niedziela, 28 lutego 2021

Shangpree Marine Energy Eye Mask – pokochasz koreańskie płatki pod oczy!

Nigdy nie widziałam różnicy po użyciu płatków pod oczy. Aż do momentu, gdy kilka lat temu sięgnęłam po płatki koreańskie:) To odmieniło moje życie! I wtedy też załapałam, że jednak mogę znaleźć dla siebie coś dobrego wśród kosmetyków koreańskich. Wystarczy tylko wiedzieć, co wybrać;) Nawet maseczki pod oczy z niższej lub średniej półki cenowej, czyli np. Petitfee, Koelf, Merbliss albo Secret Key przynosiły efekty:) A te marki Shangpree to już bajka:) Dlatego na początku roku zaopatrzyłam się w kolejne pełnowymiarowe opakowanie. Tym razem w wersji zielonej – Shangpree Marine Energy Eye Mask. Ale przyznaję, że mam jeszcze chęć na Gold Black Pearl, ponieważ pojedyncze opakowania wywarły na mnie pozytywne wrażenia:) W ulubieńcach zeszłego roku pisałam o edycji limitowanej, a dziś pora na kilka słów na temat płatków, które dostępne są w ofercie regularnej:)

Shangpree Marine Energy Eye Mask opinie blog recenzja

Shangpree Marine Energy Eye Mask

Płatki Shangpree w wersji Marine Energy Eye Mask w swoim składzie zawierają bogate w przeciwutleniacze, a także regenerujące i odżywcze glony oraz spirulinę. A dodatkowo nawilżający kwas hialuronowy i ujędrniająco-odżywcze wyciągi z ziół.

Shangpree Marine Energy Eye Mask opinie

Shangpree Marine Energy Eye Mask otrzymujemy w kartonowym, fabrycznie zaklejonym opakowaniu. I tutaj od razu przestrzegam, że płatki bywają podrabiane, więc uczulam żeby zamawiać je ze sprawdzonych źródeł, czyli np. z Jolse, które jest bezpośrednim dystrybutorem w Korei lub od polskiego dystrybutora. Nie ma sensu kupować niskiej jakości podróbek. Opakowanie zawiera 60 sztuk płatków, czyli 30 par. Wszystko jest wygodnie i elegancko zapakowane. Mamy tutaj szpatułkę oraz dodatkową osłonkę chroniącą zawartość, a same płatki są ładnie ułożone. Dostępne są również opakowania pojedyncze i nawet w nich płatki są godnie opakowane;) Bardzo lubię tą koreańską staranność pakowania. Zresztą Shangpree, to jak już kiedyś wspominałam marka nr. 1 w koreańskich SPA. Zła wiadomość jest taka, że PAO wynosi 2 miesiące. To krótko, ponieważ powinno się wtedy używać nie rzadziej, niż co drugi dzień, a nie zawsze jest czas i ochota. Ale zawsze można trzymać je w lodówce. Wtedy pozostaną świeże na dłużej;)

Shangpree Marine Energy Eye Mask  blog

Same płatki posiadają hydrożelową formułę i ciemnozieloną barwę. Ich zapach jest bardziej wyczuwalny niż w przypadku wersji limitowanej Coral Calming Eye Mask. Ale w moim odczuciu przyjemny i niedrażniący, z łagodną „spirulinową nutką”. Nie jest to żadna woń, od której wykręca nos. Spokojnie można używać;) Płatki są dobrze nasączone esencją. Przy użyciu pierwszych sztuk mogą trochę zjeżdżać ze skóry po nałożeniu, ale kolejne już dobrze trzymają się skóry pod oczami.

Koreańskie płatki pod oczy

Już sama hydrożelowa formuła zapewnia efekt chłodząco-kojący, a ja dodatkowo trzymam je w lodówce, więc chłodzenie jest wtedy konkretne. Nie jestem może największą fanką termicznych atrakcji, ale akurat w przypadku płatków pod oczy, efekt chłodzący świetnie wspomaga pielęgnację skóry pod oczami. Zwłaszcza tej, która ma tendencję do zasinień i opuchnięć. A moja skóra pod oczami właściwie od dziecka wygląda na zmęczoną. Jak to mówią – „taka uroda”. Płatki Shangpree to klasa sama w sobie, więc również z Shangpree Marine Energy Eye Mask jestem bardzo zadowolona. Po oczyszczeniu twarzy wystarczy je nałożyć na 20-30 minut i oddać się relaksowi lub po prostu wrócić do swoich spraw. Chłodne płatki natychmiast koją zmęczoną skórę pod oczami. Po użyciu spojrzenie wygląda na bardziej wypoczęte, a bezpośrednio po zdjęciu płatków skóra jest taka wręcz „wyprasowana” (bardzo lubię to uczucie;)). Płatki zapewniają szybki, doraźny efekt rozjaśniający i odżywczy oraz sprawiają, że skóra wygląda na bardziej jędrną. Regularne stosowanie pozwala cieszyć się z ich dobrodziejstw na dłużej. Co ciekawe, po użyciu płatki można rozpuścić w wodzie, a następnie wklepać je w szyję i dekolt. Ekologicznie, prawda?;) Do kompletu polecam też hydrożelową mgiełkę do twarzy Shangpree Marine Energy Mist:)

Zdarza Ci się stosować takie maseczki pod oczy w formie hydrożelowych płatków? Próbowałaś tych od Shangpree?

Czytaj dalej »

środa, 24 lutego 2021

Pielęgnacja twarzy z Dr. Jart+ Ceramidin – toner i serum!

Od jesieni moja pielęgnacja w dużej mierze skupia się na ochronie bariery lipidowej. Pilnuję żeby mieć w pogotowiu kosmetyki o działaniu nawilżającym, kojącym i regenerującym. Ze względu na to, że od września stosuję krem z retinolem, potrzebuję ich zdecydowanie częściej niż kiedykolwiek. Moją relację z tym składnikiem mogłabym określić, jako „to skomplikowane”. Retynizacja przebiegała u mnie dość mozolnie. A skóra niekiedy reagowała dość żywiołowo;) Na szczęście na rynku dostępna jest cała masa produktów mających na celu przywrócić komfort podrażnionej skórze, a także wspomóc jej ochronę;) W ciągu kilku ostatnich miesięcy zdążyłam sprawdzić działanie różnych tego typu produktów. W styczniu zaś powróciłam do znanych mi już wcześniej kosmetyków Dr. Jart+ z linii Ceramidin. A dokładniej Dr. Jart+ Ceramidin Liquid oraz Dr. Jart+ Ceramidin Serum. Czy sprawdziły się również w tym roku?

Dr. Jart+ Ceramidin Liquid

To nic innego jak intensywnie nawilżający tonik wzbogacony o ceramidy, które wzmacniają naturalną barierę ochronną skóry i dodatkowo chronią ją przed działaniem czynników zewnętrznych. Zastosowano tutaj opatentowany przez markę Dr. Jart+ kompleks 5-cera. Oprócz ceramidów, w składzie znajduje się m.in. działająca łagodząco i kojąco betaina, pantenol, wąkrota azjatycka, ostryż długi, gliceryna oraz hialuronian sodu. Toner rekomendowany jest zwłaszcza dla cery suchej, szorstkiej i łuszczącej się.

Dr. Jart+ Ceramidin Liquid otrzymujemy w dość zwyczajnie wyglądającej 150ml biało-żółtej butelce z wygodnym zamknięciem, które akurat w przypadku mojej sztuki okazało się wadliwe, tj. nie domyka się. Kosmetyk był fabrycznie zamknięty w kartoniku, ale niestety wadliwe zamknięcie spowodowało, że trochę produktu wylało się w transporcie. PAO w przypadku tego tonera wynosi 12 miesięcy. 

Ceramidin Liquid Toner wyróżnia się nietypową, zagęszczoną formułą. Jest to produkt, który najwygodniej wylewać bezpośrednio na dłoń i wklepywać palcami. Dla mnie to bardziej „first serum” niż stricte tonik. Także przed nim spokojnie można użyć jeszcze czegoś o typowo wodnistej konsystencji. Jego zapach nie należy do „najszczęśliwszych”. Zalatuje mi kamforą i zielskiem, ale wiem, że niektórzy lubują się w takich klimatach. Zatem rzecz gustu:D Zapach tonera nie jest jednak długotrwały. Zdecydowanie dłużej i intensywniej pachnie krem z tej samej serii. Także kremu nie chciałabym mieć kolejny raz. Liquid za to jak najbardziej! Mimo zagęszczonej konsystencji, toner bardzo przyjemnie się rozprowadza i szybko wchłania bez pozostawienia na skórze uczucia lepkości. Już sam toner pielęgnuje dość intensywnie, co rzadko się zdarza:) Dobrze nawilża, zmiękcza, wygładza, łagodzi i doskonale przygotowuje skórę na przyjęcie serum. Nie jest to jeden z tych toników, przy których nie widzisz różnicy, obojętnie czy używasz czy nie. Stosując Ceramidin Liquid na pewno zauważysz pozytywny wpływ na cerę. Ale nie wierz na słowo, sprawdź sama:) Oczywiście pod warunkiem, że w składzie nie znajdziesz niczego, na co jesteś uczulona albo czego sobie tam po prostu nie życzysz. Wszak składy to zawsze kwestia sporna;)

Dr. Jart+ Ceramidin Serum

Jest to kremowe serum wzbogacone o opatentowany kompleks 5-cera, który wzmacnia barierę ochronną oraz zabezpiecza przed utratą wody i wilgoci. Podobnie jak w przypadku tonera, w składzie znajdziemy nie tylko ceramidy, ale i betainę, pantenol, glicerynę, hialuronian sodu i szereg ekstraktów.

Dr. Jart+ Ceramidin Serum opakowane zostało w podobną wizualnie butelkę. Zawiera ona jednak 40ml produktu i jest wyposażona w sprawnie działającą pompkę. Tutaj akurat nie ma szans żeby się coś rozlało;) PAO t także 12 miesięcy. W przeciwieństwie do tonera, serum nie jest zbyt wydajne. 

Zapach jest specyficzny. Podobnie jak w przypadku tonera, ale szczęśliwie również z tych ulotnych. Ceramidin Serum to serum nawilżające w postaci lekkiego, żółtawego kremu. Zazwyczaj polecam stosowanie serum w połączeniu z kremem. Ale jeśli ktoś nie lubi nadkładać zbyt wielu warstw na twarz albo ma skórę z tendencją do przetłuszczania, to po użyciu tego serum może nawet zrezygnować z aplikacji kremu. Choć ja zwykle nakładam:) Mimo nieco treściwej jak na serum formuły, produkt dobrze się rozprowadza i sprawnie wchłania pozostawiając po sobie jedynie przyjemną, absolutnie nietłustą warstewkę ochronną.

Sam produkt sprawdza się wyśmienicie! Zwłaszcza nałożony na Liquid z tej samej linii, ponieważ idealnie dopełnia jego działanie i pozwala dłużej cieszyć się efektami. Od razu po aplikacji cera jest ukojona i nawilżona. Dlatego serum jest szczególnie pomocne zaraz po użyciu peelingu kwasowego jak i jako wsparcie bariery lipidowej podczas wspomnianej już kuracji retinolem. Zwłaszcza w chłodniejszych miesiącach, podczas których skóra wymaga więcej ochrony. Przy regularnym stosowaniu cera jest bardzo dobrze odżywiona, nawilżona i szybciej się regeneruje:) Latem mogłoby być dla mnie nieco zbyt ciężkie w połączeniu z kremem, ale zimą sprawdza się idealnie. Warto mieć je przy sobie w trakcie korzystania z dobrodziejstw różnych składników aktywnych, które mogą mieć potencjał drażniący.

Kosmetyki Dr. Jart+ dostępne są na Jolse, gdzie często można trafić na promocje. Sytuacja z wysyłkami z Korei powoli wraca do normy, więc przesyłki przychodzą już coraz szybciej;)

Miałaś do czynienia z serum i tonerem Dr. Jart+ Ceramidin albo z innymi kosmetykami z tej linii?

Czytaj dalej »

sobota, 20 lutego 2021

Cosmedix Enhance Lip Plumping Mask – odżywcza maska do ust z chłodzącym aplikatorem!

W styczniu na blogu pojawiła się recenzja serum do ust z ciekłymi kryształami, o wyjątkowo kuszącym wyglądzie, ale obiecałam również kilka słów na temat Cosmedix Enhance Lip Plumping Mask, czyli odżywczej maseczki do ust. Produkty do ust to coś co tygryski lubią najbardziej! Wyjątkowo chętnie w nie inwestuję. Zwłaszcza, gdy wyróżniają się zaawansowaną technologią, przyjemnością stosowania i co najważniejsze skutecznym działaniem. Czy maska do ust Cosmedix to kosmetyk warty polecenia?

Cosmedix Enhance Lip Plumping Mask blog

Cosmedix Enhance Lip Plumping Mask

Cosmedix Enhance Lip Plumping Mask
 

Jest to odżywcza maska przeznaczona do pielęgnacji suchych, spierzchniętych i popękanych ust. Ma ona za zadanie głęboko nawilżyć i wypełnić usta, a także sprawić, że będą one cudownie miękkie, gładkie oraz bardziej wyraziste. Maska polecana jest do stosowania na noc. Wśród składników aktywnych znajduje się Tripeptyd-1, który wygładza, wypełnia oraz poprawia wygląd ust. Botaniczny biopolimer, który zapewnia intensywne odżywienie oraz tworzy barierę ochronną zapobiegającą utracie wilgoci. Dzięki czemu zapewnia intensywne nawilżenie. A także mocno odżywcze masło shea i masło ziarna kakaowego.

Cosmedix maska do ust blog

Maseczka do ust Cosmedix opakowana została w prostą, ale elegancką tubkę o pojemności 10ml. W porównaniu do serum z ciekłymi kryształami, mamy tu więc „przewagę objętościową”, ponieważ opakowanie serum zawiera 4ml produktu. Tubka może się wydawać zwyczajna, ale sama maska wyróżnia się chłodzącym, metalowym aplikatorem. Przerobiłam mnóstwo kosmetyków przeznaczonych do pielęgnacji ust, ale z takim rozwiązaniem spotkałam się po raz pierwszy. Jak dla mnie strzał w dziesiątkę, ponieważ owy aplikator rzeczywiście uprzyjemnia rozprowadzanie produktu. To bardzo relaksujące uczucie:)

Cosmedix Enhance Lip Plumping Mask aplikator

Cosmedix Enhance Lip Plumping Mask pachnie miętowo i zapach ten jest delikatnie wyczuwalny przez jakiś czas od aplikacji. A skoro miętowa woń to pojawia się też uczucie chłodzenia, które określiłabym, jako umiarkowane. Nie jest ono dokuczliwe (spokojnie - nie piecze). Ale zdecydowanie daje o sobie znać jeszcze przez jakiś czas po nałożeniu. Maska posiada nietypową, jak na produkt do ust konsystencję, którą określiłabym, jako nieco treściwszy żel. I co dla mnie ważne – zapewnia ustom ładny połysk, dzięki któremu od razu wyglądają na pełniejsze i zadbane. Zwracam na to uwagę, ponieważ nie przepadam za matowymi balsamami. Musi być chociaż odrobina połysku, a najlepiej lustrzany blask:D Koloru maseczka nie zostawia. Jest bezbarwna, ale dzięki właściwościom chłodzącym, naturalna barwa ust zostaje podkreślona;) Maska polecana jest do stosowania na noc, ale nie widzę żadnych przeciwwskazań do aplikacji w ciągu dnia. Dlatego też często używałam jej zamiennie ze wspomnianym wyżej serum. Zresztą samą maskę zamówiłam tego samego dnia, w którym dotarło do mnie serum. Wszystko to dlatego, że od razu zrobiło na mnie świetne pierwsze wrażenie:) Po dotarciu maski używałam ich więc zamiennie. 

Cosmedix Enhance Lip Plumping Mask recenzja

Cosmedix Enhance Lip Plumping Mask cudownie radzi sobie z moimi wymagającymi, skłonnymi do wysuszenia i pękania ustami. Nie tylko odżywia, zmiękcza, nawilża, wygładza i sprawia, że wyglądają na pełniejsze, ale także silnie je regeneruje i koi. Jestem bardzo zadowolona:)

Używasz maseczek do ust? Spotkałaś się już z marką Cosmedix?

Czytaj dalej »

wtorek, 16 lutego 2021

Is Clinical Warming Honey Cleanser – wyjątkowy produkt do oczyszczania twarzy!

Stworzona przez Laboratorium Innovative Skincare marka Is Clinical posiada w swej ofercie najwyższej jakości kosmeceutyki odpowiadające na problemy i potrzeby różnych typów cery. Składniki tworzące dopracowane formuły kosmetyków Is Clinical pozyskiwane są z najlepszych surowców o jakości farmaceutycznej. Swoją przygodę z marką rozpoczęłam wiosną zeszłego roku od mgiełki do twarzy Cooper Firming Mist. Spodobała mi się ona na tyle, że od razu zapragnęłam więcej:) O mgiełce na pewno jeszcze napiszę! A na dzisiejszy wpis wytypowałam Is Clinical Warming Honey Cleanser, czyli produkt wyjątkowy w swojej klasie:)

Is Clinical Warming Honey Cleanser recenzja

Is Clinical Warming Honey Cleanser

Warming Honey Cleanser to bardzo ciekawy preparat, który jednocześnie głęboko oczyszcza, nawilża, łagodzi i chroni naturalną barierę lipidową skóry. Do jego głównych składników należy 45% gliceryna, 40% miód, 1,5% enzym papaina, 1% wyciąg z liści Camellia sinensis (japońska zielona herbata), 7% kwas mirystynowy i 3% oliwa z oliwek.

Miód, który jest jednym z wiodących składników produktu, posiada szereg dobroczynnych właściwości mających wpływ na zdrowy wygląd skóry. Jest bogaty w przeciwutleniacze, nawilża, działa przeciwbakteryjnie, przeciwgrzybiczo i przeciwzapalnie. Przyspiesza gojenie się ran oraz zmian skórnych. Zmniejsza także ryzyko tworzenia się blizn i przebarwień potrądzikowych.

Is Clinical Warming Honey Cleanser został umieszczony w spłaszczonej białej tubce z subtelnymi wzorami, których nie udało mi się uchwycić na zdjęciach. Jedynym minusem jest tutaj odkręcane zamknięcie. Nieco wygodniejsze byłoby takie na klik;) Nie jest to jednak wielka wada. Pojemność produktu to 120ml, które należy zużyć w ciągu 9 miesięcy od pierwszego użycia. 

Is Clinical Warming Honey Cleanser blog opinie

Kosmetyk posiada gęstą konsystencję, przywodzącą na myśl tytułowy miód. Przypomina ona bardziej maseczkę niż produkt oczyszczający. Jest jednak niebywałe przyjemna w stosowaniu. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak komfortową formułą. Można poczuć się jak podczas zabiegu w luksusowym SPA:)

Zapach jest delikatnie miodowy i bardzo odprężający:) Bez grama sztuczności. Powiedziałabym, że idealnie współgra z konsystencją. Czasami miałam wrażenie, że wyczuwam w nim jeszcze lekko karmelową nutę.

Przed użyciem należy zwilżyć twarz, a następnie rozgrzać porcję kosmetyku między palcami i masować skórę przez 2-3min. Produkt zapewnia delikatne uczucie rozgrzewania, ale nie pieczenia. Po wszystkim wystarczy go zmyć letnią wodą. 

Is Clinical kosmetyki opinie

Trochę obawiałam się właściwości złuszczających, ponieważ od września stosuję retinol i nie szaleję teraz ze złuszczaniem. Ale niepotrzebnie, ponieważ formuła jest tak skomponowana, że nie wywołuje żadnych podrażnień. Preparat jest wręcz idealny do codziennego oczyszczania twarzy. Produkt nie wytwarza piany, więc niektórym może się wydawać, że nie będzie skutecznie mył twarzy. Ale nic bardziej mylnego:) Po użyciu cera jest doskonale oczyszczona i cudownie wygładzona. Bez żadnych symptomów podrażnień ani uczucia ściągnięcia. Jest wręcz dopieszczona i ukojona. Od razu wygląda zdrowiej:) Warming Honey Cleanser bardzo przysłużył się mojej cerze podczas tych zimowych miesięcy i z przyjemnością bym do niego wróciła. Uwielbiam go:) Dodam też, że doskonale sprawdza się podczas domowego zabiegu rozgrzewająco-chłodzącego – Warm Up, Cool Down. W takim przypadku po oczyszczeniu twarzy przy użyciu „miodku” i osuszeniu skóry na 5-10 minut nakłada się Hydra-Intensive Cooling Masque, która dla odmiany przynosi mroźne doznania. Ale o masce innym razem:)

Miałaś okazję używać Warming Honey Cleanser lub czegoś innego z Is Clinical?

Czytaj dalej »

piątek, 12 lutego 2021

Kerastase Genesis wzmacniająca maska przeciw utracie gęstości włosów!

Pora na kolejną odsłonę moich doświadczeń z serią Kerastase Genesis. Tym razem słówko na temat wzmacniającej maski przeciw utracie gęstości włosów, która dopełniała moją pielęgnację przy użyciu szamponu z tej samej linii. Zgodzisz się chyba, że sam szampon to za mało. Zawsze warto go uzupełnić dobrą odżywką lub maską. Zwłaszcza, że produkty do włosów w obrębie tej samej linii zazwyczaj dobrze ze sobą współpracują. A jak było w przypadku tej maski?

Kerastase Genesis wzmacniająca maska przeciw utracie gęstości włosów opinie recenzje

Kerastase Genesis Masque Reconstituant

Maska w swoim składzie zawiera korzeń imbiru, który wzmacnia włosy, odżywia skórę głowy i stymuluje mikrokrążenie. Komórki macierzyste szarotki alpejskiej chronią przed uszkodzeniami włókien włosów, zmniejszają ich łamliwość oraz silnie nawilżają. Zawarta w masce gliceryna nawilża i uelastycznia włosy oraz chroni je przed niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych.

Kerastase Genesis Masque Reconstituant opakowana została w papierowy i dodatkowo zafoliowany kartonik, wewnątrz którego znajduje się różowy słoiczek o nietypowym kształcie i pojemności 200ml. Całość prezentuje się luksusowo, jak na markę Kerastase przystało. Nie ma tutaj miejsca na jakieś niedociągnięcia. Słoiczkowa forma podania mi odpowiada, ponieważ można zużyć produkt do samego końca;) 

Maska posiada konsystencję dość gęstego kremu. Nie jest to jednak obciążająca formuła. Bardzo dobrze się rozprowadza i spłukuje bez problemów. W mojej ocenie, jak prawie każdy kosmetyk Kerastase jest wydajna:) Nie jest to produkt na kilka użyć. Warto też po raz kolejny wspomnieć o fenomenalnym zapachu linii Genesis. Szampon w wersji bogatej pachniał zdecydowanie delikatniej niż ten o lekkiej formule, ale dzięki masce mogłam się cieszyć pięknym zapachem na dłużej:) Jej woń to starannie dobrana kompozycja skórki bergamotki, cedru i limonki w nucie głowy. Bazylii, kwiatu bergamotki i róży w nucie serca. Nuta bazy to zaś wetiwera, piżmo i fasola tonka. Na mnie ten zapach działa niesamowicie pozytywnie i relaksująco:) Samo działanie w połączeniu z szamponem z tej samej linii, rzecz jasna również mnie nie rozczarowało. A dzięki dobrej wydajności miałam możliwość używać tego duetu długo:) Po użyciu maski włosy bardzo dobrze się rozczesują, są gładkie i świetnie nawilżone, ale jednocześnie nieobciążone. Choć jak już wspominałam nie jest to seria, która dodaje mega objętości. Powiedziałabym raczej, że dzięki niej włosy są bardziej proste i nie elektryzują się. Po dłuższym stosowaniu włosy są lepiej odżywione, mniej wypadają i mają zdecydowanie mniejszą tendencję do łamliwości. Są wyraźnie mocniejsze:)

Używałaś już maski do włosów Kerastase Genesis albo innych kosmetyków z tej linii?

Czytaj dalej »

poniedziałek, 8 lutego 2021

Kerastase Genesis Bain Nutri-Fortifiant wzbogacona kąpiel przeciw utracie gęstości włosów!

Dwa pierwsze kosmetyki z linii Kerastase Genesis spodobały mi się na tyle, że zaraz po ich zużyciu bez wahania zdecydowałam się na kolejne:) Padło m.in. na szampon w wersji bogatej, czyli Kerastase Genesis Bain Nutri-Fortifiant, który według producenta opisywany jest, jako wzbogacona kąpiel przeciw utracie gęstości włosów, spowodowanej ich tendencją do łamliwości. Polecana jest ona do włosów grubych i posiada dodatkowe właściwości nawilżająco-rewitalizujące. Czy ta wersja szamponu Kerastase sprawdziła się u mnie równie dobrze jak ta o żelowej formule?

Kerastase Genesis Bain Nutri-Fortifiant recenzja opinie

Kerastase Genesis Bain Nutri-Fortifiant

Kąpiel ma za zadanie łagodnie oczyścić włosy i skórę głowy. A jednocześnie wzmocnić, nawilżyć i odżywić słabe, łamliwe i mające tendencję do wypadania włosy, które zauważalnie tracą gęstość. Bogata formuła szamponu polecana jest w szczególności do włosów grubych i suchych. W składzie znajduje się korzeń imbiru, komórki macierzyste szarotki alpejskiej oraz gliceryna. Dodatkowo kąpiel wyróżnia się wyjątkową nutą zapachową.

Nuta głowy: skórka bergamotki, cedr, limonka

Nuta serca: bazylia, kwiat bergamotki, róża

Nuta bazy: wetiwera, piżmo, fasola tonka

Szampon Kerastase Genesis Bain Nutri-Fortifiant został umieszczony w eleganckim, różowym opakowaniu o pojemności 250ml. PAO wynosi 12 miesięcy i tu zaznaczę, że szampony Kerastase w mojej ocenie są bardzo wydajne. Choć niektórzy twierdzą, że szybko je upłynniają. U mnie jedna butelka wystarcza na kilka miesięcy stosowania, więc wydajność zdecydowanie rekompensuje mi ich cenę. Konsystencja wersji bogatej, w przeciwieństwie do lekkiej ma postać delikatnego kremu. Dobrze się jednak rozprowadza i ładnie pieni. Zapach jest bardzo przyjemny, charakterystyczny dla serii Genesis, ale w moim odczuciu wersja Nutri-Fortifiant pachnie już mniej spektakularnie niż ta żelowa. Jego zapach jest mniej esencjonalny i bardziej ulotny. Dlatego sam w sobie nie czaruje już aż tak. Ale, od czego jest maska;)

Kerastase Genesis Bain Nutri-Fortifiant blog

Początkowo miałam kupić kolejną butelkę znanego mi już wcześniej szamponu w wersji lżejszej, ponieważ moje włosy są cienkie i delikatne, z tendencją do przetłuszczania od nasady i przesuszeń na końcach. A wersja bogata polecana jest bardziej do włosów grubych i suchych. Coś mnie jednak tknęło żeby dla odmiany zaryzykować;) 

W mojej ocenie jest jeszcze delikatniejsza dla włosów i skóry głowy. Trzeba jednak zaznaczyć, że szampony marek fryzjerskich nie są odpowiednie dla każdego. Osoby ze schorzeniami skóry głowy często ich nie tolerują. Warto, więc wspomnieć, że ja nie zmagam się z żadnymi stanami chorobowymi w obrębie skóry głowy. Mam jednak problemy z tarczycą, które nie pozostają bez wpływu na stan włosów. Okresowo zdarza mi się, więc znajdywać ich więcej czy to w wannie czy to na szczotce;) Staram się, więc odpowiadać na ich potrzeby. A seria Genesis zdecydowanie to ułatwia:) Mimo, że szampon jest przeznaczony do włosów grubych, to podczas jego stosowania nie odczuwałam obciążania ani nadmiernego przetłuszczania. Choć nie jest to też produkt, który nadawałby włosom dużą objętość. Szampon zapewnia włosom nawilżenie i wygładzenie, które zdecydowanie ułatwia rozczesywanie. Dla mnie to ważne, ponieważ moje włosy są długie i mają tendencję do plątania się. Po naprawdę wielu miesiącach z serią Genesis mogę stwierdzić, że rzeczywiście wzmacnia włosy oraz ogranicza ich wypadanie. Ten szampon najczęściej stosowałam w połączeniu z maską z tej samej linii, o której niebawem. Ale tak jak wspomniałam, wcześniej używałam szamponu w wersji lekkiej oraz odżywki z tej samej linii. Obie wersje szamponu są bardzo dobre, lecz w przypadku moich włosów więcej zalet ma jednak wersja lekka:)

Lubisz szampony Kerastase? Używałaś tych z linii Genesis? Która wersja bardziej Ci odpowiadała?

Czytaj dalej »

czwartek, 4 lutego 2021

Creamy hydrolat z czarnej porzeczki oraz kojąca maseczka-krem na noc Cherish Me!

Moje pierwsze spotkanie z marką Creamy miało miejsce latem ubiegłego roku, kiedy to dostałam zestaw miniatur wraz z łyżeczką do kremu w prezencie;) Produkty zrobiły na mnie dobre pierwsze wrażenie, a na mojej wishliście znajdował się jeszcze hydrolat z czarnej porzeczki. Zimą udało mi się go poznać, a dodatkowo postawiłam jeszcze na kojącą maseczkę-krem na noc Cherish Me. Czy jestem zadowolona z tego duetu?

Creamy kosmetyki opinie

Creamy Hydrolat z czarnej porzeczki

Jest to tonizująca woda roślinna z gałęzi i pąków czarnej porzeczki, otrzymana w wyniku destylacji z parą wodną. Hydrolat przeznaczony jest do każdego typu skóry, ale przede wszystkim normalnej, tłustej i dojrzałej. Jego pH wynosi pomiędzy 4 a 5,5. Posiada działanie przeciwstarzeniowe, przeciwzapalne, redukujące zaczerwienienie oraz antybakteryjne. Wykazuje także właściwości antyoksydacyjne. Może być stosowany nie tylko na twarz, ale również na podrażnioną i przesuszoną skórę głowy. Działa kojąco, łagodząco, nawilżająco, odświeżająco oraz zmniejsza stany zapalne i zaczerwienienia. Zawartość wody w produkcie to 0,03%.

Creamy hydrolat z czarnej porzeczki blog opinie

Gdy kilka miesięcy temu trafiły do mnie miniatury Creamy, zachwyciły mnie ich eleganckie, czarne opakowania:) Może nie jestem największą fanką czerni, ale naprawdę bardzo mi się spodobały. Zdecydowanie wyróżniały się na tle innych kosmetyków naturalnych. Jakiś czas temu opakowania przeszły jednak mały lifting i w moim odczuciu jest to zmiana na minus. Nadal prezentują się bardzo ładnie. Ale mają przyklejone rozwijane karteczki z informacjami o produktach, a po ich zdjęciu oczom ukazuje się jeszcze druga etykieta, która ma tendencję do odklejania się i brzydkiego odstawania. Po jakimś czasie zdjęłam, więc i ją, a pod spodem była jeszcze jedna naklejka;) Po odklejeniu tej drugiej zostało lepkie miejsce, więc fajnie gdyby etykiety zostały zmienione na takie, które nie pozostawiają śladów;) Trochę mi zgrzyta to estetyczne niedociągnięcie, więc ustawiłam je w łazience etykietami do tyłu;) Taka mała dygresja. 

Creamy hydrolat z czarnej porzeczki

Poza tym sam hydrolat znajduje się w białym, szklanym opakowaniu less waste z wygodną zatyczką oraz sprawnie działającym atomizerem. Nie wypuszcza on, co prawda tak drobnej mgiełki jak w przypadku produktów koreańskich, ale nie jest źle. Nie ma efektu fontanny:) Pomijając ten nadmiar etykiet, całość prezentuje się elegancko i przyjemnie dla oka. Pojemność to 100ml. 

Warto wspomnieć, że produkt można stosować jako pobudzającą i odżywczą mgiełkę hydrolatową pryskając bezpośrednio na twarz. Ale także jako kompres, nasączając nim maskę w płachcie lub można go też aplikować przy użyciu wacika.

Niezwykle rzadko sięgam po hydrolaty, ponieważ z reguły przeszkadzają mi ich zapachy. Bywa, że są naprawdę dokuczliwe. Miałam kiedyś np. hydrolat z rumianku i to były dla mnie trudne chwile;) Zdecydowanie częściej stawiam na koreańskie esencje lub wszelkie toniki. Ale kiedy przeczytałam „hydrolat porzeczkowy”, od razu zapragnęłam go posiąść:) Wyobraziłam sobie delikatną, ale jednocześnie owocową woń;) Naiwna ja:D Cóż, troszkę się oszukałam, gdyż dopiero gdy miałam już produkt w rękach, doczytałam, że jest to hydrolat z gałęzi i pąków czarnej porzeczki. A to jednak zmienia postać rzeczy. Na szczęście hydrolat nie należy do tych wybitnie smrodliwych. Bezpośrednio po rozpyleniu przypomina mi, co prawda woń szarego papieru toaletowego, ale zapach jest bardzo ulotny. Szybko znika, a dodatkowo łatwo go całkiem unicestwić, nakładając dalsze kroki w pielęgnacji. W przypadku działania nie mam żadnych zastrzeżeń. Produkt posiada wodnistą konsystencję, nie pozostawia po sobie żadnej lepkiej warstwy. Szybko się wchłania idealnie przygotowując skórę na przyjęcie serum. Wstępnie nawilża, odświeża oraz koi. Jest przydatny podczas kuracji retinolem, ale sprawdzi się też niezależnie od jego stosowania. Nadaje się również jako podkład do olejowania włosów:)

Creamy Cherish Me kojąca maseczka-krem na noc

Creamy Cherish Me kojąca maseczka-krem na noc

Maseczka na noc posiada właściwości łagodzące, kojące, regenerujące oraz nawilżające. Przeznaczona jest do każdego typu cery. Jej skład został oparty na hydrolacie z czarnej porzeczki, który wykazuje działanie przeciwstarzeniowe oraz fermentowanej wodzie ryżowej, która działa antyoksydacyjnie, przeciwzmarszczkowo oraz uelastycznia skórę. Kalamina i bisabolol łagodzą podrażnienia, a olej moringa działa przeciwzapalnie, przeciwstarzeniowo, nawilżająco oraz regenerująco. Maseczka wzbogacona została także o glinkę fioletową, która wykazuje działanie detoksykujące i jest odpowiednia nawet dla cery wrażliwej.

Creamy Cherish Me kojąca maseczka-krem na noc blog

Creamy Cherish Me kojąca maseczka-krem na noc umieszczona została w czarnym słoiczku o pojemności 40ml, wewnątrz którego znajduje się dodatkowa osłonka chroniąca zawartość. Dostępna jest również wersja 15ml. Produkt posiada charakterystyczny zapach, który przypomina mi woń innego kremu z tej marki. Trudno go do czegoś porównać, ale jest przyjemny i zarazem nietypowy.

Maseczka-krem Creamy posiada różową barwę oraz dość gęstą, nie do końca jednolitą konsystencję, w której wyczuwalne jest coś w rodzaju drobnego piasku;) Dla mnie to minus, ponieważ owe drobinki wyczuwalne są podczas aplikacji i trochę drapią. Maskę trzeba, więc wklepywać, a nie rozsmarowywać. A jeśli dokładnie jej się nie wklepie to potem drobinki częściowo zostają także na twarzy. Co niestety sprzyja dotykaniu skóry. Warto się więc nieco przyłożyć podczas nakładania. Zakładam, że konsystencja jest taka z uwagi na zawartość kalaminy. Nie da się ukryć, że nie należy do najbardziej komfortowych i nie jest to produkt, który mógłby zastąpić krem na dzień. Tak, jak z powodzeniem robią to niektóre całonocne maski do twarzy. Producent zaleca aplikację 2-3 razy w tygodniu. W przypadku cery suchej po 10 minutach należy delikatnie wmasować produkt aż do wchłonięcia. A jeśli masz cerę tłustą po 20-30 min usuń nadmiar maski. Mimo treściwej konsystencji, maska nie należy do tłustych. Nie błyszczy się na twarzy. Przede wszystkim jest to kosmetyk intensywnie odżywczy i regenerujący. Dodatkowo dobrze nawilża i koi drobne podrażnienia powstałe na skutek stosowania kremu z retinolem. Rano cera jest złagodzona i jednocześnie świeża. Produkt stanowi idealny duet z hydrolatem porzeczkowym tej samej marki.

Creamy Cherish Me konsystencja
Creamy Cherish Me

Szeroki wybór kosmetyków Creamy znajdziesz w sklepie Cosibella.pl.

Creamy kosmetyki blog

Stosowałaś już kosmetyki Creamy? Używasz hydrolatów i masek-kremów?

Czytaj dalej »