Innisfree – dawno nie było tej marki na blogu, a jak
wiecie bardzo ją lubię:) Najnowsza seria Innisfree
Jeju Cherry Blossom skutecznie mnie skusiła i dziś opowiem czy wybrane
przeze mnie trio spełniło moje oczekiwania;)
Innisfree Jeju Cherry Blossom
W
skład nowej linii kosmetyków Innisfree aktualnie wchodzą 4 produkty – nawilżający krem-żel, krem rozjaśniający, lotion przeciwzapalny i tonik przeciwzapalny. Przez kilka
tygodni moja pielęgnacja opierała się m.in. na 3 produktach z tej linii.
Kosmetyki Jeju Cherry Blossom przeznaczone są do każdego typu cery. Posiadają
one działanie rewitalizujące, rozświetlające, nawilżające oraz przeciwzapalne. Cała
seria przyodziana została w przyjemne dla oka różowe opakowania. Ja co prawda
nie przepadam za różem, ale np. w przypadku kosmetyków i raz na jakiś czas na
paznokciach nawet go lubię;)
Innisfree Jeju Cherry Blossom Skin
Jest to tonik przeciwzapalny, który ma za
zadanie łagodzić podrażnioną i zaczerwienioną skórę. Dodatkowo posiada
delikatne właściwości nawadniające i rozjaśniające.
Skład: Water, Propanediol, Niacinamide,
Glycerin, Betaine, 1,2-Hexanediol, PPG-13-Decyltetradeceth-24,
Octyldodeceth-16, Caprylic/Capric Triglyceride, Glyceryl Caprylate, Disodium
EDTA, Ethylhexylglycerin, Perfume, Prunus Yedoensis Leaf Extract(40ppm),
Tocopherol
Tonik
występuje w różowej 200ml butelce z jasną nakrętką, w takie subtelne kropeczki
niczym z nagrobków;) Przy koreańskich tonerach często występuje problem zbyt
wąskiego otworu, utrudniającego szybkie wylanie produktu na wacik;) Niejeden
raz spotkałam się z tym również w przypadku Innisfree, więc często musiałam
zdejmować osłonkę, maksymalnie poszerzając tym samym wylot;) Ale akurat tutaj
obyło się bez majsterkowania;) Dozuje się dobrze. Trzeba jedynie nieco bardziej
energicznie stuknąć o wacik;) Toner posiada wodnistą konsystencję bez krzty
lepkości tudzież żelowości. Natychmiast wnika w skórę, błyskawicznie
przygotowując ją na kolejne etapy pielęgnacji;) Zapach jest bardzo łagodny i
przyjemny. Choć nie przypomina produktów pachnących kwiatem wiśni. W mojej
pielęgnacji tonik występuje zawsze dwa razy dziennie. Bez niego właściwie „nie
potrafię” komfortowo nałożyć esencji, serum i kremu:) To dla mnie absolutna
podstawa. Oczywiście zaraz po demakijażu i oczyszczaniu. Innisfree Jeju Cherry
Blossom Skin jest bardzo łagodny dla mojej delikatnej cery. Nie piecze, nie
szczypie. Odświeża, lekko nawilża i koi skórę. Idealny do codziennego
stosowania.
Innisfree Jeju
Cherry Blossom Lotion
Według producenta lotion posiada właściwości
lecznicze i przeciwzapalne. Może być pomocny w przypadku podrażnień,
zaczerwienienia, a nawet trądziku i przebarwień.
Skład: Water, Butylene Glycol, Glycerin, Methyl
Trimethicone, Dicaprylyl Ether, Niacinamide, Betaine, Cetyl Ethylhexanoate,
Hydrogenated Poly(C6-14 Olefin), 1,2-Hexanediol, Glyceryl Polymethacrylate,
Glyceryl Stearate Citrate, C14-22 Alcohols, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP
Copolymer, Polymethylsilsesquioxane, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium
Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Arachidyl Alcohol, Stearic Acid, Glyceryl
Stearate, Shea Butter, Perfume, Palmitic Acid, Behenyl Alcohol, Glyceryl
Caprylate, C12-20 Alkyl Glucoside, Arachidyl Glucoside, Ethylhexylglycerin, Disodium
EDTA, Propanediol, Sorbitan Isostearate, Myristic Acid, Prunus Yedoensis Leaf
Extract(40ppm), Lauric Acid, Tocopherol, Glycine Soja (Soybean) Oil
Lotion
opakowany został w odkręcaną 100ml tubkę. Kosmetyk posiada jasną barwę i
konsystencję lekkiej emulsji:) Zapaszek jest utrzymany w tej samej nucie, co
tonik, ale wyczuwam w nim dodatkowo taką lekko apteczną woń (ja akurat lubię
takie klimaty;)). Zapach sam w sobie nie kojarzy mi się typowo z kwiatem wiśni,
ponieważ inne znane mi produkty o takim aromacie pachniały inaczej, ale jest
naprawdę miły dla noska. Subtelny, kobiecy, lekko kwiatowy i odrobinkę pudrowy
(?), ale jednocześnie dobrze wyważony. Na pewno nie zmęczy wrażliwców;) Jeśli
chodzi o sam produkt to miałam go sobie darować i poprzestać na samym kremie.
Ale mając w pamięci swe zadowolenie z lotionu esencji 2w1 z serii Green Tea, nie mogłam sobie odmówić tej
przyjemności. Podejrzewałam, bowiem, że formuła i działanie będą zbliżone;) Nie
chwaląc się, dobrze zrobiłam:) Lotion jest bardzo komfortowy w użyciu. W
widoczny sposób odżywia, regeneruje i witalizuje cerę. Ma też dobre właściwości
nawilżające i jest odpowiedni do wrażliwej cery. Ja jak to ja, wdrożyłam go w
ramach swojej pielęgnacji wieloetapowej. Ale dobra wiadomość dla minimalistów
jest taka, że lotion jest na tyle specyficzny, iż bez problemu może zastąpić
krem. Chyba, że np. nie będzie Wam odpowiadał skład lub coś innego.
Pamiętajcie, że ja nikomu kosmetyków nie wmuszam, opisuję przede wszystkim
swoje wrażenia;) Ze względu na swoją formułę jest nawet treściwszy od kremu,
ale jednocześnie pozostawia po sobie naturalne satynowe wykończenie. Bez efektu
świecenia, ale też nie ma nadmiernego zmatowienia. Jeśli więc nie jesteście
fankami złożonej pielęgnacji albo po prostu po całym intensywnym dniu padacie z
nóg i czujecie wszechogarniającą niemoc, to jak najbardziej oczyszczanie i
lotion wystarczą:)
Innisfree Jeju
Cherry Blossom Jelly Cream
Jest to krem nawilżający o żelowo-wodnistej
konsystencji. Ma on doskonale nawadniać suchą i matową skórę bez efektu
klejenia się. Dodatkowo posiada właściwości przeciwzapalne przeciwdziałające
zaczerwienieniom cery. Zapewnia skórze rewitalizację i blask.
Skład: Water, Dipropylene Glycol, Niacinamide, Betaine,
1,2-Hexanediol, Carbomer, Tromethamine, Perfume, Ammonium
Acryloyldimethyltaurate/Beheneth-25 Methacrylate Crosspolymer, Disodium EDTA,
Ethylhexylglycerin, Propanediol, Prunus Yedoensis Leaf Extract(40ppm),
Tocopherol
Jelly
Cream z serii Cherry Blossom marki Innisfree opakowany został w różowy słoiczek
o standardowej pojemności 50ml. Ze wszystkich kosmetyków Cherry Blossom
opakowanie żelowo-wodnego kremu podoba mi się najmocniej;) Na zdjęciach też
wyszło najbardziej przyzwoicie;) Jak już zdążyłam wspomnieć, kremik posiada
żelowo-wodną konsystencję. W opakowaniu wygląda jak przezroczysta galareta.
Formuła nie jest jednak z tych samo-wygładzających się;) Owa galaretka jest
ultra-lekka i doskonale się rozprowadza, sprawiając jednocześnie, że skóra
staje się wilgotna. Krem posiada również delikatne właściwości chłodzące, co
może być pomocne w przypadku wystąpienia podrażnień;) Kosmetyk wchłania się
bardzo dobrze. Jeśli nałożymy wcześniej np. serum i lotion, sprawia, że całość
staje się lżejsza i zupełnie nie czujemy na sobie tych wszystkich warstw;) Jeśli
jednak chcielibyśmy stosować sam ten krem to w przeciwieństwie do lotionu, może
to być ciut za mało. Choć w przypadku cery tłustej podczas upałów mogłoby być
całkiem dobrym rozwiązaniem. Dla mojej mieszanej, delikatnej i lubującej się w
złożonej pielęgnacji twarzy to byłoby troszkę za skromnie:) Zapach kremu jest w
tej samej nucie, co pozostałe dwa produkty, choć w mojej ocenie
najprzyjemniejszy:) Krem jest bardzo delikatny i leciutki. Nie klei się i nie
podrażnia. Przyjemnie koi i lekko chłodzi cerę przez kilka chwil po nałożeniu.
Dobrze współpracuje z makijażem. I co dla mnie ważne – nie łuszczy się i nie
roluje. Nie należy jednak do wydajnych. Kilka dni temu pokazywałam Wam zresztą
jego denko na Insta Story;) Ale jeśli mam być szczera – słaba wydajność to u
mnie nic nowego;) Zwłaszcza, że kosmetyki do pielęgnacji twarzy stosuję też na
szyję i dekolt.
Podsumowując
działanie całej serii, nie jestem w stanie ocenić wszystkiego, co obiecuje
Innisfree. Wszak nie posiadam przebarwień czy trądziku, zaczerwienienie twarzy
przytrafia mi się rzadko, a podczas stosowania nie występowały u mnie stany
zapalne. Niemniej seria bardzo dobrze zaopiekowała się moją delikatną (jak ja
to mówię szlachecką twarzą:P) dodając jej zdrowego blasku, nawilżenia, gładkości
i miękkości, zapewniając jednocześnie dużą przyjemność stosowania dzięki
łagodnym formułom. Według mnie seria w sam raz na zbliżające się lato i
odpowiednia do każdego rodzaju cery. Trzeba tylko dopasować produkty i
zdecydować czy np. wystarczy nam sam toner i lotion, całe trio, czy może sam
krem. Jak wspomniałam na początku, w linii znajduje się jeszcze krem
rozjaśniający, na który sama się nie zdecydowałam. Mógłby być dobrym wyborem w
przypadku cery suchej i skłonnej do przebarwień.
Nowa
seria Innisfree Jeju Cherry Blossom
od ładnych kilku tygodni jest już dostępna na Jolse. Często są promocje na tą markę, akurat do wczoraj było -30% i pewnie niedługo się powtórzy.
Znacie nową serię Innisfree z kwiatem
wiśni? Miałaby szansę się u Was sprawdzić? Jaki krem ostatnio zużyłyście?;)