Antyperspirant Garnier Neo
kupiłam wyłącznie z ciekawości, miałam już bowiem kolejne opakowanie mojej
ulubionej kulki Vichy. Kulka Vichy świetnie się u mnie spisuje, ale brakuje mi
w niej jednego – przynajmniej odrobiny pielęgnacji. Liczyłam więc na to, że
Garnier dodatkowo zadba o moją skórę pod pachami, która jak już kiedyś
wspominałam jest wrażliwa i skłonna do podrażnień.
Opis
producenta
Pierwszy antyperspirant w
suchym kremie od Garniera dla intensywnej 48 godzinnej ochrony i regeneracji
skóry pod pachami. Idealne połączenie skuteczności antyperspirantu i
pielęgnacji skóry, dzięki zawartości 80% składników pielęgnacyjnych. Wchłania
się natychmiastowo, niewidoczny na skórze i ubraniach. Lekki zapach o
bawełnianej świeżości.
Moja
opinia
Opakowanie
Poręczna tubka zawierająca
40ml produktu. Produkt dozujemy przez trzy otwory;) Forma opakowania przypadła
mi do gustu z jednym tylko zastrzeżeniem – jedna krawędź tubki jest zbyt ostra i
zdarzyło mi się nią lekko dźgnąć;)Pod koniec ciężko wycisnąć resztki z opakowania, ale przyznaję, że ja jestem "słabeuszkiem";)
Konsystencja i zapach
Antyperspirant ma postać
suchego kremu. Myślę, że dzięki temu można by go wypróbować również na innych
częściach ciała, które przejawiają wzmożone pocenie się. Do wyboru mamy wersję
bezzapachową oraz kilka wersji zapachowych. Ja wybrałam bezzapachową, ponieważ
uważam, że tego typu produkt powinien działać i chronić, a nie pachnieć. Od
zapachu mam perfumy, ewentualnie balsamy;) Myślę jednak, że większość wybierze
wersje zapachowe.
Działanie
Nie sprawdzałam czy działa
przez 48h, przykro mi ale myję się znacznie częściej;) Produktu używałam raz
dziennie rano. Nie wchłaniał się aż tak błyskawicznie jak zapewnia producent,
ale szczerze mówiąc ja nic sobie z tego nie robiłam. Zakładałam ubranie od razu po
aplikacji i nic złego się nie działo – nie zostawiał śladów ani na skórze ani na
ubraniach. Produkt nie wysuszał mojej
skóry, ale pielęgnował ją bardzo subtelnie. Miałam nadzieję na coś więcej. Nie
jestem zbyt aktywna fizycznie, nie uprawiam sportów, ale jestem podatna na
stres. W normalnych sytuacjach Garnier radził sobie bez zarzutów, natomiast w
sytuacjach wzmożonego stresu zdarzało się, że dawał plamę. Dlatego też gdy już
wiedziałam, że dzień zapowiada się nerwowo zamiast Garniera wybierałam kulkę Vichy. W
pozostałych przypadkach spokojnie mogłam użyć Neo. Myślę jednak, że w kwestii
antyperspirantu tak naprawdę trudno coś doradzić. Każdy ma trochę inny stopień
potliwości, inny tryb życia i poziom aktywności. Dlaczego o tym wspominam? Moja
siostra również używa Neo (aktualnie drugiego opakowania) i u niej nigdy nie
zawodzi. Wydało mi się to interesujące, ponieważ ona w przeciwieństwie do mnie
prowadzi bardzo aktywny tryb życia, regularnie ćwiczy, ale za to nie jest
podatna na stres. Tak więc wszystko to jest czynnikiem indywidualnym;) Nie
pozostaje nic innego jak przetestować na własnej skórze.
Garniera używałam od połowy
stycznia. Opakowanie wystarczyło mi na ok. 3,5 miesiąca stosowania. Nie jest to zatem tak spektakularny wynik jak w przypadku Vichy, ale mimo wszystko nie jest zły.
Znacie Neo? Jakie jest Wasze zdanie o nim? Z tego co wiem, produkt jest dość kontrowersyjny;)
Właśnie ciekawił mnie ten produkt. Chętnie go wypróbuje :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, z antyperspirantami ciężko doradzić... Ja używam głównie rexony, całkowicie mi ona wystarcza i nie czuję potrzeby zmiany ;) ale może jak kiedyś zapragnę czegoś innego, to go wypróbuję, dobrze, że nie brudzi ubrań, bo bardzo zwracam na to uwagę ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam wrażenie, że jest to mocno indywidualna kwestia;) Ten zachowywał się bardzo zmiennie, na szczęście nic mi nie pobrudził;)
Usuńja bardzo chwalę sobie kulki z Avonu. Aktualnie testuję lulkę Synergen czy jakoś tak.
OdpowiedzUsuńA to nie miałam chyba z Avonu, Synergen kiedyś miałam, ale działania nie pamiętam:D
UsuńNie miałam jeszcze okazji używać :)
OdpowiedzUsuńMiałam go kiedyś kupić. :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze, ale miałam ochotę tylko na jakąś wersję zapachową :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że większość sięgnie po wersje zapachowe:D
UsuńChciałam kupić któryś z tych wersji ale w sumie nie wiem który wybrać wiec zostane przy dezodorantach w sprayu :)
OdpowiedzUsuńMnie te w sprayu bolą w paszki:D
UsuńJa jestem fanką Ziaji w tym temacie, no i ałun z zapaszkami lubię :)
OdpowiedzUsuńAlun też sobie ceniłam kiedyś:)
UsuńNa mnie dezodoranty Garniera w ogóle nie działają :(
OdpowiedzUsuńNo właśnie tak jak napisałam. Wszystko to jest mocno indywidualną kwestią...
UsuńBardzo fajnie opakowanie. Ja niestety nie używam żadnych drogeryjnych antyperspirantów ( potrzebuję ciężkiej altymetrii :P ) głównie sięgam po apteczne wynalazki / blokery.
OdpowiedzUsuńNo opakowanie ciekawe, chociaż pod koniec trochę ciężko było coś wycisnąć;) Ja z aptecznych lubię Vichy:) A w zanadrzu mam niebieski Etiaxil. Tylko trochę się go boję bo podobno szczypie:O A Ty czego używasz z tych aptecznych?;)
UsuńObecnie używam właśnie niebieskiego Etiaxilu i niestety jest to prawda, produkt szczypie i pali >.< Najlepiej go stosować jak się depiluje pachy, bo jak się goli to ojj będzie bolało :P ale jest skuteczny.
UsuńWłaśnie już się boję go użyć haha:D
Usuńheheh :P
UsuńMam zamiar wypróbować tą nowość garniera :)
OdpowiedzUsuńBo aktualnie używam lady speed stick :)
Mam zamiar wypróbować tą nowość garniera :)
OdpowiedzUsuńBo aktualnie używam lady speed stick :)
Na razie mam zapas antypespirantów z Ziaji :)
OdpowiedzUsuńJa aktualnie używam wersji z bawełną i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko wypróbuję, chociaż na stres też jestem podatna ;) Ale dla mnie ważne, żeby nie zostawiał śladów.
OdpowiedzUsuńKontrowersyjny - to dobre określenie. Cały czas waham się nad jego kupnem, zdania są baardzo podzielone.. Póki co wiernie zostaję przy Nivei Invisible - na lepszy chyba nie trafiłam :)
OdpowiedzUsuńKontrowersyjny zdecydowanie bo u niektórych czytałam, że nie działa nic a nic...
UsuńTeż sie ostatnio skusiłam. Chwilowo znudzilam sie zieloną kulką i potrzebowałam odskoczni :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, czasem potrzebna jest odskocznia nawet jeśli już mamy produkt pewnik;)
Usuńja teraz mam Payot jako odskocznię od zielonej Vichy :) dobrze , że mnie nie dźgnął ani razu :) rozbawiłaś mnie tym określeniem :D
OdpowiedzUsuń:*
Z Payot jeszcze nic nie miałam:) Ano cóż zrobić jak dźgał paszkę:D
UsuńNie miałam jeszcze, ciekawy produkt choć moim ulubieńcem jest wciąż Ziaja w kulce :-)
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie, chociaż jakiś czas temu zrezygnowałam z kulek na rzecz dezodorantów, bo przeszkadzało mi w nich to, że pachy były mokre zaraz po użyciu. Podejrzewam, że podobnie byłoby z tym produktem, mimo że to krem :) No i jakoś szczególnie mnie nie kusi, tym bardziej, że bywa kontrowersyjny.
OdpowiedzUsuńJa właśnie niedawno zakochałam się w Vichy, a Garnier ciekawi mnie od dawna, ale mam wrażenie, że u mnie się nie spisze. Cóż jednak antyperspirant to tak jak piszesz indywidualna sprawa i trzeba samemu wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńNa mnie Vichy śmierdzi okrutnie, także używałam przez tydzień i podziękowałam za smrodek pod pachami (a nie mam problemów z poceniem), tego nie miałam okazji używać, ale takie te kulkowe mineralne Garniera są całkiem ok (chociaż zależy, jaki zapach).
OdpowiedzUsuńMi nie przeszkadza zapach Vichy:D ale np siostra też go miała i mówiła, że jej nie pasował właśnie ze względu na zapach... Ten mineralny Garnier też kiedyś miałam, był spoko tylko chyba trochę brudził.
UsuńMiałam w wersji zapachowej i nawet polubiłam. Ja z kolei zauważyłam, że produkt wchłaniał się praktycznie chwilę po aplikacji. Z poceniem się też nie miałam zbyt wielu problemów. Przyjemniaczek ale chętnie wypróbowałabym Vichy, o którym piszesz :)
OdpowiedzUsuńMoże to też trochę kwestia ilości jaką się aplikuje. Vichy dobrze spełnia swoje zadanie:)
Usuńmam na niego ochote;)
OdpowiedzUsuńNiedługo będę miała okazję go testować :)
OdpowiedzUsuńU mnie garnier sprawdza sie o wiele lepiej niz Vichy, ale za tą wersja nie przepadam, wole klssyczne kulki i spray ;) i koniecznie z zapachem! tym rozowym! ;)
OdpowiedzUsuńJa także najchętniej sięgam po dezodoranty bezzapachowe :-)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą - każdy ma inne preferencje i u każdego produkty tego typu sprawdzą się inaczej. Ja sama bardzo długo szukałam idealnego dezodorantu. Chciałam, żeby był bez aluminium, bez alkoholu... W końcu trafiłam na dezodorant Eisenberg i jestem bardzo bardzo zadowolona :-)
Fajnie, że znalazłaś ulubieńca:)
UsuńZdecydowanie stawiam na antyperspiranty w sprayu. Z kulek mam tylko Bloker Ziaji, który używam raz w tygodniu.
OdpowiedzUsuńZnam i lubiłam w okresie zimowym, kiedy nie potrzebowałam mocnej ochrony :) Teraz na lato znalazłam coś skuteczniejszego, jednak uważam że to wart uwagi produkt :)
OdpowiedzUsuńA właśnie tak sobie myślę, że na lato byłby za słaby pewnie
UsuńMuszę kiedyś wypróbować :)
OdpowiedzUsuńAle smieszny antyprespirant! Nie widzialam nigdy zeby byl w takiej formie :P Hmm, nie wiem czy u mnie by sie sprawdzil, ja najbardziej lubie takie w kulce...
OdpowiedzUsuńJa właśnie też jestem fanką kulek, ten kupiłam z ciekawości, ze względu na tą nietypową formę;)
UsuńHmm, no mi by chyba przeszkadzalo ze nie wchlania sie szybko :P Druga sprawa to ze poce sie dosyc duzo niestety i nie kazdy antyprespirant daje rade :P
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWłaśnie mógłby się szybciej wchłaniać, ale możliwe, że nakładałam zbyt dużo bo wiele osób pisze, że szybko się wchłania;)
UsuńStosuję obecnie i jestem mniej lub bardziej zadowolona. Podzielam twoja opinie, że końcówkę trudno jest wycisnąć - niestety. Ale nie podrażnił mnie więc jest ok :)
OdpowiedzUsuńMam wersje zapachową, ale słabo pachnie więc zalicza sie raczej do bezzapachowych :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o działanie to mam identycznie zdanie jak ty :)
Jeszcze nie mialam okazji go używać, ale może kiedyś się jednak skuszę :)
OdpowiedzUsuńU mnie antyperspiranty garnier się sprawdzały przez dłuższy czas, neo niestety nie podołał....
OdpowiedzUsuńZ jednej strony mnie nie kusi, bo już mam ulubieńców tego typu, ale z drugiej ma bardzo ciekawe opakowanie i to właśnie ze względu na nie, chciałbym go wypróbować.
OdpowiedzUsuńTo chyba pierwsza pozytywna opinia na temat tego dezodorantu, może i się skuszę :)
OdpowiedzUsuńZ tą pozytywnością u mnie to raczej tak pól na pół;)
UsuńOd dłuższego czasu bardzo mnie kusi, muszę go niedługo na sobie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńObecnie stawiamy na wyłącznie naturalne dezodoranty:)
OdpowiedzUsuńZ naturalnych chyba tylko Alun miałam;)
UsuńMiałam na niego ochotę, ale po negatywnych opiniach postanowiłam ,że nie zaryzykuje :)
OdpowiedzUsuńJa chyba wolę bardziej wersje zapachowe, ale gdyby ten się u mnie sprawdził, dlaczego nie :)
OdpowiedzUsuńJeszcze go nie miałam. Ciekawi mnie ten sposób aplikacji. Zdecydowanie jednak wolę wersje zapachowe. Lubię, kiedy każda część mojego ciała pachnie inaczej.
OdpowiedzUsuńMiałam wersję Fruity Flower i ogólnie byłam zadowolona, choć nie mam dużych wymagań w stosunku do antyperspirantów :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy antyperspirantu w tej formie. Ciekawe jakby sie u mnie spisał :)
OdpowiedzUsuńPóki co chyba jednak pozostanę kulce Vichy. Jest niezawodna :)
No właśnie ten potrafił czasem dać plamę. Kulka Vichy za to jest niezawodna:)
UsuńNo właśnie, ja zdecydowanie w tej kwestii stawiam na niezawodność ;)
UsuńForma mnie zaciekawiła i też musiałam kupić żeby przetestować :) Najskuteczniejszy nie jest ale mimo to go nawet lubię.
OdpowiedzUsuńPosiadam od kilku dni i jestem z niego zadowolona. Myślałam że będzie o wiele gorzej ,ale jak na razie sprawdza się naprawdę dobrze :) .
OdpowiedzUsuńCiekawią mnie jego właściwości pielęgnacyjne, bo w końcu coś by się tym pachom przydało przy ciągłej depilacji i omijaniu przy balsamowaniu. ;d
OdpowiedzUsuńMiałam wersję zapachową dla mnie jest to jeden wielki bubel Garniera . Używam innych antyperspirantów Garniera i sprawdzają się o wiele lepiej niż ten
OdpowiedzUsuń