poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Yesha peeling do ciała Herbaciany poranek

Jestem totalną herbaciarą, więc gdy dostałam od Ani peeling do ciała Herbaciany poranek polskiej marki Yesha, nie czekałam długo z otwarciem;) Szybko chciałam sprawdzić co będzie mi miał do zaoferowania;) Ale czy byłam zadowolona z tego spotkania?

Yesha Herbaciany poranek peeling do ciała

 

Jest to wegański peeling cukrowo-olejowy, który w swoim składzie zawiera 98% składników pochodzenia naturalnego. Jego skład jest krótki i prosty. Oprócz cukru i olejów peeling zawiera m.in. wyciąg z liści białej herbaty oraz masło shea.


Zapach niestety mocno mnie rozczarował, gdyż jak na mój gust nie ma nic wspólnego z herbatą;) Powiem więcej, jest niesłychanie... dziwny! Nawet nie wiem do czego go porównać. Na szczęście nie jest jednak odrzucający ani drażniący, a do tego jego woń szybko opuszcza skórę. Także da się przeżyć, ale przyjemności z tego nie ma. 


Produkt ma dość bogatą formułę, znalazłam w nim nawet jakiś... patyczek? Bo naprawdę nie wiem cóż innego mogłoby to być. Także niech mnie ktoś oświeci Sam w sobie jest nieco kruchy, ale nie osypuje się nadmiernie i dość dobrze „trzyma się” wilgotnej skóry. Sam masaż jest przyjemny, a po spłukaniu skóra jest miękka, gładka, nawilżona i delikatnie natłuszczona, ale nie lepka. Niestety po spłukaniu peeling zatyka odpływ w wannie tworząc jakiś taki „makaronik” w... sraczkowatym kolorze (musiałam;)). Nie od razu powiązałam fakty, bo jeszcze z żadnym peelingiem tak nie miałam, a zużyłam ich mnóstwo w ciągu swego długiego żywota;) Także na początku zastanawiałam się czy ktoś wylewa jakieś świństwo do wanny albo czy po prostu coś nie tak z kanalizacją. A tu winowajcą był niewinnie wyglądający peeling;) Jak dla mnie produkt wymagający dopracowania. Wszak naturalne kosmetyki mają swoje zalety, ale przecież liczy się też komfort stosowania, a wyjmowanie dziwnych odpadów z odpływu nie jest szczególnie relaksujące. Zapach również na minus, ale to rzecz gustu, więc niektórym być może podejdzie.

A Ty znasz jakieś kosmetyki marki Yesha? Jak się u Ciebie sprawdziły? Miałaś może jakieś nietypowe doświadczenia z peelingami? Daj znać! 

Jak widać peeling sprawdził się u mnie średnio. Może więc na otarcie łez skorzystam z oferty Prezent Marzeń i wybiorę się do ulubionego SPA lub postawię na jakąś inną aktywność. To jest myśl:)


Czytaj dalej »

poniedziałek, 11 kwietnia 2022

Kosmetyczne nowości – styczeń, luty, marzec!

W tym roku nie pokazywałam jeszcze żadnych kosmetycznych nowości. Wszak tym razem zaplanowałam sobie takie zestawienie z 3 miesięcy;) Nie lubię tracić czasu na regularne pokazywanie co nowego, więc uznałam, że taki tasiemiec będzie w sam raz na jeden raz;) Tradycyjnie część z tych produktów zdążyłam już zużyć i opisać, a innych jeszcze nie otworzyłam. W zeszłym roku urządziłam sobie pełny rok bez zakupów kosmetycznych, ale 2022 rokiem bez zakupów na pewno nie będzie, bo to byłoby już nudne:) Są więc zarówno współprace, prezenty, jak i zakupy. No to lecimy!

Nuxe Merveillance Lift

Marka Nuxe jak zwykle zaczęła rok z przytupem od nowej linii Merveillance Lift w pięknych, czerwonych opakowaniach. Seria zawiera 5 przeciwstarzeniowych produktów pielęgnacyjnych wzbogaconych o olej z mikroalg. Ich wegańskie formuły zawierają minimum 96% składników pochodzenia naturalnego. Na zdjęciu Liftingujący krem pod oczy, Liftingujący krem na noc, Liftingujący krem o pudrowej konsystencji, Liftingujący krem dla skóry suchej oraz Olejowe serum ujędrniające. Miłym dodatkiem był także masażer do twarzy:) Ta seria czeka u mnie jeszcze na otwarcie, ale jestem jej niezwykle ciekawa:)

Pixi Rose

Pixi zaserwowało mi bukiet róż, czyli 4 produkty z serii Rose przydatne zarówno do makijażu, jak i pielęgnacji. Essence Oil, Glow-y Powder, Lip Nourisher i Radiance Perfector

Bielenda Professional Barrier Renew nowości

Bardzo ucieszyły mnie nowości Bielenda Professional z linii Barrier Renew:) Mimo, że jestem posiadaczką cery mieszanej, linia należy do moich ulubionych:) Chętnie do niej wracam i nieraz kupuję na prezenty, bo jak coś się u mnie sprawdza to potem lubię tym też molestować innych;) Mam zresztą do niej szczególny sentyment, bo premierowe produkty trafiły do mnie prawie 2 lata temu, gdy wybuch pandemii był czymś szokującym, a wiele branż było zamkniętych. Pewnie dlatego do dziś pamiętam, jak bardzo te nowości poprawiły mi wtedy humor. Najbardziej ucieszyła mnie nowość w postaci Regenerującego balsamu do twarzy i ciała z ceramidami, bo uwielbiam intensywnie pielęgnujące produkty do ciała. Zwłaszcza, że moja skóra ma tendencję do przesuszenia. Jest to jednak kosmetyk bardzo uniwersalny, bo można go też używać na twarz oraz dłonie. Od razu skojarzył mi się tak wyjazdowo oraz jako dobra opcja dla mężczyzn. Pod oczy można stosować Eliksir z tej samej linii, ale teraz pojawił się także dedykowany Krem pod oczy z ceramidami, bo kto bogatemu zabroni:) I oczywiście Ceramidowe serum odbudowująco-regenerujące, czyli coś, do czego mam szczególną słabość i stosuję każdego dnia.

Transparent Lab

Skoro już jestem przy produktach nawilżających, odżywczych i wspierających barierę hydrolipidową do trafiły też do mnie dwa kosmetyki Transparent Labserum Ceramide Repair Moisturizer oraz krem Barrier Resoring Hydrating Cream. Z wcześniejszych kosmetyków tej marki szczególnie polubiłam różany żel do mycia twarzy.

Estee Lauder Revitalizing Supreme+ Youth Power Creme

Jeszcze zimą trafił do mnie nowy, ulepszony krem Estee Lauder Revitalizing Supreme+ Youth Power Creme. Miałam o nim wspomnieć już dawno, ale sytuacja na świecie zaważyła o przesunięciu publikacji. Niemniej nowa generacja jest bardzo udana:)

Garett lokówka

O bezprzewodowej lokówce Garett Beauty Curly już pisałam, jak dla mnie mega wynalazek! Z kodem SECRET20 otrzymasz 20% zniżki na wszystkie nieprzecenione produkty Garett Electronics. Kod ważny jest do 31.05.2022 i jest to najwyższy możliwy rabat, jaki można uzyskać:)

Sana kosmetyki

Krem pod oczy japońskiej marki Sana już kiedyś miałam (recenzja), a krem na noc jest dla mnie nowością. Oba wygrałam w konkursie:)

Lajuu kosmetyki

Kosmetyki Lajuu były dla mnie totalną nowością i następny wpis prawdopodobnie będzie właśnie o nich. Miałam okazję poznać Lajuu Firming Bust Serum, Lajuu Nourishing Body Balm oraz Lajuu Bronzing Serum.

Dermalogica kosmetyki

Dermalogica BioLumin-C Serum oraz Ultracalming Mist spisały się u mnie fantastycznie i miło je wspominam:)

Is Clinical Active Peel System

Is Clinical Active Peel System to także bardzo ciekawa nowość. Zestaw wystarcza na miesiąc kuracji przy stosowaniu co drugi dzień. Produkt występuje w formie chusteczek pakowanych w osobne saszetki. Sam zabieg składa się z dwóch kroków.

prezent

Od Ani @aneczkablog dostałam w prezencie tyle rzeczy, że długo by wymieniać. Tak jak widać na załączonym obrazku;)

Dr.Ceuracle

Pora chyba przejść do nowości koreańskich, których trochę u mnie było. Kontynuowałam swą przygodę z marką Dr.Ceuracle wybierając Royal Vita Propolis 33 Capsule Eye Cream i Vegan Kombucha Tea Lip Balm. Poza tym trafił do mnie też Isntree TW-Real Eye Cream i Moonshot Micro Calmingfit Cushion SPF 50+ PA+++.

Na tym zdjęciu uwielbiany przeze mnie krem Innisfree Derma Formula Green Tea Probiotics Cream, Cell Fusion C Low ph pHarrier Cream, niedrogi, ale warty uwagi krem pod oczy Elizavecca Gold CF Bomb White Nest Eye Cream, który też znałam już wcześniej oraz Laneige Lip Treatment Balm, czyli to co tygryski lubią najbardziej:)

Innisfree Black Tea Synergy Duo Set

Spełniłam też swoje marzenie o Hanyul Yuja Sleeping Mask. Innisfree Derma Formula Green Tea Probiotics Cream to świetny krem, który jest u mnie już drugi raz w formie pełnowymiarowej plus miałam go też kiedyś w formacie mini (ulubieniec!). Innisfree Black Tea Synergy Duo Set to z kolei świetnie skomponowany zestaw, któremu nie mogłam się oprzeć:)

secretaddiction nowości kosmetyczne

Teraz czas na moje zakupy, czyli to co wpadło mi do koszyka stacjonarnego lub wirtualnego;) Zaczęłam od włosów:) Kerastase Genesis to moja ulubiona seria, więc odkupiłam ją sobie już kolejny raz, a oprócz produktów pełnowymiarowych zaopatrzyłam się też w miniatury serii Genesis oraz Curl Manifesto:) Bumble and bumble Hairdresser's Invisible Oil Heat/UV Protective Primer wiele osób mi polecało i nie zawiodłam się. Z kolei wyskakujący z lodówki Elseve Dream Long 8 Second Wonder Water to dla mnie nieporozumienie:) 

Kupiłam też Prreti Lip Sleeping Mask i żel Bielenda Vegan Smoothie Arbuz + Banan.

Skusiłam się także na miniaturę MAC Fix+, dwa balsamy do ust Eucerin oraz antyperspirant Secret Natural Unscented.

Ponownie Bielenda Vegan Smoothie, ale tym razem Melon + Ananas, pomadka Alterra po raz setny, żel Lux Botanicals również ponownie. Podobnie jak Bioderma Atoderm Huile De Douche, o którym zresztą pisałam lata temu. Cerave bardzo lubię i tutaj akurat Nawilżający balsam bezzapachowy. Schowała się tam też Cerko Baza;) Z kolorówki rozświetlacz Claresa Shine of mine 11 More Champagne i tusz do rzęs Maybelline Sky High, który akurat był w promocji;)

secretaddiction nowości kosmetyczne

Balsam do ust Nuxe Very Rose, który dostałam od koleżanki fajnie się u mnie spisał, więc postanowiłam kupić kolejne opakowanie. W piance pod prysznic Isana uwiodły mnie urocze lamy;) Na Cantu Shea Butter Natural Spray skusiłam się podczas promocji. Podobnie było w przypadku L’Oreal Dream Lengths Super Curls Mousse, na wypadek gdybym miała chęć się pobawić w modelowanie;)

SVR Sun Secure Blur SPF 50+

Już dobry rok temu @anetek_espe  bardzo mi polecała SVR Sun Secure Blur SPF 50+. I zawsze chciałam spróbować, ale trochę się bałam, że przybierze na mojej skórze jakiś dziwny, „wybladzający” odcień, a jego zapach mnie zabije. Ale tak się złożyło, że jakiś czas temu kupiła go sobie moja siostra, więc wyłudziłam próbkę;) Od razu się zakochałam. Efekt jest zupełnie nieporównywalny z żadnym innym SPF, jakiego używałam. Na mojej skórze nie zostawia koloru, pięknie się wtapia. Działa jak baza pod makijaż, a nawet może go zastąpić;) Szybko zamówiłam opakowanie dla siebie. Na zdjęcie załapały się także dwa kremy do rąk Bielenda Star Dream, które wpadły mi w oko w Rossmannie. Dają taki wręcz upiększający efekt perłowej poświaty na dłoniach:)

Almania poszewka na poduszkę profilowaną

Almania to nie kosmetyki, ale jakby nie patrzeć akcesoria urodowe i tym razem kupiłam kolejną jedwabną poszewkę na poduszkę profilowaną oraz 3 gumki, z których na zdjęcie załapała się jedna;)

I to już chyba wszystkie moje nowości z okresu styczeń-marzec.

Daj znać o czym chcesz poczytać więcej albo co wpadło Ci w oko.

Zapraszam też na Instagram secretaddiction_pl, bo tam jestem codziennie;)

Czytaj dalej »

poniedziałek, 4 kwietnia 2022

Innisfree Derma Green Tea Probiotics Cream – krem barierowy, który pokochałam!

Mam sentyment do Innisfree, ponieważ była jedną z pierwszych koreańskich firm, które zyskały moje uznanie. A to wcale nie było łatwe jakby się mogło wydawać. Swego czasu miałam większość podstawowej serii Green Tea i miło ją wspominam:) Na Innisfree Derma Green Tea Probiotics Cream zdecydowałam się ani nie w ciemno ani też nieprzypadkowo, gdyż miałam już jego miniaturkę;) Zresztą spodobał mi się na tyle, że finalnie to już moje drugie opakowanie pełnowymiarowe:) Pierwsze zużyłam z dziką przyjemnością i uważam, że jest to fantastyczny krem, który naprawdę warto wypróbować;) A dlaczego? O tym za chwilę zwięźle opowiem.

Innisfree Derma Green Tea Probiotics Cream

Innisfree Derma Green Tea Probiotics Cream

Krem posiada strukturę podobną do warstwy lipidowej skóry („Skin-like Barrier Technology”) i zawiera 3% ceramidu. Naturalny ceramid z zielonej herbaty na bazie olejku z zielonej herbaty, który jest bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe, dogłębnie odżywia skórę i chroni ją niczym niewidzialna tarcza. Kosmetyk poprawia uszkodzoną barierę lipidową za sprawą probiotyków z zielonej herbaty. Lizat fermentacyjny Lactobacillus zielonej herbaty pochodzący z wyspy Jeju poprawia barierę skórną uszkodzoną przez czynniki zewnętrzne, podrażnienia lub zanieczyszczenia miejskie.

Innisfree Derma Green Tea Probiotics Cream

Derma Green Tea Probiotics Cream opakowany został w zgrabny zielony słoiczek z białą etykietą oraz wygodną nakrętką, po której nie ślizgają się palce;) Wewnątrz znajduje się także dodatkowa osłonka chroniąca zawartość. Pojemność to standardowe 50ml zdatne do zużycia przez 12 miesięcy od otwarcia. 

Innisfree Derma Green Tea Probiotics Cream

Krem posiada  lekką, ale jednocześnie odżywczą formułę, która dość ładnie się wchłania, ale w pierwszej chwili delikatnie się lepi. Finalnie pozostawia po sobie nietłustą, ochronną powłoczkę. Polecam jednak nakładać kilka mniejszych porcji zamiast jednej grubej warstwy, ponieważ aplikowany zbyt hojnie może się trochę mazać i bielić. Zachowanie umiaru ułatwia więc sprawę oraz gwarantuje przyjemność stosowania:) 

Innisfree Derma Green Tea Probiotics Cream konsystencja

W moim odczuciu kosmetyk jest praktycznie bezwonny, co bardzo sobie cenię! Dobrze odżywia, nawilża i uspokaja cerę. To typowy lecz doskonałej jakości „krem barierowy”. Nie zauważyłam „zapychania” ani innych problemów z cerą podczas jego stosowania. Podobno chwalą sobie go też posiadacze cer tłustych i trądzikowych. Moja jest mieszana ze skłonnością do odwodnienia, ale taka raczej bez niemiłych niespodzianek, więc w tej kwestii nie wypowiem się jako praktyk;) Śmiało można stosować podczas kuracji retinoidami lub kwasami, a także gdy cera po prostu wymaga wzmocnienia, regeneracji i silnego nawilżenia. Jestem w nim zakochana i jak dla mnie sprawdza się o niebo lepiej niż wyskakujący z lodówki Dr. Jart+ Ceramidin Cream, który dodatkowo niestety zabija mnie zapachem;) Gorąco polecam i sama nadal będę do niego wracać:)

Innisfree Derma Green Tea Probiotics Cream jolse

Innisfree Derma Green Tea Probiotics Cream znajdziesz na Jolse.

Używałaś kosmetyków Innisfree? Miałaś okazję wypróbować Derma Green Tea Probiotics Cream? A może polecisz jakiś świetny krem barierowy?

Czytaj dalej »