W maju nowości miałam mnóstwo lecz zakupów jak na lekarstwo. Dlatego też w czerwcu trochę mi się ulało i przytuliłam kilka rarytasków z inicjatywy własnej;) Chociaż nowości ze świata również nie zabrakło;) Dodatkowo miałam też nastrój na stopniowe kompletowanie prezentów gwiazdkowych i jest spory progres w tej kwestii:D Ale o tym już wiecie z mojego Insta, gdzie czasem uchylam rąbka tajemnicy:P Miałam się ogarnąć z tą prezentową nadpobudliwością, ale finalnie postanowiłam nie walczyć z przeznaczeniem;) Pochwalę jeszcze ładną czerwcową pogodę i możemy przechodzić do rzeczy, czyli czerwcowych nowości kosmetycznych.
Zacznę
od moich zakupów;) Na manicure i pedicure hybrydowy chodzę do salonów (tak, żeby życie miało smaczek jeden
jest od stóp, a drugi od dłoni:P), ale na moje nieszczęście wybór niebieskich
lakierów jest w nich niemal znikomy;) Manikiurzystki chyba nie kochają blue:/ Dlatego
też przygarnęłam dwa niebieskie odcienie z nowych kolekcji lakierów hybrydowych.
Pierwszy z nich to Semilac 545, a
drugi Neonail Cool Breeze;) Któregoś
razu zobaczyłam u kogoś na Insta Story pudełka Sephora Happy Birthday Box, przeznaczone do sprzedaży z okazji
20-lecia działalności perfumerii Sephora w Polsce. Pomyślałam sobie „boxy sroksy, na co to komu”. Ale
następnego dnia rano znowu mnie zaatakowały na jednym z blogów i jak to mówi
Interendo, dostałam kociokwiku:P Nagle musiałam mieć box dla siebie i jeszcze
tego samego dnia misja została zakończona sukcesem;) Wszak w Galerii Łódzkiej szczęśliwie
były. Potem olśniło mnie żeby kupić dodatkowo jeden na prezent, ale niestety
dwa dni później było już po Ptokach;) Wybrałam
box nr 1:) Nie robiłam zdjęć poszczególnych produktów, ale spis zawartości
można zobaczyć na stronie Sephory;) Częścią składu się podzieliłam żeby zrobić małą przyjemność innym, ale uważam,
że całość była naprawdę bardzo udana i warta zakupu:) W dodatku box był ładnie
opakowany. Jedyne co mnie zniesmaczyło to fakt, że część produktów miało napis - "próbka, nie do sprzedaży", więc de facto powinny być gratisami;) Widoczna na zdjęciu biała tubka to z kolei Żel pielęgnacyjno-łagodzący Thermi, który sprezentowała mi moja
mama po tym jak pewnego dnia zobaczyła moją twarz:D Miałam pewien groźnie
wyglądający incydent skutkujący silnym zaczerwienieniem, a także napięciem, swędzeniem
i łuszczeniem się skóry. Pierwszy raz mnie coś takiego spotkało (życie jednak potrafi zaskoczyć:P), ale zmierzam
do tego, że dopiero ten żel mi pomógł i to bardzo szybko! Także hit, bo nic z codziennej pielęgnacji nie przyniosło ulgi.
Przez parę dobrych lat miałam "żałobę" po żelu antybakteryjnym Bath and Body Works Island Margarita, ponieważ ciągle był nieuchwytny, a piekielnie mi się podobał... Kiedy więc zobaczyłam świecę BBW Island Margarita to kupiłam, mimo że nie przepadam za świecami i rzadko je palę;) Ważne jednak było to, że to TEN ZAPACH. Jakiś czas chodziły mi po głowie perfumy Roberto Cavalli Paradiso (nazwa działała na moją wyobraźnię:P), ale niestety w Łodzi nie było gdzie sprawdzić zapachu;) Po drobnym namyśle i krótkiej konsultacji ze Snow White, kupiłam jednak w ciemno:D
Marka Filorga dotychczas była mi znana jedynie z maseczki Meso Mask, ale miałam apetyt na więcej;) Kupiłam więc tym razem krem pod oczy Time-Filler Eyes i załapałam się też na zestaw gratisowych miniaturek. W końcu zdecydowałam się też na esencję do twarzy Caudalie Vinoperfect oraz żel Dove z glinką różową;)
Postanowiłam też uzupełnić braki moich ulubieńców:) Chodzi o fenomenalny peeling Mizon, który niedawno zużyłam oraz maseczki Miya, które goszczą u mnie już po raz 3-ci;) To są takie rzeczy, które po prostu muszę mieć kolejny raz:) Mimo, że raczej nie lubię mieć w kółko tego samego;) Drogeria Pigment dorzuciła mi do zakupu tego jednego peelingu ponad 30 szt cukierków;) Także jeśli zastanawiacie się, która drogeria jest najsłodsza to bez wątpienia Pigment!:D Cała rodzina się najadła😋 Jeśli chcesz nie tylko o siebie zadbać, ale także osłodzić sobie życie - kupuj w Pigmencie😂 Sorry, musiałam;)
Przy okazji krótkiej wymiany wrażeń odnośnie wspaniałego zapachu Island Margarita upolowanego w sieci, zmolestowałam Adę o zakup kilku żeli antybakteryjnych Bath and Body Works;) Na sklep stacjonarny w Łodzi na razie nie ma co liczyć, a te żele są naprawdę nie do podrobienia i zawsze muszę jakiś mieć. Najlepsze! Skusiłam się na 5 sztuk, z czego 1 trafił do siostry:) Moje zapachy to Peach Bellini, Pineapple Mango, Let's Flamingle i I'm Really a mermaid. Nieśmiało pomyślałam też o mydłach w piance od BBW, które swego czasu były wszem i wobec zachwalane;) Nigdy ich nie miałam, więc kupiłam dwa na wypróbowanie. Są to zapachy Island Papaya i White Tea & Sage:) Kiedy Ada napisała, że oba te zapachy są sztosem, nie trzeba było powtarzać mi dwa razy, bo klamka zapadła automatycznie:D I to tyle z moich zakupów;)
Przechodząc do pozostałych nowości, nie mogło zabraknąć tych koreańskich;) Tym razem postawiłam na totalnie różnorodne pielęgnacyjne trio, w skład którego wchodzi Dr. Jart+ Water Fuse Hydro Sleep Mask, nowość Mamonde, czyli Red Energy Recovery Serum oraz iUNIK Propolis Vitamin Synergy Serum;) Niebawem na pewno dam znać co i jak;)
Nie zabrakło też czegoś bardziej rodzimego inspirowanego azjatyckimi klimatami, czyli Perfecta Bird's Nest, o której typowo prezentacyjnie napisałam razem z 17-letnim już Maciusiem;) Narzekałam, że ślina jaskółki fuj, a tymczasem w dniu publikacji wpisu jednak otworzyłam serum. Kurtyna... Pomyślałam sobie, że jak będzie pachnieć tak jak maska to komuś oddam, ale serum posiada bardziej przyzwoity zapach i w sumie nie jest takie złe. Choć ślina jaskółek to nadal nie mój klimat;)
Przez parę dobrych lat miałam "żałobę" po żelu antybakteryjnym Bath and Body Works Island Margarita, ponieważ ciągle był nieuchwytny, a piekielnie mi się podobał... Kiedy więc zobaczyłam świecę BBW Island Margarita to kupiłam, mimo że nie przepadam za świecami i rzadko je palę;) Ważne jednak było to, że to TEN ZAPACH. Jakiś czas chodziły mi po głowie perfumy Roberto Cavalli Paradiso (nazwa działała na moją wyobraźnię:P), ale niestety w Łodzi nie było gdzie sprawdzić zapachu;) Po drobnym namyśle i krótkiej konsultacji ze Snow White, kupiłam jednak w ciemno:D
Marka Filorga dotychczas była mi znana jedynie z maseczki Meso Mask, ale miałam apetyt na więcej;) Kupiłam więc tym razem krem pod oczy Time-Filler Eyes i załapałam się też na zestaw gratisowych miniaturek. W końcu zdecydowałam się też na esencję do twarzy Caudalie Vinoperfect oraz żel Dove z glinką różową;)
Postanowiłam też uzupełnić braki moich ulubieńców:) Chodzi o fenomenalny peeling Mizon, który niedawno zużyłam oraz maseczki Miya, które goszczą u mnie już po raz 3-ci;) To są takie rzeczy, które po prostu muszę mieć kolejny raz:) Mimo, że raczej nie lubię mieć w kółko tego samego;) Drogeria Pigment dorzuciła mi do zakupu tego jednego peelingu ponad 30 szt cukierków;) Także jeśli zastanawiacie się, która drogeria jest najsłodsza to bez wątpienia Pigment!:D Cała rodzina się najadła😋 Jeśli chcesz nie tylko o siebie zadbać, ale także osłodzić sobie życie - kupuj w Pigmencie😂 Sorry, musiałam;)
Przy okazji krótkiej wymiany wrażeń odnośnie wspaniałego zapachu Island Margarita upolowanego w sieci, zmolestowałam Adę o zakup kilku żeli antybakteryjnych Bath and Body Works;) Na sklep stacjonarny w Łodzi na razie nie ma co liczyć, a te żele są naprawdę nie do podrobienia i zawsze muszę jakiś mieć. Najlepsze! Skusiłam się na 5 sztuk, z czego 1 trafił do siostry:) Moje zapachy to Peach Bellini, Pineapple Mango, Let's Flamingle i I'm Really a mermaid. Nieśmiało pomyślałam też o mydłach w piance od BBW, które swego czasu były wszem i wobec zachwalane;) Nigdy ich nie miałam, więc kupiłam dwa na wypróbowanie. Są to zapachy Island Papaya i White Tea & Sage:) Kiedy Ada napisała, że oba te zapachy są sztosem, nie trzeba było powtarzać mi dwa razy, bo klamka zapadła automatycznie:D I to tyle z moich zakupów;)
Przechodząc do pozostałych nowości, nie mogło zabraknąć tych koreańskich;) Tym razem postawiłam na totalnie różnorodne pielęgnacyjne trio, w skład którego wchodzi Dr. Jart+ Water Fuse Hydro Sleep Mask, nowość Mamonde, czyli Red Energy Recovery Serum oraz iUNIK Propolis Vitamin Synergy Serum;) Niebawem na pewno dam znać co i jak;)
Nie zabrakło też czegoś bardziej rodzimego inspirowanego azjatyckimi klimatami, czyli Perfecta Bird's Nest, o której typowo prezentacyjnie napisałam razem z 17-letnim już Maciusiem;) Narzekałam, że ślina jaskółki fuj, a tymczasem w dniu publikacji wpisu jednak otworzyłam serum. Kurtyna... Pomyślałam sobie, że jak będzie pachnieć tak jak maska to komuś oddam, ale serum posiada bardziej przyzwoity zapach i w sumie nie jest takie złe. Choć ślina jaskółek to nadal nie mój klimat;)
Od
Oriflame tym razem wybrałam dla
siebie Żel do mycia rąk i ciała oraz
Balsam do rąk i ciała Essence&Co
Różowy Pieprz i Rabarbar, wodę perfumowaną Paradise i delikatny złoty
zegarek Calm:)
Drugą przesyłką od Oriflame, ale już taką totalnie niespodziewaną, były letnie nowości związane z akcją #pięknasobota. Pokazywałam je już TUTAJ.
Niedawno marka NUXE wypuściła olejek Huile Prodigieuse Florale. Nie mogłam dotrzeć na event w stolicy, więc olejek sam do mnie przyjechał. Pisałam już kiedyś o 3 wersjach olejku Huile Prodigieuse, a Florale to po prostu klasyczny olejek Nuxe, tyle że w nowej odsłonie zapachowej. Zupełnie nowej... Jak już kiedyś wspominałam, nie jestem fanką zapachów olejków Nuxe, które były do tej pory dostępne. Kiedyś były dla mnie wręcz nieznośne, a po latach można powiedzieć, że zaczęłam je tolerować lecz nadal nie należą do moich ulubionych woni... Nową odsłonę otworzyłam więc z niepokojem, a tu ogromna niespodzianka! Zapach jest totalnie inny. Intensywny, kwiatowy, kobiecy i jednocześnie taki rześki. Piękny! Wersja z Maciejem dostępna TUTAJ :P
Drugą przesyłką od Oriflame, ale już taką totalnie niespodziewaną, były letnie nowości związane z akcją #pięknasobota. Pokazywałam je już TUTAJ.
Niedawno marka NUXE wypuściła olejek Huile Prodigieuse Florale. Nie mogłam dotrzeć na event w stolicy, więc olejek sam do mnie przyjechał. Pisałam już kiedyś o 3 wersjach olejku Huile Prodigieuse, a Florale to po prostu klasyczny olejek Nuxe, tyle że w nowej odsłonie zapachowej. Zupełnie nowej... Jak już kiedyś wspominałam, nie jestem fanką zapachów olejków Nuxe, które były do tej pory dostępne. Kiedyś były dla mnie wręcz nieznośne, a po latach można powiedzieć, że zaczęłam je tolerować lecz nadal nie należą do moich ulubionych woni... Nową odsłonę otworzyłam więc z niepokojem, a tu ogromna niespodzianka! Zapach jest totalnie inny. Intensywny, kwiatowy, kobiecy i jednocześnie taki rześki. Piękny! Wersja z Maciejem dostępna TUTAJ :P
To tyle jeśli o niczym nie zapomniałam w kwestii czerwcowych nowości:)