czwartek, 29 sierpnia 2019

AA Wings of Color – pudry, tusz, mgiełka, maska całonocna do ust i serum powiększające usta! Co warto kupić?

AA Wings of Color oferuje bogaty wybór kosmetyków do makijażu i nie tylko:) Od wiosny wypróbowałam kilka z nich i dziś przychodzę z moimi wrażeniami. Pora odpowiednia, tym bardziej, że zbliża się jesień, a wraz z nią -55% zniżki na kolorówkę w Rossmannie. Czy warto zainwestować w polskie kosmetyki do makijażu? Pudry, tusz, maska całonocna do ust, a może powiększające serum do ust? Co spośród produktów AA Wings of Color chwyciło mnie za serduszko?;)

AA Wings of Color kosmetyki co warto kupić

AA Wings of Color Silky Smooth 



Jedwabisty puder występuje w skromnej, ale ładnej białej puderniczce wyposażonej w lusterko. Pojemność to 8,5g, więc całkiem w porządku. Do pudru dołączona jest również gąbeczka, ale ja nakładam pędzlem. Mojej uwadze nie umknęło także przyjemne dla oka tłoczenie. Dość szybko zniknęło na skutek użytkowania, ale miło, że tam było;) Puder według mnie nie posiada zapachu i uznaję to za plus, ponieważ zawsze lepszy jest dla mnie bezzapachowy niż np. woń starej pudernicy;) Kosmetyk posiada przyjemną jedwabistą konsystencję. Choć zawsze osiadają mi resztki na jego powierzchni, więc za zwyczaj muszę zdmuchnąć;) Nie pyli jednak zbyt mocno podczas nakładania. 
AA Wings of Color Silky Smooth puder opinie

Puder AA Wings of Color Silky Smooth występuje w 5 odcieniach do wyboru. Najjaśniejszy nr 90 jest transparentny, natomiast najciemniejszy nr 94 jest już przeznaczony do nieco ciemniejszej cery. Ja posiadam właśnie ten 94 Riviera i aktualnie jest dla mnie idealny:) Uprzedzam jednak, że zdecydowanie nie dla bladziochów. Niemniej nie jest to problemem, ponieważ pozostają jeszcze trzy inne odcienie plus jeden transparentny;) W kwestii działania nie mam do czego się przyczepić. Wszystko mi w nim odpowiada. Puder nadaje naturalne jedwabiste wykończenie. Ja stosuję go zamiast podkładu i jestem z niego zadowolona, ponieważ twarz wygląda naturalnie, a jednocześnie lepiej. Miałam lekkie wątpliwości, co do koloru, ponieważ wizualnie wydaje mi się on nieco „czerwony”. Bałam się więc efektu świnki, ale ładnie się dopasowuje do mojej ciepłej cery, nawet jeśli jest opalona tak jak np. ma to miejsce obecnie;) Wprawdzie nie jest to widoczne na moim najnowszym zdjęciu na Insta, ale w rzeczywistości aktualnie jestem niczym Mulatka;) Jeśli chcę zapewnić sobie trochę matu, to nakładam na niego puder sypki. Trwałość makijażu w połączeniu z tym pudrem jest bardzo dobra, ponieważ trzyma się on cały dzień. Jedynie z nosa trochę się ściera w ciągu dnia. Krycie według mnie jest średnie, ale dla mojej cery bez przebarwień i trądziku w pełni wystarczające. W dodatku puder nie wysusza i nie obciąża cery. Ze swojej strony polecam. 

Skład: Talc, Mica, Synthetic Fluorphlogopite, Nylon-12, Magnesium Myristate, Octyldodecyl Stearoyl Stearate, Diisostearyl Malate, Hydrogenated Polyisobutene, Methyl Methacrylate Crosspolymer, Kaolin, Phenoxyethanol, CI 77492, CI 77491, Caprylyl Glycol, CI 77499, Dimethicone, Hexylene Glycol, Sapphire.

AA Wings of Color Dust Matt Loose Powder



AA Wings of Color Dust Matt Loose Powder blog

Pora na utrwalający, matujący puder sypki wzbogacony o ekstrakt z owoców acai i wyciąg z aloesu. Nie da się ukryć, że puder to jeden z moich ulubionych kosmetyków kolorowych. Chętnie więc sięgam po kolejne w poszukiwaniu nowej jakości;) Kiedyś stawiałam wyłącznie na pudry marek selektywnych, ale zauważyłam, że te drogeryjne radzą sobie coraz lepiej! W porównaniu do tego co było dostępne kiedyś to jak dzień do nocy! Jestem fanką pudrów prasowanych. Tym bardziej, że lubię sobie rzucić sam puder na twarz (zamiast podkładu). Jednak nie pogardzę również dobrym pudrem sypkim. Wszak lubię nałożyć także odrobinę na puder prasowany (jeśli chcę np. zmatowić lub rozświetlić cerę, w zależności od właściwości produktu) lub gdy już ten płynny podkład dostąpi łaski. Co również się zdarza gdy trafię na coś przekonującego;) AA Wings of Color Dust Matt Loose Powder jest podobno polecany na YT. Muszę przyznać, że nie wiem, ponieważ rzadko oglądam kanały urodowe na YT. To już naprawdę potrzebuję mieć nadmiar czasu żeby znaleźć chwilę na tego typu twórczość;) Niemniej moja intuicja podpowiadała, że podobnie jak puder prasowany, może to być coś całkiem do rzeczy:) Puder otrzymujemy w dość standardowym białym opakowaniu o pojemności 10g. Dla mnie taka gramatura jest OK., ponieważ nie lubię pudrów w wielkich 30g opakowaniach;) Na swój użytek nie potrzebuję aż tyle. Zwłaszcza, że zwykle mam otwarty więcej niż 1 puder. Mój odcień to 20 Transparent. W opakowaniu jest on beżowy. Po nałożeniu na opaloną twarz wydaje się przez chwilę lekko zabielać, ale ten efekt zaraz mija i ładnie dopasowuje się nawet do mojej karnacji. Tak więc sądzę, że nikt nie powinien mieć z tym problemów:) Puder jest mięciutki, jedwabisty i bardzo drobno zmielony. Niczym pudrowa chmurka!;) Największą zaletą jest to, że po nałożeniu skóra nie wygląda sucho i ciężko (choć oczywiście ważne żeby zadbać także o pielęgnację przed makijażem). Super współgra z pudrem prasowanym, gdy chcę dodatkowo zmatowić cerę. Dobrze dogaduje się także z podkładem. Nie rozjaśnia go ani nie przyciemnia. Zaraz po aplikacji uzyskujemy mat. Natomiast po paru godzinach cera jest już bardziej satynowa, typowo naturalna. Nie jest to więc puder matujący na mur-beton, ale bardzo dobra opcja dla kobiet ceniących sobie naturalny wygląd skóry bez jej obciążenia i wysuszenia. Nałożony oszczędnie nadaje się również pod oczy. Jeśli chcemy zapewnić skórze matowy wygląd na dłużej, niezbędne będą bibułki matujące.
AA Wings of Color Dust Matt Loose Powder opinie

Skład: Talc, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Aqua, Magnesium Stearate, P-Anisic Acid, Euterpe Oleracea Fruit Oil, CI 77492, CI 77491, CI 77499, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder.

AA Wings of Color Night Repair Lip Mask


AA Wings of Color Night Repair Lip Mask czy warto

Jak wiecie bardzo lubię koreańskie całonocne maski do ust. Na polskim rynku nie ma jednak zbyt wielu odpowiedników. Dlatego maska do ust AA Wings of Color z miejsca mnie zainteresowała;) Maska została opakowana w ładną niebieską tubeczkę o pojemności 10ml;) Posiada ona ścięty aplikator, który w teorii powinien być wygodny. Muszę jednak przyznać, że tak nie jest. Często zdarza mi się wycisnąć zbyt dużo. Być może dlatego, że maska ma nieco nietypową konsystencję. Jest to coś w rodzaju białego kremu, ale takiego trochę rzadkiego, jakby rozwodnionego. Muszę przyznać, że ta maska zupełnie nie przypomina mi tych koreańskich. Dużym minusem jest to, że po nałożeniu zostawia ona po sobie widoczną białą warstwę na ustach. Jest to co prawda produkt do ust na noc, ale inne maski mogłam z powodzeniem nakładać również w ciągu dnia lub zaraz przed wyjściem, a tutaj nie bardzo. Producent deklaruje, że biała warstwa szybko się wchłania, ale nie do końca tak jest. Zajmuje to dobrych kilka minut. Przyznam, że wyjątkowo nie lubię patrzeć na swoje rozbielone usta:D Nietypowe jak na maskę całonocną do ust jest też to, że powoduje ona przejściowe uczucie ciepła i mrowienia. Tego typu efekty wolę raczej w błyszczykach niż w maskach do ust. Plusem jest na pewno zapach, który jest delikatny, lekko kremowy, prawie niewyczuwalny. Gdy już biały nalot odejdzie w niepamięć, na ustach zostaje delikatny połysk. Po nałożeniu grubszej warstwy maska zostaje na ustach aż do rana. Jeśli chodzi o efekty to pomijając lekką uciążliwość w stosowaniu, jest całkiem nieźle. Maska dobrze radzi sobie z nocną pielęgnacją ust. Skutecznie je regeneruje, wygładza i nawilża. 


AA Wings of Color Lip Push – Up Serum


AA Wings of Color Lip Push – Up Serum opinie

Czas na serum powiększające usta;) Tubka i pojemność są identyczne jak w przypadku maski, lecz mamy tu do czynienia ze słodkim różem;) W dodatku zapach samego serum przypomina mi właśnie pączka z różą;) Posiada także subtelnie słodki smak. Taki słodziak z niego. Konsystencja jest tutaj zdecydowanie bardziej komfortowa (przypomina żel) i również aplikacja przebiega sprawniej.  Produkt nie nadaje koloru, ale sprawia, że usta są ślicznie nabłyszczone i wyglądają na bardziej jędrne. Szczególnych właściwości powiększających nie zauważyłam. Jedynie takie jak przy każdym błyszczyku. Niemniej bardzo polubiłam ten produkt. Bardzo dobrze nawilża, regeneruje i wygładza usta, przez co z powodzeniem zastępuje balsam do ust. Warto zwrócić na nie uwagę. W starciu z maską wygrywa właśnie to serum!
AA Wings of Color produkty do ust


AA Wings of Color Hydro Fixer nawilżający


AA Wings of Color Hydro Fixer nawilżający opinie

Bezalkoholowa nawilżająca mgiełka do twarzy występuje w poręcznym 50ml opakowaniu, które bardzo mi się podoba:) Posiada ona atomizer, który niestety niekiedy trochę zbyt mocno dozuje produkt;) Zapach mgiełki jest przyjemny i delikatny. Taki letni. Fixer całkiem ładnie utrwala i odświeża makijaż znosząc jego pudrowość. Ale w moim odczuciu lepiej spisuje się jako nawilżająca baza pod makijaż:) Nie pozostawia po sobie lepkiej warstwy. 


AA Wings of Color tusz X-Treme Wear


AA Wings of Color tusz X-Treme Wear

Nie ma makijażu bez tuszu:) W serii kosmetyków AA Wings of Color znajdziemy kilka propozycji. Ja wypróbowałam wodoodporny pogrubiający tusz do rzęs, który dzięki technologii TUBE zamyka każdą z rzęs w wodoodpornej tubce;) Tusz posiada pojemność 10ml i dość standardowe czarne opakowanie. 
AA Wings of Color tusz X-Treme Wear opinie
Szczoteczka posiada dość tradycyjny kształt, jest ona silikonowa i bardzo giętka. W moim przypadku zapewnia on efekt wydłużenia oraz delikatnego pogrubienia. Zrobiłam zdjęcia, ale wyszły mi dość kosmicznie, więc na dniach spróbuję wykonać je jeszcze raz. Ciekawostką jest to, że mimo wodoodporności, tusz możemy zmyć ciepłą wodą. Ja za zwyczaj zmywam go ciepłą wodą w połączeniu ze ściereczką do demakijażu. Trwa to jednak niestety nieco dłużej niż w przypadku tuszu nie wodoodpornego. Co do trwałości nie mam zastrzeżeń, ale przyznaję, że sama z siebie za zwyczaj używam tych nie wodoodpornych, ponieważ nie mam problemów z ich trwałością ani też nie pływam etc. Rzadko też się wzruszam na tyle żeby się rozmazać:D Test wodoodporności polegał więc na pochlapaniu rzęs wodą;)


Znacie serię AA Wings of Color? Polecacie jakieś kosmetyki tej marki?

Czytaj dalej »

sobota, 24 sierpnia 2019

NUXE SUN - ochrona przeciwsłoneczna, zapach i pielęgnacja po opalaniu!

Początek czerwca… Zupełnie jakby to było wczoraj! Lato moje najdroższe pomyślałam, a tu masz... Nim się obejrzałam, jest już końcówka sierpnia! Jak żyć? Dlaczego zawsze jesień i zima trwają taaaak długo, a lato tak krótko? Ale patrząc po prognozach, lato nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa:) W związku z tym mam dla Was mały przegląd kosmetyków NUXE SUN
Nuxe Sun linia kosmetyków

NUXE SUN


W skład linii słonecznej marki Nuxe wchodzi 12 kosmetyków, wśród których znajdują się produkty przeciwsłoneczne, brązujące, żel pod prysznic i do włosów 2w1, balsam po opalaniu, a także letnia woda zapachowa:) Z całej serii miałam okazję poznać 4 kosmetyki. Wszystkie oparte zostały na unikalnych wyciągach kwiatowych. Łączy je także ten sam zapach (z subtelnymi różnicami).

Nuxe Sun Zachwycający krem do opalania twarzy SPF 50

Nuxe Sun Zachwycający krem do opalania twarzy SPF 50 opinie

Krem do opalania Nuxe Sun SPF 50 zawiera w swoim składzie unikalne wyciągi kwiatowe zapewniające ochronę przeciw starzeniu oraz efekt bezpiecznej opalenizny. Jest polecany do jasnej karnacji oraz na szczególnie wrażliwe obszary takie jak twarz, dekolt czy dłonie. Przyznam, że w tym roku jeszcze go nie otwierałam, ponieważ posiadam inny. Ale miałam go już kiedyś, więc odniosę się do wcześniejszych wrażeń:) Tym, co wyróżnia ten krem już na pierwszy rzut oka jest zapach. Wiele kosmetyków z filtrem (nawet jeśli są niemalże bezzapachowe) posiada taką specyficzną nieprzyjemną woń, która lubi od czasu do czasu o sobie przypominać, dręcząc tym samym te najwrażliwsze noski;) Tutaj takiego efektu nie ma. Zachwycający krem do opalania Nuxe Sun pachnie nadzwyczaj przyjemnie i kobieco jak na krem z filtrem. W skład nut zapachowych wchodzi mieszanka słodkiej pomarańczy, gardenii i kokosa. Woń można zatem określić jako letnią i egzotyczną, czyli zdecydowanie pasującą do wakacyjnych wojaży. Dla mnie akurat nie jest to zapachowy nr. 1 z Nuxe, ale niewątpliwie kompozycja jest ciekawa i jestem pewna, że zachwyci wiele kobiet! Krem nie należy do najlżejszych i trzeba z nim trochę „popracować” podczas aplikacji, ponieważ ma tendencję do bielenia. Pozostawia też po sobie taką ochronną warstewkę, więc nie jest najlepszym wyborem pod makijaż. Raczej typowo do opalania, na plażę etc. Co do właściwości ochronnych, nigdy nie miałam żadnych zarzutów, ale moja skóra nie ma tendencji do poparzeń, przebarwień etc. Krem mieści się w poręcznej 50ml tubce.

Nuxe Sun Brązujący olejek do opalania twarzy i ciała SPF 10


Nuxe Sun Brązujący olejek do opalania twarzy i ciała SPF 10 opinie
Podobnie jak krem, olejek zawiera w swoim składzie wyciągi kwiatowe przeciwdziałające starzeniu i działające ochronnie, a ponadto posiada dodatkowe właściwości brązujące. Zapach jest identyczny jak w przypadku kremu. Kosmetyk jest dość lekki, nie tłuści skóry i ładnie się wchłania. SPF 10 zapewnia niską ochronę, więc nie każdy będzie zadowolony, ale w ofercie jest również olejek z wyższym filtrem. Ja opalałam się w tym roku jedynie jakieś 2 razy na balkonie, a moja skóra nie jest wrażliwa na słońce, więc taki faktor był dla mnie wystarczający. Bardzo możliwe, że z właściwościami brązującymi jest coś na rzeczy, bowiem już po godzinie byłam pięknie opalona. Aczkolwiek muszę zaznaczyć, że moja skóra w ogóle bardzo szybko łapie promienie słońca i zaraz staje się brązowa;) Olejek mieści się w wygodnej plastikowej butelce z atomizerem. Pojemność to 150ml.

Nuxe Sun Orzeźwiający balsam po opalaniu do twarzy i ciała

Nuxe Sun Orzeźwiający balsam po opalaniu do twarzy i ciała recenzja

Balsam ma za zadanie nawilżyć i odżywić skórę oraz przedłużyć trwałość opalenizny o 2 tygodnie. Balsam posiada kremową konsystencję, która przez producenta określona została mianem sorbetowej. Produkty do pielęgnacji są u mnie na wagę złota, ponieważ zużywam ich mnóstwo, więc każdy nowy balsam cieszy mnie szczególnie. Ten od Nuxe Sun zdążyłam już zużyć i podobnie jak reszta produktów posiada on egzotyczny wakacyjny zapach, który jest dość słodki i długotrwały. Produkt przyjemnie nawilża i odżywia skórę ciała (na twarz nie stosowałam), pozostawiając ją miękką i gładką w dotyku:) To oczywiście mój ulubiony produkt z tej linii. Kosmetyk występuje w formie 200ml tubki.

Nuxe Sun Cudowna woda zapachowa

Nuxe Sun mgiełka zapachowa opinie
Mgiełka Nuxe Sun została zainspirowana zapachem kosmetyków z linii Nuxe Sun. Wśród nut zapachowych znajdziemy więc tradycyjnie słodką i gorzką pomarańczę, gardenię, kokos, a także wanilię i piżmo. Muszę przyznać, że woda zapachowa Nuxe Sun zwróciła moją uwagę już parę lat temu. Nie mogłam jednak nigdy trafić na tester, więc nie chciałam ryzykować, ponieważ nie każdy zapach Nuxe mi odpowiada. Jednak moja siostra bardzo lubi klasyczne perfumy Nuxe i w tym roku kupiłam jej na prezent zestaw z wodą Nuxe Sun (zupełnie w ciemno w nadziei, że jej się spodoba;)). W ogóle się nie zdziwiłam, gdy kilka tygodni później również do mnie zawitała taka woda. Tyle, że w mniejszym (30ml opakowaniu). Woda zapachowa stanowi bardzo fajne uzupełnienie całej linii. Trwałość jest dobra, ponieważ utrzymuje się na skórze ładnych kilka godzin. Dłużej zaś na włosach i ubraniach. Dużym atutem jest także śliczny wakacyjny flakon w stylu ombre <3 Jeśli zaś chodzi o moje subiektywne postrzeganie tego zapachu to nie należy od do moich ulubionych woni z Nuxe. Może dlatego, że wyczuwam w nim trochę tej charakterystycznej nutki z klasycznej wersji olejku Nuxe, za którą nie przepadam. Ja zapachowo jestem bardziej team Nuxe Creme Fraiche de Beaute, Prodigieuse Boost, Florale i Reve de Miel:) Mam cichą nadzieje, że pojawi się mgiełka albo woda perfumowana o zapachu olejku z serii Florale, który pachnie przepięknie!:) Woda Nuxe Sun występuje w pełnowymiarowej pojemności 100ml. Natomiast 30ml często można kupić w zestawach podróżnych. 

Znacie kosmetyki z linii Nuxe Sun? Zasłużony odpoczynek już za Wami czy jeszcze przed Wami?:)

Czytaj dalej »

środa, 21 sierpnia 2019

Dr. Jart+ Cicapair Cream – wąkrotka azjatycka raz jeszcze!

Cicapair to najpopularniejsza seria marki Dr. Jart+. Jest ona całkiem dobrze znana i dostępna również w Polsce. Sama długo nie miałam przekonania do tej serii, ale pozytywne doświadczenia z maską całonocną sprawiły, że zmieniłam zdanie;) A dodatkowym ułatwieniem było dla mnie to, że na Jolse pojawiła się nowość w postaci Dr. Jart+ Cicapair Cream.  Wcześniej nie byłam do końca pewna czy jest sens żebym używała wersji Re-Cover, a ta w tubce intuicyjnie wydała mi się bardziej odpowiednia dla mojej skóry. Czy nowy krem Dr. Jart+ trzyma poziom?
Dr. Jart+ Cicapair Cream blog

Dr. Jart+ Cicapair Cream


Jest to skoncentrowany krem, który regeneruje i odżywia wrażliwą skórę. W swoim składzie zawiera ekstrakt z liści wąkrotki azjatyckiej, który znany jest z szybkiego działania kojącego, chroniącego i stymulującego procesy odnowy komórkowej.
Dr. Jart+ Cicapair Cream czy warto
Krem Cicapair zapakowany został w biało-zielony kartonik. Wewnątrz znajdziemy zwyczajną 50ml tubkę z odkręcanym zamknięciem. Nic nadzwyczajnego, ale przyznaję, że wizualnie nawet mi się podoba. Moją uwagę zwróciła nakrętka, która jest dość ciężka. Taka porządna;) Tubka jest dość plastyczna. Na pierwszym zdjęciu już w momencie, gdy pozostało mi jedynie ¼ opakowania. A można je tak ukształtować żeby nie wyglądało na tak mocno zużyte;)

Cicapair Dr. Jart+ seria
Dr. Jart+ Cicapair Cream posiada kremową, ale taką nieco gęstszą, bardziej treściwą konsystencję. Nie jest ona jak masło, ale zdecydowanie nie należy do tych lekkich. Rozprowadza się nieco opornie, czyli nie ma takiego poślizgu jak np. przy kremach-żelach, ale nie było to dla mnie problemem, ponieważ krem nie pozostawia po sobie żadnej tłustej czy świecącej warstwy. Jedynie czoło trochę mi wyświeca przez pierwszych kilka minut od nałożenia, ale mam je z natury bardziej tłuste i gruboskórne niż pozostałą część twarzy;) Twarz poniżej czoła po posmarowaniu kremem zyskuje takie naturalne pół-matowe wykończenie. 
Dr. Jart+ Cicapair Cream konsystencja
Zapach tego kremu to dla mnie trudna kwestia, ponieważ nie mogłam dojść ze sobą do porozumienia cóż on mi przypomina… Na pewno kojarzycie to uczucie pt.: jakbym gdzieś go już czuła tylko nie wiem gdzie:) Znajoma nuta, choć nie jestem pewna czy przywodzi mi na myśl inny kosmetyk z wąkrotką azjatycką (wszak zużyłam ich już kilka) czy coś zupełnie innego;) Niemniej mój nos odczuwa go pozytywnie. Tak naturalnie, lekko ziołowo i kojąco. Nie jest to woń nachalna. Zanika dość krótko po wklepaniu w skórę:) Podejrzewam, że nie będzie nikomu jakoś szczególnie przeszkadzał, choć niektórych może po prostu nie zachwycić:) 
Dr. Jart+ Cicapair Cream wąkrotka azjatycka
Krem posiada taką zielonkawo-żółtawą barwę. Wiem, że np. wersja Cicapair Re-Cover podczas rozsmarowywania zamienia się w beż, mając jednocześnie maskować zaczerwienienia i niedoskonałości. Przy Cicapair Cream takiego efektu nie zauważam. Na mojej skórze staje się on po prostu bezbarwny i z pewnością nie widzę tutaj przemiany w beż. O ile się nie mylę to w tej wersji tak właśnie ma być. Dla mnie to akurat plus, ponieważ moja skóra nie ma skłonności do zaczerwienienia, więc nie potrzebuję tego typu korekcji. Jedyna problematyczna strefa to popękane naczynka na nosie;) Jednak potrzebowałam kremu, który będę mogła stosować również na noc, a ten wydaje mi się bardziej uniwersalny. Choć przyznaję, że po wypróbowaniu wersji w tubce zaczynam mieć chrapkę na ten w słoiczku. Nie nadążysz;) Jak już wspomniałam zaczerwienionej twarzy nie mam. Pod warunkiem, że nie najdzie mnie ochota na pocieranie twarzy palcem, bo niestety mam kilka dziwnych zwyczajów;) Ale tego typu podrażnienie za zwyczaj szybko ustępuje. Przy kremie Dr. Jart+ przede wszystkim zauważyłam silne właściwości regenerujące. Od razu po aplikacji skóra staje się taka ukojona. Chłonie ten krem jak gąbka, a on jej nie obciąża. Sprawdził się u mnie zarówno pod makijaż w połączeniu z tonikiem i esencją Isntree jak i na noc z kosmetykami Bielenda Professional zawierającymi witaminę C i kwas ferulowy, zapewniając mojej skórze idealny balans. Także nawilżenie i odżywienie jest na dobrym poziomie, a niektóre kremy z wąkrotką zapewniały mi jedynie przeciętne nawilżenie. Ze wszystkich kremów z tym składnikiem Dr. Jart+ Cicapair Cream jak dotąd odpowiada mi najbardziej:) Choć fanki żelowych konsystencji mogą się trochę krzywić. Dla mnie minusem jest tylko nieszczególna wydajność, ale od razu dodaję, że stosowałam także na szyję i nieco na dekolt (czyli tradycyjnie) zarówno rano i wieczorem. Jeśli miałabym określić ten krem w dwóch słowach to byłby to krem-kompres:) Treściwy pod względem konsystencji, kojący, ale nieprzetłuszczający skóry. Dla mojej mieszanej, ale delikatnej cery zdecydowanie przyjemniaczek:)

Znacie serię Cicapair od Dr. Jart+? Lubicie tą markę?
Czytaj dalej »

sobota, 17 sierpnia 2019

Isntree Hyaluronic Acid Water Essence i Green Tea Fresh Toner - koreańska pielęgnacja odpowiednia nawet dla cery wrażliwej!

Całkiem niedawno przypomniał mi się tonik z kwasem hialuronowym marki Isntree (Hyaluronic Acid Toner), który był chyba pierwszym tonikiem podczas używania, którego stwierdziłam – jednak te koreańskie tonery mogą być naprawdę fajne! Do dziś pamiętam jego przyjemną nawilżającą konsystencję;) Było to już parę lat temu i nie doczekał się wtedy recenzji, ale pomyślałam, że pora na kolejny kosmetyk z tej marki. A nawet dwa;) Na Jolse znalazłam uroczo wyglądającą butelkę Isntree Hyaluronic Acid Water Essence i mniej urodziwą, ale zdecydowanie przydatną butelkę Isntree Green tea Fresh Toner:) Czy marka nadal robi na mnie dobre wrażenie?
 

Isntree Green tea Fresh Toner

Isntree Green tea Fresh Toner opinie

Tonik zawiera 80% ekstraktu z zielonej herbaty pochodzącej z wyspy Jeju. Kosmetyk koi zmęczoną cerę. Jego skład jest tak skomponowany, że może być stosowany nawet w przypadku wrażliwej i podrażnionej skóry.


Toner Isntree umieszczony został w kartonowym opakowaniu, wewnątrz którego znajdziemy brązową plastikową butelkę z odkręcaną nakrętką i zabezpieczonym otworem, dzięki czemu nic się nie rozleje nawet, jeśli leci do nas prosto z Korei;) Nie przepadam za brązem, więc butelka nie budzi we mnie zachwytów, ale mimo tego uważam ją za stosunkowo ładną;) Pojemność to standardowe 200ml. Otwór jest odpowiedniej wielkości, więc nie zaobserwowałam żadnych problemów z aplikacją;) Konsystencja produktu jest lekka, wodnista, czyli zdecydowanie inna niż w przypadku jego gęstszego hialuronowego brata. Ciekawostką jest to, że toner nie jest bezbarwny. Jego kolor określiłabym jako herbaciany:) Jeśli chodzi o zapach to nie wiem czy kojarzycie takie rozpuszczalne cytrynowe herbatki w granulacie, które były kiedyś modne? Właśnie taką „herbatkę” przywodzi mi na myśl zapach tego toniku. W moim odczuciu jest całkiem przyjemny i lekko orzeźwiający. Na lato wprost idealny, ale i zimą chętnie bym używała:) 
Isntree Green tea Fresh Toner blog

Według cosdna skład Isntree Green tea Fresh Toner jest wręcz perfekcyjny i w tym przypadku cieszy mnie to szczególnie, ponieważ również w kwestii działania nie mam mu nic do zarzucenia:) Świetnie sprawdził się w mojej porannej pielęgnacji (na noc miałam Bielendę Professional). Przyjemnie odświeża, nie lepi się, idealnie przygotowuje skórę na esencję i krem:) Zdecydowanie nie podrażnia mojej delikatnej cery. Chętnie wrócę do niego ponownie za jakiś czas:) Przyznam, że pierwotnie myślałam o wersji z kwasem hialuronowym, którą już miałam, ale nie żałuję, że pokusiłam się o coś nowego. Oba tonery są dobre i oba na Jolse figurują jako „Best”:) Dołączam do fanek:)

Isntree Hyaluronic Acid Water Essence

 
Isntree Hyaluronic Acid Water Essence opinie


Esencja zawiera 8 rodzajów kwasu hialuronowego o małej, dużej i średniej cząsteczce. Posiada właściwości nawilżające i zatrzymujące wilgoć w skórze. Ponadto w swoim składzie zawiera olej z nasion z opuncji figowej, który posiada właściwości ujędrniające.

Esencja Isntree umieszczona została w 50ml butelce z pipetą. Nie ukrywam, że już samym wyglądem zwróciła moją uwagę. Po prostu moje kolory;) Dlatego już dobrych kilka miesięcy nosiłam się z zamiarem wypróbowania tego cudaka;) Może nie jestem fanką takiego dozowania, ale jeśli pipeta działa sprawnie to nie jest ono dla mnie też uporczywe;) Patrząc na napełniony dozownik można odnieść wrażenie, że esencja ma taką mleczną barwę i konsystencję. Jednak po nałożeniu na skórę jest całkowicie bezbarwna, a jej konsystencja jest niczym delikatnie zagęszczona woda. Może nam ona służyć, jako esencja lub jako lekkie serum. U mnie tym razem posłużyła głównie jako delikatne serum na dzień pod krem. W moim odczuciu Isntree Hyaluronic Acid Water Essence jest produktem bezzapachowym, a ja oczywiście bardzo lubię „zapach niczego” (o czym doskonale wiecie):D Jest to kosmetyk, który nie nastręcza żadnych problemów podczas aplikacji. Nawet dozownik działa bez zarzutów. 
Isntree Hyaluronic Acid Water Essence blog
Esencję nakładałam zaraz po umyciu twarzy i uprzednim przetarciu jej tonerem. Tradycyjnie nie tylko na twarz, ale również na szyję i dekolt. Produkt szybko się wchłania i nie ma tendencji do lepienia się. Świetnie dogaduje się z kremem Dr. Jart + z seri Cicapair jak i z makijażem. Podobnie jak w przypadku toniku, skład esencji także należy do tych „zielonych” i bezpiecznych. W kwestii działania producent nie obiecuje cudów na kiju, więc sama nastawiałam się głównie na nawilżenie i lekkie ujędrnienie. Dokładnie to otrzymałam. Jest to produkt lekki, nawilżający, w sam raz na lato pod krem lub jako element bardziej rozbudowanej pielęgnacji na inną porę roku. Nie spowodował u mnie żadnych nieprzyjemnych niespodzianek. Mam wrażenie, że moja cera ma się teraz naprawdę dobrze. Choć częściowo może to być spowodowane moją ulubioną porą roku i lepszym samopoczuciem;) Niemniej niewątpliwie jest to przyjemny lekki nawilżacz, który powinien sprawdzić się na każdym typie cery.


Znacie koreańskie kosmetyki Isntree? Pamiętacie o regularnym stosowaniu toniku? Używacie esencji do twarzy?
Czytaj dalej »

wtorek, 13 sierpnia 2019

Kredki do brwi – przegląd kredek Wibo, Oriflame, Bell, Christian Laurent!

Kredki do brwi to według mnie najszybszy i najprostszy sposób na ich podkreślenie:) Najlepszy efekt uzyskuję za pomocą pomady, ale przez kilka ostatnich miesięcy rzadko chciało mi się w to bawić. Dlatego najczęściej sięgałam po kredkę do brwi. Jak za starych, no może niekoniecznie dobrych czasów:D W kredkach cenię sobie przede wszystkim szybkość i wygodę stosowania oraz precyzję;) Możemy łatwo wypełnić wymagające tego miejsca i nie trzeba potem myć pędzelków. Otwieram, maluję, zamykam i do widzenia!;) Na rynku kosmetycznym dostępnych jest mnóstwo kredek. W ciągu półtora roku wypróbowałam kilka, a niektóre mam już po raz kolejny. Jest też mała innowacja, którą przewrotnie postanowiłam tu umieścić. Mianowicie pisak do brwi;) Zapraszam na krótki przegląd kredek do brwi – co się sprawdziło lepiej, a co gorzej? 
Kredki do brwi z drogerii
Zacznę może od tego, że jakiś czas temu dość skutecznie zapuściłam brwi i nie są już tak wyliniałe jak jeszcze parę lat temu;) Zmiany nastąpiły także w technice malowania. Dawniej wiele osób malowało kredką wyłącznie po włoskach i również ja długo popełniałam ten błąd;) Teraz już wiem, że kredką można nie tylko podkreślić brwi, ale i zamaskować pewne ubytki i mankamenty;) 



Kredki do brwi – przegląd produktów z drogerii


Kredki do brwi co kupić, najlepsza kredka do brwi

Kiedyś często kupowałam kredki do brwi marek selektywnych. Dziś natomiast najczęściej wybieram spośród marek drogeryjnych lub katalogowych. Przekonałam się, że wiele z nich nie odbiega jakością od tych pierwszych. Każda ma co prawda jakąś wadę, ale również te drogie nie były bez wad;)

Wibo Feather Brow Creator



Wibo Feather Brow Creator opinie


 Jest to precyzyjna kredka do brwi służąca do wykonywania makijażu metodą piórkową.

Kredkę Wibo Feather Brow po raz pierwszy kupiłam na promocji -55% w Rossmannie jeszcze w zeszłym roku. Mój kolor to Dark Brown, czyli dość chłodny naturalny brąz, który nie jest przesadnie ciemny. Kredka jest zapakowana w zaklejony kartonik, więc są duże szanse, że nie trafimy na „macaną”;) Jest ona wysuwana, a dodatkowym atutem jest to, że na drugim końcu kredki mamy szczoteczkę służącą do przeczesania brwi. Po otwarciu kredka sprawia naprawdę dziwne wrażenie… Kolor nie bardzo przypomina ciemny brąz. W dodatku widoczny jest na niej jasny nalot. Zupełnie jak długo leżąca w lodówce czekolada;) Nie wywiera to dobrego pierwszego wrażenia i gdybym zobaczyła tester to pewnie bym jej nie kupiła;) Jednak zdecydowałam się użyć i kolor na brwiach wygląda już tak jak powinien:) Bardzo przypasował mi ten kolor i mam już drugie opakowanie kredki Wibo. Jest ona bardzo precyzyjna, ale i twarda, więc komfort malowania pozostawia trochę do życzenia. Najgorsze jest jednak to, że podczas malowania zawsze wypadnie mi kilka włosków. Myślę, że to właśnie przez to, że jest twarda. Może mam zbyt słabe włoski do takiej twardej kredki;) Z tego powodu mimo precyzji i idealnego koloru, nie kupię już trzeciej sztuki.  


Cena: 16,79 Rossmann 


Oriflame Giordani Gold kredka do brwi ze szczoteczką

Oriflame Giordani Gold kredka do brwi ze szczoteczką

Kremowa formuła w połączeniu z witaminą E po wyschnięciu nadaje naturalne pudrowe wykończenie.
Oriflame Giordani Gold kredka do brwi opinie


Kredka opakowana jest w oddzielny kartonik. Sama kredka jest dość długa (choć na zdjęciu już po parokrotnym temperowaniu). Jest ona też dwustronna – po jednej stronie kredka, a po drugiej szczoteczka, która przydaje się do przeczesania brwi. Cenię sobie takie rozwiązania. Dużą wadą jest jednak to, że kredka nie jest wysuwana, więc trzeba ją temperować;) Wiedziałam jednak, że Giordani Gold to porządna seria, więc mimo wszystko chciałam ją wypróbować. Kredka przypadła mi do gustu już po pierwszym użyciu. A właściwie to gdy tylko ją powąchałam;) Potrafię wyczuć dobrej jakości kredkę już po zapachu:D Z pierwszą sztuką przytrafiło mi się jednak coś dziwnego. Kiedy przyszło do temperowania, za Chiny nie mogłam tego zrobić i w efekcie nie nadawała się już do użytku. Pomyślałam, że być może to wina mojej przedpotopowej temperówki. Chciałam kupić jakąś w drogerii, ale żadna nie wyglądała mi na dobrą;) Dlatego następnym razem zdecydowałam się na kredkę Giordani Gold łącznie z temperówką Dual również z Oriflame. Ten duet okazał się być zgrany i z kolejną sztuką nie mam już żadnych problemów. Kredka ma odpowiednią – pośrednią miękkość, nie łamie się i nie kruszy. Nie wypadają mi po niej włoski. Jest trwała, a jednocześnie łatwo ją skorygować, jeśli za bardzo wyjadę;) Jedyny minus jest taki, że nie namalujemy nią takich bardzo cieniutkich kreseczek jakie możemy wykonać przy użyciu automatycznych kredek z cieniutkimi rysikami. Kredki Giordani Gold występują w dwóch odcieniach – Blonde i Brown. Mój to Brown i jest to naturalny, dość chłodny odcień brązu. 


Cena: 29,90zł Oriflame


Bell Hypoallergenic Precise Brow Pencil

Bell Hypoallergenic Precise Brow Pencil

Jest to precyzyjna automatyczna kredka do brwi o cieniutkim sztyfcie, który pozwala na idealne wymodelowanie i korekcję kształtu brwi. Miękka konsystencja zapewnia łatwą aplikację oraz długotrwały efekt. 
Bell Hypoallergenic Precise Brow Pencil blog

Kredki Bell opakowane są w kartoniki. Same kredki są dość krótkie i poręczne. Mamy tutaj mechanizm automatyczny, więc nie trzeba ich temperować. Występują w 3 odcieniach. Swoją pierwszą nr 03 kupiłam na promocji w Rossmannie, a potem jeszcze trafiły do mnie pozostałe odcienie od marki. W porównaniu do Wibo i Oriflame, odcienie tych kredek są cieplejsze, ale nie wypadają rudo;) Kredka do brwi Bell Hypoallergenic jest przyjemnie miękka i miło się nią maluje, ale niestety ma tendencję do kruszenia się podczas malowania. A nie lubię gdy szczątki kredki wpadają mi do oka albo opadają na policzek;) W porównaniu do innych, łatwiej też z nią przesadzić, ponieważ duża miękkość powoduje, że zdarzy mi się rozprowadzić zbyt dużo produktu. Używam koloru 02 i 03, ale 02 mógłby być ciemniejszy, a 03 nieco jaśniejszy. Sporym minusem jest brak szczoteczki. Poza tym kredka jest mega precyzyjna i ma dobrą trwałość.


Cena: 16,99 Rossmann


Christian Laurent pisak do brwi

Christian Laurent pisak do brwi  blog

Liquid Brow Pen od marki Christian Laurent ma zapewniać efekt Microblading bez wizyty w salonie;) Aplikator w formie 4 cienkich końcówek ma za zadanie imitować włoski oraz przyciemnić i zagęścić brwi.
Christian Laurent pisak do brwi opinie

Pisak do brwi marki Christian Laurent otrzymujemy w takim większym kartonowym opakowaniu. Do wyboru mamy dwa odcienie brązu – ciepły i chłodny (dla siebie zostawiłam ten drugi). Sam produkt wyróżnia się na tle pozostałych białym opakowaniem;) Ale nie tylko… Nie jest on bowiem klasyczną kredką, a pisakiem zakończonym „widełkami”;) Kiedy użyłam go po raz pierwszy, nie mogłam wyjść z podziwu! Wow! Mam brwi jak po permanentnym! To naprawdę działa! Z tego zachwytu trochę się zagapiłam i finalnie brwi wyszły zbyt sztuczne. Szybko doszłam, więc do wniosku, że fajne, ale trzeba z tym uważać! Poużywałam go i naprawdę polubiłam. Jednak po jakimś czasie częściej zaczęłam sięgać po inny produkt, więc ten poleżał potem trochę zamknięty w toaletce. Jakież było moje zdziwienie, gdy w końcu wyjęłam go, zaczęłam malować i nie widziałam żadnego efektu… Pisak po prostu wysechł, a przerwa w użytkowaniu mogła trwać góra miesiąc. Szkoda, bo potencjał był duży,  a jednak trwałość jest kluczowa;) Produkt w swoim założeniu świetny, ale niedopracowany pod względem trwałości. Zdjęcia robiłam już po wyschnięciu i ledwo udało mi się wydobyć z niego jakikolwiek kolor. Dlatego na swatchu nie widać efektu, czyli tych kreseczek i pierwotnego odcienia, a jedynie takie popłuczyny po pisaku;)


Cena: 24,99zł Rossmann

Kredki do brwi Wibo, Oriflame, Bell, Christian Laurent swatche
Od góry: Wibo, Bell 02 i 03, Oriflame, Christian Laurent.

Używacie kredek lub pisaków do brwi? Znacie te wymienione przeze mnie?
Czytaj dalej »

sobota, 10 sierpnia 2019

Rossmann 2+2 sierpień 2019 – szczegóły promocji!

Jaka promocja będzie w sierpniu 2019 w Rossmannie?

Na co szykować portfele?;) Sierpniowa promocja 2+2 w Rossmannie tym razem obejmie kilka aspektów pielęgnacji;) Ciało, włosy i paznokcie piękne od nowa (tak brzmi hasło przewodnie promocji!


Rossmann 2+2 sierpień 2019

Promocja 2+2 gratis Rossmann sierpień 2019 – szczegóły promocji



Promocja wyłącznie dla członków KLUBU ROSSMANN


 Promocja rozpocznie się 21 sierpnia 2019

Zakupy promocyjne można zrobić tylko raz (1 karta = paragon)


Akcja obejmuje pielęgnację ciała, ust, włosów i paznokci, czyli np. balsamy do ust, balsamy do ciała, odżywki do paznokci, odżywki i maski do włosów etc


Trzeba kupić 4 różne produkty, tj. różne kody kreskowe. Mogą być np. 4 odżywki, ale nie identyczne. Dwa tańsze lub w tej samej cenie produkty otrzymujemy gratis


Lista produktów objętych promocją będzie dostępna na stronie Rossmann w regulaminie;)


Promocja w Rossmannie 2+2 sierpień 2019 co kupić?


Maski do twarzy:




Balsamy:


Dove 

Włosy:







Ja tym razem odpuszczę. Chyba, że coś mnie olśni w ostatniej chwili;) A Wy zamierzacie skorzystać z sierpniowej promocji w Rossmannie? Plus za dużą różnorodność kategorii produktowych, dzięki czemu wiele osób znajdzie coś dla siebie;) Jednak żeby to było opłacalne, produkty powinny być w zbliżonych cenach.
Czytaj dalej »