poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Resibo Mastertouch Body Balm - glow niczym tafla!

Czy lubisz błyszczeć? U mnie na tym polu starcie dwóch przeciwstawnych osobowości;) Jedna lubi błyszczeć, druga woli pozostać w cieniu:) Ale już od czasów nastoletnich fascynował mnie jak ja to określam „efekt z teledysków”, czyli tak pięknie rozświetlona twarz i ciało, że aż wydaje się to nieosiągalne:) W filmach czy na fotografiach ogromną rolę gra możliwość obróbki i odpowiednie naświetlenie. W normalnych warunkach nie mamy tego do dyspozycji. Jak więc zabłysnąć szybko i skutecznie? Pozostają nam wszelkie produkty rozświetlające:) Tego lata miałam ochotę na coś innego niż olejek z drobinkami, więc postawiłam na nowość Resibo Mastertouch Body Balm, czyli balsam rozświetlający:) Czy taka forma nabłyszczania przypadła mi do gustu?

Resibo Mastertouch Body Balm balsam rozświetlający


Jest to rozświetlający balsam do ciała, który ma zapewnić skórze niesamowity wygląd oraz zdrowy blask. Jego formuła zawiera mieszankę różnych odcieni drobinek, które pięknie rozświetlają skórę niezależnie od karnacji. Dodatkowo składniki aktywne zawarte w Mastertouch Body Balm takie jak ekstrakt z jarmużu, olej jojoba i witamina E nawilżają, wygładzają i poprawiają koloryt skóry.
Resibo Mastertouch Body Balm balsam rozświetlający

Mastertouch Body Balm od Resibo został opakowany w 100ml butelkę z mrożonego szkła. Na opakowaniu nie ma podanego PAO, więc obowiązuje data ważności lub co najmniej 12 miesięcy. Nie jest to produkt, po który sięgam codziennie, więc istotna była dla mnie długa data przydatności. Balsam został wyposażony w pompkę, co, do której nie mam zastrzeżeń. 


Warto dodać, że w ofercie Resibo dostępne są dwa rodzaje Body Balm – rozświetlający Mastertouch oraz Superstar, który nie tylko rozświetla, ale i nadaje skórze słonecznego, opalonego wyglądu. Sama i tak nie mam bladej skóry, więc nie czuję potrzeby jakoś szczególnie dodatkowo jej przyciemniać. Dlatego zdecydowałam się na Mastertouch. Choć warto zaznaczyć, że można je również mieszać:) To mogłoby dać u mnie całkiem ładny odcień, ale uznałam, że za dużo zabawy:)  
Resibo Mastertouch Body Balm balsam rozświetlający opinie blog recenzja

Pierwsze, co mnie uderzyło po otwarciu to zapach… Powieje czarnym humorem, ale muszę, bo się uduszę! Dla mnie ten balsam rozświetlający pachnie cmentarzem. Tak, cmentarzem:D Ten moment kiedy pochylasz się nad palącymi zniczami i kwiatami:P Bardzo podobnie miałam z żelem pod prysznic Yumi Aloe Ananas. Przywodził mi na myśl dokładnie to samo;) Gdzieś wyczytałam, że balsam pozostawia po sobie orzeźwiający zapach ananasa, więc widzę, że nie bez kozery są te moje skojarzenia z żelem Yumi;) A tak bardziej po ludzku, bez odwoływania się do dziwnych powiązań? Mastertouch pachnie po prostu ultra-sztucznie. Trochę zaskakujące jak na produkt naturalny. Ale może Tobie się spodoba, bo w tej materii każdy lubi coś innego;) Dodam też, że zapach nie utrzymuje się zbyt długo na skórze. Choć przez pewien czas daje o sobie znać;)
Resibo Mastertouch Body Balm na skórze

Musiałam chwilę ochłonąć, ale teraz mogę już przejść do bardziej przyjemnych aspektów:) Balsam posiada lekką konsystencję i jest niewyczuwalny na skórze. Szybko zastyga, więc polecam aplikować bez ociągania się;) Ale jednocześnie też powiem, że nie trzeba być niesamowicie uważnym podczas aplikacji, ponieważ balsam nie zostawia smug. Drobne niedociągnięcia nie są zauważalne. Warto jedynie poczekać 10-20 minut przed założeniem ubrania. Resibo Mastertouch posiada beżowo-złocisty odcień i pozostawia na skórze szampańską poświatę:) Nie jest to typowy balsam z drobinkami. Żeby dostrzec dosłownie mikroskopijne drobinki trzeba wytężyć wzrok;) Nie ma mowy o efekcie tandety! Mastertouch pozostawia na skórze błyszczącą taflę. Nie zmienia koloru skóry, gdyż jest to wersja rozświetlająca. U większości będzie praktycznie przejrzysty. U mnie akurat daje lekki efekt rozjaśnienia, a na bardzo jasnej karnacji myślę, że może mimo wszystko zostawić odrobinę koloru i trochę wyrównać odcień skóry. Glow jest konkretny i jestem z tego zadowolona, bo chciałam błyszczeć jak Beyonce!:D Na pewno też można powiedzieć, że Mastertouch jest bardziej uniwersalny niż Superstar. Balsam jest zmywalny i u mnie schodzi bez większego problemu oraz konieczności agresywnego szorowania ciała. Ale też nie nakładam go od stóp do głów, a jedynie na wybrane partie;) Jeśli chodzi o efekt pielęgnacyjny to u mnie bardzo subtelny, prawie niezauważalny. Jednak skóra mojego ciała jest z tych suchych, więc regularnie ją nawilżam normalnymi balsamami. 
Resibo Mastertouch Body Balm swatch efekt
I na koniec czy rozświetlający balsam do ciała brudzi ubrania? Staram się ubierać tak żeby zminimalizować ryzyko. Poza tym nie smaruję się nim cała, ale niekiedy zdarzają się drobne zabrudzenia gdzieś na szwach. Na pewno nie jest to produkt niezbędny. Wszak typowo dla sroczek, ale jakże przyjemny dla oka;)


Lubisz efekt glow na skórze? Miałaś okazję spróbować Resibo Mastertouch Body Balm? Jakie są Twoje wrażenia?
Czytaj dalej »

czwartek, 27 sierpnia 2020

Nuxe Very Rose – oczyszczaj i pielęgnuj tak jak chcesz!

Very Rose od marki Nuxe to gama kosmetyków do demakijażu oraz oczyszczania twarzy, która łączy w sobie delikatność i skuteczność. Połączenie kojących właściwości wody różanej z róży damasceńskiej 100% pochodzenia naturalnego oraz Skin-respect kompleks pozwala na łagodne oczyszczenie cery z codziennych zanieczyszczeń przy jednoczesnym zachowaniu naturalnej bariery ochronnej skóry. Wszak agresywne oczyszczanie to nigdy nie jest dobre rozwiązanie;) Nuxe Very Rose to gama aż 8 produktów! Jest więc naprawdę kompleksowa i rozbudowana. Jednocześnie jest to nowość, która zastąpiła poprzednią linię Nuxe z płatkami róż. Tamtych kosmetyków nigdy nie miałam, więc porównania nie będzie, ale już mówię jak jest po nowemu! 
 

Nuxe Very Rose – zapach


Nuxe Very Rose gama

Pierwsza rzecz to zapach! Jestem w tej materii naprawdę marudna i również wśród kosmetyków Nuxe nie każda woń mnie obezwładnia;) Lekko obawiałam się zapachu produktów Very Rose, bo na pewno znasz taką „babciną różę”, którą roztaczają niektóre kosmetyki. Ciężka, niekiedy wręcz pudrowa woń… Dla mnie nic przyjemnego! Czasem nawet się zastanawiałam jak to jest, że lubię zapach róż, ale woń kosmetyków różanych już niekoniecznie? Ale wystarczył jeden niuch i wszelkie bolączki odeszły w niepamięć:) Ta gama jest inna! To róża w nowoczesnym wydaniu:) Jej zapach jest świeży i subtelny, bardzo kobiecy! Nawet jeśli na ogół irytują Cię zapachy kosmetyków różanych, powąchaj coś z linii Very Rose i przekonaj się sama! Brzmi jak kiepski slogan, ale to prawda:)

Nuxe Very Rose


Nuxe Very Rose gama

Kosmetyki do demakijażu i oczyszczania twarzy Very Rose to 8 produktów, które cechują wegańskie formuły, krótkie składy oraz starannie wyselekcjonowane składniki w 95% pochodzenia naturalnego. Głównym składnikiem jest woda różana z róży damasceńskiej, pozyskiwana poprzez destylację parową całych róż. Wykazuje ona właściwości kojące i zmiękczające. Formuły tych kosmetyków mają pH zbliżone do pH skóry. A dla jeszcze łagodniejszego oczyszczania zastosowano kompleks Skin-respect składający się z cukrów nawilżających pochodzących z roślin. Zatrzymują one wodę głęboko w skórze oraz wzmacniają jej naturalną barierę ochronną.

Nuxe Very Rose Łagodząca woda micelarna 3w1


Nuxe Very Rose Łagodząca woda micelarna 3w1

Woda micelarna w linii Very Rose występuje w dwóch wersjach – nawilżającej (skóra sucha, bardzo sucha i wrażliwa) i łagodzącej (wszystkie rodzaje skóry, w tym także wrażliwa). Dla mojej mieszanej, ale delikatnej cery wybrałam łagodzącą wodę micelarną 3w1. Jej opakowanie, czyli miła dla oka wygodna i poręczna 200ml buteleczka od razu przypadło mi do gustu. Zdecydowanie wolę wody micelarne w mniejszych pojemnościach:) Ale jest też wersja 400ml gdybyś miała odwrotnie;) Płyn micelarny to najczęściej pierwszy i chyba najchętniej wybierany przez Polki krok w demakijażu. Nie jest to raczej zaskoczeniem, gdyż tego typu produkty z reguły mają lekkie formuły oraz są szybkie w użyciu. Niestety wciąż wiele kobiet traktuje płyn micelarny, jako pierwszy i zarazem jedyny produkt do demakijażu i oczyszczania. A wodę micelarną zdecydowanie polecam zmyć po tym wstępnym demakijażu. Płyn jest rzeczywiście bardzo łagodny i przyjemny w użyciu. Absolutnie nie podrażnia! Choć oczywiście pamiętaj żeby agresywnie nie trzeć wacikiem, a bardziej przykładać miejsce po miejscu;) Dobrze radzi sobie ze zmyciem makijażu jak i z jego korektą, czyli tradycyjnie, gdy upaprzę sobie powieki tuszem:) Nie szczypie w oczy, jest taki wręcz orzeźwiający.

Nuxe Very Rose Kremowe mleczko do demakijażu


Nuxe Very Rose Kremowe mleczko do demakijażu

Jest taka kategoria produktu, która nigdy nie pojawiła się na łamach tego bloga! To mleczko do demakijażu! Mam złe wspomnienia z mleczkami i odruchowo od nich uciekam;) W linii Very Rose pierwszą moją myślą był olejek, który w tym wypadku jest bezzapachowy, a ja brak zapachu lubię jak mało kto;) Ale pomyślałam sobie olejek… Ciągle te olejki! Intuicja podpowiedziała, tym razem postaw na mleczko – to będzie inne:) Mleczko Very Rose opakowane zostało w nieprzezroczystą 200ml butelkę z wygodną pompką. Muszę przyznać, że jest cudownie kremowe. Gładko sunie po skórze sprawnie usuwając przy tym makijaż. Jest bardzo delikatne. Po użyciu skóra jest niesamowicie milutka w dotyku:) Co jak co, ale nie da się ukryć, że to właśnie mleczka do demakijażu wyjątkowo pieszczą się nad cerą, pozostawiając ją gładką niczym pupcia niemowlaka. Ja zawsze dodatkowo zmywam je pianką:)

Nuxe Very Rose Oczyszczająca pianka micelarna

 

Nuxe Very Rose Oczyszczająca pianka micelarna

Pianki to coś, co tygryski lubią najbardziej! Dlatego właśnie na ten produkt miałam największą ochotę:) Oczyszczająca pianka micelarna została opakowana w estetyczną 150ml butelkę, która nie tylko ładnie wygląda, ale także ma perfekcyjnie dopracowane detale! Ta pianka może się poszczycić doskonałym atomizerem! Nie muszę się siłować tak jak to miało miejsce w przypadku pianki BodyBoom. Może to głupie, ale naprawdę poczułam ogromną ulgę z tego powodu:) 
Nuxe Very Rose Oczyszczająca pianka micelarna konsystencja
Zapach również jest zdecydowanie piękniejszy, poprawia humor zarówno o poranku jak i wieczorem;) Jej delikatna, puszysta niczym chmurka, kremowa formuła to sama przyjemność i łagodność w każdym calu:) Cudownie się rozprowadza po wilgotnej skórze i łatwo spłukuje. Pozostawia twarz odświeżoną, dobrze oczyszczoną, miękką i gładką. Nie wysusza, nie powoduje uczucia ściągnięcia ani nie podrażnia. Jest idealna w drugim etapie oczyszczania wieczorem. Obojętnie czy po mleczku czy po wodzie micelarnej albo olejku. Z powodzeniem można ją także stosować, jako jedyny produkt myjący rano. Powinna się sprawdzić przy każdym typie skóry, nawet wrażliwej. Nuxe Very Rose Oczyszczająca pianka micelarna to moje must have! Choć nie lubię tego określenia, więc może zamienię na sztos:) 
Nuxe Very Rose Oczyszczająca pianka micelarna opinie


Nuxe Very Rose Ultraświeża żelowa maska oczyszczająca


Nuxe Very Rose Ultraświeża żelowa maska oczyszczająca

Maska została umieszczona w dużym przezroczystym słoiczku o pojemności aż 150ml, które należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. W tym przypadku wolałabym bardziej poręczny, mniejszy słoiczek o 3x mniejszej pojemności;) Tak jak np. w Nuxe Insta Mask. Ale duża pojemność może wynikać z tego, że producent rekomenduje nawet codzienne stosowanie rano i wieczorem, bo tak naprawdę można nią zastąpić żel do mycia twarzy;) Sama nie potrzebuję używać jej aż tak często, więc korzystam co kilka dni używając typowo jako maseczkę. Dlatego swoim opakowaniem trochę się podzieliłam z innymi. Choć muszę przyznać, że maska Nuxe Very Rose jest trochę nietypowa;) Maska posiada żelową formułę, która szybko i przyjemnie się rozprowadza. Na pewno ogromny plus za to, że wystarczy ją nałożyć jedynie na 1 minutę, a następnie wykonać masaż i spłukać. Jest zatem idealna do stosowania na szybko pod prysznicem, czyli tak jak lubię najbardziej! Polecam skorzystać z tego sposobu tym bardziej, że w przypadku tej maski trzeba poświęcić nieco dłuższą chwilę na dokładne zmycie. Nie trzeba posiłkować się dodatkowymi gąbeczkami, ale mimo wszystko spłukuje się ją dłużej niż maski o formułach kremowych. Nie szalej też z ilością, bo im więcej nałożysz tym więcej zabawy podczas zmywania:) Na jednorazowe użycie wystarczy niewielka porcja. Po użyciu skóra jest jedwabiście gładka i głęboko oczyszczona bez żadnych podrażnień. Każdy produkt pielęgnacyjny nałożony po niej pięknie się wchłania i pielęgnuje jeszcze intensywniej. Jeśli lubisz efekt orzeźwienia na skórze to przed użyciem możesz umieścić maseczkę Very Rose w lodówce. Schłodzona maska przyniesie skórze ukojenie i pomoże zlikwidować zmęczony wygląd o poranku. Jak ja to mówię efekt zaspanej skóry;)

Nuxe Very Rose Tonizująca mgiełka do twarzy


Nuxe Very Rose Tonizująca mgiełka do twarzy

Mgiełka była pierwszym produktem, który wypróbowałam od razu, gdy do mnie trafiła:) Na początek psiknęłam jedynie na nadgarstek żeby sprawdzić czy jej zapach mnie nie zabije, ale ten od razu mnie w sobie rozkochał, więc nie miałam już żadnych oporów przed stosowaniem na twarz;) Można ją stosować np. po użyciu mleczka lub po umyciu wodą np. z użyciem pianki. Wystarczy rozpylić aerozol w odległości 15cm od twarzy. Butelka o pojemności 200ml wyposażona w atomizer jest fajnym rozwiązaniem i myślę, że niektórzy będą ją nosić nawet w torebce;) Atomizer jest jednak nieco toporny, trzeba dość mocno przyciskać, co niekoniecznie jest wygodne, gdy wyciągam rękę przed siebie by zachować „bezpieczną” odległość;) Tak, teraz spróbuj to sobie wyobrazić:) A mgiełka rozpylana z bliskiej odległości wydaje z siebie nieco zbyt obfity deszczyk;) Często psikałam więc na wacik stosując ten produkt jak tonik. To i tak było dla mnie dobrym rozwiązaniem, gdyż lubię mieć mocno zwilżoną twarz przed nałożeniem serum. Mgiełkę Very Rose można też aplikować w celu odświeżenia w ciągu dnia lub nawet na makijaż, ale trzeba wtedy oczywiście pamiętać o odległości i nie przesadzać z ilością. Bardzo fajnie odświeża, zmiękcza i przygotowuje skórę na dalszą pielęgnację.

Nuxe Very Rose Rozświetlający peeling złuszczający


Nuxe Very Rose Rozświetlający peeling złuszczający

Na koniec produkt wyjątkowy, o którym paradoksalnie nic nie powiem, ponieważ latem odpuściłam sobie stosowanie takich kosmetyków:) Choć oczywiście można używać go latem. Pamiętaj jedynie o filtrach w ciągu dnia oraz unikaniu słońca. Formuła rozświetlającego peelingu złuszczającego Nuxe Very Rose składa się z wody różanej, 4 kwasów owocowych oraz kwasu salicylowego. Takie połączenie składników ma zapewniać właściwości złuszczające, pozwalające delikatnie i stopniowo usuwać martwe komórki naskórka przy jednoczesnej ochronie bariery skórnej. Produkt należy stosować codziennie na noc przy użyciu wacika. Jego formuła jest płynna. 


Seria Nuxe Very Rose zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie! Szczególnie podoba mi się mnogość produktów oraz formuł, dzięki czemu możemy nimi żonglować do woli;) Bogata gama kosmetyków do oczyszczania i demakijażu jest świetnym rozwiązaniem, nie tylko, jeśli stosujesz wieloetapowe oczyszczanie twarzy. Ale również, gdy jesteś minimalistą i lubisz szybkie rozwiązania lub gdy w ogóle się nie malujesz. Wszystko można dobrać idealnie według potrzeb skóry, trybu życia i preferencji dotyczących formuł. Polecam spojrzeć w kierunku tej linii, bo na pewno znajdziesz coś dla siebie:)


Słyszałaś już o nowej serii Nuxe Very Rose? Co powiesz na taką różę w nowoczesnym wydaniu?
Czytaj dalej »

niedziela, 23 sierpnia 2020

Bema Cosmetici Liftingujący krem pod oczy z serii Love Bio!

Liftingujący krem pod oczy z szafranem włoskiej marki Bema Cosmetici naprawdę długo czekał na swą premierę pod mym zielonym okiem;) W końcu jednak przyszła pora i dziś parę słów na temat jego działania:) Czy ten naturalny krem pod oczy pozytywnie mnie zaskoczył?

Bema Love Bio Liftingujący krem pod oczy


Bema Love Bio Liftingujący krem pod oczy opinie

Naturalny liftingujący krem pod oczy Bema Love Bio ma zapewniać szybką redukcję oznak zmęczenia wokół oczu takich jak cienie, worki oraz zmarszczki pod oczami. Jego lekka emulsyjna konsystencja wzbogacona została szlachetnymi nitkami szafranu, który zawiera antyoksydanty. Krem ma również wygładzać kontur oczu i poprawiać sprężystość skóry. W składzie znajdziemy m.in. hydrolat z róży damasceńskiej, wodę z kwiatów gorzkiej pomarańczy, ekstrakt z kwiatów chabra oraz masło shea.
Bema Love Bio Liftingujący krem pod oczy blog recenzja

Liftingujący krem pod oczy marki Bema Cosmetici został opakowany w kartonik, wewnątrz którego znalazłam dość zwyczajną białą tubkę. Opakowania kosmetyków Bema zdecydowanie mnie nie przyciągają wizualnie, ale nie mogę też powiedzieć żeby były brzydkie. Są wykonane starannie i estetycznie. Po prostu nie są zbyt fotogeniczne, może w ten sposób;) Pojemność kremu to 20ml, czyli mniej niż kremy azjatyckie, ale więcej niż standardowo:) Kosmetyk należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. 
Bema Love Bio Liftingujący krem pod oczy konsystencja

Lekko obawiałam się, że krem będzie miał drażniący zapach, ale jest naprawdę subtelny, naturalny i znika zaraz po aplikacji, a właściwie to już w trakcie. 
Bema Liftingujący krem pod oczy konsystencja

Zwężony aplikator dozuje krem dość mozolnie i w niewielkiej ilości. Produkt jest średnio-gęsty, ale w żadnym wypadku tłusty czy ciężki. Zostawia jedynie niewidzialny, komfortowy film ochronny, który zdaje się wręcz przypominać, że potraktowałam skórę pod oczami „z miłością”:D Ma białą barwę i trochę się marze podczas rozsmarowywania oraz wklepywania, ale mimo wszystko idzie to dość sprawnie. Nie trzeba czekać rok na wchłonięcie;) 
Dobrze się uzupełnia również z lekkim serum pod oczy i nadaje się także pod makijaż. Z powodzeniem można używać zarówno na dzień jak i na noc. Absolutnie nic się nie roluje, nie pozostawia mgły przed oczami i nie migruje do oczu. O ile akurat w nich nie dłubię;) Najlepiej jest go trochę podrasować nakładając pod niego dobrze dobrane serum. Choć sam w sobie też jest całkiem dobry! Rzeczywiście odczuwalna jest poprawa napięcia i odżywienia skóry. Skóra pod oczami wydaje się być bardziej „rozprasowana”. Widać, że coś się dzieje i nie jest to nic złego;) Zapewnia także dobre, choć nie spektakularne nawilżenie. Ale to dość znamienne przy kremach liftingujących. Te drobne niedostatki zawsze można sobie czymś uzupełnić:) Nie likwiduje cieni pod oczami, ale i tak twarz wygląda na bardziej wypoczętą, przez co cienie mniej straszą;) Dodam też, że na efekty wcale nie trzeba długo czekać. Już po pierwszych użyciach dostrzegłam w nim potencjał. Potem było już tylko lepiej;) To zdecydowanie godny wypróbowania naturalny krem pod oczy, a przy tym niedrogi:)


Znasz Liftingujący krem pod oczy albo inne kosmetyki Bema? Lubisz naturalne kremy pod oczy?
Czytaj dalej »