wtorek, 27 lutego 2018

Dermedic Linum Emolient w trosce o suchą skórę!

Zima to taki czas, podczas którego skóra naszego ciała jest bardziej wymagająca. Potrzebuje większej troski i intensywniejszego nawilżenia. To tak w teorii bo w praktyce skóra mojego ciała należy do tych suchych niezależnie od pory roku. Staram się więc używać produktów nawilżających i odżywczych regularnie. W przeciwnym razie potrafi mnie zaskoczyć dość spektakularna Sahara, a wtedy nie tak łatwo wyjść na prostą. Jeśli jesteście posiadaczkami skóry suchej i wrażliwej, wymagającej intensywnej pielęgnacji to warto zwrócić uwagę na polską apteczną markę Dermedic i jej serię Linum Emolient. Ja zużyłam 3 produkty z tej serii i dziś podzielę się z Wami swoimi wrażeniami:)

Dermedic Linum Emolient Regenerujący krem do rąk



Krem do rąk Dermedic Linum Emolient dedykowany jest dla skóry suchej, bardzo suchej i skłonnej do alergii, a nawet atopowej. Skomponowany został on na bazie oleju lnianego, alantoiny, lanoliny, gliceryny i witaminy E.


Kosmetyk został umieszczony w zgrabnej 100ml tubce z zamknięciem na klik. Szata graficzna jest schludna, typowa dla produktów aptecznych, które mają przede wszystkim być skuteczne. Krem posiada jasną barwę oraz kremową konsystencję. Nie jest on rzadki ani też przesadnie treściwy, dobrze się wchłania. Jego zapach jest bardzo przyjemny, w moim odczuciu z nutą zielonego jabłuszka choć możliwe, że to były jedynie moje urojenia zapachowe;) Producent zaleca stosować krem kilka razy dziennie, najlepiej po każdym myciu rąk. Jednak ja jako typowy przewrotowiec i buntownik z wyboru, preferuję stosowanie raz, a dobrze. Kremu używałam więc jak to zwykle u mnie bywa aplikując grubszą warstwę przed snem, a następnie nakładając na parę minut bawełniane rękawiczki. Jest to jak wiecie mój patent życia i robię tak zawsze, od lat;) Krem spełnił moje oczekiwania nawilżając dłonie przez większość dnia. Skóra była gładka, miękka i nie pękała. Zużyłam go do ostatniej kropli przecinając jeszcze tubkę i byłabym skłonna zaprosić go do swojego domu ponownie;)


Dermedic Linum Emolient lotion do ciała



Lotion do ciała Dermedic Linum Emolient podobnie jak krem do rąk polecany jest do skóry suchej, bardzo suchej, alergicznej i atopowej. Składniki aktywne również prezentują się podobnie. Jest on produktem hipoalergicznym, łagodzącym podrażnienia i wspomagającym regenerację naskórka.


Lotion został umieszczony w sporej butelce o pojemności 400ml, czyli w  sam raz dla takich rasowych „zużywaczy” jak Ewelina. Muszę przyznać, że niezbyt często sięgam po lotiony. Częściej wybieram masła i balsamy, ale ten wyglądał na produkt w sam raz dla mnie. Konsystencja lotionu jest rzadka i naprawdę ultra lekka. Produkt wchłania się w mgnieniu oka, więc będzie idealną opcją dla niecierpliwych. Nie lepi się ani nie jest tłusty. Do tego przepięknie pachnie! W mojej ocenie znów jest to nuta zielonego jabłka. Bardzo przyjemna nuta! Jeden z tych produktów, które mogłabym wąchać nieustannie;) Jest to produkt, który przede wszystkim wygładza, nawilża i chroni. Idealny do stosowania na co dzień. 


Dermedic Linum Emolient Preparat do ciała intensywnie natłuszczający



Preparat intensywnie nawilżający to nowość – produkt do zadań specjalny o szerokim spektrum zastosowania i bardziej treściwej formule.

Preparat intensywnie natłuszczający Dermedic Linum Emolient występuje w plastikowym słoiczku o pojemności 225g. Jego konsystencję określiłabym mianem piankowej. Bardzo przyjemnie się rozprowadza i jak na moje realia wcale nie należy do wielkich tłuściochów. Jego zapach nie jest aż tak zachwycający jak w przypadku pozostałych dwóch kosmetyków, ponieważ jest bardziej standardowy, taki typowo kremowy. Nie oznacza to jednak, że jest brzydki tudzież nieprzyjemny. Po prostu nie wyróżnia się aż tak jak tamte:) Wspomniałam, że jest to produkt do zadań specjalnych. Wszak znajdzie on zastosowanie również w pielęgnacji stóp, dłoni, kolan, łokci i kostek. Jeśli chodzi o moją skórę to o najwięcej nawilżenia za zwyczaj wołają łydki;) Preparat ten wybrałam po części ze względu na mamę, która często skarżyła się na suchość dłoni. Chciałam sprezentować jej porcję produktu do przetestowania, ale wzgardziła gdyż stwierdziła, że w końcu odkryła coś dla siebie (te matki takie wybredne…;)). Nie ma jednak tego złego – całe opakowanie zostało dla mnie. No może prawie całe gdyż pewnego razu wpadła do mnie siostra i została na kilka dni korzystając radośnie z tego cuda. Po powrocie do siebie napisała do mnie żebym podała jej dokładną nazwę produktu gdyż jak sama stwierdziła – odmienił jej życie;) W owym czasie siostra zmagała się z suchością niewiadomego pochodzenia i dopiero ten produkt jej pomógł. Jeśli chodzi o mnie to również byłam zadowolona. Zwłaszcza z uwagi na intensywne i długotrwałe nawilżenie jakie zapewniał mi ten preparat. 


Znacie kosmetyki Dermedic i serię Linum Emolient? Podzielcie się swoimi wrażeniami i patentami na suchą skórę.
Czytaj dalej »

sobota, 24 lutego 2018

Efekt luksusowej skóry z Nourish Radiance!

Wiem, wiem… teraz to już pojechałam. Ale właśnie taki efekt uzyskałam stosując odmładzające serum peptydowe Nourish oraz rozświetlający krem nawilżający do skóry normalnej:) Seria Nourish Radiance przeznaczona jest do skóry normalnej, która jednocześnie przejawia symptomy zmęczenia i bywa poszarzała. Moja cera raczej nie jest normalna, ale bywa, że wygląda na zmęczoną. Zwłaszcza po niedzielnym wylegiwaniu się w łóżku, które mam w zwyczaju;) W ubiegłym roku miałam już serum z linii Balance, a z racji tego, że jest zima postanowiłam wypróbować coś nieco bardziej odżywczego, ale jednocześnie rozświetlającego;)

zdjęcie przedstawiające kosmetyki Nourish Radiance

Nourish Radiance Rejuvenating Peptide Serum



zdjęcie przedstawiające Nourish Radiance Rejuvenating Peptide Serum

Zacznijmy od serum, ponieważ z reguły nakłada się je przed kremem. No właśnie – z reguły bo owe serum można akurat nakładać przed zastosowaniem kremu (uzyskując efekt zmatowienia) lub po aplikacji kremu (uzyskując efekt rozświetlenia). Ja bardziej jestem przyzwyczajona do tego by serum nakładać najpierw więc najczęściej serum było pierwszym krokiem do sukcesu;) Niemniej jak najbardziej można nakładać również na krem – nic się nie roluje. Serum otrzymujemy w miłym dla oka kartoniku, a wewnątrz znajduje się zgrabna buteleczka wyposażona w wygodną pompkę i dodatkowe przekręcane zabezpieczenie chroniące przed niekontrolowanym wyciekiem produktu. Pojemność to standardowe 30ml do zużycia w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Kosmetyk posiada żelową, niemalże wodnistą konsystencję, która szybko się wchłania nie pozostawiając po sobie uczucia lepkości tudzież  nadmiernego obciążenia skóry. Zapach jest swoisty i nie należy do tych obezwładniających zmysły. Jednak wyczuwalny jest jedynie w momencie aplikacji. Produkt bardzo łatwo się rozprowadza pozostawiając skórę wygładzoną i delikatnie zmatowioną, a przy zastosowaniu na krem rzeczywiście delikatnie rozświetla. Nie jest to jednak rozświetlenie pochodzące z drobinek. Raczej taki naturalny zdrowy blask:) Stanowi także świetną bazę pod krem.

Nourish Radiance Brightening Moisturiser


zdjęcie przedstawiające Nourish Radiance Brightening Moisturiser

Rozświetlający krem nawilżający do skóry normalnej marki Nourish występuje w bardzo podobnym kartoniku i formie opakowania. Jedyną różnicą jest większa pojemność, czyli standardowe dla kremów 50ml. 
Krem posiada kremową barwę i konsystencję. W kontakcie ze skórą wydaje się treściwy, ale bardzo ładnie się rozprowadza i szybko wchłania. Nie pozostawia uczucia lepkości ani tłustości. W przypadku kremu zapach również jest swoisty i mocniejszy w porównaniu do serum. Wyczuwam w nim nuty skóry połączone z lekko różanym zapachem. Jest to kosmetyk w 89% skomponowany na bazie składników naturalnych, więc zapewne stąd dość nietypowy zapach. Znalazłam jednak sposób na jego całkowitą neutralizację – wystarczy wcześniej użyć esencji Miya, posiada ona na tyle mocny zapach, że ten całkowicie zabija. Przyznam jednak, że zapach Nourish nie męczył mnie szczególnie. Zwłaszcza konfrontując go z efektem jaki zapewnia, a jak już wiecie jest to efekt luksusowej skóry!:D Mimo, że jest to kosmetyk naturalny to zapewnia tak spektakularne wygładzenie jakby był „naszpikowany chemią”. Mogłabym cały czas dotykać i dotykać… Także koloryt cery wygląda ładniej, a skóra staje się bardziej promienna. A nawilżenie? Jak marzenie! Czułam, że ten kosmetyk się u mnie sprawdzi, ale nie sądziłam, że aż tak. Gorąco polecam:)


Kosmetyki Nourish znajdziecie w Costasy.


Dajcie znać czy znacie produkty Nourish i czy je lubicie?

Czytaj dalej »

piątek, 23 lutego 2018

Promocja w Rossmannie 2+2 marzec 2018, produkty do włosów!

 Rossmann -49 i 55% kwiecień 2018!

Koniec miesiąca to znak, że szykuje się nowa promocja w Rossmannie 2+2 dla członków Klubu Rossmann. Marcowa promocja obowiązywać będzie na produkty do pielęgnacji, koloryzacji, a także stylizacji włosów


zdjęcie informujące o promocji w Rossmannie 2+2 na produkty do włosów w marcu 2018



Promocja w Rossmannie 2+2 na produkty do włosów trwać będzie w dniach od 10 do 19 marca 2018 lub do wyczerpania zapasów.


Akcja promocyjna skierowana jest dla członków KLUBU ROSSMANN


Zakupy promocyjne tradycyjnie będzie można zrobić tylko raz, czyli 1 zakupy na jedną kartę.


Aby skorzystać z promocji należy kupić 4 różne produkty. Mogą to być np. 4 szampony, ale muszą być różne, czyli posiadać inne kody kreskowe.


Dokładny spis produktów, które obejmie promocja jak zawsze dostępny będzie dzień przed jej rozpoczęciem w regulaminie na stronie Rossmanna.


Czy skorzystam z promocji?



W lutym trafiło do mnie trochę produktów do pielęgnacji włosów, więc nie jestem pewna. Po tych 3 miesiącach bez zakupów kosmetycznych to może i skorzystam;) Na pewno ciekawi mnie nowość Elseve krem myjący 3w1 ten z linii Magiczna moc olejków:) Myślę, że oferta jest całkiem sensowna i przyda się wielu klientom;)


Promocja w Rossmannie 2+2 na kosmetyki do włosów - co warto kupić?



Polecam widoczną na zdjęciu maskę do włosów Franck Provost Oleo Supreme (niestety nie jest zbyt wydajna, ale bardzo dobra). Kosmetyki z serii L’Oreal Professionelszampon Volumetry, odżywka Absolut Repair, maska Vitamino Color, odżywka Nutrifier (L'Oreal Pro dostępny jest jedynie w niektórych Rossmannach). Szampon micelarny, lakier i piankę z Nivea, odżywka Nivea Hairmilk,  kosmetyki WS Academy, Delia Cameleo. Sporo nowości wprowadził Garnier i jest to seria Botanic Therapy (mam, ale jeszcze nie używałam).


Co sądzicie o marcowej promocji w Rossmannie na produkty do włosów? Zamierzacie skorzystać?

Czytaj dalej »

środa, 21 lutego 2018

Zgarnij pudło kosmetyków! / Wyniki

Do tego wpisu zbierałam się bardzo długo bo nie wiedzieć czemu zawsze ciężko mi napisać tekst pod rozdanie:D Ale do rzeczy… Mam trochę kosmetyków, którymi chętnie się podzielę. Niektóre nie są dla mnie odpowiednie, inne mi się powtórzyły, a może akurat ktoś je chętnie wypróbuje. Niektóre kosmetyki mają nieco krótsze daty ważności, więc wpisałam je w nawiasie żeby nie było wątpliwości.


Zestaw, który dla Was przygotowałam zawiera zarówno kosmetyki przeznaczone do pielęgnacji jak i makijażu. A oto pełen spis:


* Regenerum Regeneracyjne serum do twarzy (10/2018)

* Regenerym Regeneracyjne serum do paznokci

* Bioliq Intensywne serum rewitalizujące (5/2019)

* Kueshi Revitalizing Face Toner

* ALPHA-H mini maseczka Liquid Gold plus próbki

* Nivea Urban Skin Detoks krem na dzień + krem na noc

* Douglas Les Delices Silky Lip Balm Coco Vanilla

* Semilac SPA – dwa produkty (2/2019)

* Lirene Be Glam baza rozświetlająca

* Models Own pomadka Luxestick Matte Lipstick 02 (uwaga: otwierana, ale nie używana – nie mój kolor)

* Paese puder ryżowy

* Bell – pomadka Matt Liquid Lipstick 03 Las Vegas, Fixing Mat Loose Powder, Precise Liquid Eyeliner, podklad Hypoallergenic 01, korektor Hypoallergenic 02.


Co zrobić żeby wziąć udział?


Wystarczy obserwować Secretaddiction na przynajmniej jednej z platform (blogger, FB lub Instagram) i dokończyć zdanie: zaglądam na blogi urodowe, ponieważ…

 Regulamin



Konkurs trwa w dniach 21.02-18.04.2018r Organizatorem i sponsorem jest autorka bloga secretaddiction.pl. Konkurs odbywa się na blogu www.secretaddiction.pl. Nagrodą zestaw kosmetyków dokładnie opisany we wpisie. Nagroda nie podlegają wymianie na ekwiwalent pieniężny.



Aby wziąć udział w konkursie wystarczy obserwować Secretaddiction na przynajmniej jednej z platform, tj. – Obserwatorzygadżet dołącz do obserwatorów na pasku bocznym (aby dołączyć wystarczy posiadać konto Gmail, nie trzeba prowadzić bloga), Instagram (secretaddiction.pl) lub Facebook Secretaddiction.pl. Należy również dokończyć zdanie: zaglądam na blogi urodowe, ponieważ… oraz podać pod jakim pseudonimem lub imieniem i nazwiskiem obserwujesz Secretaddiction.  Pozostałe warunki nie są obowiązkowe, ale będzie mi bardzo miło jeśli udostępnicie informację o konkursie lub dodacie mojego bloga do blogrolla (jeśli go posiadacie). Za wysyłkę nagród odpowiedzialna jest autorka bloga Secretaddiction. Zgłoszenia przyjmowane są wyłącznie poprzez formularz. Wysyłka nastąpi w ciągu 14dni od otrzymania danych do wysyłki Wysyłka wyłącznie na terenie Polski. Wyniki ukażą się jako edycja tego wpisu w ciągu 7dni od daty zakończenia konkursu. Na dane do wysyłki czekam 3 dni od momentu ukazania się wyników. W przypadku braku zgłoszenia się którejś z osób nastąpi ponowny wybór zwycięzcy.

Niniejszy konkurs nie jest grą losową w rozumieniu ustawy z dnia 19. 11. 2009 o grach hazardowych (Dz.U.09.201.1540 z póz. Zm.).



*Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr. 4, poz. 27 z późn. zm).



*Serwis Facebook jest w pełni zwolniony z jakiejkolwiek odpowiedzialności za ten konkurs.



1. Warunkiem udziału w konkursie jest podanie danych osobowych w celu przekazania nagrody.



2. Zgłaszając się do konkursu akceptujesz warunki Regulaminu i wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z ustawą o Ochronie Danych Osobowych  ( Dz.U. 1997 nr 133 poz. 883). 

Jeśli nagroda Wam odpowiada, zachęcam do wzięcia udziału. Zapraszam też na drugi konkurs, w którym do wygrania jest Resibo Glow - KLIK! 


W związku z niewielką ilością zgłoszeń konkurs przedłużam do 18.04.2018r.

19.04 WYNIKI!

Dziękuję wszystkim za udział! Tym razem nagroda w postaci zestawu kosmetyków powędruje do - izma_bella! Gratuluję i czekam na przesłanie danych do wysyłki na mojego maila lub do szufladki na Instagramie! Jeśli dziś otrzymam adres to jutro rano wyślę paczuszkę. Na dane czekam 3 dni. Pozostałym serdecznie dziękuję za udział i życzę powodzenia następnym razem:) Oczywiście kolejne konkursy przeznaczone będą dla tych, którzy pozostaną z Secretaddiction;)
Czytaj dalej »

niedziela, 18 lutego 2018

Isana pianki pod prysznic Lemon Taste i Rose Dream oraz pianki do mycia rąk;)

Cześć Dziewczyny!
Kosmetyki w formie pianek są coraz bardziej popularne. Nic dziwnego, gdyż tego typu formuła jest przyjemna dla ciała i wygodna w stosowaniu. Po piankach pod prysznic Nivea przyszedł czas na pianki pod prysznic Isana, które występują w dwóch wersjach zapachowych – Lemon Taste oraz Rose Dream. Ale to nie wszystko co przygotowała dla nas sieć Rossmann. Wszak dostępne są również pianki do mycia rąk Isana. Także w dwóch wersjach – Citrus Haeven i Cream Peach. Jak przedstawia się moja pienista opowieść?;)


Isana pianki pod prysznic Lemon Taste i Rose Dream


Pianki pod prysznic Isana występują w dwóch wersjach zapachowych – Lemon Taste i Rose Dream. Przyznam, że w grudniu gdy do mnie dotarły, otworzyłam obie na raz, ponieważ miałam przeczucie, że jedna z nich nie przypadnie mi do gustu pod względem zapachu;) Najpierw użyłam Lemon Taste i zachwyciłam się! Spodziewałam się takiej zwyczajnej cytrynki, a otrzymałam zapach wyjątkowy:) Taki jadalny, ciasteczkowo-waniliowy, subtelnie śmietankowy. Cytrynowa nuta pobrzmiewa jedynie gdzieś daleko w tle:) Nie sądziłam, że produkt drogeryjnej marki własnej może pachnieć tak przyjemnie:) Po pierwszym użyciu Lemon Taste byłam już pewna, że Rose Dream, czyli połączenie róży z kokosem raczej jej nie dorówna. I nie myliłam się bo szału nie było. Ot, zapach jak zapach. Nic porywającego. Kiedy więc wpadła do mnie siostra, zapytałam czy nie przygarnęłaby tej biednej różyczki z kokosem. Użyła mojej ulubionej odpowiedzi pt: pewnie, biorę wszystko;) I rozstaliśmy się bez żalu:)
Jeśli chodzi o pozostałe detale pianek to ich jakość jest naprawdę dobra. Podoba mi się zarówno szata graficzna opakowań jak ich funkcjonalność. Wystarczy lekko przycisnąć aby wypuścić dozę puszystej i jednocześnie kremowej białej pianki;) Nie odnotowałam negatywnego wpływu kosmetyku na skórę. Pianka dobrze oczyszcza i nie wywołuje podrażnień. Powiedziałabym nawet, że jest lepsza niż ta z Nivea:) Koszt to jedynie 6,99zł w cenie regularnej. Pojemność wynosi 200ml, ale wydajność oceniam dobrze, gdyż wystarczyła mi na 3 tygodnie stosowania (co w moim przypadku było zaskakujące;)). Pianki same w sobie jak najbardziej polecam! Musicie jedynie dobrać zapachy pod siebie. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się więcej wersji zapachowych.

Isana mydła w piance Citrus Heaven i Cream Peach


Mydła w piance występują tutaj jako ciekawostki przyrodnicze;) Skusiłam się na nie, ponieważ najczęściej używam mydła w płynie Isana. A to dlatego, że mydło jest u mnie zużywane hektolitrami i kupowanie tych droższych nie ma większego sensu. Idzie tego tak dużo, że praktycznie zawsze mam wyłożone dwie kostki (najbardziej lubię Dove) i jedno mydło w płynie;) Jeśli chodzi o mydła w piance to wiem, że dobrą sławą cieszą się te z Bath&Body Works. Przede wszystkim ze względu na zapachy. Jednak nie miałam okazji ich wypróbować;) Przy okazji myszkowania między Rossamannowymi półkami w poszukiwaniu nowości, wrzuciłam więc do koszyka dwie pianki z Isany. Jeśli chodzi o działanie to nie mam nic tym piankom do zarzucenia. Myją dobrze i są przyjemne w użyciu, choć ich konsystencja jest rzadsza niż w przypadku tych pod prysznic. Nie zauważyłam też żeby wysuszały dłonie. Opakowania również są całkiem radosne;)
Jednak zapachy pozostawiają trochę do życzenia. Wersja Cream Peach pachnie delikatnie, ale całkiem, całkiem. Można w niej wyrzucić delikatną jogurtowo-brzoskwiniową nutę. Gorzej jest w przypadku Citrus Heaven. Pachnie ona bowiem jak jakiś żart;) Jaki citrus, jakie heaven? Toż to są jakieś popłuczyny po cytrynie. Trudno cokolwiek wyczuć, serio;) Pianki kosztują 6,99zł/250ml zatem wychodzi to zdecydowanie mniej opłacalnie niż tradycyjne mydła w płynie Isany, ale nie jest źle;)


Znacie pianki lub mydła pod prysznic Isana? Lubicie taką formułę produktów?
Czytaj dalej »

czwartek, 15 lutego 2018

Resibo Glow – chcesz wypróbować? / wyniki

Jakiś czas temu dobrze znana mi już marka Resibo wypuściła kolejną nowość! Rozświetlający krem do twarzy Resibo Glow, który tak naprawdę nie jest typowym kremem. Ale o tym za chwilę. Będzie też mała niespodzianka!

Resibo Glow


zdjęcie przedstawiające Resibo Glow krem rozświetlający

Nie od dziś wiadomo, że rozświetlona cera sprawia, że nasza twarz wygląda bardziej świeżo i młodo. Po prostu promienieje!;) W kremie Resibo Glow zastosowano dwa rodzaje miki – w chłodnej i ciepłej tonacji, dzięki czemu krem będzie odpowiedni dla każdej karnacji. Ma on doskonale współgrać z kremami pielęgnacyjnymi, a jednocześnie może być stosowany zarówno punktowo na konkretne partie twarzy jak i na całą twarz. Można go używać pod makijaż albo jedynie na wcześniej nałożony krem pielęgnacyjny.
zdjęcie przedstawiające Resibo Glow krem rozświetlający

Krem Resibo Glow umieszczony został w charakterystycznej dla tej marki tubie. Jednak tym razem podkreślono jego wyjątkowe przeznaczenie właśnie za pomocą opakowania, które jest holograficzne;) Owe opakowanie bardzo mi się spodobało. Sam krem rozświetlający został umieszczony w 30ml buteleczce z pompką i holograficzną nakrętką;) Pojemność jest więc dość duża jak na tego typu produkt. Konsystencja kremu jest pośrednia. Nie za rzadka, nie za gęsta. Zapach jest przyjemny lecz ciężko mi go do czegoś porównać. Na pewno inny niż pozostałe znane mi kosmetyki tej marki.
zdjęcie przedstawiające Resibo Glow krem rozświetlający

Krem jest odpowiedni dla wszystkich typów karnacji oraz cery. W przypadku cery suchej można stosować na całą twarz. W przypadku cery tłustej i mieszanej, najlepiej sprawdzi się na kościach policzkowych i wszędzie tam gdzie chcemy sobie dodać blasku;) We wstępie wspomniałam, że tak naprawdę nie jest to typowy krem, więc pewnie jesteście ciekawi o co chodzi? Otóż Resibo Glow zaleca się stosować po uprzednim potraktowaniu twarzy kremem nawilżającym. Nie jest to zatem typowy krem rozświetlający, a raczej coś na kształt rozświetlającej bazy pod makijaż tudzież rozświetlacza w kremie. Czytałam jednak, że niektóre dziewczyny mimo wszystko zastępują nim tradycyjny krem. Każdemu według potrzeb, jednak ja stosowałam zgodnie z zaleceniami, ponieważ tak odpowiadało mi najbardziej:) 
zdjęcie prezentujące efekt po użyciu Resibo Glow
Posiadam cerę mieszaną, więc z reguły stosowałam typowo jako rozświetlacz lub cienką warstwę na całą twarz. Krem tworzy na twarzy ładną, elegancką taflę. Pozytywnie mnie zaskoczył, ponieważ nie miałam do tej pory zbyt dobrych doświadczeń z tzw. rozświetleniem w kremie. Często tego typu kosmetyki wyglądały u mnie sino i lekko mnie oszpecały zamiast upiększać. Tutaj odrobina kremu sprawia, że moja skóra wygląda bardziej promiennie, a jednocześnie nie sztucznie. Muszę jedynie kontrolować ilość, ponieważ większa porcja zapewnia mi trochę za bardzo „rozbielony” efekt. Ale ja tak już mam z tego typu produktami:) Ciężko uchwycić efekt rozświetlenia na zdjęciach, ale jakąś tam namiastkę widać;)


Wypróbuj Resibo Glow!


Jeśli nie miałyście jeszcze okazji wypróbować Resibo Glow to mam dla Was jeden egzemplarz.

Wystarczy obserwować Secretaddiction na przynajmniej jednej z platform (blogger, FB lub Instagram) i dokończyć zdanie: Lubię efekt rozświetlonej cery, ponieważ…

 Regulamin



Konkurs trwa w dniach 15.02-18.03.2018r Organizatorem jest autorka bloga secretaddiction.pl, natomiast sponsorem marka Resibo. Konkurs odbywa się na blogu www.secretaddiction.pl. Nagrodą jest krem Resibo Glow. Nagroda nie podlegają wymianie na ekwiwalent pieniężny.



Aby wziąć udział w konkursie wystarczy obserwować Secretaddiction na przynajmniej jednej z platform, tj. – Obserwatorzy – gadżet dołącz do obserwatorów na pasku bocznym (aby dołączyć wystarczy posiadać konto Gmail, nie trzeba prowadzić bloga), Instagram(secretaddiction.pl) lub Facebook Secretaddiction.pl. Należy również dokończyć zdanie: Lubię efekt rozświetlonej cery, ponieważ… oraz podać pod jakim pseudonimem lub imieniem i nazwiskiem obserwujesz Secretaddiction.  Pozostałe warunki nie są obowiązkowe, ale będzie mi bardzo miło jeśli udostępnicie informację o konkursie lub dodacie mojego bloga do blogrolla (jeśli go posiadacie). Za wysyłkę nagród odpowiedzialna jest autorka bloga Secretaddiction. Zgłoszenia przyjmowane są wyłącznie poprzez formularz. Wysyłka nastąpi w ciągu 14dni od otrzymania danych do wysyłki Wysyłka wyłącznie na terenie Polski. Wyniki ukażą się jako edycja tego wpisu w ciągu 7dni od daty zakończenia konkursu. Na dane do wysyłki czekam 3 dni od momentu ukazania się wyników. W przypadku braku zgłoszenia się którejś z osób nastąpi ponowny wybór zwycięzcy.

Niniejszy konkurs nie jest grą losową w rozumieniu ustawy z dnia 19. 11. 2009 o grach hazardowych (Dz.U.09.201.1540 z póz. Zm.).



*Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr. 4, poz. 27 z późn. zm).



*Serwis Facebook jest w pełni zwolniony z jakiejkolwiek odpowiedzialności za ten konkurs.



1. Warunkiem udziału w konkursie jest podanie danych osobowych w celu przekazania nagrody.



2. Zgłaszając się do konkursu akceptujesz warunki Regulaminu i wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z ustawą o Ochronie Danych Osobowych  ( Dz.U. 1997 nr 133 poz. 883).
 
Jeśli nagroda Wam odpowiada, zachęcam do udziału w konkursie. Jeśli znacie już Resibo Glow to podzielcie się wrażeniami;) 

WYNIKI!!!

Pierwsza osoba niestety się nie zgłosiła w terminie, więc
Resibo Glow powędruje do - Joanny Wis. Gratuluję i poproszę o dane do wysyłki secretaddiction86@gmail.com. Na kontakt czekam 3 dni. Czasem maile nie dochodzą, więc w razie braku potwierdzenia otrzymania danych proszę o kontakt poprzez FB lub Instagram. 

Wszystkim bardzo dziękuję za udział i życzę powodzenia kolejnym razem. Nadal trwa drugi konkurs - KLIK.



Zobacz też: na wesoło - 60 nieistotnych faktów o mnie!
Czytaj dalej »

poniedziałek, 12 lutego 2018

60 Nieistotnych faktów o mnie!

Jest jedno takie pytanie… Pytanie, które jeśli zostanie mi zadane nieoczekiwanie, potrafi mnie zbić z tropu i totalnie wybić z rytmu. Z pozoru niewinne i nieszkodliwe. W pewnym sensie nawet przyjemne bo przecież miło gdy ktoś wykazuje zainteresowanie Twoją osobą! To pytanie brzmi: powiedz coś o sobie… POWIEDZ COŚ O SOBIE natychmiast pobrzmiewa w mojej głowie i powoduje, że nagle czuję pustkę, a moje ciało zalewa fala irracjonalnego stresu;) I to nie dlatego, że nie mam nic do powiedzenia. Przeciwnie, wiele mogłabym o sobie powiedzieć. Ale… nie chcę tego robić pod dyktando:) Jestem człowiekiem, który lubi stawiać czynny opór;) Często w takich sytuacjach pojawia się u mnie myśl pt: tego nie powiem, to też nie, tamto to bez sensu. A właściwie to dlaczego mam o sobie mówić?;) Koniec końców mówię cokolwiek, byle by skończyć temat;) Oczywiście z wyjątkiem sytuacji typu ważne spotkanie, ale wtedy już za zwyczaj wiem czego mogę się spodziewać i co zdradzić;) Bloga prowadzę już ponad 4 lata, ale z całą pewnością niewiele o mnie wiecie. Poza tym ja sama nie odczuwam potrzeby żeby dzielić się istotnymi faktami z życia albo dokumentować każdy swój krok na Insta Story;) Stąd też pomysł na dzisiejszy wpis – nieistotnych faktów o mnie:) Będzie rzecz jasna lekko i z przymrużeniem oka i... na moich zasadach;)





1. Jestem pełna sprzeczności.


Niech to będzie naszym punktem wyjścia. Jeśli przeczytacie dokładnie każdy z punktów to na pewno dojdziecie do wniosku, że coś w tym jest;)


2. Jestem z miasta, ale dość sprawnie posługuję się "wiejskim slangiem";)


No cóż… wiejskie wstawki zawsze spoko! Wzbogacają życie towarzyskie, a konwersacje stają się takie barwne;)


3. Od dziecka panicznie boję się psów.


Jeśli idę z kimś i na horyzoncie pojawia się pies, który nie jest na smyczy to przechodzę z drugiej strony towarzyszącej mi osoby. Jeśli idę sama, potrafię nawet przejść na drugą stronę ulicy żeby tylko nie przejść obok psa, który wydaje się być bez opieki. Nieoczekiwane szczeknięcie psa powoduje u mnie palpitacje serca. Gdy pies zdaje się biec w moim kierunku, zaraz ogarnia mnie lęk, że biegnie prosto na mnie żeby odgryźć mi nóżki!:D Ostatnio idąc przez park nagle poczułam coś dziwnego na tylnej części nóg. Odwróciłam się, a tam pies wącha sobie moje nogi! Zawał na miejscu! Zaczęłam iść w drugą stronę, a on za mną! Przerażona wydukałam po cichutku idź sobie i po jakimś czasie odpuścił. Wyglądał na naprawdę przyjaznego pieska, ale mój strach był silniejszy. Totalnie mnie sparaliżował.  Nie jest tak, że nie lubię psów. Lubię, ale trzymam się z daleka od tych, których nie znam.


4. Ale mam własnego pieseła!

Paniczny strach przed psami nie przeszkodził mi w tym żebym sama zostala właścicielką psa. Była to jedna z wielu moich nagłych decyzji;) Piesek miał być z tych spokojnych i nie szczekających, a okazał się być wyszczekany jak pańcia;) Słowem… tak samo perfidny charakter jak mój, a jednocześnie kochany więc pasujemy do siebie idealnie;) Szczerze mówiąc gdy tylko zobaczyłam ojca mojego psa, który wybiegł z domu niczym szarańcza, to już wiedziałam, że z tego szczeniaka nie będzie żaden aniołek;) Ale jako że nie chciałam wracać z niczym to podjęłam wyzwanie okiełznania tego niewinnie wyglądającego diabełka, którego znacie z mojego Instagrama;) Na początku przerażało mnie gdy szczekał i nawet kładłam nogi na kanapie z obawy, że chce mnie pogryźć:D (przez pierwsze 2 tygodnie nie umiał jeszcze wskoczyć). A potem się oswoiłam i swojego Dextera zdrobniale zwanego Dexiem się nie boję:D 



5. Po domu lubię chodzić w… „podomce”:D


Moja podomka składa się najczęściej z koszulki, rozpinanej bluzy oraz dresowych spodni. Wyczytałam kiedyś, że życie jest zbyt krótkie na brzydkie ciuchy po domu i zgadzam się, ale kiedy moje podomki są tak wygodne?:D Poza tym nie są brzydkie:D


6. Nie lubię „śpiewających ludzi”! 


Chodzi o takich, którzy prawie zawsze nucą sobie coś pod nosem. Żeby to jeszcze był godny śpiew, ale nie… Najczęściej stają mi na drodze ci fałszujący, ale święcie przekonani o swoich talentach. A ja już widzę oczyma wyobraźni jak ich ubijam;) Chłopak z gitarą nie byłby dla mnie parą bo… zabiłabym go tą gitarą:)


7. Jestem bardzo dokładna, ale fuszerka to moje drugie imię.


Uchodzę za perfekcjonistkę. Ewelina to taka dokładna mówią. Zawsze się stara. I rzeczywiście tak jest. Tam gdzie potrafię zrobię wszystko najlepiej jak tylko możliwe. Ale tam gdzie nie znam się/nie potrafię – robię fuszerkę! A jaka jestem potem dumna jeśli coś co w mojej ocenie jest fuszerką, spełnia potem swe zadanie i nie budzi podejrzeń;) Poezja… 


8. Jestem nie-fotogeniczna i nie lubię się pokazywać.


Zdecydowanie wolę robić zdjęcia komuś lub czemuś niż żeby było odwrotnie. Poza tym nie umiem robić sobie samej zdjęć. Zawsze wychodzę jak kosmitka. Toż szok, że na tym blogu zawisło moje zdjęcie bo dawniej było to dla mnie nie do pomyślenia;) Mały krok dla ludzkości, wielki krok dla Eweliny;) 


9. Nie rozumiem dlaczego niektórzy codziennie dodają nowe selfie?


No nie ogarniam. Przecież twarz aż tak bardzo się nie zmieniła od wczoraj. Zakładam, że to jakiś przejaw samouwielbienia. Nie mam nic przeciwko selfie raz na jakiś czas, ale co za dużo to nie zdrowo;)


10. Nie lubię rozmawiać przez telefon.


Nie chcę mi się z Tobą gadać! Czy nie możemy napisać maila, wiadomości albo sms jak normalni ludzie?:D A tak serio, zadzwonię i załatwię telefonicznie wszystko jeśli tylko trzeba, ale zwyczajnie tego nie lubię. W sprawach formalnych preferuję maile, a prywatnie wiadomości na portalach społecznościowych lub smsy bo nie lubię jak ktoś podsłuchuje!:D


11. Nie używam dzwonka w telefonie.


Dzwonki mnie irytują, więc nie używam ich od lat. Jak nie usłyszę, że ktoś dzwonił to najwyżej oddzwonię bo mam "darmowe" minuty w abonamencie:P


12. Nie oglądam „mówionego” Insta Story. 

Najczęściej jedynie przelatuję „poklatkowo” nie wysłuchawszy przekazu bo nie chciało mi się włączać dzwonka albo nie miałam czasu słuchać;) Chyba, że ktoś mówi o mnie to włączę;)



13. Cierpię na przewlekły ból, więc na imię mi Lekomanka!


Mogłabym być Eweliną B., czyli Eweliną Ból;) Najczęściej boli mnie głowa, zatoki i noga. A nie… przepraszam – nogę mi wyrywa:P Oczywiście żaden lekarz nie wie jak temu zaradzić, więc…


14. Zawyżam statystyki spożycia leków przeciwbólowych w Polsce.


Koncerny farmaceutyczne mają zyski z mego bólu;) Jako że na leki przeciwbólowe jestem dość oporna to zawsze biorę wyższą dawkę niż zalecane. Oczywiście nie róbcie tego w domu;) 


15. Przyciągam wariatów.


W „Dniu Świra” pada tekst: „(…) może ja przyciągam wariatów?” Jeszcze w wieku nastoletnim wraz z grupą koleżanek doszłyśmy do wniosku, że ten tekst to wypisz wymaluj o mnie;)


16. Najchudszy człowiek świata.

Takimi heheszkami przywitała mnie ostatnio znajoma już pielęgniarka pobierająca krew:D Sama również uważam się za najchudszego człowieka świata. Czasami mama mówi mi, że widziała gdzieś dziewczynę chudszą ode mnie, a ja wtedy zawsze odpowiadam: o nie, nie. Kłamiesz. Nie ma chudszych ode mnie:D


17. Jestem chudziną, ale nigdy się nie byłam na diecie.


Chyba, że na wysokokalorycznej to i owszem!:D Byłam, jestem i pewnie już umrę jako patyczak;) Dlaczego jesteś taka chuda? To pytanie, które niezwykle często słyszałam w dzieciństwie. Nigdy jednak nie poznałam odpowiedzi. Po prostu tak mam:D Lekarze nie doszukali się żadnych nieprawidłowości i skwitowali tekstem – taka pani uroda. Jem co chcę i jakoś nie widzę postępów jeśli chodzi o przybywające kilogramy. Dlatego przestałam się już ważyć bo przecież to to rozpacz:D 


18. Miałam ogromne kompleksy z tego powodu.


Ale nie dlatego, że mi to przeszkadza. Tak naprawdę mi to zwisa. Jako osobie szczupłej z całą pewnością jest mi łatwiej funkcjonować niż np. takiej z dużą nadwagą, więc mimo pewnych smuteczków z tego powodu nie zamieniłabym się;) Poza tym to czy ważę tyle czy tyle kg tak naprawdę nie wnosi żadnej wartości do mojego życia. Ma to nawet swoje plusy, chociażby nie muszę się ograniczać. A koleżanki często narzekają, że zjedzą fast-fooda i już są grube;) Sęk jedynie w tym, że ludzie potrafią dopiec;) Ale… jeśli macie jakieś zbędne kg to możecie podesłać:D Potrzebowałabym 10kg. Ale jeśli jeszcze raz ktoś zapyta dlaczego jestem chuda - zabiję:P Kiedyś babka na ulicy zapytała mnie co jeść żeby być takim szczupłym? A co ja jestem Chodakowska? Skąd mam wiedzieć?:D Jic pani wszystko:P


19. Kocham łóżko.

Czy istnieje piękniejszy i bardziej funkcjonalny mebel? 


20. Uwielbiam wylegiwać się w łóżku.


W niedzielę zdarza mi się do 15:P I wcale nie jest mi wstyd. Nie żałuję. Ale nie to żebym była leniem. Najczęściej leżę, czytam i dużo myślę:P


21. Jestem zakałą rodziny.


Tak sądzę:D Zawsze mam swoje zdanie i niekoniecznie jest ono spójne ze zdaniem rodziny, a ja nie boję się go wyrażać w sposób dobitny i rozwalający system;) Czasem ma to swoje plusy bo jeśli np. trzeba coś komuś powiedzieć wprost, a każdy się krępuje to przejmuję pałeczkę i załatwiam sprawę od ręki. Korzystam wtedy z mocnych argumentów, a jednocześnie każdy z nich dokładnie wyjaśniam;)


22. Uwielbiam wietrzyć!


Wietrzenie to podstawa. Nie rozumiem ludzi którzy całymi dniami nie otwierają okien. Ja muszę mieć przewietrzone rano i przed snem, a także w następstwie podejrzanych zapaszków:D


23. Nie poznaję ludzi na ulicy!


Często zauważę w ostatniej chwili albo dopiero wtedy gdy ktoś powie cześć, albo dzień dobry;) Prawie zawsze o czymś myślę w drodze, więc to pewnie dlatego. Jeśli z kolei widziałam kogoś raz to mogę nie rozpoznać kolejnym razem;) Chyba, że osoba miała charakterystyczny wygląd. Jeśli „z twarzy podobny do nikogo” to małe szanse;) Mnie za to ludzie poznają zawsze. Szkoda, nie będę bogata:D


24. Za dużo myślę.


Ciągle o czymś myślę, wszystko analizuję. Często dochodzę do wniosku, że coś mogłam powiedzieć ładniej albo zrobić lepiej. Czy można umrzeć od natłoku myśli?;)


25. Choruję jak facet.


Ja nie choruję, ja walczę o życie!:D Przeżyłam dwie operacje, ale i tak to katar jest u mnie wysoko w rankingu chorób potencjalnie śmiertelnych...


26. Mam specyficzne poczucie humoru i podejście do życia. 

Chyba nie ma dnia żebym sobie nie robiła z czegoś żartów:P Część z Was dostrzega to nawet w tekstach na blogu, ale to tylko subtelny % moich możliwości;)

27. Mam bardzo słabą orientację w terenie.

Potrafię lekko zbłądzić nawet na sąsiednim osiedlu:D Gdy mam udać się w nieznane miejsce zawsze sprawdzam trasę albo proszę kogoś żeby mi wytłumaczył "wizualnie", czyli np. obok jakiego charakterystycznego budynku ma się znajdować mój cel. A gdy już jestem w okolicy to i tak zdarza mi się pogubić i muszę prosić przechodniów o pomoc:D Gdy się da idę z kimś ogarniętym żebym nie musiała się martwić:P Lepiej też żeby nikt nie pytał mnie o drogę bo jest ryzyko, że nie doradzę zbyt dobrze:D 



28. Sporo przeklinam.


Tu jest Polska, tu się przeklina;) Trzeba stawiać przecinki;) Staram się jednak nie robić tego na blogu;) Trzeba trzymać poziom:D


29. Jestem „brzydliwa”.


Chcesz łyka albo gryza? Oczywiście, że Ci dam. Ale już sobie dopij i zjedz do końca:D Nie wezmę też pączka w rękę. Zawsze przez torebkę:D


30. Nie przywiązuję się do rzeczy.


Podobno blogi urodowe są jednymi z najbardziej nastawionych na konsumpcjonizm i trudno się z tym nie zgodzić. Pojawia się u nas sporo produktów, wiele nowości etc. Jednak dla mnie rzeczy to tylko rzeczy. Bez większości z nich spokojnie można sobie radzić. 


31. Ale nie mogę żyć bez Iphona;)


Jeden wyjątek;) Iphone nie pyta, Iphone rozumie…


32. Przez całe życie nie zapaliłam ani jednego papierosa.


Odkąd pamiętam moi rodzicie są nałogowymi palaczami. Pewnie dlatego nigdy nie miałam pokusy żeby oddać się temu nałogowi;) Nic nie odrzuca mnie tak jak zapach tytoniu. Wiele uzależnień jestem sobie w stanie logicznie wytłumaczyć, ale palenie śmierdzących papierosów mnie przerasta;) Jedyny pozytywny aspekt jaki w tym widzę to ten społeczny. Wiecie… przerwa na papieroska i pogaduszki z kolegami etc. Ale gdyby to ode mnie zależało, fajos byłby zakazany:P



33. Jak gdzieś idę to nie idę tylko za***


Rzekomo dogonić mnie nie można. Nie wiem o co chodzi:P Przecież nie jestem żółwikiem to nie będę szła godzinę np. na przystanek;)


34. Jak kogoś nie lubię to od razu po mnie widać.


Nie umiem udawać. Zaraz gdzieś tam przewracam oczami, więc osoby, których nie lubię raczej o tym wiedzą;) 


35. Toksycznych ludzi i wampirów energetycznych wyrzucam ze swojego życia na bruk.


Jestem z tych co pomogą w nocy o północy, ale skończyłam z jednostronną pomocą;) 


36. Nie lubię filmów typu fantasy i science-fiction.


Władcy Pierścieni, Harry Potter i inne takie zawsze mnie nudziły. Wyjątek stanowi dla mnie „Black Mirror”, które szczerze polecam każdemu. Najnowszy sezon jest świetny (z wyjątkiem odcinka parodiującego Gwiezdne Wojny;)). 


37. Uchodzę za spokojną dziewoję, a w rzeczywistości jestem strasznie nerwowa i niecierpliwa. Wydrzeć też się potrafię.


No cóż… Cicha woda brzegi rwie.


38. W rodzinie uchodzę za szlachtę;)


To zasługa mojego podłego charakteru;)


39. Czytam horoskopy.


Miesięczne, tygodniowe i roczne. Dziennych nie bo nigdy się nie sprawdzają:P Rozrywka, że hej… Czasem się sprawdza:D Ogólnie jestem niemalże książkowym przykładem Skorpiona i jestem z tego dumna:P


40. Wróżę z opakowań!


W kwestii kosmetyków najczęściej z góry wiem co się u mnie sprawdzi, a co nie;) Mam skuteczność na poziomie 98-99%;) Jeśli coś się u mnie nie sprawdza to najczęściej są to produkty nadesłane losowo. Bardzo rzadko coś co sama wybrałam. Jeśli przeczuwam, że coś się u mnie nie sprawdzi to najczęściej nawet nie próbuję;) Bardzo ufam swojej intuicji, rzadko mnie zawodzi.


41. Nienawidzę skoków narciarskich.

Nie wiem co w tym ciekawego? Mało intrygująca akcja. Skacze jeden, drugi, dziesiąty… Nuda! Już sam dźwięk mnie irytuje:P 


42. Lubię jeść zarówno zdrowo jak i niezdrowo.


Może być gotowanie na parze, ale lubię też hot-dogi z Żabki, Śledzika na raz i kiełbasę:P 


43. Czekolada to świętość.


Musi być w domu! Najlepiej z całymi orzechami. Dużo orzechów.


44. Jestem pamiętliwa i mściwa.


Jeśli ktoś jest wobec mnie zawsze w porządku, postaram się żeby sięgnął gwiazd, nagroda na pewno go nie ominie:D  Jeśli mnie skrzywdzi – zapamiętam na zawsze. Jestem mściwa, więc nie warto. Jako rasowy Skorpion mam na koncie spektakularne zemsty i chwyty poniżej pasa. Znam wyrafinowane sposoby:P Ale nie martwcie się, nigdy nie atakuję pierwsza ani bez powodu;)

45. Jestem kłótliwa.

Wiele osób unika kłótni jak ognia. Natomiast ja potrafię się kłócić z prawdziwą pasją... Choć też coraz częściej odpuszczam i oszczędzam energię. Czasami nie warto. 

46. Ze wszystkich pór roku lubię tylko lato i połowę wiosny.

Latem wiem, że żyję. Zimą najchętniej zapadłabym w sen zimowy, a jesień jest taka ponura. Wcale nie złota:P  


47. Zosia-Samosia.

Liczę przede wszystkim na siebie. Nie lubię obciążać innych swoimi problemami i lubię radzić sobie sama. Niektórzy czują się nieswojo nawet gdy idą sami na zakupy. Ja nie mam tego problemu. Przeciwnie - lubię chodzić sama na zakupy. Zwłaszcza, że niektórzy są mega niezdecydowani i szlag mnie trafia gdy ktoś zastanawia się godzinę nad jedną bluzką:D Ale oczywiście nie wszystko zrobię sama. Pewne rzeczy trzeba pozostawić innym:D

48. Jestem impulsywna i szybko podejmuję decyzje.

W gorącej wodzie kąpana! Często jest tak, że wymyślę coś nagle i od razu przechodzę do realizacji. 

49. Bardzo się zmieniłam w ciągu ostatnich kilku lat.

Polubiłam wiele rzeczy, których wcześniej nie lubiłam. Zmieniłam podejście do wielu kwestii. Nigdy nie mów nigdy... 

50. Diagnozuję się u Dr Google.

Potem mam raka i guza mózgu...  


51. Wzruszam się podczas "Na dobre i na złe".

Twórców serialu coraz częściej ponosi wyobraźnia, a podejście serialowych lekarzy do pacjentów ma niewiele wspólnego z realiami w polskich szpitalach... A jednak lubię ten serial:D

52. Moją ulubioną postacią jest prof. Falkowicz.

Falko wymiata!:D

53. Jestem luzakiem, a jednak często piszę czarne scenariusze...

Z jednej strony jestem wesołym człowiekiem, z drugiej wszystkim się przejmuję, ciągle analizuję i nawet drobnostka potrafi mnie zestresować;)

54. Jestem zdruzgotana, że tak wiele osób słucha Disco Polo.

Totalnie tego nie ogarniam. Jak można tego słuchać? To straszne. 

55. Kłamię niezwykle rzadko.

Kłamstwo jest przereklamowane. Wolę wystrzelić najgorszą prawdę niż najsłodsze kłamstwo. Czasem wprowadzam tym kogoś w zakłopotanie;) 
 

56. Mam świetną pamięć.

Często do mało istotnych szczegółów:D  

57. Kocham zwierzęta.

Mam psa i papugę, ale chciałabym jeszcze królika i kaczkę. Choć dwa ostatnie to raczej słaby pomysł:D O moich zwierzętach zawsze mówię, że przygarnęłam je po to żeby je męczyć. Męczenie oznacza głaskanie:P  Tak więc pies dość często słyszy - chodź, pani Cię pomaca:P 

58. Nie piję kawy.

Większość ludzi zaczyna dzień od kawy. Ale nie ja... Kawa mnie usypia, pozbawia energii i dobrego humoru. A na domiar złego potrafi wywołać u mnie rewolucje jelitowe. Kawę piję więc może 2 x do roku. Smak lubię, ale działanie mi nie służy. Najczęściej piję herbatę;) Dużo herbaty. 

59. Kręci mnie ryzyko. 

Zdarzało mi się zrobić coś wyłącznie dla chwili adrenaliny.


60. Nie znalazłam jeszcze swego miejsca w życiu.

Miało być nieistotne, ale jak to napiszę to może doznam jakiegoś nagłego olśnienia?;) Ostatnio np. narzekanie na blogu przyniosło pierwsze efekty już dzień później;) Mam poczucie, że moje miejsce jest gdzie indziej. Tylko gdzie?


Ok, jak na kogoś kto nie lubi opowiadać o sobie to trochę popłynęłam:P Nie da się ukryć, że jestem raczej skomplikowana i specyficzna:D Będą jeszcze fakty innego typu, ale to już w osobnym wpisie. Może uda się krócej;) 

I jak sądzicie? Bardzo jestem stuknięta?;) Pogotowie psychiatryczne już jedzie:D

Ps. zdjęcia są od czapki;) 
Czytaj dalej »