Cześć Dziewczyny!
Rok powoli zbliża się ku
końcowi. Podobno przed nadejściem Nowego Roku należy posprzątać więc czas na grudniowe denko;)
Moschino
I Love Love –
lubiłam ten zapach, miałam chyba dwukrotnie. Jest lekki i wesoły, a przy tym
nie drażniący. Na razie mam jeszcze parę innych zapachów więc póki co
odpoczywamy od siebie.
Mac
In Extreme Dimension
– (recenzja), ulubiony tusz w tym
roku. Miałam go od stycznia (po jakiś czasie zaczęłam używać zamiennie z
innym). Na pewno jeszcze się spotkamy.
Bielenda
winogrono czyli peeling z Biedronki
– recenzji nie będzie, ponieważ była recenzja
arbuza. Tutaj ciekawostka, po otwarciu zastałam jedynie połowę opakowania;)
Wersja winogronowa była jakaś bardziej tłusta/lepka i nieszczególnie przypadła
mi do gustu.
Auriga
Flavo C serum –
początkowo myślałam, że tak mała buteleczka nie wystarczy mi na długo, a jednak
wystarczyła na 3 miesiące czyli akurat tyle ile produkt jest ważny po
otwarciu:) Bardzo mi odpowiadało to serum.
Balea
żel Mango Mambo –
tak jak już wspominałam zostawiłam go sobie na smutne zimowe dni;) Lubiłam jego
zapach.
Caudalie
maska oczyszczająca
– dostałam próbki i na moje (nie?)szczęście zachwyciła mnie na tyle, że jeszcze w listopadzie
kupiłam pełnowymiarowe opakowanie.
Caudalie
Vinosource serum S.O.S
próbka– całkiem przyjemne lekkie serum,
może kiedyś kupię:)
Balea
bodylotion orzechy marula
– całkiem dobre działanie, ale zapach mnie nie zachwycił.
Pharmaceris
krem z 5% kwasem migdałowym
– byłam zadowolona:)
Yves
Rocher płukanka octowa z malin
– (recenzja) przy moich włosach
wystarczyła na 3 miesiące częstego stosowania, więc nie mogę narzekać. Na pewno
jeszcze kupię:) Szkoda tylko, że zapach nie zostaje na włosach.
John
Masters Organic nawilżająca pomadka do ust – strasznie łamliwa, więc na lato by się nie
nadawała, a działanie różne raz dobre raz słabsze. Jak na pomadkę w tej cenie
to zdecydowanie za mało. Ładnie wyglądała na ustach, ale nie wiem czy się
jeszcze spotkamy. Kiedyś o niej napiszę;)
Organique
serum lychee – (recenzja). Dobre, ale perfidnie
wydajne.
Liliputz
pianka morelowa –
lubię pianki Liliputz, ale ta była nieporozumieniem. Bardzo plastyczna, ale
sucha. Trudno było się nią umyć i rozprowadzić na ciele gdyż po prostu z niego
spadała. Najwyraźniej coś skopali;)
L’occitane
pomadka co ust z 10% masłem shea
– trochę mnie drażnił jej jakby mydlany zapach.
L’occitane
limonowy krem do rąk z masłem shea
– (recenzja) ładnie pachniał, ale nie wchłaniał się tak szybko jak migdał czy wiśnia. Nie
przeszkadzało mi to, ponieważ stosowałam na noc. Za to uważam, że ceny tych
kremów to mimo wszystko przegięcie. Nie jest niezastąpiony.
Decubal
pianka do mycia twarzy
– bardzo przyjemny produkt, dobrze radził sobie z oczyszczaniem. Zapewne
jeszcze u mnie zagości.
Caudalie
olejek do ciała próbka
– zapach może nie do końca mój, ale też nie jest drażniący. Działanie całkiem
przyjemne. Możliwe, że kiedyś go kupię.
The
Body Shop masło orzech brazylijski
– już kiedyś miałam, ale teraz formuła została zmieniona i zapach jest trochę
inny i b. delikatny w porównaniu z pozostałymi wersjami. Nie jest to
najszybciej wchłaniające się masło TBS. Zostawia warstewkę, ale mi to nie
przeszkadza, ponieważ stosuję na noc. W pełnej cenie bym go jednak nie kupiła;)
Uriage
woda termalna – (recenzja), bardzo lubiłam, ale teraz
mam wodę winogronową Caudalie więc póki co nie planuję powrotu:)
Balea
olejek pod prysznic
– działanie fajne, ale ten olejek niestety mi podśmierduje:/ Zostanę więc przy
pachnących żelach.
Yves Rocher peelingujący olejek do dłoni – peelingi do rąk wpisały się już na stałe do mojej pielęgnacji. Ten był ok, trochę inny niż pozostałe, których używałam, ale chyba bardziej byłam zadowolona z Eveline i Avon Planet Spa.
Caudalie Fleur de Vigne żel pod prysznic – kupiłam w zestawie z wodą zapachową. Żel niestety pachnie gorzej, wyczuwam w nim więcej trawiastych nut. Biorąc pod uwagę jego wysoką cenę niestety w kwestii właściwości nie wyróżnia się niczym szczególnym.
Palmers krem do rąk, łokci, kolan i stóp – byłam zadowolona, miał tylko jedną wadę – lekko mi brudził rękawiczki…
Uriage maska Aqua Precis – lubiłam ją, recenzja ukaże się za jakiś czas.
Joanna Oleje świata kokosowy balsam na suche miejsca – używałam na łokcie, kolana i stopy. Sprawdził się w tej roli.
Jak tam Wasze denka? I przy okazji jak tam wyprzedaże? Upolowaliście coś fajnego?:)
Yves Rocher peelingujący olejek do dłoni – peelingi do rąk wpisały się już na stałe do mojej pielęgnacji. Ten był ok, trochę inny niż pozostałe, których używałam, ale chyba bardziej byłam zadowolona z Eveline i Avon Planet Spa.
Caudalie Fleur de Vigne żel pod prysznic – kupiłam w zestawie z wodą zapachową. Żel niestety pachnie gorzej, wyczuwam w nim więcej trawiastych nut. Biorąc pod uwagę jego wysoką cenę niestety w kwestii właściwości nie wyróżnia się niczym szczególnym.
Palmers krem do rąk, łokci, kolan i stóp – byłam zadowolona, miał tylko jedną wadę – lekko mi brudził rękawiczki…
Uriage maska Aqua Precis – lubiłam ją, recenzja ukaże się za jakiś czas.
Joanna Oleje świata kokosowy balsam na suche miejsca – używałam na łokcie, kolana i stopy. Sprawdził się w tej roli.
Jak tam Wasze denka? I przy okazji jak tam wyprzedaże? Upolowaliście coś fajnego?:)
Szczęśliwego Nowego Roku i oby był lepszy niż poprzedni!:)