wtorek, 30 września 2014

Medispirant antyperspirant żel pod prysznic czy działa?

Witajcie!
Kiedy tylko zobaczyłam reklamę antyperspiracyjnego żelu pod prysznic pomyślałam, że właśnie na to czekałam! Moje ciało nie poci się nadmiernie, ale jest jedna strefa na przestrzeni której pocę się bardziej niż bym chciała. Dzieje się tak głównie w sytuacjach stresu, podczas upałów lub gdy wejdę z zimnego pomieszczenia do ciepłego. Wtedy moje plecy niejednokrotnie zalewa mała fontanna;) Nie bardzo wiedziałam co z tym fantem zrobić. Nie wysmaruję się przecież cała antyperspirantem, ponieważ po dłuższym czasie takich eksperymentów moja skóra stałaby się przesuszona. W końcu z pomocą przyszedł mi Medispirant w żelu pod prysznic. Nie wiedziałam czy pomoże, ale grzechem byłoby nie spróbować.





Opis producenta
Skład
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Zinc Coceth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Capryl/Capramidopropyl Betaine, Aluminum chlorohydrate, Aluminum Lactate, Sodium Caprylol Glutamate, PEG-4 Rapeseedamide, Parfum, Benzyl Alcohol/Methylchloroisothiazolinone/Methylisothiazolinone
Wskazania
Preparat przeznaczony do codziennego stosowania, zapewnia długotrwałe uczucie świeżości, pozostawiając skórę miękką i aksamitną w dotyku. Działa antybakteryjnie, eliminuje problem pocenia się na całym ciele
Działanie
Żel zmniejsza aktywność gruczołów potowych, co przy regularnym stosowaniu eliminuje wydzielanie potu na całej powierzchni ciała. Dzięki zawartym w składzie jonom cynku, działa antybakteryjnie i tworzy barierę przed powstawaniem nieprzyjemnego zapachu potu.
Dawkowanie
Żel nałożyć na wilgotne ciało, masować kolistymi ruchami aż do momentu powstania piany. Pozostawić na chwilę na skórze, następnie dokładnie spłukać. Przeznaczony dla osób dorosłych.


Moja opinia
Żel mieści się w zwykłej białej tubce zawierającej jedynie 180ml produktu. Myślę, że przy stosowaniu na całe ciało wystarczyłby na 2-3 tygodnie. Ja jednak stosowałam go tylko na plecy (nie widziałam potrzeby aby używać go na całe ciało) więc wystarczył mi na ok. 3,5 miesiąca. Zapach Medispirantu jest taki bezpłciowy, ani brzydki ani ładny, niedrażniący. Skład nie jest zbyt przyjazny, ale przy tego typu produkcie ciężko spodziewać się łagodnego składu. Nie wysuszył ani nie podrażnił mojej skóry.

Żel nakładałam na wilgotne plecy i spieniałam po czym zostawiałam go na ok. 1-2 minuty żeby wgryzł się w skórę (żartuję). W międzyczasie myłam resztę ciała innym żelem.

Na początku stosowania miałam wrażenie, że żel działa jak chce. Czasem jest skuteczny, a czasem nie. Podczas stosowania czytałam opinie innych osób, które często nie były szczególnie zadowolone (wtedy ja również nie byłam jeszcze przekonana co do jego działania). Jednak jest pewna rzecz, która różni recenzje tych osób od mojej. Większość z tych osób używało żelu na całe ciało co za tym idzie produkt wystarczał im na krótko i tym samym nie mieli możliwości oceny działania po dłuższym czasie stosowania. Ja używałam Medispirantu miejscowo przez ok.3,5 miesiąca. Jest różnica, prawda? Po ok. 1,5-2 miesiącach stosowania zauważyłam, że produkt jednak działa. W okresie letnim często się opalam. Za zwyczaj kiedy wygrzewam się na słońcu moje plecy ociekają potem. Tym razem mimo upałów plecy nie pociły się nadmiernie. Zaliczyłam również kilka stresujących sytuacji, również nie dałam plamy;) Wcześniej zdarzało mi się też pocić w nocy, po dłuższym czasie stosowania żelu nie budzę się spocona na plecach. Aktualnie nie używam już Medispirantu od kilku dni. Na razie problem nie powrócił, jednak zamierzam kupić kolejne opakowanie tak profilaktycznie:)
Podsumowując na mnie Medispirant zadziałał, ale jak widać, żeby zadziałał potrzebna jest konsekwencja i długotrwałe stosowanie inaczej kiepsko to widzę;) Nie wiem jednak czy pomoże przy bardzo silnej nadpotliwości. Moją nadpotliwość nazwałabym bowiem niespecyficzną. Za żel zapłaciłam 10zł, jednak cena zależna jest od apteki.

Mam nadzieję, że recenzja okaże się przydatna dla tych osób, które będą szukały informacji o tym produkcie. 

Edit. czerwiec 2016r po niespełna dwóch latach od zakończenia używania Medispirantu zaczęłam odnosić wrażenie, że problem nadpotliwości pleców powraca więc kupiłam drugą w życiu tubkę. Niemniej dwa lata bez żadnego problemu to i tak rewelacyjny wynik:) 

Czytaj dalej »

niedziela, 28 września 2014

Ulubieńcy września!

Cześć Dziewczyny!

We wrześniu miałam delikatny problem z wyborem ulubieńców, ponieważ wiele produktów przypadło mi do gustu. Bez sensu jednak pisać o wszystkich. Dlatego starałam się jak najbardziej zawęzić grono wrześniowych ulubieńców i oczywiście wybrać spośród nowości;) O każdym z tych produktów napiszę recenzję, więc dziś zapraszam jedynie na krótki przegląd.

Makijaż

Tutaj jedynym i niekwestionowanym ulubieńcem stał się Modelator Provoke z edycji limitowanej. Długo zastanawiałam się nad zakupem, ale w końcu uległam;) Od dnia zakupu towarzyszy mi codziennie. Najbardziej przypadł mi do gustu róż. Rozświetlacz mógłby być nieco ciemniejszy i bardziej złocisty, ale poza tym nie mam zastrzeżeń. Opakowanie jest bardzo eleganckie i również zasługuje na pochwałę.

 Pielęgnacja

W moim zestawieniu nie mogło zabraknąć świetnej pomadki do ust marki Caudalie. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z tą firmą i to chyba błąd;) Zaczynając od wad pomadka jest droga (koszt w aptekach stacjonarnych to 22-23zł) i mało wydajna. Pomijając te dwie znaczące wady produkt spisuje się znakomicie. Ładnie wygląda na ustach, bardzo szybko je nawilża i regeneruje. Na uwagę zasługuje również dobry skład. Aktualnie zostało mi już jej bardzo mało. Możliwe, że wrócę do niej zimą.

Moje serce, a może usta? Skradł również peeling do ust Full Mellow Candy Floss, który pachnie i smakuje (tak, tak peeling jest jadalny!) jak guma balonowa. Przypomina mi gumę Orbit dla dzieci:) Oprócz tego świetnie wygładza usta co jest bardzo ważne dla osoby takiej jak ja czyt. mającej fioła na punkcie pielęgnacji ust:)

Moje rączki polubiły żurawinową maskę do rąk Organique. Używam jej zamiennie z kremem do rąk Balea Urea. Maska działa u mnie natychmiastowo, a efekt jest długotrwały. Dodatkowo pachnie bardzo przyjemnie, a ja jestem w tej kwestii wybredna:)
Porwała mnie też płukanka octowa z malin marki Yves Rocher. Może nie ze względu na działanie, gdyż płukanka jedynie nabłyszcza włosy, ale ze względu na zapach. Płukanka pachnie cudnie! Te momenty pod prysznicem są nieocenione;) Dla tych chwil warto się myć (hihi).

We wrześniu odnowiłam sezon kominkowy, a moim ulubieńcem stał się wosk Yankee Candle Black Plum Blossom:) Jest to dla mnie subtelna, a zarazem wytworna woń;)

Co we wrześniu Was urzekło?
Czytaj dalej »

sobota, 27 września 2014

Nuxe Reve de Miel balsam do ust – odkrycie czy nie?

Witajcie!

Produkty Nuxe nigdy specjalnie mnie nie kusiły. Kilka lat temu przetestowałam część asortymentu i w większości przypadków bardzo przeszkadzały mi mocne zapachy tych kosmetyków. Słynnego balsamu do ust właściwie nie miałam zamiaru kupić, ponieważ byłam pewna, że jego zapach również okaże się dla mnie utrapieniem. Jednak jak już wiecie jestem wielką fanką wszelkich smarowideł do ust, smaruję nałogowo więc prędzej czy później musiało dojść do zakupu;) Nie było to takie łatwe, ponieważ nie udało mi się go dostać w żadnej aptece stacjonarnej. Ostatecznie jednak balsam upolowałam w jednej z aptek internetowych:) Czy było warto zmierzyć się z legendą?


Opis producenta

Regenerujący odżywczy balsam do ust o aksamitnej i smakowitej konsystencji przywraca jędrność i przynosi ulgę przesuszonej oraz spierzchniętej skórze warg. Iście „kultowy” kosmetyk: co 28 sekund ktoś na świecie kupuje nasz balsam do ust*! *Źródło: Sprzedaż w okresie od listopada 2009 do października 2010 r.
Moja opinia
Opakowanie
Elegancko prezentujący się, choć ciężki i toporny szklany słoiczek zawierający 15g produktu. Ze względu na słoiczkową formę balsam nakładam pędzelkiem, tak jest najwygodniej.




Konsystencja i zapach

Konsystencja jest nietypowa, gęsta i treściwa. Nie spotkałam się z czymś takim w żadnym innym balsamie. Zapach okazał się delikatny i bardzo przyjemny wyczuwam w nim cytrusowe nuty z delikatną nutką miodu. Bardzo go polubiłam.

Działanie

Balsamu zaczęłam używać na początku sierpnia. Aplikowałam go głównie wieczorami i na noc, nakładając grubszą warstwę. Po nałożeniu balsam przez długi czas jest wyczuwalny na ustach, utrzymuje się na ustach przez całą noc. Niestety miodek daje matowe wykończenie, a ja jestem zwolenniczką lekkiego połysku.  Bardzo wysoko postawiłam poprzeczkę temu balsamowi. W końcu miał być wielkim hitem! Czy zatem się sprawdził? I tak i nie. Według mnie to dobry produkt, ale nie AŻ TAK dobry. Jego działanie porównałabym do plastra ochronnego – działa kiedy mam go na ustach. Gdy już z nich zniknie pozostaje lekkie nawilżenie. Nie czuję natomiast dogłębnej regeneracji. Co więcej w moim przypadku nie był to balsam działający od pierwszego użycia. Na zadowalający efekt musiałam czekać ok. 1,5 tygodnia. Lepiej spisywały się u mnie sztyfty, których używałam w ciągu dnia. Podsumowując nie jest to zły produkt, przy dłuższym stosowaniu przynosi efekty. Jednak znam równie dobre lub lepsze. Nie jest więc dla mnie żadnym hitem. Mimo wszystko zakupu nie żałuję i nawet mam jeszcze jedno opakowanie w zapasie. Warto dodać, że uwagę zasługuje tutaj dobry skład i przyjemny zapach.


Wydajność

Aktualnie zużyłam już całkiem sporo balsamu. U mnie tego typu produkty zużywają się dość szybko. Czytałam jednak, że u wielu osób balsam wystarcza nawet na rok. Myślę, że przy codziennym stosowaniu wystarczyłby mi na ok. 5 miesięcy;) W praktyce wystarczy na dłużej, ponieważ teraz otworzyłam balsam Tisane. Koszt balsamu jest zależny od apteki. Ja kupiłam za ok. 34zł.


Niedawno Nuxe wypuścił edycję limitowaną tego balsamu dostępną w 3 rodzajach opakowań. Można go kupić np. tutaj.


*Zdjęcia z zewnątrz przedstawiają produkt z edycji limitowanej, a zdjęcia wewnątrz przedstawiają balsam dostępny w ciągłej sprzedaży (różnią się tylko opakowaniem).
Czytaj dalej »