poniedziałek, 27 lutego 2017

Isana Hand Konzentrat – hit z Rossmanna!

Cześć Dziewczyny!
Isana to marka własna drogerii Rossmann charakteryzująca się przede wszystkim przystępnymi cenami. Przyznam, że nie należy ona do moich ulubionych, ponieważ często nie są to produkty wysokiej jakości i zdecydowanie preferuję Wellness&Beauty. Jednak na sam koniec ubiegłego roku zdarzył się cud, ponieważ trafiłam na produkt spod szyldu Isany, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Jest nim Isana Hand Konzentrat, czyli  krem do rąk z witaminą E i gliceryną w formie koncentratu;) Przyznam, że miałam zamiar napisać mini-recenzje kilku kosmetyków Isana, ale Hand Konzentrat tak bardzo wysunął się na prowadzenie, że postanowiłam poświęcić mu osobny wpis:)


„Koncentrat do pielęgnacji rąk, który zawiera witaminę E i glicerynę zapewnia skuteczną ochronę bardzo suchej i zmęczonej skóry rąk. Gliceryna i witamina E dostarczają skórze wilgoci i intensywnie chronią ręce. Koncentrat natychmiast się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy”.
Krem do rąk Isana o skoncentrowanej formule otrzymujemy w 75ml tubce z zamknięciem na zatrzask. Opakowanie należy zużyć w ciągu 12 miesięcy od momentu otwarcia, co w tym przypadku jest dość istotne, ponieważ producent rekomenduje, że kosmetyk wystarcza nawet na 300 użyć. Czy rzeczywiście jedna tubka kremu może wystarczyć na 300 zastosowań? I tak i nie;) Może wystarczyć jeśli będziemy stosować zgodnie z zaleceniami, czyli nakładając na nasze dłonie niewielkie porcje kremu. Nie wystarczy jednak gdy wolimy nałożyć raz, a dobrze, czyli np. tak jak ja;) Jednak mimo wszystko wydajność tego kremu i tak jest wyższa niż w przypadku innych. 
Gdy po raz pierwszy użyłam tego kremu od razu skojarzył mi się on z kremem Neutrogeny o skoncentrowanej formule. Inspiracja jest tutaj ogromna. Powiedziałabym, że jest to niemalże ten sam produkt. Krem do rąk Neutrogena o skoncentrowanej formule znam bowiem jak własną kieszeń, ponieważ kilka lat temu używałam go regularnie przez ładnych parę lat;) Niesamowicie mi on odpowiadał i najczęściej kupowałam wersję bezzapachową gdyż zapachowa miała dziwną woń;) Oba te produkty łączy mocno skoncentrowana formuła. Coś na kształt gęstego żelu, który ma skłonność do mazania się podczas aplikacji więc lojalnie uprzedzam, że może irytować;) Krem lubi pozostawić lepką warstwę więc jeśli nam to przeszkadza lepiej nakładać go niewiele i małymi porcjami;) Ja jednak w kwestii kremów do rąk wolę nałożyć raz, a dobrze, czyli większą ilość wieczorem, a następnie bawełniane rękawiczki na parę minut. Działa wtedy jak kompres. Choć im więcej go nałożymy tym bardziej lepką warstwę pozostawi;) Mnie to jednak po założeniu rękawiczek zupełnie nie przeszkadza, a po ich zdjęciu krem i tak jest już wchłonięty;) Zapach kremu jest według mnie lekki, ale ciężko porównać go do czegoś konkretnego.

Jeśli chodzi o działanie to muszę przyznać, że nie spodziewałam się po nim wiele. Wiedziałam, że się u mnie nie zmarnuje, ale podejrzewałam, że będzie raczej marnym zawodnikiem. Wytypowałam go więc na najsłabsze ogniwo i postanowiłam czym prędzej zużyć żeby mieć go z głowy;) Ale… tym razem intuicja mnie zawiodła, ponieważ krem (nakładany w taki sposób jak opisałam powyżej) działa fenomenalnie! Zmiękcza, wygładza, chroni, a nawilżenie jakie oferuje jest minimum 24h. Kiedy byłam chora nie używałam przez kilka dni, a mimo tego moje dłonie pozostawały w świetnej kondycji. Jeśli więc nie straszne Wam takie trochę lepkie rączki to gorąco polecam! Jedyne co bym w nim zmieniła to opakowanie. Wolałabym butelkę z pompką, ponieważ tubka jest trochę twarda i ma tendencję do wyginania się. Zwłaszcza gdy zostaje już końcówka.

Znacie krem Isana Hand Konzentrat? Lubicie skoncentrowane kremy do rąk?
Czytaj dalej »

sobota, 25 lutego 2017

beGLOSSY Bliżej Natury, Luty 2017

Cześć Dziewczyny!
BeGlossy nie zamawiałam już ponad 2 lata;) Ostatnio jednak coraz częściej odnoszę wrażenie, że zawartość tych boxów powoli się poprawia. Gdy ujawniony został skład lutowego pudełka Bliżej Natury uznałam, że warto gdyż z całego zestawu nie potrzebny mi jest jedynie jeden produkt – Nivelazione, który i tak jest tylko miniaturką. Znalazłam więc w sieci kod rabatowy (TTLOVE20) uprawniający do 20% zniżki i dokonałam zamówienia. 

Box został dostarczony przez firmę kurierską i porządnie opakowany w dodatkowe kartonowe opakowanie. Samo pudełko jest sztywne i dobrej jakości (jak za dawnych czasów), a po otwarciu naszym oczom ukazuje się wstążeczka i starannie ułożona zawartość. Nic się nie zniszczyło w transporcie, wszystko wyglądało idealnie! Piszę o tym w kontekście Shiny, ponieważ tamte pudełka są miękkie i opakowane jedynie w folię więc niestety przychodzą mniej lub bardziej pogniecione. Choć ostatnio też był progres, ponieważ opakowali w dodatkowe pudełko;)


Co znalazło się w BeGLOSSY Bliżej Natury?



Jak pewnie nietrudno się domyślić głównym powodem mojego zamówienia był balsam z masłem shea Organique z nowej linii Czarna Orchidea;) Jest Organique jest impreza! Na bieżąco śledzę nowości Organique i już nawet rozglądałam się za tą nową serią, ale niestety w momencie gdy byłam w ich sklepie, jeszcze tej nowości nie mieli;) Balsamy z masłem shea z Organique miałam już niejeden raz więc tutaj nawet nie muszę się zastanawiać czy będę zadowolona;) Tuż po otwarciu pudełka dopłynął do mnie zapach kawy. Ucieszyłam się, ponieważ liczyłam, że znajdę w nim kawową wersję peelingu Nacomi zamiast pomarańczowej:) Jestem z niego bardzo zadowolona:) Prawie go już wypaprałam:P Kolejnym pełnowymiarowym produktem jest łagodzący tonik-mgiełka marki Vianek. Lekko obawiałam się, że będzie haczyk w postaci krótkiej daty ważności (co niestety często zdarza się w przypadku tej marki), ale nie tym razem gdyż mam czas do września 2018;) W pudełku znalazł się też mini produkt (30ml) Nivelazione Intensywny koncentrat ujędrniająco-antycellulitowy Cold Therapy. Jest to jedyny kosmetyk, który nie znajdzie u mnie żadnego zastosowania gdyż przy moich gabarytach nie wiem cóż mogłabym sobie nim posmarować?:) Ale to nic, dam siostrze albo mamie;) Jakby nie patrzeć to wykluczając mnie, większość osób jednak sięga po tego typu produkty. 

Reszta produktów to próbki. Należą do nich nowe maski L’Oreal Skin Expert, które chętnie wypróbuję, próbki marki Uriage, które akurat mi się przydały i już zużyłam oraz saszetka kremu Vianek. Do zestawu zostało dołączonych również kilka kodów rabatowych. 


Zawartość jest według mnie rewelacyjna. Za te 39zł z wysyłką już dla samego Organique warto:) Jednym słowem "podobajet";) Nie przyda mi się jedynie Nivelazione, ale to tylko miniatura więc nie ma co rozpaczać;)


Zdarza Wam się zamawiać BeGlossy? Co sądzicie o zawartości?
Czytaj dalej »

czwartek, 23 lutego 2017

Promocja w Rossmannie -49% na kosmetyki do makijażu kwiecień-maj 2017!!

Cześć Dziewczyny!
Wygląda na to, że promocja w drogeriach Rossmann -49 procent na kolorówkę tuż tuż;)
Rossmann -49% na kosmetyki do makijażu kwiecień 2017


Oficjalny rozkład promocji wygląda tak:

Od 20.04 do 28.04.2017 promocja na wszystkie kategorie kosmetyków do makijażu. Według regulaminu oficjalnie podanego przez Rossmann uczestnik akcji może kupić nie więcej niż 3 takie same produkty podczas jednej transakcji.

-49% dla wszystkich. Natomiast -55% w Klubie Rossmann przy zakupie 3 różnych produktów. Od 10 kwietnia w ramach aplikacji mobilnej ROSSMANN funkcjonuje KLUB ROSSMANN, więc warto ją pobrać i zarejestrować się w klubie Rossmann. Szczegóły na stronie drogerii.
 
O tym co warto kupić pisałam w poprzednich wpisach na ten temat – KLIK. A z tegorocznych nowości zdecydowanie Dr Irena Eris Liquid Matt Lip Tint. Warto również zwrócić uwagę na nowe odcienie pomadek Real Matt Lipstick oraz Bright Lipstick oraz cienie do powiek. W niektórych Rossmannach bywają kosmetyki Catrice (kiedyś były w Manufakturze, ale zdaje się, że już nie), ale gdybyście natrafili to można rozważyć podkład Catrice HD Liquid Coverage (niestety mały wybór odcieni). Warto również zwrócić uwagę na Bell Hypoallergenic - produkty do ust oraz bronzery i rozświetlacze (niskie ceny i jakość całkiem ok). Warto również sprawdzić hybrydy Escala. Więcej znajdziecie w zakładce MAKIJAŻ u góry strony, wybierając poszczególne kategorie i podkategorie (oczy, usta, twarz etc) lub według marek w zakładce MARKI. A dla tych, którzy pragną zachować rozsądek polecam mój wpis odnośnie kosmetycznych zapasów - KLIK;)

Czekacie na promocję w Rossmannie czy może -49% na kolorówkę już Was nie rusza? Ja na razie nie mam żadnych szczególnych planów zakupowych, ale może to ulec zmianie gdy będzie już bliżej do tego słynnego Rossmann -49 procent bo wiecie – słaba silna wola i te sprawy… 

-50% na kosmetyki do makijażu w Super-Pharm!


A dla niecierpliwych jak zwykle z odsieczą przychodzi Super-Pharm już tradycyjnie wyprzedzając Rossmann. Dla posiadaczy karty Lifestyle w dniach 6.04 - 12.04 obowiązuje promocja -50% na kosmetyki do makijażu:)


Zobacz też 30% rabatu na zabiegi kosmetyczne
Nowość Bell Secret Garden 
Matowe pomadki Delia! 

Wygraj 7 cudów BodyBoom! 
Rossmann podał oficjalny regulamin wraz ze spisem produktów objętych promocją. Znajdziecie go TUTAJ


Ja zakupy już zaliczyłam. Z kolorówki kupiłam cienie w kremie Dr Irena Eris ProVoke, a pozostałe produkty z pielęgnacji - serum do rzęs AA Long 4 Lashes, balsam i peeling do ust Evree oraz pomadkę Alterra rumiankową (promocja również je obejmuje). 

Ps. już w kwietniu 2018 promocja w Rossmannie na kosmetyki do makijażu kwiecień 2018!.
Czytaj dalej »

Shinybox luty 2017, Winter SPA.

Cześć Dziewczyny!
Wczoraj w godzinach popołudniowych dotarł do mnie lutowy Shinybox Winter SPA. Już myślałam, że tym razem kurier mnie wykiwa i uda, że mnie nie zastał gdyż parę godzin wcześniej widziałam jak odjeżdża spod pobliskiego sklepu, a najczęściej zaraz po jego „odhaczeniu” przybywa do mnie. Jak widać tym razem postanowił nieco dłużej potrzymać mnie w niepewności;) Shinybox lekko zaskoczył swym tematem przewodnim Winter SPA, ponieważ w tej końcówce lutego z niecierpliwością czekam już na wiosnę!;) Zimy nienawidzę z całego serca;) Niemniej jakby nie patrzeć nadal mamy zimę oraz jeszcze dość mocno ponurą aurę więc można by rzec, że zdążyli;)


Tym razem paczka od ekipy Shiny zaskoczyła mnie zarówno swą wielkością jak i ciężarem! Po rozerwaniu folii wewnątrz znalazłam dwa pudełka, które zostały zabezpieczone dodatkowymi „opakowaniami pocztowymi”. No nareszcie, brawo! Myślę, że w przeciwnym razie zawartość by się wysypała gdyż oba pudełka zostały wypchane po brzegi i wręcz ledwo się domykają. Byłoby miło gdyby jeszcze „usztywniono” same pudełka;) Pierwszą moją myślą po odfoliowaniu było: „a co to, dwa boxy mi wysłali?” Szybko jednak uświadomiłam sobie, że drugi box jest „ambasadorski” i zawiera dodatkowe produkty do zrecenzowania. Zagadka rozwikłana;)

Shinybox Winter SPA zawartość


Delikatnie zastanawiając się czym tym razem uraczy mnie Shinybox weszłam wczoraj na ich Fanpage, ale tradycyjnie podpowiedzi były dla mnie nie do końca jasne. Widać słaba jestem w te klocki!;) Wiedziałam jednak, że będzie dużo pielęgnacji, a to nastrajało mnie dość pozytywnie;) Pierwsza moja myśl po otwarciu to „dużo i ciężkie”;) A co znalazłam w środku? Zaczęłam od ciasteczka owsianego Consonni. Nie ma go na zdjęciach gdyż akurat byłam bezpośrednio po obiedzie i poczułam natychmiastową potrzebę żeby je pożreć;) Jestem bardziej fanką czekolady aniżeli ciasteczkowym potworem, ale akurat ciasteczka owsiane lubię i to również przypadło mi do gustu.  Było ono smaczne i dobrze wypieczone, mogą dorzucać je częściej;) Drugim prezentem do spożycia była herbata orzechowa Cup&You. Nie znam tej marki, ale piję niemalże tylko herbatę więc zobaczę co to za cudo;) Nawiasem mówiąc takie ciągłe picie herbaty nie jest zdrowe i powinnam zacząć przyjmować więcej płynów takich jak woda, ale nie mogę się przekonać więc pewnie niedługo uschnę;) Jakieś porady dla opornych? W zestawie znalazła się też próbka kremu Farmona oraz miniatura Alpha-H Liquid Gold, czyli tego samego, który znalazł się już w zestawie U.R.O.K. Uważam, że powielanie tych samych produktów w różnych boxach jest słabym pomysłem, ale zważywszy, że jest to miniatura nie chowam urazy. Będę mogła poznać ten produkt odrobinkę lepiej. 

Jednym produktem do makijażu był korektor pod oczy Pixie Cosmetics. W moim przypadku jest to odcień 03 Caramel Cream. Dobrze, że nie jest to żaden trupi kolor;) Patrząc na opakowanie miałam wątpliwości czy mimo wszystko nie będzie za ciemny, ale na skórze prezentuje się ok. Produkty Pixie mnie ciekawią, ale sama marka zdążyła mi już kilka miesięcy temu podpaść. Dalej mamy już tylko pielęgnację. Produktem, który nie znajdzie u mnie żadnego zastosowania jest krem przeciw rozstępom marki Mama’s (50ml). Cóż… bycie chudziną z natury ma w moim przypadku tą jedną, jedyną zaletę – żadnych atrakcji typu rozstępy i cellulit. W pudełku znalazł się też żel pod prysznic Elfa Pharm Green Pharmacy masło shea i zielona kawa. Muszę przyznać, że jego opakowanie mnie nie zachęca. Zwyczajnie mi się nie podoba. Zwłaszcza, że jest to ogromna 500ml butla. Ciekawa jestem jednak zapachu samego produktu. Nigdy nie piłam zielonej kawy więc nie wiem czy mogę liczyć na ładny kawowy zapach czy raczej na „coś dziwnego”?;) Do ciała mamy też peeling z filtratem ze śluzu ślimaka Elfa Pharm (znowu), tym razem Vis Plantis. W moim przypadku jest to wersja odżywcza. Nie miałam jeszcze nic z tej linii, ale ostatnio siostra chwaliła mi się, że kupiła ich balsam właśnie z filtratem ze śluzu ślimaka, a ja się z niej podśmiewałam, że pewnie niewiele śluzu zawiera zważywszy na cenę;) Znalazło się też coś dla biednych stóp, czyli Delia Cosmetics musujące kulki do kąpieli stóp Good Foot. Przyznam szczerze, że miałam kiedyś tego typu produkt i było mi z nim na tyle nie po drodze że zużywałam chyba z 1,5 roku;) Na te jednak wymyśliłam już patent i może tym razem uda się używać systematycznie;) Niemniej nie grzeje mnie ten kosmetyk. Jest też coś do pielęgnacji włosów. W moim przypadku maska Il Salone Milano do włosów farbowanych. Marka ta była mi dotychczas znana jedynie z blogów więc nie mam pojęcia jak się u mnie spisze, ale twardo zapuszczam włosy, a im są dłuższe tym więcej masek zużywam. Nie to co jak miałam krótkie;) Jest to wersja do włosów farbowanych, a ja popełniłam „życiówkę” i nie farbowałam włosów niemalże od roku, ale myślę, że spokojnie mogę wypróbować. Poza tym pewnie za jakiś czas i tak pofarbuję;) Ostatnimi produktami są dwie nowe maski AA Oceanic Beauty Bar. Maska węglowa oczyszczająca oraz kremowa maska nawilżająca. Nie jestem fanką masek w saszetkach, ale wyglądają na takie „na raz” więc wypróbuję. Zacznę od tej nawilżającej, a drugą zostawię na „kiedyś”. 

W boxie Winter SPA znalazło się 7 pełnowymiarowych produktów oraz parę dodatków. Już chciałam napisać, że nie odnotowałam żadnych uchybień w postaci krótkich dat ważności, a jednak korektor Pixie ważny jest do czerwca. Myślę, że nie ma szans żeby go zużyć w tak krótkim terminie. Na minus jest dla mnie produkt Mama’s, ale to już zależy od miejsca siedzenia;) Pozostałe produkty powinny mi się przydać. Choć nie ma żadnej „petardy”;) Obstawiam, że najmocniejszym ogniwem może być maska do włosów.

Dodatkiem ambasadorskim są kosmetyki Elfa Pharm, czyli jeszcze więcej Elfa Pharm;) Wśród nich dwa produkty z linii O’Herbalbalsam do ciała orzeźwiający i maska wzmacniająca włosy. Mam nadzieję, że się spiszą gdyż krem do stóp tej marki wstępnie przypadł mi do gustu;) Jest też krem do stóp kojący przeciw pęknięciom z linii Green Pharmacy. Nie mam popękanych stóp, ale myślę, że nie będą narzekać;) Ostatnim produktem jest Vis Plantis serum odmładzające z filtratem ze śluzu ślimaka, czyli poniekąd coś do kompletu z peelingiem z pudełka. Jest też maseczka Mincer;)

Co sądzicie o zawartości Shinybox Winter SPA?
Czytaj dalej »

wtorek, 21 lutego 2017

Inspired By U.R.O.K edycja X

Cześć Dziewczyny!
Inspired By U.R.O.K to box kosmetyczny, który wczoraj zawitał u mnie po raz pierwszy. Miałam już różne pudełka, ale z Inspired By nie miałam nigdy wcześniej do czynienia. Ze wszystkich zestawów Inspired By najbardziej podoba mi się Naturalnie Piękna lecz tym razem zostałam „zauroczona” przez pudełko U.R.O.K;) Nowa wersja pojawia się co miesiąc i obecnie jest to już X edycja;) 


Zestaw U.R.O.K to według ekipy Shiny uroda, radość, olśnienie, kobiecość. Box kosztuje 39zł, a jego zawartość pozostaje niespodzianką aż do momentu wysyłki;) Szata graficzna pudełka co miesiąc jest taka sama i przedstawia twarz kobiety;) Moje jak widać trochę ucierpiało w transporcie:( Kobietka została odarta z godności:D Dlatego też pudełko wylądowało już koszu.


Według podpowiedzi na FB Inspired By w X edycji zestawu U.R.O.K miały się znaleźć 2 produkty do pielęgnacji ciała, 3 do pielęgnacji twarzy i 1 do pielęgnacji stóp. Wiadomo było też, że w zestawie znajdzie się nowość Elfa Pharm z linii O’Herbal oraz bestseller marki Alpha-H;)  


Co znajdziemy w X edycji Inspired By U.R.O.K?



Zacznę od kosmetyków przeznaczonych do pielęgnacji twarzy, ponieważ stanowią one najliczniejszą rzeszę produktów zestawu Urok. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to nawilżający tonik do twarzy marki Mincer Pharma. Swego czasu firma ta dość szumnie wkroczyła do blogosfery, a ja akurat nie miałam jeszcze okazji poznać żadnego z ich produktów więc jego obecność zaliczam na plus. W dodatku jest niebieski także wiecie;) Kolejny kosmetyk pochodzi spod szyldu Ava Laboratorium i jest nim organiczne serum energetyzujące pomidor z ogórkiem. Można się więc poczuć jak w ogrodzie;) Nigdy wcześniej nie miałam produktów tej marki, ale słyszałam, że są całkiem niezłe. Serum jest 35+, ale te 5 lat w tą czy w tą nie szkodzi;) Do minusów zaliczyłabym jednak nieco krótką datę ważności (11/2017), ponieważ w kategorii serum mam jeszcze sporo produktów w zapasie i akurat część z nich ma zbliżoną datę ważności;) Jeśli nie uda mi się zużyć w terminie to będę musiała je komuś zaserwować;) Jest też szumnie zapowiadany kultowy produkt marki Alpha-H, czyli  Liquid Gold z kwasem glikolowym o pojemności 5ml - w sam raz na wypróbowanie. Natomiast dla Ambasadorek dodatkowo  Liquid Gold smoothing and perfecting mask 30ml. Te dwa produkty są dla mnie chwilowo nieco zbyt agresywne gdyż miałam wczoraj zabieg z wykorzystaniem osocza bogatopłytkowego, ale ogólnie jestem ich ciekawa więc na pewno w swoim czasie wypróbuję:) Wyjdę chyba na ignorantkę, ale o marce Alpha-H usłyszałam dopiero niedawno;) A Wy? Może polecacie coś z tej marki?

Przechodząc do pielęgnacji ciała, mamy  tutaj żel pod prysznic FA Honey Creme. Żele pod prysznic leją się u mnie strumieniami więc jest to produkt, który zawsze się przyda. Choć preferowałabym bardziej wyszukany zapach niż ten który mi zaoferowano i może jakąś słabiej dostępną markę? Dlatego też poleciał on do mojej siostry, która akurat wczoraj u mnie była. I tak nawiązując do mojego poprzedniego wpisu - klik, okazało się, że ona też ma zapasy;) Drugim produktem do ciała jest brązująca mgiełka do ciała Lirene. Zauważyłam, że marka Lirene wprost lubuje się w produkcji produktów brązujących. Ja jednak tak niekoniecznie je lubię. Zwłaszcza, że latem przyszły do mnie aż 3 kosmetyki brązujące tej marki, którym koniec końców znalazłam nowy dom;) Tak więc jeszcze nie wiem czy będę miała na nią chęć;)

Ostatnim produktem jest krem do stóp odświeżający i usuwający zmęczenie Elfa Pharm z linii O’Herbal. Dość często natykam się na recenzje produktów tej marki na blogach, a jeszcze nie próbowałam niczego z jej asortymentu więc obecność kremu oceniam na plus. Zwłaszcza, że akurat nie miałam nic typowo do stóp. Od razu poleciał więc do łazienki. Mam tylko nadzieję, że nie będzie zbyt mocno chłodził bo zimno w stópki;)

X edycję zestawu Urok oceniam dość pozytywnie. Nie ma tutaj bowiem żadnego produktu, który by mnie jakoś szczególnie zniesmaczył. Cieszę się też, że w pudełku nie znalazły się żadne "dziwne dodatki" typu chocker, tandetna biżuteria albo inne puszki, ponieważ nie jestem fanką takich rzeczy:) Myślę, że stosunek kosztu pudełka do zawartości jest całkiem ok. Wszak znajduje się w nim 5 drogeryjnych produktów pełnowymiarowych oraz miniaturka z wyższej półki.


Znacie boxy Inspired By U.R.O.K? Co sądzicie o zawartości?
Czytaj dalej »

niedziela, 19 lutego 2017

14 sposobów, które pomogą Ci okiełznać kosmetyczne zapasy!

Cześć Dziewczyny!
Z problemem „zapasów kosmetycznych” zetknęłam się już na początku swojej blogowej drogi, czyli 3 lata temu. Wtedy jednak zagadnienie to zupełnie mnie nie dotyczyło;) Kiedy natrafiałam na pierwsze wpisy typu „organizacja kosmetycznych zapasów” albo „moje kosmetyczne zbiory”, byłam w lekkim szoku i zastanawiałam się jak to możliwe? Jak można do czegoś takiego dopuścić? Nie minął jednak rok blogowania, a już sama mogłam się „poszczycić” dorobkiem w postaci kosmetyków kupionych na zapas. Bardzo łatwo stracić kontrolę. Zwłaszcza mając dość lekką rękę do zakupów. Pytanie jak tę kontrolę odzyskać? Z jednej strony widzę plusy posiadania zapasów, ponieważ mam do wyboru do koloru. Kiedy kończy mi się kosmetyk danej kategorii typuję kolejny spośród „oczekujących” i problem z głowy. Z drugiej jednak strony co jakiś czas dopada mnie myśl czy to aby nie jest przesada? Czy nie lepiej kupować na bieżąco? Dlatego też coraz częściej podchodzę do tego racjonalnie i opracowałam kilka sposobów, które pomagają mi zapanować nad zapasami oraz dzięki, którym nie wyrzucam pieniędzy w błoto. Rzadko tak się zdarza na moim blogu, ale wpis skierowany jest głównie do blogerów, ponieważ to właśnie my blogerzy przodujemy jeśli chodzi o rozmiar "problemu";) Powiedziałabym nawet, że wiele blogów kosmetycznych wywodzi się w mniejszym lub większym stopniu od zakupoholizmu;) Wiele blogerek dostaje produkty od marek, ale przecież to nie przyszło od razu. Często ma to więc swoje źródło w nadmiernym pociągu do zakupów;) Nie jest to oczywiście żaden "wpis mentorski", a raczej z przymrużeniem oka;)


1. Sporządź listę



Przez długi czas swoje zapasy miałam „w głowie” i doskonale wiedziałam co wchodzi w ich skład. Niestety mimo świadomości posiadania np.  X balsamów niejednokrotnie po wizycie w drogerii do moich zapasów dołączał kolejny;) Latem postanowiłam zrobić listę kosmetyków, które mam w zapasach. Taką z podziałem na kategorie produktów i z datami ważności. Całość mieści się na jednej stronie formatu A4. Na liście znajdują się tylko kosmetyczne zapasy, czyli kosmetyki, które nigdy nie były otwarte. Kiedy kończę jeden kosmetyk z danej kategorii i wyjmuję kolejny – wykreślam go z listy. Jeśli jest już dużo wykreślonych – piszę od nowa żeby nie było brzydko;) Początkowo miałam stworzyć taką listę na komputerze, ale uznałam, że pewnie niezbyt często będę do niej zaglądać i nie spełni swej funkcji. Listę wydrukowaną też już przerabiałam i nic mi to nie dało. Dlatego postanowiłam sporządzić ją ręcznie. Jak lista pomaga mi ograniczyć namnażanie się kosmetycznych zapasów? Otóż jestem nocnym Markiem i najczęściej chodzę późno spać. Wiem, że zabrzmi to śmiesznie (w istocie to jest śmieszne!), ale często przed snem wyciągam z szuflady tą listę i analizuję – jakich produktów mam najwięcej? W której kategorii powinnam mieć zakaz kupowania, a w której mogę sobie troszkę pofolgować?;) Taka lista wypisana na jednej stronie daje do myślenia i pomaga mi ograniczyć zbędne zakupy;) Nie zawsze, ponieważ jestem tylko człowiekiem i czasami koniecznie muszę mieć coś nowego, ale coraz częściej wychodzę z tego z obronną ręką;)

2. Nie chodź po drogeriach 



Jeśli odczuwasz zakupowy głód to zamiast iść do drogerii, przejrzyj oferty sklepów internetowych. Podczas zakupów online jesteśmy bardziej rozsądni. Dodajemy kolejne produkty do koszyka i widzimy jak jego wartość niebezpiecznie rośnie. Często pojawia się wtedy myśl: „nie no, tyle to ja nie wydam” i odejmujemy parę produktów z koszyka. W drogerii stacjonarnej mamy wszystko na wyciągnięcie ręki więc często pojawia się uczucie pt.: muszę to mieć natychmiast i wędrujemy z koszykiem do kasy. Wydaje nam się, że nic szczególnego nie kupiłyśmy, a jednak przy kasie okazuje się, że trochę poniósł nas melanż i rachunek opiewa na nie taką małą kwotę;) Po usłyszeniu sumy również możemy poprosić o odłożenie czegoś, ale robimy to zdecydowanie rzadziej niż w przypadku zakupów online. Przyznam, że to nie było dla mnie łatwe, ponieważ w moim przypadku często wszystkie drogi zmierzają do Rossmanna, ale idzie mi coraz lepiej;)


3. Ćwicz silną wolę



Po jakimś czasie unikania drogerii zacznij ćwiczyć silną wolę, czyli paradoksalnie – idź do tej drogerii. Pochodź, obejrzyj co nowego (bo przecież chcesz być na bieżąco), ale kupuj tylko w wyjątkowych sytuacjach i niewiele. Ja swoją silną wolę sprawdzałam w styczniu i w lutym. Poszło mi zaskakująco dobrze;) Przed wyjściem najlepiej przestudiować listę zapasów albo zabrać ją ze sobą. Jeśli zobaczysz kosmetyk, który musisz koniecznie kupić – przypomnij sobie tą listę. Szybko sobie powiesz w duchu: no tak, ogarnij się dziewczyno;) A jeśli nie to znaczy, że nad swoją (słabą) silną wolą musisz jeszcze trochę popracować – nie od razu Kraków zbudowano;)


4. Pilnuj dat ważności



Jeśli Twoje zapasy są niemałe, koniecznie zapisuj daty ważności. W teorii najlepiej najpierw wyciągać z zapasów produkty o najkrótszym terminie ważności, a te o dłuższym zostawić na później. W praktyce bywa jednak różnie. Czasami czujemy potrzebę żeby najpierw otworzyć kosmetyk o dłuższej dacie i nie ma w tym nic złego dopóki mamy pewność, że te którym już zegar tyka, również zdążymy zużyć. 



5. Nie otwieraj wielu produktów z tej samej kategorii na raz



Im więcej otwartych kosmetyków z tej samej kategorii tym więcej czasu zajmie Ci uporanie się z nimi albo nawet w ogóle nie zdążysz ich zużyć, ponieważ przekroczony zostanie termin ważności od otwarcia. Przy 5 otwartych kremach na dzień i 6-miesięcznej dacie przydatności od otwarcia trudno będzie wykorzystać każdy z nich. A zapasy nadal będą rosły w siłę;)


6. Oceń rozmiar problemu w sposób namacalny



Zaglądaj do szafek i pudełek z zapasami - zobacz ile tego jest. Dużo? Wyjmij wszystko i rozłóż w jednym miejscu, np. na podłodze albo kanapie. Może się okazać, że jest gorzej niż myślałaś;)


7. Podziel się nadmiarem


Jeśli czujesz, że kupiony dwa lata temu i nadal nie otwarty kosmetyk np. krem może już nie spełnić Twoich oczekiwań, ponieważ potrzeby Twojej cery uległy zmianie albo zwyczajnie możesz nie zdążyć go zużyć – po prostu oddaj go komuś. Mamie, siostrze, koleżance albo zrób rozdanie dla Czytelników. Być może komuś te kosmetyki bardziej się przydadzą. Jest to jednak wskazówka, która sprawdzi się lub nie w zależności od indywidualnych cech charakteru. Dlaczego? Jeśli jesteś hojna i chętnie się dzielisz, oddanie kilku kosmetyków sprawi Ci nawet przyjemność. Jeśli jednak jesteś skąpym samolubem, oddanie czegokolwiek będzie Cię bolało bo przecież za to zapłaciłaś;) Ja chętnie się dzielę więc u mnie ta zasada się sprawdza:)


8. Kup komuś prezent



Kupowanie prezentów potrafi być tak samo albo nawet jeszcze bardziej przyjemne niż kupowanie dla siebie więc gdy poczujesz konieczność kupienia kolejnego produktu na zapas kup coś, ale nie dla siebie. Wybierz coś dla bliskiej osoby albo koleżanki. 


9. Uważaj na promocje



Promocje są świetne i większość z nas je uwielbia (ja również), ale tak naprawdę najbardziej opłaca się z nich korzystać gdy danego produktu potrzebujemy na już lub w niedalekiej przyszłości. Jeśli kosmetyk będzie musiał przeleżeć dwa lata zanim się do niego dopierzesz, lepiej odpuść. W większości przypadków okazja powtórzy się jeszcze nie raz, a może nawet będzie lepsza;)


10. Nie oglądaj się na innych



Koleżanka poleca super krem więc koniecznie chcesz go mieć? Ale czy posiadając 10 innych czekających na swą kolej na pewno musisz?;)


11. Używaj swoich kosmetyków regularnie



Być może pamiętacie jeszcze moje mega denka? Gdyby nie to, że zużywam dużo, już dawno utonęłabym w zapasach. Jeśli więc już masz pociąg do gromadzenia kosmetyków to przynajmniej je potem zużywaj, a nie zginiesz;) Czasami widzę na blogach mnóstwo nowości kosmetycznych, a później w denku dosłownie parę produktów, z czego część to nawet nie kosmetyki. Jak to możliwe? Kupują/dostają i potem tego nie zużywają? Co one z tym robią?:) Skoro recenzja była to i w denku kosmetyk powinien się pojawić jeśli ktoś takowe publikuje. 



12. Nie męcz się z bublem



Masz w użyciu kosmetyk, który kompletnie nie spełnia Twoich oczekiwań? Jeśli nikt go nie chce, wyrzuć bez żalu albo np. myj bublem wannę i wyciągnij z zapasów kolejny kosmetyk. Po co się męczyć i zużywać na siłę skoro być może w zapasach czeka na Ciebie prawdziwa perełka?;) Będzie 1 z głowy. 


13. Pamiętaj, że nie jesteś na wojnie!



Sklepy – obojętnie czy stacjonarne czy internetowe – były, są i będą! Nie musisz robić zakupów na czarną godzinę;) No chyba, że w grę wchodzą edycje limitowane, które wyprzedają się jak świeże bułeczki. Wtedy ok. kup sobie jeśli musisz bo potem naprawdę nie będzie;) A jeśli nawet przyjdzie wojna to kosmetyki na niewiele Ci się zdadzą;)


14. Selekcjonuj propozycje



Tutaj chyba nie trzeba niczego tłumaczyć ;) O współpracach parę miesięcy temu przygotowałam bardzo obszerny wpis (choć w zupełnie innym ujęciu). Nie ujrzał on jednak jeszcze światła dziennego;) Czeka grzecznie w czyśćcu;) Współprace to często dobra opcja. Sama w większości przypadków byłam zadowolona z produktu czy usługi zaoferowanej w ramach współpracy, ale nie warto przyjmować każdej propozycji;) Jeśli z góry czuję, że produkt nie spełni moich oczekiwań - odmawiam. Zwyczajnie szkoda mi wtedy czasu na robienie zdjęć, sprawdzanie i opisywanie takiego kosmetyku. Staram się więc przystawać jedynie te oferty co do których mam przeczucie, że będę zadowolona;) Niemniej coraz częściej marki przesyłają niespodzianki, a wtedy ni stąd, ni zowąd pojawia się kurier. Takie niespodzianki bywają bardzo miłe, ale czasami niestety nie trafiają w mój gust i jeszcze okazuje się, że marka liczy na wpis pisząc do mnie np. po fakcie, że wysłali niespodziankę i miło byłoby gdybym zrecenzowała. Taki zobowiązujący "prezent";) Konkludując jednak - im lepiej dobrane produkty tym mniejszy problem z ich zużyciem. 

15. (dopisane) Bierz przykład z facetów! 


Zachowania mężczyzn nie zawsze są godne naśladowania, ale w przypadku dzisiejszego zagadnienia zdecydowanie mogą oni świecić przykładem. Czy widziałyście kiedyś faceta, który ma zapasy kosmetyków? Nigdy! Faceci mają bardziej praktyczne podejście do zakupów. Najczęściej kupują elektronikę, ale nie po to by trzymać to potem w pudełkach. Tylko po to by od razu korzystać!

Skłamałabym gdybym napisała, że moje zapasy są niewielkie, ponieważ tak nie jest;) Na zapasy mam przeznaczonych 20 pudełek... (2 sporych rozmiarów, a reszta to pudełka po boxach kosmetycznych i opakowania kupione w Organique). Swego czasu wszystkie te pudełka były wypełnione, ale powoli mam coraz więcej pustych więc system póki co u mnie działa;) 


Czy posiadacie kosmetyki na zapas? Staracie się to ograniczyć czy kupujecie coraz więcej? Jakimi zasadami kierujecie się w tym zakresie?
Czytaj dalej »