wtorek, 25 czerwca 2019

Bielenda Fresh Juice rozświetlająca hydro-esencja ananas oraz nawilżający płyn micelarny pomarańcza. Warte uwagi?

Bielenda nie przestaje zaskakiwać i muszę przyznać, że od czasu do czasu sama chętnie próbuję ich nowości:) Nie bez echa przeszła u mnie seria Fresh Juice, z której ochoczo wybrałam coś dla siebie:) Żeby nie było nudno, postawiłam na dwa produkty w dwóch wersjach zapachowo-składnikowych;) Jak wypadła rozświetlająca hydro-esencja z bioaktywną wodą cytrusową oraz nawilżający płyn micelarny? Już biegnę opowiadać;)
Bielenda Fresh Juice opinie

Bielenda Fresh Juice rozświetlająca hydro-esencja z bioaktywną wodą cytrusową ananas


Długa nazwa jak na Bielendę przystało, ale przebrnęliśmy dzielnie!;) Jest to produkt inspirowany azjatyckimi rytuałami piękna. No i fajnie, bo pielęgnacja „po azjatycku” wcale nie musi być oparta w 100% na kosmetykach azjatyckich. Sama z powodzeniem stosowałam wieloetapową pielęgnację jeszcze na długo przed tym, zanim udało mi się wyodrębnić jakiekolwiek azjatyckie perełki;) Choć trzeba przyznać, że z czasem ta pielęgnacja stała się bardziej rozbudowana i dołączyły do niej np. maski całonocne i esencje;) Esencja to produkt, po który sięgam bardzo chętnie i moim tegorocznym koreańskim hitem zdecydowanie jest Secret Key. Nie ukrywam jednak, że po esencję Bielendy sięgnęłam z dużą ciekawością, ale i lekkimi obawami, co do tego czy spełni moje oczekiwania. Ze wszystkich trzech wersji zdecydowałam się na rozświetlającą. Jest ona przeznaczona do cery pozbawionej blasku. Ma zapewniać skórze natychmiastowe orzeźwienie, wspierać redukcję przebarwień, rozświetlać cerę, działać antyoksydacyjnie, odświeżać i wygładzać skórę;) Nie jest ona tak do końca przeznaczona do mojego typu cery, ponieważ przebarwień nie mam i moja skóra jest raczej zdrowa. Ale odrobina rozświetlenia jeszcze nigdy mi nie zaszkodziła;) A mając cerę w niezłym stanie, tak na dobrą sprawę mogę dość sprawnie żonglować produktami i układać swoje autorskie plany pielęgnacyjne;) Dodatkowym atutem przy wyborze był zapach ananasa, a akurat dawno nie miałam kosmetyku o tym zapachu. Swoją drogą kiedyś nie lubiłam ananasów, ale… nie lubisz to polubisz;) 
Bielenda Fresh Juice rozświetlająca hydro-esencja z bioaktywną wodą cytrusową ananas opinie

Duży plus za radosną szatę graficzną. Zarówno kartonik jak i sama butelka, wizualnie do mnie trafiają. Zresztą cała seria Fresh Juice od Bielendy prezentuje się świetnie. Tak wakacyjnie i soczyście;) Pojemność butelki to 110ml, czyli sporo, ale te koreańskie również do malutkich nie należą. PAO to 8 miesięcy i już widziałam narzekania, że nie uda się zużyć w terminie. Ale moim zdaniem kto używa sumiennie, ten zużywa i kropka:P A jak raz na tydzień to nie dziwota;) Mam małe zastrzeżenie co do dozowania, ponieważ niestety resztki płynu zasychają przy otworze i co jakiś czas trzeba go zeskrobać i przepłukać. A nie lubimy tracić czasu na pierdoły;)


Esencja posiada wodnistą konsystencję, ale nie należy do najlżejszych jakie znam;) Nie jest to taka totalna woda. Na mojej skórze trochę się lepi. Mówi się, że prawdziwa azjatycka esencja jest lekka jak woda, ale to też nie do końca prawda, ponieważ miewałam produkty, którym bliżej było nawet do kremu niż wody;) Esencja Bielendy pod względem konsystencji to dla mnie coś pomiędzy esencją, a serum. Taka lekko zagęszczona woda. Przyjemnie się rozprowadza. Choć podczas aplikacji sprawia wrażenie jakby delikatnie, miejscowo się pieniła. Uczucie subtelnej lepkości po nałożeniu jest dla mnie minusem, ale zawsze dociskam jeszcze skórę dłońmi usprawniając wchłanianie kosmetyku. Dodatkowo staram się mieć tak ułożoną pielęgnację, żeby ostatni krok (krem lub maska całonocna) skutecznie znosił uczucie lepkości (świetnie robią to zwłaszcza kremy i maski o konsystencji żelu). Producent rekomenduje stosowanie samodzielne lub pod krem. Sama esencja to raczej słaby pomysł, ponieważ nie zapewni skórze odpowiedniej pielęgnacji, a na dłuższą metę takie używanie może nawet pogorszyć jej stan;) Ale w połączeniu z kremem, a najlepiej wieloetapową pielęgnacją jak najbardziej! Komfort stosowania jest tutaj niższy niż przy Secret Key, ale nie mogę powiedzieć żeby to był zły produkt. Zwłaszcza w tej półce cenowej. Esencja jest przyjemna w stosowaniu i bardzo dobrze współpracuje z innymi kosmetykami, takimi jak serum, krem czy maska całonocna. Próbowałam jej w różnych konfiguracjach, czyli np. w opcji full albo np. tylko pod krem. Przebarwień nie mam, więc się nie wypowiem. Moja cera nie jest też raczej pozbawiona blasku (chyba, że po zarwanej nocy albo stresującym dniu), ale to przyjemny i wart poznania produkt. Jakby tu powiedzieć tanie „esencjowanie”;) Na pewno wspomaga rozświetlenie cery, która staje się gładsza i wygląda świeżo. Nawilżenie niewystarczające, ale od tego są dalsze kroki;) A zapach ananasa? Nie jest taki do końca naturalny, ale podoba mi się. To jak długo utrzymuje się na skórze zależy od tego, co nałożymy po nim, ale nie należy on do szczególnie uciążliwych. Myślę, że mimo drobnych wad, spokojnie mogłabym się pokusić o kolejną buteleczkę. Z tego, co czytałam u którejś z dziewczyn, skład również jest całkiem do rzeczy.

Bielenda Fresh Juice nawilżający płyn micelarny pomarańcza


Bielenda Fresh Juice nawilżający płyn micelarny pomarańcza opinie

Na ogół dobrze wspominam płyny micelarne Bielendy, więc bez głębszego zastanowienia postawiłam na ten z linii Fresh Juice. Dla odmiany pomarańcza, bo gdyby np. zapach esencji ananasowej mi się nie spodobał to przynajmniej miałabym micel o innym zapachu;) Główka pracuje;) Szczęśliwie jednak oba zapachy przypadły mi do gustu. Pomarańczka pachnie świeżo i delikatnie. PAO to w tym wypadku 6 miesięcy i też na spokojnie można zużyć. Do wyboru są obecnie pojemności 500ml i 100ml, choć na ten mały jakoś nigdzie nie mogę trafić. Micel ma konsystencję typowej wody i po użyciu rzeczywiście można doświadczyć uczucia nawilżenia. Ale cóż z tego skoro płyn micelarny i tak należy potem zmyć? Niemniej najważniejsze, że nie wysusza i nie podrażnia. Ja jestem specyficzną użytkowniczką płynów micelarnych, ponieważ nie używam ich do zmywania tuszu. Uważam, że większość z nich jest do tego za słaba i sama stosuję ściereczkę do demakijażu już bardzo długo;) Potrzebuję jednak micela do „patyczkowania powiek”, czyli usunięcia tego, co wyjechałam sobie wesoło tuszem na powiece (a jako ofiara tuszu, z reguły wyjeżdżam spektakularnie;)) i do demakijażu samej twarzy, czyli najczęściej pudru albo kremu BB. Zdarza mi się też zmyć micelem cienie, ponieważ z tym nie ma na ogół problemu;) Puder czy krem BB schodzi naprawdę gładko, z „wyjechanym” tuszem też luzik. Samego tuszu zmyć nim nigdy nie próbowałam. Ale usiłowałam np. zmyć produkty do brwi typu kredka czy pisak i tu już tak kolorowo nie jest, ponieważ trzeba poprawić szmatką;) Z pomadkami też jest średnio. Ciężko mi nim było usunąć także swatche pomadek Bell;) Cały czas zostawała różowawa poświata na ręce. Tak więc zależy do czego używamy micela. Z długotrwałymi pomadkami radzi sobie bardzo średnio;) Ja go kupiłam głównie do twarzy i do „patyczkowania”, więc nie jestem zbytnio zawiedziona, ale testowanie go na niektórych produktach lekko nadwyrężyło moje nerwiki;) Co zrobisz, nic nie zrobisz;) Osoby stosujące mocną tapetę niech się lepiej dwa razy zastanowią;) Dla pudernic jak najbardziej w porządku;)

Znacie kosmetyki Bielenda Fresh Juice?

49 komentarzy:

  1. Mają naprawdę ładne opakowania. Jestem ich ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię płyny micelarne tej marki, a że się maluję delikatnie lub wcale to raczej byłby dla mnie wystarczający :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie ogólnie też jest wystarczający, bo micelem zmywam tylko makijaż twarzy, a resztę najczęściej jadę ściereczką;) Ale jak ktoś lubi wszystko zmyć micelem to może się rozczarować ;)

      Usuń
  3. Na esencję chyba się skuszę za jakiś czas, ale akurat na limonkową, bo za ananasem nie przepadam. Płyn micelarny mam właśnie ten limonkowy i bardzo dobrze mi się sprawdza 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam te serię i sprawdza się u mnie świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Najbardziej ciekawi mnie ten płyn micelarny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Opakowanie ładne, mi by służył do porannej pielęgnacji, ale mam żel póki co, więc musi poczekać. 8 miesięcy na zużycie to za mało?! Może ktoś używa codziennie inny, albo dokładnie raz na tydzień. U mnie płyny micelarne bardzo szybko schodzą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żel to swoją drogą, bo przecież płynem micelarnym robi się tylko demakijaż, a nie myje twarz:) 8 miesięcy tyczy się esencji. Ale masz rację - niestety niektórzy codziennie używają czegoś innego i potem nic dziwnego, że nic nie zużywają do końca:D

      Usuń
  7. Oba czekają u mnie na przetestowanie. Ciekawa jestem, co z tego wyniknie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to jeszcze kisisz. A myślałam, że wymienimy się wrażeniami😁

      Usuń
    2. Nom, jakoś ciągle testuję coś innego 😂

      Usuń
    3. Ja czasem ponad rok coś kiszę🙈

      Usuń
  8. Bielenda szaleje z nowościami. Kusi mnie ta seria :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Płyn u mnie identyczny czeka w zapasach, ale esencji używam limonkowej i jakoś póki co mam mieszane uczucia, ale używam jej od niedawna, więc czas na osąd jeszcze przyjdzie ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Też jestem ciekawa tej serii bo przyciąga mnie już samym kolorem :) Lubie Bielende

    OdpowiedzUsuń
  11. A u mnie płyn bardzo dobrze się sprawdza , a mam raczej full makeup :D Esencji nie próbowałam, może się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Prezentuja sie naprawde pieknie i letnio, mam wielka ochote sama je poznac :D

    OdpowiedzUsuń
  13. U mnie te produkty sprawdzają się świetnie! 🙂

    OdpowiedzUsuń
  14. Esencję mogłabym spróbować. Do mnie zresztą przemawia ta seria i wizualnie jest naprawdę fajna :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda;) ogólnie udana, po prostu ma swoje minusy;)

      Usuń
  15. interesował mnie ten płyn, ale jako że lubię mocny makijaż to raczej opcja nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Mają świetne opakowania, a że na kupuję oczami, to kuszą mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. aaaa czyli z esnecją za dużo roboty bo ja nie wiem czy coś bym pod nią jeszcze dawała bo ostatnio na to leniwa jestem a micel dla mnie, za zapach a tynku mocnego nie kładę (chyba że na randkę) ale moze znajdę tą 100 to wypóbuję bo pół litra nie chce ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej na nią, bo esencja jest pierwszym krokiem zaraz po toniku:) Dla mnie też jest spoko, bo micela używam do samej twarzy, ale jak próbowałam zmyć coś mocniejszego albo swatche to już zaczynały się schody;)

      Usuń
  18. Jak dla mnie to jest naprawdę świetna seria i zdecydowanie jest warta uwagi :) Świetnie orzeźwia twarz :)

    OdpowiedzUsuń
  19. ja to już nie nadążam za nowościami Bielendy, esencja najbardziej mnie ciekawi

    OdpowiedzUsuń
  20. Miałam już nie raz produkty bielenda i u mnie się sprawdzał. Ale tej serii jeszcze nie testowałam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Rzeczywiście ta linia ma piękną szatę graficzną. Mnie kręci w każdym razie:). Wypróbowałabym chętnie płyn i esencję. Pewnie się skuszę najpierw na płyn.

    OdpowiedzUsuń
  22. Już same opakowania na tyle przykuwają uwagę, że aż chce się je wrzucić do koszyka. Ja byłam bliska kupna tej esencji, ale ostatecznie przystopowałam. Tylko nie wiem na jak długo :D

    OdpowiedzUsuń
  23. mam ochotę w koncu przetestować te serię :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Oj kusi mnie ta seria i to bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Esencja mnie zachwyciła, micela nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze.

Jeśli jednak nie czytasz nie komentuj i nie pisz głupot;) Proszę nie zostawiaj linków, to nie jest miejsce na Twoją reklamę. Komentarze zawierające linki będą usuwane.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...