poniedziałek, 31 maja 2021

Dermalogica Power Bright Dark Spot Serum nowość z Topestetic!

Czasami największym zagrożeniem dla siebie jesteśmy my same;) Nie mam cery trądzikowej ani skłonnej do powstawania przebarwień, ale moją mroczną tajemnicą jest to, że ciężko mi trzymać rączki przy sobie;) Rzadko mi coś wyskoczy, ale jak już się zdarzy to zaraz kusi żeby wyciskać, trzeć, rozdrapywać, naciskać, miętosić. Oj! Dużo określeń znalazłabym na tę niecną czynność;) A że moja skóra jest wrażliwa to w efekcie mam z małej chmury duży deszcz! Któregoś razu załatwiłam się koncertowo i po jakimś czasie zauważyłam, że „ślady po wojnie” zdają się nie znikać. Akurat na Topestetic pojawiła się wtedy nowość Dermalogica Power Bright Dark Spot Serum i postanowiłam bezzwłocznie. Moja mama dorobiła się jednego dość widocznego przebarwienia i patrząc na jej doświadczenia, które określiłabym mianem walki z wiatrakami, uznałam, że lepiej dmuchać na zimne;) Co prawda u niej jest to inny rodzaj przebarwienia, ale i tak jestem zdania, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Dlatego po szybkiej konsultacji na Topestetic ochoczo wdrożyłam do swojej pielęgnacji najnowsze serum Dermalogica. Pomogło, czy może niekoniecznie? 

Dermalogica Power Bright Dark Spot Serum opinie

Dermalogica Power Bright Dark Spot Serum

Innowacyjne serum likwidujące przebarwienia w swoim składzie zawiera niacynamid, heksylrezorcynol, dwutlenek tytanu, grzyby Shiitake, adaptogen Ashwagandha, olej z czarnej porzeczki i ekstrakt z korzenia piwonii. Technologia rozpraszająca światło, dzięki połączeniu dwutlenku tytanu i polimeru filmotwórczego wyrównuje koloryt cery oraz zmniejsza widoczność przebarwień już po kilku dniach.

Dermalogica Power Bright Dark Spot Serum recenzja

Dermalogica Power Bright Dark Spot Serum umieszczone zostało w białym opakowaniu wyposażonym w sprawnie działającą pompkę. Butelka nie wyróżnia się niczym szczególnym, prezentuje się wręcz minimalistycznie. Ale to dość znamienne dla marek gabinetowych i profesjonalnych. Produkt ma przede wszystkim działać. Pojemność białego pojemniczka to 30ml, zawartość należy zużyć w ciągu 12 miesięcy od pierwszego otwarcia.

Dermalogica Power Bright Dark Spot Serum blog

Produkt posiada konsystencję mleczka, które łatwo się rozprowadza i dość szybko wchłania. Producent rekomenduje odczekanie minuty do wchłonięcia. Potem w razie potrzeby możemy nałożyć krem i/lub krem z wysokim filtrem, jeśli stosujemy je na dzień. W przypadku używania na noc również trzeba pamiętać o filtrze w ciągu dnia. Najlepiej SPF50. Nie ma najmniejszego sensu wklepywać produktu na przebarwienia bez pamiętania od fotoprotekcji. Samo w sobie byłoby to zaprzeczeniem, bo jeśli nawet serum by coś zdziałało w nocy to słoneczko zniwelowałoby efekty za dnia;) Mogłyby się też pojawić nowe zmiany, a umówmy się, że tego nikt nie chce. Wracając do konsystencji, w przypadku tego kosmetyku polecam jedynie chwilkę odczekać po zastosowaniu toniku. Nie nakładać na świeżo zwilżoną cerę, ponieważ wtedy serum ma tendencję do mazania się po skórze, więc trudniej się z nim pracuje. Po lekko wchłoniętym już toniku lub esencji aplikuje się bez problemu. Nie jest ciężkie, nie roluje się. Pozostawia po sobie satynowe wykończenie. Nadaje się zarówno do stosowania na noc, jak i pod makijaż. Serum nie wysusza skóry. Oczywiście warto indywidualnie dobrać częstotliwość stosowania, tak żeby skóra miała też czas na chwilę regeneracji.  

Zapach muszę zaliczyć do nieco swoistych. Ma on w sobie trochę chemiczną nutę, która nieszczególnie przypadła mi do gustu. Ciężko mi ją precyzyjnie określić. Przy pierwszych użyciach woń dość długo towarzyszyła mi na skórze, a po pierwszym zastosowaniu rozbolała mnie nawet głowa. Po kilku dniach jednak do niego przywykłam i przestał być dla mnie drażniący. Mój nos go zaakceptował;) Pamiętaj jednak, że jestem wrażliwa na niektóre zapachy. Obiektywnie skłaniałabym się ku temu, że dla większości osób nie będzie on męczący. 

Dermalogica Power Bright Dark Spot Serum

Serum jest pomocne w przypadku przebarwień posłonecznych i pozapalnych, fotostarzenia, nierównego kolorytu oraz cery pozbawionej blasku. Uznałam, że nawet, jeśli nie pomoże na moją plamkę to przynajmniej ładnie rozświetli cerę. Wszak zawiera w sobie składniki, które moja skóra wyjątkowo lubi. Wiedziałam, więc, że na pewno nie zaszkodzi. To jednak plan minimum, ponieważ taki efekt równie dobrze mogą mi zapewnić inne produkty. Głównym celem było uporanie się z przebarwieniem pozapalnym. Było ono stosunkowo świeże, dlatego uznałam, że operacja ma szansę zakończyć się powodzeniem. Dermalogica sugeruje, że przebarwienia stają się mniej widoczne już po kilku dniach stosowania Power Bright Dark Spot Serum. Jednak nie ukrywam, że patrząc na doświadczenia znajomych tudzież rodziny, zwykle przewracam oczami na takie deklaracje;) Miałam jednak tę przewagę, że moja zmiana nie była jeszcze utrwalona, więc podeszłam do tematu z umiarkowanym optymizmem;) Muszę przyznać, że serum pięknie rozświetla i wygładza skórę. Zauważalny jest efekt blur;) A po kilku tygodniach nieestetyczne zmiany na skórze są już prawie niewidoczne. Trzeba się mocno przyjrzeć, żeby coś dostrzec. Przez cały czas stosowałam SPF, więc nie pojawiło się nic nowego. Historia ma więc pozytywny finał. Moje oczekiwania ten produkt jak najbardziej spełnił. Myślę, że przy utrwalonych przebarwieniach też można zaryzykować, ale na pewno będzie trzeba uzbroić się w cierpliwość żeby przynajmniej zmniejszyć widoczność zmian. Nie będę czarować, że u każdego pójdzie tak gładko. Próbować jednak zawsze warto, bo jeśli nie zrobimy nic to sytuacja na pewno nie ulegnie poprawie.

Kosmetyki Dermalogica dostępne są na Topestetic. Wysyłka jest tam zawsze bezpłatna. Podobnie jak możliwość konsultacji z kosmetologiem.

Znasz Power Bright Dark Spot Serum lub inne kosmetyki marki Dermalogica?

Czytaj dalej »

wtorek, 25 maja 2021

Bielenda Professional SupremeLAB Microbiome Pro Care Ratunkowa maseczka łagodząco-nawilżająca!

Najnowsza linia kosmetyków do pielęgnacji twarzy Bielenda Professional SupremeLAB Microbiome Pro Care szturmem podbiła Instagram. Nie byłam tym faktem zaskoczona nawet przez chwilę, ponieważ idealnie celuje w potrzeby cery wrażliwej i delikatnej, ale z powodzeniem sprawdzi się tak naprawdę w przypadku każdego rodzaju skóry. Coraz więcej osób niezwykle świadomie i starannie tworzy swoje plany pielęgnacyjne, doskonale zdając sobie sprawę, że skóra to system naczyń połączonych. Ważna, zatem jest odpowiednia równowaga. Bez tego ciężko o zdrową i ładną cerę. Nawet, jeśli będziemy używać najwymyślniejszych, intensywnie działających substancji aktywnych. Stare porzekadło mówi – co za dużo, to niezdrowo! Sprawdza się to również w przypadku pielęgnacji. W końcu skóra także potrzebuje ukojenia, wsparcia naturalnych procesów regeneracji i odpoczynku. Zdrowy mikrobom to zdrowa skóra! W skład linii Microbiome Pro Care wchodzi: Łagodząca emulsja do mycia twarzy, Mleczny tonik kojący, Mikrobiotyczne serum kojąco-wzmacniające, Mikrobiotyczny krem kojąco-nawilżający oraz Ratunkowa maseczka łagodząco-nawilżająca. I dziś właśnie o niej, bo kto nie kocha maseczek?;)

Bielenda Professional SupremeLAB Microbiome Pro Care Ratunkowa maseczka łagodząco-nawilżająca blog

Bielenda Professional SupremeLAB Microbiome Pro Care Ratunkowa maseczka łagodząco-nawilżająca

Wśród składników aktywnych maski znajduje się: Synbiotic Complex (probiotyki, prebiotyki, kwas mlekowy), Beta-Glukan, Kwas Glutaminowy, Ekstrakt z Owsa, Mączka Owsiana, Olej Konopny, Olej z Pestek Malin, Skwalan.

Maska wykazuje intensywne właściwości kojąco-nawilżające, łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia, odżywia oraz wygładza skórę. Wspiera mikrobom, a także przyspiesza procesy regeneracji naskórka.

Ratunkowa maseczka łagodząco-nawilżająca Bielenda Professional opakowana została w wygodną biało-fioletową tubkę o pojemności 70ml. Daje to możliwość częstego i odfitego stosowania:) PAO wynosi 6 miesięcy, więc przy regularnym użytkowaniu spokojnie można ją zużyć w tym terminie. Sama sięgam po nią 2x w tygodniu. Zamknięcie tubki jest fabrycznie zabezpieczone, więc kupując gdzieś stacjonarnie można mieć pewność, że maska nie była przez nikogo na szybko „testowana”;)

Maseczka z linii Microbiome Pro Care to szybki sposób na ukojenie cery, bo w zaledwie 10-20 minut. Jest to bowiem maska zmywalna o bogatej, kremowej konsystencji. Praktycznie bezwonna, tzw. wyczuwam subtelnie medyczny zapach jedynie podczas wyciskania jej z tubki i rozprowadzania. Na twarzy nie czuję już nic. 

Bielenda Professional SupremeLAB Microbiome Pro Care opinie blog

Maseczka jest komfortowa w użyciu, a dzięki kremowej konsystencji dobrze się rozprowadza. Nałożona grubszą warstwą po upływie zaleconego czasu częściowo się wchłania. Jeśli mam trochę więcej czasu albo po prostu nie chce mi się wstać z kanapy tudzież wciągnęła mnie jakaś czynność to przetrzymuje ją na skórze dłużej niż zalecane 10-20 minut. Nie trzeba się koniecznie spieszyć z jej usunięciem;) Maska łatwo się spłukuje przy użyciu letniej wody. Nie potrzeba żadnych dodatkowych myjek czy gąbeczek.

Po użyciu skóra odzyskuje komfort, jest ukojona, dobrze nawilżona i odżywiona. Właśnie takiego produktu brakowało w mojej pielęgnacji, bo pozostałe moje maseczki mają inny profil działania;) Kluczową korzyścią jest to, że maska wspiera naturalne mechanizmy obronne skóry. Wspomaga odbudowę naturalnego mikrobiomu, wzmacnia skórę oraz przywraca jej równowagę. Takie właściwości są na wagę złota, zwłaszcza podczas stosowania niektórych substancji aktywnych, które mogą podrażniać cerę. O tym najlepiej wiedzą posiadacze delikatnych twarzyczek. Takich jak moja:) Czasami nakładam też trochę na grzbiet dłoni. Świetna maska dla każdego typu cery!

Masz tą maseczkę? A może korzystałaś z innych kosmetyków Microbiome Pro Care od Bielendy Professional?

Czytaj dalej »

czwartek, 20 maja 2021

Is Clinical Cleansing Complex - coś więcej niż żel do oczyszczania twarzy!

Kosmetyki Is Clinical namiętnie poznaję od ponad roku:) Nie dość, że przemawia do mnie filozofia marki, same produkty, jak i ich jakość oraz skuteczność działania, to jeszcze wyjątkowo pasują do mnie wizualnie;) Cleansing Complex, czyli głęboko oczyszczający żel do mycia twarzy, jest jednym z flagowych produktów marki. Kupiłam go w zeszłym roku w małym opakowaniu, traktując, jako „większą próbkę”:) Nawet nie pokazałam więc wtedy w nowościach. Drugie opakowanie dostałam od Interendo i korzystając z okazji nadrobiłam fotograficzne zaległości. Wszak jest to produkt petarda! Zdecydowanie zasługuje na odrębny wpis na blogu! Już mówię, dlaczego:)

Is Clinical Cleansing Complex

Is Clinical Cleansing Complex

Cleansing Complex nie należy do kosmetyków oczyszczających, których jedynym zadaniem jest mycie. To coś więcej! Wystarczy spojrzeć na mieszankę składników aktywnych, które zostały tak skomponowane, że tworzą dogłębnie oczyszczający, ale jednocześnie łagodny produkt.

W składzie znajduje się wyciąg z wierzby białej 0.5%, wyciąg z trzciny cukrowej 0.4%, wyciąg z rumianku pospolitego 0.2%, wyciąg z wąkrotki azjatyckiej 0.1%, palmitynian retinylu 0.025%, octan tokoferolu 0.004%, palmitynian askorbylu 0.001%. Mamy więc zarówno naturalne źródła kwasów, jak i substancje zapewniające efekt łagodzący oraz zapobiegające przesuszeniu.

Is Clinical Cleansing Complex opinie

Cleansing Complex opakowany został w poręczną niebieską butelkę, która pasowała do większości moich manicure;) Opakowanie na klik jest wygodne w użyciu i pozwala na dość precyzyjne dozowanie. Produkt występuje w dwóch pojemnościach – 60ml i 180ml. Dwukrotnie miałam tą mniejszą butelkę. Muszę jednak zaznaczyć, że mimo niewielkiej pojemności produkt jest naprawdę wydajny. Skromna ilość wystarcza na umycie całej twarzy. Powiedziałabym, że +/- jest wielkość ziarnka grochu, więc naprawdę niewiele! Dzięki temu wystarcza niekiedy nawet na dłużej niż inny produkt do mycia o standardowej pojemności. Mniejsza pojemność jest zatem naprawdę dobra na dokładane zapoznanie się z kosmetykiem. 

Jego konsystencja ma postać przezroczystego, żelu o bardzo dobrym poślizgu. Stosowany na wilgotną twarz prawie się nie pieni. Ale zdecydowanie nie ujmuje mu to właściwości oczyszczających. Czasami nakładałam go na suchą twarz, a następnie masowałam wilgotnymi dłońmi. Wtedy wytwarzał więcej pianki. Formuła jest tak komfortowa w użyciu, że spokojnie można wykonać relaksujący masaż twarzy:) Dobrze jest też pozostawić go na chwilę na twarzy ze względu na właściwości antybakteryjne. Bardzo sprawnie się spłukuje. Zapach żelu w moim odczuciu jest subtelnie ziołowy z lekko medyczną nutką. Absolutnie niedrażniący. Nie utrzymuje się na twarzy po zmyciu. 

Is Clinical Cleansing Complex blog opinie recenzja

Jak już wspomniałam, nie jest to taki zwyczajny kosmetyk oczyszczający, ponieważ jego skład jest przepełniony substancjami aktywnymi. Jednak mimo bogatego składu nadaje się do codziennego stosowania nawet dwa razy dziennie. Ale oczywiście może być też traktowany, jako kosmetyk do stosowania raz na jakiś czas, gdy cera wymaga głębokiego oczyszczenia lecz bez efektu podrażnienia. Mojej mieszanej, ale delikatnej cery nie podrażnił ani nie wysuszył nawet stosowany regularnie rano i wieczorem. Nie zaobserwowałam żadnych skutków ubocznych. Twarz jest po nim miękka i przyjemnie gładka. Bardzo dobrze oczyszczona, ale jednocześnie z niezachwianą barierą hydrolipidową. Świetnie sprawdza się, jako produkt oczyszczający, ale dodatkowo można go stosować również, jako głęboko oczyszczającą i łagodnie złuszczającą maseczkę. Wystarczy podstawić na twarzy przez 3-5 minut. Obydwa sposoby użycia polecam. Na pewno będzie doskonały również dla cer tłustych, trądzikowych i jednocześnie wrażliwych. Ale wiem, że sprawdza się także u osób z cerą suchą.

W pełni rozumiem jego fenomen i zaliczam do grona ulubieńców:) Na ten moment chyba nie znam drugiego produktu o identycznym profilu działania.

Znasz już Is Clinical Cleansing Complex? Chętnie poznam Twoje ulubione kosmetyki do oczyszczania twarzy, więc śmiało możesz się podzielić:)

Czytaj dalej »

sobota, 15 maja 2021

Kosmetyki koreańskie na Notino! Jakie marki są dostępne?

Chociaż sytuacja na świecie jest jeszcze daleka do znanej nam wcześniej „normalności” (która pewnie już w takiej formie nie powróci), to trzeba przyznać, że kwestia przesyłek z Korei ma się już całkiem dobrze i czas oczekiwania jest coraz krótszy. Niemniej obecnie już prawie każda „szanująca się” drogeria internetowa ma swojej ofercie przynajmniej te najpopularniejsze marki koreańskie. Kosmetyki koreańskie znajdziemy zatem od ręki również na Notino. A w jakie marki możemy się tam zaopatrzyć? Niedawno zrobiłam mały rekonesans;)

Koreańskie marki na Notino

W sklepie internetowym Notino aktualnie znajdziemy kosmetyki takich marek jak: Benton, Banila Co., Klairs, Cosrx, Holika Holika, Heimish, Iunik, Missha, Mizon, Purito, Petitfee, Pyunkang Yul, Skin79, Secret Key, SHANGPREE, Tonymoly, Korika

Pełna oferta wymienionych marek nie jest dostępna i niekiedy najbardziej chodliwe kosmetyki są wykupione z uwagi na częste promocje. Ale zawsze można wybrać coś dla siebie. Używałam już sporo kosmetyków koreańskich, więc z większością z tych marek miałam już do czynienia. Aczkolwiek rynek kosmetyków koreańskich rozwija się tak dynamicznie, że zapewne nadal wielu jeszcze nie stosowałam. Poniżej zaś kilka marek i produktów, które znam;)

Skin79 to najpewniej pierwsza marka koreańska, o której usłyszałaś. Ich kosmetyki stały się popularne z uwagi na bardzo przyjemne i dające ładny efekt na skórze kremy BB. Na mojej twarzy niestety żaden z odcieni nie potrafił się wystarczająco dopasować, ale większość osób znajdzie odpowiednią opcję dla siebie. Sama kilka razy kupowałam je na prezent.

Tonymoly to taka radosna marka;) W swojej ofercie posiadają produkty, które pod względem wizualnym prezentują się tak pociesznie, że nie pogardziłaby nimi niejedna mała i ta trochę większa dziewczynka;) Na zdjęciu Panda’s Dream, czyli uroczy sztyft pod oczy;) Pod względem pielęgnacyjnym te bardziej ozdobne produkty wypadają często przeciętnie, ale da się wśród nich znaleźć także nieco lepsze kąski. Nie ma też, co oszukiwać, są idealne w roli cieszącego oko prezentu;) Sama dość długo trzymałam niektóre puste opakowania po kosmetykach Tonymoly;)

Na pewno słyszałaś o koreańskich esencjach do pielęgnacji twarzy, które są bogate w substancje aktywne. W swoim składzie zawierają np. filtraty ze sfermentowanych drożdży, ekstrakt z wąkroty azjatyckiej, arbutynę czy np. aloes. Polecam spróbować nawilżająco-rozświetlającej esencji Secret Key Starting Treatment Rose Essence.

Wielokrotnie polecałam koreańskie płatki pod oczy i w moim odczuciu wszystkie płatki koreańskie, które miałam do tej pory zapewniały zauważalne działanie. Najbardziej jednak przypadły mi do gustu płatki Shangrepree. Marka ma w swojej ofercie kilka opcji do wyboru. Na zdjęciu akurat Gold Black Pearl Eye Mask.

Jestem fanką witaminy C w pielęgnacji twarzy. Swego czasu miałam również Klairs Freshly Juiced Vitamin Drop, czyli serum do twarzy, które w swoim składzie zawiera niewielkie stężenie witaminy C (5%), a oprócz tego ekstrakt z wąkroty azjatyckiej, ekstrakt z owocu yuzu i ekstrakt z kwiatu lotosu.

Cosrx to w moim odczuciu marka, która świetnie odpowiada na potrzeby wymagającej i problematycznej cery. Ale ładnie radzi sobie także z upiększaniem tych mniej problemowych skór. Polecam zwłaszcza esencje i produkty na bazie kwasów.

Wiedziałaś, że na Notino jest taki wybór marek koreańskich? Lubisz koreańskie rytuały pielęgnacyjne?

Czytaj dalej »

poniedziałek, 10 maja 2021

Vichy Capital Soleil UV-Age Daily SPF 50 – fluid przeciw fotostarzeniu się skóry!

Dobre imię koreańskich SPF do twarzy w ostatnich miesiącach zostało nieco zszargane przez pewne niezgodności między deklarowaną ochroną, a stanem faktycznym udowodnionym w wyniku badań. Dlatego z perspektywy czasu nawet się cieszę, że zbyt wielu koreańskich filtrów jednak nie stosowałam. Mam za to coś ekstra lekkiego od Vichy! Zapowiadałam pierwsze wrażenia, ale czas leci jak szalony, więc spokojnie mogę pokusić się już o recenzję:) Vichy Capital Soleil UV-Age Daily SPF50, czyli fluid przeciw fotostarzeniu się skóry to nowość, która jest warta rozważenia szczególnie dla posiadaczy cery tłustej i mieszanej. Nie jest przecież tajemnicą, że dla takich typów skóry wiele filtrów posiada zbyt ciężkie i tłuste formuły. Na szczęście era bielących tłuścioszków zdaje się powoli odchodzić w niepamięć, ponieważ producenci coraz częściej stawiają na lekkie formuły. Czy filtr Vichy UV-Age Daily również może się poszczycić nieobciążającą konsystencją? Bez dwóch zdań!

Vichy Capital Soleil UV-Age Daily SPF 50 opinie

Vichy Capital Soleil UV-Age Daily SPF 50

Vichy UV-Age Daily to lekki fluid SPF 50 UVA-PF 46, który zapewnia nie tylko zaawansowaną ochronę przed promieniowaniem UVA i UVB, ale posiada również właściwości przeciwzmarszczkowe. Redukuje objawy fotostarzenia takie jak przebarwienia i zmarszczki. Zależnie od potrzeb może być ostatnim krokiem w pielęgnacji lub być stosowany zamiast kremu na dzień.

W jego składzie znajdują się filtry chemiczne, a ponadto niacynamid (2%), peptydy (4%), probiotyki i woda wulkaniczna Vichy (10%). Taki skład dowodzi, że UV-Age Daily to rzeczywiście coś więcej niż wysoka ochrona przeciwsłoneczna. Filtr nie zawiera mikroplastiku, jest niekomedogenny, nie szczypie w oczy. Był testowany na skórze wrażliwej pod kontrolą dermatologiczną i okulistyczną. Jest decydowany każdemu rodzajowi skóry. 

Vichy Capital Soleil UV-Age Daily SPF 50 opinie

Vichy Capital Soleil UV-Age Daily SPF 50 został opakowany w jasną, nieco poszarzałą butelkę, która jest lekko przejrzysta. Można więc swobodnie obserwować poziom zużycia produktu. Opakowanie jest lekkie i poręczne, a sprawnie działająca pompka bardzo ułatwia dozowanie. Z perspektywy czasu rozwiązanie to jest dla mnie wygodniejsze w porównaniu do lekkiego fluidu UV marki Garnier. Pojemność to 40ml, czyli dość standardowa dla europejskich filtrów. Większe pojemności zazwyczaj mają japońskie SPF-y.

Konsystencja ultra-lekkiego mleczka świetnie się rozprowadza i ładnie wchłania, nie obciążając cery. Spokojnie można nałożyć sporą porcję! Wszak trzeba pamiętać, że przy SPF ilość ma znaczenie. Po wklepaniu daje eleganckie, zdrowe, satynowe wykończenie. Natomiast po jakimś czasie staje się bardziej matowy, suchy. I najważniejsze – nie bieli! Moja cera nie należy do bladych, więc rzetelnie mogę to ocenić;)

Vichy Capital Soleil UV-Age Daily SPF 50 blog

Minusem jest to, że bezpośrednio po aplikacji daje uczucie lekkiego pieczenia/mrowienia. U mnie przede wszystkim na policzkach w okolicy nosa. Efekt ten jest na szczęście chwilowy. Drugim minusem jest zapach, ponieważ życzyłabym sobie bezwonnego SPF. Ale o dziwo, jego woń jest w moim odczuciu przyjemna i polubiłam ją:) Nie do końca wiem jak ją określić, ale przypomina mi jeden z zapachów znanych mi z przeszłości;) Przypadnie do gustu wielu osobom, zwłaszcza kobietom.

W jego składzie znajduje się alkohol, co nie dla każdego będzie do zaakceptowania. Dla mnie nie jest to problemem, ponieważ to dzięki niemu filtr nie jest tłusty:) A komfort noszenia jest dla mnie kluczowy. Mojej skóry nie podrażnia ani nie wysusza, ale stosuję go, jako ostatni krok w pielęgnacji. Nie czuję w nim woni alkoholu, ale zauważyłam, że mój nos nie jest wrażliwy na zapach alkoholu w kosmetykach;) Także nie wykluczam, że ktoś coś poczuje;)

Vichy Capital Soleil UV-Age Daily SPF 50 recenzja

Jest to filtr, który w przypadku mojej mieszanej cery potrzebuje czegoś do towarzystwa, ponieważ sam w sobie nie zapewnia optymalnego nawilżenia. Aczkolwiek dla mnie to plus, ponieważ lubię bardziej rozbudowaną pielęgnację i mogę go z powodzeniem połączyć z serum, kremem etc. Nie było sytuacji żeby coś mi się rolowało. Świetnie nadaje się także pod makijaż. Nie zauważyłam żeby zmniejszał jego trwałość. Myślę, że z uwagi na lekką formułę będzie wręcz idealny na lato! Daje mu także plus za dodatkowe składniki takie jak probiotyki, niacynamid etc. Z pewnością stanowią one atut i sprawiają, że produkt jest bardziej zaawansowany. To kolejny obok Garnier Ambre Solaire Sensitive Advanced Face UV Face Fluid SPF50+ lekki filtr, który warto wypróbować. Polecam szczególnie cerom tłustym i mieszanym.

Znasz już fluid przeciw fotostarzeniu się skóry Vichy Capital Soleil UV-Age Daily SPF 50? Masz swój nr.1 wśród kosmetyków z filtrem?

Czytaj dalej »

środa, 5 maja 2021

Płytka Gua Sha – jak używać?

Od roku grono moich urodowych gadżetów zasila płytka Gua Sha marki Crystallove. Na pewno wiesz już jak lubuję się w takich wytworach, więc nie zdziwi Cię, że intrygował mnie także słynny masaż Gua Sha:) Skąd ta tajemnicza nazwa? Z chińskiego „gua” oznacza skrobanie, natomiast „sha” zaczerwienienie skóry. Przy użyciu odpowiedniego kamienia szlachetnego, którym najczęściej jest kwarc różowy albo jadeit w odpowiedni sposób pocieramy skórę aż się zaczerwieni. Metoda ta wywodzi się z Tradycyjnej Medycyny Chińskiej. Już w XIV w. wykonywano masaż na całe ciało lub poszczególne okolice. Traktowano go wtedy, jako masaż leczniczy, który miał wspomóc przepływ energii oraz przyspieszyć regenerację ciała. Wszak ból i choroba w Tradycyjnej Medycynie Chińskiej jest oznaką zatrzymania energii. Masaż Gua Sha może mieć jednak również pozytywny wpływ na skórę naszej twarzy:) Dobra wiadomość jest taka, że od jakiegoś czasu bez problemu możemy sobie zamówić płytkę Gua Sha i cieszyć się masażem w domowym zaciszu:)

Crystallove płytka do masażu Gua Sha z kwarcu różowego

Jak działa płytka Gua Sha?

Masaż przy użyciu kamienia Gua Sha jest szczególnie pomocny w drenażu limfatycznym twarzy. Poprawia krążenie krwi oraz likwiduje wszelkie obrzęki, opuchnięcia i zastoje w obszarze twarzy, szyi i dekoltu. Pomaga także niwelować zmarszczki oraz odmładzać i wspomagać napięcie skóry. Masaż gładkim kamieniem przyspiesza regenerację skóry, wygładza ją, a nawet liftinguje. Płytka może być stosowana nawet w przypadku cery wrażliwej.

Jak wykonać masaż kamieniem Gua Sha?

Dzięki odpowiednio wyprofilowanemu kształtowi płytka Gua Sha nadaje się do masażu poszczególnych części twarzy, takich jak nos, podbródek i obszar między brwiami, czoło, szyja i skóra pod oczami, a także policzki.

Profesjonalny, gabinetowy masaż Gua Sha jest dość złożony. Ale dzięki temu, że obecnie są dostępne płytki Gua Sha do użytku domowego, możemy wykonać jego mniej skomplikowaną wersję w zaciszu własnej łazienki;) A przy okazji trochę zadbać o owal naszej twarzy. 

Masaż gua sha instrukcja

Najpierw oczyszczamy płytkę przecierając ją wilgotną szmatką lub myjąc pod bieżącą wodą. Mówi się, że raz na kilka tygodni najlepiej wystawić kamień na słońce lub światło Księżyca żeby naładował się pozytywną energią;) Ale przyznaję, że jeszcze tego nie robiłam;) Przed zabiegiem warto lekko ogrzać płytkę w dłoniach.

Oczyszczamy i tonizujemy twarz, a następnie nakładamy na nią olejek, serum lub krem, który da dobry poślizg. Tak żeby niepotrzebnie nie naciągać skóry, ponieważ wtedy masaż nie będzie ani przyjemny ani efektywny. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem jest olejek, ale osobiście preferuję serum. Przede wszystkim, dlatego, że rzadko stosuję olejki do pielęgnacji twarzy. Tak naprawdę dużo zależy od konsystencji produktu. Nie nada się taki, który wchłania się natychmiast.

Powinno się zacząć od masażu szyi, umożliwiając przepływ limfy. Następnie przechodzimy do twarzy.

Łagodnie przesuwamy kamieniem po twarzy, wykonując ruchy od środka na zewnątrz. Najpierw masujemy jedną stronę twarzy, a następnie drugą.

Wykonujemy różnorodne ruchy, tj. delikatnie drapiemy, lekko przyciskamy kamień do twarzy oraz wykonujemy krótsze i dłuższe pociągnięcia. Każdy ruch najlepiej powtórzyć 5-10 razy. Wystarczy poświęcić na taki rytuał 5-10 minut i powtarzać 2-3 razy w tygodniu. Może być jednym z pierwszych etapów pielęgnacji rano żeby dodać sobie więcej energii lub na zakończenie rytuału pielęgnacji wieczorem. 

Crystallove płytka do masażu Gua Sha z kwarcu różowego

Crystallove płytka do masażu Gua Sha z kwarcu różowego

Na początku masaż przebiega nieco opornie, ale z czasem nabiera się wprawy i czynność ta staje się przyjemna. Choć dla mnie np. bardziej relaksujący jest masaż rollerem. Podczas zabiegu moja skóra jest zaczerwieniona, zwłaszcza w obrębie czoła. Ale to normalny objaw. Po użyciu skóra jest gładka i przyjemnie napięta, a kosmetyki lepiej się wchłaniają. Ciężko mi jednak ocenić długofalowe rezultaty, ponieważ mam też inne gadżety:) Niemniej uważam, że warto sięgnąć po Gua Sha. Ja postawiłam na ten z marki Crystallove (a raczej zażyczyłam sobie na prezent), ponieważ płytki tej marki podobają mi się wizualnie. Są ładnie zapakowane w pudełko i starannie wykonane. A to dla mnie zawsze większa motywacja do stosowania;) Crystallove ma też ładne zestawy z rollerami. 

Słyszałaś o płytce Gua Sha? Korzystałaś z tego typu masażu? Znasz markę Crystallove?

Czytaj dalej »