wtorek, 31 grudnia 2013

Kosmetyczni ulubieńcy 2013 roku - pielęgnacja & mini podsumowanie roku.

  Umieram... Wybrałam się dzisiaj na zakupy, wiadomo - wyprzedaże. W Mango była kolejka prawie przez cały sklep:D Pochodziłam, poszukałam, nic mnie nie zachwyciło. Niektóre rzeczy wyciągane są sprzed kilku sezonów i wyglądają jakby pół wieku pod lodem przeleżały:) Także jeśli chodzi o ubrania nic nie udało mi się kupić. Kupiłam za to parę rzeczy w Sephorze korzystając z trwającej aktualnie promocji -25% na kolorówkę. Chciałam kupić kredkę MUFE jednak nie było "mojego" koloru, konsultantka doradziła mi kredkę w tym samym kolorze z Sephorowych, zaryzykowałam;)
Poza tym kupiłam paletkę do brwi Benefit, już od dawna za mną chodziła i dwa lakiery Golden Rose. Weszłam też do Organique, ale niestety spustoszenie, czekają na dostawę, kupiłam tylko wosk YC Under the palms
Najbardziej ucieszyły mnie ciasteczka macaroni, które jadłam dziś po raz pierwszy;)

  Jeśli chodzi o podsumowanie - bloga prowadzę od 3.11. Początkowo zastanawiałam się czy w ogóle jest sens prowadzić bloga i czy w ogóle ktoś zechce mnie czytać. Przez cały listopad liczba wejść była bardzo niska - jakieś 300 wyświetleń przez cały miesiąc. Jednak w grudniu sytuacja uległa dużej zmianie i obecnie mam już 5140 wyświetleń oraz 62 obserwatorów co mnie bardzo cieszy:) Z zainteresowaniem czytam również każdy komentarz. Zapraszam również na FB
  W Nowym Roku chcę oczywiście dalej rozwijać bloga, będzie również rozdanie:) Poza tym jeśli chodzi o wish listę na kolejny rok nie mam takowej, wszystko będzie spontaniczne i bez ciśnienia:)
Rok 2013 był dla mnie bardzo trudny i raczej niekorzystny, w wielu sytuacjach musiałam się wykazać odwagą i wytrwałością, wiele spraw było niezależnych ode mnie. Przy czym rok ten  wiele mnie nauczył. Miałam mnóstwo problemów dlatego mam nadzieję, że teraz może być już tylko lepiej. W kolejnym roku życzyłabym więc sobie mniej przeciwności losu, więcej wiary w siebie. Chce żyć tym co jest tu i teraz nie oglądając się na przeszłość:)

Koniec ze smuteczkiem, przejdźmy do meritum!

Dziś zaprezentuje moje ulubione lub najczęściej używane w tym roku kosmetyki pielęgnacyjne.


1. Yves Rocher Dwufazowy płyn do demakijażu oczu Pur Bleuet - nie wiem jak to się stało, ale używałam tego samego płynu przez cały rok. Jestem z niego zadowolona, dobrze zmywa makijaż. Wadą jest cena, ale ja kupuję go zawsze w promocji i wtedy kosztuje zwykle 12zł.
2. Neutrogena intense repair balsam do ciała - używam go od dłuższego czasu, ma delikatny zapach i dobrze nawilża moje ciało.
3. Ziaja Pro maska uspokajająca - bardzo ją polubiłam, fajnie nawilża i wygładza skórę. Minusem jest tylko duże opakowanie.
4. Oriflame Tea Tree, Corrective Stick - dwukolorowy korektor, używam go już od paru ładnych lat. Jeśli chodzi o część beżową - nie używam jej, kupuję go ze względu na część zieloną - nakładam na niespodzianki. Dobrze sobie z nimi radzi, ale zaznaczam, że nie mam tendencji do dużych niedoskonałości. Zwykle są to małe krostki, a ten korektor przyspiesza ich gojenie.Wypróbowałam trochę tego typu produktów i u mnie tylko ten daje jakieś efekty.
5. Organique maska arbuz i melon - bardzo ją polubiłam głównie ze względu na piękny owocowy zapach. Recenzja wkrótce:) Kosmetyki Organique w ogóle są moim odkryciem roku, wcześniej ich nie znałam.
6. Organique maska do rąk - bardzo dobry produkt, minusem jest tylko cena i różany zapach, który na szczęście nie utrzymuje się zbyt długo. Recenzja również wkrótce.
7. Organique Immuno Serum - recenzja TUTAJ
8. Organique peeling czekoladowy - uwielbiam czekoladę i jej zapach, ten peeling dobrze spełnia swe zadanie, a dodatkowo pozostawia skórę nawilżoną, ale nie tłustą. Na pewno dokupię jeszcze inne kosmetyki z tej serii. Recenzja wkrótce.

  W tym roku odkryłam też tanie i dobre kosmetyki firmy Pollena Eva m.in szampon i maskę brzoskwinia i bawełna, żele do mycia twarzy oraz mydła w płynie.
Jeśli chodzi o kremy do twarzy w tym roku rządził Siquens recenazja oraz Bioderma z linii Sensibio.

Włosy


Faworytem została maska do włosów Joico K-Pak. Recenzja również za jakiś czas. Ostatnio spodobał mi się również zestaw Kerabond, którego próbki znalazłam w Shinyboxie. Na zdjęciu z bronzerem Pupa


Co sądzicie o moim zestawieniu? Czy znacie któreś z tych kosmetyków?


Wszystkim życzę Szczęśliwego Nowego Roku!
Czytaj dalej »

niedziela, 29 grudnia 2013

Kosmetyczni ulubieńcy 2013 roku - makijaż!

Hej!
  Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, dlatego postanowiłam przygotować dla Was post o ulubionych kosmetykach roku 2013. Starałam się nie wybierać zbyt wiele, miało być top 5, ale nie wyszło;) Wpis postanowiłam podzielić na dwie części. 
W pierwszej części kosmetyki kolorowe.

A oto one:


1. Urban Decey paletka Naked 2 - od dawna za mną chodziła i gdy latem zobaczyłam ją na wyprzedaży za 95zł kupiłam bez wahania:)
2. The Balm Mary Lou Manizer rozświetlacz - używałam go w tym roku bardzo często zarówno na kości policzkowe, kąciki oczu jak i łuk brwiowy. Jestem z niego bardzo zadowolona, ponieważ daje efekt tafli. Może zdecyduję się również na Betty Lou.
3. The Balm Frat Boy róż - ładnie podkreśla policzki, utrzymuje się na skórze cały dzień, jest bardzo wydajny. Podchodziłam sceptycznie do tej firmy, ale na szczęście miło się rozczarowałam.
4. Kredki Make Up Forever - moje ulubione kredki do powiek, łatwo się rozprowadzają i są bardzo trwałe. Korzystając z promocji w Sephorze zamierzam jutro kupić nową, ponieważ mój ulubiony kolor się skończył.
5. Maybelline Master Precise - bardzo cienki eyeliner w pisaku, przy jego użyciu osiągam dokładnie taki efekt na jakim mi zależało czyli cieniutką kreskę na górnej powiece. Utrzymuje się u mnie cały dzień bez poprawek.
6. Korres korektor pod oczy Wild Rose - kupiłam go w bardzo okazyjnej cenie, niema idealnego krycia, ale jak na moje wielkie cienie radzi sobie całkiem nieźle, nie zauważyłam różnicy między nim, a osławionym korektorem Hellena Rubinstein. Używałam go przez większość roku, choć ostatnio przerzuciłam się na Bourjois, który właściwie również mu dorównuje.
Może polecacie jakiś super korektor pod oczy?
7. Tusz Oriflame Volume Build - cóż, wypróbowałam już wiele tuszów z różnych półek cenowych, a na ten trafiłam przypadkiem i  miło się rozczarowałam. Kupiłam już drugie opakowanie. 

To by było na tyle jeśli chodzi o kosmetyki kolorowe, w swoim czasie pojawią się szersze recenzje owych kosmetyków.


Czy znacie któreś z tych kosmetyków?
Jestem ciekawa jakie tusze do rzęs i korektory pod oczy polecacie?


Czytaj dalej »

sobota, 28 grudnia 2013

Sabrina Pilewicz Asti - czyli mój ulubiony sylwestrowy dodatek:)

   O torebce Asti od Sabriny Pilewicz marzyłam od momentu gdy się pojawiła. 
Rok temu udało mi się spełnić to marzenie i metaliczna Asti w kolorze awokado dołączyła do modeny w kolorze jagoda:) 
Bardzo lubię małe torebki, jestem drobną osobą, dlatego tego typu dodatki pasują do mnie idealnie. Początkowo miałam zamiar wybrać klasyczną czerń lub kolor w skórze nie metalizowanej, ale... nie byłabym sobą gdybym nie wybrała czegoś bardziej wyróżniającego się z tłumu:)
  Asti idealnie nadaje się na takie okazje jak np. zbliżający się Sylwester, nie będę Wam jednak pokazywać stylizacji, ponieważ sama jeszcze do końca nie wiem co założę. Prawdopodobnie zdecyduję dopiero w poniedziałek.






Kolor awokado jest bardzo ciekawy, ja go nazywam kameleonem, ponieważ prezentuje się różnie np. zależnie od światła. Do torebki dołączony jest również łańcuszek, więc możemy ją nosić na różne sposoby. Według mnie największym atutem tej torebki jest niespotykany kształt, kolor i faktura skóry:)


Na stronie internetowej projektantki możemy przeczytać:

Torebka z kolekcji "dolce far niente" Asti – nowy pikantny atrybut kobiecości. Diamenty są najlepszym przyjacielem każdej kobiety, a torebka … jej najlepszą przyjaciółką. Najnowszy model można trzymać w dłoni lub wykorzystać dopinany łańcuszek. Satynowe, zmiękczone gąbką wnętrze diamentowego arcydzieła, otuli najważniejsze skarby kobiety. Modello: Asti  to luksus, energia i szaleństwo...



Aktualnie marzy mi się Modena Aqua i być może coś z nowych modeli, które już wkrótce...

A czy Wy macie już przemyślane stylizacje na Sylwestra?

Życzę udanego weekendu:)
Czytaj dalej »

czwartek, 26 grudnia 2013

Yankee Candle Bahama Breeze - zapach lata:)

Witajcie!
  Tuż po świątecznym obżarstwie i odpoczynku przychodzę do Was z krótką recenzją mojego ukochanego zapachu od Yankee Candle, a jest nim Bahama Breeze:)
Samej firmy nie trzeba już chyba nikomu przedstawiać, ponieważ jest już dobrze znana.

Jest to świeca i wosk z serii Housewarmer łączące w sobie zapach mango, ananasa oraz grejpfruta.

 
Świeca Bahama Breeze.

   Przyznam szczerze, że początkowo miałam opory przed woskami YC - bałam się, że zapachy okażą się dla mnie zbyt intensywne i rozboli mnie głowa. Dlatego przy okazji promocji w Organique klik najpierw zaopatrzyłam się w świecę (są łagodniejsze). Wybór niestety nie był zbyt duży, ale wiedziałam czego poszukuję (zapachu lekkiego, owocowego, przywodzącego na myśl lato), więc szybko zdecydowałam się na świecę bahama breeze. Był to strzał w dziesiątkę! Zapach jest po prostu boski, przywodzi na myśl lato i najprzyjemniejsze wspomnienia, błyskawicznie wprowadza mnie w pozytywny stan... A do tego świeca prezentuje się bardzo dobrze, ma ładny kolor, a na etykiecie plaża i drinki z palemkami:) Jest dość słodki, przełamany nutami cytrusowymi. Jeśli chodzi o świecę zapach ten jest dość delikatny. Spodobał mi się do takiego stopnia, że zamówiłam wosk, tym razem w sklepie http://www.goodies.pl:) Zapach wosku jest intensywniejszy niż zapach świecy, więc skruszam niewielką jego ilość:)
Cena świecy jest dość wysoka, ponieważ jest to koszt 40zł, natomiast cena wosku wypada dużo korzystniej - 6zł. 

 
Wosk Bahama Breeze

Bahama Breeze polecam miłośnikom lata uwielbiającym owocowe, słodkie, lekkie, a zarazem egzotyczne zapachy.


Moja ocena:
6/6.

A jakie są Wasze ulubione zapachy od YC?




 
Czytaj dalej »

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Shinybox grudzień 2013

Witajcie
  Nieco rozczarowana grudniowym pudełkiem Glossybox zamówiłam dodatkowo Shinybox. Jest to moje pierwsze pudełko Shiny. Do zakupu  skłoniła mnie przede wszystkim obecność produktów Organique w grudniowym pudełku. Bardzo liczyłam na peeling enzymatyczny, który jest świetny, ale przypadał mi tonik;) To tez nie tragedia, ponieważ akurat mi się kończy. Mam nadzieję, że będzie równie dobry jak tonik oczarowy. Zamówiłam opcję "pojedyncze pudełko" dodatkowo wykorzystując kod rabatowy, więc za swoje pudełko zapłaciłam 41zł już z wysyłką. Właśnie do mnie dotarło:)
Samo pudełko jak już zapewne wszyscy wiedzą jest bardzo ładne, typowo świąteczne w czerwono-zielonych barwach.



W swoim pudełku znalazłam:
1. Organique - Tonik z linii Basic Cleaner.
2. Anatomicals - Balsam do ust.
3. L'oreal - Błyszczyk Glam Shine.
4. Marion - Bibułki matujące z pudrem Mat Express.
5. Kerabond - Zestaw 3 fazowej rekonstrukcji włosów.




Wszystkie produkty oprócz zestawu Kerabond są pełnowymiarowe.

Podsumowując ze wszystkiego skorzystam, oprócz błyszczyka L'oreal, który przeznaczę na rozdanie:)
Czytaj dalej »

niedziela, 22 grudnia 2013

Avon Planet Spa odżywczy krem do rąk, stóp i łokci z masłem shea czyli moja avonowa nostalgia;)

   Święta tuż, tuż, przygotowania idą pełną parą, a ja tymczasem przychodzę do Was z recenzją kremu do rąk, stóp i łokci z serii Planet Spa marki Avon.
    Z produktem tym zetknęłam się jeszcze za czasów licealnych czyli kilka lat temu. Byłam wtedy wielką fanką kosmetyków Avon. Obecnie jednak jest tak duży wybór kosmetyków, że po produkty Avonu sięgam dość rzadko.
  Pierwszy raz produkt ten kupiłam siostrze w prezencie urodzinowym w całym zestawie kosmetyków Planet Spa z masłem shea. Wstyd się przyznać, ale skończyło się tak, że zapach tego kremu spodobał mi się do tego stopnia, że... zużyłam jej pół opakowania;) Przez jakiś czas kupowałam produkty z tej serii, która w owych licealnych czasach wydawała mi się niemal luksusowa;) Po jakimś czasie zapomniałam o tym kremie, a produkty z Avonu zamawiałam coraz rzadziej, aż w końcu w ogóle z nich zrezygnowałam. Aż do września tego roku, kiedy to przypadkiem w ręce wpadł mi katalog Avon. Krem był w promocyjnej cenie 20zł w zestawie z peelingiem do rąk i stóp. Przypomniałam sobie wtedy o beztroskich licealnych czasach oraz o tym zapachu, który wtedy tak mi się podobał, z którym miałam wiele pozytywnych wspomnień i skojarzeń. Zamówiłam więc bez wahania:)

Kilka słów od producenta:
Znakomicie poprawia wygląd i kondycję mocno przesuszonej skóry, np. stóp, łokci czy kolan. Nawilża, natłuszcza i koi łuszczącą się, podrażnioną skórę, natomiast aloes i wit. E działają kojąco, nawilżająco i ochronnie. 

Moja opinia

Opakowanie
Produkt zamknięty jest w niewielkim plastikowym słoiczku zawierającym 75ml produktu.


Opakowanie
Konsystencja
Jest dość lekka i gładka, typowa dla balsamu, dzięki czemu aplikacja jest bardzo przyjemna.



Wewnątrz


Zapach
Specyficzny, trudny do określenia , producent opisuje go jako tropikalny. Bardzo mi się podoba, ale to już kwestia indywidualna. Nie znam innego produktu o podobnym zapachu. Niemniej gdybym miała smarować nim całe ciało byłby dla mnie trochę zbyt intensywny.
 
Działanie
Jest to krem przeznaczony do skóry dłoni, łokci oraz stóp. Ja używam go głównie do stóp. Smaruje stopy tym kremem przed snem, a następnie zakładam bawełniane skarpetki.  Krem pozostawia na skórze delikatny film ochronny, dobrze nawilża oraz natłuszcza skórę, nie jest jednak takim tłuściochem jak np. balsam z masłem shea z Organique. Zapach utrzymuje się przez kilka godzin. Czasem powierzam mu też rolę balsamu do rąk i również bardzo dobrze się sprawdza. Nie uzywam go natomiast do łokci, ponieważ moje łokcie nie są jakoś specjalnie wysuszone, więc nie wymagają szczególnej pielęgnacji.
Za jakiś czas pojawi się również recenzja peelingu z tej samej serii.

Moja ocena
5/6

Jakie kosmetyki do stóp polecacie?
I oczywiście jak tam przygotowania do Świąt?

Mój Bałwanek.


Ja na pewno jeszcze będę tu zaglądać:)


Czytaj dalej »

sobota, 21 grudnia 2013

Organique tonik oczarowy.

Witajcie!
         
        Dziś  pod lupę biorę... tonik oczarowy marki Organique.
Jak już pewnie zdążyliście  zauważyć produkty tej firmy to jedne z moich ulubionych jeśli chodzi o pielęgnację twarzy i ciała.
Nad zakupem tego toniku zaczęłam się zastanawiać podczas przeglądania katalogu Organique. Szukałam toniku, który nie podrażni mojej dość wrażliwej cery. W wolnej chwili wybrałam się do sklepu celem bliższego poznania tego produktu. Miałam pewne wątpliwości jednak gdy pani w sklepie Organiqe poinformowała mnie iż jest to produkt bezzapachowy bez wahania kupiłam (w pielęgnacji zdecydowanie wolę produkt bezzapachowy niż np mocno perfumowany).

    Głównym składnikiem  toniku jest jak sama nazwa wskazuje wyciąg z oczaru wirginijskiego, znany ze swoich właściwości antybakteryjnych, łagodzących, nawilżających, przeciwzapalnych i ściągających. Produkt polecany jest szczególnie do cery wrażliwej skłonnej do podrażnień oraz naczynkowej. Produkt można stosować nie tylko jako tonik, ale także jako mgiełkę lub aktywator maseczek i glinek.


 Moja opinia

Opakowanie
Produkt otrzymujemy w butelce z tworzywa sztucznego. Butelka ta wyposażona jest w atomizer dzięki czemu korzystanie z toniku jest bardzo wygodne i higieniczne. Buteleczka zawiera 125ml produktu czyli stosunkowo niewiele w porównaniu z innymi tonikami (zwykle jest to 150-200ml).

Stosowanie
Używam go rano i wieczorem po uprzednim umyciu twarzy. Dodaję go również do maseczki z glinki białej. Można stosować go również jako mgiełkę choć ja akurat nie odczuwam takiej potrzeby.

Zapach
Ekspedientka zapewniała mnie o tym, że produkt jest bezzapachowy i faktycznie jak dla mnie nie posiada on zapachu. Jednak na stronie producenta czytamy o przyjemnym odświeżającym zapachu klik. 

Wydajność
Tonik stosuję od dwóch miesięcy, zostało mi jeszcze trochę. Myślę, że ta ilość wystarczy jeszcze na ok. tydzień codziennego stosowania.




Działanie
Tonik bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Wiele tego typu produktów podrażniało moją cerę i musiałam ograniczać stosowanie do 1x dziennie lub 1x na dwa dni. W przypadku tego produktu było inaczej, absolutnie mnie nie podrażnił, a nawet zauważyłam, że koi moją cerę i zaczerwienienia oraz podrażnienia pojawiają się u mnie teraz bardzo rzadko. Skóra po zastosowaniu toniku lepiej wchłania kremy nawilżające. Tonik bardzo dobrze współgra z Immuno Serum recenzja i mam wrażenie, że te dwa produkty stosowane jednocześnie dają najlepsze rezultaty. Toniku oczarowego używam głownie do przemywania twarzy, a także raz na jakiś czas do rozrabiania glinki białej, która w połączeniu z tym tonikiem oraz olejem arganowym daje bardzo dobre rezultaty. Jestem bardzo zadowolona z tego produktu, niestety powoli zaczynam widzieć denko, więc wkrótce będę musiała zaopatrzyć się w kolejne opakowanie. Minusem jest tylko dość wysoka cena - 29zł, jednak jakość  w moim przypadku rekompensuje ten wydatek.


Moja ocena:
6/6


A Wy jakie toniki polecacie?






Czytaj dalej »

czwartek, 19 grudnia 2013

Glossybox grudzień 2013

   Właśnie otrzymałam  grudniowy Glossybox i co tu dużo mówić, nie jestem szczególnie zachwycona zważywszy na małe pojemności produktów. Niemniej jednak abstrahując od pojemności są ok:)
W tym miesiącu otrzymałam 5 produktów z czego tylko jeden jest pełnowymiarowy (lakier) i jedną próbkę w formie saszetki. Wartość tego boxa jest więc zdecydowanie dużo niższa niż w ubiegłym miesiącu.
Samo pudełeczko jest czerwone, nawiązujące do świąt, jak zawsze prezentuje się elegancko.

Glossybox Grudzień 2013








A oto co znalazłam w środku...



1. Nails Inc. Lakier do paznokci w kolorze Victoria - 10 ml //pełny produkt ok. 55 zł - PEŁNY PRODUKT


2.Yves Rocher - Żel pod prysznic i do kąpieli Złota Wanilia - 50 ml // pełny produkt 400 ml - 16.90 zł


3. Suchy olejek Nuxe Huile Prodigieuse OR ze złotymi drobinkami - 10 ml // pełny produkt 50 ml - 99 zł


4. System Professional Maska Color Save - 30 ml // pełny produkt 200 ml - 79 zł


5. Lierac MESOLIFT Serum Rozświetlające - 8 ml // pełny produkt 30 ml - 169 zł






Próbka Nuxe
 Jak widać zawartość nie jest powalająca, ale myślę, że zużyję wszystkie produkty. Najmniej przydatny dla mnie będzie chyba olejek Nuxe ze złotymi drobinkami, ale kto wie... w końcu Sylwester i karnawał przede mną;)
Maska do włosów farbowanych na pewno mi się przyda, serum również chętnie przetestuje ponieważ nie miałam dotąd nic z tej firmy, żele pod prysznic Yves Rocher lubię zwłaszcza wersję o zapachu kawy, zapach wanilii nie jest moim faworytem, ale być może mile się rozczaruję. Lakier jest bardzo ciemny, nie wiem czy będzie ładnie wyglądał na moich paznokciach, ale może użyję go razem z coatem  zawierającym błyszczące drobinki.

A jak Wam się podoba grudniowy Glossy?
Jesteście zadowoleni?
Czytaj dalej »

środa, 18 grudnia 2013

Zdenkowani w grudniu:)

Hej!
Mój dzisiejszy post tzw.   "projekt denko". Bloga prowadzę od niedawna, dlatego będzie to mój pierwszy tego typu post. Nie wiem jeszcze czy tego typu posty będą się u mnie pojawiały regularnie co miesiąc, zobaczymy:)

Włosy
Mam dość krótkie włosy (do linii brody) więc kosmetyki do ich pielęgnacji wystarczają mi na długo. Jednak często korzystam z kosmetyków razem z siostrą, która dla równowagi ma długie włosy, więc napędza moje zużycia:) Dodatkowo często zdarza nam się otwierać kilka na raz.


1. Odżywka Elseve Total Repair - lubię odżywki Elseve, jednak ta sprawdziła się u mnie najsłabiej.
Czy kupię ponownie - NIE.

2. John Frieda  Sheer Blonde szampon do włosów blond - ma przyjemny cytrusowy zapach, nie plącze włosów, kolor włosów staje się ładniejszy i bardziej błyszczący. Jest bardzo wydajny.
 Czy kupię ponownie - TAK.

3. Timotei odżywka Moc i Blask - po jej użyciu włosy się dobrze rozczesują, nie zauważyłam jednak odżywienia. Opakowanie doprowadza mnie do szału, ponieważ po jakimś czasie trudno z niego wydobyć produkt.
Czy kupię ponownie - NIE.

4. Pollena Eva maska do włosów brzoskwinia i bawełna - latem miałam szał na kosmetyki Pollena Eva, odkryłam, że sporo z nich to świetna jakość w dobrej cenie. Tak również było w przypadku tej maski, która spisywała się u mnie super zwłaszcza latem. Odżywka ma przyjemny brzoskwiniowy zapach, dobrze nawilża włosy, a przy tym ich nie obciąża. W porze jesienno-zimowej była już trochę za słaba, ale latem na pewno do niej wrócę.
Czy kupię ponownie - TAK.

Żele pod prysznic
Uwielbiam wszelkie produkty do mycia ciała, niestety zdarza mi się otwierać kilka niemal w tym samym czasie. W tym miesiącu udało mi się zdenkować jedynie dwa;)


1. AA nawilżający żel do mycia ciała - zapach określiłabym jako morski, nieco męski. Za to bardzo dobrze nawilża i często można go kupić w promocji za jedyne 4,50zł w aptece doz.
 Czy kupię ponownie - TAK. 

2. Pollena Eva Egzotyczny żel pod prysznic indyjski lotos - denkowałam go dość długo, ponieważ zapach nieszczególnie przypadł mi do gustu, żel nie nawilża zbyt mocno, ale też nie wysusza. Taki średniaczek.
Czy kupię ponownie - NIE.


Balsamy, kremy i peelingi.
Uwielbiam pielęgnację, staram się używać kremów o niedrażniącej kompozycji zapachowej, ponieważ kremów do rąk i do ciała używam tylko wieczorem, więc gdy posmaruje się mocno perfumowanymi kremami mam duże problemy z zaśnięciem.


1. Neutrogena szybko wchłaniający się krem do ciała - balsamy Neutrogeny to jedne z moich ulubionych, używam zarówno wersji bezzpachowych jak i tych z delikatnym zapachem. Wcześniej używałam ich balsamów z opakowaniem z pompką, jednak często miałam problemy z wydobyciem produktu do końca. W przypadku tego opakowania, nie mam z tym problemów. Ta wersja kremu nie jest jednak moją ulubioną - wolę wersję regeneracyjną (z czerwonym wieczkiem).
Czy kupię ponownie - TAK, ale w innej wersji.

2. Neutrogena krem do rąk i paznokci - kremy do rąk Neutrogena to jedne z moich ulubionych, ten jest dla mnie najlepszy, ponieważ nawilża i wygładza dłonie, a dodatkowo pozytywnie wpływa na stan paznokci - stają się mocniejsze i bardziej błyszczące. Przez jakiś czas stosowałam Regenerum do paznokci, jednak nie dawał on takich efektów jak ten krem.
Czy kupię ponownie - TAK. 

3. Organique  balsam z masłem shea w dwóch wersjach zapachowych magnolia i mleko. Zakupiłam je jak widać na wagę. Magnolia zapachem przypadła mi do gustu, mleko trochę mniej. Zapach utrzymuje się długo, co niestety mnie trochę męczy. Balsamy te mają grudkową konsystencję, przed nałożeniem na ciało trzeba kawałek masełka rozgrzać w dłoni.
Balsamy mają lżejszą konsystencję niż opisywany przeze mnie balsam do stóp KLIK przez co rozprowadzają się łatwiej. Są jednak dość tłuste, dlatego stosowałam je miejscowo na przesuszone partie ciała i na stopy. Na całe ciało są dla mnie zbyt tłuste.
Czy kupię ponownie - MOŻE.

3. Organique - peeling do stóp, więcej można przeczytać TU. Jestem z niego zadowolona:)
Czy kupię ponownie - TAK.


Twarz
Kosmetyki do twarzy zużywam w żółwim tempie, zwłaszcza kremy, ponieważ mam ich na stanie kilka.


1. Nivea Aqua Effect żel do mycia twarzy (pokazuje pełne opakowanie, ponieważ ktoś mi wyrzucił zużyte). Dla mnie to jeden z lepszych produktów do mycia twarzy, skóra po jego użyciu jest dobrze oczyszczona, gładka i nawilżona. Zapach bez szału, ale nie jest też drażniący. Bardzo lubię ten żel, ostatnio można było go kupić w promocji za 8zł, więc poczyniłam mini zapasy.
Czy kupię ponownie - TAK.

2. Krem Siquens MedExpert - jestem z niego bardzo zadowolona. Więcej można przeczytać TUTAJ.
Czy kupię ponownie - TAK.

3. Bioderma płyn micelarny Sensibio H20 - używałam go głównie do przemywania twarzy, ponieważ z tuszem w moim przypadku lepiej radzi sobie płyn dwufazowy. Spełniał on u mnie bardziej funkcje toniku, ponieważ jestem z tych osób, które nie wyobrażają sobie oczyszczania twarzy bez użycia wody.
Czy kupię ponownie - CHYBA NIE (ponieważ mi się znudził;))

Kolorówka
Tutaj tyle co nic, kosmetyki kolorowe są w moim przypadku bardzo wydajne:)


1. Kredka MUFE Aqua Eyes - to moje ulubione kredki, dobrze się rozprowadzają i nic się nie rozmazuje przez cały dzień, posiadam kilka kolorów, ale tego używałam najczęściej (na dolnej powiece). Zamierzam kupić nową po świętach podczas promocji -30% w Sephorze,
Czy kupię ponownie - TAK.

Jak widać denko nie jest zbyt duże:)

A jak tam Wasze zużycia?
Używaliście kosmetyków z mojego denka?

Do jutra do północy trwa MINI ROZDANIE

Czytaj dalej »

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Eveline lakiery Mini Max

   Na wstępie zacznę od tego, że lakiery, które uchodzą za jedne z lepszych np OPI i Essie nieszczególnie się u mnie sprawdzają (szybko odpryskują). Na szczęście znalazłam lakiery, z których jestem zadowolona. Mowa tu o lakierach Eveline Mini Max.

Producent:
"Szybkoschnący i długotrwały lakier do paznokci w klasycznej gamie kolorystycznej. Dzięki małej pojemności nie trzeba się już martwić, że lakier zaschnie i się zmarnuje".

Opakowanie
Jest poręczne i zawiera 5ml produktu. Osobiście mnie to cieszy, ponieważ jeszcze nigdy nie zużyłam żadnego lakieru do końca. Na opakowaniu mamy informację, że lakier utrzymuje się nawet 5dni.





Użycie
Nie sprawia problemu, lakier ma dobrą konsystencję, dość szybko schnie, a jego pędzelek pozwala na łatwą i precyzyjną aplikację. Dwie warstwy zapewniają dobre krycie (przynajmniej jeśli chodzi o te kolory, których używałam). W przypadku ciemniejszych kolorów i odcieni czerwieni używam bazy, w pozostałych przypadkach nakładam bez bazy.

 Moje ulubione kolory





Trwałość
Czyli najważniejsze. Niestety nie jest to 9 dni, ale u mnie utrzymuje się 7 dni z czego jestem zadowolona. 

Podsumowując polecam, choć być może w przypadku innych osób się nie sprawdzą tak jak u mnie np. słabo trzymają się lakiery Essie. 

Dwa lakiery Eveline + parę innych drobiazgów są obecnie do zgarnięcia w moim MINI ROZDANIU

Jakie są Wasze ulubione lakiery? 

Dzisiaj  chciałam kupić piaski z nowej kolekcji Lovely, ale niestety byłam w dwóch Rossmannach i ani śladu po nich...
Skusiłam się na coś takiego




Czytaj dalej »

niedziela, 15 grudnia 2013

Lovely Baltic Sand moje cudeńko:)

   Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić lakier piaskowy Lovely z kolekcji Baltic Sand, którą większość z Was chyba już doskonale zna.
Lakier ten zakupiłam ponad tydzień temu bez większego przekonania. Polowałam wtedy na piasek Wibo, ale niestety był niedostępny w mojej drogerii.
   Paznokcie maluje zazwyczaj gładkimi lakierami dlatego piasek ten był u mnie absoltutną nowością. 
Wybrałam kolor morski, ponieważ to jeden z moich ulubionych kolorów.

W buteleczce prezentuje się tak.

   Lakier posiada dość szeroki pędzelek, dzięki któremu aplikacja jest bardzo prosta. Już jedna warstwa daje dobre krycie, ja jednak nakładam dwie, ponieważ uzyskuję wtedy jeszcze ładniejszy kolor.
Wysycha bardzo szybko, po wyschnięciu paznokcie mają chropowatą powierzchnię, która w dotyku rzeczywiście przypomina piasek:)

    Jeśli chodzi o to jak prezentuje się na paznokciach jestem wręcz zachwycona! 
Zdjęcia wyszły nieco słabo, ale możecie mi wierzyć, że na żywo paznokcie prezentują się niesamowicie! Już kilka znajomych pytało mnie co to za piękny lakier i czy sama dodatkowo zdobiłam paznokcie brokatem... O nie, nie dodatkowe zdobienia to nie dla mnie. Ja muszę mieć produkt, który zrobi wszystko sam i ten taki jest:) 

Efekt na paznokciach.




Tym, którzy jeszcze nie próbowali gorąco polecam. Idealnie nadaje się na Sylwestra i karnawał. Ze mną jednak zostanie dłużej, ponieważ jestem nim absolutnie zauroczona i mam zamiar nosić go na codzień:)
Mam jedynie wątpliwości co do zmywania lakieru, podejrzewam, że będzie ono wymagało nieco cierpliwości.

Moja ocena
6/6

Wkrótce zamierzam dokupić też lakiery z kolekcji Snow Dust, choć jeszcze nie wiem jakie kolory.

A Wy co sądzicie o takim manicure?
Jakie inne lakiery piaskowe polecacie?

Czytaj dalej »

sobota, 14 grudnia 2013

Bielenda żurawinowa maska algowa.

  Maski algowe najczęściej są stosowane w gabinetach kosmetycznych jako uzupełnienie zabiegów lub samodzielnie. O maskach algowych słyszałam wiele dobrego. 
Mają one działanie:
  • Nawilżające
  • Łagodzące
  • Odżywcze
  • Wygładzające
  • Regenerujące
  • Zmniejszające stany zapalne skóry
  • Uszczelniające naczynia krwionośne
  Podstawowym składnikiem masek algowych jest alginat - substancja pozyskiwana ze ścian komórkowych alg. Poza ekstraktami z alg do maseczek często dodawane są inne składniki mające pozytywny wpływ na naszą skórę takie jak aloes czy wyciąg z żurawiny. Maski najczęściej mają postać proszku. Należy je mieszać z wodą, a następnie po wymieszaniu możemy nakładać maseczkę na twarz, szyję, oczy, usta oraz dekolt.

   Maseczkę algową miałam nakładaną parę razy w salonie kosmetycznym po peelingu z użyciem kwasu migdałowego. Jestem jednak osobą niecierpliwą i na peelingu byłam tylko 3 razy. Może Was to zaskoczy, ale męczy mnie takie bezczynne leżenie 20min z maseczką na twarzy;)
Postanowiłam więc spróbować używać takiej maseczki w domowym zaciszu.
W tym celu zakupiłam żurawinową maskę  algową Bielendy. Jak sam producent informuje jest to produkt profesjonalny, a więc głównie przeznaczony do użytku w salonach kosmetycznych. W salonie za nałożenie maski algowej zapłacimy od 20zł wzwyż. Natomiast maskę Bielendy możemy zakupić w cenie 40zł.

Co mówi producent?
Przeznaczenie:

- cera wrażliwa, sucha, podrażniona
- cera zniszczona i przesuszona nadmiernym opalaniem
- cera palacza o szarawym kolorycie
- dla kobiet i mężczyzn w każdym wieku.


Działanie
- chroni DNA i wzmacnia odporność immunologiczną skóry
- odżywia i ujędrnia skórę
- długotrwale nawilża
- dostarcza naturalnych witamin i minerałów
- przeciwdziała starzeniu się skóry
- daje szybki efekt napinająco – liftingujący
- poprawia koloryt cery
- działa antybakteryjnie

Efekt 

Mikronizowane owoce żurawiny kanadyjskiej – naturalne źródło kwasów tłuszczowych Omega-3 i Omega-6, polifenoli, tokotrienoli, antybakteryjnych tannin.100% ekstrakt z alg brunatnych – bogaty w łatwoprzyswajalne aminokwasy, witaminy, jod, wapń, krzem i magnez.


Stosowanie

Wmasować serum odpowiednie do typu cery. Następnie nałożyć na całą twarz maskę - łącznie z powiekami i ustami, pozostawiając wolne otwory nosowe. Wymieszać 2,5 miarki proszku oraz 3 miarki zimnej wody mineralnej, do uzyskania gładkiej masy. Rozłożyć maskę równomiernie na całą twarz i szyję. Po kilku minutach maska tężeje. Po 20 minutach maskę zdjąć w całości.

Moje spostrzeżenia

Opakowanie
Duży, plastikowy słoik zawierający 190g produktu oraz miarkę. Nie jest zbyt poręczny, wolę mniejsze opakowania, ale już lepszy taki pojemnik niż saszetka.




Wygląd
Maska ma postać różowego proszku o delikatnym zapachu.









Stosowanie
Jest nieco problematyczne:) Na początek należy nałożyć na skórę serum odpowiednie do naszego rodzaju skóry. Nie posiadam serum z Bielendy, więc stosowałam Immuno Serum Organique, o którym pisałam tutaj. Na opakowaniu jest informacja żeby wymieszać 2,5 miarki proszku oraz 3 miarki zimnej wody mineralnej do uzyskania jednolitej masy. Następnie nakładamy maskę na twarz łącznie z powiekami i ustami oraz na szyję. Ja nakładam tylko na twarz więc mieszam w nieco mniejszych proporcjach. Przed nałożeniem maski warto nałożyć na włosy czepek lub ochronić je przy pomocy opaski, ponieważ podczas usuwania maski możemy powyrywać sobie włosy.
Maskę nakładamy równomiernie dość grubą warstwą, w przeciwnym razie możemy mieć problem ze zdjęciem tej maski w całości (jest to maska typu peel off). Maseczkę dość łatwo się nakłada, w początkowej fazie może trochę spływać, ale po chwili zastyga na skórze i nie musimy się już wtedy o nic martwić. Po zastygnięciu tworzy gładką powierzchnie, niema efektu skorupy tak jak w przypadku glinki. Tak jak już wspominałam nie lubię bezczynności podczas stosowania maseczek dlatego zwykle w międzyczasie zajmuje się swoimi sprawami, dziś np. myłam wannę i umywalkę;) 
Po 20min zdejmuję maseczkę, przemywam twarz tonikiem i nakładam krem.
Warto również pamiętać o tym, żeby pozostałości papki nie spłukiwać w umywalce, ponieważ na bank ją zapchamy;) 


Efekty
  Po zdjęciu maski skóra jest jaśniejsza, ma równomierny koloryt, jest odżywiona, nawilżenie jest średnie. Efekt wow uzyskujemy dopiero po nałożeniu kremu. Zauważyłam również,  że gdy stosowałam maskę bez uprzedniego zastosowania serum efekty były mniej widoczne. Warto więc najpierw nałożyć serum. Czasem dodaję też kroplę oleju arganowego wtedy efekt jest jeszcze lepszy.
Zatem maseczka daje całkiem dobre rezultaty, ale mam co do niej mieszane uczucia, ponieważ bardzo często równie dobre efekty możemy uzyskać po użyciu gotowych maseczek z tubki czy saszetki. W przypadku tej maseczki musimy poświęcić trochę więcej czasu, ponieważ trzeba ją przygotować, nałożyć serum, równomiernie rozprowadzić, dokładnie oczyścić miseczkę, w której rozrabiamy proszek. Z tego względu maseczkę tą stosuje najrzadziej z moich wszystkich maseczek.
  Mimo tego polecam raz na jakiś czas (np. 1-2 razy w miesiącu) jako rytuał pielęgnacyjno-relaksacyjny (w końcu jest to produkt profesjonalny dobrej polskiej marki) lub tak jak ja podczas sprzątania i innych obowiązków domowych;)

Moja ocena:
4,5/6

 Jestem ciekawa czy stosujecie maski algowe? Jeśli tak to jakie marki polecacie?

 Przy okazji pokazuje moje nabytki z tego tygodnia:)







Czytaj dalej »

czwartek, 12 grudnia 2013

Moja ulubiona bizuteria Pandora, Tous, VLS .

Witajcie:)
Dzisiaj chciałabym napisać kilka słów o biżuterii, którą noszę najchętniej.
Odkąd pamiętam zawsze uwielbiałam biżuterię. Przechodziłam już rożne etapy fascynacji, również mój gust ciągle się zmienia.
Obecnie mam trzy ulubione marki:

PANDORA ta marka duńska jest chyba wszystkim bardzo dobrze znana, założona została w 1980 roku w Kopenhadze. "PANDORA projektuje, produkuje i sprzedaje ręcznie wykańczaną i nowoczesną biżuterię wykonaną wyłącznie ze szlachetnych metali, po przystępnych cenach. Produkty PANDORA sprzedawane są w ponad 70 krajach, na sześciu kontynentach, przez ponad 10.300 punktów sprzedaży, w tym ponad 1000 markowych salonów PANDORA".

Biżuterię tej marki kolekcjonuję już niemal 3 lata, raz na jakiś czas coś zmieniam, sprzedaję charmsy, które przestają pasować do koncepcji i kupuję nowe. Obecnie noszę bransoletkę w morskich kolorach. Mimo udzielającej się świątecznej atmosfery w głębi tęsknię za latem, ponieważ jestem człowiekiem ciepłolubnym. Lubię święta, ale nic nie przebije wakacji. W marce tej cenię możliwość tworzenia unikalnych kompozycji. 
Warto również wspomnieć, że marka dość często organizuje atrakcyjne promocje typu 3za2 lub zrób zakupy za określoną kwotę, a charms, bransoletkę lub np szkatułkę otrzymasz w prezencie.
Strona firmy tutaj.
Pokażę Wam wybrane zdjęcia:








TOUS - "Tous to rodzinna, hiszpańska marka, która powstała w 1920r. Firmę założyło małżeństwo Salvador Tous Blavi i Teresa Ponsa, którzy otworzyli mały warsztat zegarmistrzowski w Manresie koło Barcelony. Z czasem przekształcił się on w sklep z biżuterią.
W 1965 roku syn założycieli, Salvador Tous poślubił Rosę Oriol
i wspólnie uczynili z Tous’a dynamicznie rozwijającą się markę. Przedsiębiorczość Salvadora i kreatywność Rosy dały świeży powiew rodzinnemu biznesowi co zaowocowało projektem pierwszych produktów, które dzięki swojej oryginalności osiągnęły ogromny sukces".

W tej marce urzekły mnie zawieszki i kolczyki w kształcie misia:)
Niestety firma bardzo rzadko udziela rabatów na biżuterię, a jeśli już to zwykle jest to 5-10%.
Strona firmy tutaj.

Pokaże Wam kolczyki oraz zawieszki





VLS - "Marka VLS to pasja tworzenia dla Was. Nasze bransoletki, naszyjniki i pierścionki skomponowane są z najwyższej jakości kamieni półszlachetnych, pereł, kryształków Swarovski oraz srebra. Stawiamy na niepowtarzalność, wiele projektów pojawi się u nas tylko raz. Inspirujemy się najnowszymi trendami mody, ale przede wszystkim chcemy promować swój własny styl. Witaj w świecie VLS". 
Jest to najmłodsza w trzech prezentowanych przeze mnie marek. Warto dodać, że jest to firma polska. W ofercie dostępne są bransoletki z kamieni naturalnych oraz srebra, pierścionki, kolczyki oraz naszyjniki. Każdy znajdzie coś dla siebie:) Najbardziej w tej marce podoba mi się możliwość zamówienia bransoletki w dowolnym rozmiarze. Mam bardzo szczupłe nadgarstki i większość bransoletek po prost spada mi z ręki, a tutaj nie muszę się o nic martwić:) Najbardziej lubię delikatne bransoletki z kolekcji Pure.
Produkty tej firmy możecie zobaczyć tutaj. Firma organizuje akcje rabatowe oraz konkursy. Aktualna promocja to -10% na drugą bransoletkę i -20% na trzecią bransoletkę, dostawa jest zawsze bezpłatna.







* Zdjęcia są wyostrzone dlatego moja skóra wygląda na nich trochę starczo;)


A Wy jaką biżuterię lubicie najbardziej?
Czy tęsknicie za latem tak jak ja?
Czytaj dalej »