czwartek, 30 lipca 2015

Astor Seduction Codes N°2 tusz pogrubiająco–podkręcający.

Cześć Dziewczyny!
Jakiś czas temu dzięki Ofeminin zawitał do mnie tusz Astor Seduction Codes N°2. Czy tusz idealnie pogrubił, podkręcił i nadał wyrazisty kolor moim rzęsom? Pora na moje pierwsze wrażenia dotyczące użytkowania tego tuszu. 


Opis producenta


Astor Seduction Codes No 2 Volume & Curve Mascara Black to ultra pogrubione i idealnie podkręcone rzęsy. Szczoteczka wyprofilowana tak, że pozwala pokryć nawet najmniejsze rzęsy. Nie pozostawia grudek na rzęsach. Testowany okulistycznie. Tusz do rzęs Astor Seduction Codes No 2 Volume & Curve Mascara Black jest odpowiedni dla osób noszących szkła kontaktowe.

Moja opinia

Opakowanie

Jest odrobinę nietypowe z lekko wypukłymi zdobieniami oraz koronkowym motywem. Zapewne miało mi to nadać takiego bardziej „kobiecego” wyglądu o ile można to tak ująć;) Niestety wszystkie te ozdobniki to nie naturalne tłoczenia a jedynie naklejka, która po jakimś czasie użytkowania może  się zacząć rozklejać. W moim przypadku to mało prawdopodobne, gdyż tuszów nie noszę w torebce i moje opakowania raczej nie ulegają zniszczeniu. Jednak zauważyłam, że moja siostra również miała ten tusz i u niej po kilku miesiącach naklejka lekko się rozkleiła. Opakowanie zawiera 10,5ml tuszu czyli całkiem sporo;) Kosmetyk ważny jest 12 miesięcy od momentu otwarcia.

Konsystencja i zapach

Zdradzę Wam w sekrecie, że niemal zawsze sprawdzam zapach tuszu;) Tusz Astora nie jest perfumowany, pachnie raczej standardowo. Konsystencję ma dość lekką nie jest zbyt gęsta ani sucha. 

Działanie

Tusze Astor Seduction Codes występują w trzech wersjach. Ja zdecydowałam się na wypróbowanie wersji podkręcającej. Po pierwsze dlatego, że lubię klasyczne szczoteczki w kształcie łuku (świetnie dopasowują się do kształtu moich powiek) a po drugie ze względu na pozytywne opinie, które o nim czytałam. Trzecim powodem była nadzieja na znalezienie perełki wśród drogeryjnych tuszów.

Podczas aplikacji tusz brudzi mi górną i dolną powiekę, ale przyznaję, że może to być bardziej moja wina niż wina tuszu, ponieważ doświadczam tego zawsze. Obojętnie czy to Astor czy to Dior. Taka już ze mnie ofiara tuszu;) Pomijając więc ten aspekt tusz dobrze się rozprowadza. Nie jest zbyt gęsty więc nie zasycha od razu, a jego szczoteczka świetnie dopasowuje się do kształtu moich oczu;) W ciągu dnia tusz nie ma tendencji do kruszenia się i rozmazywania. Nie podrażnia też moich wrażliwych, skłonnych do łzawienia oczu. Nie skleja rzęs, na zdjęciu to po prostu efekt cieni, które zwykł serwować mi mój aparat przy tego typu ujęciach. Potrafi się jednak odbić pod łukiem brwiowym jeśli nie zdąży jeszcze wyschnąć po aplikacji. Rzęsy nie są sztywne w dotyku, sprawiają wrażenie lekkich i elastycznych. Czerń jest głęboka, choć na zdjęciu tego nie widać, ponieważ robiłam je na rozjaśnieniu (inaczej nic nie było widać). Tusz ładnie podkręca rzęsy i lekko je pogrubia, unosi i wydłuża. Nie ma tutaj efektu sztucznych rzęs, ale wydaje mi się, że i tak jest nieźle (ja nie lubię zbyt grubych rzęs). Demakijaż przebiega gładko, w moim przypadku zawsze przy użyciu płynu dwufazowego. Na chwilę obecną ciężko jednak ocenić jaka będzie żywotność tuszu tzn. jak długo mi posłuży.



Z opiniami innych użytkowniczek możecie się zapoznać TUTAJ.

Znacie ten tusz? Po jakie drogeryjne tusze sięgacie?
Czytaj dalej »

wtorek, 28 lipca 2015

Bielenda Golden Oils Ultra ujędrniający olejek do kąpieli i pod prysznic z drogocennymi olejkami;)

Cześć Dziewczyny!

Jak już pewnie zdążyłyście zauważyć mam lekkiego świra na punkcie produktów pod prysznic. Zużywam takich produktów bardzo dużo i wciąż próbuję czegoś nowego;) Kto się nie myje ten dłużej żyje więc ja chyba będę żyła krotko?;) Na zakończenie czerwca w moje ręce wpadł m.in. olejek do kąpieli i pod prysznic od Bielendy. Czy spełnił moje radosne oczekiwania?



Opis producenta

Olejek Ultra  ujędrniający Bielenda Golden Oils zawiera w sobie prawdziwą moc drogocennych olejków piękna. Ujędrniająca formuła bazuje na połączeniu kondycjonujących i pielęgnujących właściwości szlachetnych olejków z najdalszych zakątków świata oraz delikatnych składników myjących. Olejek do kąpieli i pod prysznic współgra z naturalnym odczynem skóry, a jego ujędrniające działanie zapobiega wysuszeniu naskórka i wzmacnia jego funkcje ochronne. W kontakcie z wodą produkt tworzy delikatną miękką piankę otulającą ciało cudownym zapachem ciepłych olejkowych nut.


Moja opinia

Opakowanie

Przyjemna dla oka butelka zawierająca 250ml produktu. Opakowanie jest przezroczyste, dzięki czemu na bieżąco możemy obserwować zużycie. Ja zawsze lubię wiedzieć ile mi jeszcze zostało:) Dużym atutem jest tutaj wygodna pompka, która działa bez zarzutów od początku do samego końca. Życzyłabym sobie więcej tego typu opakowań:)


Konsystencja i zapach

Wybrałam akurat tą serię nie ze względu na ewentualne  właściwości ujędrniające, a ze względu na to, że miała pachnieć pistacjami, które tak uwielbiam:) Ja w tym produkcie wyczuwam głównie ciepłe nuty olejków. Określiłabym je jako zapach rozgrzanego słońcem ciała namaszczonego olejkami do opalania czyli jak dla mnie taki zapach plaży i wakacji:) Lato jest moją ulubioną porą roku więc zapach ten kojarzy mi się bardzo pozytywnie i jest dla mnie odprężający. Nuty pistacjowe również występują gdzieś w tle:) Woń olejku nie utrzymuje się na skórze po spłukaniu. Produkt ma postać dość gęstego lekko żółtawego olejku, który przy kontakcie z wodą i skórą zmienia się jakby w lekką emulsję, która całkiem nieźle się pieni. 


Działanie

Przede wszystkim produkt bardzo pozytywnie mnie zaskoczył przyjemnym zapachem. Miałam już parę tego typu produktów i niestety zawsze miały one niezbyt zalotne zapachy albo wręcz pachniały rybą. Lubię ryby, ale niekoniecznie chcę się myć czymś co mi je przypomina. Bielenda była moim pierwszym olejkiem, który ładnie pachniał! Jeśli chodzi o skład nie jest on w 100% naturalny. Te drogocenne olejki to trochę na wyrost, silnych właściwości ujędrniających też nie ma co oczekiwać, ale jak wiecie w przypadku produktów myjących nie przywiązuję do tego uwagi. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło żeby tego typu produkt mnie podrażnił lub spowodował przykre dolegliwości więc zwyczajnie nie muszę się tym martwić. Olejek ma bardzo przyjemną konsystencję, która w kontakcie z wilgotną skórą zmienia się w lekką białą emulsję. Produkt całkiem nieźle się pieni, oczyszcza skutecznie i zarazem łagodnie. Nie ma problemów z jego spłukaniem, nie pozostawia też tłustej warstwy na ciele. Nie wysusza skóry i nie powoduje nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia. Po osuszeniu ciała skóra jest miękka i gładka oraz subtelnie nawilżona. Nawilżenie nie jest na tyle intensywne żeby pominąć balsam, ale moja skóra latem jest dość wymagająca pod tym względem. Poza tym kocham balsamy, masła i olejki więc byłoby mi nawet trochę smutno gdyby stały się całkowicie zbędne;) Olejek można stosować również do kąpieli jest to więc produkt wielofunkcyjny. Przyznam jednak, że było mi trochę szkoda marnować go w ten sposób. Poza tym w okresie letnim mam niewielką chęć na wylegiwanie się w wannie. Zwłaszcza podczas upałów;)  Zdarzyło mi się jednak spróbować. W kąpieli olejek tworzył niewielką pianę i otulał ciało swym ciepłym zapachem. Jeśli chodzi o wydajność u mnie tego typu produkty zawsze schodzą dość szybko więc określiłabym ją jako standardową:)


Podsumowując polubiłam się z tym produktem. Znalazł się on nawet w ulubieńcach lipca i chętnie sięgnę po dwie pozostałe wersje gdyż do wyboru mamy jeszcze wersję ultra odżywczą i ultra nawilżającą. Koszt olejku to ok. 16zł. Myślę, że nie jest to wygórowana kwota;)



Znacie te olejki Bielendy? Dajcie znać jak pachną pozostałe wersje:)

Czytaj dalej »

niedziela, 26 lipca 2015

Ulubieńcy lipca!

Cześć Dziewczyny!

Jak niemal zawsze miałam drobny problem z wyborem ulubionych kosmetyków miesiąca. Po prostu mam świetną intuicję i najczęściej trafiam na dobre produkty;) Rzadko trafiam na kosmetyczne niewypały i bardzo mnie to cieszy. Ostatecznie starłam się jednak wybrać jak najmniej, a oto efekty.



Pomadkę Nivea Soothe kupiłam przypadkiem podczas promocji. Mimo, że próbuję przeróżnych produktów do ust to pomadki Nivea niemal zawsze są obecne w moich zbiorach. Najczęściej latem sięgam po wersję Hydro Care, ale tym razem postawiłam na nowość Nivea Soothe. Pomadka posiada filtr SPF15, jest bezzapachowa i w lipcu dobrze działała na moje usta. Dodatkowo zaskoczył mnie fakt, iż nie posiada w składzie parafiny;) Na pewno kupię kolejną bo jak nietrudno się domyślić tę już zużyłam;)   Kolejnym produktem jest Ultra Ujędrniający olejek do kąpieli i pod prysznic z serii Golden Oils marki Bielenda. Nie wiem czy pamiętacie jak kiedyś narzekałam na całkiem niezły, ale brzydko pachnący olejek Balea? Ha! Ten pachnie bardzo przyjemnie, delikatnie myje, nie podrażnia. Właśnie takiego olejku potrzebowałam. Będzie o nim w kolejnym wpisie. Już mi się skończył, ale na pewno wypróbuje dwie pozostałe wersje. Swoją drogą masło i peeling z tej serii również są bardzo przyjemne:)
Emulsja do higieny intymnej Organique z serii Bloom Essence to była taka zachcianka;) To najdroższy tego typu produkt jakiego do tej pory używałam, ale jednocześnie najładniejszy i najlepiej pachnący ze wszystkich jakie miałam w życiu;) Oczyszcza delikatnie i łagodnie pozostawiając po sobie przyjemny zapach (o ile lubimy zapach tej serii). A jeśli zabraknie nam żelu pod prysznic spokojnie możemy nim umyć całe ciało w ogóle nie mając poczucia, że właśnie umyliśmy je płynem do higieny intymnej;) Dodatkowo jest bardzo wydajny, a używam go już drugi miesiąc. Krem Vichy Idealia Skin Sleep powolutku kończę. Zdecydowanie przypadł mi do gustu. Dobrze współpracuje z serum, koi, nawilża, relaksuje. Nawet do zapachu się przyzwyczaiłam, choć nadal wolę kremy bezwonne. Mam jeszcze jeden w zapasie. Masełko The Body Shop Virgin Mojito (również już zużyte) świetnie nawilżało, pachniało bardzo przyjemnie, ale nie drażniąco;) Ubolewam, że w Łodzi nie ma już tej marki. Niemal bym zapomniała o Cetaphilu, a tak go polubiłam, że hej! Według mnie jest rewelacyjny zarówno do rąk jak i ciała. Dodatkowo bezzapachowy więc jak dla mnie najlepszy do stosowania na górne partie ciała nawet tuż przed snem;) Z całą pewnością to pierwsze, ale nie ostatnie moje opakowanie tego produktu bo niestety obecne już się kończy!



Jakie kosmetyki umilały Wam lipiec? Znacie któreś z moich przyjemniaczków?
Czytaj dalej »

piątek, 24 lipca 2015

Joanna seria Argan Oil – szampon, odżywka oraz maska.

Cześć Dziewczyny!

Jakiś czas temu zaczęłam stosować produkty do włosów Joanna z linii Argan Oil. Produkty, które mają w nazwie „argan” ma już  niemal każda marka. Zatem i Joanna nie mogła pozostawać w tyle. W moje ręce wpadło włosowe trio: szampon, odżywka oraz maska. Produktów używałam razem z siostrą gdyż przy mojej długości włosów ich zużycie zajęłoby mi bardzo dużo czasu, a wcześniej miałam jeszcze napoczętą inną odżywkę i szampon. Składy tych produktów nie są wybitne ani szczególnie łagodne. Być może zmrozi Wam to krew w żyłach, ale w przypadku szamponów i odżywek nie zwracam zbyt wielkiej uwagi na skład. Dzieje się tak dlatego, że rzadko doświadczam jakiś niedogodności z tym związanych. Jest wręcz przeciwnie. W przypadku włosów często nawet lepiej sprawdzają się u mnie te bardziej chemiczne produkty aniżeli naturalne (wyjątek stanowią czyste oleje, które akurat mi służą). Po naturalnych niejednokrotnie mam siano na głowie, a włosy całe się elektryzują (tak moje włosy reagują chociażby na produkty rosyjskie). Nie ograniczam się więc wyłącznie do naturalnych kosmetyków i nie boję się sięgać po te o mniej naturalnych składach. Czy produkty Joanny przypadły do gustu moim niesfornym włosom?




Joanna Argan Oil szampon do włosów



Opis producenta

Szampon z linii Argan Oil przeznaczony jest do włosów potrzebujących szczególnej pielęgnacji. Receptura szamponu zawiera olejek arganowy uzyskiwany z upraw ekologicznych i posiadający certyfikat Ecocert.
Szampon doskonale myje i pielęgnuje zniszczone i przesuszone partie włosów oraz rozdwajające się końcówki. Wygładza włókna włosów przywracając im zmysłowy połysk i nadaje włosom miękkość i witalność.
Dlatego jeśli marzysz o pięknych, mocnych i wyjątkowo zdrowych włosach nie musisz już wydawać fortuny, gdyż jeden z najbardziej cenionych w pielęgnacji składników jest teraz dostępny w nowej linii Joanna Argan Oil.
Cudownie krystaliczna konsystencja i piękny zapach sprawią, że mycie włosów stanie się wyjątkowym rytuałem przywracającym naturalne piękno.

Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine , Cocamidopropylamine Oxide, Cocamide Dea, Soyamide Dea, PEG-7 Glyceryl Cocoate ,Polyquaternium-10, PEG-120 Methyl Glucose Dioleate, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Laureth-10 , Sodium Laureth-5 Carboxylate , Argania Spinosa Kernel Oil, Sodium Chloride, Citric Acid, Disodium EDTA, Parfum, Hexyl Cinnamal, Limonene , DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone , Methylisothiazolinone, CI: 19140, CI: 17200.



Moja opinia

Szampon otrzymujemy w prostym, ale wygodnym 200ml opakowaniu. Szata graficzna całej serii nie powala, choć zdecydowanie nawiązuje do nazwy serii. Pierwsze co mnie uderzyło to bardzo przyjemny zapach. Jest ciepły, lekko słodki, po zastosowaniu odżywki przez jakiś czas utrzymuje się na włosach. Konsystencja szamponu jest lekka i niemalże przezroczysta. Szampon najczęściej stosowałam po uprzednim oczyszczeniu włosów szamponem przeciwłupieżowym. W ten sposób sprawdzał się u mnie najlepiej, a włosy były odpowiednio oczyszczone i nie obciążone. Sam w sobie trochę zbyt delikatnie oczyszcza moje włosy. W składzie zawiera SLS więc nie każdy będzie mógł stosować. Ja jednak jak już niejednokrotnie wspominałam nie jestem wrażliwa na tego typu składy i nawet rzadko kiedy sięgam po szampony bez SLS. Moje włosy lekko plątał, ale zawsze po umyciu stosowałam odżywkę.



Joanna Argan Oil odżywka



Opis producenta

Odżywka z olejkiem arganowym do włosów suchych, zniszczonych, potrzebujących wyjątkowej pielęgnacji.Wzbogacona o niezwykle cenny olejek arganowy, zwany także płynnym złotem Maroka. Ten orientalny składnik posiada bogate właściwości pielęgnujące włosy i delikatną skórę głowy. Teraz i Ty możesz rozkoszować się korzyściami płynącymi z tych luksusowych dobrodziejstw, a Twoje włosy zyskają: odżywienie i wzmocnienie, łatwość rozczesywania, regenerację zniszczonych partii,zmysłowy połysk,ochronę przed puszeniem się.
Cudowna konsystencja i piękny zapach odżywki sprawią, że pielęgnacja włosów stanie się wyjątkowym rytuałem przywracającym naturalne piękno.

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Dimethicone, Glycerin, Quaternium-91, Cetrimonium Metholsulfate, Argania Spinosa Kernel Oil, Triethanolamine, Parfum, Hexyl Cinnamal, Dmdm Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, CI: 19140, CI: 17200.



Moja opinia

Odżywkę również otrzymujemy w prostym opakowaniu, identycznym jak w przypadku szamponu, pojemność jest taka sama.  Zapach również jest bardzo przyjemny. Różni je tylko kolor zamknięcia. Konsystencja jest dość lekka, mnie to nie przeszkadza gdyż zmniejsza to ryzyko obciążenia włosów, a przy moich krótkich włosach nietrudno o taki efekt. Barwa odżywki jest żółtawa. Zanim zaczęłam stosować tą odżywkę wcześniej byłam już w trakcie stosowania odżywki Vichy, która działała na moje włosy bardzo dobrze. Zatem wyjściowo moje włosy miały się całkiem nieźle. Odżywka Vichy radziła sobie u mnie zdecydowanie lepiej, ale nie ma co ukrywać, że jej cena jest niemal 8 krotnie wyższa. Od odżywki Joanny nie wymagałam więc aż tak spektakularnych efektów. Moje włosy mają tendencję do przetłuszczania się od nasady, ale jednocześnie wymagają stałej regeneracji na długości oraz wygładzenia. Pod względem składu odżywka wypada chyba najlepiej. Odżywka łatwo się rozprowadza i spłukuje bez problemów. Po użyciu włosy są miękkie i lekko wygładzone bez efektu obciążenia. Nie elektryzują się, ale nawilżenie jest na poziomie średnim. Właściwości regeneracyjnych nie odnotowałam.

Joanna Argan Oil Maska


Opis producenta

Maseczka do włosów z linii Argan Oil została wzbogacona o niezwykle cenny olejek arganowy. Płynne złoto Maroka - bo tak zwany jest również też olejek - pozyskiwany jest z upraw ekologicznych i posiada certyfikat Ecocert.  Maseczka doskonale regeneruje przesuszone włosy i zniszczone końcówki oraz likwiduje problem puszenia się włosów, nadaje im zdrowy wygląd i pożądaną przez wszystkie kobiety miękkość oraz cudowny blask. Teraz - jeśli chcesz, aby Twoje włosy odzyskały naturalne piękno, nie musisz wyjeżdżać do Maroka ani wydawać fortuny, gdyż jeden z najcenniejszych olejków na świecie jest już dostępny w nowej linii Joanna Argan Oil. Bogata konsystencja i piękny zapach sprawia, że pielęgnacja włosów będzie niezwykle wyjątkowym rytuałem przywracającym naturalne piękno.

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Paraffinum Liquidum, Dimethicone, Cocos Nucifera Oil, Glycerin, Stearalkonium Chloride, Argania Spinosa Kernel Oil, Cetrimonium Chloride, Polyquaternium-10, Peg-20 Stearate, Isopropyl, Alcohol, Hydroxyethylcellulose, Parfum, Hexyl Cinnamal, Dmdm Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Citric Acid, Ci:16255, Ci:19140.



Moja opinia

Maseczkę w przeciwieństwie do pozostałych dwóch produktów otrzymujemy w 150ml tubce. Zapach jest jednak równie przyjemny jak w przypadku szamponu i odżywki. Konsystencja jest najbardziej bogata i kremowa ze wszystkich trzech produktów. Na minus zasługuje parafina w składzie. Jak już wspominałam nie podchodzę rygorystycznie do składów, ale z parafiną w masce do włosów spotkałam się chyba po raz pierwszy. Ten produkt na moich krótkich włosach sprawdził się najgorszej dlatego po dwukrotnym użyciu oddałam go siostrze. Siostra ma włosy długie i suche. Używała tej maski przed myciem włosów i tą metodę sobie chwaliła. Natomiast moje włosy mają skłonność do obciążenia i niestety ta maska je obciążała. Po jej zastosowaniu moje włosy były przyklapnięte i szybko się przetłuszczały. Lepiej sprawdziła się u mnie odżywka, pewnie z uwagi na lżejszą konsystencję.


Podsumowując maska nie jest stworzona dla mnie. Nie mogę powiedzieć żeby szampon i odżywka spisały się rewelacyjnie, ale te podstawowe wymagania spełniły zwłaszcza biorąc pod uwagę ich niewielką cenę. Nie spowodowały u mnie również podrażnienia ani wysuszenia. Można powiedzieć, że są przeciętne. Gdybym miała któryś z nich kupić ponownie to pewnie byłby to szampon. 



Kosmetyki te dostępne są w większości drogerii, ich ceny wahają się od 6 do 10zł. W skład serii wchodzi jeszcze parę innych produktów.



Znacie tą serię? Jakie były Wasze wrażenia?
Czytaj dalej »