszana i wrażliwa, czasem pojawiają się na niej niedoskonałości, ale rzadko kiedy jest to coś poważniejszego. Zdecydowanie daleko jej do trądzikowej. Jednak oczywiście nie jest idealna i chciałam żeby wyglądała lepiej. Uznałam, że spróbować nie zaszkodzi. Wracając do kremu, ma on białą barwę i lekką konsystencję. Szybko się wchłania i nie zostawia tłustej warstwy. Często jakiś czas po wchłonięciu dodatkowo nakładałam na twarz odrobinę serum żeby nie dopuścić do nadmiernego przesuszenia cery. Wielu osobom przeszkadza zapach kremu. O dziwo ja (ta, która często narzeka na zapachy) nie miałam żadnych problemów z wonią tych kremów, odbierałam je jako lekkie, ulotne i dość neutralne. Na początku stosowania kremu spotkała mnie niemiła niespodzianka w postaci wielkiej diody na nosie. Przez całe swoje życie nie miałam tak wielkiego pryszcza jak wtedy, nie mogłam się go pozbyć przez jakieś 1,5 tygodnia. Obawiałam się, że pojawi się takich więcej. Na szczęście był to jednorazowy incydent. Widocznie ta niedoskonałość rosła już u mnie pod skórą i tak czy owak wyjść musiała;) Obserwowałam również lekkie łuszczenie zwłaszcza w okolicach nosa i brwi, nie było ono jednak dokuczliwe. Pozytywne efekty wynikające ze stosowania kremu zauważyłam dość szybko. Po przespanej nocy cera była bardziej wypoczęta, w strefie T zaobserwowałam zmniejszoną ilość sebum, cera stała się jaśniejsza (tego może akurat niekoniecznie chciałam), a jej koloryt  bardziej wyrównany. A przy tym wszystkim krem działał delikatnie, co bardzo mnie cieszyło, ponieważ obawiałam się mocnych podrażnień. Nie znalazłam w tym kremie żadnych wad, choć nie wiem jakby sobie poradził w przypadku cery usłanej niedoskonałościami. Być może na efekty trzeba by było dłużej poczekać.


Pharmaceris T krem z 10% kwasem migdałowym.

Po niespełna 2  miesiącach  stosowania kremu z 5% kwasem migdałowym zdecydowałam się na zakup wersji z 10% stężeniem, a dodatkowo dokupiłam świetny płyn bakteriostatyczny z tej samej serii (o nim innym razem).

Produkt został umieszczony w identycznym opakowaniu co jego brat;) Zapach jest podobny, różni ich tylko poziom stężenia kwasu oraz konsystencja. W przypadku kremu 10% konsystencja wizualnie jest bardziej przejrzysta, emulsyjna, ale w praktyce nieco cięższa. Dłużej się wchłania i gorzej znosi ewentualne towarzystwo serum. Nie warto przesadzać z ilością, ponieważ wtedy krem ma tendencję do łuszczenia się.  Na początku obawiałam się, że 10% to już będzie zbyt wiele dla mojej wrażliwej cery. Jednak moja twarz i szyja świetnie zniosły nawet codzienne stosowanie tego kremu. Najczęściej jednak stosowałam naprzemiennie 5 i 10%. Co więcej, przed użyciem kremu przemywałam twarz i szyję płynem bakteriostatycznym z tej samej serii. Krem nie spowodował u mnie wysypu, ani nadmiernego przesuszenia. Działał dobrze, ale powoli i delikatnie. Jednak powiedziałabym, że właściwie na równi z kremem 5%. Krem 5% zużyłam całkowicie, natomiast w przypadku kremu 10% po ok. 2 miesiącach zredukowałam stosowanie do 1-2 razy w tygodniu.


Oba te kremy przypadły mi do gustu (choć bardziej 5%), a inne produkty z tej serii doskonale uzupełniały ich działanie. Na pewno jeszcze do nich wrócę. Zadziałały o wiele lepiej niż kwasy wykonywane przez kosmetyczkę, a koszt dwóch kremów był niższy niż jeden „profesjonalny” zabieg (często można je kupić -40% taniej w Super-Pharm).


Znacie już te kremy? Jakie są Wasze opinie o nich?


91 komentarzy:

  1. Moja buzia póki co wraca do dawnego wyglądu, chociaż na brodzie wyskoczył mi taki bolący pryszcz, że szkoda gadać :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Osobiście nie próbowałam tej serii, ale płyn testowałam na R, i aż byłam zaskoczona, jakie przyniósł efekty :) ropne zmiany przestały się pojawiać, twarz się tak nie świeci a zaskórników jest mniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja takich problemów nie mam, ale płyn na mnie też dobrze działa i nie podrażnia;)

      Usuń
  4. Ten 5% krem mnie kusi od jakiegoś czasu, muszę wreszcie zakupić ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja używam tego 5% i przyznam, że znacznie poprawiła mi się po n im cera, z resztą nie pierwszy raz, bo w tamtym roku również go używałam :) I choć już mam drugie opakowanie, to nie wiedziałam, że można od spodu otworzyć i zobaczyć ile kremu jeszcze zostało (mądra ja!) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz będziesz sobie mogła zaglądać:D ja też na pewno jeszcze wrócę do 5%;)

      Usuń
  6. Przeglądałam się tej serii w aptece, ale ostatecznie kupiłam moje ampułki w drogerii. Myślę, że w następnej kolejności zainwestuje właśnie w tą serię. Narazie kończę jeszcze kosmetyki z La Roche posay

    OdpowiedzUsuń
  7. muszę koniecznie wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam jego próbki (5%) i sprawdzał się całkiem fajnie. Na razie nie myślę o żadnych zakupach, gdyż mój plan pielęgnacyjny twarzy wystarczy mi na jakieś 4-5 miesięcy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, nie to najgorszy krem jaki miałam. Zapchał mnie po kres, skóra nienaturalnie przetłuszczona i bolące gule. Nigdy więcej, dla mnie to wielki bubel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że u Ciebie któryś z nich się nie sprawdził. U mnie jak widzisz oba zadziałały ok choć 5% lepiej;)

      Usuń
  10. Ja mam 10% i sama nie wiem czy jestem zadowolona czy nie, muszę chyba poczekać na efekty. Zauważyłam suche skórki na czole między oczami i pod ustami, więc chyba równiez muszę zacząć używać co kilka ndni. Ten płyn mnie zainteresował, czekam na recenzję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja używałam przez bardzo długi czas codziennie, teraz tylko raz w tygodniu, ponieważ już osiągnęłam satysfakcjonujące efekty, a nie chcę być zbyt blada;) Przy kwasach po prostu trzeba pamiętać o odpowiednim nawilżaniu;)

      Usuń
  11. Czekam aż skończy mi się krem na noc i lecę po 5%! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ja mam z mazideł kwas migdałowy 15% mam hardcor na twarzy zobaczymy co bedzie potem ;p

    OdpowiedzUsuń
  13. Nigdy nie miałam kwasów ale zapewne je wyprobuje

    OdpowiedzUsuń
  14. Czekałam na taką recenzję :D Chyba pod koniec roku skuszę się na ten 5% :)

    OdpowiedzUsuń
  15. mnie się właśnie 10% kończy, na kilka razy mi zostało z tego co widzę i jestem zadowolona, poprawił stan skóry, choć nie tak bardzo jak początkowo liczyłam :)) ;p w przyszłym roku zdecyduję się jednak na kwas u dobrej kosmetyczki
    u Ciebie najwidoczniej był źle dobrany, jeśli po takim zabiegu nie widziałaś różnicy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko powiedzieć, kosmetyczka powiedziała, że mam wrażliwą i delikatną cerę. Zaczęła więc od małego stężenia i z każda kolejną wizytą stężenie było większe. Dla mnie to i lepiej, że kremy zadziałały fajniej niż zabiegi bo te zabiegi mnie trochę męczyły, a tak mogę sobie nałożyć w domu i już:) Dlatego na razie daruje sobie kwasy w gabinecie. Choć pewnie kiedyś pomysł wróci - ze mną nigdy nie wiadomo;)

      Usuń
    2. hyhy no różnie bywa, często ciekawość czy spontaniczność zwycięża
      ja właśnie patrząc po koleżankach i efekcie po zabiegach jakim się poddały widzę efekt, którego jeszcze nigdy pielęgnacją nie udało mi się osiągnąć, choć kieszeń zapewne mocniej boli :))

      Usuń
    3. Ja słyszałam, że sporo też zależy od tego jaką ktoś miał wcześniej cerę. Podobno jeśli się miało w miarę ok cerę tak jak ja to efekty mogą nie być aż tak spektakularne. U mnie ze znajomych nikt nie robił więc trudno mi powiedzieć w sumie. Chciałabym spróbować kawitacji, ale nie do końca wiem czy mogę;)

      Usuń
    4. a to na pewno im więcej do oczyszczania tym bardziej widoczne efekty :) hyhy
      a czemu masz wątpliwości co do kawitacji ?

      Usuń
    5. Wiesz co kiedyś się pytałam u zdaje się dwóch kosmetyczek, bo generalnie przeciwskazaniem do wykonania kawitacji są metalowe implanty w ciele. Ja takie posiadam, co prawda nie w twarzy, a z kręgosłupie, ale one nie potrafiły odpowiedzieć czy można czy nie można w takiej sytuacji (mnie się wydaje, że można) i nie chciały ryzykować hmm. No, a chciałabym kiedyś spróbować bo słyszałam, że to fajne;)

      Usuń
    6. aaa no to faktycznie, chyba najlepiej swojego ortopedy zapytać :) niby daleko, ale na wszelki wypadek nie zaszkodzi zasięgnąć języka :)

      Usuń
    7. Hehe tylko, że on urzęduje na drugim końcu Polski:D

      Usuń
  16. Miałam tylko wersję 5% i byłam zadowolona (i to bardzo!) jednak spotkałam się z opiniami, że 10% jest gorsza :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie mi bardziej pasuje 5% więc to do niego będę wracać;)

      Usuń
  17. ja pewnie po retinoidach wrócę do migdała w postaci tego kremu

    OdpowiedzUsuń
  18. ja używam 5% stężenia i jest super! bałam się go użyć bo mam trądzik różwaty, moja cera jest bardzo wrażliwa i naczynkową, jednak krem nie wywołał żadnego przesuszenia, podrażnienia czy jakichkolwiek innych negatywnych skutków. Zredukował wydzielanie sebum, rozjaśnił cerę i znacznie zmniejszył ilość zaskórników. Dla mnie rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też na początku się bałam, ale nie było czego :)

      Usuń
  19. Ciekawa jestem jaki by u mnie przyniósł efekt.

    OdpowiedzUsuń
  20. Moja cera ma dość duże tendencje do świecenia się, w okresie zimowym jest przesuszona, no i te niespodzianki .... Ciekawe jak krem sprawdziłby się umnie. To już nie pierwsza pozytywna opinia, którą słyszałam o tych kremach :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zabiegi kwasem migdałowym od wielu lat robiłam seriami u kosmetyczki i zawsze byłam zadowolona z efektów. Szczególnie gdy łączyłam je z mikrodermabrazją. Teraz za to chcę zrobić sobie kurację kwasem glikolowym i postanowiłam zaopatrzyć się w Glyko-A. Później, być może sięgnę właśnie po coś z migdałkiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś chciałam właśnie zrobić mikrodermabrazję, ale kosmetyczka powiedziała, że to mi niepotrzebne hm

      Usuń
  22. ja mam 10% i muszę z nim być ostrożna :P ale tak jak rozmawiałaśmy u mnie kupię sobie 5% :)

    OdpowiedzUsuń
  23. o przypomniałaś mi o nim, bo miałam ochotę na wypróbowanie go ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Słyszałam o nich, ale żadnego nie testowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  25. używałam tych kremów jakieś dwa lata temu - wtedy były względną nowością ;)
    i powiem tak - piątka nie dawała u mnie żadnych efektów.
    nic, po prostu nic.
    ale ja mam pancerną, twardą skórę, więc nie dziwota to ;)
    dziesiątka sprawdziła się nieźle - ładnie porozjaśniała przebarwienia po świeżych i starszych wypryskach, fajnie oczyszczała skórę.
    najpierw twarz trochę piekła, ale po nocy to mijało.

    miałam też płyn - w zeszłym roku, nawet pisałam o nim na blogu swego czasu.
    świetnie oczyszczał.
    szkoda tylko, że jest go tak niewiele, a mało nie kosztuje.

    jednak i tak uważam, że dobrze wykonany peeling chemiczny z użyciem kwasu migdałowego daje o wiele lepsze efekty, niż kremy wszelkie - wiesz, tam masz sam kwas, po serii pięciu zabiegów skóra naprawdę wygląda o niebo lepiej.
    po jednym dniu efekty nie będą spektakularne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam właśnie kilka zabiegów i efekt u mnie z kolei żaden...
      Ja mam delikatną cerę więc może dlatego u mnie dobrze zadziałały;) Co do płynu faktycznie jest go trochę mniej bo zdaje się 190ml, ale jest wydajny. Ja zaczęłam używać tego płynu w połowie listopada i jeszcze nie zuzyłam więc moim zdaniem warto zwłaszcza, że działa fajnie;)

      Usuń
  26. nie miałam jeszcze, ale skuszę się, jak tylko troszkę zapasów zużyję :))

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie miałam nigdy tych kosmetyków, a właśnie chyba teraz to jest coś czego potrzebuję...

    OdpowiedzUsuń
  28. Bardzo podoba mi się opcja otwarcia opakowania od spodu :) Nic się nie zmarnuje!

    OdpowiedzUsuń
  29. miałam 10% i jestem ogromnie zadowlona z tego kremu

    OdpowiedzUsuń
  30. u mnie czeka w kolejce krem Bandi z kwasem migdałowym, ale boje się właśnie wysypu na twarzy :D:D

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie miałam nic z pharmaceris do pielęgnacji. Miałam jedynie fluid nawilżający, ale on okazał się być bublem i juz go nie używam :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Jeszcze nigdy nie miałam ale chętnie po nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Pewnie kiedyś w końcu się skuszę na któryś z tych kremów :-)

    OdpowiedzUsuń
  34. Ja się zraziłam do kremów z kwasem migdałowym...

    OdpowiedzUsuń
  35. Staram sie unikać takich kosmetyków. Moja cera nie jest najlepsza i boje się, że sama sobie zaszkodzę, może gdybym zaczęła tak jak Ty od zabiegów pod okiem kosmetyczki byłoby inaczej :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Do tej pory jeszcze się nie zdecydowałam na żadne kosmetyki z kwasami i póki co nie widzę takiej potrzeby. Ale dobrze ze się u Ciebie sprawdziły.

    OdpowiedzUsuń
  37. U mnie z kolei lepiej sprawdzała się wersja 10%, na 5% moja cera praktycznie nie reagowała :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Hmm a ja chyba nigdy nie używałam kwasów, musiałabym zobaczyć czy moja skóra by je polubiła

    OdpowiedzUsuń
  39. Nie znalam ich wczesniej, ale chetnie bym wyprobowala :) Jeszcze nie mialam stycznosci z kwasami ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Zamierzam je wypróbować w kolejnym sezonie zimowym już :) 5% zwykle działa bardziej powierzchniowo niż 10%, dlatego lepsze efekty widać na pierwszy rzut oka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tak być, w każdym razie efekt był dość szybko widoczny pomijając tego początkowego pryszcza;)

      Usuń
  41. Ja kupiłam albo ten 5% albo 10%... Kurcze nie pamiętam już musiałabym spojrzeć na zamówienie :P W każdym razie cieszę się, że pomogły i z niecierpliwością czekam na swój kremik :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha dobre;) ciekawa jestem jak się u Ciebie sprawdzi;)

      Usuń
    2. Już do mnie przyszedł 10% jednak to było :D Wczoraj użyłam i muszę powiedzieć, że ma bardzo intensywny zapach.

      Usuń
    3. Dla mnie ten zapach jest b lekki, może dlatego, że ja jestem przyzwyczajona do takich aptecznych kosmetyków;)

      Usuń
  42. Ja nie kwasowa ale planuję, muszę tylko trochę się dokształcić ;-)

    OdpowiedzUsuń
  43. Jedyne co mnie odstrasza od tych kremów to cena ;/

    OdpowiedzUsuń
  44. Myślałam, że zawsze większą różnicę po kwasach widać po wyjściu od kosmetyczki, niż po stosowaniu własnych specyfików, a tu taki psikus :) Wiem, że kwasy mają też fajne działanie przeciwzmarszczkowe, ale jakoś na razie się boję :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Moja mama używała kiedyś i 5 i 10% i o wiele bardziej przypadł jej do gustu 5%:)

    OdpowiedzUsuń
  46. Ta piateczka mogłaby być też fajna dla mojej skóry. Lubię lżejsze formuły, więc już sam ten fakt do mnie mocno przemawia :) Boję się jednak. Na słowo 'kwas' reaguję niemałym przerażeniem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 5% zdecydowanie przyjemniejszy w użyciu, też się obawiałam tych kwasów hihi, ale nic się nie stało poza tym wielkim pryszczem na początku ;D

      Usuń
  47. używam wersji z 5% kwasu, nie wiedziałam, że te kremy tak różnią się konsystencją

    OdpowiedzUsuń
  48. Płyn Pharmaceris jest moim ulubieńcem i niedługo pewnie przytulę trzecią butelkę - już się za nim stęskniłam :) Ale krem już tak dobrze się u mnie nie sprawdził. Z tego co pamiętam miałam 10, która zapchała mi skórę na całej linii rzuchwy. Wolałabym już do tego nie wracać :)
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
  49. kupiłam sobie 10% kiedyś i zrobił mi istne pobojowisko, teraz zamierzam podleczyć cerę trochę i może tym razem wypróbuję 5%, w tym momencie nakładam 12% kwas glikolowy i nie robi mi nic złego, trochę suchości :)

    OdpowiedzUsuń
  50. Kremy Pharmaceris bardzo lubię do cery naczynkowej, no i chyba skuszę się na tą 5-kę.

    OdpowiedzUsuń
  51. miałam z tej serii płyn do twarzy i bardzo mnie podrażnił

    OdpowiedzUsuń
  52. Od dawna mam zamiar wypróbować, ale jakoś mi nie po drodze :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Nawet nie wiedziałam, że mają otwierane dna, idę sprawdzić ile mojego 5% zostało do wymęczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Nie znam.. Ale mam z innej firmy i niedługo zacznę kurację - 5 % kwas migdałowy, mam nadzieję, że coś się poprawi. Kilka lat temu też byłam u kosmetyczki na kwasach, ale w sumie poprawy nie widziałam, jedynie kasy szkoda było :))

    OdpowiedzUsuń
  55. Używałam toniki i peelingi z kwasem migdałowym, ale jakoś tak wyszło, że kremu z kwasami nigdy nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  56. miałam kiedyś z fitomedu maseczkę z korundem, mile wspominam:))

    OdpowiedzUsuń
  57. Polecam kwasy z Bandi :) Z tej diody nie mogę, może cera się oczyszczała i wylazło diabelstwo :D U mnie takie jedynie wychodzą, jak przeholuję ze słodkościami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe no naprawdę jak żyje to takiego wielkiego syfa nigdy wcześniej nie miałam;) dobrze, że skończyło się tylko na jednym bo bym zwątpiła:D Z Bandi mam właśnie jakiś kwas w zapasie:)

      Usuń
  58. Moje pierwsze podejście do kwasów skończyło się kilkoma diodami, więc przestraszona efektami, o jakie nie do końca mi chodziło, odstawiłam krem. Teraz zmądrzałam i serum z kwasem, które właśnie używam, tak prędko nie odstawię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby mi się pojawiło kilka to chyba też bym wymiękla :D

      Usuń
  59. Koleżanka bardzo mi polecała ten 5 %, ale mam suchą i wrażliwą skórę i mam dylemat czy kupić go czy nie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze.

Jeśli jednak nie czytasz nie komentuj i nie pisz głupot;) Proszę nie zostawiaj linków, to nie jest miejsce na Twoją reklamę. Komentarze zawierające linki będą usuwane.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...