Któregoś wrześniowego dnia
podczas wizyty w Sephorze moją uwagę zwróciła nowa kocia seria Tonymoly Cat’s Purrfect składająca się
z maseczki całonocnej, kremu do twarzy i sztyftu pod oczy. Oczy mi się
zaświeciły na ich widok, ale nie skusiłam się wtedy na żaden z produktów. Dość
szybko jednak koci krem lub maska pojawiły się na mojej wishliście i już
pierwszego dnia października po seansie w kinie nadrobiłam zaległości;) Kosmetyki
Tonymoly mają dość nierówną jakość. Jedne są tylko ładne i bez większych
fajerwerków, a inne zarówno ładne i skuteczne. A jak jest z kocim kremem na
dzień? Czego można się po nim spodziewać?
Tonymoly Cat’s Purrfect Day Cream
Według producenta jest to
kojąco-nawilżający krem na dzień, który ma zapewnić skórze super miękkość. Krem
zawiera aminokwasy pozyskane z kokonów jedwabników. Mają one za zadanie
wygładzać i odżywiać skórę twarzy.
Koci krem Tonymoly
otrzymujemy w przezroczystym kartoniku. Wewnątrz znajdziemy przeurocze, słodkie
aż do bólu opakowanie z milutkim białym kotkiem:) Z pewnością nie do każdego
będzie przemawiać takie opakowanie, ale we mnie obudziło dziecięcą radość;) Pojemność to standardowe
50ml, PAO 12 miesięcy. Po odkręceniu kociej główki napotkamy na dodatkowe
papierowe zabezpieczenie. Mamy więc pewność, że nikt nie otwierał produktu
przed nami.
Krem posiada konsystencję
typu „memory shape”, czyli taką „inteligentną”, samo-wygładzającą się lub jak
kto woli „pamiętającą” żeby wrócić do poprzedniego stanu. Podobny bajerek mamy np.
w masce Hada Labo Tokyo. Lubię tego
typu formuły, gdyż dzięki nim kosmetyk zawsze wygląda estetycznie. Sam krem
jest lekki/mokry i szybko się wchłania. Warto jednak pamiętać żeby po
rozsmarowaniu „przycisnąć” twarz dłońmi celem jeszcze lepszej absorpcji. U mnie fajnym patentem okazało się też stosowanie z urządzeniem do masażu twarzy. Dzięki
swojej nieobciążającej formule, krem stanowi idealną bazę pod makijaż.
Obojętnie czy to pod podkład czy jedynie sam puder:)
Zapach kremu jest bardzo
delikatny i nie ma w sobie nic zachwycającego. Wydaje mi się jakbym skądś już
go znała, choć nie jestem pewna skąd:) Po kilku dniach stosowania właściwie
przestałam go czuć. To dla mnie nawet plus bo przynajmniej nie męczy;) Zresztą
ja bardzo lubię pielęgnację twarzy o subtelnym zapachu.
Przejdźmy zatem do
działania. Szczerze mówiąc nie miałam względem tego kremu wygórowanych
oczekiwań. Kupiłam go bo był ładny i była promocja -20%. Akurat skończyła mi
się wtedy esencja Laneige, więc
postanowiłam zaryzykować i wypróbować;) Przyznaję, że Cat’s Purrfect z esencją
Laneige równać się nie może, ale to też jakby nie patrzeć inny profil
działania, więc nie ma sensu porównywać:) Prawdą jest, że rzeczywiście krem
zapewnia skórze miękkość i gładkość, a przy regularnym stosowaniu (ja zawsze
stosuję sumiennie, a nie tak jak niektórzy, że codziennie coś innego!) również odżywia. Parę razy miałam miejscowe przesuszenia na
policzkach i o dziwo krem dość szybko to ogarnął. Nie jest to produkt do zadań specjalnych,
ale jako pielęgnacja dzienna i baza pod makijaż sprawdza się naprawdę bez
szczególnych zarzutów. Nadaje się również do zastosowania na noc w połączeniu z czymś więcej, np. serum (ja mam Neogen White Truffle). Dodatkowo kocia postać skutecznie uprzyjemnia ten mały
poranny lub nawet wieczorny rytuał. Cena mogłaby być co prawda niższa jak na krem nawilżający, ale
nie powiem żebym żałowała:) Choć trzeba jeszcze zaznaczyć, że nie należy on do wydajnych, gdyż używam od początku miesiąca, a niewiele mi już zostało (pokażę potem na Insta Story). Ale tak jak wspomniałam, stosowałam go codziennie rano, a dodatkowo po ok. 2 tygodniach włączyłam również do wieczornej pielęgnacji.
Znacie
linię Tonymoly Cat’s Purrfect?