sobota, 30 lipca 2016

Eveline Cosmetics, Express Face Care, krem do twarzy pod prysznic

Cześć Dziewczyny!

Balsamy do ciała pod prysznic nie są już żadną nowością. Są już nawet brązujące balsamy pod prysznic, ale krem do twarzy pod prysznic to dla mnie zupełna nowość! O tego typu innowację pokusiła się niedawno marka Eveline Cosmetics. W ofercie znalazły się trzy rodzaje kremów do twarzy pod prysznic: do cery tłustej i mieszanej, do cery suchej i naczynkowej oraz do cery normalnej i wrażliwej. Sama jestem posiadaczką cery mieszanej, która jednocześnie bywa uwrażliwiona. Jednak z uwagi na to, że wersja do cery tłustej i mieszanej zawiera w sobie złuszczające mikrodrobinki uznałam, że lepszym wyborem dla mnie będzie wersja niebieska przeznaczona do cery normalnej i wrażliwej;) Jeśli jesteście ciekawi moich wrażeń względem tej nowości zapraszam do dalszej części wpisu:)


Opis producenta

Szczegółowy opis jest dość rozbudowany. Znajdziecie go w sklepie producenta


Moja opinia

Opakowanie

Krem do twarzy pod prysznic umieszczony został w kartonowym opakowaniu o przyjemnej (bo z niebieskimi elementami) szacie graficznej. Całość była dodatkowo zafoliowana. Wewnątrz znajdziemy wygodną tubkę z zamknięciem na klik, której pojemność wynosi 100ml, czyli trochę mniej niż np. standardowy żel do mycia twarzy, ale więcej niż krem do twarzy.

Konsystencja i zapach

Produkt posiada białą barwę i kremową konsystencję. Jest ona pośrednia. Nie jest rzadka jak mleczko, ale nie jest też gęsta niczym odżywcze masło.  Zapach jest subtelny i kremowy. Szybko znika więc nikomu nie powinien przeszkadzać;)

Działanie

Na opakowaniu znajdziemy informację, że krem do twarzy pod prysznic działa jednocześnie jak mleczko oczyszczające oraz jak krem odżywczy do twarzy. Ma on oczyszczać delikatnie i jednocześnie głęboko nawilżać naszą skórę. Jak stosujemy ten wynalazek? Oczywiście pod prysznicem! Wystarczy zwilżyć twarz wodą i za pomocą okrężnych ruchów rozprowadzić produkt po twarzy;) Jeśli chcemy jednocześnie wykonać demakijaż zaleca się masować trochę mocniej. Po dokładnym wmasowaniu produktu spłukujemy go przy użyciu ciepłego lub letniego strumienia wody i możemy już osuszyć twarz. 
Krem stosowałam razem z siostrą. Siostra jest osobą zabieganą i chyba nie dla niej wieloetapowe oczyszczanie oraz długo trwające zabiegi pielęgnacyjne. Co za tym idzie doceniła ona uniwersalność tego produktu. W szczególności przypadła jej do gustu jego szybkość użycia podczas prysznica oraz delikatność. Zwłaszcza podczas demakijażu powiek. 
Jeśli zaś chodzi o mnie doceniłam przede wszystkim innowacyjność produktu – dobrze wiecie, że chętnie próbuję nowych, czasem nawet nietypowych wynalazków, łagodność produktu i delikatny zapach oraz oczyszczenie bez podrażnienia przy jednoczesnej subtelnej pielęgnacji. Ja używałam tylko do twarzy. Z porannym oczyszczaniem produkt radzi sobie dobrze pozostawiając cerę miękką i gładką. Natomiast w przypadku demakijażu stosowałam jako drugi etap oczyszczania. Po użyciu produkt daje wrażenie subtelnego nawilżenia i jeśli bardzo się spieszymy lub zupełnie nie mamy czasu lepsza taka pielęgnacja niż żadna. Natomiast produkt sam w sobie nie zastąpił mi kompleksowej pielęgnacji w postaci kremu i serum. Dla mnie to bardziej łagodny środek oczyszczający niż produkt dogłębnie pielęgnacyjny. Muszę jednak dodać, że mnie nie uczulił, nie podrażnił ani nie spowodował wysypu. Jednak z tego co pamiętam (niestety wyrzuciłam kartonik) w składzie zawiera parafinę więc u niektórych kosmetyk może spowodować problemy. Nie jest to produkt doskonały, ale  jest dość przyjemny w użyciu i przyznam, że był dla mnie ciekawostką. Pomyślałam jednak, że taki kosmetyk może być ciekawą alternatywą dla osób, które nie przepadają za tradycyjnymi kremami do twarzy (a jest takie grono osób, choć ja akurat kremy bardzo lubię) lub dla mężczyzn, których niekiedy trudno przekonać do stosowania kremów;) Myślę, że po taki krem byliby skłonni sięgnąć. Zwłaszcza, że nie pozostawia po sobie tłustej powłoczki. Choć na dłuższą metę dla osób, które już dość mocno siedzą w temacie pielęgnacji (tak jak ja) to będzie zbyt mało.


Słyszeliście już o kremach do twarzy pod prysznic? Co o tym sądzicie?
Czytaj dalej »

piątek, 29 lipca 2016

Eveline Cosmetics Magical Gel 2 step system, długotrwały profesjonalny manicure

Cześć Dziewczyny!

Kiedyś jak (niemal) każda dziewczyna malowałam paznokcie;) Później przyszła era lakierów hybrydowych więc i ja spróbowałam. Lakiery hybrydowe są fenomenalne: nie śmierdzą, pięknie błyszczą i zostają na paznokciach bez uszczerbku praktycznie do momentu ich usunięcia. Dla mnie mają jednak jedną lecz znaczącą wadę – po usunięciu moje paznokcie wyglądają naprawdę nie najszczęśliwiej delikatnie rzecz ujmując;) Z tego powodu mimo ogromnych zalet jakie niesie za sobą manicure hybrydowy nie jestem w stanie wykonywać go regularnie. A teraz uwaga wyznanie – przez ponad rok nie malowałam paznokci lakierami w ogóle, serio! Po prostu nie miałam ochoty i nawet nie zwracałam uwagi na lakierowe nowości. Robiłam jedynie manicure japoński i było mi z tym dobrze. Nie należę do tych osób, które nie wyjdą z domu bez umalowanych paznokci, po prostu nie czuję takiej konieczności. Dałam szansę dopiero zestawowi od Eveline Cosmetics Magical Gel, który ma zapewniać efekt żelowego manicure bez lampy UV. Jak się u mnie spisał?


Opis producenta

Magical Gel™. Długotrwały profesjonalny manicure. UV-Led Free. Natural Light Magical Del Technology: efekt żelowego manicure; gładki błyszczący lakier, Długotrwały manicure odporny na ścieranie i odpryski; mocne, odporne na uszkodzenia paznokcie; łatwa aplikacja, krótki czas schnięcia; bezproblemowe zmywanie. Innowacyjna formuła Natural Light Magical Gel Technology utwardza żel pod wpływem naturalnego światła. Z upływem czasu warstwa lakieru staje się coraz mocniejsza, co przekłada się na trwałość manicure. Dwustopniowy preparat zawiera efekt żelowego manicure. Nadaje paznokciom wysoki połysk, pozostawia idealnie gładką powierzchnie paznokcia, ekstremalnie odporną na ścieranie i odpryski. Nie potrzebujesz lampy UV/LED, żeby cieszyć się profesjonalnym, lśniącym, długotrwałym manicure jak z salonu.


Stosowanie

Przed zastosowaniem Magical Gel™ przygotuj paznokcie: Odsuń skórki za pomocą preparatu do usuwania skórek Nail Therapy, czyścić paznokcie, wysusz i dokładnie odtłuść za pomocą zmywacza do paznokci. Step 1. Na oczyszczone, odtłuszczone, suche paznokcie nałóż jedną lub dwie warstwy Color Magical Gel (przed użyciem delikatnie wstrząśnij buteleczką). Nie spiesz się z nakładaniem kolejnej warstwy, pozwól pierwszej dobrze wyschnąć. Step 2. Nałóż i dokładnie rozprowadź cienką warstwę TOP Coat Magical Gel na zupełnie suchy Color Magical Gel. Po 5 minutach manicure będzie suchy. Odczekaj jeszcze 10 minut, żeby żel całkowicie się utwardził. Żelowy manicure zmywaj bezacetonowym zmywaczem do paznokci Nail Therapy. Produkt testowany dermatologicznie.

Moja opinia
Opakowanie

Zestaw dwóch lakierów znajdziemy w kartonowym opakowaniu. Zestaw zawiera Color Magical Gel, czyli lakier kolorowy oraz Top Coat. Każdy z lakierów posiada pojemność 5ml. Oceniam to na plus, ponieważ lubię małe opakowania lakierów;) Pędzelki są nieco szerokie i niezbyt długie. Dla mnie nie ma to wielkiego znaczenia. Doszłam jednak do wniosku, że chyba lepiej gdyby Top Coat był sprzedawany osobno, ponieważ jeśli chcielibyśmy kupić kilka wariantów to Top Coat nam się niepotrzebnie powieli.


Konsystencja i zapach

Konsystencja jest odpowiednia, ani zbyt gęsta ani rzadka. Zapach niestety typowo lakierowy (nienawidzę woni lakieru do paznokci), ale nie na szczęście stosunkowo szybko wietrzeje;)

Działanie

Jak stosować lakiery przeczytacie powyżej. Przejdę więc do swojej opinii. Kolor mi się podoba, to całkiem przyjemna dla oka czerwień – ani za ciemna ani za jasna. Ale bardziej w kierunku radosnej niż ponurej;) 

Lakier dobrze się rozprowadza lecz trzeba pamiętać żeby nie nakładać zbyt szybko drugiej warstwy, ponieważ na powierzchni paznokcia mogą utworzyć się bąbelki. Po nałożeniu drugiej warstwy również należy odczekać zanim przystąpimy do nakładania topu;) Lakier całkiem ładnie błyszczy, choć niestety nie udało mi się tego uchwycić na zdjęciu. Jednak nie jest to na pewno połysk prawdziwej hybrydy;) 

Producent obiecuje 10 dniową trwałość. U mnie trwałość wyniosła 6 dni więc całkiem ok., ale wolałabym 10, ponieważ jak już pomaluję to chciałabym się cieszyć manicure jak najdłużej;) Choć z tego co czytałam u niektórych osób manicure pozostaje bez uszczerbku jedynie przez 4 dni. U mnie po tych 6 dniach lakier nie odprysnął całkowicie, a jedynie starły się końcówki na prawym palcu wskazującym (najczęściej używany;)) i na lewym środkowym;) Ale muszę też dodać, że u mnie lakiery Eveline na ogół dość dobrze się trzymają. Nawet te zwykłe MiniMax. 

Jeśli chodzi o zmywanie, lakier udało mi się usunąć zmywaczem w płatkach. Na ten cel musiałam zużyć aż 5 płatków z uwagi na intensywny kolor;) Producent rekomenduje zmywanie paznokci zmywaczem Nail Therapy, ale ja akurat takiego nie posiadam:) Po zmyciu paznokcie się nie odbarwiły ani nie zniszczyły. 

Według mnie produkt całkiem niezły lecz nie bez wad. Do efektu hybrydy jeszcze sporo mu brakuje, ale przynajmniej nie powoduje zniszczeń i jest dość łatwy w użyciu.  Plusem jest też przystępna cena – 16,99zł bez promocji więc na promocji w Rossmannie wyjdzie już całkiem tanio;) 

Nie zrobiłam zdjęć na paznokciach, ale możecie zobaczyć u Wery.


Magical Gel można kupić w sklepie producenta, ale jest też dobrze dostępny w drogeriach. W ofercie jest 6 odcieni. 


Znacie ten system Magical Gel? Stosujecie zwykłe lakiery czy hybrydy? A może tak jak ja dość rzadko ostatnio malujecie paznokcie?;)
Czytaj dalej »

środa, 27 lipca 2016

Peelingi kawowe BodyBoom - BIG LOVE!

Cześć Dziewczyny!

Nad peelingami BodyBoom rozpływałam się już dwukrotnie w ulubieńcach. W tym raz w ulubieńcach pierwszej połowy 2016 roku! To nie może oznaczać nic innego jak moje absolutne oczarowanie tymi produktami! Uwielbiam peelingi i przetestowałam ich już mnóstwo, ale peelingi BodyBoom są dla mnie niczym nowy wymiar peelingowania:) Do tej pory wypróbowałam dwa zapachy: Energetyczny grejpfrut oraz Imprezowy kokos. Mam jeszcze Uwodzicielski Oryginał od siostry, ale zostawiam go sobie na jesień (podobno pachnie czekoladą:)). Dziś zatem opowiem o moich wrażeniach ze stosowania grejpfruta i kokosa:)


Zapachy

Energetyczny grejpfrut

„Jestem…energetycznym chłopakiem! Jeśli jesteś osobą aktywną, lubiącą nowe wyzwania - na pewno będzie nam razem dobrze! Sport to podstawa w walce o piękne ciało.  Zacznij już teraz, od prysznica ze mną- a mój orzeźwiający zapach grejpfruta z pewnością zmotywuje Cię do działania! Szybko zobaczysz efekty. Z moją pomocą pozbędziesz się cellulitu i rozstępów, a zawarte we mnie antyoksydanty będą tarcza ochronną przed wolnymi rodnikami.  Dzięki mnie Twoja skóra będzie gładka, elastyczna i idealnie nawilżona. Czy uda Ci się dotrzymać mi kroku? Gotowa podjąć wyzwanie?”

W mojej ocenie Energetyczny Grejprfrut pachnie jednocześnie kawą oraz połączeniem grejpfruta z pomarańczą, ale nie takim świeżym i cierpkim, a bardziej przypomina mi on grejpfrutowo-pomarańczową galaretkę w czekoladzie:) Mnie się zapach podobał, zdecydowanie było to coś niespotykanego.


Imprezowy Kokos

„Jestem…imprezowym chłopakiem. Obiecuję, że nigdy nie będziesz się ze mną nudzić, a Twoje ciało zawsze będzie wyglądać olśniewająco (nawet w najkrótszych szortach). Ze mną perfekcyjnie przygotujesz się do każdej imprezy, a ukryta w moim wnętrzu kompozycja zapachowa zapachowa z dodatkiem kokosa zawróci Ci w głowie. Doskonale nawilżam głęboko penetrując warstwy skóry. Sprawię, że Twoja skóra będzie wygładzona, nawilżona i  bardziej elastyczna. Jestem bogaty w witaminę E i antyoksydanty, które zwalczają efekty starzenia skóry. Neutralizuję też oznaki zmęczenia (ze mną możesz imprezować do białego rana. Zadbam, żebyś rano wyglądała jak po 8 godzinach snu ;) )Regularne spotkania ze mną pomogą Ci zredukować cellulit. Gotowa na spotkanie z takim przystojniakiem?”

Kokos według mnie pachnie jak wiórki kokosowe w subtelnej czekoladzie i tutaj również mocno wyczuwalna jest aromatyczna i bardzo przyjemna dla zmysłów kawowa nuta:) Ten zapach również przypadł mi do gustu i można powiedzieć, że jest bardzo naturalny:)

Czym jest BodyBoom?

BodyBoom to pierwszy polski 100% peeling kawowy stworzony na bazie naturalnych składników takich jak: kawa robusta, sól jeziorowa, brązowy cukier, olejek makadamia, olejek arganowy, olejek migdałowy, czekolada i witamina E. 


Skład INCI: Coffea Robusta Seed Powder, Sucrose, Sodium Sulphate, Theobroma Cacao Seed Powder, Argania Spinosa Kernel Oil, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Tocopheryl Acetate, Fragrance.

Moja opinia

Opakowania

Peelingi BodyBoom otrzymujemy w wodoodpornych, zamykanych torebkach, a pojemność każdego peelingu wynosi 200g. Do każdego peelingu dołączona została drewniana łyżeczka oraz miły akcent w postaci kilku sztuk ziaren kawy. Dzięki temu przesyłki od BodyBoom pachną naprawdę nieziemsko:) Nie do końca wyobrażałam sobie przechowywanie takiej torebki pod prysznicem więc przed każdym użyciem przesypywałam odpowiednią ilość do mniejszego pojemniczka. Na zużycie opakowania mamy 6 miesięcy od momentu otwarcia.

Konsystencja

Zapachy opisałam trochę wyżej, a jeśli chodzi o konsystencję jest to po prostu sypka kawa. Mnie ona przypomina ziemię;)

Działanie

Peelingi BodyBoompeelingami kawowymi. Wiem, że stosunkowo nietrudno wykonać tego typu peeling w domowym zaciszu, ale ja lubię gotowe rozwiązania i skoro nigdy dotąd sama tego nie zrobiłam były niewielkie szanse, że kiedyś się to zmieni;) Dodam też, że uwielbiam zapach kawy, ale kawy pić nie mogę więc lubię od czasu do czasu raczyć się aromatycznymi kosmetykami do pielęgnacji ciała:) 

Sposoby używania peelingów BodyBoom są według mnie dwa. W obu przypadkach najpierw przesypywałam ilość wystarczającą na jednorazowe użycie do małego pojemniczka (w moim przypadku 2-3 łyżki), a następnie albo nakładałam bezpośrednio na ciało wysypując trochę łyżeczką na kolanko (kucając) i dalej rozprowadzając po całym ciele albo wsypywałam odpowiednią ilość do pojemniczka, dolewałam trochę wody, mieszałam i nakładałam porcjami na ciało. Ten drugi sposób powoduje, że trzeba zużyć trochę więcej produktu, ale też jest fajny. Zwłaszcza jeśli doda się ciepłej wody;) Wtedy podczas rozprowadzania czuję się jakbym zaparzała kawę… z siebie;) Można też oczywiście nakładać prosto z torebki, ale akurat ten sposób mnie nie przekonał. 

Stosowanie peelingów BodyBoom w ogóle zapewnia dość ciekawe doznania:) Człowiek jest aż ciemny od tej kawy, kawa wchodzi nawet pod paznokcie;) Początkowo zastanawiałam się czy nie będzie mnie to irytować, ale co ciekawe w ogóle mi to nie przeszkadza, a wręcz niesamowicie relaksuje i odpręża! To jest nawet takie lekko erotyczne i… zwierzęce;) Peeling robi sporo bałaganu w wannie, ale dzięki temu, że jest drobno zmielony naprawdę łatwo go spłukać, nie pozostawia tłustej warstwy ani ciemnego osadu w wannie więc tak naprawdę wszystko to jest łatwe do opanowania. 

Niektórzy stosują peelingi BodyBoom również do twarzy i mnie to trochę dziwi gdyż na stronie BodyBoom możemy przeczytać: „Zostałem stworzony z myślą o Twoim ciele, ale możesz zastosować mnie również do swojej twarzy - jestem w końcu naturalny. Pamiętaj jednak, żeby być wyjątkowo delikatną. Jeżeli "wpadnę Ci w oko" najlepiej wypłucz mnie czystą wodą. Wiem, że pysznie pachnę, ale nie jedz mnie - powinienem jedynie dotykać Twojej pięknej skóry”. Zatem można pokusić się o stosowanie do twarzy, ale producent wcale do tego jakoś mocno nie zachęca gdyż jego ogólne przeznaczenie jest do ciała;) Moim zdaniem w przypadku wrażliwej skóry twarzy jest on trochę za mocny i w takim wypadku powinien być stosowany z umiarem. 

Ja peelingi BodyBoom stosowałam głównie do ciała. Kiedy po raz pierwszy użyłam peelingu BodyBoom byłam totalnie oczarowana! Mimo, że zużyłam już mnóstwo peelingów i miałam swoich mniejszych i większych ulubieńców ten peeling to było dla mnie coś zupełnie nowego! Przede wszystkim przyjemność stosowania. Obłożona milonami drobinek kawy i jej upajającym aromatem czułam się jak ryba w wodzie! Producent zaleca żeby zostawić peeling na ciele na czas 5-10 minut. Na początku wydawało mi się to dziwne, ale wymasowałam ciało (moc peelingu jest bardzo dobra, ale jednocześnie łagodna dla skóry) i tak też zrobiłam. Po zmyciu ciało było niesamowicie miękkie, gładkie i pachnące! Ta gładkość jest większa niż ustawa przewiduje, naprawdę! Dla mnie efekt zastosowania tego peelingu przebija wszystko co miałam do tej pory! Większość peelingów pachnie tylko do momentu zmycia z ciała, a zapachy peelingów BodyBoom zostają na ciele na dłużej. W dodatku cała łazienka przepełniona zostaje aromatem kawy i dodatków w zależności od wybranego wariantu. Peelingi BodyBoom kupiły mnie od pierwszego wejrzenia! Pamiętam, że już po pierwszym użyciu powiedziałam siostrze, że jeśli nie wie co jeszcze może mi dokupić do prezentu imieninowego to ja chcę peeling BodyBoom;) Jeśli chodzi o efekty specjalne typu wspomaganie odchudzania, redukcja celluitu i rozstępów to w tej kwestii się nie wypowiem, ponieważ żaden z tych problemów mnie nie dotyczy. Pewne jest jednak to, że dobry peeling może wiele zdziałać. Ja  regularnie peelinguję ciało dobrymi produktami od wielu lat i może właśnie to jest jedna z odpowiedzi na pytanie dlaczego problem celluitu mnie nie dotyczy;) Wiem, że wiele osób po zastosowaniu nie używa już balsamów. Ja jednak jestem balsamomaniakiem więc zawsze jeszcze dodatkowo się smarowałam balsamem, masłem lub olejkiem;) 

O peelingach BodyBoom mogłabym prawić jeszcze długo, ale powiem jedno: uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam!


Peelingi dostępne są w sklepie BodyBoom. Do wyboru jest Uwodzicielski Oryginał, Energetyczny, Grejpfrut, Imprezowy Kokos, Zmysłowa Truskawka oraz najnowsze wersje, czyli Boskie Mango, Rześka Mięta i Beztroski Banan. W ofercie są też akcesoria. Ubolewam, że dostępne są w rozmiarach uniwersalnych, ponieważ to oznacza, że na mnie będą za duże;) 

Ceny nie są najniższe i pewnie można by się spierać czy warto czy nie warto. W moim odczuciu za taki efekt warto, a cena jest bardzo zbliżona do cen peelingów Organique, które też bardzo lubię więc jak dla mnie jest akceptowalna. Na plus zasługuje fakt, że w sklepie internetowym obowiązuje bezpłatna przesyłka, a niekiedy można trafić na kody rabatowe. Można się oczywiście pokusić o „zrób to sam”, ale prawdę mówiąc ja nie mam tego typu ciągot. Muszę mieć gotowca! 

Kto nie polubi tych peelingów? Przede wszystkim osoby nie przepadające za spożywczymi zapachami w kosmetykach oraz te które obrzydza ciemna maź opadająca na dno wanny;) Wszystkim się nie dogodzi, ale ważne, że Ewelina zadowolona!:D 

O peelingach możecie też przeczytać na portalu Idealna.


Znacie peelingi BodyBoom? Czy też Was zachwyciły?
Czytaj dalej »