piątek, 31 stycznia 2014

The Balm fratBoy - mój ulubiony róż:)

Witajcie!
Dziś będzie o różu The Balm Frat Boy, który nie bez przyczyny znalazł się wśród moich kosmetycznych ulubieńców. Zakupiłam go po tym jak zachwycił mnie rozświetlacz Mary Lou Manizer.
Niestety nie miałam możliwości zakupić go stacjonarnie, więc zamówiłam go w ciemno w sklepie internetowym http://mintishop.pl.



The Balm Frat Boy.


So many men, so little time...
Róż do policzków i cień w jednym, o bardzo gładkiej konsystencji ,co ułatwia równomierne nakładanie. 
Pudełeczko w stylu PIN UP z lusterkiem. Kosmetyk o satynowym wykończeniu, bardzo trwały.
Kosmetyk wyprodukowany w USA.
Nie zawiera:
- Parabenów
- Sulfates
- Sztucznych zapachów
- GMO
- Triclosan
Pojemność 8,5 g. 



Moja opinia

Opakowanie
Urocze i typowe dla The Balm. Jest tekturowe i zapinane na magnes. Niektórym może się wydawać tandetne lub nietrwałe, ale muszę przyznać, że mi się podoba i nic złego mi się z nim nie stało. Dodatkowo posiada lusterko.



Kolor
Brzoskwiniowo - różowy, dość mocno napigmentowany. Myślę, że będzie pasował do wielu typów urody.


Aplikacja i działanie
Nakładanie różu przebiega bezproblemowo, ponieważ róż ma zbitą konsystencję i w ogóle nie pyli. Róż jest mocno napigmentowany, ale możemy stopniować efekt od bardzo delikatnego po matrioszkę;) Początkowo nakładałam większą ilość, jednak po jakimś czasie uznałam, że mniej znaczy lepiej. Warto też dodać, że jest bardzo trwały. Nałożony na puder utrzymuje się u mnie cały dzień, od nałożenia aż do zmycia. Jest też bardzo wydajny. Kolejny kosmetyk, którego chyba nie uda mi się zużyć aż do śmierci;) Po roku bardzo częstego użytkowania zużycie jest takie jak na zdjęciu.
Podsumowując jestem bardzo zadowolona, mógłby być tylko mniejszy;) Minusem jest tylko słaba dostępność jeśli chodzi o zakupy stacjonarne.

Moja ocena





Dodaję zdjęcia, choć zaznaczam, że kolor na mnie zawsze wychodzi trochę przekłamany (widać to zwłaszcza po włosach) Do zdjęć umalowałam się nim mocniej, żeby w ogóle było coś widać;)



Miałyście do czynienia z różami The Balm?
Jakie są Wasze ulubione?

Info z ostatniej chwili Minti Shop dziś otrzymało Cindy Lou Manizer, więc pewnie jeszcze dziś będzie można go kupić;)
Czytaj dalej »

czwartek, 30 stycznia 2014

Anatomicals balsam do ust stop cracking lip balm - małe odkrycie;)

Witajcie!
Niedawno pokazywałam styczniowe nowości kosmetyczne jednak zdecydowanie się pospieszyłam bo dołączyły do nich jeszcze rozświetlacz Mac oraz pomadka i lekki krem brzozowy Sylveco. Pomadkę zakupiłam wczoraj, żebyście widzieli moją minę jak zobaczyłam, że jest przeterminowana. Miała zmieniony kolor i była zupełnie sucha, musiałam więc specjalnie jechać wymienić wrrr!

Ostatnio pisałam o smakowitym peelingu do ust Pat&Rub postanowiłam więc, że pozostaniemy jeszcze przez chwilę w temacie ust i dziś zaprezentuję Wam produkt marki Anatomicals balsam do ust zwykły - stop cracking lip balm.

Marka Anatomicals była mi obca i pewnie tak by pozostało gdyby nie zakup grudniowego Shinyboxa, w którym znalazłam ten oto balsam. Ucieszyłam się, że trafił mi się balsam do ust, a nie krem, ponieważ kocham wszelkie produkty pielęgnacyjne do ust.

Anatomicals stop cracking lip balm.

Opis producenta jest rozbrajający:)

Twoje wargi są spierzchnięte, popękane i doprowadzają cię do szału? Pomoże Ci nasza terapia rodem z tubki.
Składniki balsamu sprawią, że Twoje usta znowu będą nawilżone, gładkie i całuśne! I to całuśne do tego stopnia, że będziesz musiała walczyć z pokusą obdarzenia każdej Bogu ducha winnej osoby soczystym buziakiem! Schronienia powinny szukać nawet bezzębne babcie i dziadkowie w kategorii wiekowej 80+!
Produkt Anatomicals to podstawowy krok w kierunku <strong>nawilżonych, gładkich ust. Dzięki zawartości takich składników jak wosk pszczeli, olejek z migdałów czy olej kokosowy utrzymuje Twoje usta w doskonałej kondycji każdego dnia. Świetnie sprawdza się zarówno przy niskich, jak i wysokich temperaturach zapewniając ochronę w każdej sytuacji.
Moja ocena!

Opakowanie
Czerwona tubka zawierająca 15ml balsamu.
Według mnie urodą nie grzeszy, na pierwszy rzut oka przypomina mi tubkę kleju;)

Konsystencja i zapach
Konsystencja jest dość miękka i delikatna, przypomina mi błyszczyki w tubce.
Według opinii większości ten balsam jest bez zapachu i smaku, ja jednak wyczuwam w nim lekko mydlany zapach i posmak. Są dni gdy mi to w ogóle nie przeszkadza, a czasem mnie drażni. Muszę jednak zaznaczyć, że ja jestem nieco przewrażliwiona na punkcie zapachów, więc sadzę, że większość osób będzie go odbierać właśnie jako bezzapachowy i pozbawiony smaku:)



Działanie
Zaskakująco dobre! Nie spodziewałam się cudów zwłaszcza gdy przeczytałam na opakowaniu "zwykły balsam", ale muszę przyznać, że ten balsam bardzo pomógł moim ustom. Już po 2 dniach stosowania odczułam poprawę. Usta były nawilżone, miękkie, a dodatkowo zyskały lekki zdrowy połysk.  Ze względu na swoje opakowanie produkt jest bardzo wygodny i higieniczny w stosowaniu. Po użyciu usta wyglądają tak jakby były posmarowane bezbarwnym błyszczykiem. Na plus zasługuje też fakt, że balsam nie klei się. Na plus zasługuje również cena - 8zł (Shinybox  podawał wyższą). Minusem jest dostępność, nie widziałam go nigdzie stacjonarnie.
Podsumowując używam go najczęściej kiedy mam podrażnione i spierzchnięte usta, radzi sobie z nimi zaskakująco dobrze.Otrzymuje ode mnie prawie najwyższą notę:)

Moja ocena




Używałyście kosmetyków Anatomicals?
Z jakich kosmetyków pielęgnacyjnych do ust jesteście najbardziej zadowolone?

Na koniec jeszcze moje nowe woski;)

Citrus water, bermuda beach, salted carmel, fruit fusion.
Czytaj dalej »

wtorek, 28 stycznia 2014

Pat&Rub peeling do ust kawowy czyli prawdziwie jadalny kosmetyk:)

Witajcie!
Po dość pozytywnych doświadczeniach ze scrubem do ciała Pat&Rub recenzja miałam wielką ochotę przetestować peeling do ust. Zwłaszcza, że nigdy wcześniej nie miałam tego typu produktu, a a uwielbiam pielęgnacyjne produkty do ust. Zbliżały się akurat święta więc zasugerowałam jednemu z moich Mikołajów, że bardzo ucieszyłby mnie peeling kawowy od Pat&Rub:)


Taki peeling do ust oczywiście można sobie zrobić samemu, ale...
  • jestem na to zbyt leniwa, nie ma to jak gotowy produkt.
  • chyba nie ufam sobie aż tak, żeby nałożyć na skórę coś co zrobiłam sama;)
  • wolę, żeby moimi ustami zajął się profesjonalista czyli w tym przypadku Pat&Rub;)
Opis producenta:
Delikatnie Złuszcza, Nawilża, Wygładza
Piling do Ust Kawowy to kosmetyk naturalny, który delikatnie złuszcza skórę ust, a następnie nawilża ją i wygładza.


100% natury tak ważne na ustach!
Piling jest kompozycją zdrowego cukru z brzozy oraz olejów i maseł roślinnych. 
Zawiera ksylitol – cukier z brzozy o działaniu przeciwpróchniczym.
Kolor nadaje masło kawowe i naturalny pigment. Aromat pilingu pochodzi od masła kawowego.
Kosmetyk błyskawicznie wygładza i odżywia usta. A ile przy tym przyjemności! Naturalne aromaty uwodzą, ksylitol osładza dzień.
 Kompozycja:
  • ksylitol*
  • olej ze słodkich migdałów*
  • masło kawowe*
*surowce naturalne i z certyfikatem ekologicznym
 Sposób użycia:
Weź odrobinę cukrowego kosmetyku na palec i rozsmaruj na ustach, po zabiegu możesz bezkarnie oblizać usta. To jest w 100% jadalne, pyszne i słodkie:) Używaj, aby usta odzyskały gładkość i blask. Polecamy piling ust przed nałożeniem koloru na usta.

Moja opinia

Opakowanie
Plastikowy słoiczek zawierający 25ml peelingu czyli na prawdę dużo jak na tego typu produkt.




Konsystencja i zapach
Peeling zawiera dużą ilość kryształków cukru, ma brązową barwę oraz piękny kawowy zapach i smak. Peeling jest dość sypki i potrafi spaść z palców bądź ust. Kryształki pozornie są dość duże i ostre, ale w żaden sposób nie podrażniają ust.



Działanie
Po użyciu tego peelingu usta są miękkie i gładkie, lepiej wchłaniają balsamy lub pomadki. Szminki lepiej się prezentują (choć używam ich rzadko). Usta są natłuszczone i nawilżone. Nadmienię, że moje usta są niestety bardzo wymagające i skłonne do podrażnień. Dodam jeszcze, że peeling zawiera naturalne składniki i po jego użyciu możemy po prostu oblizać usta i go zjeść;) Wydajność tego kosmetyku jest bardzo wysoka. Podejrzewam, że nie udałoby mi się go zużyć przed upływem terminu ważności dlatego podzieliłam się nim z siostrą.
Jedyna wada to oczywiście cena (49zl), ale można go kupić taniej podczas dni VIP w Sephorze, które organizowane są dość często. Miło było go otrzymać w prezencie, gdyż przyjemny z niego gadżecik.


Moja ocena


A Wy jak dbacie o swoje usta?


Czytaj dalej »

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Ziaja Med, Kuracja Dermatologiczna z Witaminą C + HA/P, krem głęboko regenerujący na noc.

Witajcie!
Dziś przyszła pora na recenzję kremu na noc Ziaja z witaminą C, który właśnie mi się skończył:)
Krem zakupiłam spontanicznie pod koniec wakacji podczas zakupów w aptece. Do zakupu skusiła mnie witamina C, informacja o przyznanej nagrodzie dla tego produktu oraz korzystna cena (12zł). Moja cera była trochę zmęczona, więc pomyślałam, że przyda jej się dodatkowy zastrzyk energii.
Z kosmetykami Ziaja bywa różnie, jedne sprawdzają się u mnie lepiej, inne gorzej. Wiem, że niektóre osoby uczulają. Jednak postanowiłam zaryzykować i nie żałuję:)

Opis producenta:
Witamina C jest to jeden z najbardziej przebadanych surowców kosmetycznych i farmaceutycznych, ale jako kwas L-askorbinowy jest niestabilna i bardzo łatwo ulega dezaktywacji pod wpływem temp. światła, tlenu i niewłaściwego pH. oraz mało trwała w roztworze wodnym, nierozpuszczalna w oleju. Dlatego firma Ziaja w kosmetykach tej serii zastosowała połączenie kwasu askorbinowego z cząsteczką glukozy, która jest:
- Stabilną witaminą C w formie naturalnego glukozydu.
- Odporną na czynniki utleniające i jony metali.
- Jest trwała w produkcie i trwała po wniknięciu w skórę.
- Stopniowo uwalniania i wykazuje długotrwałą aktywność.
- Jest bio-dostępna.
Te właściwości zastosowanej przez Ziaja witaminy C dają możliwość zastosowania w preparatach Kuracji Dermatologicznej stężenie witaminy C to 0,5% (w produkcie `Kuracja dermatologiczna z witaminą C, Esencja rewitalizująca` stężenia 1% witaminy C).
Nawilżająca emulsja z aktywną i stabilną witaminą C jest oparta na:
- biotechnologii enzymatycznego, stopniowego uwalniania witaminy C,
- synergicznym połączeniu z kwasem hialuronowym i hydroxyproliną dla optymalizacji skuteczności,
- długotrwałym oddziaływaniu na skórę po aplikacji.
Wskazania: profilaktyka przedwczesnego starzenia się skóry - sugerowana pielęgnacja 30+, po zabiegach dermatologicznych i estetycznych, dla osób o obniżonej kondycji skóry, szarej i zmęczonej.


Ziaja Med, Kuracja Dermatologiczna z Witaminą C + HA/P
Moja opinia:

Opakowanie
Praktyczna i wygodna tubka zawierająca 50ml produktu. Być może lepsze było by opakowanie z pompką jednak dzięki tubce mogłam zużyć ten krem do samego końca.

Konsystencja i zapach
Konsystencja jest według mnie idealna ani bardzo gęsta ani wodnista, zapach jest ledwo wyczuwalny, taki apteczny.





Działanie
Krem przeznaczony jest dla osób powyżej 30 roku życia, ja mam 27, ale miałam na niego chęć i sprawdził się u mnie zadziwiająco dobrze. Stosowałam go zgodnie z przeznaczeniem czyli na noc (na dzień mógłby być jednak trochę za ciężki). Krem wchłaniał się w moim przypadku ok 15min i przez krótki czas pozostawiał ochronny film. Rano skóra była nawilżona, wypoczęta, gładka i miała zdrowy koloryt. Krem mnie nie uczulił ani nie zapchał mojej skóry (mam cerę mieszaną). Co do profilaktyki zmarszczek ciężko mi to ocenić, ale póki co nie mam widocznych zmarszczek na twarzy. Najbardziej problematyczna jest u mnie skóra pod oczami, jednak tam nie stosowałam tego kremu.

Podsumowując jestem z niego bardzo zadowolona. Podejrzewam, że jeszcze kiedyś do niego wrócę. Teraz będę stosować lekki krem brzozowy Sylveco. Zobaczymy czy spisze się równie dobrze jak ten.

Moja ocena:



 
Miałyście do czynienia z tą serią?
Jakie kremy na noc stosujecie?

Czytaj dalej »

niedziela, 26 stycznia 2014

Lovely Snow Dust nr 2 - zamrożone paznokcie.

Witajcie!
Dziś niedziela więc pora na luźny post o paznokciach. Po tym jak spodobał mi się lakier Lovely Baltic Sand klik zapragnęłam białego lakieru z zimowej kolekcji Snow Dust. Niestety w żadnym Rossmannie na niego nie trafiłam, w końcu straciłam nadzieję. Aż tu nagle ostatnio zupełnie przypadkiem podczas zakupów w Rosssmannie zobaczyłam, że wreszcie są. Jak widać wraz z pojawieniem się mroźnej zimy pojawiły się lakiery.  Miałam już przygarnąć wszystkie trzy jednak rozsądek krzyczał stop, więc poprzestałam na białym.
W prawdzie nienawidzę wręcz zimy, ale efekt zmrożonych paznokci bardzo mi się podoba.

Loveley Snow Dust nr 2.

Paznokcie pomalowałam dwiema warstwami lakieru bez użycia białego lakieru bazowego, dzięki czemu lakier nie jest śnieżno biały tylko jest to taka złamana biel. O to mi właśnie chodziło. Niestety mam za slaby aparat żeby uchwycić jego rzeczywiste piękno. Lakier przepięknie się mieni małymi, kolorowymi drobinkami. Nie mogę oderwać od niego wzroku;) Wiem, że nie każdy lubi taki efekt. Ja sama jeszcze niedawno nawet bym na niego nie spojrzała, a teraz bardzo lubię.


Jeśli chodzi o dane techniczne lakier posiada dość gruby pędzelek, dzięki czemu aplikacja jest niezwykle łatwa, ale też łatwo pobrudzić skórki. Buteleczka zawiera 8ml lakieru i kosztuje ok 9zł.
Zmywanie oczywiście nie należy do najłatwiejszych, choć gdy pomaluje paznokcie najpierw bazą Eveline mogę go dosłownie zdjąć z paznokci bez użycia zmywacza albo sam odpada po kąpieli, co oczywiście też nie do końca mi odpowiada. 




Podsumowując uwielbiam go!

Czy Wy równiez uległyście manii Lovely Snow Dust?
Miłej niedzieli.


Czytaj dalej »

piątek, 24 stycznia 2014

Organique cukrowy peeling czekoladowy - uczta dla zmysłów.

Witajcie!
Dziś bardzo przyjemny (jak dla mnie) post, ponieważ związany z czekoladą:)
Peeling czekoladowy jest kolejnym moim ukochanym produktem z Organique. Kocham czekoladę i bardzo lubię jej zapach również w kosmetykach, dlatego nie mogłam przejść obok niego obojętnie. Peeling ten zakupiłam w opakowaniu na wagę - 50ml wraz z peelingiem kawowym 100ml.

Pełnowymiarowe opakowanie zawiera 200ml peelingu i prezentuje się tak.

Opis producenta:
Wygładzający peeling cukrowy z aromatyczną czekoladą. Doskonale przygotowuje skórę do zabiegów relaksująco-ujędrniających. Złuszcza martwy naskórek, oczyszcza i odświeża skórę. Dzięki zastosowaniu wyciągu z kakaowca, kompleksu STIMU-TEX® oraz masła Shea i olejów naturalnych działa odżywczo, wzmacniająco i ujędrniająco. Pozostawia skórę aksamitnie gładką i pięknie pachnącą.

 Moja opinia

Opakowanie
Produkt można zakupić w pełnowymiarowym opakowaniu lub na wagę. Bardzo podoba mi się możliwość zakupu produktów na wagę gdyż można sprawdzić czy dany produkt będzie nam odpowiadał zanim kupimy pełnowymiarowe opakowanie.



Konsystencja i zapach
Konsystencja peelingu jest dość miękka, łatwo go wydobyć z opakowania. Zapach oczywiście czekoladowy i jak dla mnie nie jest to ani sztuczna ani mdła czekolada. Bardzo mi się podoba, choć oczywiście zapach to kwestia osobistych preferencji:) Ja mogłabym go zjeść;)vZapach nie utrzymuje się długo, dla mnie to plus, ponieważ nie lubię gdy zapach towarzyszy mi przez cały dzień.

Organique cukrowy peeling czekoladowy.


Działanie
Z pozoru wydaje się delikatny, ale zdziera bardzo dobrze. Ja stosuję go na mokrą skórę, ponieważ nie lubię i nie potrzebuję mocnego tarcia. Po zastosowaniu pozostawia na skórze nawilżającą warstewkę, ale nie tak tłustą jak w przypadku peelingu Pat&Rub. Nie trzeba dodatkowo używać balsamu, ale ja lubię, więc używam. Chyba, że nie mam czasu;)Plusem jest też oczywiście dobry, naturalny skład. Polubiłam go tak bardzo, że stosuję nawet częściej niż tego potrzebuję.

Wydajność
Według mnie jest wydajny, to małe opakowanie wystarczyło mi na kilka użyć. Może to dlatego, że nie mam zbyt dużej powierzchni do peelingowania;)

Podsumowując szczerze polecam, jest to mój peeling nr. 1, zamierzam też wypróbować serum endorfinowe z tej serii. Na pewno będę do niego wracać, choć chcę jeszcze przetestować inne zapachy:) 

Moja ocena




Jakie peelingi stosujecie najchętniej?


Czytaj dalej »

czwartek, 23 stycznia 2014

Styczniowe nowości kosmetyczne;)

Hej!
Dziś luźny post. Postanowiłam, że pokażę Wam dzisiaj co zakupiłam w styczniu jeśli chodzi o kosmetyki. Wcześniej już pokazywałam moje nabytki z Mac klik, przyszła zatem pora na garść pielęgnacji.


1. Ziaja - masło do ciała do skóry bardzo suchej podrażnionej, bio olejek arganowy
Wpadł mi do koszyka przypadkiem podczas zakupów w aptece, skusił mnie olejek arganowy i dedykacja dla skóry bardzo suchej. Na razie jestem z niego zadowolona, dobrze nawilża i ma świeży, ale bardzo delikatny zapach.

2. Uriage woda termalna - wychwalana wszędzie woda termalna. Od dluższego czasu miałam chęć ją wypróbować. Podoba mi się, że po użyciu nie trzeba osuszać skóry, zawsze tego nie lubiłam w innych wodach termalnych (miałam do tej pory Avene i Iwostin). Wybrałam wersję małą i średnią.

3. Neutrogena głęboko nawilżający balsam. Miałam już chyba z milion razy w różnych wersjach, zawsze jestem zadowolona, więc kupuję kolejne i kolejne...

4. Neutrogena szybko wchłaniający się krem do rąk. Powody jak wyżej:) Kupiłam na zapas, ponieważ aktualnie używam maski do rąk Organique.

5. Perfecta ujędrniający peeling czekoladowo-kokosowy. Skład ma nieciekawy i słabo peelinguje, choć ostatecznie pozostawia skórę wygładzoną i nawilżoną (zasługa parafiny). Kupiłam ze względu na zapach i byłam bardzo zadowolona dopóki siostra nie stwierdziła, że on pachnie jak czekoladowy gajner;) (odżywka dla sportowców).


1. AA krem pod oczy Energia Młodości 30+. Kupiłam, ponieważ znajoma go polecała. Zmniejszył jej cienie pod oczami, więc może u mnie też zadziała. Dotychczas żadnemu się to nie udało;) Troszkę mi jeszcze brakuje do 30, ale z tego co wiem kosmetyki powinno się dopasowywać do stanu skóry, a nie sugerować się tylko wiekiem.

2. Alterra pomadka rumiankowa. Wyczytałam, że można ją stosować na rzęsy, wtedy powoduje ich wzrost i wzmocnienie. Kupiłam ją właśnie w tym celu, choć teraz mam wątpliwości. A może Wy stosowaliście ją w taki sposób? Do ust nie zużyję, ponieważ dziwnie pachnie.

3. Farmona kremowy peeling myjący karmel i cynamon. Spodobał mi się zapach, ostatnio też czytałam kilka recenzji o produktach Farmona (sama bardzo dobrze wspominam żel pod prysznic) i jakoś tak sam wpadł do koszyka;)

To by było na tyle.Wszystkie te kosmetyki doczekają się recenzji w swoim czasie.
Czy znacie te kosmetyki?



Czytaj dalej »

środa, 22 stycznia 2014

Love Me Green Organiczny Energetyzujący Peeling Do Twarzy.

Witajcie!
W tą zimową noc...
Jednym z produktów, które znalazłam w październikowym Glossyboxie był peeling do twarzy Love Me Green. Testuję go zatem już dość długo, dlatego chciałam się dzisiaj z Wami podzielić swoimi spostrzeżeniami na temat tego produktu.

Opis ze strony producenta:
Organiczny Energetyzujący Peeling Do Twarzy
Naturalny bio peeling organiczny wyprodukowany we Francji 
Naturalny, wygładzający bio peeling oragniczny do twarzy, delikatnie usuwa martwe komórki z powierzchni skóry,  stymuluje procesy regeneracyjne, polepsza koloryt skóry. Łagodnie eliminuje nadmiar łoju skórnego, usuwa nieczystości i zrogowaciałe komórki. Zabezpiecza skórę przed oznakami starzenia pozostawiając skórę miększą, gładszą promienną, poprawiając jej nawilżenie.

Skład:
AQUA (WATER), ALOE BARBADENSIS LEAF JUICE*, COCAMIDOPROPYL BETAINE, COCO BETAINE, GLYCERIN, POLYGLYCERYL-3 CAPRYLATE, TILIA PLATYPHYLLOS (LINDEN) FLOWER WATER*, XANTHAN GUM, SODIUM CHLORIDE, BENZYL ALCOHOL, ARGANIA SPINOSA SHELL POWDER*, SODIUM BENZOATE, CITRUS AURANTIUM DULCIS (ORANGE) PEEL OIL*, POTASSIUM SORBATE, CITRIC ACID, DEHYDROACETIC ACID, ARGANIA SPINOSA KERNEL OIL*, CARICA PAPAYA (PAPAYA) FRUIT EXTRACT, MELILOTUS OFFICINALIS EXTRACT, LIMONENE, LINALOOL, CITRAL, GERANIOL, COUMARIN


Love Me Green peeling do twarzy.


Moja opinia

Opakowanie
Prosta, biała tubka na zatrzask zawierająca 75ml peelingu. Osobiście mi się podoba. Peeling jest dość rzadki dlatego trzeba uważać podczas otwierania tubki aby nie wypłynął.

Zapach
Jest delikatny, pomarańczowy, nie pozostaje na skórze po użyciu. Nie przeszkadza mi, więc jestem zadowolona.

Konsystencja i kolor
Peeling ma żelową i dość rzadką konsystencję. Jest koloru pomarańczowego i zawiera brązowe drobinki.

Działanie
Na początku miałam wrażenie, że mnie podrażnia, jednak szybko odkryłam, że podrażnienie było spowodowane przez coś innego.
Peeling dobrze złuszcza martwy naskórek, przy czym jest łagodny i nie podrażnia skóry. Po jego użyciu twarz jest gładka i miękka. Mam dość wrażliwą skórę, więc tuż po zastosowaniu peelingu dodatkowo nawilżam twarz. Produkt ten również świetnie przygotowuje skórę np na przyjęcie maseczki nawilżającej, efekty są wtedy bardziej spektakularne. Używam go maksymalnie raz w tygodniu.
Do minusów można zaliczyć to, że produkty Love Me Green są dostępne tylko w internecie oraz dość wysoką cenę regularną - 49zł. Ja akurat za całe październikowe pudełko Glossy (6 produktów) zapłaciłam jedynie 35zł, więc było to dla mnie opłacalne i cieszę się, że mogłam go wypróbować:) Sama bym na niego nie trafiła, ponieważ nie znałam wcześniej tej marki.


Moja ocena




Stosowaliście ten produkt?
Jakich peelingów do twarzy używacie najczęściej?

Czytaj dalej »

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rimmel Match Perfection Ultra Creamy Compact Powder - puder prasownany.

Witam!
Wczoraj było o podkładzie Wake Me Up recenzja. Zważywszy na to, że nieszczęścia chodzą parami dzisiaj zapraszam na  recenzję pudru Rimmel Match Perfection
Puder ten również zakupiłam podczas promocji -40% w Rossmannie.
Tak jak już wspominałam nie lubię podkładów, dlatego zwykle używam samego pudru, ten produkt kupiłam jednak z myślą o używaniu w duecie wraz z podkładem Rimmela.

Opis producenta:
"Formuła lekkości i łatwego rozprowadzania z technologią Smart tone TM pozwala zręcznie dopasować się do koloru i struktury Twojej skóry. Pigmenty niebieskich szafirów uwydatniają Twój naturalny koloryt i tonację. Trwałość do 14 godzin". 

Rimmel Match Perfection puder prasowany, 200 soft beige.


Moja opinia

Opakowanie
Nie jest szczególnie piękne, ale jest dość funkcjonalne, ponieważ puderniczka posiada dodatkową przegródkę w której mieści się gąbeczka.

Konsystencja i zapach
Jest gładka i aksamitna, zapach jak dla mnie neutralny.

Działanie
Wybrałam odcień 200 soft beige, nie miałam wyboru, ponieważ został ostatni. Odcień wydawał mi się jednak odpowiedni. Jednak po nałożeniu na twarz okazało się, że nie do końca. Po jakimś czasie ciemniał na twarzy. 
Jeśli chodzi o zapewnienie matowego wyglądu skóry to niestety również się nie spisał.  Mam cerę mieszaną, ale nie z wielką skłonnością do przetłuszczania się, a ten puder matuje w moim przypadku max 3h nałożony samodzielnie. Natomiast nałożony na podkład Wake Me Up świecę się bardzo szybko, w dodatku zmienia kolor podkładu. Krycie jest nawet dobre, jednak w tym produkcie przeważają wady. Oddałam go siostrze, która używa go jako pudru do konturowania twarzy.


Tak więc jest to kolejny produkt cieszący się dobrą opinią, który u mnie się nie sprawdził.
Na szczęście mam jeszcze dwa pudry na których mogę polegać:
  • Yves Rocher, Couleurs Nature, Poudre Confort Matité 
  • MAC studio fix.

Moja ocena:


 
Miałyście z nim do czynienia?
Przy okazji jakie produkty polecacie z Bingospa?

Czytaj dalej »

niedziela, 19 stycznia 2014

Rimmel Wake Me Up podkład rozświetlający.

Witam!
Dziś o podkładzie Rimmel Wake Me Up, który zakupiłam podczas promocji -40% w Rossmannie.
Od razu zaznaczę, że nie przepadam za podkładami i stosuje bardzo je rzadko. Jednak od czasu do czasu coś mnie skusi w nadziei, że wreszcie kupię taki, z którego będę zadowolona na tyle żeby używać częściej.
O tym podkładzie czytałam wiele dobrego, więc byłam bardzo zadowolona gdy udało mi się go zakupić.

Rimmel Wake Me Up 300 Sand.


O obietnicach producenta można przeczytać tutaj.

Moja opinia:

Opakowanie
Solidne, szklane, gdyby nie pomarańczowa nakrętka określiłabym je nawet jako eleganckie. Zawiera 30ml produktu.

Działanie
Wybrałam odcień 300 sand, na początku był ok, jednak z czasem trochę zbladłam i był już zbyt ciemny. Konsystencja nie jest ani bardzo rzadka, ani bardzo gęsta.

300 Sand.

 Podkład ten nie daje mocnego krycia, ale to akurat dla mnie nie problem, ponieważ tego nie potrzebuję. Niestety zawiera rozświetlające drobinki, które według mnie są widoczne na twarzy. Lubię lekki efekt glow, ale bez drobinek.
 W moim przypadku podkreśla też drobne suche skórki i wyjątkowo szybko się po nim świecę (już po godzinie w strefie T, a wcale nie mam tłustej cery!). Nawet po przypudrowaniu go pudrem Rimmel Match Perfection bardzo szybko moja twarz jest tłusta. Jedynie w połączeniu z pudrem matującym Yves Rocher to błyszczenie można okiełznać. Niestety w moim przypadku jest też widoczny na twarzy, od razu wiadomo, że mam nałożony podkład.

Tak więc dla mnie ten podkład okazał się bardzo średni, do plusów mogę zaliczyć opakowanie, wysoką wydajność i korzystną cenę w promocji. Z moją tak na prawdę niezbyt problematyczną cerą w ogóle nie współgra, dlatego poszedł już w inne ręce.

Moja ocena:



Jakie lekkie podkłady i kremy bb polecacie? (oprócz Skin79 - są dla mnie za jasne).


Czytaj dalej »

piątek, 17 stycznia 2014

Shinybox Styczeń 2014 - Be Shiny.

Witajcie
Zgodnie z obietnicą dziś post o styczniowym Shinybox. Będzie to jednak wersja okrojona, bez żadnych wstępów, ponieważ wczoraj dostałam bardzo smutną wiadomość i chwilowo nie mam do tego niestety głowy.

Styczniowe Shiny otrzymujemy w czarno-różowym pudełku. Według mnie pod względem oprawy bardziej elegancko prezentuje się Glossy. O styczniowym Glossybox pisałam tutaj.

A oto zawartość:

Shinybox Styczeń 2014.
1. Wygładzająca baza pod makijaż - Dermika, cena: 17,00zł/10ml. 
Baza ta zawiera rozświetlające drobinki, raczej mi się nie przyda. 
2. Oliwka do paznokci - Delawell ( produkt pełnowymiarowy ), cena: 29zł/15ml
Aktualnie mam oliwkę, nawet ostatnio opisywałam tutaj, więc chyba będzie musiała poczekać. 
3. Automatyczny eyeliner Paese, cena: 23zł. Dostałam kolor brązowy, nie jest to mój ulubiony kolor, ale przetestuje ponieważ nie miałam jeszcze nic z tej marki.
4. Wygładzający peeling do stóp Evree, cena: 10zł/75ml
Akurat nie mam, więc przyda się. Natomiast ta firma jest mi nieznana.
5. Krem nawilżająco-regenerujący do cery suchej 25+ Bioliq, cena 15zł.
Kremów nigdy nie za wiele, wiek się zgadza. Jeszcze nie miałam nic z tej firmy, więc chętnie przetestuję, może jako krem na noc.

Subskrybentki otrzymały dodatkowo:
Podkład mineralny i pędzel - La rosa.
Ja zamówiłam opcję pojedyncze pudełko ze zniżką w cenie 41zł.

Czy znacie te produkty?
Które pudełko jest według Was lepsze?

Pozdrawiam.


Czytaj dalej »

czwartek, 16 stycznia 2014

Glossybox Styczeń 2014 oczekiwania vs. rzeczywistość;)

Witajcie!
Przed chwilą kurier przyniósł mi styczniowy Glossybox. Po raz pierwszy otrzymałam pudełko rano:)
Tym razem pudełko otrzymałam bezpłatnie tj. za punkty Glossydots.
Rano na jednym z blogów przeczytałam, że w styczniowym Glossy będzie można znaleźć krem pod oczy lub pomadkę Regenerum. Zdecydowanie bardziej przydałby mi się krem, ale z moim szczęściem byłam pewna, że do grona moich kosmetyków dołączy kolejna pomadka. Nie myliłam się;) Ale cóż darowanemu koniowi...

Styczniowe pudełko jest srebrne i błyszczące. Z dotychczasowych pudełek ta oprawa najmniej przypadła mi do gustu.

Glossybox Styczeń 2014.


W środku znalazłam 5 produktów:

1. Regenerum Regeneracyjne serum do ust. 
Odżywia i pielęgnuje delikatną skórę ust, nawilża i chroni przed utratą wilgoci. Dzięki składnikom zapewniającym odbudowę warstwy lipidowej naskórka, serum regeneruje nawet bardzo suchą popękaną skórę ust. Pełny produkt, cena ok 15zł/5g. 

Mam sporo balsamów do ust więc nieszczególnie jest mi potrzebny, ale otworzyłam już i zdążyłam użyć. 

2. Benefit The POREfessional.
Wygładza zmarszczki i minimalizuje pory, skóra po jego zastosowaniu natychmiast wygląda jedwabiście gładko. Doskonały jako baza pod makijaż. Cena 149zł/22ml.

Otrzymujemy próbkę 3ml, nie znam tego produktu. Posiada go moja koleżanka, która stwierdziła, że on nic nie daje. Zobaczymy czy sprawdzi się u mnie.Wygląda uroczo.

3. Lirene Balsam do ciała Golden Charm.
Balsam pozwala poczuć prawdziwą magię złotych drobinek na skórze, która rozbłyśnie szlachetnym blaskiem. Zmysłowy zapach podkreśla naturalne kobiece piękno. Cena 16,99/200ml.

Jest to miniaturka 75ml. Nie lubię produktów do ciała z drobinkami, miesiąc temu był olejek Nuxe z drobinkami, a teraz ten balsam. Nie wiem czy będę używać. 

4. Pantene PRO-V Nature Fusion Oil Therapy.
Eliksir z olejkiem arganowym zapewnia 24 godzinną ochronę przed uszkodzeniami oraz odżywienie dla zdrowo wyglądających włosów, bez ich odciążenia. Pełny produkt, cena 21,99/100ml.

Lubię produkty do włosów Pantene, choć obecnie mam olej arganowy, który stosuję na włosy. Niemniej przetestuję razem z siostrą;)

5. 100% SPA BY KARMAMEJU Konjac Sponge Natural.
Karmameju Konjac Sponge złuszcza i głęboko oczyszcza skórę twarzy, jednocześnie regenerując ją oraz stymulując przepływ krwi. Pełny produkt, cena ok 40zł.

Nigdy nie miałam tego typu produktu, jestem ciekawa efektów. Mam  tylko wątpliwości  czy nadaje się do wrażliwej cery.

Styczniowy Glossybox zawartość pudełka.

Zawartość oceniam jako średnią, według mnie jest lepsze niż grudniowe.
Gdybym otrzymała krem pod oczy byłabym bardzo zadowolona...

A jak Wasze wrażenia?
Otrzymałyście już swoje pudełko?

A już jutro Shinybox;)
Czytaj dalej »

środa, 15 stycznia 2014

Life oliwka do skórek i paznokci z Avokado i witaminami czyli skórki pod kontrolą.

Hej!
 Dziś przychodzę do Was z krótką recenzją oliwki do skórek i paznokci firmy Life.
Zawsze podobały mi się zadbane skórki u niektórych kobiet. Jednak moje skórki pozostawiały wiele do życzenia, więc ciągle je wycinałam, a one szybko odrastały.
Dopiero parę miesięcy temu wpadłam na pomysł, żeby wypróbować olejek do skórek. Zastanawiałam się nad Essie lub OPI, ale pomyślałam, że na początek spróbuję czegoś tańszego. Podczas zakupów w Super-Pharm moją uwagę przykuła oliwka nieznanej mi marki Life. Kosztowała 9zł, więc postanowiłam dać jej szansę.

 Oliwka swoim opakowaniem przypomina lakier do paznokci, przez co jest bardzo wygodna w użyciu. Buteleczka zawiera 10ml oliwki. Posiadam ją od września i zużycie jest niewielkie. 
Na buteleczce niema żadnej informacji odnośnie składu produktu, niestety nie pamiętam czy była ona zapakowana w dodatkowy kartonik.

Life oliwka do skórek i paznokci z Avokado i witaminami.


  Jestem zadowolona z tego produktu. Odkąd używam regularnie moje skórki są w dobrym stanie tzn są nawilżone i gładkie, nie muszę ich już ciągle wycinać:) Na paznokciach również oliwka się sprawdziła gdy miałam przesuszoną płytkę po zdjęciu hybrydy. Jednak muszę zaznaczyć, że aby efekt się utrzymywał należy jej używać regularnie. Ja używam przed pójściem spać. 
Po odkręceniu zapach tej oliwki przypomina mi trochę lakier do paznokci, jednak po chwili ten zapach się ulatnia i pozostaje taki lekko syntetyczny owocowy.  Zapach nie utrzymuje się długo. 
Uważam, że to dobry produkt za niewielką cenę;) Moje skórki i wyglądają teraz dużo lepiej, a paznokcie wyglądają zdrowo zwłaszcza gdy wykonam manicure japoński, który również bardzo mi służy.

Moja ocena



Używacie specjalnych produktów do skórek?
Cieszę się, że już jutro powinien dotrzeć do mnie styczniowy Glossybox:)



Czytaj dalej »

poniedziałek, 13 stycznia 2014

The Balm Mary Lou Manizer oraz zapowiedź nowości Cindy Lou Manizer.

Witajcie!
Już za kilka dni będziemy mogli nabyć nowość od The Balm Cindy Lou Manizer, która prezentuje się tak...

Źródło http://www.thebalm.com/cindy-lou-manizer.html.
Jeszcze nie wiem czy go kupię, ponieważ jest on w brzoskwiniowo-różowym kolorze, a nie mam przekonania czy taka kolorystyka będzie dobrze współgrała z moim ciepłym odcieniem skóry.

Tymczasem  przedstawiam Wam klasykę gatunku czyli rozświetlacz The Balm Mary Lou Manizer, który zapewne większość z Was już zna. Nie będę więc długo się o nim rozwodzić.



The Balm Mary Lou Manizer.







Produkt otrzymujemy w dość ładnym i solidnym metalowym opakowaniu z lusterkiem, zawierającym 8,5g produktu. Produkt ten jest bardzo wydajny. Mam go już rok, używam praktycznie do każdego makijażu zwykle do rozświetlenia kości policzkowych i kącików oczu, czasem również pod łuk brwiowy lub jako cień. Puder jest dobrze zmielony, nie zawiera brokatowych drobinek dzięki czemu uzyskujemy efekt błyszczącej tafli. Kolor jest jasno-złocisty, szampański, osobiście wolałabym, żeby odcień był odrobinę ciemniejszy;) Trwałość u mnie bez zarzutów, utrzymuje się od momentu nałożenia aż do zmycia, choć pewnie w przypadku cer tłustych jest mniej trwały.
Jestem z niego bardzo zadowolona, wspominałam już o nim tutaj.
Produkt nie należy do najtańszych, gdyż cena regularna to 61zł, ale szczerze mówiąc nie żałuję ani jednej wydanej na niego złotówki, w dodatku jest tak wydajny, że niestety będę go miała do końca życia;)

Mary Lou Manizer.


Prezentuję efekt na twarzy, nie da się go uchwycić idealnie, ale coś widać.

Tutaj mocno umalowana ręka;)

Moja ocena:



Używacie rozświetlaczy? Jaki jest Wasz ulubiony?
Macie w planach zakup Cindy Lou?

Czytaj dalej »

sobota, 11 stycznia 2014

Catrice Camuflage Cream korektor kryjący.

Witam!
 Dziś miało być o pielęgnacji dłoni, jednak ostatecznie postanowiłam wspomnieć o kamuflażu marki Catrice.
Z marką Catrice jak dotąd nie miałam dużej styczności, wcześniej miałam w swoich zbiorach tylko pomadkę żelową.
 Kamuflaż Catrice zakupiłam, ponieważ zachęciły mnie pozytywne opinie zarówno w blogosferze jak i na wizażu. Kupiłam go wyłącznie z przeznaczeniem pod oczy, gdyż mam straszne cienie pod oczami. Wypróbowałam już wiele korektorów z rożnych półek cenowych i ostatecznie ten daje najlepszy efekt, choć niestety jest trochę ciężki. Dlatego na drugim miejscu stawiam Bourjois Healthy Mix (o którym za jakiś czas).

Od producenta:
"Camouflage Cream marki Catrice. Korektor w kremie. Doskonale maskuje popękane naczynka, drobne blizny, przebarwienia skóry i plamki. Tekstura o wysokim stopniu krycia idealnie wtapia się w skórę ukrywając wszelkie niedoskonałości. Poręczne opakowanie sprawia, że korektor jest łatwy w użytkowaniu. Doskonale sprawdza się w szybkiej poprawie makijażu".

Składniki: RICINUS COMMUNIS (CASTOR) SEED OIL, ISOPROPYL MYRISTATE, BIS-DIGLYCERYL POLYACYLADIPATE- 2, CERA ALBA (BEESWAX), PETROLATUM, SILICA, TALC, PARAFFIN, PROPYLENE GLYCOL STEARATE, OZOKERITE, CANDELILLA (EUPHORBIA CERIFERA) WAX, CARNAUBA (COPERNICIA CERIFERA) WAX, ISOPROPYL ISOSTEARATE, PARAFFINUM LIQUIDUM (MINERAL OIL), ALLANTOIN, PEG-8, TOCOPHEROL, ASCORBYL PALMITATE, CITRIC ACID, ASCORBIC ACID, PHENOXYETHANOL, CI 77491, CI 77492, CI 77499 (IRON OXIDES), CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE).


Moja opinia

Wybrałam odcień 020 light beige, lekko żółtawy, mógłby być nieco ciemniejszy, ale nie jest źle. 

Opakowanie
Jest niewielkie, proste i poręczne. Podoba mi się.




Konsystencja i działanie
Korektor jest dość gęsty i trochę ciężki, ale dzięki temu zapewnia dobre krycie. Ja stosuje go tylko pod oczy, ponieważ nie mam zwyczaju tuszować innych miejsc na twarzy. Cienie pod oczami stanowią bowiem mój największy problem. Jestem wręcz przewrażliwiona na tym punkcie;)
Kamuflaż pozytywnie mnie zaskoczył, bałam się, że będzie to kolejny wychwalany bubel, ale tak się nie stało:) Trzeba go jednak trochę przypudrować, w przeciwnym razie może się rozmazywać kreska na dolnej powiece, a także ogólnie będzie mniej trwały. Warto też pamiętać o żelu pod oczy, w przeciwnym wypadku może lekko wysuszać, choć ja akurat tego nie zauważyłam.
Mam nadzieję, że kiedyś znajdę korektor pod oczy, który idealnie zakryje moje cienie, a przy tym będzie lekki i niemal niewidoczny. Póki co ten jest nr 1, a swoim działaniem przewyższył niejeden produkt wysoko-półkowy. O produkcie przeczytacie też na portalu Idealna.



Cena i dostępność
13zł w drogeriach Natura lub Hebe lub internetowo.

Moja ocena



Czy miałyście do czynienia z tym kamuflażem?
Jakie korektory pod oczy najbardziej polecacie?

Zauważyłam, że mam już ponad 100 obserwatorów oraz 130 polubień na fb - dziękuję i zapraszam częściej:)
Czytaj dalej »

piątek, 10 stycznia 2014

Schwarzkopf Essensity Colour szampon do włosów farbowanych.

Dziś kolejny produkt z Glossyboxa tym razem listopadowego z cyklu "sama bym tego nie kupiła";)
Mowa o szamponie marki Schwarzkopf Essensity Colour do włosów farbowanych.
Nie kupiłabym go dlatego iż sugerowana cena podana przez Glossy to 62zł/250ml. Podczas wyboru produktów do pielęgnacji włosów wolę kupić droższą maskę, odżywkę albo olejek. Szampony kupuję zwykle te dostępne w drogeriach. Początkowo więc bardzo się ucieszyłam, że będę mogła przetestować szampon z linii profesjonalnej. Niestety mój entuzjazm szybko zniknął gdy ujrzałam datę ważności do końca grudnia 2013r. Na fanpage'u Glossy aż zawrzało;) Miałam więc tylko 1,5 miesiąca na zużycie tego cuda.


Co mówi producent?
Szampon do włosów farbowanych skomponowany na bazie naturalnych składników. Delikatnie oczyszcza włosy, jednocześnie zabezpieczając kolor przed blaknięciem i poprawiając jego połysk. 

Skład:
 Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Coco-Glucoside, Cocamidopropyl, Glycerin, Euterpe Oleracea Fruit Extracts, Spathodea Campanulata Flower Extract, Panthenol, Sodium Chloride, Polyquaternium-10, Sodium Benzoate, Citric Acid, Salicyl Acid, Limonene, Linalool, Parfum.

Moja  opinia

Opakowanie
Jest całkiem ładne i wygodne, buteleczkę otwiera się na tzw. klik. Zawiera 250ml produktu.

Zapach
Jak dla mnie dziwny i niezbyt przyjemny, określiłabym go jako liściasty, na szczęście nie utrzymuje się na włosach.

Działanie
Szampon na szczęście nie wpłynął negatywnie na kondycję moich włosów, ale też jej nie polepszył. Nie miałam problemów z rozczesywaniem włosów, ale sądzę, że to dlatego iż zwykle stosuję po umyciu odżywkę/maskę, a także od jakiegoś czasu olejowanie włosów. Szampon przeznaczony jest do włosów farbowanych i takie też są moje. Trudno powiedzieć czy chronił kolor, ponieważ zwykle nie mam problemów z blaknięciem koloru. Świeżość włosów po umyciu tym szamponem to u mnie max 2dni, czyli standardowo. 
Podsumowując szampon nie wyróżnił się niczym szczególnym, ani nie zachwycił ani nie zaszkodził.
Taki średniaczek, w wysokiej cenie. To samo robi każdy inny szampon 5x tańszy.

Moja ocena 


 
A jak Wy oceniacie ten szampon?
Jakie są Wasze ulubione?


Przy okazji chciałam Was poinformować o trwającej właśnie promocji w Rossmannie "Cena na do widzenia". O tej promocji przeczytałam na blogu http://foreverglam30.blogspot.com/.
Można kupić szampony już od 1,39zł...
Akurat moja mama była na zakupach, poprosiłam ją więc o zakup i kupiła... sześć. Trzy szampony i trzy odżywki.  Nie wiem kiedy to zużyjemy;)


Promocja w Rossmannie Ceny na do widzenia.

Miłego weekendu!
Czytaj dalej »