sobota, 29 kwietnia 2017

Milion pięćset sto dziewięćset, czyli kwietniowe nowości!

Cześć Dziewczyny!

Kwiecień to jeden z moich ulubionych miesięcy, ale nie w tym roku, gdyż jest zbyt zimny! Co to ma być ja się pytam?;) Jednak dziś nie o tym, ponieważ jak sam tytuł wskazuje – czas na przegląd kwietniowych nowości. Jakie kosmetyczne marzenie spełniłam? Czy popłynęłam na promocji w Rossmannie i jakie nowości oraz prezenty do mnie zawitały?


Zacznę od tego co mnie najbardziej kręci! I to dosłownie, ponieważ tym czymś jest moja wymarzona lokówka Babyliss Curl Secret. To właśnie dla niej pod koniec 2015 roku zaczęłam zapuszczać włosy:) Jeśli myślicie, że żartuję to się mylicie:D Serio, serio – zapuszczałam włosy właśnie po to by móc posiąść tą lokówkę;) Opinię na pewno przedstawię Wam w osobnym wpisie. A jeśli jesteście ciekawe jak to mniej więcej wygląda to na instagramie wrzuciłam fotkę od razu po pierwszym zastosowaniu tak na szybko – klik

Jeśli chodzi o promocję w Rossmannie postawiłam na markę, którą znam, lubię i często (w pełni zasłużenie!) zachwalam, czyli Dr Irena Eris ProVoke. Zdecydowałam się na coś czego jeszcze nie miałam - cienie w kremie. Wybrałam odcień No 1 i No 3, ale właściwie chciałabym wszystkie 3;)
Skusiłam się również na odżywkę do rzęs Oceanic Long 4 Lashes, ponieważ po przetestowaniu wielu odżywek, doszłam do wniosku, że paradoksalnie to właśnie ona jest jedną z lepszych (zaraz po Xlashu), w dodatku w super cenie. Nie było łatwo, ponieważ wykupili mi ją w dwóch Rossmannach, ale mojej mamie udało się ją dla mnie dorwać:) Do koszyka wpadły również nowości do ust Evree. MySuperBalm, czyli Multifunkcyjny balsam do ust oraz Sugar Lips - peeling do ust. Nie wiedziałam na którą wersję się zdecydować lecz w końcu wybrałam poziomkową. Dorzuciłam również starą poczciwą pomadkę rumiankową Alterra;) Tradycyjnie kupiłam też bibułki matujące Wibo. Powiem szczerze, że za zwyczaj trafiałam na przyzwoitą aurę w trakcie promocji, ale tym razem w galerii łódzkiej była kolejka jakiej jeszcze nie widziałam:P Gdyby nie to, że wiedziałam po co przyszłam to nie wiem czy udałoby mi się coś wybrać na miejscu;) Właściwie to miałam nie korzystać z promocji albo kupić 1 rzecz, ale jak widać znowu zachowałam się nieasertywnie;) Zważywszy jednak na moją ułańską fantazję i tak dość przyzwoicie:) Potem przygarnęłam jeszcze morelowy olejek do ust AA, ale nie załapał się chłopak na zdjęcie;)
Jeśli chodzi o moje zakupy nieobarczone 55% rabatem to przygarnęłam lakier do włosów got2b Volumania, co by sobie czasem utrwalić te loczki. Nie używałam lakierów do włosów już milion lat, więc miałam sporą zagwozdkę który wybrać:D Skusiłam się też na Rajski balsam nawilżający Dr Irena Eris SPA Resort Hawaii, ponieważ z tej serii jeszcze nie miałam:) Uznałam, że mam farcika, ponieważ maska w płachcie Garnier Moisture+ Aqua Bomb przypadła mi do gustu:) Kupiłam zatem jeszcze dwie:) Pomadka peelingująca Sylveco to jak wiadomo mój must have. Zawitała u mnie pewnie już po raz setny i nie ostatni;) Wpadł mi też w oko dwustronny pędzel z H&M;) Ładny i miękki, trzeba przyznać, że jestem zadowolona.

Kilka dni przed świętami zupełnie nieoczekiwanie dotarły do mnie życzenia wielkanocne oraz niespodzianka od marki Bell – dwa pudełka, łącznie zawierające ponad 70 kosmetyków kolorowych z klasycznego Bell, Bell Velvet Story, Bell Secretale i Bell Hypoallergenic. W przesyłce jakby tu powiedzieć... znalazło się szeroko pojęte wszystko;)
Przyznam, że byłam w niemałym szoku, ponieważ różne rzeczy trafiają pod mój dach, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałam;) Ilość kolorówki jaką tam znalazłam jest niemożliwa do przerobienia przez jedną osobę i nie wszystko jest dla mnie odpowiednie, więc częścią się podzieliłam;) Wśród produktów udało mi się jednak wyłuskać perełki w sam raz dla mnie i to właśnie głównie o nich napiszę na blogu:) Oprócz tego pokazywałam też edycję limitowaną Secret Garden.

Dostałam też przesympatyczny wielkanocny prezent od marki Dr Irena Eris. Niewątpliwie była to przesyłka kreatywna, ponieważ została zapakowana z dbałością o najdrobniejsze detale. W pudełku prezentowym o energetycznie pomarańczowej barwie znalazłam Choco Bronzer z linii ProVoke, który już posiadałam w swej kolekcji i nawet recenzowałam – KLIK oraz krem VitaCeric, który również już kiedyś miałam:) Wisienką na torcie były miniaturowe pomarańcze, które częściowo zjadłam, a częściowo wcisnęłam sobie do herbaty oraz ciasteczko:)

Krótko przed świętami zawitała też do mnie nowość od marki Vita LiberataTen Minute Tan. Mam dobre wspomnienia dotyczące produktów tej marki, więc zgodziłam się wypróbować tę nowość. 

Nie zabrakło też zajączka od Ines Beauty w postaci kosmetyków od naszych niemieckich przyjaciół, czyli Balea i nieznane mi dotąd Aldo Vandini oraz miniaturek rodem z Sephory:)
Zaraz po świętach do mych drzwi zapukało dwóch kurierów w tym samym momencie:D Jeden z nich wręczył Box Only You w słodkim pudełku w sówki;) Ewelina jest z lekka dziecinna i czuła na ich urok:P A co w środku i jak wypadło? Niebawem opowiem w formie mini recenzji.

A drugi kurier wręczył produkty India Cosmetics. Krem do rąk, krem do stóp, balsam do ust oraz peeling;)
Zaskoczyła mnie też niespodzianka od Agaty Pink Lipstick, a w niej same nieznane mi ciekawostki:) Żel pod prysznic Bioderma, z serii, z której miałam kiedyś żel do mycia twarzy, żel pod prysznic Bubblet  Cosmetics, mydełko Nature de Marseille, krem pod oczki Vis Plantis oraz nowa maska metaliczna Bielenda. Cała paczuszka była wypachniona perfumami:) 

Dotarła do mnie też niespodzianka od marki Farmona zwana Happy Box;) W środku produkty do pielęgnacji ciała z linii Dermiss - balsam, peeling oraz masło. Niebieskie pudełko w sam raz dla mnie;)
Jest też kolejna nowość od Dr Irena Eris - kremowy żel do oczyszczania twarzy z linii Cleanology. Z opisu wynika, że powinien być w sam raz dla mnie:)
I ostatnia (prawdopodobnie;)) kwietniowa nowinka, czyli Dermofuture Kuracja uszczelniająca naczynka z witaminą K. Akurat bardzo fajnie wpisała się w moją pielęgnację:) Póki co wrażenia są pozytywne. Przyjemna konsystencja, delikatny zapach. Jest miło;)

Był też Shinybox, którego zawartość pokazałam tutaj.


Myślę, że to by było na tyle. Jak widzicie jest tego dużo, aaale… to nie moja wina:D Przynajmniej częściowo. Ok, lepiej zastawię na to zasłonę milczenia;) Dajcie znać czy znacie coś z moich kwietniowych nowinek i które zwróciły Waszą uwagę;)

Czytaj dalej »

czwartek, 27 kwietnia 2017

Zgrany duet! Lily Lolo krem BB Medium oraz puder Translucent Silk!

Cześć Dziewczyny!

Wszelkiego rodzaju pudry już na stałe wpisały się w mój makijaż:) Zdecydowanie najczęściej używam właśnie pudru prasowanego lub podkładu mineralnego niż tradycyjnego płynnego fluidu. Do kremów BB też raczej nie mam szczęścia. Zachwalane azjatyckie kremy BB najczęściej przynosiły mi więcej rozczarowania niż przyjemności stosowania. Zwłaszcza biorąc pod uwagę dość dziwne szaro-bure wręcz albo „świnkowe” odcienie. Dawno więc doszłam już do wniosku, że jeśli krem BB ma być dla mnie to bardziej europejski aniżeli ten azjatycki;) Przynajmniej odcienie są „normalne”;) Jako że lubię kosmetyki mineralne zarówno w formie sypkiej jak i prasowanej (choć z naciskiem na tą prasowaną), z lekką dozą niepewności postanowiłam sprawdzić co może mi zaoferować krem BB Lily Lolo, który wyrównuje koloryt cery za sprawą mineralnych pigmentów. Żeby dopełnić makijaż dodatkowo wybrałam puder sypki Transulcent Silk.  


Lily Lolo BB Cream Medium



„Krem BB o lekkiej formule, w skład którego wchodzą odżywcze składniki o właściwościach przeciwstarzeniowych i nawilżających oraz mineralne pigmenty zapewniające wyrównanie kolorytu cery. Użyty jako podkład daje lekkie krycie i efekt zdrowej, promiennej cery. Świetnie sprawdza się także jako baza pod podkład mineralny”.


Krem BB Lily Lolo otrzymujemy w klasycznym kartonowym opakowaniu. Wewnątrz znajdziemy pozornie zwykłą tubkę o pojemności 40ml, która jednak zwykła nie jest:) A to dlatego, że po zdjęciu nakrętki naszym oczom nie ukazuje się żaden otwór, a specjalny dozownik. Mamy więc teoretycznie krem BB w tubce, a w praktyce opakowanie z pompką. Sprytny myk! Tubka nie zajmuje wiele miejsca i można ją wygodnie postawić na nakrętce. 

Lily lolo oferuje 3 odcienie kremów BB: Fair, Light oraz Medium. Pierwszy zdyskwalifikowałam już na wstępie, ponieważ nigdy nie używam najjaśniejszych odcieni. Wahałam się więc między Light, a Medium. W sklepie online dostępna jest specjalna „ściągawka” pomagająca w doborze odpowiedniego odcienia i z racji tego, że kiedyś miałam podkład Wam Honey, (który skądinąd w porze zimowej był dla mnie ok., a na lato już za jasny) wszystko wskazywało na to, że powinnam wybrać Medium. Tak też się stało i gdy tylko krem do mnie dotarł, postanowiłam od razu sprawdzić jego odcień. Nawiasem mówiąc jak na mnie to spory wyczyn, ponieważ często potrafiłam rok ociągać się z przetestowaniem próbki podkładu czy kremu BB;) Kiedy wycisnęłam krem na zewnętrzną stronę dłoni uznałam, że kolor jest bardzo przyzwoity. Przede wszystkim nie jest blady, ale nie sprawia też wrażenia zbyt ciemnego. Medium wskazuje zresztą na pośredni kolor, ale ponieważ jest ostatnim w ofercie trochę się obawiałam, że będzie za ciemny. Kiedy już przeszłam do rozprowadzania produktu po twarzy trochę zamarłam gdyż zdawał się odbiegać od kolorytu mojej cery. Pomyślałam wtedy: „no, tym razem przegięłaś z tym kolorem”. Ale nic, może się to jakoś zamaskuje? Smarowałam więc dalej i ku mojemu zaskoczeniu krem wtopił się w cerę. Uff. 

Do aplikacji BB stosuję BeautyBlender lub uaktywniam własne, nie do końca zwinne palce;) Jego zapach jest delikatny lecz specyficzny. Znajoma nuta z innych kosmetyków tej marki:) Krem wyrównuje koloryt cery zapewniając bardzo naturalny efekt. Coś w rodzaju „make up no make up”:) Podpowiedziałyście mi, że aby zwiększyć krycie można go stosować pod podkład mineralny (producent zresztą też rekomenduje ten sposób). I rzeczywiście przy takim zastosowaniu cera wygląda bardzo dobrze. Ja jednak polubiłam ten subtelny efekt więc najbardziej mi odpowiada opcja krem BB + puder, o którym za chwilę:) 

BB Lily Lolo nawilża cerę lecz po jakimś czasie potrafi się ona jednak trochę zaświecić w strefie T. To akurat w przypadku mojej cery normalne i wystarczy użyć bibułek matujących. Krem najlepiej sprawdzi się u kobiet, które chcą lekko wyrównać koloryt cery, a przy tym zachować jej naturalny promienny wygląd. Solo najlepiej sprawdzi się u osób bez większych problemów z cerą. Natomiast w połączeniu z podkładem mineralnym powinien zdać egzamin u większości osób, które dobrze tolerują makijaż mineralny:) Odcień medium będzie dobry dla kobiet, dla których bladziutkie azjatyckie BB są zdecydowanie za jasne:) Jeśli macie problem z doborem odcienia, na stronie można zamówić próbki.


Lily Lolo puder sypki Translucent Silk



„Transparentny mineralny puder o jedwabistej konsystencji, który dzięki zawartości rozpraszającej światło miki, optycznie redukuje widoczność drobnych zmarszczek oraz niedoskonałości”.

Lily Lolo Translucent Silk znajduje się w białym kartonowym opakowaniu, a wewnątrz znajduje się pojemniczek zawierający 4,5g sypkiego białego proszku i nie jest to nic niedozwolonego;)  Pojemnik jest identyczny jak w przypadku podkładów mineralnych tej marki, czyli zakręcany słoiczek z wygodnym, „zasuwanym dozownikiem”, dzięki któremu puder możemy przewozić gdzie tylko chcemy i nic nam się nie rozsypie. Ze względu na zasuwane sitka pojemniki sypkich kosmetyków Lily Lolo należą do moich ulubionych. 

Puder jest drobno zmielony oraz bezzapachowy. Trochę pyli, ale aplikacja przebiega szybko i sprawnie za pomocą pędzla. Skład produktu jest niezwykle prosty – MICA [+/- CI 77491 (IRON OXIDE), CI 77492 (IRON OXIDE)]. 

W przeciwieństwie do podkładów płynnych i kremów BB, do których podchodzę ostrożnie, wszelkiego rodzaju pudry są u mnie zawsze mile widziane:) Pudry wykończeniowe stosuję zarówno na pudry prasowane, podkłady mineralne jak i w połączeniu z bardziej tradycyjnymi kosmetykami typu fluid lub krem BB. Translucent Silk przetestowałam zarówno w połączeniu z sypkim makijażem mineralnym, „zwykłym pudrem” jak i kremem BB opisanym powyżej:) Według mnie nadaje się on do użycia z każdym z tych produktów. Ładnie wykańcza makijaż nadając twarzy „szlachetniejszego wyrazu” oraz przedłuża jego trwałość. Jednocześnie nie wysusza cery, nie wchodzi w załamania, a ładnie, subtelnie odbija światło. Wykończenie jakie zapewnia jest satynowe. Należy więc pamiętać, że nie jest to puder stricte matujący:) 

Kosmetyki Lily Lolo dostępne są w sklepie Costasy.


Znacie krem BB oraz puder Translucent Silk Lily Lolo? Używacie tego typu produktów?

Czytaj dalej »

środa, 26 kwietnia 2017

Promocja w Rossmannie 2 + 2 gratis na produkty do pielęgnacji z aplikacją Klub Rossmann!

Cześć Dziewczyny!
W maju zapowiada się ciekawa promocja w Rossmannie dla użytkowników zarejestrowanych w Klubie Rossmann. Tym razem będzie to promocja na kosmetyki do pielęgnacji twarzy;) 


W dniach 20-30.05.2017r (lub do wyczerpania zapasów) trwać będzie promocja 2+2 gratis na produkty do pielęgnacji twarzy, np. tonik, krem na noc, krem pod oczy, serum. Prawdopodobnie będą to musiały być różne kategorie produktów, a z promocji jeden posiadacz karty będzie mógł skorzystać raz. Edit. Z tego co pytałam na instagramie mogą też być np. 4 różne maseczki:) Jedynie muszą być inne kody produktów. Rossmann podał oficjalny regulamin promocji. Dla osób nie będących w klubie rossmann obowiązuje promocja 2+1,  z której z kolei można skorzystać więcej niż jeden raz.
Aby skorzystać z promocji należy ściągnąć aplikację mobilną Rossmann i zarejestrować się w Klubie Rossmann. Aplikacja działa sprawnie. Zdarzyło mi się już z niej skorzystać podczas powoli kończącej się już promocji -49% (a z aplikacją -55%) na kolorówkę. Początkowo nie byłam zachwycona taką formą wirtualnej karty, ponieważ jestem przyzwyczajona do tradycyjnych, plastikowych kart, ale dochodzę do wniosku, że może i nie jest to takie najgorsze rozwiązanie? W końcu telefon mamy zawsze przy sobie. 


Trzeba przyznać, że termin promocji jest dość korzystny, ponieważ można np. wybrać coś na prezent z okazji Dnia Matki. Sama patrząc na swoje zapasy pielęgnacji prawdopodobnie nie skorzystam, ponieważ musiałabym je powiększyć o dodatkowe 4 produkty (choć to się jeszcze okaże w maju;)). Jednak podejrzewam, że dla niektórych (bardziej normalnych:P) promocja może być całkiem korzystna. Chodzą słuchy, że szykuje się jeszcze jakaś promocja na zapachy...

Ps. kto wie, może Super-Pharm puści wcześniej podobną promocję w ramach kontrataku?;) W przypadku promocji na kolorówkę korzystają z tej taktyki regularnie, więc wszystko może się zdarzyć...


Co warto kupić i jakie nowości rozważyć?

Sporo nowości ma Lirene, np. seria C+D (jest całkiem niezła i pięknie pachnie pomarańczami), dla starszych pojawiła się seria Retinol D - Forte (moja mama sobie chwali wersję 50+), ich nowe płyny micelarne też są całkiem przyjemne. Osobiście polubiłam też maskę w płachcie Garnier Moisture + Aqua Bomb lecz niestety wiem, że nie każdemu ona służy (produkt kontrowersyjny). Jakiś czas temu w Rossmannie pojawiła się też marka Hada Labo Tokyo, ale dopiero na początku maja dotarły do mnie produkty, więc ciężko wydać ostateczny wyrok. Na pewno mogę powiedzieć, że mają lekkie konsystencje, są bezzapachowe i bardzo dobrze nawilżają. Warte rozważenia mogą być też nowości do pielęgnacji twarzy marki Evree, np maseczki. W niektórych Rossmannach dostępna jest pielęgnacja Dr Irena Eris, warto rzucić okiem. Na pewno warto zwrócić uwagę na pielęgnację marki Bielenda. Sporą ilość moich recenzji produktów tej marki znajdziecie TUTAJ. Dobrze wspominam też Serum Lirene Folacyna. Warto też wziąć pod uwagę kremy Miya Cosmetics od niedawna dostępne w Ross. Więcej znajdziecie w zakładce Pielęgnacja - Twarz i kolejno kremy, serum etc. 
Ostatecznie sama skusiłam się na kosmetyki L'Oreal. Swoje zakupy pokazałam TUTAJ



Do 15 maja lub do wyczerpania zapasów trwa również promocja -75% na kosmetyki Astor (likwidacja szaf). 

Co sądzicie o promocji na pielęgnację i Klubie Rossmann? Skorzystacie? 

A jeśli planujecie zachować umiar to polecam wpis odnośnie kosmetycznych zapasów;)
Czytaj dalej »

wtorek, 25 kwietnia 2017

Earthnicity Minerals podkład mineralny oraz pędzel kabuki!.

Cześć Dziewczyny!
Earthnicity Minerals to marka tworząca naturalne kosmetyki do makijażu o dodatkowych właściwościach leczniczych i pielęgnacyjnych. Są to produkty 100% mineralne, nie zawierające wody, konserwantów ani chemicznych dodatków, przeznaczone dla świadomych konsumentek, poszukujących kosmetyków wysokiej jakości i zarazem bezpiecznych:) Osobiście bardzo sobie cenię podkłady mineralne ze względu na łatwość stosowania, więc do marki Earthnicity Minerals podeszłam z entuzjazmem:) Wypróbowałam podkład mineralny w dwóch odcieniach oraz pędzel kabuki. Czy produkty te sprostały moim oczekiwaniom? Jak je stosować by osiągnąć optymalne efekty?



Earthnicity Minerals podkład mineralny


Podkład mineralny Earthnicity Minerals występuje w kilku pojemnościach: 9g, 4g, 2,5g oraz w formie 0,5g próbki. Z racji tego, że z doborem odcienia przez Internet bywa różnie, postawiłam na dwa różne odcienie w pojemnościach 2,5gNatural Buff oraz Warm Caramel. Według mnie 2,5g to jak najbardziej optymalna gramatura, ponieważ produkty mineralne są bardzo wydajne. Poza tym dużo przyjemniej mi się korzysta z takiego mini pojemniczka niż z największego, którego pewnie do śmierci bym nie zużyła (trzeba brać pod uwagę stan posiadania;)). Pojemniczek jest całkiem uroczy, a w dodatku sklep całkiem przyjemnie zapakował wszystkie produkty. To miłe:) Jeśli chodzi o funkcjonalność opakowania to tutaj jest trochę gorzej, ponieważ sitko nie jest chronione żadną dodatkową osłonką, a jedynie naklejką. 
Niewątpliwą zaletą (zwłaszcza dla osoby, która posiada „trochę” kolorówki;)) jest długa data ważności od otwarcia – aż 36 miesięcy:) Sama forma podania mi nie przeszkadza. Może jestem dziwna, ale dla mnie aplikacja podkładu mineralnego jest znacznie łatwiejsza niż tego tradycyjnego – płynnego:) Choć oczywiście istnieje ryzyko, że rozsypiemy trochę produktu;) Wiem jednak, że wiele osób nadal ma obawy związane ze stosowaniem i aplikacją produktów mineralnych. Wszystkie wskazówki dotyczące aplikacji kosmetyków mineralnych znajdziecie TUTAJ, więc w razie wątpliwości polecam zajrzeć:) Najbardziej kluczowe jest odpowiednie przygotowanie cery przed zastosowaniem podkładu mineralnego, czyli zapewnienie jej optymalnego poziomu nawilżenia. Po zastosowaniu kremu należy chwilę poczekać na jego wchłonięcie, a ewentualny nadmiar kremu w miejscach, które się przetłuszczają można skorygować za pomocą chusteczki higienicznej. Żeby uzyskać lekkie krycie (najczęściej właśnie na tym mi zależy) wystarczy lekko oprószyć twarz podkładem, najlepiej za pomocą pędzla kabuki lub zwykłego pędzla do pudru. 
Jeśli chcemy trochę nadbudować krycie, wystarczy dokładać cienkie warstwy produktu aż uzyskamy satysfakcjonujący efekt. Gdy chcemy by produkt ładnie wtopił się w cerę i nie zostawiał pudrowego woalu, wystarczy spryskać twarz hydrolatem lub wodą termalną. Jeśli cera wymaga pełniejszego krycia można zastosować mieszankę podkładu z korektorem. Taki kamuflaż można nakładać za pomocą pędzla kabuki lub płatka kosmetycznego (np. po zabiegach medycyny estetycznej, w trakcie których przerwana została ciągłość naskórka). Ja do aplikacji używam zawsze pędzla kabuki, o którym za chwilę;) 

Jeśli chodzi o wrażenia ze stosowania podkładów to są one w moim przypadku pozytywne. Wybrałam odcień Natural Buff oraz Warm Caramel. Ten pierwszy ładnie wtapia się w cerę, natomiast ten drugi ma niestety nieco różowych tonów i mimo, że podczas aplikacji jest ok., to po jakimś czasie jakby ciemnieje i różowe tony dość mocno odcinają się od mojej skóry, która ma raczej żółtawą tonację. Na tę chwilę nie jest on dla mnie odpowiedni, ale podejdę do niego jeszcze latem i być może wtedy się sprawdzi. Z Natural Buff jestem natomiast zadowolona. Jeśli chodzi o aplikację podkładu, nie mam z tym najmniejszej trudności. Proces ten przebiega szybko i sprawnie:) Najczęściej lekko omiatam twarz żeby uzyskać delikatne krycie, wyrównanie kolorytu i naturalny wygląd. Wykończenie jakie zapewnia podkład to delikatny mat. Po jakimś czasie moja mieszana cera zaczyna się lekko świecić w strefie T, więc często nakładam jeszcze dodatkowy produkt wykończeniowy lub sięgam po bibułki matujące. Jeśli potrzebujemy rozświetlenia, można dodatkowo zastosować puder Silk Glow LightCzy podkład pielęgnuje skórę? Osobiście nie odnotowałam tego typu właściwości. Choć wiem, że u niektórych poprawa stanu cery podczas stosowania podkładów mineralnych jest zauważalna. U mnie może nie być to widoczne, ponieważ statystycznie najczęściej sięgam po minerały lub tradycyjne pudry, ewentualnie delikatne kremy tonujące. Nie ma tu więc żadnej nagłej zmiany;) Być może zauważyłabym coś gdybym przeszła z ciężkich podkładów na mineralne, ale tych ciężkich nie używałam praktycznie nigdy;) Czy podkład mineralny wysusza skórę? Mojej zdecydowanie nie wysusza, ale zawsze aplikuję go na twarz wcześniej potraktowaną odpowiednimi kosmetykami do pielęgnacji cery.


Earthnicity Minerals pędzel kabuki


Podkłady mineralne najwygodniej jest nakładać przy użyciu pędzla kabuki. Pędzel Kabuki Earthnicity Minerals, w internecie wydawał mi się nieco brzydki i trochę mi przypominał pędzle do golenia;) Na żywo jednak zyskuje gdyż w rzeczywistości jego wygląd jest przyjemny dla oka, a do tego bardzo oryginalny;) Spójrzcie jaką ma fajną „fryzurkę”!;)
Pędzel jest kompaktowy, więc zajmuje niewiele miejsca w kosmetyczce. Jego włosie jest syntetyczne, miękkie i delikatne. Dlatego też aplikacja podkładu z nim to przyjemność;) Według producenta pędzel nadaje się również do rozcierania róży i bronzerów, ale ja do tego celu preferuję pędzle ze skośnie ściętym włosiem, a pędzel kabuki rezerwuję jedynie do minerałów. 
Pędzel nie ma tendencji do utraty włosia. Odkąd go posiadam wypadł mu tylko jeden włos, który od początku był nieco wystający;) Przy użyciu pędzla kabuki możemy lekko oprószyć twarz podkładem albo nakładać go ruchami okrężnymi bądź stemplując. Wystarczy wyspać trochę podkładu na wnętrze nakrętki i nabierać go pędzlem wykonując ruchy okrężne, tak by podkład dobrze osiadł wewnątrz pędzla, a nie tylko na jego czubku. Brzmi prosto prawda? I tak właśnie jest! Ważne jedynie aby dobrze przygotować cerę przed aplikacją podkładu i nie nakładać grubej warstwy tylko cieniutkie warstewki;) 

Korzystacie z mineralnych kosmetyków do makijażu czy może nadal podchodzicie do nich z rezerwą? Znacie markę Earthnicity Minerals?

Czytaj dalej »

niedziela, 23 kwietnia 2017

Be. Loved hydrolat Rose Rain. Różyczki dla mej twarzy!

Cześć Dziewczyny!
Be. Loved to łotewska marka, która tworzy wysokiej jakości kosmetyki organiczne. Jakiś czas temu miałam okazję poznać jeden z produktów – 100% organiczny hydrolat różany o wdzięcznej nazwie Rose Rain, która nastroiła mnie bardzo pozytywnie:) Gdyby jeszcze rok temu ktoś zaserwował mi jakikolwiek kosmetyk różany – zabiłabym:) Jednak jesienią ubiegłego roku nastąpił u mnie przełom, gdyż sama z siebie skusiłam się wtedy na wodę różaną Bielendy. Stwierdziłam wówczas, że jednak róża nie taka zła i powoli zaczęłam dawać szansę produktom, które miały cokolwiek z różą wspólnego;) Z marki Be. Loved początkowo zainteresował mnie hydrolat aloesowy, ale był akurat niedostępny, więc postanowiłam dać szansę różyczce. Czy słusznie?:)




Be. Loved Rose Rain


„Oferowany hydrolat otrzymywany jest w wyniku destylacji kwiatów róży damasceńskiej (Rosa Damascena). Róża damascena zaliczana jest do droższych i ekskluzywnych materiałów roślinnych. Wyciąg jest bogaty w naturalne i aktywne składniki. Jest polecany szczególnie dla delikatnych i wrażliwych typów skóry, także dla cer dojrzałych. Pomaga w utrzymaniu nawilżania, zmniejsza widoczność zmarszczek i drobnych linii. Hydrolat wykazuje silne działanie antyoksydacyjne, przeciwzmarszczkowe, reguluje krążenie i wzmacnia naczynka. Pomaga regulować wydzielanie sebum oraz zmniejsza widoczność zmarszczek i linii. Poprawia odporność, elastyczność i strukturę skóry. Wpływa na poziom odżywienia komórek skóry, przyspiesza podziały i odnowę komórkową, a także reguluje krążenie, jednocześnie wzmacniając drobne naczynka krwionośne. Stosowany zewnętrznie na skórę może działać łagodząco i regenerująco. Polecany jest przy drobnych ranach i poparzeniach. Może być stosowany w formie okładów na podrażnioną skórę oraz na zmęczone powieki. Rain Rose  charakteryzuje się głębokim, słodko-miodowym, różanym aromatem. Wykorzystywane w aromaterapii wykazuje działanie uspokajające, a stosowany przed snem wycisza i łagodzi stany napięcia. Hydrolat z róży damascena polecany jest dla cery: suchej, wrażliwej, naczynkowej, dojrzałej, wiotkiej, podrażnionej, także tłustej i trądzikowej (w tym z trądzikiem różowatym)”.

Wodę różaną Be. Loved otrzymujemy w 100ml buteleczce wykonanej z ciemnego szkła MIRON, które ma za zadanie dodatkowo chronić składniki. Buteleczka posiada wygodny atomizer, a od strony wizualnej prezentuje się bardzo dostojnie;) Dodatkowo woda opakowana była w uroczy woreczek:)
Producent zaleca aplikować hydrolat pryskając bezpośrednio na twarz lub nalać trochę produktu na dłoń i rozprowadzić po skórze twarzy, szyi i dekoltu. Hydrolatu nie należy ścierać płatkiem kosmetycznym, ponieważ zawiera on substancje aktywne, które powinny się wchłonąć w skórę;) Woda różana dobrze się sprawdza również jako dodatek do maseczek, np. z glinki. Zapach hydrolatu jest słodki i różany, dość naturalny. Wyczuwalny jedynie przez parę chwil od aplikacji. Dlatego nie powinien zbyt mocno zirytować nawet przeciwników różanych zapachów;) Kosmetyk stosowałam jako tonik, czyli na dokładnie oczyszczoną twarz, szyję i dekolt, a następnie nakładałam serum oraz krem. Od czasu do czasu używałam go również jako dodatek do maseczek. Hydrolat różany Rose Rain jest produktem niezwykle łagodnym dla cery. Sprawdził się on u mnie zarówno w codziennej pielęgnacji jak i po zabiegach oraz w trakcie kuracji kwasami:) Nie podrażnia skóry, a wręcz przeciwnie – koi, nawilża i przyspiesza regenerację naskórka. Po użyciu cera jest przyjemnie wygładzona, 0 uczucia ściągnięcia. Według producenta sprawdzi się on praktycznie przy każdym typie cery. Zarówno suchej i wrażliwej, jak i tłustej. Dużą zaletą jest także w pełni naturalny skład, czyli po prostu Rosa Damascena Flower Water:)


Kosmetyki Be. Loved dostępne są w sklepie domiuroda.pl.


Korzystacie z hydrolatów? Jakie polecacie? Czy znacie markę Be. Loved?

Czytaj dalej »