Są takie rzeczy, które
niebezpiecznie przyciągają nasz wzrok. To takie drobne kaprysy. Nie są nam
niezbędne do życia, a mimo to nęcą i dręczą;) Znacie to uczucie? Ja tak miałam
w przypadku rozświetlającego różu do policzków Sisley L’Orchidee, który zasilił moją kosmetyczkę jeszcze przed
końcem ubiegłego roku - tak na dobry początek nowego;) Od tej pory stał się jednym z najczęściej używanych
przeze mnie kosmetyków. Dlatego postanowiłam poświęcić mu parę słów w osobnym
wpisie. Tym bardziej, że prawdopodobnie znajdzie się on w moich ulubieńcach
roku:)
Sisley
L’Orchidee rozświetlający róż do policzków
Według marki Sisley,
Orchidea jest różem, który poprawia koloryt skóry i nadaje jej słoneczny blask.
Aplikację można łatwo stopniować aż do osiągnięcia oczekiwanego efektu na
twarzy.
Róż L’Orchidee otrzymujemy
w kartonowym opakowaniu typowym dla marki Sisley. Wewnątrz znajdziemy przyjemną
dla oka, lustrzaną puderniczkę przyozdobioną w paski oraz tytułową orchideę.
Nie ma niestety dodatkowego welurowego woreczka na puderniczkę. Choć właściwie
i tak rzadko z takich korzystam. Opakowanie jest dobrej jakości i nigdy nie
otwiera się samoistnie. Jedynym minusem jest to, że dość łatwo pozostawić na
nim odciski palców;) Jak na tego typu produkt, Orchidea według mnie posiada
bardzo dużą gramaturę (15g). Z tego powodu bardzo długo wahałam się czy warto
go mieć bo przecież nie dam rady go zużyć chyba przez najbliższych kilka lat;)
Tym bardziej, że jest naprawdę wydajny. Po ponad 7 miesięcznym użytkowaniu,
jego zużycie jest śladowe.
Plus jest jednak taki, że tłoczenie w kształcie
płatków kwiatu orchidei nadal prezentuje się niemalże nienagannie, a nie ukrywajmy, że
to głównie ono sprawiło, że chciałam go mieć;) Wszak piękne kosmetyki bardzo
często są kupowane właśnie po to by napawać nasz wzrok;) Tutaj tłoczenie jakie
jest każdy widzi. Chyba mało kto powie, że nie robi pozytywnego wrażenia?;)
Orchidea Sisley jest
produktem drobno zmielonym i dość dobrze napigmentowanym, a jednocześnie
lekkim, co sprawia, że naprawdę trudno zrobić sobie nim krzywdę. Nawet
niewprawioną ręką:) Puder zawiera w sobie koralowy odcień różu, delikatny brąz
oraz złote i lekko różowe drobinki. Dzięki takiemu połączeniu z powodzeniem
uzyskamy efekt promiennej i wypoczętej cery pokrytej dobrze wyważonym kolorem:)
Mój odcień jest idealny dla kobiet o ciepłym kolorycie cery. Natomiast dla
chłodniejszych typów lepszym wyborem będzie Sisley L’Orchidee Rose. U mnie Orchidea spełnia dwie, a czasami
nawet 3 funkcje. Kiedy zależy mi przede wszystkim na uzyskaniu świeżego
rumieńca, przejeżdżam wąskim pędzlem jedynie po części różowej. Gdy mam ochotę
na subtelnie rozświetlający bronzer, korzystam z części brązowej, która jest
dodatkowo pokryta drobinkami. Jeśli natomiast mam ochotę na delikatny bronzer,
ale z jeszcze mniej zauważalnym połyskiem – używam części, która jest ich niemalże pozbawiona:) Zdarza mi się też
wymieszać wszystko razem:) Jeden produkt, a tak wiele możliwości:) Efekt można oczywiście stopniować, ale ja z reguły zachowuję umiar:) Wszystkie
odcienie, które zostały w nim zawarte, są dla mnie idealnie dobrane:) Róż
Sisley okazał się więc być dla mnie nie tylko uroczym kaprysem, ale także
przedmiotem użytkowym, który bezbłędnie spełnia moje oczekiwania:) Jeśli chodzi
o trwałość to tutaj również jest dobrze. Jedynie podczas upałów lub gdy często
dotykam twarzy, utrzymuje się trochę krócej.
Znacie
makijaż marki Sisley? Co sądzicie o Orchidei? Macie czasem nie do końca rozsądne zachcianki?
używam tej bardziej chłodnej wersji :) kolorystycznie idealna, pięknie różowa! Produkt wart swojej ceny, wydajny, gramatura też niczego sobie! :) jestem nim zauroczona wręcz :)
OdpowiedzUsuńDla mnie z kolei ta idealna, choć tamta też mi się podoba tak czysto wizualnie;)Dla mnie ta duża gramatura to trochę minus, ale z drugiej str może przy mniejszej pojemności nie prezentowałby się tak okazale;)
Usuńuwielbiam go <3
OdpowiedzUsuńheheh kusiłyście. Ty, Ines i Marti;)
Usuńcudo, z Sisley miałam tylko próbki pielęgnacji, która zrobiła na mnie mega wrażenie, niestety wszystkie te kremy ,które miałam kosztują w okolicy 1 tys zł. za sztukę
OdpowiedzUsuńOj tak cenią się;) ja z ich pielęgnacji jeszcze nic nie miałam:)
UsuńPiękny okaz :-)
OdpowiedzUsuńokaz zdrowia hihi
UsuńO jeju, jaki śliczny :)
OdpowiedzUsuńale bosko wygląda ten róż, nie dziwię Ci się, że skradł Twoje serce, już dla samego wyglądu bym go kupiła :D
OdpowiedzUsuńCzasem kupujemy głównie dla wyglądu:D
UsuńO kobieto, zawału prawie dostałam, jaki on cudny <3
OdpowiedzUsuńhahah, będę Cię miała na sumieniu:P
UsuńOch jak on pięknie wygląda :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że należy do grona Twoich ulubieńców! Można na niego patrzeć bez końca :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest;)
UsuńUrzeka pięknem, bez dwóch zdań:)
OdpowiedzUsuńOj tak;)
UsuńNie można mu odmówić boskiego wyglądu :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie;)
UsuńPiękny jest :) Kusi samym wyglądem :)
OdpowiedzUsuńoh Ewelino co Ty tu za dobroci pokazujesz :D i am ipressed i chce go w swoich łapkach :P
OdpowiedzUsuńCóż poradzić:P Mnie też skusili:P
UsuńJest po prostu boski ale Sisley niestety dla mnie za drogi :).
OdpowiedzUsuńNo cenią się, ale bywają czasem solidne promocje:)
UsuńCudnie wygląda i też zerkałam w tym kierunku. Mój zapał ostudziło spojrzenie do toaletki, gdzie tego typu produktów mam kilka :P
OdpowiedzUsuńA kto ich nie ma:O
UsuńBardzo ładnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie prezentuje sie ten roz! Chetnie bym go uzyła :3
OdpowiedzUsuńFajny jest:)
UsuńMarki nie znam, tłoczenie faktycznie robi wrażenie! Skoro mówisz, że ciężko sobie nim zrobić krzywdę, to jest to produkt dla mnie! :D
OdpowiedzUsuńno raczej krzywdy nie będzie :D
UsuńPrezentuje się cudownie i przypuszczam że mnie też by pasował :)
OdpowiedzUsuńNo bez dwóch zdań:)
UsuńJest sliczny, ale zazwyczaj selektywne mają świetny wygląd i szkoda je używać :D
OdpowiedzUsuńheheh no coś w tym jest, chociaż ja używam bez skrupułów:O
UsuńOd zakupu powstrzymuje mnie tylko cena :D Kiedy tylko mam taką możliwość idę powzdychać i popatrzeć :D Przepiękny produkt :)
OdpowiedzUsuńCena trochę miażdży, ale trafiają się czasem fajne promocje:)
Usuńpiękny <3
OdpowiedzUsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńPiękny kosmetyk - nie da się ukryć :) mnie podoba się również od dawna ta druga, różowa wersja, ale tak przykleiłam się do różu dior rosy glow, że chyba nie miałabym na nią czasu ;) ten jest na razie absolutnie ukochany i idealny pod każdym względem, więc ewentualnie jak mi się znudzi, to będę szukać dalej :)
OdpowiedzUsuńTamta też mi się podoba. Wizualnie może nawet bardziej, ale w użyciu to już by było gorzej:D Ten Dior też mi się podoba wizualnie, ale kolor już tak jakoś nie do końca dla mnie.
UsuńOgólnie rozumiem bo aktualnie dla mnie ten też jest ulubiony i nieczęsto sięgam po inne. No przynajmniej przez ostatnich 7 miesięcy bo nigdy nie wiadomo co będzie dalej :P
Markę znam tylko ze słyszenia, jednak nie dane mi było póki co wypróbować ich produktów. Róż wygląda super ;)
OdpowiedzUsuńbarwy co prawda nie moje, ale wszechstronność tego produktu i zachwycający wygląd to coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńDla Ciebie pewnie lepsza byłaby jego chłodniejsza wersja:)
UsuńKocham i wielbię jak wiesz <3
OdpowiedzUsuńI jesteś współwinna:D
UsuńJest piękny naprawdę ale dla mnie ciut za drogi ;x
OdpowiedzUsuńDla mnie też, ale musiałam;D
UsuńAleż on ma piękną fakturę. Aż żel ruszać :D
OdpowiedzUsuńOd dawna mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńDlaczego mnie to nie dziwi;)
Usuńnie znam kosmetyków tej marki ale ten róż bardzo mi się podoba :) ma cudne tłoczenie :)
OdpowiedzUsuńAleż elegancko wygląda :)
OdpowiedzUsuńZachwycam się zdjęciami <3 Przepiękny jest ale pierwszy raz o nim słyszę :D
OdpowiedzUsuńAż dziwne;)
UsuńNo i czego się chwalisz?! :P :) Cudownie się prezentuje, też mi się podoba, ale dałam sobie stopa po zakupie podkładu Armaniego hihi
OdpowiedzUsuńDobrze, że ja chociaż podkładów nie lubię to mam z głowy;)
UsuńObawiam się, że dla mnie byłby za ciemny. Fajnie jakbyś pokazywała na sobie jak produkt się prezentuje, bo zawsze jestem ciekawska takich znalezisk :p
OdpowiedzUsuńOn jest typowo dla cer o ciepłym kolorycie i nie za bladych, więc dla niektórych może być za ciemny;) Wtedy lepsza ta druga wersja.
UsuńCzasem coś pokażę na sobie jak się uda zrobić zdjęcie, ale nie jestem zwolenniczką. Po pierwsze bardzo trudno uchwycić efekt na twarzy nie posiadając profesjonalnego sprzętu. Aparat zjada kolory i efekt jest często daleki od tego rzeczywistego. Po drugie u i tak u każdego wygląda inaczej. Przed zakupem oglądałam u kilku osób i u każdego efekt był inny. A u mnie jeszcze inny niż u nich;) Tak więc dla mnie gra nie warta świeczki;)
I'm afraid that for me it would be too dark. It's good to show you how the product is presented, because I'm always curious about such findings
OdpowiedzUsuńหนังใหม่
Alez on slicznie wyglada :) szkoda by mi bylo go uzywac :)
OdpowiedzUsuń