poniedziałek, 15 maja 2023

Zamiennik Dior Addict Lip Glow? Espoir No-wear Glow Lip Balm!

W życiu piękne są tylko chwile. Ale najważniejsze żeby nie zabrakło… balsamów do ust😂 Zwykle sięgam po te bezbarwne, a ze szminkami mi nie po drodze🤪 Jednak jest jeszcze coś pomiędzy, czyli nawilżający balsam koloryzujący zapewniający efekt my lips, but better!😅 To opcja, dzięki której nie czuję się przebrana😎 Z produktów europejskich moim nr 1 od dekady jest Dior Addict Lip Glow, którego nie każdy lubi, chociażby za sprawą dodatku mentolu dającego efekt chłodzenia oraz cenę😉

Ostatnia wkrętka w k-dramy zaowocowała u mnie scrollowaniem apki Joom w której produktów do ust z Korei jest bez liku, a dostawa zawsze bezproblemowa (kod JOOMPL daje -10% na wszystko, możesz skorzystać też z kodu INSTAPL) Znalazłam tam sporo kosmetyków z potencjałem, a wśród nich Espoir No-wear Glow Lip Balm. To produkt, który mogę zarekomendować bez żenady, gdyż spełnił moje oczekiwania na tyle, że bez wahania kupiłabym kolejną sztukę za własne pieniądze👌🏼 


Wybrałam odcień, który wydał mi się najbardziej delikatny i naturalny - 01 Shell Pink. Ale do wyboru są jeszcze dwa inne. 

Opakowanie nie jest tak eleganckie, jak w przypadku Diora, ale też niczemu sobie. Poza tym zawiera 4,5g sztyftu, a Dior 3,2g😁 Tu rozmiar ma znaczenie😂 W przeciwieństwie do Diora nie zawiera mentolu i nie daje uczucia chłodzenia. I przyznam, że o ile w przypadku Diora mi to nie przeszkadzało to jednak brak efektów termicznych w Espoir oceniam na plus. Jego zapach jest subtelnie kwiatowo-owocowy i wyczuwalny jedynie w trakcie aplikacji. Balsam gładko sunie po ustach pozostawiając po sobie przejrzystą, różową poświatę. Po kilku chwilach usta nabierają subtelnego i świeżego różowego odcienia, który ładnie ożywia twarz, ale nie jest w żaden sposób nachalny. Dodatkowo balsam nie uwidacznia suchych skórek, ładnie nawilża, odżywia i nabłyszcza. Nie trzeba więc nakładać pod niego żadnej bazy w postaci innego balsamu. Klasyczne szminki zazwyczaj prędzej czy później robią mi na ustach Saharę, a tego mogę używać bez obaw. Powiedziałabym nawet, że nawilża lepiej niż niejeden balsam bezbarwny. Połączenie pielęgnacji z delikatnym kolorem to jest właśnie to💦🥰 Wygląda więc na to, że znalazłam koloryzujący balsam nawilżający może nie identyczny jak Dior, ale jednak stanowiący doskonałą i jednocześnie tańszą alternatywę z Korei. Kosmetyki Espoir znajdziesz u koreańskich sprzedawców na Joom.


Używasz szminek? A może tak jak ja preferujesz balsamy bezbarwne lub zapewniające delikatny kolor?

Współpraca reklamowa

Czytaj dalej »

poniedziałek, 8 maja 2023

Topmedica - nawilżenie i regeneracja twarzy z Topestetic!

Przez znaczną część roku przykładam ogromną uwagę do wspomagania naturalnych procesów regeneracji skóry poprzez odpowiednią pielęgnację. Całorocznie natomiast dbam o nawilżenie, bo jak ja to mówię - nawilżenie to nie wszystko, ale wszystko bez nawilżenia to nic;) Zawsze staram się mieć odpowiednio dobrane serum oraz krem. Przy wyborze regularnie podpowiadają mi kosmetolodzy Topestetic, którzy zawsze służą bezpłatna poradą w zakresie dbania o skórę:) Tym razem padło na duet hiszpańskiej marki Topmedica - Moisturaizing Serum oraz Regenerating Cream. Nazwy jak widać sugestywne i łatwe do zapamiętania:) Laboratoria Topmedica dysponują najnowocześniejszymi technologiami oraz ponad 30-letnim doświadczeniem. W wybranych formułach zastosowano technologię kapsułkowanej wody lub liposomów, które ułatwiają wnikanie substancji aktywnych. A jak przebiegło moje pierwsze spotkanie z marką Topmedica? Po kilku tygodniach stosowania serum nawilżającego oraz kremu regenerującego czas na werdykt!

Topmedica

Topmedica Moisturaizing Serum

 

Topmedica Moisturaizing Serum

Serum polecane jest dla każdego typu cery. W jego składzie znajduje się kwas hialuronowy o niskiej i wysokiej masie cząsteczkowej. Moisturizing Glucose Complex zapewnia skórze miękkość oraz ogranicza łuszczenie i swędzenie. Zaś technologia kapsułkowanej wody zamkniętej w fosfolipidach zapewnia nawilżenie w głębszych warstwach skóry. Ramnoza natomiast ogranicza powstawanie stanów zapalnych oraz przywraca skórze komfort.

 

Topmedica Moisturaizing Serum

Nawilżające serum Topmedica zamknięte zostało w białej butelce z dozownikiem typu airless. Pojemność opakowania to standardowe 30ml. Aspekt wizualny może nie zachwyca, ale nie można odmówić temu opakowaniu higieniczności i wygody. Serum posiada żelową konsystencję. Nie wodno-żelową, a właśnie typowo żelową. Bardziej zwartą. Jest przy tym lekkie, szybko się wchłania i nie pozostawia po sobie kleistej warstwy. Zawsze stosowałam je pod krem, ale pielęgnacyjne minimalistki z cerą tłustą mogą pokusić się o stosowanie solo lub bezpośrednio pod filtr. Serum jest praktycznie bezzapachowe. Przy bardzo wnikliwym wąchaniu można jedynie wyczuć subtelną medyczną nutkę, która nie utrzymuje się jednak na skórze. Jeśli czytasz mnie regularnie to na pewno wiesz, że kosmetyki bezwonne cenię sobie szczególnie. Dlatego również tutaj dodatkowy punkt dla Topmedica Moisturaizing Serum! Serum momentalnie znosi uczucie ściągnięcia, zmiękcza, wygładza i nawilża. Najlepiej sprawdziło mi się w pielęgnacji porannej ze względu na lekką formułę idealnie współpracującą z kremem oraz filtrem.

Topmedica Regenerating Cream

 

Topmedica Regenerating Cream

Krem regenerujący jest szczególnie rekomendowany cerom podrażnionym, przesuszonym i wymagającym ochrony. W jego składzie znajdują się m.in. fitosomy z wąkroty azjatyckiej oraz prebiotyki. Krem ma za zadanie odbudowywać warstwę naskórkową, koić podrażnienia, zmiękczać, regenerować i nawilżać.

Topmedica Regenerating Cream

Krem nawilżający podobnie jak serum umieszczono w białym, nieszczególnie wyróżniającym się opakowaniu z mechanizmem airless. Pojemność to standardowe 50ml. Pompka działa bez zarzutów. Produkt jest praktycznie bezzapachowy, z subtelnymi medycznymi niuansami, czyli identycznie jak wspomniane wyżej serum. To dla mnie oczywiście zaleta. Kosmetyk wyróżnia się konsystencją, która w moim odczuciu jest lekko nietypowa w dotyku:) Przypomina mi jeden z kremów koreańskich, którego miałam przyjemność używać parę lat temu. Krem jest lekki, ale owa formuła jednocześnie sprawia wrażenie ochronnego plastra otulającego skórę. Jest to szczególnie wyczuwalne podczas aplikacji. Po zastosowaniu przez parę minut czuć warstwę ochronną, a następnie krem wchłania się całkowicie. Mimo właściwości regenerujących w ogóle się nie błyszczy. Zapewnia naturalne pół-matowe wykończenie. Z tego względu razem z serum najlepiej sprawdził się w mojej porannej pielęgnacji. Zwłaszcza, że bez problemu można nałożyć na niego SPF. Bardzo przypadło mi do gustu to rozwiązanie, ponieważ zapewnia ono regenerację bez zbędnego obciążenia. Topmedica Regenerating Cream dobrze wspomaga regenerację skóry w ciągu dnia, co jest szczególnie mile widziane nazajutrz po zastosowaniu retinoidów albo kwasów. Dodatkowo zapewnia skórze miękkość i nawilżenie oraz przywraca jej odpowiedni komfort. Wspomaga również odbudowę uszkodzonej skóry, np. po rozdrapanej krostce;)

Kosmetyki Topmedica wraz z darmową dostawą znajdziesz w Topestetic.

Miałaś już okazję używać kosmetyków Topmedica? W jaki sposób dbasz o nawilżenie i regenerację cery?

 

Współpraca reklamowa

 

Czytaj dalej »

poniedziałek, 17 kwietnia 2023

Rituals The Fortune Lip Balm-Repair – przypadkowo poznany hit do pielęgnacji ust!

Niedawno było o pielęgnacji ust, więc starym zwyczajem pociągniemy temat dalej;) Rituals The Fortune Lip Balm-Repair znalazłam w kalendarzu adwentowym💙 Jego srebrne opakowanie z przyciskiem niczym w automatycznej parasolce spowodowało, że w pierwszym momencie moje zwoje nie połączyły, że to balsam do ust;) Miałam myśl w stylu - czo to? Zapalniczka w kalendarzu z kosmetykami?;) Ale bezrefleksyjne przyciśnięcie guziczka odsłoniło przede mną produkt do ust. No i fajnie! Pomyślałam jednak, że balsam może nie podołać moim kapryśnym ustom, więc nie nastawiałam się na zbyt wiele. Ale zaczęłam używać jeszcze w grudniu i niedługo potem podreptałam po kolejną sztukę. Bo cóż… okazało się, że to jest właśnie to! Dla mnie balsam okazał się genialny:)

 

Rituals The Fortune Lip Balm-Repair

Pomysłowe i zarazem dobrej jakości opakowanie z przyciskiem otwierającym produkt kryje w sobie 4,8g sztyftu, który przy intensywnym użytkowaniu starcza na ok. 4 tygodnie. Sztyft jest ścięty na prosto, ale ja w trakcie użytkowania zawsze sobie wyprofiluję po swojemu;) Balsam ma idealną konsystencję, która nie jest ani nadmiernie zbita ani zbyt miękka. Gładko sumie po ustach pozostawiając na nich połysk o średniej intensywności. Bezpośrednio po nałożeniu zapewnia orzeźwienie za sprawą eukaliptusa w składzie. Jego zapach jest eukaliptusowo-miętowy. Najlepiej wyczuwalny do paru minut po aplikacji, potem całkowicie traci na intensywności. O działaniu nie ma co się rozpisywać - świetnie nawilża, regeneruje wygładza i koi. O to właśnie chodziło! W dodatku pielęgnacyjna warstewka długo się utrzymuje na ustach. Na pewno będę do niego jeszcze wracać.

Znasz kosmetyki do ust Rituals? A może polecisz jakiś skuteczny balsam do ust?

 

Czytaj dalej »

czwartek, 6 kwietnia 2023

Trimay Lip Special Kit – koreański zestaw do pielęgnacji ust

Czego potrzeba do kompleksowej pielęgnacji ust?🤔 Przy dobrych wiatrach wystarczy odpowiedni balsam! A w przypadku wymagających ust pomocna będzie również maseczka, którą można nałożyć na całą noc lub w ciągu dnia, gdy pozostajemy w domu.

Moje usta są wymagające, a jednocześnie nie ukrywam, że lubię poznawać nowe produkty do ich pielęgnacji. Dlatego na początku roku do mojego koszyka na Joom trafił Lip Special Kit koreańskiej marki Trimay. Z uwagi na duży sentyment do maski Laneige regularnie sprawdzam inne propozycje rodem z Korei. A nuż pojawi się coś lepszego od pierwowzoru. A jak było w tym przypadku? Czy zestaw zapewnił mi kompleksową pielęgnację? Nie do końca😅

Trimay Cera-Collagen Bubble Peeling Lip Mask

Peelingi do ust nie są konieczne, ponieważ skóra ust sama w sobie złuszcza się dość szybko. Moje dodatkowo łuszczą się gdy pojawiają się u mnie afty. Raz na jakiś czas można jednak użyć w ramach głębszego oczyszczania. Zwłaszcza gdy często sięgamy po pomadki kolorowe. Ten produkt ma żółtą barwę i działa na zasadzie maski bąbelkującej, czyli po aplikacji na powierzchni ust wytwarza się pianka powodująca uczucie mrowienia. Specyfik złuszcza i wygładza, ale w przeciwieństwie do treściwszych peelingów do ust nie zapewnia żadnej pielęgnacji. Po użyciu usta są ściągnięte i potrzebują balsamu jak tlenu;)

 


Trimay Volufiline Deep Volume Lip Balm

Ma żelową konsystencję i pachnie jak jogurt brzoskwiniowy. Sprawia, że usta wyglądają na pełniejsze oraz zapewnia im piękny połysk. Pielęgnuje przeciętnie. Gdy mam go na ustach, są zaopiekowane. Ale po zmyciu występuje delikatne uczucie napięcia i niedobór nawilżenia. Dlatego traktuje go typowo jako błyszczyk.

 

Trimay Volufiline 3D Lip Sleeping Pack

I wreszcie całonocna maska do ust, czyli produkt, który trochę obronił to trio:) Maska posiada przyjemną, odżywczą konsystencję, która jednocześnie nie jest tłusta. Pachnie mieszanką owoców, w której zdaje się dominować grejpfrut. A jednocześnie jej zapach trochę przypomina mi Super Serum z Nuxe. Maska nadaje ustom ładny połysk, a nałożona na noc otula je pielęgnującą warstewką aż do rana. Z tej działania jestem zadowolona. Stosowana regularnie skutecznie wygładza, nawilża i regeneruje usta. Każdy z produktów można kupić również osobno i tutaj polecam właśnie maskę. Do maski dołączono zwykłą, plastikową szpatułkę.


Znasz kosmetyki marki Trimay? Sięgasz po zestawy do pielęgnacji ust? Jaki produkt Cię ostatnio rozczarował?

Współpraca reklamowa

Czytaj dalej »

czwartek, 30 marca 2023

Mesoestetic Anti-Stress Face Mask - Pozabiegowa maska regenerująca z Topestetic!

Ostatni rok był dla mnie męczący pod względem diagnostycznym, a ten jest jeszcze atrakcyjniejszy;) Nic nie wywołuje u mnie takiego wewnętrznego napięcia, jak placówki medyczne;) Na szczęście „odstresować” skórę jest zdecydowanie łatwiej:) Wiem, bo od jakiegoś czasu korzystam z Anti-Stress Mask marki Mesoestetic  z polecenia kosmetologa Topestetic. To nie pierwsze moje spotkanie z kosmetykami tej innowacyjnej hiszpańskiej firmy, więc od początku liczyłam na pozytywne efekty stosowania! A jak wyszło w praktyce?

Mesoestetic Anti-Stress Face Mask

Maseczka szczególnie dedykowana jest cerom wrażliwym oraz skłonnym do podrażnień. Jej zadaniem jest zapewnienie natychmiastowego uczucia ukojenia oraz uspokojenia uszkodzonej skóry. W składzie maseczki znajduje się m.in aloes, nagietek i rumianek, które posiadają silne właściwości kojące oraz wspierają odbudowę bariery skórnej.

Maseczka Mesoestetic Anti-Stress Face Mask umieszczona została w dość prostej, białej tubce z wygodnym zamykaniem pozwalającym łatwo utrzymać opakowanie w czystości. Pojemność to aż 100ml, które należy zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia.

Jak stosować Anti-Stress Face Mask? Maskę można nałożyć cienką warstwą na 20min., a następnie zdjąć nadmiar wacikiem lub zaaplikować na całą noc. Maska posiada „medyczny” zapach, który mi akurat bardzo odpowiada i działa wręcz kojąco na zmysły:)

Kosmetyk posiada kremowo-żelową konsystencję, która bardzo dobrze się rozprowadza. Po aplikacji przez kilka minut trochę się lepi, więc warto chwilę odczekać przed pójściem spać;) Nie ma wtedy obaw, że przykleimy się do poduszki. Bezpośrednio po nałożeniu odczuwalne jest również lekkie mrowienie i chłodzenie skóry typowe dla produktów kojących.

Pozabiegowa maska regenerująca Mesoestetic przeznaczona dla cer wrażliwych i skłonnych do podrażnień. Zabiegów wprawdzie żadnych nie robiłam, ale to nic! Warto sięgnąć po taki produkt, ponieważ działa intensywniej niż te „zwykłe”, przez co przynosi długotrwałe efekty. Po użyciu skóra wygląda na wypoczętą. Produkt zapewnia jej intensywne ukojenie, wygładzenie i nawilżenie:) Efekt wow, a do tego maska jest wydajna! Świetny wybór podczas stosowania retinoidów i kwasów, przy których dbałość o regenerację, nawilżenie i barierę lipidową to podstawa.

Markę Mesoestetic znajdziesz w Topestetic, gdzie wysyłka jest zawsze bezpłatna i błyskawiczna. Dodatkowo możesz liczyć na darmowe porady kosmetologów oraz próbki kosmetyków.

Miałaś już do czynienia z hiszpańską marką Mesoestetic? Sięgasz po maseczki o działaniu regenerującym?

Współpraca reklamowa

Czytaj dalej »

czwartek, 23 lutego 2023

Dermomedica Lipid Control And Snail Foam Cleanser - dwuetapowe oczyszczanie cery z Topestetic!

Wiele razy wspominałam o tym, jak ważne jest dokładne oczyszczanie cery. Pielęgnacja rozpoczyna się już na tym etapie i jej skuteczność w dużej mierze zależy właśnie od niego. Rano wystarczy żel lub pianka, choć niektóre posiadaczki wyjątkowo suchych i wrażliwych cer preferują olejek albo emulsję również o poranku. Wieczorem warto postawić na dwuetapowe oczyszczanie nawet, gdy nie miałaś makijażu. Dlaczego? Taki sposób oczyszczania cery pozwala na dokładne usunięcie kremu z filtrem oraz wszelkich zanieczyszczeń, które zebrały się na niej w ciągu dnia (brud, kurz, a także tzw. czynniki środowiskowe). Wiem, że są osoby, których cery nie tolerują olejków lub nie znalazły jeszcze takiego, który by im odpowiadał. W pełni to rozumiem i mając na uwadze dwuetapowe oczyszczanie niekoniecznie myślę o olejku. Może to być masełko albo skuteczny płyn micelarny. Ważne żeby dobrze dopasować produkt do swoich potrzeb, a w tym mogą bezpłatnie pomóc kosmetolodzy z Topestetic:) Sama jestem zdania, że obecnie na rynku dostępne są komfortowe i niepogarszające stanu cery olejki do demakijażu. Dlatego przez ostatnie tygodnie używałam zestawu Dermomedica Lipid Control And Snail Foam Cleanser, który składa się z olejku oraz pianki.  Marka Dermomedica już kiedyś zaskoczyła mnie cudownym serum Gold EGF, więc z wielką przyjemnością wypróbowałam kolejne produkty. Jak zatem wypadł u mnie ten duet? Nie powinnam zdradzać od razu, ale... bezbłędnie!

Duo do oczyszczania skóry można kupić oddzielnie lub w formie zestawu. Zestaw jest świetnym wyborem, ponieważ wypada korzystniej cenowo. Dodatkowo idealnie nadaje się na prezent, a same produkty są bardzo starannie zapakowane i zabezpieczone.

Dermomedica Lipid Control Cleanser

Dermomedica Lipid Control And Snail Foam Cleanser
Olejek myjący Dermomedica to kosmeceutyk dedykowany do dwufazowego oczyszczania cery i stanowi pierwszy jego etap. Jest to szczególnie pomocne, gdy cera ma skłonność do przesuszenia i odwodnienia. Olejek oczyszcza nie tylko z makijażu i sebum, ale także z zanieczyszczeń środowiskowych związanych np. ze smogiem. Produkt przeznaczony jest do każdego rodzaju cery. Działa również przeciwzapalnie.

Dermomedica Lipid Control Cleanser, czyli olejek myjący umieszczony został w wyjątkowo zgrabnej i poręcznej buteleczce wyposażonej w sprawnie działającą pompkę. Pojemność to standardowe 150ml, a na zużycie mamy 12 miesięcy od otwarcia. 
Dermomedica Lipid Control Cleanser

Olejek jest bezbarwny i naprawdę lekki. Miałam wręcz wrażenie, że to najlżejszy tego typu produkt, z jakim miałam do czynienia. Jednocześnie nie jest na tyle rzadki żeby spływać z dłoni, więc aplikacja nie podnosi poziomu irytacji;) A jak wiadomo, wieczorem warto się wyciszyć i zrelaksować:)

Jak używać olejku? Wystarczy suchymi dłońmi rozprowadzić go po suchej skórze twarzy i szyi, łącznie z powiekami i ustami. Po ok. 2 minutowym masażu wystarczy dodać trochę wody i masować do wytworzenia emulsji. Na koniec dokładnie zmywamy wszystko ciepłą wodą. Olejek pachnie lawendą, więc dla zwolenników tej woni idealnie na wieczorne ukojenie zmysłów. Bardziej wrażliwym (tak, to ja;)) zapach ten również nie powinien przeszkadzać, gdyż jest łagodny i wyczuwalny jedynie do momentu zmycia produktu.  

Nie dość, że olejek jest lekki to jeszcze pięknie emulguje i dobrze radzi sobie z makijażem powiek, nie podrażniając przy tym moich wrażliwych oczu. Docelowo preferuję zmywanie makijażu powiek płynem micelarnym, ale mimo tego postanowiłam sprawdzić go również w tej roli. Z makijażem twarzy radzi sobie bardzo dobrze. Choć przyznaję, że nie stosuję ciężkich formuł. Z kremem z filtrem również. Choć żeby szczegółowo to sprawdzić potrzebna byłaby specjalna aparatura;) Po użyciu skóra jest miękka i gładka. Olejek nie podrażnia ani nie obciąża cery. Nie pozostawia po sobie tłustej warstwy. Ale oczywiście zawsze sięgałam po drugi etap, czyli piankę:) Produkt wzmacnia barierę hydrolipidową, co jest dla mnie szczególnie ważne podczas stosowania retinoidów. Według producenta regularne stosowanie ogranicza czopowaniu się łoju w ujściach gruczołów, a tym samym ogranicza powstawanie zaskórników. Przy jego lekkości, składzie i działaniu przeciwzapalnym jestem skłonna się pod tym podpisać. To jeden z tych produktów, który sprawdzi się nie tylko w przypadku cer suchych, wrażliwych i dojrzałych, ale także tłustych i mieszanych. Moja mieszana i zarazem delikatna skóra go pokochała:)

Dermomedica Snail Foam Cleanser

Dermomedica Snail Foam Cleanser
Pianka obfituje w takie substancje czynne, jak śluz ślimaka, prowitamina B5 i beta-glucan. Będzie doskonałym wyborem dla osób ze skórą wrażliwą, podrażnioną i uszkodzoną. Produkt nie tylko skutecznie oczyszcza skórę, ale także zapobiega odwodnieniu.

Pianka do oczyszczania skóry Dermomedica Snail Foam Cleanser umieszczona została w niebieskim opakowaniu ze sprawnie działającą pompką. Samo-spieniające się pianki należą do moich ulubionych produktów oczyszczających. Pojemność wynosi 150ml, a na zużycie mamy 12 miesięcy od momentu otwarcia.

Pianka jest bezzapachowa, co dla mnie zawsze stanowi zaletę i z reguły świadczy o łagodności. Tak jest też w tym przypadku:) Nie szukam bowiem agresywnych produktów oczyszczających, po których „skóra aż skrzypi”, a raczej delikatnych lecz skutecznych. Pianka posiada białą barwę i puszystą formułę. Nawet niepełna pompka wystarcza na dokładne umycie całej twarzy. Można ją stosować rano na zwilżoną skórę, jako jedyny kosmetyk oczyszczający i/lub wieczorem, jako produkt do drugiego etapu oczyszczania. Pianka Dermomedica posiada wszystko czego oczekuję od tego rodzaju produktu. Oczyszcza skutecznie, ale jednocześnie łagodnie, nie powodując przy tym uczucia ściągnięcia cery. Nie podrażnia i nie wysusza. Po użyciu skóra jest miękka i gładka. Dobrze oczyszczona cera lepiej chłonie substancje aktywne zawarte w serach i kremach. Ten etap pielęgnacji z marką Dermomedica to przyjemność:) 

Kosmetyki Dermomedica znajdziesz w Topestetic, gdzie dostawa i porady kosmetologów są zawsze bezpłatne. Do każdego zamówienia dodawane są także próbki kosmetyków.

Znasz markę Dermomedica? Stosujesz dwuetapowe oczyszczanie cery?

Współpraca reklamowa

Czytaj dalej »

środa, 1 lutego 2023

Kosmetyczne nowości styczeń 2023!

Miałam taką myśl żeby pokazać jeszcze ubiegłoroczne nowości, ale obejmowałoby to okres od kwietnia aż po grudzień, więc owe przedsięwzięcie jest nieco karkołomne;) Wszystkie zdjęcia mam, ponieważ robiłam je na bieżąco. Także wystarczy to tylko wkleić i opisać. Niemniej w związku z tym, że będzie tego sporo, poszłam na łatwiznę i póki co prezentuję nowości ze stycznia 2023. A potem troszkę się cofniemy;)

Nowości otwiera Joom i produkty rodem z Korei. Na Joom VAT dolicza się automatycznie w koszyku, więc nie trzeba się już martwić o dodatkowe opłaty przy odbiorze przesyłki. Z kodem JOOMPL lub INSTAPL masz -10% na wszystko (reklama). Tym razem przyciągnęła mnie marka Trimay. Zdecydowałam się na zestaw do ust, który idealnie nadaje się dla siebie lub na prezent. 3-stopniowy zestaw Trimay Lip Special Kit zawiera – Trimay Cera-Collagen Bubble Peeling Lip Mask, Trimay Volufiline Deep Volume Lip Balm i Trimay Volufiline 3D Lip Sleeping Pack. Oprócz tego postawiłam również na Trimay Peptid 28 Ampoule. Dawno nie używałam olejku do skórek, więc postanowiłam dać szansę temu z marki Wakemake. Ostatnią rzeczą jest krem pod oczy z kolagenem  It’s Skin Collagen Firming Eye Cream, który zachwalało mi kilka osób w wiadomościach na IG:) 

Na osobne zdjęcie załapał się box próbek i miniaturek kosmetyków koreańskich również od Joom.
 
Ze sklepu Topestetic dostałam zestaw do dwuetapowego oczyszczania twarzy Dermomedica Lipid Control and Snail Foam Cleanser zawierający piankę oraz olejek. Na pewno opowiem o nim więcej za jakiś czas:)
 
Od marki Nuxe przyjechało do mnie trio Merveillance Lift (krem na dzień, krem na noc i pod oczy), a także Super Serum 10, którego już kiedyś używałam. Nie pisałam wtedy recenzji, więc będzie okazja żeby to nadrobić:)
 
Pixi Beauty tym razem w ramach PR podesłało coś w moich kolorach, czyli kilka kosmetyków z linii Clarity. W ich składzie znajduje się m.in. kwas salicylowy, kwas glikolowy i fermenty. Na razie jednak żadnego z nich nie otwierałam;)
Od marki Garnier przyszło do mnie coś do włosów, czyli duet Botanic Therapy Oat Delicacy. Nie zabrakło także nowości do ciała w postaci odżywczego kremu z olejkiem z awokado i kwasem omega Garnier Body Superfood.

Ostatnie dwa zdjęcia to już w pełni moje zakupy. W Rituals najczęściej zamawiałam online w ich sklepie firmowym. Tym razem jednak chciałam kupić coś na prezent w salonie stacjonarnym, ponieważ akurat byłam w okolicy. Jesienią bardzo spodobała mi się pianka do mycia ciała Good Fortune i uznałam, że kupię też dwie pozostałe z edycji limitowanych, czyli Love i Happiness. Nie mogłam sobie też odmówić kolejnej sztuki balsamu do ust Rituals Fortune-Balm Repair. Pierwszą sztukę znalazłam w kalendarzu adwentowym tejże marki i nawet nie myślałam, że będzie tak dobry:) Antyperspirant w kremie Secret Natural Unscented, kupiony w Rossmannie to także moja kolejna sztuka. 
Na początku roku poczułam się jakoś marnie ze swoim odbiciem w lustrze i pomyślałam, że „nie pomoże puder, róż”, ale w sumie kilka duperelków z kolorówki nie zaszkodzi;) Większość z nich była z Hebe i na zamówienie czekałam aż 2 tygodnie. Najwięcej reprezentantów mam tutaj z Eveline Cosmetics, a zatem baza pod tusz Sexy Girl 2w1 Lash Booster&Primer, która dla odmiany jest czarna, Puder utrwalający z ametystowym pyłkiem Eveline Translucent Loose Setting Powder with Amethyst Dust i matująco-wygładzający puder mineralny Eveline Celebrities Beauty Natural Mattifying and Smooting Mineral Powder. Nigdy nie miałam pudru typowo pod oczy, więc postawiłam na Paese Puff Cloud. Podobnie było z mydełkiem do brwi i tutaj wybrałam Claresa Brow Soap.
 
Wygląda na to, że to już wszystkie moje styczniowe nowości. Daj znać co wpadło Ci w oko albo pochwal się jakie nowości zawitały do Ciebie w tym pierwszym miesiącu roku:) Zapraszam też na Instagram, bo tam jestem zdecydowanie częściej:)

Czytaj dalej »

poniedziałek, 16 stycznia 2023

Jan Marini Marini Physical Protectant Tinted SPF 45 – ochronny krem koloryzujący z Topestetic!

Rzadko sięgam po koloryzujące kremy z filtrem. Zwykle stawiam na te bezbarwne, ponieważ obietnica dopasowywania się do karnacji to niejednokrotnie piękna… bajka;) Wielokrotnie przejechałam się na takich zapewnieniach, ale zdarzały się też wyjątki od reguły. Dlatego nie skreślam tej kategorii zupełnie;) Do odważnych świat należy, więc patrząc na pozytywne opinie klientów sklepu Topestetic zaryzykowałam z Marini Physical Protectant Tinted SPF 45.


Marka Jan Marini dostępna w Topestetic budziła moją ciekawość już od dawna. Ten kalifornijski producent kosmetyków zasłynął dzięki zaawansowanej technologii transportu składników aktywnych i przełomowym recepturom produktowym. Firma ta jest pionierem w stosowaniu kwasu glikolowego w pielęgnacji skóry, a ponadto jako pierwsza zastosowała palmitynian askorbylu w produkcie kosmetycznym. Asortyment marki jest bardzo przemyślany i jestem pewna, że każdy znajdzie coś dla siebie! Sama również z przyjemnością sięgnęłabym po więcej:) Pora jednak na relację z mojego pierwszego spotkania z producentem, które miało swój początek w połowie grudnia.

Jan Marini Marini Physical Protectant Tinted SPF 45 – krem ochronny koloryzujący


Krem umieszczony został w białej tubce z wygodnym zamknięciem. Jej pojemność to 57g. Tubka jest na tyle poręczna, że bez problemu zmieści się w podróżnej kosmetyczce, czy nawet torebce.

Sam produkt posiada kremową, sprawnie rozprowadzającą się i niesmużącą konsystencję. Bezpośrednio po nałożeniu błyszczy, ale po wchłonięciu zyskuje bardzo naturalne, satynowe wykończenie. Nie wysusza oraz co szczególnie dla mnie istotne – nie bieli skóry.

Brak białej poświaty zawdzięczamy wysokiej mikronizacji tlenku cynku. Dodatkowo filtr posiada wodoodporną formułę, która utrzymuje się na skórze nawet do 80min. podczas kąpieli morskich lub intensywnego pocenia się skóry. W składzie kremu znajdują się filtry fizyczne, koenzym Q10 oraz zielona herbata.

Zapach kremu podczas aplikacji przypomina mi plastelinę;) Nie utrzymuje się on jednak na skórze:)

Odcień Marini Physical Protectant Tinted SPF 45 może wydawać się dość ciemny. Mi jednak przypadł do gustu wizualnie już po pierwszym wyciśnięciu na grzbiet dłoni i nie pomyliłam się. Wszak dopasowuje się bez problemu! Nie jest przy tym mocno kryjący ani ciężki. Spełnia bardziej funkcję upiększającej, lekko koloryzującej bazy pod makijaż, która subtelnie wyrównuje koloryt i świetnie współpracuje z minerałami. Krem idealnie stapia się z moją cerą, dzięki czemu zyskuję efekt „drugiej skóry”. Po wchłonięciu jest niewyczuwalny, niemal transparentny. Nie mam więc uczucia odciążenia, którego tak bardzo nie lubię. A zarazem twarz wygląda na bardziej wypoczętą. Zwykle nakładam na niego puder lub sypki podkład mineralny. 

Podobno dopasowuje się również do jasnych karnacji. Patrząc na moje zdjęcia konsystencji może wydawać się to wątpliwe i nie ręczę za to, gdyż moja cera nie należy do najjaśniejszych i sprawdziłam go tylko na sobie. Jednak na karcie produktu w Topesetic znajdziesz również zdjęcia i filmiki, na których zobaczysz konsystencję na jaśniejszej dłoni. Krem prezentuje się na niej zdecydowanie jaśniej. Doszłam więc do wniosku, że prawdopodobnie zaczyna się on dopasowywać do karnacji właścicielki już w momencie wyciśnięcia na dłoń;) W przypadku bardzo bladych cer, pełne dopasowanie może stać pod znakiem zapytania, ponieważ to trochę tak, jak z ubraniami „one size”;) Niby uniwersalne, ale jednak dla niektórych będą za duże, a dla innych za małe. Niemniej w przypadku karnacji jasnych, średnich i tych nieco ciemniejszych nie powinno być problemu ze stopieniem się ze skórą. Zwłaszcza, że nie jest to produkt, który kryje jak podkład czy krem BB.

Pomijając rozterki związane z odcieniem, największym atutem jest oczywiście wysoki SPF. U siebie spokojnie mogę nałożyć optymalną ilość zapewniającą ochronę skóry, więc ma to sens:) U każdego porcja ta będzie nieco inna zależnie od wielkości twarzy. W przypadku mojej drobnej twarzy według pomiarów jest to nieco ponad 0,5ml. 

Na koniec dnia warto pamiętać o dwuetapowym oczyszczaniu cery, ponieważ jest to szczególnie ważne podczas stosowania kremów zapewniających fotoprotekcję.

Markę Jan Marini znajdziesz w sklepie Topestetic. Wysyłka jest zawsze bezpłatna, a kosmetolodzy chętnie doradzą:)

Znasz produkty Jan Marini? Zdarza Ci się sięgać po filtry z dodatkiem koloru?

Współpraca reklamowa

Czytaj dalej »