Mam słabość do gadżetów Foreo, więc nie ukrywam, że po
premierze Foreo Ufo moje oczy były
jak 5 złotych;) Urządzenie pojawiło się zresztą kiedyś na mojej blogowej
wishliście, więc nie kłamię Cię. Oj nie;) I tak pewnego razu w Hollyłódź… Wigilia
2019 – mija właśnie kilkanaście miesięcy od publikacji urodowej chciejlisty i
wtedy wchodzi ona (Interendo) – cała
na biało:D A właściwie to jej renifer w przebraniu kuriera z pięknym miętowym
UFO i nie tylko;) Czy można sobie wyobrazić bardziej rozpustne święta? Minęło
już trochę czasu odkąd wylądowało u mnie UFO, więc pora na garść refleksji!
FOREO
UFO
Foreo Ufo
jest połączeniem zaawansowanej technologii z ekskluzywną formułą koreańskich
maseczek w płachcie, które oferują efektywną pielęgnację w zaledwie 90 sekund. Dzięki
technologii Hiper–Infusion, która polega na emitowaniu ciepła lub zimna w głąb
skóry oraz pulsacji T-Sonic odpowiedzialnych za przenoszenie składników
aktywnych zaznasz pielęgnacji nie z tej ziemi;)
Rozgrzewanie –
ciepło koi, odpręża i rewitalizuje zarówno ciało jak i umysł. Dzięki
stopniowemu rozgrzewaniu w trybie termoterapii składniki aktywne zostają
wprowadzone w głąb skóry, a ich działanie jest skutecznie aktywowane.
Ochładzanie –
tryb krioterapii to sposób na zmniejszenie widoczności porów i redukcję
obrzęków. Dzięki temu Ufo skutecznie ożywi, odświeży i ochłodzi skórę.
Pulsacje
T-Sonic – dbają o wchłanianie składników, dzięki czemu skóra
staje się zdrowa i promienna.
Terapia
światłem LED – w programy Ufo zostały wbudowane 3
rodzaje fototerapii – czerwone, zielone i niebieskie światło LED. Dzięki nim
zyskujemy dodatkowe właściwości regenerujące, odmładzające etc.
Foreo Ufo umieszczone
zostało w plastikowym opakowaniu. Oprócz urządzenia wewnątrz znajdziemy także
jedną sztukę maseczki na dobry początek, ring do przytwierdzania maseczek,
podstawkę oraz ładowarkę usb. W ofercie dostępne są 3 kolory Ufo – Pearl Pink,
Fuchsia i Mint. Interendo upolowała dla mnie taki najbardziej mój – miętowy
kolor, ale przyznaję, że podoba mi się każdy wariant:) Design robi wrażenie, co
w przypadku Foreo jest normą. Ale Ufo podoba mi się wręcz wybitnie (pora na
fanfary:D).
Ufo ma wbudowane dwa
programy, z których możemy skorzystać od początku wciskając przycisk
odpowiednią ilość razy. Jeśli chcemy użyć bardziej zaawansowanych funkcji oraz
wgrać inne maseczki, musimy pobrać aplikację na telefon. Jest ona prosta i
intuicyjna w użyciu. Chociaż mam co do niej mieszane uczucia, ponieważ z jednej
strony taka aplikacja to znak naszych czasów, a z drugiej niekoniecznie chcę
chodzić z telefonem do łazienki. Poza tym korzystając z aplikacji za każdym
razem musimy skanować kod wybranej maski, który znajduje się na opakowaniu. Na
szczęście poszczególne maski jednocześnie są już potem wgrane w urządzenie,
więc celem użycia wystarczy przycisnąć odpowiednią ilość razy. Jeśli korzystamy
z aplikacji to podłożony głos mówi o poszczególnych etapach podczas
maseczkowania;)
Ufo zainteresowało mnie,
ponieważ lubię efekty jakie zapewnia dobra maska w płachcie, ale nie jestem
zbyt cierpliwa i kwitnięcie 20-30 minut z płachtą na twarzy nie należy do moich
ulubionych rozrywek;) Przy tradycyjnych maskach w płachcie najgorszy jest dla
mnie ten pierwszy moment po nałożeniu – maska jest taka zimna i oślizgła. Nie
lubię tego;) W dodatku dla mojej drobnej twarzy nie istnieją idealnie
dopasowane maseczki. Także nawet jak mam z jakimś fajnym nadrukiem to i tak na
mnie nie prezentuje się to odpowiednio;) Dlatego taka mini płachta nakładana na
urządzenie wydawała mi się ideałem. Zwłaszcza, że wystarczy 90 sekund masowania
i gotowe:)
Żeby skorzystać z Ufo wystarczy
wyjąć maseczkę z opakowania, przytwierdzić ją ringiem do urządzenia i włączyć
odpowiedni program bezpośrednio w urządzeniu lub w aplikacji. Następnie
przykładamy urządzenie do twarzy i masujemy przez 90sek;) Każda maseczka zapewnia
nam inny rytuał. Przykładowo w Make My
Day Mask – 1. Przygotowanie
(30sek) – grzanie, czerwone światło led, 2.
Nawilżanie (30sek) – grzanie, czerwone światło LED, T-Sonic, 3. Ochrona (30sek) – zielone światło
led, T-Sonic. Świetna sprawa, ale wadą jest to, że Ufo jest moim zdaniem dość
ciężkie i zdarza się, że podczas masowania lekko rozboli ręka;) Komfort
użytkowania byłby wyższy gdyby było lżejsze. Jak na moje realia Ufo jest też
dość duże. Wygodniej by mi się masowało gdyby było trochę mniejsze. Przy
maskach przeznaczonych do stosowania na twarz jeszcze można to ogarnąć. Schody zaczynają
się przy masce pod oczy Shimmer Freak.
Moim zdaniem w jej przypadku nawet posiadaczki pełniejszych twarzy nie będą w
stanie wykonać w pełni efektywnego masażu okolic oczu. Ufo ma po prostu zbyt
dużą powierzchnię masującą, przez co trudno się skoncentrować jedynie na tym
niewielkim obszarze skóry;) Maseczkę pod oczy stosowałam, więc na całą twarz,
uwzględniając przy tym okolice oczu na tyle na ile udało mi się do nich
dotrzeć;) Z samego działania maski byłam zadowolona, ale rozmiar urządzenia jest
tu problemem;) Efekty moim zdaniem są takie same jak przy dobrych maskach w płachcie.
Z tą różnicą, że mamy je już po 1,5 min (lub po 3min, bo zabieg można też powtórzyć).
Foreo
Ufo alternatywne metody stosowania
Od początku wiedziałam, że
używanie Foreo Ufo jedynie do wykonywania masek w płachcie i to tylko tych
dedykowanych wyłącznie Foreo, nie pozwoli mi na pełne wykorzystanie potencjału mojego
kosmicznego przyjaciela;) Tym bardziej zważywszy na jego cenę. Choć przyznaję,
że nie lubię skupiać się na cenie, bo wychodzę z założenia, że rzecz jest warta
tyle ile ludzie są w stanie za nią zapłacić. A niewątpliwie były osoby, które
zapłaciły za urządzenie pełną kwotę. Jaki by nie był koszt, zawsze ktoś go
poniesie. Często nawet towar jest bardziej pożądany, bo jest drogi… Przejdźmy jednak do alternatywnych sposobów wykorzystania
Ufo.
Maski Foreo są inspirowane
koreańskimi maskami w płachcie i również składy są bardzo podobne. Można więc
pokusić się o małe kombinacje;) Choć zaznaczę, że Foreo tego nie rekomenduje. Mając
zapas maseczek w płachcie postanowiłam ciąć je na kawałki tak żeby można było
ich użyć z Ufo. Przy takim zastosowaniu jedna płachta wystarcza na 3-4 zastosowania.
Trzeba jedynie pamiętać żeby szczelnie zamknąć nieużyte „ścinki” otwartej już
maski, bo inaczej wyschnie. Jeśli mamy wgrane maski Foreo i zostawimy sobie
opakowania potrzebne do zeskanowania kodu w aplikacji to bez problemu użyjemy
dowolnej maski z wybranym programem pielęgnacyjnym Foreo. Możemy też pokusić
się o sterowanie manualne, czyli ustawić sobie chłodzenie albo grzanie,
pulsację i rodzaj światła LED (przy sterowaniu manualnym można je zmieniać
dowoli, więc mamy wtedy do wyboru więcej niż tylko niebieski, czerwony i
zielony;)). Światło traktowałabym jednak, jako dodatek, dlatego, że terapia
światłem wymaga czasu, a te 90s to oczywiście mało;) Dla porównania w salonach
kosmetycznych terapia światłem LED stosowana jest indywidualnie lub jako
dodatek do innych rytuałów pielęgnacyjnych i najczęściej zalecana jest seria np.
10 zabiegów, z których każdy trwa przykładowo 30-60min plus moc światła jest
większa, gdyż urządzenia do profesjonalnego wykorzystywania rządzą się swoimi
prawami. A w przypadku urządzeń domowych parametry muszą być tak dostosowane
żeby każdy użytkownik mógł korzystać z nich bezpiecznie bez odpowiednich
szkoleń;) Wada użycia masek innych niż Foreo jest jednak taka, że musimy
dopasować kształt, czyli wziąć oślizgłą płachtę w rękę, a następnie ją pociąć.
Nie jest już, więc tak elegancko jak przy maskach Foreo, tzn. że wyjmujemy
gotowy płachtowy krążek z opakowania, przytwierdzamy do Ufo i jazda;) A przecież
właśnie o ten komfort chodzi w Ufo:) Muszę też przyznać, że oryginalne maski
Foreo są idealnie dopasowane grubością, więc masaż przebiega bardzo przyjemnie.
Przy innych maskach zdarza się, że płachta jest z cieniutkiego materiału i
wtedy średnio się nadaje, ponieważ zawadza ring trzymający maskę w ryzach i
maseczka trochę ciągnie po skórze. Wyjściem jest wtedy złożenie płachty na pół
albo dodatkowe podłożenie jednej warwy suchej płachty pod spód. Słabo też
nadają się te płachty, które są niezbyt mocno nasączone esencją (znowu jest
wtedy wrażenie ciągnięcia po skórze). Tak więc oryginalne płachty Foreo są
najwygodniejsze w stosowaniu, ale można się pokusić o użycie innych. Byleby nie
były zbyt cienkie i suche.
Można też skorzystać ze
skompresowanych maseczek w płachcie, które nasączamy, czym chcemy, czyli np.
fajną esencją albo serum;)
Kolejny mój sposób to do
dodatkowego ochłodzenia płatków pod oczy. Nakładam płatki pod oczy, ustawiam
chłodzenie i przykładam do płatka.
Można też pokusić się o
użycie razem z serum do twarzy lub pod oczy żeby pielęgnacja była bardziej
efektywna. W przypadku funkcji ochładzania nie stosuję dodatkowego „podkładu” w
postaci suchej płachty nałożonej na Ufo. Jednak w przypadku chęci skorzystania
funkcji grzania konieczne jest podłożenie takiej płachty, np. nasączonej
esencją i użycie większej ilości serum. Tutaj ku przestrodze… raz nałożyłam na
twarz serum i zaczęłam masować twarz niczym niepokrytym Ufo z włączoną funkcją
grzania. Efekt był taki, że skóra się trochę przegrzała, a moją twarz pokryło parę małych
czerwonych bąbelków i nie chodzi tu o dzieci:P Coś w rodzaju lekkiego poparzenia.
Skóra wróciła do normy już po kilkunastu minutach, ale w jednym miejscu stała się
bardziej „reaktywna”. W efekcie czego co jakiś czas pojawia mi się mała
czerwona plama na jednym policzku i muszę się wtedy ratować żelem na
poparzenia oraz kremem regenerującym. Wiem, że to na pewno od tego, bo np. parę
lat temu bardzo brzydko sobie coś wydusiłam pod ustami i jak się opalę to skóra
w tym miejscu też robi się zaczerwieniona. Coraz mniej, ale na początku była
bardzo wrażliwa. Sądzę więc, że w tym przypadku też powstało jakieś głębsze
podrażnienie. Moja skóra jest bardzo delikatna, więc nie wiem co mi strzeliło do
głowy. Jestem pełna podziwu dla swojej głupoty;) Ta czerwona kropka nawiedzała mnie przez jakieś 2,5 miesiąca. W drugiej połowie marca poratowała mnie seria Barrier Renew od Bielendy Professional i na razie problem nie wrócił, ale może się ujawnić po ekspozycji na słońce. Trzeba też zwrócić uwagę na
sam produkt, który stosujemy, ponieważ grzanie może być słabym pomysłem. W
razie wątpliwości zawsze bezpieczniej użyć chłodzenia.
Jest też możliwość
nałożenia tradycyjnej maski w płachcie i przykładanie do niej Ufo miejsce po
miejscu. Ale jak dla mnie to trochę mija się z celem, bo po to jest Ufo żeby
już nie nakładać maski na twarz;) Wiem jednak, że niektórzy lubią ten sposób;)
Jakiś czas temu Foreo
wprowadziło Ufo 2, więc tym samym cena pierwszego Ufo poszła w dół. To
jednocześnie pokrzepiające jak i zasmucające, bo chciałoby się mieć to nowsze;)
Jak już wspomniałam, swoje Ufo dostałam w prezencie od Patrycji. Ale na pytanie
czy warto kupić (mimo pewnych minusów urządzenia, które wyraźnie
zasygnalizowałam), odpowiadam – tak, warto. Na pewno prędzej czy później i tak bym
je kupiła przy dobrej promocji, czyli np. cenie rzędu 600-700zł:) Ufo pozwala
zaoszczędzić czas, a czas to pieniądz:D Nie jest to produkt dla każdego, bo nie
każdy go doceni. Jednak jeśli jesteś gadżeciarą i masz słabość do Foreo to Ufo
jest jak najbardziej do rozważenia.
A jak jest u Ciebie? Foreo Ufo intryguje czy nie wzrusza?;)