We
wrześniu dostałam w prezencie róż Lily Lolo w odcieniu Just Peachy. Nie jestem
pewna czy sama zwróciłabym na niego uwagę, ale skoro do mnie trafił nie musiał
długo czekać aż go wypróbuję;) Róż znalazł się u mnie ostatnio w ulubieńcach 2015r więc jak nietrudno się domyślić jestem z niego zadowolona.
Opis producenta
Just
Peachy to matowy róż do policzków w kolorze energetyzującej brzoskwini. Aksamitnie
miękkie i łagodne dla cery, prasowane róże do policzków Lily Lolo za sprawą
swojej świetnej pigmentacji doskonale sprawdzą się w lekkim, naturalnym
makijażu, oraz gdy będziesz chciała mocniej podkreślić rumieńce. Co istotne, w
ich skład wchodzą wyciąg z mikołajka nadmorskiego i olejek arganowy mające
właściwości przeciwstarzeniowe oraz nawilżający olejek jojoba. Niezastąpione w
podróży i w podręcznej kosmetyczce, prasowe róże Lily Lolo mają przepiękne
opakowanie z lusterkiem i są również niezwykle łatwe w aplikacji.
Moja opinia
Opakowanie
Róż
otrzymujemy w przyjemnym dla oka biało-czarnym kartoniku. Sam produkt ma
niewielkie rozmiary i gramaturę (4g) więc trafia w mój gust. Tym bardziej, że i
tak niełatwo zużyć cały róż do końca więc nie wiem dlaczego niektóre róże są
tak duże. Się zrymowało;) Opakowanie zostało zachowane w minimalistycznym stylu. Czarne wieczko zawiera niewielkie logo, a wewnątrz dodatkowo znajduje się lusterko.
Konsystencja i zapach
Róż
nie zawiera substancji zapachowych, ale ze względu na to, że jest to produkt
naturalny posiada specyficzny i niestety niezbyt zalotny zapach. Ciężko
powiedzieć co to za przedziwna woń, ale jest ona wyczuwalna jedynie w
opakowaniu i ewentualnie podczas aplikacji. Na twarzy już nic nie czuję.
Konsystencja jest pudrowa, róż nie kruszy się i właściwie nie pyli. Nie mam z
tą konsystencją żadnych problemów.
Działanie i odcień
Niekiedy
spotykam się z opiniami, że na aplikację różu mineralnego trzeba poświęcić
więcej uwagi. Ja nic takiego nie zauważyłam. Korzysta mi się z niego równie
szybko jak z każdego innego. Odrobinę trudniejsze byłoby może stosowanie różu w
formie sypkiej, w przypadku formuły prasowanej naprawdę nie widzę różnicy;) Skład
produktu jest naturalny i przyjemny. Powinien zadowolić nawet ekomaniaczki. W
moim przypadku jest to jednak pierwszy naturalny róż, z którym miałam do
czynienia. Dodam jednak, że róż nie podrażnia mojej cery ani nie przyczynia się
do wzrostu powstawania niedoskonałości.
Odcień
Just Peachy określony został przez producenta jako matowy
róż w kolorze energetyzującej brzoskwini. Rzeczywiście jest matowy i
brzoskwiniowy. W opakowaniu wydawał mi się dość ciemny. Jednak trudno zrobić
sobie nim krzywdę. Jego pigmentacja jest średnia więc myślę, że nawet
niewprawiona ręka sobie z nim poradzi. Efekt można stopniować, ja jednak
najchętniej nakładam dość delikatnie. Brzoskwiniowy odcień dość dobrze współpracuje
z ciepłym kolorytem mojej cery i ładnie ją ożywia. Róż utrzymuje się na twarzy
przez większość dnia pod warunkiem, że nie pocieram jej zbyt często. Zdjęcie na twarzy jest jakie jest, nigdy nie byłam fanką selfie. Aparat "zjadł" też trochę koloru z policzka.
Koszt różu
u polskiego dystrybutora Lily Lolo, którym jest Costasy wynosi 60,20zł.
Znacie prasowane róże Lily Lolo? Które odcienie Wam
się podobają?
Uwielbiam Lily lolo stąd zazdroszczę Ci bardzo zwłaszcza, że kolor jest bardzo ładny! :-)
OdpowiedzUsuńA co jeszcze z tej marki polecasz? Ja posiadam jeszcze 3 inne produkty
UsuńBardzo ładny masz kolor włosów :) A jeśli mowa o różu, to u Ciebie wygląda bardzo naturalnie :) Ja akurat wolę inną kolorystykę. Idę bardziej w typowy różowy rumieniec :)
OdpowiedzUsuńDocelowo był ciemniejszy, ale ma tendencję do wypłukowania się bo wcześniej dość długo farbowałam na jasny blond. Mi najbliżej do tych brzoskwiniowych odcieni choć mam i takie typowo różowe;)
UsuńEfekt można sobie stopniować choć ja wolę delikatnie no i jakby niepatrzeć aparat zawsze zje trochę koloru ;)
Tez lubie delikatny efekt na policzkach :) A co do koloru włosów, to podobają mi sie bardzo takie kolory u kogoś :) Ja jeszcze nigdy nie malowałam, bo swoje mam takie miedziano- czerwone i szkoda mi ich malowac, bo obawiam sie, ze pózniej jakby mi sie znudziło farbowanie to do swojego pierwotnego koloru cieżko bym miała powrócić :) Dlatego mnie to wcale nie kusi :) Zamiast na farbowanie wole isc do fryzjera na jakiś zabieg. Chodz mam zdrowe włosy, to lubie je czasem dopieścić :)
UsuńJa swoje naturalne mam takie mysie szaraczki ze złotymi refleksami czyli taki trochę kolor statystycznej Polki;) A zaczęłam farbować w wieku 15-16 lat;D najpierw były to tylko pasemka, a potem już różne cuda;) Ale to tylko dlatego, że moje naturalne mi się nie podobały;) Jakbym miała fajny kolor to bym nie farbowała bo samej czynności farbowania nie lubię;) Do pierwotnego koloru to rzeczywiście ciężko czasem powrócić jeśli zmiana była duża. Czasem potrzebna jest najpierw dekoloryzacja, a to niszczy włosy. Na szczęście ja tego nigdy nie robiłam.
UsuńJa mam dosyć intensywny kolor i dlatego nie chcę go zmieniać. Gdybym miała jakiś taki niewyraźny niczym wypłukany ten kolor włosów to też pewnie bym się skusiła :)
UsuńNo jakbym miała jakiś fajny swój to też bym nie cudowała:)
UsuńLubię róże Lily Lolo, są trwałe i ślicznie wyglądają na skórze, dając naturalny efekt :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się prezentuje ten odcień :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, mój blog/KLIK :))
Bardzo ładny odcień;O))
OdpowiedzUsuńŚlicznie wygląda. Aż by się go chciało nałożyć na buźkę :)
OdpowiedzUsuńWygląda ślicznie na policzku :) Masz świetną fyzurkę - zarówno kolor jak i długość :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję:) do koloru nie jestem jakoś w pełni przekonana choć wszyscy mówią, że jest dobry:D
UsuńBardzo łdny naturalny efekt .. To jest to co bardzo lubie;*
OdpowiedzUsuńWygląda naturalnie i świeżi, więc jak dla mnie na plus ;)
OdpowiedzUsuńTe opakowania skradły moje serce, taka prostota ;)
OdpowiedzUsuńkolor na Tobie wygląda bardzo fajnie, mój zdecydowanie nie jest :) dużo osób pokazuje produkty tej firmy i niby mnie kuszą, ale wiesz w sumie jakoś nawet to opakowanie nie kradnie mojego serca, kwestia gustu :D nie wiem sama, za to Twoje rzęsy cud miód i orzeszki :D
OdpowiedzUsuńRozumiem:)Ja takie kolory lubię bo do bladziochów nie należę, choć mam wrażenie, że na zdjęciu wyszłam jakoś blado;) Wiesz, gdyby każdego wszystko kusiło to byłoby naprawdę marnie:D Ja nie wiem nawet czy sama z siebie zwróciłabym uwagę na ten róż, ale że dostałam od koleżanki to wypróbowałam i przyznaję, że polubiłam;) A jakiś czas temu dostałam inne produkty już od marki i też póki co odbieram pozytywnie:) Rzęsy właśnie teraz zauważyłam, że potargane lol:D
UsuńZnam ich produkty, jednak różu nie miałam a wydaje mi się być całkiem ok :)
OdpowiedzUsuńŚwietny efekt! :) Muszę w końcu zainwestować w te kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńBardzo delikatny, podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda na cerze! :) Ja róży nie używam, jakoś nie umiem ich umiejętnie nakładać, więc wolę ludzi nie straszyć ;p.
OdpowiedzUsuńHaha no nie wierzę Olu!:) Na pewno nie jest tak źle:)
UsuńZ Lily Lolo mam sypki i ostatnio nie korzystam z niego zbyt często ale tylko dlatego, że mam spora kolekcję róży i co jakiś czas przerzucam się na inne :) Twój też mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńJa sypkie pudry lubię, ale sypkiego różu albo cieni chyba nie chciałoby mi się używać :)
UsuńNie słyszałam nigdy o tej marce. Chętnie wypróbuję.
OdpowiedzUsuńMiałam próbkę tego różu. Jest naprawdę fajny ale przyznam że wersja prasowana jest lepsza
OdpowiedzUsuńNo ten jest właśnie prasowany ;)
UsuńBardzo ładnie wygląda na buźce :o) podoba mi się :o)
OdpowiedzUsuńLubie ich produkty.
OdpowiedzUsuńUwielbiam brzoskwiniowe róże ;) Ale masz krótkie wlosy ;D!
OdpowiedzUsuńNoooo już dawno długich nie miałam :P
UsuńMam go w tym samym odcieniu i też bardzo lubię :) Zapach faktycznie jest dziwny i całe szczęście, że na skórze go nie czuć :)
OdpowiedzUsuńNo na szczęście bo bym się zmartwiła;D
UsuńTen dziwny zapach trochę mnie zniechęca, dobrze że po aplikacji jest niewyczuwalny.
OdpowiedzUsuńNo na szczęście. Choć wiadomo, lepiej jakby go w ogóle nie było albo jakby był przyjemny ;)
UsuńNie miałam nigdy kosmetyków tej marki, ale opakowania mają piękne! ❤
OdpowiedzUsuńBardzo ładny ma kolor :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny, subtelny efekt. Mam jeden prasowany róż z Lily Lolo, dokładnie w odcieniu In the pink, jest to jeden z moich ulubionych róży, piękny ma odcień :)
OdpowiedzUsuńPolubiłam kosmetyki LL, ale różu nie miałam okazji wypróbować :) ładny kolorek ;) ja z prasowańców miałam z kolei bronzer, też fajny :)
OdpowiedzUsuńNo to może jeszcze będzie okazja:)
UsuńBardzo ładny odcień :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńJest przepiękny!
OdpowiedzUsuńJeny jaki cudowny odcien!
OdpowiedzUsuńŚlicznie, tak naturalnie :)
OdpowiedzUsuńPrześliczny kolor :)
OdpowiedzUsuńTo jest absolutnie mój odcień. Plus za matowe wykończenie! I skąd ja mam brać na to wszystko pieniądze :)?
OdpowiedzUsuńNa wszystko to się chyba nie da!:D
UsuńMój odcień!:) Delikatny:)
OdpowiedzUsuńRóż jest śliczny :)
OdpowiedzUsuńPiękny ma odcień, uwielbiam takie róże :).
OdpowiedzUsuńo marce słyszałam wiele dobrego, piękny kolorek, pasuje Ci
OdpowiedzUsuńwygląda świetnie :) jeszcze nigdy nie miałam naturalnych kolorówek :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki ;) Róże prezentują się bardzo ciekawie
OdpowiedzUsuńUwielbiam brzoskwiniowe róże, ten mi się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńma piękny naturalny kolor! :)
OdpowiedzUsuńlubię taki naturalny kolor różu,podoba mi się taki efekt
OdpowiedzUsuńRóż różem, ale jakie Ty masz długie rzęsiska! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki LL. Mam w planach zakupić tę serię prasowaną (bronzer i właśnie róż)
OdpowiedzUsuń:*
ale piękny odcień! :)
OdpowiedzUsuńŚliczny kolorek idealny raczej dla blondynek, bo dla mnie ciut za jasny ;)
OdpowiedzUsuńNo to chyba oczywiste, że każdy musi dobrać indywidualnie pod siebie;)
Usuńcudowny<3
OdpowiedzUsuń_______________________
blog.justynapolska.com
fashion&makeup
piekny kolor, mysle, ze rowniez bym sie z nim polubila, ale mam tyle rozy, ze narazie mam kare na kupowanie czego kolwiek! :D
OdpowiedzUsuńjaki masz ładny kolor włosów! :)
OdpowiedzUsuńco do różu to kolor mi się podoba, ale na mnie byłby mało widoczny :) ja bym celowała dla siebie w jakiś chłodny róż :) kosmetyki Lily Lolo nie są mi obce, ale różu jeszcze nie miałam :)
Dziękuje;)
UsuńNie byłby mało widoczny bo po pierwsze aparat zjada zawsze trochę koloru, a po drugie intensywność można stopniować ;)
Delikatesik z niego ale bardzo ladnie u Ciebie wyglada :) tak naturalnie <3
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńZ tej firmy mam wielką ochotę na błyszczyki oraz pędzle, które idealnie wpisują się w moje poczucie estetyki:).
OdpowiedzUsuńU Ciebie zawsze można liczyć na rzeczowe recenzje:).
PS. Piękny odcień włosów, rzęs zazdroszczę:).
Zastanawiałam się chwilę nad błyszczykami, ale nie byłam pewna czy polubię czy nie no i o dziwo wybrałam szminkę, którą na szczęście polubiłam:)
UsuńPędzel mam Baby Buki, jest baaardzo mały! Ale zawsze byłam go ciekawa no i muszę przyznać, że spisuje się:) do tego jest miękki i nie zajmuje dużo miejsca, a ja lubię takie poręczne gadżety:)
Dziękuję, staram się choć ostatnio nie jestem w formie:D
Kolor to jest niby złoty brąz, ale że wcześniej miałam blond to ma tendencję do wypłukowania się. Choć i tak się cieszę, że odeszłam od tego typowego blondu;)
Nie miałam jeszcze przyjemności używać kosmetyków tej marki, ale szalenie podoba mi się odcień tego różu.
OdpowiedzUsuńbardzo ładny odcień, pasuje do Ciebie :-)
OdpowiedzUsuńPiękny kolorek :)
OdpowiedzUsuń