poniedziałek, 27 listopada 2017

The Body Shop Vanilla Pumpkin i Frosted Berries – edycje limitowane!

Cześć Dziewczyny!
Ostatnio biegałam jak kot z pęcherzem do Manufaktury;) A wszystko zaczęło się od wishlisty Interendo. Akurat zastanawiałam się co jej kupić na Mikołajki tudzież Gwiazdkę (jak zwał tak zwał bo i tak wysyłam zawsze wcześniej) więc wpis spadł mi jak z nieba;) Nie byłabym jednak sobą gdybym przy okazji nie kupiła czegoś dla siebie i jeszcze dla innych osób;) Dla siebie planowałam bez szaleństw i pierwotnie tak też się stało lecz finalnie odwiedziłam Manufakturę i tym samym The Body Shop 3x w ciągu jednego tygodnia. Dość zabawne, zwłaszcza że wcześniej przez parę miesięcy tam nie byłam;) Manufaktura nie jest mi po drodze, ale jak już coś wymyślę to nie ma mocnych;) I dziś postanowiłam opowiedzieć Wam trochę o 2 seriach limitowanych The Body ShopVanilla Pumpkin i Frosted Berries. Nie będzie to recenzja, a raczej drobne refleksje, ponieważ są to edycje limitowane i nie zagrzeją długo miejsca w sklepach TBS. Dlatego pokusiłam się jedynie o wzmianki;) 





The Body Shop Vanilla Pumpkin


Seria Vanilla Pumpkin składa się z 3 produktów – masła do ciała, żelu pod prysznic oraz kremu do rąk. Każdy z produktów posiada ekstrakt z wanilii, pochodzący z Madagaskaru. Dodatkowo kosmetyki te są 100% wegańskie. 

Przyznam, że poza pestkami dyni, nie przepadam za niczym co jest związane z dyniami. Żadnych zup dyniowych i innych dziwnych przysmaków;) Jednak kiedy zobaczyłam tę nową serię, byłam ciekawa jak pachnie. Dlatego pierwsze co zrobiłam po przekroczeniu progu TBS to sprawdzenie zapachu Vanilla Pumpkin. Kupił mnie od razu i już za pierwszym podejściem zdecydowałam się na krem do rąk i żel pod prysznic. Zapach jest po prostu fenomenalny. Jest dyniowa nuta, ale tak świetnie wyważona i urozmaicona wanilią oraz jakby orzechami, że poczułam zachwyt;) Jest słodko, ale nie za słodko! Woń bardzo niespotykana, trudno ją do czegokolwiek porównać:) Jeśli będziecie mieli okazję, polecam powąchać:) Dla mnie rewelacja. 

W kwestii samych produktów i ich działania nadmienię, że niejeden raz miałam już do czynienia z żelami i masłami TBS, więc tutaj byłam pewna swego zadowolenia i nie musiałam się zastanawiać. TBS ma świetnie pachnące żele o przyjemnych formułach (kremowych lub żelowych zależnie od serii) i naprawdę dobrze nawilżające masełka. Najczęściej wszystkie one są do siebie bardzo podobne. Różnią się jedynie zapachami oraz konsystencjami, ponieważ jedne są lżejsze, a inne nieco bardziej treściwe. Nowością był dla mnie jedynie krem do rąk, ponieważ dotychczas miałam jedynie taki z linii Hemp (dobrze nawilżający lecz o swoistym zapachu). Natomiast te odpowiadające poszczególnym liniom zapachowym zwykle omijałam, ponieważ słyszałam, że nie są zbyt mocno nawilżające, a ja lubię posmarować raz a dobrze (najlepiej na noc). Zniechęcała mnie też zawsze pojemność 30ml, ale że skusiły mnie zapachy limitek to zdecydowałam się na 2 sztuki w ramach wyjątku;) Krem do rąk Vanilla Pumpkin pachnie równie rewelacyjnie jak pozostałe 2 produkty z tej serii. Wchłania się błyskawicznie lecz nawilżenie rzeczywiście jest jedynie doraźne. Typowo do częstego stosowania w ciągu dnia. Wybaczam, ale tylko dlatego, że nadgania zapachem i mimo wszystko miło użyć. 


Dla większości osób żele i masła TBS są wydajne. Dla mnie nie, ale w moim przypadku to nie nowość, ponieważ pielęgnację ciała „upłynniam” bardzo szybko. Zresztą ja w ogóle wszystkiego używam bardzo regularnie, więc zużywam w mig:D Trochę się uśmiałam gdy ostatnio wyczytałam, że po co mieć 10 maseł w zapasie skoro nie ma szans by zużyć je nawet w rok i muszę powiedzieć, że o ile posiadanie zapasów tak naprawdę jest zbędne lub przynajmniej niekonieczne to kwestia zużywania u każdego wygląda inaczej. Także… może ty nie zużyjesz 10 maseł/balsamów w rok, ale ja zużyję i to nawet więcej:P 


The Body Shop Frosted Berries




Linia Frosted Berries składa się z kosmetyków zawierających ekstrakt z żurawiny, pochodzący z Ameryki Północnej. Ta seria jest już bardziej rozbudowana lecz ja wybrałam z niej jedynie krem do rąk oraz mini masełko. Mini masła TBS są dla mnie produktami zupełnie bez sensu, ponieważ 50ml to jak dla mnie do zużycia na 3x, ale wybrałam je z przeznaczeniem do smarowania rąk;) Nawilża dobrze tak jak każde masło TBS, a konsystencja jest tu dość lekka - bardziej kremowa niż maślana. Jeśli zaś chodzi o krem do rąk Frosted Berries to jest podobnie jak w przypadku kremu Vanilla Pumpkin – leciutka formuła, ale i nawilżenie jedynie doraźne. Typowy kosmetyk dla zmysłów. Powiedzmy, że jego zapach umila mi takie czynności jak chociażby pisanie postów na bloga;) Tutaj zapach również jest bardzo przyjemny. Wyraźna żurawina z nutą cierpkości i jednocześnie słodyczy. Klimatyczny zapach, który utrzymuje się nawet po umyciu rąk:)


Z Frosted Plum dla siebie nic nie kupiłam, ale wybrałam na prezenty. Uważam, że zapach również jest godny uwagi:) Zupełnie natomiast nie przypadł mi do gustu Vanilla Chai. Uważam, że pachnie niemalże niczym:) Kupiłam jeszcze inne produkty, ale to już większości z linii, które już wcześniej znałam, czyli mango, virgin mojito i oliwka, której z kolei nie znałam;) 


Za zwyczaj omijam limitowane serie jesienne i świąteczne bo ani nie lubię jesieni ani wielką fanką świąt nie jestem, ale tym razem TBS potrafiło zainteresować nawet mnie! Masła i żele TBS dobrze znam, więc i z tych jestem zadowolona. Natomiast te maleńkie kremy do rąk potrzebują wsparcia czegoś treściwszego na noc, ale w ciągu dnia umilają mi czas swymi jakże udanymi zapachami. I to tyle jeśli chodzi o moje wrażenia dotyczące limitek:)



Znacie jesienną serię limitowaną The Body Shop Vanilla Pumpkin oraz limitowane edycje świąteczne? Lubicie serie limitowane?

63 komentarze:

  1. Przepięknie prezentują się te produkty. Myślę, że polubiłabym ich zapachy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam jesiennej limitki i muszę przyznać, ze jeszcze nie używałam kosmetyków The Body shop, ale póki co mnie nie ciągną

    OdpowiedzUsuń
  3. idę dziś poniechać te serie stacjonarnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj znać czy coś się spodobało nosowi:D

      Usuń
    2. ok:) mam nadzieje że dotrę... w końcu trzeba sie wybrać kurtkę w końcu do pralni zanieść i pieniądze wydać ;((( na osłodę trzeba by było w kosmetycznym sie trochę ukoić ;)

      Usuń
    3. Dokładnie, jakaś mała przyjemność by nie zaszkodziła;)

      Usuń
  4. Seria dyniowa mnie bardzo kusi :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Byłam w TBS jak one się pojawiły, ale miałam akurat taki katar, że nawet nie próbowałam nic wąchać xD muszę nadrobić, bo ta żurawina mnie ciekawi. A co do zupy dyniowej, to polubiłam dopiero wersję mojego męża, taką pikantniejszą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie czuję tej Vanilla Chai, pachnie prawie niczym:O A zupy dyniowe u mnie skreślone :P

      Usuń
  6. Pędzę sprawdzić jak pachnie seria Vanilla Pumpkin ;).

    OdpowiedzUsuń
  7. aż miło patrzeć na takie wspaniałości, bardzo lubię zapach dyni, jej samej niee.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kupiłam sobie wczoraj balsam Vanilla Pumpkin i jestem zachwycona zapachem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam ich kosmetyki.

    www.natalia-i-jej-świat.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też zużyje więcej niż 10 w ciągu dwóch miesięcy zużyłam dwa musy biolove które niby jedno opakowanie wystarcza na 3 miesiące no to ja jestem "hiper zużywacz". Nie ukrywam że sobie nie żałuję, częściowo to twoja wina :D bo tak zawsze czytam że większość rzeczy zjadasz i przestałam oszczędzać kosmetyki i używać ich w ubogiej ilości tylko tak żeby mi było Dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja myślę, że gdzieś koło 17-20 rocznie to naprawdę zużywam:D:D Także jak ktoś mi pisze, że zużywa 1 masło na 3 miesiące to znaczy tylko jedno - używa od święta:P Trza używać tyle ile potrzeba i tyle żeby mogło zadziałać bo kropelka balsamu wiele nie zdziała:D

      Usuń
  11. Kremów bym chętnie wypróbowała, bo jakoś za masłami nie przepadam. Choc do rąk by mogło byc właśnie super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do rąk się sprawdza, choć ta wersja dość lekka, więc nawet na ręce szybko się kończy;)

      Usuń
  12. Miałam zamiar kupić serię Vanilla Pumpkin, bo była w fajnych cenach w newsletterze, ale akurat wtedy gdy obowiązywała promocja nie miałam dostępu do TBS ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze ceny były na Black Friday, ale ja akurat kupiłam wcześniej i trochę przepłaciłam:D

      Usuń
  13. TBS ma tych zapachów mnóstwo, więc pewnie trafiłabyś na swój:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wyglądają bardzo zachęcająco, gdyby tylko TBS był w mojej okolicy :D

    OdpowiedzUsuń
  15. TBS to obca mi marka, nie mam do niej dostępności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety słaby dostęp ma większość choć jest możliwość składania zamówień telefonicznych;)

      Usuń
  16. Pięknie się prezentują :) Linia Frosted Berries mnie kusi już od jakiegoś czasu, ale póki co trzymam się i omijam TBS :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Dynia nie ale w zeszłym roku miałam kremik do rąk z serii Frosted berries i lubiłam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, czyli to odgrzewane kotlety! A myślałam, że nowość:D

      Usuń
  18. A ja lubię dynie, a właściwie zupę-krem z dyni i "brzoskwinię" z dyni :D
    Ta wersja żurawinowa podejrzewam, że ze względu na zapach bardziej wpadłaby w moje gusta. Sama z tej marki miałam mini masło właśnie na 3 użycia i średnio dobrze je wspominam, bo zapach mnie trochę rozczarował z tego, co kojarzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzoskwinię z dyni?:P

      To chyba była ta linia argan, która średnio pachnie:P

      Usuń
  19. Uwielbiam takie pachnące cudowności do ciała. Zaintrygowałaś mnie bardzo tym dyniowym zapachem, musi coś w nim być;) ale i żurawiny jestem ciekawa. Chyba muszę wstąpić do TBS;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie byłam w TBS, ale znajdę chwilkę, bo ciekawość jest;)

      Usuń
    2. Daj znać jak wrażenia. Ciekawa jestem czy coś w Twoim guście:)

      Usuń
  20. ciekawi mnie linia Frosted Berries uwielbiam zapach żurawiny :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. U mnie bardzo powoli idzie zużywanie kosmetyków, jedynie produkty do włosów zużywam bardzo szybko. Natomiast balsamy czy masła do ciała jak zdenkuję dwa opakowania w roku do jest dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa w ciągu roku? To musisz niezwykle rzadko używać:)
      Moja skóra jest wymagająca i przy takim zużyciu pewnie wyschła by na wiór :D

      Usuń
  22. Obie limitki bardzo dobrze znam, niestety u mnie żurawina po czasie śmierdzi tanim winem i tylko raz się na nią skusiłam. Żałuje że już nie ma wersji piernikowej, która pachniała colą :D.

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie lubię dyni, ale wanilię kocham! Jestem ciekawa jakby mi przypadł do gustu ten zapach :)
    Frosted Berries na pewno bym polubiła :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Seria Vanilla Pumpkin musi pachnieć obłędnie. Uwielbiam aromat wanilii w kosmetykach :) The Body Shop odwiedzam rzadko, a wręcz nie pamiętam kiedy ostatni raz skusiłam się na ich produkty. Jak widać trzeba to nadrobić choć mnie do Manufaktury również nie po drodze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie za często, ale jak już to potrafię trochę zaszaleć:D

      Usuń
  25. Hmm,bardzo mnie ciekawi seria świąteczna z żurawina. :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Seria świąteczna najbardziej do mnie przemawia i myślę, że bardzo bym sie polubila!

    OdpowiedzUsuń
  27. Vanilla Pumpkin chętnie bym przygarnęła. Zapach mógłby mi się spodobać 😊

    OdpowiedzUsuń
  28. Jestem bardzo ciekawa zapachu wersji z dynią! Wydaje mi się, że przypadłby mi do gustu!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze.

Jeśli jednak nie czytasz nie komentuj i nie pisz głupot;) Proszę nie zostawiaj linków, to nie jest miejsce na Twoją reklamę. Komentarze zawierające linki będą usuwane.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...