Z
kwasem migdałowym po raz pierwszy miałam styczność ponad rok temu. Kiedy to
zdecydowałam się na zabiegi z kwasem migdałowym pod okiem kosmetyczki. Z racji
tego, że po paru zabiegach nie widziałam praktycznie żadnej zmiany, a nieopodal
był salon Organique… Stwierdziłam, że lepiej zaniechać dalszych zabiegów, a
zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na zakup jakiś fajnych kosmetyków. Tak się
też stało. Jednak temat kwasów powrócił do mnie pod koniec lata. Wtedy
zdecydowałam się na zakup kremu Pharmaceris z 5% kwasem migdałowym,
równocześnie kupiłam również krem kojący. A po niedługim czasie do tej dwójki
dołączył również krem z 10% kwasem migdałowym oraz płyn bakteriostatyczny z 2%
stężeniem kwasu. Wszystkie te produkty całkiem dobrze się uzupełniały. Dziś postanowiłam
opisać swoje wrażenia ze stosowania kremów Pharmaceris 5 i 10%.
Pharmaceris T krem z 5%
kwasem migdałowym.
Produkt
został umieszczony w estetycznym opakowaniu typu air-less. Opakowanie jest
nieprzezroczyste więc na pierwszy rzut oka nie możemy zaobserwować zużycia.
Jednak krem ma wyjmowany spód, więc jeśli jesteśmy ciekawi ile jeszcze zostało
wystarczy otworzyć i zajrzeć do środka;)
Krem 5% po ok. 2 miesiącach używania i krem 10% od nowości (zdjęcie robione w połowie listopada). |
Kremu
zaczęłam używać w drugiej połowie września. Na Początku stosowania miałam
obawy, że krem będzie mnie podrażniał i będę mogła go stosować jedynie 2-3 razy
w tygodniu. Moje obawy okazały się jednak bezpodstawne i kremu mogłam używać
codziennie. Oczywiście na noc, gdyż krem przeznaczony jest do stosowania na
noc. Nie będę oszukiwać, przez rozpoczęciem kuracji moja cera nie była w złym
stanie. Moja cera jest mieszana i wrażliwa, czasem pojawiają się na niej
niedoskonałości, ale rzadko kiedy jest to coś poważniejszego. Zdecydowanie
daleko jej do trądzikowej. Jednak oczywiście nie jest idealna i chciałam żeby
wyglądała lepiej. Uznałam, że spróbować nie zaszkodzi. Wracając do kremu, ma on
białą barwę i lekką konsystencję. Szybko się wchłania i nie zostawia tłustej
warstwy. Często jakiś czas po wchłonięciu dodatkowo nakładałam na twarz
odrobinę serum żeby nie dopuścić do nadmiernego przesuszenia cery. Wielu osobom
przeszkadza zapach kremu. O dziwo ja (ta, która często narzeka na zapachy) nie
miałam żadnych problemów z wonią tych kremów, odbierałam je jako lekkie, ulotne
i dość neutralne. Na początku stosowania kremu spotkała mnie niemiła
niespodzianka w postaci wielkiej diody na nosie. Przez całe swoje życie nie
miałam tak wielkiego pryszcza jak wtedy, nie mogłam się go pozbyć przez jakieś
1,5 tygodnia. Obawiałam się, że pojawi się takich więcej. Na szczęście był to
jednorazowy incydent. Widocznie ta niedoskonałość rosła już u mnie pod skórą i
tak czy owak wyjść musiała;) Obserwowałam również lekkie łuszczenie zwłaszcza w
okolicach nosa i brwi, nie było ono jednak dokuczliwe. Pozytywne efekty
wynikające ze stosowania kremu zauważyłam dość szybko. Po przespanej nocy cera
była bardziej wypoczęta, w strefie T zaobserwowałam zmniejszoną ilość sebum,
cera stała się jaśniejsza (tego może akurat niekoniecznie chciałam), a jej koloryt
bardziej wyrównany. A przy tym wszystkim krem działał delikatnie, co
bardzo mnie cieszyło, ponieważ obawiałam się mocnych podrażnień. Nie znalazłam
w tym kremie żadnych wad, choć nie wiem jakby sobie poradził w przypadku cery
usłanej niedoskonałościami. Być może na efekty trzeba by było dłużej poczekać.
Pharmaceris T krem z 10%
kwasem migdałowym.
Po
niespełna 2 miesiącach stosowania kremu z 5% kwasem migdałowym
zdecydowałam się na zakup wersji z 10% stężeniem, a dodatkowo dokupiłam świetny
płyn bakteriostatyczny z tej samej serii (o nim innym razem).
Produkt
został umieszczony w identycznym opakowaniu co jego brat;) Zapach jest podobny,
różni ich tylko poziom stężenia kwasu oraz konsystencja. W przypadku kremu 10%
konsystencja wizualnie jest bardziej przejrzysta, emulsyjna, ale w praktyce
nieco cięższa. Dłużej się wchłania i gorzej znosi ewentualne towarzystwo serum.
Nie warto przesadzać z ilością, ponieważ wtedy krem ma tendencję do łuszczenia
się. Na początku obawiałam się, że 10%
to już będzie zbyt wiele dla mojej wrażliwej cery. Jednak moja twarz i szyja
świetnie zniosły nawet codzienne stosowanie tego kremu. Najczęściej jednak
stosowałam naprzemiennie 5 i 10%. Co więcej, przed użyciem kremu przemywałam
twarz i szyję płynem bakteriostatycznym z tej samej serii. Krem nie spowodował
u mnie wysypu, ani nadmiernego przesuszenia. Działał dobrze, ale powoli i
delikatnie. Jednak powiedziałabym, że właściwie na równi z kremem 5%. Krem 5% zużyłam całkowicie, natomiast w przypadku kremu 10% po ok. 2 miesiącach zredukowałam stosowanie do 1-2 razy w tygodniu.
Oba
te kremy przypadły mi do gustu (choć bardziej 5%), a inne produkty z tej serii doskonale
uzupełniały ich działanie. Na pewno jeszcze do nich wrócę. Zadziałały o wiele
lepiej niż kwasy wykonywane przez kosmetyczkę, a koszt dwóch kremów był niższy
niż jeden „profesjonalny” zabieg (często można je kupić -40% taniej w
Super-Pharm).
Znacie już te kremy?
Jakie są Wasze opinie o nich?
Moja buzia póki co wraca do dawnego wyglądu, chociaż na brodzie wyskoczył mi taki bolący pryszcz, że szkoda gadać :P
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOsobiście nie próbowałam tej serii, ale płyn testowałam na R, i aż byłam zaskoczona, jakie przyniósł efekty :) ropne zmiany przestały się pojawiać, twarz się tak nie świeci a zaskórników jest mniej.
OdpowiedzUsuńja takich problemów nie mam, ale płyn na mnie też dobrze działa i nie podrażnia;)
UsuńTen 5% krem mnie kusi od jakiegoś czasu, muszę wreszcie zakupić ;)
OdpowiedzUsuńJa używam tego 5% i przyznam, że znacznie poprawiła mi się po n im cera, z resztą nie pierwszy raz, bo w tamtym roku również go używałam :) I choć już mam drugie opakowanie, to nie wiedziałam, że można od spodu otworzyć i zobaczyć ile kremu jeszcze zostało (mądra ja!) :D
OdpowiedzUsuńTo teraz będziesz sobie mogła zaglądać:D ja też na pewno jeszcze wrócę do 5%;)
UsuńPrzeglądałam się tej serii w aptece, ale ostatecznie kupiłam moje ampułki w drogerii. Myślę, że w następnej kolejności zainwestuje właśnie w tą serię. Narazie kończę jeszcze kosmetyki z La Roche posay
OdpowiedzUsuńNie miałam go jeszcze :)
OdpowiedzUsuńmuszę koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMiałam jego próbki (5%) i sprawdzał się całkiem fajnie. Na razie nie myślę o żadnych zakupach, gdyż mój plan pielęgnacyjny twarzy wystarczy mi na jakieś 4-5 miesięcy.
OdpowiedzUsuńNajlepiej spróbować tak jak ja jesienią;)
UsuńOj, nie to najgorszy krem jaki miałam. Zapchał mnie po kres, skóra nienaturalnie przetłuszczona i bolące gule. Nigdy więcej, dla mnie to wielki bubel
OdpowiedzUsuńPamiętam, że u Ciebie któryś z nich się nie sprawdził. U mnie jak widzisz oba zadziałały ok choć 5% lepiej;)
UsuńJa mam 10% i sama nie wiem czy jestem zadowolona czy nie, muszę chyba poczekać na efekty. Zauważyłam suche skórki na czole między oczami i pod ustami, więc chyba równiez muszę zacząć używać co kilka ndni. Ten płyn mnie zainteresował, czekam na recenzję:)
OdpowiedzUsuńJa używałam przez bardzo długi czas codziennie, teraz tylko raz w tygodniu, ponieważ już osiągnęłam satysfakcjonujące efekty, a nie chcę być zbyt blada;) Przy kwasach po prostu trzeba pamiętać o odpowiednim nawilżaniu;)
UsuńCzekam aż skończy mi się krem na noc i lecę po 5%! :)
OdpowiedzUsuńja mam z mazideł kwas migdałowy 15% mam hardcor na twarzy zobaczymy co bedzie potem ;p
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam kwasów ale zapewne je wyprobuje
OdpowiedzUsuńCzekałam na taką recenzję :D Chyba pod koniec roku skuszę się na ten 5% :)
OdpowiedzUsuńmnie się właśnie 10% kończy, na kilka razy mi zostało z tego co widzę i jestem zadowolona, poprawił stan skóry, choć nie tak bardzo jak początkowo liczyłam :)) ;p w przyszłym roku zdecyduję się jednak na kwas u dobrej kosmetyczki
OdpowiedzUsuńu Ciebie najwidoczniej był źle dobrany, jeśli po takim zabiegu nie widziałaś różnicy
Ciężko powiedzieć, kosmetyczka powiedziała, że mam wrażliwą i delikatną cerę. Zaczęła więc od małego stężenia i z każda kolejną wizytą stężenie było większe. Dla mnie to i lepiej, że kremy zadziałały fajniej niż zabiegi bo te zabiegi mnie trochę męczyły, a tak mogę sobie nałożyć w domu i już:) Dlatego na razie daruje sobie kwasy w gabinecie. Choć pewnie kiedyś pomysł wróci - ze mną nigdy nie wiadomo;)
Usuńhyhy no różnie bywa, często ciekawość czy spontaniczność zwycięża
Usuńja właśnie patrząc po koleżankach i efekcie po zabiegach jakim się poddały widzę efekt, którego jeszcze nigdy pielęgnacją nie udało mi się osiągnąć, choć kieszeń zapewne mocniej boli :))
Ja słyszałam, że sporo też zależy od tego jaką ktoś miał wcześniej cerę. Podobno jeśli się miało w miarę ok cerę tak jak ja to efekty mogą nie być aż tak spektakularne. U mnie ze znajomych nikt nie robił więc trudno mi powiedzieć w sumie. Chciałabym spróbować kawitacji, ale nie do końca wiem czy mogę;)
Usuńa to na pewno im więcej do oczyszczania tym bardziej widoczne efekty :) hyhy
Usuńa czemu masz wątpliwości co do kawitacji ?
Wiesz co kiedyś się pytałam u zdaje się dwóch kosmetyczek, bo generalnie przeciwskazaniem do wykonania kawitacji są metalowe implanty w ciele. Ja takie posiadam, co prawda nie w twarzy, a z kręgosłupie, ale one nie potrafiły odpowiedzieć czy można czy nie można w takiej sytuacji (mnie się wydaje, że można) i nie chciały ryzykować hmm. No, a chciałabym kiedyś spróbować bo słyszałam, że to fajne;)
Usuńaaa no to faktycznie, chyba najlepiej swojego ortopedy zapytać :) niby daleko, ale na wszelki wypadek nie zaszkodzi zasięgnąć języka :)
UsuńHehe tylko, że on urzęduje na drugim końcu Polski:D
UsuńMiałam tylko wersję 5% i byłam zadowolona (i to bardzo!) jednak spotkałam się z opiniami, że 10% jest gorsza :/
OdpowiedzUsuńWłaśnie mi bardziej pasuje 5% więc to do niego będę wracać;)
Usuńlubie kwas migdałowy:)
OdpowiedzUsuńja pewnie po retinoidach wrócę do migdała w postaci tego kremu
OdpowiedzUsuńja używam 5% stężenia i jest super! bałam się go użyć bo mam trądzik różwaty, moja cera jest bardzo wrażliwa i naczynkową, jednak krem nie wywołał żadnego przesuszenia, podrażnienia czy jakichkolwiek innych negatywnych skutków. Zredukował wydzielanie sebum, rozjaśnił cerę i znacznie zmniejszył ilość zaskórników. Dla mnie rewelacja!
OdpowiedzUsuńTeż na początku się bałam, ale nie było czego :)
UsuńNie miałam ich :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jaki by u mnie przyniósł efekt.
OdpowiedzUsuńMoja cera ma dość duże tendencje do świecenia się, w okresie zimowym jest przesuszona, no i te niespodzianki .... Ciekawe jak krem sprawdziłby się umnie. To już nie pierwsza pozytywna opinia, którą słyszałam o tych kremach :)
OdpowiedzUsuńZabiegi kwasem migdałowym od wielu lat robiłam seriami u kosmetyczki i zawsze byłam zadowolona z efektów. Szczególnie gdy łączyłam je z mikrodermabrazją. Teraz za to chcę zrobić sobie kurację kwasem glikolowym i postanowiłam zaopatrzyć się w Glyko-A. Później, być może sięgnę właśnie po coś z migdałkiem :)
OdpowiedzUsuńKiedyś chciałam właśnie zrobić mikrodermabrazję, ale kosmetyczka powiedziała, że to mi niepotrzebne hm
Usuńja mam 10% i muszę z nim być ostrożna :P ale tak jak rozmawiałaśmy u mnie kupię sobie 5% :)
OdpowiedzUsuńo przypomniałaś mi o nim, bo miałam ochotę na wypróbowanie go ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nich, ale żadnego nie testowałam :)
OdpowiedzUsuńużywałam tych kremów jakieś dwa lata temu - wtedy były względną nowością ;)
OdpowiedzUsuńi powiem tak - piątka nie dawała u mnie żadnych efektów.
nic, po prostu nic.
ale ja mam pancerną, twardą skórę, więc nie dziwota to ;)
dziesiątka sprawdziła się nieźle - ładnie porozjaśniała przebarwienia po świeżych i starszych wypryskach, fajnie oczyszczała skórę.
najpierw twarz trochę piekła, ale po nocy to mijało.
miałam też płyn - w zeszłym roku, nawet pisałam o nim na blogu swego czasu.
świetnie oczyszczał.
szkoda tylko, że jest go tak niewiele, a mało nie kosztuje.
jednak i tak uważam, że dobrze wykonany peeling chemiczny z użyciem kwasu migdałowego daje o wiele lepsze efekty, niż kremy wszelkie - wiesz, tam masz sam kwas, po serii pięciu zabiegów skóra naprawdę wygląda o niebo lepiej.
po jednym dniu efekty nie będą spektakularne ;)
Miałam właśnie kilka zabiegów i efekt u mnie z kolei żaden...
UsuńJa mam delikatną cerę więc może dlatego u mnie dobrze zadziałały;) Co do płynu faktycznie jest go trochę mniej bo zdaje się 190ml, ale jest wydajny. Ja zaczęłam używać tego płynu w połowie listopada i jeszcze nie zuzyłam więc moim zdaniem warto zwłaszcza, że działa fajnie;)
nie miałam jeszcze, ale skuszę się, jak tylko troszkę zapasów zużyję :))
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy tych kosmetyków, a właśnie chyba teraz to jest coś czego potrzebuję...
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się opcja otwarcia opakowania od spodu :) Nic się nie zmarnuje!
OdpowiedzUsuńmiałam 10% i jestem ogromnie zadowlona z tego kremu
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie
OdpowiedzUsuńu mnie czeka w kolejce krem Bandi z kwasem migdałowym, ale boje się właśnie wysypu na twarzy :D:D
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z pharmaceris do pielęgnacji. Miałam jedynie fluid nawilżający, ale on okazał się być bublem i juz go nie używam :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie miałam ale chętnie po nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPewnie kiedyś w końcu się skuszę na któryś z tych kremów :-)
OdpowiedzUsuńJa się zraziłam do kremów z kwasem migdałowym...
OdpowiedzUsuńStaram sie unikać takich kosmetyków. Moja cera nie jest najlepsza i boje się, że sama sobie zaszkodzę, może gdybym zaczęła tak jak Ty od zabiegów pod okiem kosmetyczki byłoby inaczej :)
OdpowiedzUsuńSzybko zauważalne efekty :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory jeszcze się nie zdecydowałam na żadne kosmetyki z kwasami i póki co nie widzę takiej potrzeby. Ale dobrze ze się u Ciebie sprawdziły.
OdpowiedzUsuńU mnie z kolei lepiej sprawdzała się wersja 10%, na 5% moja cera praktycznie nie reagowała :)
OdpowiedzUsuńHmm a ja chyba nigdy nie używałam kwasów, musiałabym zobaczyć czy moja skóra by je polubiła
OdpowiedzUsuńNie znalam ich wczesniej, ale chetnie bym wyprobowala :) Jeszcze nie mialam stycznosci z kwasami ;)
OdpowiedzUsuńZamierzam je wypróbować w kolejnym sezonie zimowym już :) 5% zwykle działa bardziej powierzchniowo niż 10%, dlatego lepsze efekty widać na pierwszy rzut oka :)
OdpowiedzUsuńMoże tak być, w każdym razie efekt był dość szybko widoczny pomijając tego początkowego pryszcza;)
UsuńJa kupiłam albo ten 5% albo 10%... Kurcze nie pamiętam już musiałabym spojrzeć na zamówienie :P W każdym razie cieszę się, że pomogły i z niecierpliwością czekam na swój kremik :)))
OdpowiedzUsuńHaha dobre;) ciekawa jestem jak się u Ciebie sprawdzi;)
UsuńJuż do mnie przyszedł 10% jednak to było :D Wczoraj użyłam i muszę powiedzieć, że ma bardzo intensywny zapach.
UsuńDla mnie ten zapach jest b lekki, może dlatego, że ja jestem przyzwyczajona do takich aptecznych kosmetyków;)
UsuńJa nie kwasowa ale planuję, muszę tylko trochę się dokształcić ;-)
OdpowiedzUsuńNie dorosłam jeszcze do kwasów ;)
OdpowiedzUsuńJedyne co mnie odstrasza od tych kremów to cena ;/
OdpowiedzUsuńMyślałam, że zawsze większą różnicę po kwasach widać po wyjściu od kosmetyczki, niż po stosowaniu własnych specyfików, a tu taki psikus :) Wiem, że kwasy mają też fajne działanie przeciwzmarszczkowe, ale jakoś na razie się boję :)
OdpowiedzUsuńMoja mama używała kiedyś i 5 i 10% i o wiele bardziej przypadł jej do gustu 5%:)
OdpowiedzUsuńTo tak jak mi;)
UsuńTa piateczka mogłaby być też fajna dla mojej skóry. Lubię lżejsze formuły, więc już sam ten fakt do mnie mocno przemawia :) Boję się jednak. Na słowo 'kwas' reaguję niemałym przerażeniem ;)
OdpowiedzUsuń5% zdecydowanie przyjemniejszy w użyciu, też się obawiałam tych kwasów hihi, ale nic się nie stało poza tym wielkim pryszczem na początku ;D
Usuńużywam wersji z 5% kwasu, nie wiedziałam, że te kremy tak różnią się konsystencją
OdpowiedzUsuńPłyn Pharmaceris jest moim ulubieńcem i niedługo pewnie przytulę trzecią butelkę - już się za nim stęskniłam :) Ale krem już tak dobrze się u mnie nie sprawdził. Z tego co pamiętam miałam 10, która zapchała mi skórę na całej linii rzuchwy. Wolałabym już do tego nie wracać :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
kupiłam sobie 10% kiedyś i zrobił mi istne pobojowisko, teraz zamierzam podleczyć cerę trochę i może tym razem wypróbuję 5%, w tym momencie nakładam 12% kwas glikolowy i nie robi mi nic złego, trochę suchości :)
OdpowiedzUsuńKremy Pharmaceris bardzo lubię do cery naczynkowej, no i chyba skuszę się na tą 5-kę.
OdpowiedzUsuńmiałam z tej serii płyn do twarzy i bardzo mnie podrażnił
OdpowiedzUsuńNie znam tych kremów ;)
OdpowiedzUsuńOd dawna mam zamiar wypróbować, ale jakoś mi nie po drodze :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że mają otwierane dna, idę sprawdzić ile mojego 5% zostało do wymęczenia :)
OdpowiedzUsuńNie znam.. Ale mam z innej firmy i niedługo zacznę kurację - 5 % kwas migdałowy, mam nadzieję, że coś się poprawi. Kilka lat temu też byłam u kosmetyczki na kwasach, ale w sumie poprawy nie widziałam, jedynie kasy szkoda było :))
OdpowiedzUsuńUżywałam toniki i peelingi z kwasem migdałowym, ale jakoś tak wyszło, że kremu z kwasami nigdy nie miałam :)
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś z fitomedu maseczkę z korundem, mile wspominam:))
OdpowiedzUsuńPolecam kwasy z Bandi :) Z tej diody nie mogę, może cera się oczyszczała i wylazło diabelstwo :D U mnie takie jedynie wychodzą, jak przeholuję ze słodkościami :)
OdpowiedzUsuńHehe no naprawdę jak żyje to takiego wielkiego syfa nigdy wcześniej nie miałam;) dobrze, że skończyło się tylko na jednym bo bym zwątpiła:D Z Bandi mam właśnie jakiś kwas w zapasie:)
UsuńMoje pierwsze podejście do kwasów skończyło się kilkoma diodami, więc przestraszona efektami, o jakie nie do końca mi chodziło, odstawiłam krem. Teraz zmądrzałam i serum z kwasem, które właśnie używam, tak prędko nie odstawię.
OdpowiedzUsuńJakby mi się pojawiło kilka to chyba też bym wymiękla :D
UsuńKoleżanka bardzo mi polecała ten 5 %, ale mam suchą i wrażliwą skórę i mam dylemat czy kupić go czy nie :)
OdpowiedzUsuń