Olejek do demakijażu
już niemal na stałe wpisał się w moją pielęgnację twarzy. Dawniej podchodziłam
do tematu nieco sceptycznie, ale mnogość formuł, które miałam okazję poznać w
ciągu kilku ostatnich lat sprawiła, że już wiem, jakie olejki są najlepsze dla
mojej cery. Z roku na rok wybór jest coraz większy i to nie tylko wśród
kosmetyków koreańskich, bo i z polskich mam swojego ulubieńca. Dziś jednak o
tym jak się u mnie sprawdził koreański olejek do demakijażu Etude House Real Art Cleansing Oil Perfect.
Czy warto w niego zainwestować?
Etude House Real Art Cleansing Oil Perfect
Oczyszczający
olejek do demakijażu twarzy i oczu zawiera w swoim składzie ekstrakt z masła
shea, olej z nasion Meadowfoam oraz otrębów ryżowych. Doskonale radzi sobie z
oczyszczaniem twarzy ze wszelkich zanieczyszczeń i makijażu, pozostawiając ją
świeżą i gładką. Produkt przeznaczony jest do każdego rodzaju cery.
Olejek
do demakijażu Etude House mieści się w pomarańczowym opakowaniu o pojemności
185ml, czyli trochę powyżej standardu;) Pompka do produktu dołączona jest
osobno. Jest dość zwyczajna, ale nie zauważyłam żadnych problemów z nią
związanych. Nie można jej co prawda zablokować poprzez przekręcenie, ale mamy
dodatkową zdejmowaną osłonkę, która to umożliwia. Moją uwagę zwróciła za to
przednia etykieta. Stwierdziłam, że to olejek z Mona Lisą:P Tylko nie wiem o co
ona pyta w tej chmurce;)
Olejek
ma delikatną rzadką konsystencję oraz świeży lekko cytrusowy zapach, który nie
jest nachalny ani drażniący. Muszę przyznać, że początkowo miałam zamiar
wypróbować inny, bardziej ekskluzywny olejek, ale ten miał dobre opinie na
Jolse i ostatecznie postanowiłam zaryzykować:)
W
jego stosowaniu nie ma oczywiście nic trudnego. Olejek aplikujemy na suchą
twarz, a następnie wykonujemy masaż jednocześnie usuwając z niej makijaż i zanieczyszczenia.
Po tej czynności nakładamy niewielką ilość wody na dłoń i masujemy twarz aż
olej zmieni kolor na mleczny. Stosowanie olejku z emulgatorem jest o wiele
bardziej komfortowe niż w przypadku produktów, które go nie posiadają. Na
koniec wszystko to zmywamy letnią wodą. Olejek nie pozostawia po sobie tłustej
warstwy, a twarz po jego użyciu jest milutka w dotyku i dobrze nawilżona. Nie
ma uczucia niedomycia, ale ja zawsze stosuję dwuetapowe oczyszczanie, więc
kolejnym krokiem jest u mnie mycie twarzy żelem. Dawniej używałam olejków
jedynie do demakijażu twarzy, ale odkąd moja ściereczka do demakijażu oczu
zaczęła działać słabiej postanowiłam rozprawiać się z makijażem oczek najpierw
za pomocą olejku, a na koniec oczyszczając je jeszcze ściereczką dla pewności;)
Dodam jeszcze, że Real Art Cleansing Oil Perfect ma bardzo dobry poślizg. Tak
dobry, że raz wjechałam sobie palcem w oko;)
Z
usuwaniem makijażu twarzy olejek Etude House radzi sobie super i nie ma
trudności z niczym, czego bym używała. Jeśli zaś chodzi o oczy to niestety
pojawia się słynne uczucie mgły przed oczami. Konieczna jest więc nieco dłuższa
„oczu kąpiel” po skończonym demakijażu;) Dobrze sobie radzi z cieniami do
powiek, ale jeśli chodzi o tusze do rzęs to problem miałam jedynie ze zmyciem
Givenchy Volume Disturbia. Do jego usunięcia potrzebowałam nawet trzykrotnej
zabawy olejkiem. Pewnie dlatego, że jest to produkt o przedłużonej trwałości. Dlatego
podejrzewam, że przy typowo wodoodpornych mascarach również może iść nieco
opornie:) Na szczęście ja takich tuszów raczej nie używam, a wspomnianym
Givenchy umalowałam się tylko raz i oddałam siostrze, bo i tak jego szczoteczka
nie przypadła mi do gustu. Wadą jest więc dla mnie głównie wrażenie mgły przed
oczami po zmyciu makijażu z powiek, więc bardziej polecam do demakijażu twarzy. Sama po kilku użyciach do demakijażu oczu dalej stosowałam już tylko na twarz, a do oczy zmywałam innym kosmetykiem. Ale pomijając tą jedną kwestię z produktu
jestem zadowolona. Nie spowodował też u mnie problemów z cerą.
Etude
House Real Art Cleansing Oil Perfect dostępny jest na
Jolse.
Używacie olejków do demakijażu? Znacie
ten z Etude House?