niedziela, 19 listopada 2017

Innisfree Canola Honey Lip Balm Smooth Care!

Cześć Dziewczyny!
Nie od dziś wiadomo, że jestem balsamowym pożeraczem. Wiedzą o tym już nawet osoby, które nie znają mnie zbyt dobrze, więc skala zjawiska jest dość duża;) Gdyby z jakiegoś powodu mieliby mi odebrać wszystkie kosmetyki to zapewne rzekłabym: błagam, zostawcie mi chociaż balsam do ust!:D W ubiegłym miesiącu zaczęłam zatapiać swe „krwiopijcze” usta w kolejnym balsamie;) Tym razem koreańskim. Innisfree Canola Honey Lip Balm Smooth Care kusił mnie już od dłuższego czasu, a że w kwestii pielęgnacji ust mam naprawdę duże potrzeby to musiałam w końcu sprawdzić co jest grane i tak oto tuż po koreańskich świętach trafił w moje ręce. Jak się spisał?

zdjęcie przedstawiające balsam do ust Innisfree Canola Honey Lip Balm Smooth Care
Balsam do ust Innisfree Canola Honey Lip Balm Smooth Care otrzymujemy w papierowym kartoniku. Wewnątrz znajdziemy wysuwaną pomadkę w biało-miętowym opakowaniu. Ucieszyłam się, że trafiła do mnie taka wersja opakowania gdyż podczas przeglądania asortymentu Jolse widziałam nieco inną szatę graficzną, a ta jest w moim odczuciu ładniejsza;) Miałam szczęście;) Pojemność to w tym przypadku 3,5g, więc jak na mój użytek mało. Ale mimo wszystko koniecznie musiałam ją wypróbować:)

Sztyft posiada zielonkawy kolor, który jest według mnie całkiem zabawny i przyjemny dla oka. Wszak zawsze to jakieś urozmaicenie od białych albo żółtawych sztyftów;) Sam sztyft został ścięty na skos by ułatwić aplikację. Choć muszę przyznać, że w moim przypadku to nie ma znaczenia gdyż nawet gdy sztyft jest ścięty na prosto to ja zawsze stosuję tak duży nacisk, że w efekcie zawsze mam pomadkę wyprofilowaną wręcz… obustronnie;) Prawie jak stożek albo jakąś krzywa wieża;) Zazwyczaj wywołuje to rozbawienie osób postronnych i pytania z cyklu: jak Ty to zrobiłaś? 
Wracając jednak do tytułowej pomadki Innisfree posiada ona idealną twardość gdyż nie jest zbyt miękka i się nie rozwarstwia ani też nie jest przesadnie twarda. Dzięki temu gładko i bezproblemowo sunie po ustach jak na nartach;) Canola Honey Lip Balm Smooth Care według mnie smaku i zapachu nie posiada, a wczuwałam się bardzo mocno i dokładnie niczym detektyw;) To dla mnie zaleta, ponieważ najbardziej lubię bezzapachowe balsamy do ust albo ewentualnie takie, które pachną, ale delikatnie (tak jak np. mój mega hit Laneige Lip Sleeping Mask). Niemniej w ofercie Innisfree jest jeszcze parę wersji pomadek i możliwe, że któraś z nich zapach posiada. 
Konsystencja pomadki jest w sam raz, ale nie jest to jeden z tych balsamów, który znika po minucie od posmarowania. Na ustach jest wyczuwalny delikatny film ochronny, a dodatkowo balsam zapewnia ładny połysk:) Działanie jest bez zarzutów. Pomadka najlepiej spisuje się jako nawilżacz w ciągu dnia lub kosmetyk do torebki. Na noc również jak najbardziej się nadaje, ale w tej roli jestem wierna masce Laneige:) Po użyciu pomadki Innisfree usta są pięknie wygładzone, odżywione i nawilżone. A nawet sprawiają wrażenie nieco bardziej sprężystych. Bardzo polubiłam się z tym balsamem i na pewno wypróbuję jeszcze inne wersje. Jeśli je kojarzycie to dajcie znać jak z ich zapachami. Chociaż Innisfree ma bardzo przyjemne zapachy, więc podejrzewam, że z żadną nie powinnam mieć problemów:) Jeśli jesteście ciekawi jak balsam sprawdza się w sytuacjach ekstremalnych to pisała o nim też Inga.


Balsam do ust dostępny jest np. na Jolse gdzie często można trafić na korzystne promocje:)


Znacie Innisfree Canola Honey Lip Balm Smooth Care lub inne balsamy do ust tej marki?

43 komentarze:

  1. Nie miałam nigdy kosmetyków tej marki. Sztyft faktycznie bardzo ładny, też lubię niepachnące i niesmakujące produkty do ust;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety ciągle zapominam o produktach do ust, a mam w zapasach pełno różnych balsamów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sztyft całkiem ładny i kuszący :) Ja nie mogę mieć masy pomadek, masełek i innych do ust, bo o nich zapominam. Na razie wystarcza mi rumiankowa pomadka z Alterry oraz kokosowe masełko Nivea :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dużo balsamów do ust też nie:) bardziej chodzi o to, że często używam, więc dużo zużywam:)

      Usuń
  4. Kocham ten balsamik, chyba pora kupić kolejny, bo z pomadek w zapasie mam już tylko tą z pikachu xD zastanawiam się tylko czy tą, czy inną wersję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że też Ci odpowiada, bo w kwestii pomadek czasem mamy inne gusta :)

      Usuń
    2. Różnie to z tym gustem u nas bywa bo miewałyśmy wspólnych ulubieńców jak i wspólne buble. Tak jak np masełko Flos-Lek. Ciekawa jestem pozostałych dwóch z serii. Na Pika Pika miałam chęć, ale bałam się, że słaby będzie:P

      Usuń
  5. Nie miałam ich balsamów, ale wygląda ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja ostatnio sięgam wyłącznie po Carmex 😊😊

    OdpowiedzUsuń
  7. wcześniej oczywiście o nim nie słyszałam, tak jak Ty używam balsamów do ust w dzień i smaruję nimi wari na noc, są dla mnie jak kremy do rąk, które zużywam hurtowo

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje usta w obecnym okresie przeżywają koszmar. Wiecznie popękane spierzchnięte. Nie ważne co stosuję to zawsze tak jest. Wszyscy się śmieją, że w każdej torebce i kurtce a nawet w samochodzie mam coś dla moich ust. Będę musiała przetestować tą pomadkę. Świetny wpis. Ja raczkuję dopiero z blogowaniem, ale zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może wypróbuj maskę Laneige, jest naprawdę mega. A w ciągu dnia ten sztyfcik bardzo pomocny:) Dziękuję i życzę powodzenia.

      Usuń
  9. w torebce mam chyba ze 4 pomadki ochronne i używam każdej z nich :P Innisfree lubię za maski w płachcie

    OdpowiedzUsuń
  10. Opakowanie faktycznie ładne :D
    Aktualnie moje usta nie wymagają dodatkowej pielęgnacji, dlatego stosuje tylko peeling z lusha i eosa. Oby tak zostało jak najdłużej :D

    https://szopit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nic tylko się cieszyć:) A Lush chętnie bym wypróbowała:)

      Usuń
  11. Ładniusi taki miętowy sztyfcik, wpada w oko :) Super, że jesteś zadowolona. Ja na ogół nie używam niczego specjalnego do ust. Ot, od czasu do czasu potraktuję je miodem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nieźle! To moje by już odpadły!:D Pozazdrościć:)

      Usuń
  12. Zaciekawiłaś mnie bardzo, bo nie znam wgl tej marki :) Muszę poszperać w internecie co oni tam jeszcze mają ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie miałam jej ale też mam tak że pomadki"są wyprofilowane" do moich ust, nie chce mi się góry i dołu smarować osobno więc między wargi ja daję i tak tworzę profil 😁 idealny dla mnie :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie zamawiam kosmetyków z zagranicznych stron :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakieś obawy czy tak po prostu nie w Twoim guście?:)

      Usuń
  15. Ty Kochana rzeczywicie jesteś największym balsamowym pożeraczem jakiego znam! :)
    Lubię sztyfty do ust ścięte na prosto. Mogłabym się ciągle nimi myziać :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Mimo ze nie mam problemów ze naskórkiem ust to regularnie używam produktów do ich pielegnacji. Ciekawe czy Jolse będzie miało promocje na BlackmFriday 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, coś mi mignęło w newsletterze i na insta, że -25% na wszystko do 30.11:D

      Usuń
  17. Marki oczywiście nie znam i nie testowałam;). Jestem do tyłu w temacie koreańskich kosmetyków;). Ale super, że balsam się sprawdził:). Ja mam teraz szyft Sephory - ten różowy wysuwany i powiem Ci, że też fajny:).

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze.

Jeśli jednak nie czytasz nie komentuj i nie pisz głupot;) Proszę nie zostawiaj linków, to nie jest miejsce na Twoją reklamę. Komentarze zawierające linki będą usuwane.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...