czwartek, 30 sierpnia 2018

Bell Hypoallergenic Nude Liquid Powder i niemożliwe stało się możliwe!

Odkąd pamiętam nigdy nie lubiłam używać podkładów, więc z reguły ich nie używałam i przysięgam, że przez całe życie nie zużyłam do końca ani jednej buteleczki! Pierwsze negatywne spotkanie z podkładem miałam w liceum, kiedy to kupiłam któryś z produktów z Avon. Zawsze miałam nieco ciemniejszą karnację na tle koleżanek, ale ten podkład nawet ze mnie zrobił pomarańczę. Zapamiętałam to na długo. Potem przetestowałam jeszcze wiele tego typu kosmetyków z różnych półek cenowych – od drogeryjnych po selektywne typu Lancome czy Estee Lauder. Prawie każdy okazywał się klapą albo maską. Czułam się jak tapeciara, a jeśli już coś w miarę mi się spodobało to zawsze miałam jakieś zastrzeżenia do koloru, zapachu albo trudności przy nakładaniu. Zawsze znalazło się coś co w pewnym momencie powodowało u mnie zniechęcenie. Nie wiem, może jestem zbyt wymagająca w tej kwestii? Najbliżej satysfakcji był słynny Catrice, ale z racji tego, że nawet najciemniejszy odcień był dla mnie za jasny i za różowy, finalnie zużyła go mama. Potem próbowałam już niewiele. Zdarzyło się trafić na coś przyzwoitego, ale nigdy na tyle żeby porzucić ukochane pudry, które były moimi podkładami i miały wiele zalet. Kiedy w maju trafiła do mnie paczka niespodzianka od Bell Hypoallergenic zawierająca 3 odcienie podkładu Bell Nude Liquid Powder, pomyślałam sobie: „o nie, podkład”. Odcienie 01 i 02 uznałam za 100% zbyt jasne dla mnie, więc trafiły do koleżanek siostry, które ponoć zawsze się śmieją, że jak przekazuję im coś z Bell to jest całkiem niezła reklama bo często te produkty się u nich sprawdzają i kupują je ponownie:) Sama zresztą uważam, że Hypoallergenic to najlepsza linia Bell, ale jak wiadomo – nie każdy odcień pasuje do każdego:) Wracając do podkładu, dla siebie odłożyłam odcień 03 z myślą, że może kiedyś będę miała chęć go wypróbować bo jednak liquid powder brzmiało dla mnie intrygująco. W czerwcu nieśmiało postanowiłam dać szansę podkładowi i… przeżyłam miłe zaskoczenie:) Efekt jaki zapewniał podkład nie irytował mnie, nie czułam się jak w tapecie:) Był tylko jeden problem, gdyż odcień 03 był dla mnie jednak trochę za jasny. Po rozeznaniu w sieci odkryłam, że istnieje jeszcze 04, ale nie jest zbyt dobrze dostępny. Jednak w sklepie Bell wówczas występował, więc postanowiłam zamówić:) Jak wypadł Bell Hypoallergenic Nude Liquid Powder po 2,5 miesiącach stosowania u takiej hejterki podkładów jak ja? Czy w końcu trafił swój na swego?

podkład Bell Hypoallergenic Nude Liquid Powder

Bell Nude Liquid Powder


Podkłady Bell Nude Liquid Powder występują w poręcznych 30 mililitrowych buteleczkach z pipetą. W pielęgnacji nigdy nie byłam wielką fanką tego rozwiązania, ale o dziwo w podkładach wydało mi się fajne:) Jednak w tym wypadku nie do końca, gdyż na początku musiałam nauczyć się postępować z tą buteleczką;) Już po pierwszym użyciu podczas zakręcania kosmetyk poleciał mi po zewnętrznej ściance buteleczki, brudząc wszystko dookoła. Wydaje mi się, że może to kwestia nieco zbyt wąskiego otworu. Drugi minus jest taki, że zewnętrzna część pipety, czyli ta czarna zakrętka ma tendencję do brudzenia się i ciężko się to czyści. Tak, więc wydawało się, że aplikator będzie ułatwieniem, a jednak coś nie zagrało. To jednak chyba jedyna jego większa wada:) Pojemność podkładu to 25g, PAO 12 miesięcy. 
podkład Bell Nude Liquid Powder

Bell Nude Liquid Powder kolory


Podkład w odcieniu 04 Golden Beige okazał się strzałem w dziesiątkę! Przynajmniej w porze letniej, gdyż na zimę pozostawiłam sobie ten za jasny 03, tak na wszelki wypadek do ewentualnego zmieszania jednego z drugim. Jeśli chodzi o odcień 03 Natural to w opakowaniu i na ręce wydawał mi się całkiem ok., taki typowy beżyk, ale na twarzy wybijały mi różowe tony i był zbyt jasny. To u mnie częsty przypadek, bo nawet gdy kolor wydaje mi się przyzwoity to na twarzy staje się różowy, siny albo mi jaśnieje. Dziwne, ale serio tak mam. Golden Beige 04 jest już odcieniem, który będzie zbyt „opalony” dla większości Polek, ale mi akurat pasuje. Po nałożeniu wpada w żółto-beżowe tony, ale nie jest też typowym "żółtkiem". Nie jest ani za żółty ani różowy. Po prostu stapia się z moją skórą. 
podkład Bell Hypoallergenic Nude Liquid Powder 04 golden beige

Przyznam, że intrygowało mnie to „liquid powder”, ponieważ wskazywało na coś pomiędzy podkładem, a pudrem. Taki kompromis dla „nie-podkładowej” Eweliny. I rzeczywiście tak jest. Konsystencja podkładu Nude Liquid Powder jest kremowa, ale specyficzna. Po nałożeniu na rękę wydaje mi się nawet lekko tłustawa. Jednak podczas aplikacji na twarz dość szybko zastyga. Ważną informacją jest także to, że podkład nie posiada zapachu. Zdecydowanie jest to zaletą kosmetyków Bell Hypoallergenic (przynajmniej dla mnie). Podkład Hypoallergenic ładnie się rozprowadza i nawet moje średnio wprawione palce nieźle sobie z tym radzą. Producent zaleca aplikację właśnie palcami. Ja chętnie spróbowałabym też Beauty Blenderem, ale akurat mój zaginął w akcji. Obejrzałam nawet jakieś filmiki żeby zobaczyć jak nakładają go podkładomaniaczki, ale okazuje się, że zupełnie inaczej niż ja. Przede wszystkim nakładają jakieś 3-4 razy więcej niż ja oraz bezpośrednio na twarz robiąc plamki w różnych miejscach. Ja chyba nie byłabym sobą gdybym nie robiła inaczej;) Zależy mi na naturalnym efekcie, więc po pierwsze nakładam mało i zawsze tylko jedną warstewkę, a po drugie najpierw nakładam porcję na grzbiet dłoni, a następnie przenoszę na poszczególne partie twarzy. Dzięki temu zawsze nakładam minimalną, ale wystarczającą ilość. Na koniec jeszcze lekko przyciskam do twarzy chusteczkę higieniczną żeby na pewno nie było za dużo;) Pewnie nikt tak nie robi, ale co tam! Ważne, że u mnie te patenty działają. 

Wykończenie i efekt


Podkład teoretycznie daje pudrowe wykończenie, ale jednak dużo gładsze niż tradycyjny puder, którego zwykłam używać zamiast podkładu. Przy innych podkładach za zwyczaj było tak, że nie widziałam tej różnicy na plus używając podkładu zamiast pudru. Finalnie zawsze wracałam więc do pudru bo to kilka ruchów pędzlem i gotowe. Dopiero przy tym podkładzie zobaczyłam różnicę i to taką naprawdę widoczną gołym okiem! Nie będę ukrywać – mam dobrą cerę i poza cieniami pod oczami nieszczególnie jest co u mnie ukrywać (chyba, że akurat wyskoczy mi jakaś krostka). Nie potrafię zatem ocenić wszystkich aspektów. Zawsze zostawałam przy pudrze bo żaden podkład nie był w stanie zrobić więcej niż puder. Cóż więc takiego robi Bell Nude Liquid Powder? Ano coś co rzeczywiście pozwoliło mi poczuć różnicę. Mimo, że jest to podkład o pewnej dozie pudrowego wykończenia to jednak daje dużo gładszy efekt niż nawet najlepsze pudry, które miałam. Twarz po jego nałożeniu jest jakby zblurowana, wygładzona, zmarszczki mniej widoczne. Nie czuję jego obecności na twarzy. Taki sam komfort jakbym nałożyła sam puder, a jednak efekt dużo lepszy. 

Trzeba jedynie pamiętać  o paru rzeczach. Po pierwsze nałożyć na dobrze wchłonięty krem. A po drugie uważać z pudrem. Ten podkład tak naprawdę nie wymaga przypudrowania. Jednak w gorące dni wolałam to zrobić dla pewności. Dobrze w tej roli sprawdza się delikatny puder wykończeniowy taki jak Meteoryty w kompakcie, gdy zależy nam na bardziej rozświetlonym efekcie lub Ecocera, gdy chcemy dodatkowo zmatowić twarz. Jeśli puder w kolorze to bardzo minimalnie, bo sam podkład daje już wystarczający efekt. Zbyt duża ilość pudru powoduje już taki nadmiernie pudrowy efekt. Dlatego umiar przede wszystkim. Raz udało mi się przesadzić z pudrem;)

Trwałość 

Podkład ma bardzo dobrą trwałość. Szybciej schodzi jedynie z nosa, ale to chyba normalne. Skóra jest w tym miejscu grubsza, a dodatkowo a to okulary, a to dotkniemy;) Schodzi on jednak tak, że nie budzi zastrzeżeń;) Tak mi się spodobał, że zdarzało mi się nakładać nawet w 35 stopniowy upał. Jechałam MPK bez klimatyzacji i czułam jak płynę… Spodziewałam się smug na twarzy i ogólnego roztopienia malunku, a jednak pod dotarciu do celu zawsze okazywało się, że nic się nie stało;) Bywało, że czoło w okolicach grzywki miałam aż mokre od upału, ale wystarczyła zwykła chusteczka lub bibułki matujące i sam podkład nie został naruszony. Jedyny minus jest taki, że zawsze trochę odbije się na okularach przeciwsłonecznych. Raz zdarzyło mi się też dotknąć brodą do nowej kremowej marynarki. Jeśli zaś chodzi o kwestię matowienia to na mojej mieszanej cerze efekt jest raczej naturalny. Nie ma nadmiernego matu. Nie robiłam specjalnych zdjęć efektów, ale było parę zdjęć na Instagramie. Mam go też na sobie na zdjęciu profilowym na blogu (pasek boczny). 
Bell Hypoallergenic Nude Liquid Powder 04, swatche, odcienie,

Daleko mi do entuzjastek podkładów, ale ten naprawdę mnie zaskoczył i przebił wszystko z czym kiedykolwiek miałam do czynienia. Drogie podkłady marek selektywnych mogą się schować bo oto jest polska perełka, której chce mi się używać. W dodatku w dobrej cenie! (ok. 29,99zł). To chyba pierwszy podkład, który ma u mnie szansę na denko. Aczkolwiek przy jego wydajności nie stanie się to szybko:)


Znacie Bell Hypoallergenic Nude Liquid Powder? Czy trudna relacja z podkładami również Was dotyczy i tak jak u mnie odnalezienie perełki trwało wieki?
Czytaj dalej »

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Hydra Intensive vit C Ampoule Serum!

Przez kilka ostatnich tygodni w skład mojej wieczornej pielęgnacji regularnie wchodziły ampułki Hydra Intensive vit C Ampoule Serum. Kosmetyki z witaminą C z reguły wpływają na moją cerę bardzo dobrze i tym razem postanowiłam nie rozstawać się z nimi nawet podczas lata:) Wokół stosowania produktów z witaminą C w okresie letnim narosło wiele mitów, m.in. taki, że nie powinno się ich wówczas używać, ponieważ możemy nabawić się przebarwień skóry. Jednak w rzeczywistości jest całkiem odwrotnie, ponieważ kwas askorbinowy obok swych właściwości rozjaśniających i antyoksydacyjnych wykazuje także działanie kojące, np. w przypadku podrażnień po słonecznych. Co więcej – serum z witaminą C używane pod krem z filtrem zwiększa jego skuteczność i działanie ochronne. Ważne jedynie żeby kosmetyków z witaminą C używać z głową. Ja uznałam, że dla mnie najlepszym i w pełni optymalnym wyjściem będzie wdrożenie ampułek do pielęgnacji nocnej:) Czy jestem zadowolona z przebiegu tej witaminowej kuracji?

Hydra Intensive vit C Ampoule Serum

Hydra Intensive vit C Ampoule Serum


Intensive vit C Ampoule Serum to rozjaśniająca ampułka skomponowana na bazie witaminy C oraz glutationu. Ma ona za zadanie wygładzić oraz poprawić kondycję cery. Zapobiega działaniu wolnych rodników, a także jest pomocna w walce z przebarwieniami, piegami oraz zmarszczkami. Ampułki te produkowane są w Korei Południowej dla Willcare Group.
serum z witaminą C Skingarden

Pełna kuracja zawiera 6 ampułek (każda po 7,3g) opakowanych w otwierane od góry kartonowe pudełko, które idealnie nadaje się na prezent dla osób, które przywiązują dużą uwagę do pielęgnacji. Pełne opakowanie wystarcza na 6 tygodni stosowania. Jeśli jednak bardziej interesuje nas krótsza, doraźna kuracja witaminą C to mamy również możliwość zakupu pojedynczej ampułki. 
serum z witaminą C, koreańskie serum z witaminą C

Ampułka jest czymś w rodzaju produktu dwufazowego pod postacią serum i mikrogranulek. Przed pierwszym użyciem musimy więc nacisnąć dozownik z pompką w celu połączenia się składników. Następnie potrząsamy opakowaniem przez 30 sekund i gotowe! Tylko jeszcze kluczowa informacja – po otwarciu ampułki należy ją przechowywać w lodówce i zużyć w ciągu 7 dni. Nie jest to, więc produkt ani dla leniwych ani dla zapominalskich. A raczej takich jak ja, czyli systematycznych i dokładnych. Jeśli ktoś ma w zwyczaju używanie serum od święta albo raz na tydzień to zdecydowanie nie jest to kosmetyk dla niego;)
Hydra serum z witaminą C

Serum Hydra tradycyjnie stosujemy na uprzednio oczyszczoną i stonizowaną skórę twarzy. Ja stosowałam na twarz, szyję oraz dekolt na noc (pod krem) i przy takim zastosowaniu jedna ampułka wystarcza na ok. 7 dni. Przy stosowaniu na samą twarz zapewne spokojnie można by się pokusić o używanie 2 razy dziennie albo np. raz dziennie na spółkę z drugą osobą;) Podczas stosowania kosmetyków z witaminą C warto pamiętać o używaniu kremu z filtrem w ciągu dnia. Pojedyncza ampułka opakowana została w bezbarwną buteleczkę wyposażoną w pompkę. Pompki w ampułkach Hydra miały w zwyczaju wydawać niewielką ilość produktu przy jednorazowym przyciśnięciu, więc żeby nałożyć odpowiednią dawkę na skórę, zawsze musiałam się trochę „naprzyciskać”;) Po zmieszaniu składników serum posiada żółtawą barwę oraz wodnistą konsystencję. Nie jest tłuste i nie obciąża skóry, więc osoby obawiające się tłustych produktów odetchną z ulgą. Serum pozostawia po sobie lekką, ale nie lepką ochronną warstewkę. W moim przypadku nie wzmagało błyszczenia się skóry:) W moim odczuciu serum Hydra nie posiada zapachu, choć po jakimś czasie możemy wyczuć specyficzny zapach witaminy C. Ja go akurat lubię, kojarzy mi się on ze skutecznością;) 
Hydra Intensive vit C Ampoule Serum

Jak już wyczytaliście wyżej, witamina C, zwłaszcza wzbogacona o inne składniki (tak jak w tym przypadku) posiada szereg właściwości korzystnie wpływających na stan cery. Jest ona pomocna w walce z przebarwieniami, plamami po słonecznymi, piegami, a także zmarszczkami i poszarzałą „ziemistą” cerą, ponieważ pięknie ją rozświetla i ujednolica. W moim przypadku nie występują żadne ciemne przebarwienia ani piegi. A wręcz przeciwnie… Jeśli już na mojej skórze pojawia się jakaś plamka (np. po rozdrapanej krostce lub strupku) to jest ona jaśniejsza od reszty skóry. Zdarza się, że taki stan trwa u mnie przez kilka miesięcy. Jedynym wyjątkiem jest u mnie drobna, lekko ciemniejsza plamka na czubku nosa. Choć wydaje mi się, że mam ją od zawsze. Co ciekawe, obecnie wydaje mi się ona lekko jaśniejsza. 
kosmetyki z witaminą C czy można stosować latem

Po kilku tygodniach stosowania z pewnością mogę stwierdzić, że ampułki pozytywnie wpłynęły na gładkość i rozświetlenie mojej cery. Skóra stała się bardziej elastyczna, a jej koloryt równomierny. Wygląda dobrze nawet bez makijażu. Jedynie okolice oczu, czyli cienie pod oczami przypominają mi gdy go na sobie nie mam;) Ampułki bardzo dobrze współpracowały również z kremem. Nic się nie rolowało. Nie zauważyłam też negatywnego wpływu na cerę takiego jak np. wysyp lub podrażnienie. Choć muszę przyznać, że moja skóra po prostu dobrze toleruje witaminę C. Jedynie raz zdarzyło mi się podrażnienie w przypadku innego serum. Zużyłam 5 ampułek, a ostatnią zostawiłam sobie na jakiś gorszy czas mojej skóry, czyli zapewne jesień albo zimę;) Jeśli lubicie sera z witaminą C to warto wypróbować Hydra:)


Serum zarówno w 6-packu jak i w formie pojedynczych ampułek dostępne jest w Skingarden. Z kodem iloveskingarden otrzymacie 30% zniżki na wszystkie produkty nieobjęte innymi promocjami.


Lubicie stosować sera z witaminą C? Znacie już te ampułki?
Czytaj dalej »

piątek, 24 sierpnia 2018

Orphica Touch – kompleksowa pielęgnacja dłoni o każdej porze roku!

Jakoś tak dziwnie się utarło, że zimą w sposób szczególny troszczymy się o swoje dłonie ze względu na niekorzystne warunki atmosferyczne panujące na zewnątrz. Wiosną i latem nierzadko odpuszczamy temat żeby potem jesienią wrócić do intensywnej pielęgnacji. A gdyby tak dbać o dłonie przez cały rok i niezależnie od pogody? Ja nie zważam czy to zima czy to lato i staram się utrzymać skórę w dobrym stanie przez cały rok. Ale co z tymi, którzy potrzebują specjalnego zaproszenia i zachęty do pielęgnacji? Warto poszukać produktów, które zamienią pielęgnację w prawdziwy rytuał łącząc tym samym przyjemne z pożytecznym:) Orphica Touch to kosmetyki, które łączą w sobie te wszystkie cechy:)

pielęgnaja dłoni, SPA dla dłoni, Orphica Touch

Orphica Touch to kompleksowa lina regeneracyjno-pielęgnacyjna przeznaczona do dłoni. W skład linii wchodzą 4 produkty – krem do rąk, peeling do rąk, odżywka do paznokci i skórek oraz zestaw rękawiczek nawilżających. Ja wypróbowałam 3 produkty, o których dzisiaj opowiem. Cała seria posiada minimalistyczne biało-błękitne opakowania, które dobrze wpisują się w mój gust. PAO każdego z produktów wynosi 3 miesiące.

Orphica Touch krem do rąk


Orphica Touch krem do rąk, dobry krem do rąk

Krem do rąk występuje w wygodnej białej tubce z błękitnymi akcentami. Opakowanie na zatrzask ułatwia szybkie otwieranie i zamykanie produktu;) Pojemność to standardowe 100ml. 
Kosmetyk posiada jasną barwę oraz przyjemną lekką kremową konsystencję, która podczas rozprowadzania staje się nieco wodnista, jakby mokra. A jednocześnie daje pewne poczucie treściwości:) Krem wchłania się szybko. Choć ja z uwagi na to, że dłonie smaruję zawsze tylko wieczorem, nakładałam grubszą warstwę, a następnie bawełniane rękawiczki na kilka minut. Jeśli mnie czytacie od dawna to wiecie, że robię tak zawsze. Zmieniam jedynie produkty;) Przy takim stosowaniu krem wystarczył mi na 5 tygodni, co w moim przypadku oceniam na naprawdę dobrą wydajność:) 
Warto wspomnieć o zapachu. Krem do rąk Orphica Touch w moim odczuciu pachnie żurawinowo:) Od początku miałam wrażenie, że ta woń coś mi przypomina i rzeczywiście miałam już krem, który pachniał podobnie. Zapach ten jest dobrze wyważony. Ani zbyt słodki ani zbyt cierpki czy ciężki. Nigdy nie wywołał u mnie bólu głowy;) Przy regularnym stosowaniu kremu moja skóra była dobrze nawilżona, wygładzona i odżywiona. Stosowanie raz dziennie było wystarczające:) Nie czułam dyskomfortu i uczucia ściągnięcia mimo używania typowo zwykłych mydeł w płynie, które z nawilżeniem nie mają wiele wspólnego;)

Orphica Touch peeling do rąk


peeling do rąk, Orphica Touch peeling

Peeling do rąk występuje w bardzo podobnej tubce, co jego kremowy przyjaciel;) Pojemność również wynosi tutaj 100ml, ale tubka jest mniejsza i szersza:) Zapach peelingu również jest podobny, czyli w moim odczuciu żurawinowy. Jest jednak delikatniejszy od zapachu kremu. Konsystencja peelingu jest delikatna, kremowa z zatopionymi drobinkami, które nie podrażniają delikatnej skóry dłoni.

Wiele osób uważa peeling dedykowany dłoniom za produkt zbędny, ale ja używam takich produktów z niewielkimi przerwami już od lat. Peeling dłoni możemy oczywiście wykonać przy pomocy tradycyjnego peelingu do ciała, ale niektóre z nich bywają nieco zbyt mocne dla delikatnej skóry rąk, więc  wbrew pozorom nie zawsze jest to dobrym pomysłem. Poza tym posiadając osobny produkt mogę postawić tubkę na umywalce i dzięki temu pamiętać o regularnym stosowaniu;) Podczas takiego małego rytuału mogę się dodatkowo zrelaksować albo przemyśleć wydarzenia kończącego się dnia;) Używanie peelingu jest oczywiście szybkie i proste. Najpierw myjemy dłonie i pozostawiamy je lekko wilgotne, a następnie nanosimy na nie peeling i rozprowadzamy go masując okrężnymi ruchami przez 1-2 minuty. Spłukujemy letnią wodą i dłonie jak nowe;)  
Peeling do rąk Orphica Touch to jeden z najlepszych tego typu produktów, które miałam. Ma przyjemną kremową konsystencję, jest łagodny dla skóry, a jednocześnie skutecznie pozbywa się martwego naskórka, odżywia i wygładza skórę. Po użyciu dłonie stają się gładsze nawet w okolicy skórek, które zawsze są najbardziej wymagające.


Orphica Touch zestaw rękawiczek nawilżających



Opakowanie zawiera 4 pary rękawiczek nawilżających wystarczających na 4 tygodniową kurację. Ten dodatkowy zabieg wystarczy bowiem wykonać raz w tygodniu:)
rękawiczki nawilżające do rąk, Orphica Touch rękawiczki, SPA dłoni
Rękawiczki nawilżające Orphica Touch zakładamy na czyste dłonie i zdejmujemy po 15 minutach. Jest to alternatywa dla zabiegów SPA w gabinetach kosmetycznych. Rękawiczki pachną bardzo przyjemnie i dla odmiany zapach jest jeszcze inny niż w przypadku kremu i peelingu. Trudno mi porównać ten zapach do czegoś konkretnego, ale jest elegancki i niedrażniący. Pojedyncze opakowanie przypomina opakowania masek w płachcie. Z tą różnicą, że wewnątrz znajdziemy białe rękawiczki w niebieskie loga Orphica. Rozmiar rękawiczek określiłabym jako uniwersalny, czyli dość duży. Jednak dzięki dodatkowemu paskowi samoprzylepnemu, nie sprawia on problemu nawet przy moich drobnych dłoniach. Rękawiczki się nie zsuwają, więc nie musimy się denerwować;) Jedynym minusem może być tylko brak możliwości swobodnego skorzystania ze smartfona przez 15 minut;) Po upływie wyznaczonego czasu zdejmujemy rękawiczki, a ewentualne pozostałości preparatu możemy delikatnie wklepać w dłonie. Już peeling i krem działają bardzo fajnie, ale dodatkowe zastosowanie rękawiczek zapewnia intensywną pielęgnację dłoni na dłużej. Dłonie i skórki zyskują intensywne nawilżenie, odżywienie i zmiękczenie. To dobra opcja na prezent dla osób wymagających mocnej dawki nawilżenia.
Orphica Touch kosmetyki do pielęgnacji dłoni


Cały zestaw Orphica Touch świetnie się u mnie sprawdził, więc będę go miło wspominać i być może kupować na prezent dla bliskich:)


Znacie kosmetyki do rąk Orphica Touch? Dbacie o swoje dłonie przez cały rok jak ja?
Czytaj dalej »

wtorek, 21 sierpnia 2018

Mamonde Enriched Nutri Eye Cream - koreański krem pod oczy, którego pewnie nie znacie!

Podejrzewam, że marka Mamonde to na polskich blogach kosmetycznych niemal egzotyka;) Sama nigdy nie zetknęłam się z żadną recenzją tych produktów w polskiej blogosferze, ale gdzieś kiedyś wyczytałam, że jest to jedna z tych koreańskich marek, której warto dać szansę. No to dałam;) Ale nie od razu bo zanim zdecydowałam się na pierwszy ich produkt, odkładałam to dobre pół roku:) Cóż, twarz jest tylko jedna, a pokus tak wiele;) Pewnie znacie to? Ostatecznie premierowym produktem u mnie był krem pod oczy, ponieważ nie miałam w zapasie żadnego (grzeczna ja;)). Owy kremik to Mamonde Enriched Nutri Eye Cream. Jak się spisał?


Mamonde Enriched Nutri Eye Cream


Obietnice producenta są raczej zdawkowe. Przynajmniej te po angielsku bo reszty odczytać nie umiem;) Niemniej jest to krem zawierający kompleks olejków kwiatowych, mający zadbać o nawilżenie i odżywienie suchej skóry pod oczami:) Do wyboru jest także wersja niebieska (Mamonde Floral Hydro Eye Cream), która ma formułę żelową, ale postanowiłam sprawdzić żółtą i zdecydowanie kremową. 

Żółty krem pod oczy Mamonde przybywa do nas w kartonowym opakowaniu, wewnątrz którego znajdziemy spory słoiczek o pojemności 20ml. Koreańskie produkty pod oczy za zwyczaj sprzedawane są w większych pojemnościach niż europejskie. Często mnie to zniechęca, ale w tym przypadku jest to jedynie 5ml więcej:) Opakowanie nieco różni się od tego, które pokazane jest na Jolse. Być może jest to nowsza albo starsza szata graficzna. To ze strony wydaje mi się ładniejsze, ale to moje również prezentuje się całkiem pozytywnie. Jest takie ombre:) Jedyny minus to oczywiście gabaryty, gdyż sprawia wrażenie tylko trochę mniejszego niż krem do twarzy;) Zawartość jest dobrze zabezpieczona dodatkową plastikową osłonką;) 
Zapach kremu pod oczy Mamonde jest bardzo ładny i wyjątkowo subtelny. Milion razy delikatniejszy niż D’Alchemy, którego miałam przed nim:) Jest kwiatowy, ale wyczuwalny tylko przy dogłębnym wąchaniu;) 
Konsystencja jest kremowa. Wydaje się dość zwarta, ale jednocześnie bardzo gładko się rozprowadza. Podczas robienia zdjęć pomyślałam sobie, że nic nie wypłynie z opakowania nawet po całkowitym jego odwróceniu, podczas gdy jest otwarty. I rzeczywiście nie wypłynie;) Ale miałam taką fantazję, żeby zrobić mu sesję zdjęciową na drzewie (o tak, uwielbiam plener) i delikwent raczył z niego spaść w momencie gdy próbowałam uchwycić konsystencję;) Runął mi prosto na krzesło, na którym stałam i ze słoiczka wypadła połowa zawartości;) Ale nie to jest najśmieszniejsze. Ewelina niewiele myśląc zebrała część z kremu z krzesła i umieściła go z powrotem w słoiczku, a resztę wtarła w kolano;) Załóżmy, że krzesło było czyste;) 

Przejdźmy jednak do działania. Od razu spodobało mi się to jak ładnie się rozprowadza. Jak na kremową konsystencję przystało. Jego poprzednik był typowo treściwy, więc z tym szło po prostu łatwiej:) Krem Mamonde stosowałam pod oczy zarówno rano i wieczorem. Do pielęgnacji wieczornej miałam dodatkowo olejek z opuncji figowej, który jednak nie zawsze się nadawał do stosowania podczas upałów, ponieważ długo się wchłaniał. A wcześniej miałam również serum The Ordinary. Rano stosowałam więc solo, a wieczorem zależnie od potrzeb i pogody albo solo albo z olejkiem. Krem dobrze współpracuje z korektorem pod oczy, pudrem czy podkładem. Nic się nie roluje, a skóra jest dobrze przygotowana na nałożenie makijażu. Zdecydowanie ją zmiękcza i pomaga zapobiegać wysuszeniu. Dla niektórych istotną informacją będzie też to, że nie lepi się jak to czasem bywa w przypadku kremów o żelowych konsystencjach. Wchłania się dość szybko. Chyba, że w połączeniu z olejkiem bo wtedy trzeba uzbroić się w cierpliwość. Bardzo fajnie odżywia skórę, w połączeniu z olejkiem linie wydają się jakieś mniej widoczne:) Raczej nie zaobserwowałam większego wpływu na cienie pod oczami, ale z tego co wywnioskowałam producent tego nie obiecywał. Krem nie podrażnia oczu i nie powoduje łzawienia. Opinie klientów na jego temat na Jolse były tylko dwie, ale za to bardzo dobre i nie ukrywam, że wzięłam to pod uwagę:) Oczywiście nie jest tak, że usunął mi zmarszczki etc, ale wiecie, że jestem pod tym względem realistką:) Używało mi się go bardzo dobrze i pewnie jeszcze pokuszę się o wypróbowanie czegoś z Mamonde. Prawdopodobnie spojrzę w kierunku niebieskiej linii do twarzy i pod oczy;)


Kosmetyki Mamonde znajdziecie na Jolse.


Znacie produkty marki Mamonde? Jaki krem pod oczy ostatnio zużyłyście?
Czytaj dalej »

sobota, 18 sierpnia 2018

4 ulubione torebki na lato i nie tylko! Czy warto kupić torebkę Michael Kors?

Szumnie zapowiadane przeze mnie wpisy lifestyle nie pojawiają się na Secretaddiction zbyt często. Mimo, że pomysłów mi nie brakuje to czasu na tą ostateczną realizację niekiedy już tak;) Pierwszeństwo zawsze mają kosmetyki, gdyż rdzeniem bloga cały czas pozostaje strefa beauty;) Jednak ostatnio pogoda nastroiła mnie na tyle pozytywnie, że postanowiłam przygotować wpis o moich ulubionych torebkach, który od dawna chodził mi po głowie;) Postaram się też odpowiedzieć na pytanie czy warto inwestować w torebki Michael Kors? Jeśli jesteście gotowe na tę torebkową nutkę lifestyle to za chwilę przyjrzymy się torebkom, które wyjątkowo sobie upodobałam:)

ulubione torebki blog

Jakie torebki lubię?



Moje torebki przede wszystkim nie mogą być zbyt duże. Nigdy nie przekonałam się do ogromnych torebek typu shopper. Obserwuję jak dzielnie noszą je znajome, ale do mnie takie modele nie pasują i nie przemawiają:) Torebki Shopper zostawiam, więc dla tych kobiet, które lubią lub po prostu muszą mieć przy sobie niemal wszystko (wszak tego typu modele są bardzo pojemne i obiektywnie mają sporo zalet). Sama zaś skupiam się na małych i średnich modelach. Lubię np. torebki listonoszki - klik.

Czym się kieruję przy wyborze torebki?



Selma Messenger MK czy warto, szara Selma Messenger blog
Przede wszystkim zwracam uwagę na to żeby torebka miała dłuższy i najlepiej regulowany pasek, gdyż mam wąskie ramię. Co za tym idzie pasek często mi się z niego zsuwa i bez przerwy muszę poprawiać. Dlatego też najwygodniej jest mi nosić torebki na skos. Nie muszę się wtedy o nic martwić:) Mogą to być nawet typowe torebki na ramię, tyle że ja noszę je przez ramię:) Regulacja jest zaś dodatkowym atutem, gdyż nie należę do osób wysokich i o ile nogi mam długie to tułów akurat króciutki;) Dużą uwagę zwracam też na kolor. Najlepiej żeby to był kobalt, szarość albo tzw. Baby Blue, ale mimo, że nie przepadam za odcieniami różu to wśród ulubieńców znajduje się również Michael Kors w odcieniu fuksji. Pewnie nie będzie dla Was zaskoczeniem, że nie posiadam żadnej czarnej. Aczkolwiek rozglądam się za czernią lub granatem i jak to mi to kiedyś powiedziano w sklepie: „ach, bo dziewczynka chce takie poważniejsze!” (wtedy chodziło o buty;)). Jak już wspomniałam, raczej nie zwracam uwagi na duże modele. Czuję się z nimi tak jakby owa torebka była większa ode mnie;) Biorę pod uwagę również ciężkość torebki. Pewnie znacie przykłady torebek damskich, które sprawiają wrażenie jakby ważyły 100kg zanim jeszcze cokolwiek do nich włożymy;) Ja z powodu przebytej operacji mam zakaz dźwigania do końca życia, więc staram się nosić ze sobą jedynie rzeczy niezbędne! Pokazywałam to zresztą prawie rok temu we wpisie pt., Co można znaleźć w mojej torebce:) Nie bez znaczenia jest dla mnie również marka. Kilka lat temu miałam okazję poznać osobiście jedną ze znanych polskich projektantek torebek. Zachwyciłam się wtedy jej „dziełami” i zdecydowałam na dwa modele torebek. Jedna była w pięknym niebieskim kolorze i mimo, że po paru latach zniszczyła mi się niesamowicie to słabość do markowych torebek została we mnie zaszczepiona:) Nie oznacza to jednak, że nie przeglądam ofert sieciówek. Byłoby to błędem, gdyż i tam można trafić na ciekawe i dla odmiany niedrogie modele! Chętnie oglądam np. torebki Mohito. Jest to sklep, który lubię i za torebki i za małe rozmiary ubrań:) Zdarzyło mi się również wypróbować torebki marek katalogowych, ale finalnie nie przekonałam się do żadnej z nich. 
Mohito torebka baby blue, torebki Mohito opinie

Gdzie szukam inspiracji?


Gdy mam okazję zaglądam do butików w galeriach handlowych. Jednak ceny w nich są z reguły wyższe niż w sieci. A po drugie wiecie jak to jest… Kiedy szukamy czegoś konkretnego, często okazuje się, że pokonaliśmy niemało kilometrów w tej galerii, a jednak nic nam nie wpadło w oko albo upatrzone wcześniej modele nie są dostępne stacjonarnie. Dlatego coraz częściej z pomocą przychodzi mi wyszukiwarka modowa Domodi. Dzięki niej w szybki i łatwy sposób mogę przejrzeć torebki zaznaczając interesujące mnie filtry, czyli np. rodzaj, markę, kolor czy cenę. Można również wyszukiwać tylko oferty wyprzedażowe, z kuponami rabatowymi lub sklepy z darmową dostawą. Tych filtrów maksymalnie zawężających wyniki wyszukiwania jest naprawdę mnóstwo. Dzięki temu niewykluczone, że uda nam się znaleźć rzecz, którą widziałyśmy gdzieś na mieście, a nie znałyśmy nazwy konkretnego modelu;) Zauważyłam, że nawet moja mama lubi sobie tam pobuszować:) 
Wojewodzic mała niebieska torebka, wojewodzic torebki blog

Moje ulubione torebki



Mimo, że bardzo lubię torebki to nie jestem osobą, która musi mieć ich 50. Stawiam raczej na jakość i kolor. Robię ścisłą selekcję. Trzy z czterech moich ulubionych torebek posiadam od paru dobrych lat. Jedynie jedna jest świeżynką:) 
Torebka codzienna na ramię, torebki mohito opinie

Torebka Mohito w kolorze Baby Blue jest ze mną od 1,5 roku i sporo wypadów już zaliczyła, gdyż jest idealna zarówno na co dzień jak i na zakupy. Niestety jej pasek został podziobany przez papugi podczas mojej wizyty w papugarni, ale lubię ją tak bardzo, że nadal noszę. Posiada idealny dla mnie kształt i jest wyjątkowo wygodna w użytkowaniu:) Raz tylko musiałam oddać ekspres do naprawy, ponieważ mi się zacinał. Kosztowała niewiele, a świetnie mi służy. Żałuję nawet, że nie dokupiłam drugiej czarnej. 
Mała niebieska torebka Wojewodzic, Wojewodzic czy warto

Wspominałam, że jest jedna świeżynka i jest to niebieska torebka Wojewodzic, którą w czerwcu dostałam od Patrycji. Przyznaję, że szczęka mi opadła bo Patrycja trafiła niebywale (cały czas myślę nad zemstą;)). Uwielbiam jej odcień, który należy do moich ulubionych:) Jest to maleńka skórzana torebka kopertówka z odpinanym paskiem i kryształkiem Swarowskiego. Dzięki odpinanemu paskowi możemy wybrać czy chcemy żeby była kosmetyczką, kopertówką czy mini torebką zakładaną przez ramię:) Ja najczęściej korzystam z tej ostatniej opcji. 
Michael Kors Mini Jet Set Crossbody Bag, mała torebka Michael Kors

Torebki Michael Kors często uchodzą za oklepane, ale jeśli czytacie mnie nie od dziś to na pewno wiecie, że to dla mnie nieistotne. Patrzę na to co mi się podoba i dobrze nosi. Nie zważam na to czy nosi je pół blogosfery. Jak już kiedyś wspominałam funkcjonuję przede wszystkim w świecie realnym i o ile spotykam na mieście dziewczyny z różnymi modelami torebek Korsa to nikt z bliższych znajomych nie posiada identycznych jak moje. Także nic mi nie przeszkadza:) Obecnie posiadam dwa modele, ale spoglądam w kierunku kolejnej. Pierwszym moim wyborem był Michael Kors Mini Jet Set Crossbody Bag w kolorze fuksji. Swego czasu identyczną posiadała Kasia Tusk;) Jest ona naprawdę ultra-mała, więc nie dla każdego, ale ja ją uwielbiam:) Mam ją już ponad 5 lat i nie uległa zniszczeniu mimo, że nawet ze mną plażowała nad morzem;) Podobają mi się również złote okucia. Jedynym minusem jest to, że pasek był dla mnie za długi i brakowało regulacji. Musiałam go więc skrócić. 
Selma Messenger Michael Kors, torebki MK czy warto, Kors torebka blog
Rok później dokupiłam model Selma Messenger, czyli nieco mniejszą wersję popularnej Selmy MK. Minusem jest dla mnie jej sztywność. Dlatego ciężej było mi się do niej przyzwyczaić. Ale ostatecznie polubiłam:) Szary kolor pasuje mi do wielu ubrań:) Czy warto inwestować w torebki z logo Michael Kors? Jeśli nie zraża Was ich popularność to jak najbardziej warto! Na swoich nie podsiadam żadnych zniszczeń, a obie mają parę ładnych lat:) Jakość jest wprost rewelacyjna:) Nie wiem jak oni to robią, ale one się nie niszczą. Czego niestety finalnie nie mogłam powiedzieć o torebce od wspomnianej polskiej projektantki. Kosztują niemało, ale jest to inwestycja na lata. Duży wybór torebek Michael Kors znajdziecie tutaj


Dajcie znać jakie jest Wasze podejście do torebek? Lubicie małe, duże, a może średnie? Markowe czy z sieciówek?
Czytaj dalej »

środa, 15 sierpnia 2018

Depilacja IPL, czyli Braun Silk Expert 5 IPL i efekty po 6 miesiącach stosowania! Czy warto?

Dziś przychodzę do Was z moimi wrażeniami odnośnie depilatora Braun Silk Expert 5 IPL BD 5001, który jest ze mną od lutego, czyli już 6 miesięcy:) Jest to sprzęt, wymagający pewnej dozy cierpliwości i systematyczności. Dlatego też zanim zdecydowałam się coś napisać, po pierwsze musiałam poczekać na przełom, a po drugie upewnić się czy aby nic mi się nie wydaje;) Nie ma lekko Moi Drodzy, więc jeśli interesuje Was domowa depilacja IPL to długi wpis przed Wami!

Braun Silk Expert 5 IPL depilator

Depilacja IPL – ciekawość i wątpliwości



Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o depilatorach IPL przeznaczonych do domowego użytku, zachwyciłam się praktycznie tak samo jak w przypadku automatycznej lokówki do włosów;) Cena co prawda ostudziła mój zapał, ale pomyślałam, że przecież nie jest taka znowu nie do przejścia i może kiedyś wypróbuję;) Później gdy nieco mocniej zagłębiłam się w temat IPL okazało się, że ta depilacja nie jest do końca na stałe i że nawet gdy akcja zakończy się sukcesem to i tak raz na jakiś czas zabieg będzie trzeba powtórzyć. A dodatkowo w przypadku późniejszej chęci wykonania serii zabiegów laserem diodowym w salonie może być trudniej o efekty, gdyż IPL osłabi włoski. A jak wiadomo laser najlepiej działa przy mocnych (najlepiej ciemnych włosach) i jasnej skórze. W praktyce jednak nie do końca tak jest, gdyż dla przykładu część blogerek, które opisywały urządzenia IPL kilka miesięcy później z powodzeniem poddało się zabiegom w salonach;) Mnie zniechęcała konieczność powtarzania zabiegów, więc najpierw  postawiłam na depilację laserem diodowym w salonie. Miałam nadzieję, że będzie to dobry wybór...

Nieudana depilacja laserem diodowym w salonie

Braun Silk Expert 5 IPL czy warto

Porzuciłam myśl o depilatorze IPL na rzecz depilacji laserem diodowym Medika w salonie kosmetycznym. Miało to miejsce w lutym ubiegłego roku. Zdecydowałam się wtedy na pakiet depilacji pach. Niestety po 4 zabiegach nie mogłam dopatrzeć się różnicy. Po depilacji włoski powinny wypadać, a u mnie nawet tego efektu nie było. Byłam zawiedziona. Zmieniłam więc salon i laser na najbardziej zachwalany i reklamowany jako nawet lepszy niż Light Sheer, czyli Vectus. Po nim już włoski rzeczywiście wypadały, ale potem odrastały. Długo szukałam przyczyny tego stanu rzeczy i okazuje się, że jak się poszuka głębiej to jednak żaden z tych laserów nie jest taki idealny. U części osób, u których seria zabiegów została zakończona sukcesem po jakimś czasie włoski odrastają. Czasem odrasta 10%, a czasem niestety 80%. Tak więc nawet jeśli ktoś jest zadowolony po serii zabiegów laserowych to niestety nie oznacza, że pozbył się włosków na zawsze. Niektóre osoby za jakiś czas będą miały niemiłą niespodziankę;) Choć oczywiście nie jest to regułą, gdyż u niektórych efekty są naprawdę na lata;) Ja usłyszałam też, że czasami jedna część ciała jest po prostu oporna na laser. Pani w drugim salonie mówiła, że sama musi sobie pachy co jakiś czas „dostrzelać”, a przy innych partiach ciała nie ma tego problemu. Kłopoty mogą być również w przypadku zaburzeń hormonalnych. Aczkolwiek powiedziano mi, że nie jest tak, że wtedy zabiegi nic nie dadzą, a po prostu trzeba przeprowadzić ich u takich osób więcej. Ja jednak problemów hormonalnych nie mam, więc uznałam, że to nie to. Straciłam cierpliwość do depilacji w salonie i porzuciłam zabiegi. Choć być może w przyszłości dam jeszcze szansę np. w okolicy bikini, ponieważ podobno w tej okolicy z reguły najszybciej o efekty. Niewykluczone również, że spróbuję Light Sheer. Prawdę mówiąc chciałabym poznać tajemnicę tej nieudanej depilacji. Skoro u tylu osób przynosi efekty to dlaczego akurat nie u mnie?;) Ewelina detektyw będzie musiała jeszcze to sprawdzić;)

Może jednak IPL?


IPL czy warto

Na początku roku stanęłam przed możliwością wypróbowania depilatora IPL marki Braun. Ze względu na konieczność powtarzania zabiegów temat uważałam za zamknięty. Jednak w obliczu nieudanej depilacji laserowej w salonie uznałam, że nie zaszkodzi dać szansę. Nie robiłam sobie wielkich nadziei ani nie ekscytowałam się nadmiernie... Podeszłam do tego ze spokojem, czyli zupełnie inaczej niż w przypadku zabiegów w salonie, po których robiłam sobie zdjęcia pach i byłam sfrustrowana z powodu znikomych efektów;) To było istne szaleństwo i powiadam Wam, że naprawdę szlag mnie trafiał. Rozpacz! Snułam nawet przeróżne teorie spiskowe;) 
Przy IPL stwierdzałam więc, że będzie co ma być i tym razem świrować nie będę. Jeśli się nie uda to będę zawiedziona, ale nie będzie to koniec świata, gdyż problemów z nadmiernym owłosieniem nie mam. Jedyną moją motywacją do tego typu zabiegów nie była więc konieczność, a pokusa wygody, chęć zaoszczędzenia czasu i większego komfortu. Wychodzę bowiem z założenia, że z osiągnięć technologicznych trzeba korzystać! Sami zresztą wiecie, że jestem fanką gadżetów i dobrej jakości sprzętów. Teraz (powoli) przejdziemy do właściwej części wpisu. Mój skomplikowany przypadek wymagał nakreślenia sytuacji:D Mam nadzieję, że wszystko załapaliście;)


Braun Silk Expert 5 IPL

Braun IPL efekty

Marka Braun jest Wam zapewne doskonale znana:) Mnie kojarzy się ona z dobrą jakością. Niedawno dałam babci ich bodajże 25-letnią suszarkę do włosów (która nadal działa) żeby miała na działce;) W swojej ofercie Braun posiada kilka modeli depilatorów IPL. Można też trafić na zestawy zawierające inne produkty. Moja wersja Braun Silk Expert 5 IPL BD 5001 sprzedawana jest w pakiecie z maszynką Gilette Venus. A tak się składa, że od lat używam maszynek z serii Venus i Venus Breeze:) Depilator przychodzi do nas w kartonowym opakowaniu z gładką panią;) Dbam o swoje sprzęty, więc cały czas przechowuję go w firmowym opakowaniu;) Zdjęcia depilatora robiłam dopiero kilka dni temu i uważam, że nadal wygląda jak nowy. Dodatkowo znajduje się również ilustracja z odcieniami skóry i włosów wraz z oznaczeniami czy przy danej konfiguracji możemy się spodziewać efektów czy może lepiej IPL sobie odpuścić. Opcja prognozująca najlepszą efektywność to ciemne, mocne włosy plus blada skóra. Ale inne konfiguracje też są dopuszczalne, pod warunkiem, że nie będą to włosy blond lub typowo ciemna karnacja. 
Wewnątrz znajdziemy depilator, kabelki, wspomnianą maszynkę Gilette, a także instrukcję obsługi, której tradycyjnie nie czytałam;) Całość prezentowała się ładnie, a depilator aż pachniał nowością (tak, wąchałam;)). Przyznam, że poczułam zawód dowiedziawszy się, że depilator trzeba podłączać do kontaktu, ponieważ wygodniejszy w zastosowaniu byłby sprzęt bezprzewodowy. Jednak gdy wyczytałam, że w przypadku bezprzewodowego depilatora IPL konkurencji często jest tak, że zanim skończymy zabieg urządzenie już się rozładowuje – zmieniłam zdanie;) Wolę już podłączyć do kontaktu niż denerwować się, że nie zdążę;) Po skończonej depilacji chowam do pudełka i tyle;) Sam depilator prezentuje się estetycznie i wizualnie wpisuje się w mój gust:) Jest dość lekki i cichy (jedynie wydziela lekki wiaterek podczas użycia).

IPL Braun -  cechy urządzenia


depilator IPL Braun, warto kupić?

Depilator Braun pozwala na widoczną, trwałą depilację po przeprowadzeniu kilku zabiegów. Słowo trwała oznacza tutaj „na dłuższy czas”. Może to być miesiąc, 3, 6, a u szczęśliwców nawet 12 miesięcy;) Zależnie od indywidualnych uwarunkowań i skuteczności zabiegów. Depilacja przy zastosowaniu światła o wysokiej intensywności IPL (Intense Pulsed Light) działa na podobnej zasadzie co depilacja laserowa. Jednak z technicznego punktu widzenia urządzenia IPL nie są laserami (jak potocznie się przyjmuje). Depilator IPL wyposażony jest w specjalną lampę, która naświetla dany fragment skóry, na którym może znajdować się wiele włosków. Emitowane przez światło fale są o różnej długości. Są one pochłaniane zarówno przez włoski jak i tkanki, jednak zniszczeniu ulegają jedynie cebulki włosów. W efekcie włoski ulegają zniszczeniu i osłabieniu, a następnie przestają rosnąć. Potem zabiegi należy powtarzać zależnie od potrzeb dla podtrzymania efektów, np. raz w miesiącu. Urządzenie posiada 3 tryby: normalny (największa moc), delikatny (dostosowuje się do różnych odcieni skóry, ale pracuje z mniejszą mocą) i bardzo delikatny (najmniejsza moc, polecana dla początkujących oraz dla wrażliwych obszarów skóry). Dodatkowo depilator sam na bieżąco odczytuje odcień skóry i dostosowuje do niego intensywność światła. Wszystko to dzięki wyjątkowemu sensorowi kolorytu skóry SensoAdaptTM, który aż 80 razy na sekundę odczytuje odcień skóry. Pracowity, prawda?;) Przekłada się to na optymalną skuteczność i bezpieczeństwo. Według producenta depilator wystarcza na 15 lat zabiegów na całe ciało (300 000 impulsów). Biorąc pod uwagę, że mało kto będzie depilował caluteńkie ciało, wydajność będzie jeszcze większa;) Lampka depilatora pulsuje jedynie wtedy gdy ma całkowity kontakt ze skórą. Nie ma więc mowy o „niekontrolowanym strzale”;) Dodatkowo możliwość zastosowania trybu płynnego uwalnia fale świetlne z większą częstotliwością, a więc minimalizuje ilość pominiętych obszarów skóry. 


Dla kogo przeznaczona jest depilacja IPL?

depilacja światłem Braun

Teoretycznie dla wszystkich, którzy chcieliby się pozbyć lub zmniejszyć ilość owłosienia w strefach niepożądanych takich jak nogi, pachy, bikini, wąsik etc. Niestety skuteczność zabiegów w dużej mierze uzależniona jest od naturalnych uwarunkowań. Jak już wspomniałam na opakowaniu mamy specjalną tabelę przedstawiającą konfigurację odcieni skóry i owłosienia wraz z zaznaczeniem, przy których opcjach depilacja jest polecana, a przy których zdecydowanie nie. IPL najlepiej przeprowadzać w przypadku skóry jasnej i z ciemnymi włoskami. Chodzi oczywiście o te włosy, które mają być poddane zabiegom;) Nie poleca się IPL w przypadku ciemnej karnacji lub blond włosków, ponieważ IPL niestety nie będzie wówczas skuteczny.

Jak używać depilatora IPL?



Najpierw dokładnie golimy strefę, którą chcemy poddać naświetlaniu. Możemy to zrobić dzień przed lub tuż przed zabiegiem. Ważne żeby używać maszynki, a nie np. tradycyjnego depilatora albo wosku. Należy zrobić to dokładnie, ponieważ w przeciwnym razie światło „przypali" wystające włoski i nie będzie to przyjemne. Następnie włączamy urządzenie, wybieramy odpowiedni tryb i naświetlamy miejsce po miejscu. Zdecydowanie nie jest to skomplikowane;)


Moje wrażenia po 6 miesiącach stosowania depilatora IPL Braun

depilacja IPL efekty

Nie obawiałam się pierwszego użycia depilatora IPL, ponieważ tak jak wspomniałam, miałam już doświadczenia z depilacją laserem diodowym w salonie. A że nie było to nic strasznego (przy pierwszych dwóch zabiegach nie czułam nic, a przy kolejnych zdarzał się „lekki pożar”, ale tylko przez chwilę;)) to podeszłam do tego na luzie;) Jednak zostałam trochę zaskoczona;) Pewnie zastanawiacie się czy domowa depilacja IPL boli? Ja zawsze słyszałam, że absolutnie nie. Szybko jednak przekonałam się, że niekoniecznie;) Ja odczuwam ból przy każdym zabiegu. Nie jest to oczywiście coś nie do zniesienia. Raczej takie szczypanie/pieczenie, ale zawsze było dla mnie silniejsze niż to przy użyciu lasera diodowego w salonie. Zaskoczyło mnie to i to bardzo, ponieważ spodziewałam się, że w przypadku tego urządzenia nie będę czuła nic. Zastanawiałam się jak to możliwe i być może jest to kwestia karnacji. Moja co prawda mieści się w tym zakresie polecanych do przeprowadzania zabiegów IPL, ale jest w tej górnej granicy. Do jasnej jej daleko. Druga sprawa jest taka, że chyba łatwiej znieść coś co przeprowadza na nas ktoś inny:) Przeprowadzając zabieg sama nie mogę się w pełni zrelaksować, ponieważ muszę jednocześnie dopilnować by wykonać go możliwie dokładnie;) Przyznaję, że przy tych samodzielnych zabiegach muszę robić sobie małe przerwy żeby w myślach trochę przekląć albo chociaż powiedzieć sobie ojojoj;) Ale oczywiście jestem twarda. Nie był to aż taki ból żebym miała zrezygnować z dalszych działań;) Zarówno w przypadku pach jak i rąk pojedynczy zabieg przebiega bardzo szybko. Wszak moje ręce są wyjątkowo szczupłe, a powierzchnia pach również bardzo skromna. Z racji tego, że moja karnacja nie jest tym najlepszym podłożem dla IPL bo nie jest ani blada ani z typowo czarnymi włoskami (raczej średnia z włoskami brąz lub ciemny blond) to starałam się korzystać z trybu normalnego, w obawie o to, że delikatny nie przyniesie żadnych efektów. Z trybu delikatnego korzystam tylko przy pierwszych paru naświetlaniach żeby przygotować się mentalnie na te niezbyt przyjemne odczucia;) Po wykonaniu zabiegu zdarza się, że moja skóra jest zaczerwieniona i odczuwam na niej ciepło. Co ciekawe w przypadku lasera diodowego nigdy tego typu następstw nie miałam. Te nieprzyjemne efekty szybko jednak ustają (z reguły po kilkunastu minutach). Warto też posmarować skórę dobrym balsamem lub łagodzącym kremem. Ja często stosowałam Alantan i w pełni wystarczał.


Efekty depilacji IPL po 6 miesiącach

Braun Silk Expert 5 IPL BD 5001

Przez pierwsze 4-12 tygodni zabiegi wykonujemy raz w tygodniu. Zabiegów trzeba więc przeprowadzić zdecydowanie więcej niż w przypadku depilacji laserowej. Na jeden zabieg laserem diodowym przypada aż 4-8 zabiegów IPL. Zabawy jest więc zdecydowanie więcej, ale możemy zrobić to wszystko w domowym zaciszu. Warto również pamiętać, że z racji tego, iż jest to urządzenie przeznaczone do domowego użytku (a zatem może po nie sięgnąć osoba bez wykształcenia medycznego tudzież kosmetologicznego) siłą rzeczy musi mieć słabszą moc. Kluczowe jest tutaj bowiem bezpieczeństwo stosowania. Nawet kosztem tego, że trzeba będzie uzbroić się w cierpliwość.

Zdecydowałam się na depilację rąk i pach. Dwa razy wypróbowałam też na nogach, ale tam rosną mi włosy blond, więc stwierdziłam, że to jednak strata czasu i lepiej skupić się na obszarach gdzie jest szansa na sukces;) W związku z tym, że nie jestem tym idealnym materiałem na IPL bo skóra raczej średnia, a włoski w wybranych strefach brąz i ciemny blond to wiedziałam, że będę musiała uzbroić się w cierpliwość;) 
Zabiegi wykonywałam raz w tygodniu aż do połowy czerwca. Mniej więcej w tym momencie upewniłam się, że cotygodniowe zabiegi nie są już potrzebne:) Wcześniej widziałam już pozytywne efekty, ale nie emocjonowałam się, ponieważ chciałam mieć pewność. Przez 2 miesiące nie wykonywałam już depilacji rąk. Mam tu na myśli obszar od nadgarstka aż po łokieć jedynie po zewnętrznej stronie (wyżej ani po wewnętrznej stronie zabiegów nie wykonywałam gdyż tam można zaobserwować u mnie jedynie drobne włoski blond). Druga sprawa jest taka, że moja skóra łatwo się opala, a więc ręce w okresie letnim są na tyle ciemne, że nie kwalifikują się do zabiegów. Mimo tego jak dotąd na rękach efekty są dobre:) Skóra nie jest co prawda aksamitnie gładka i zupełnie pozbawiona włosów, ale te, które odrastają są niemal niewidoczne i cieniutkie. Tych włosków na środku ręki nie ma już wiele i po prostu ich nie widać. Chyba, że przyjrzę się naprawdę z bliska:) Wtedy dostrzegam włoski bardziej „na skraju ręki”. Pewnie dlatego, że depilatorem przejeżdżałam przede wszystkim po środku, mniej zważając na boki:) Powiem szczerze, że ten efekt mnie zachwyca tym bardziej, że przed przygodą z IPL ja tych rąk nawet nie goliłam w obawie, że włoski będą potem bardziej widoczne etc;) Teraz nie wiem jak tak mogłam;) Gdy moje ręce trochę zbledną na pewno wrócę do zabiegów kontrolnych tak by utrzymać je w ryzach:) 

Teraz pora na nieszczęsne oporne pachy. Im musiałam poświęcić trochę więcej czasu. Na szczęście moja skóra pach się nie opaliła, więc nie było tak żeby skóra stała się zbyt ciemna:) W przypadku pach długo używałam IPL co tydzień, a teraz co 2-3 tygodnie. Pod prawą pachą efekt jest bardzo fajny biorąc pod uwagę moją oporność i wcześniejsze problemy w salonie. Szacowałabym go na ok. 70% włosków mniej, a przypominam, że nie jestem tym "najlepszym" fototypem do depilacji IPL. Te włoski, które odrastają są jaśniejsze niż wcześniej, ale sporo ciemniejsze w porównaniu z tymi na rękach. Pod lewą pachą sytuacja ma się gorzej, gdyż włosków jest ok. 40-50% mniej i co ciekawe gdy odrastają osiągają większą długość niż te po prawej;) U mnie jednak występuje coś w rodzaju „jednostronnych anomalii”. Dla przykładu noga boli mnie zawsze lewa, a głowa i zatoki zwykle po prawej stronie. Nie muszę chyba dodawać, że nikt nie wie dlaczego? Nie byłam więc szczególnie zaskoczona takim obrotem sprawy. Ale póki co za mną 6 miesięcy z Braunem, więc mamy jeszcze czas na lepsze rezultaty. Wiem, że u niektórych trwa to nawet rok. Na ten moment jestem więc zadowolona i liczę, że jeszcze trochę ubędzie:) Warto też dodać, że wcześniej nie miałam co prawda gęstych włosów pod pachami, ale rosły mi one na tyle szybko, że musiałam je golić co drugi dzień. Teraz jest zdecydowanie lepiej:) 

Na minus zaliczyłabym jedynie odczucia bólowe podczas zabiegów i konieczność ich cotygodniowego przeprowadzania w pierwszej fazie, czyli przez co najmniej 4-12 tygodni zależnie od przypadku;) Istotną kwestią jest także konieczność przeprowadzania zabiegów przypominających, która jest zdecydowanie na minus. Jeśli po jakimś czasie całkowicie zaniechamy zabiegów to włoski sukcesywnie zaczną odrastać. Ale czy w przypadku depilacji laserowej jest tak słodko? Ano nie, ponieważ też w wielu przypadkach po jakimś czasie potrzebne są 1-2 zabiegi powtarzające. A zdarza się, że włoski i tak odrastają. Wbrew pozorom nie ma jak dotąd metody umożliwiającej pozbycie się 100% włosków z gwarancją na zawsze. Trzeba to brać pod uwagę:) W tym przypadku marka Braun całkiem miło mnie zaskoczyła i chętnie poznałabym także ich urządzenia SPA do pielęgnacji twarzy:)


Mieliście do czynienia z domowym urządzeniem do depilacji IPL? Podzielcie się doświadczeniami.
Czytaj dalej »