sobota, 25 czerwca 2016

Zamienię cię na nowszy model? L’Oreal Paris Brow Artist Sculpt

Cześć Dziewczyny!

Jakiś czas temu zachwycałam się mascarą do brwi L’Oreal Brow Artist Plumper. Przypadła mi ona do gustu na tyle, że uznałam iż mogłabym ją kupić ponownie:) Okazało się jednak, że L’Oreal postanowił pójść o krok dalej wprowadzając wersję Brow Artist Sculpt. Mimo, że bardzo często trafiam na dobre produkty, przy których mogłabym trwać to rzadko kupuję kilka razy pod rząd ten sam produkt. Lubię testować nowe produkty i niejednokrotnie zdarza się, że ten nowy jest jeszcze lepszy od poprzedniego. Dlatego też postanowiłam zaryzykować decydując się na wersję Sculpt. Tak na marginesie mam wrażenie, że teraz wszystkie kosmetyki są takie sculpt:D Niedługo wszyscy będziemy modelować, rzeźbić i co tylko;) Jak to się jednak ma w praktyce i czy dobrze wyszłam na nowszym modelu?;)


Opis producenta

Narysuj brew miękką końcówką, przeczesz szczoteczką i wystylizuj jak chcesz. Unikalna formuła pudrowo- kremowa nadaje matowe wykończenie.

Opakowanie

Wizualnie bardzo przypomina tradycyjny Brow Artist Plumper, jest jednak bardziej płaskie. Opakowanie zawiera 6,5g produktu, a zawartość należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Sam aplikator wygląda nieco kosmicznie i pewnie niejedną z Was przerazi;) Mamy tutaj specjalną szczoteczkę zakończoną miękką końcówką. Całość jest lekko zagięta przez co aplikacja wymaga nieco więcej precyzji.

Konsystencja i zapach

Formuła jest kremowo-pudrowa. Powiedziałabym, że bardziej plastyczna w porównaniu do Brow Artist Plumper. Po aplikacji brwi nie są sztywne, a ewentualne „fałszywe ruchy” łatwiej jest skorygować nawet za pomocą palca. Oczywiście o ile zrobimy to w miarę szybko. Zapach nie jest szczególny. Lekko farbiarski, ale tylko gdy mocno wąchamy gdyż sam w sobie nie jest wyczuwalny na brwiach.

Działanie

W porównaniu do wersji Brow Artist Plumper wersja Brow Artist Sculpt to już poniekąd level up;) Teoretycznie obsługa jest bardzo prosta, ale jest parę niuansów powodujących, że podczas aplikacji trzeba być nieco bardziej uważnym. Aplikator jest jak najbardziej pomysłowy! Nie ukrywam, że kiedy go zobaczyłam od razu pomyślałam, że warto wypróbować. Nie boję się nowości i nietypowych rozwiązań więc generalnie tego typu techniczne kwestie rzadko stanowią dla mnie jakąś barierę;) Szczoteczka aplikatora jest jednak dość duża co powoduje, że niekiedy umaluję nią nie tylko brwi, ale i czoło. Lepiej byłoby gdyby rozmiar szczoteczki był trochę mniejszy. Całość czyli szczoteczka wraz z końcówką są lekko zagięte co też niekiedy powoduje pewne trudności. Przykładowo gdy przeczesuje brew samą tylko szczoteczką zdarza się, że dziwnym trafem do akcji wkracza też końcówka która nieopatrznie ubrudzi mi trochę skóry. Przy nakładaniu produktu trzeba być więc bardziej uważnym, ustawić go pod odpowiednim dla siebie kątem i dopiero brać się za malowanie. Można więc powiedzieć, że wersja o której pisałam wcześniej jest łatwiejsza w obsłudze w porównaniu do tej. Przed aplikacją warto też otrzeć aplikator o brzeg opakowania żeby nie nałożyć zbyt wiele produktu. Lepiej nałożyć dwie, ale cieńsze warstwy niż jedną grubą. Choć to pewnie zależy od preferencji;) Pojawił się też psikus dotyczący odcienia. W wersji BAP miałam najciemniejszy czyli medium/dark. Idąc tym tropem wersję Sculpt również kupiłam najciemniejszą. Okazało się jednak, że odcienie nie są ze sobą spójne i 04 był dla mnie stanowczo za ciemny. Musiałam więc kupić 03 Cool Brunette. Może nie do końca widać to na zdjęciach, ale odcień ten jest dość zimny. Wydaje się ciemny, ale można go stopniować tak by uzyskać również bardziej subtelny efekt. Wykończenie jakie zapewnia produkt jest matowe. Chyba wolałabym odrobinę zdrowego blasku, ale prawdę mówiąc i tak jestem zadowolona. Jest bardzo trwały, wytrzymuje cały dzień i nic złego się z nim nie dzieje. Dzięki wspomnianej końcówce oprócz przeczesania brwi i pokrycia ich kolorem możemy również osiągnąć większe lub mniejsze wypełnienie brwi. Podsumowałabym to tak, że trzeba się odrobinę przyłożyć, ale efekt jest całkiem satysfakcjonujący. Ja dochodzę do wniosku, że mimo wszystko ta wersja bardziej mi odpowiada.


Znacie Brow Artist Sculpt? Wolicie tą wersję czy Brow Artist Plumper?

77 komentarzy:

  1. Ja bardzo lubię oba te produkty, chociaż w przypadku tego bardziej dopasowali mi odcień, bo ten najciemniejszy akurat jest idealny :) a co do szczoteczki - faktycznie trzeba precyzji podczas używania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie mnie się tak wydawało, że tamten kolor to trochę jasnawy dla Ciebie;)
      Dla mnie ten najciemniejszy nie da rady, raz używałam i musiałam biec po ten:P Chcesz mieć dwa?:P

      Usuń
    2. Chętnie :D bo właśnie miałam sobie kupować drugi, więc byłabym bardzo wdzięczna ;* nie dziwię się, że on jest za ciemny dla Ciebie :)

      Usuń
    3. No teraz mam ciemniejsze włosy, ale to i tak zbyt wiele dla mnie. Nie było testerów wiec wtopa.
      Weź mi przypomnij adres smsem bo będę dziś na poczcie, a nie wiem gdzie ja mogę mieć zapisany :P

      Usuń
    4. Ołki, już wysyłam ;) dzięki Ci bardzo ;*

      Usuń
  2. Ciekawe rozwiązanie :). W sumie brwi modeluję jedynie cieniami do brwi (czasami dodając odrobinę wosku jak zależy mi, żeby je dodatkowo ładnie ułożyć), ale taki produkt bardzo mnie zaintrygował :).

    OdpowiedzUsuń
  3. O ale ma śmieszną szczoteczkę. Mi odcień by pasował, bo lubię wszystko co zimne. Muszę go zmacać w drogerii :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam dokładnie ten sam odcień i przyznam, że na początku pracy z tym kosmetykiem trzeba się trochę tym aplikatorem namachać ;P Teraz lubię zabierać go na wyjazdy, bo mam w jednym produkt do wyrysowania brwi i do ich utrwalenia. Bardzo lubię ten kosmetyk :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, trzeba się go nauczyć, ale potem już idzie jak po maśle:D

      Usuń
  5. Noe używam nic do brwi i zostawiam je w spokoju. Im wiecej czasu im poświęcam tym gorzej sie z nimi czuje, chyba nie dorosłym jeszcze do makijażu brwi ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe, czy bym się mocno irytowała przy aplikacji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się zastanawiam, wolę coś łatwiejszego w obsłudze ;P

      Usuń
    2. też tak zawsze myślałam, ale ja to chyba jednak lubię komplikować sobie życie:d poza tym jak się już ogarnie to efekt wynagradza wszystko:)

      Usuń
  7. Jesteś w czołówce moich ulubionych blogerek, zawsze gdy czytam jakąś Twoją pozytywną recenzję zawsze mam ochotę sobie to kupić. Po za tym jesteś sympatyczna. Brow Artist Plumper jest już w mojej ulubionej drogerii internetowej, poczekam aż pojawi się tam także Sculpt i sobie zamówię a przez ten czas będę zużywać pomadę z Delii, mój pierwszy typowo do brwi produkt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha cieszę się;D Produkt jest bardzo fajny, choć trzeba nauczyć się go ogarniać:) Za to efekt wynagradza wszystko:) Ja z kolei pomady jeszcze nie miałam. Przerobiłam cienie z woskami, żele i kredki. Najłatwiejsze w obsłudze są kredki, choć dają mniej spektakularny efekt;)

      Usuń
  8. to mnie zaciekawiłaś, bo ma ciekawą formę aplikacji

    OdpowiedzUsuń
  9. O, ciekawy produkt. Nigdy jeszcze nie używałam maskary do brwi...mam wrażenie że szybko by się rozmazała xD

    Zapraszam na swojego Bloga Sakurakotoo

    OdpowiedzUsuń
  10. może kiedyś go wypróbuję ,ale obecnie mam do wypełnienia moje kobo, choć są z deka z a ciemne ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. O rety, faktycznie dziwadełko z niego. Nie wiem czy umiałabym wspiąc się aż na taki level :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie mówiłam?:D
      Nie no, myślę, że Ty jesteś wiele leveli przede mną to dałabyś radę :D

      Usuń
    2. No coś Ty Ewelka. Ja lubię łatwe i przyjemne w obsłudze produkty, a to już raczej wyższa szkoła jazdy :D

      Usuń
  12. Żadnej z obu wersji które wymieniłaś nie miałam :) fakt faktem dziwny jest ten aplikator ale ja też lubię takie inaczej wyglądające produkty :)
    Ja teraz używam wosku z bell i meybelline dark drama :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie też lubię dziwadełka. Dlatego kupiłam :)

      Usuń
  13. Dla mnie to nowość, ale podoba mi się :). Aplikator na pierwszy rzut oka, trochę dziwny, ale bardzo pomysłowy. Chętnie bym spróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Pierwszy raz widze taką dziwną szczoteczkę

    OdpowiedzUsuń
  15. pierwszy raz widzę taką szczoteczke

    OdpowiedzUsuń
  16. Ależ ten aplikator dziwnie wygląda! Również chętnie próbuje nowości :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ależ ten aplikator dziwnie wygląda! Również chętnie próbuje nowości :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie znam tych produktów, chociaż wygląda to ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Hihi, faktycznie aplikator wyglada cudacznie :P Juz widze siebie umazana tym tuszem do brwi na pol czola :P

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  21. Mnie jakoś ten żel nie kusi. Mam już ulubieńca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś z AB jak dobrze pamiętam?:)

      Usuń
    2. Może kiedyś i ja spróbuję, jeśli wejdą stacjonarnie do Sephory bo w ciemno to mi się nie widzi zamawiać.

      Usuń
  22. Pierwszy raz czytam o tym produkcie :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Pierwszy raz widzę, faktycznie wygląda kosmicznie :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Szczoteczka zacna :D Taka oryginalna :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Zupełnie nie znam tego żelu, ale ostatnio szukam czegoś nowego. Oglądałam już mnóstwo filmików i chyba największą miłością zapałałam do Legendary Brows od CT. Mam bardzo mało kolorówki od L'orela, bo chyba najbardziej lubię ich produkty do włosów i tusze. Chyba jednak muszę dać marce większe szansę, ale na początek skusiłabym się na ten brązer z poduszeczką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brązer z poduszeczką? To nie kojarzę :D mi ogólnie z drogeryjnych najbardziej pasuje L'Oreal i lubię też linię pro do włosów;) No i parę innych marek wchodzących w skład koncernu:P
      Ja filmików nie oglądam, męczy mnie to:D chyba bardziej polegam na sobie:)

      Usuń
    2. Ach, jeszcze oprócz L'Oreal Provoke chętnie kupuje :)

      Usuń
  26. Pamiętam, jak pisałaś o poprzedniku! :)
    Mnie Loreale nie kuszą, bo mam już swoich ulubieńców w tej dziedzinie, ale fajnie, że robią takie cuda, bo można przebierać :D. Choć nie ukrywam- ten aplikator to dziwak maks!

    OdpowiedzUsuń
  27. nie używałam tego produktu,poki co jestem bardzo zadowolona z Catrice a jak tylko uda mi się bardziej zapuścić brwi i je troche zagęścić to bedę w siódmym niebie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie miałam ani jednej ani drugiej wersji. Ale gdybym miała się decydować pewnie powędrowałabym ku tej nowszej ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja zamówiłam sobie właśnie pomadę do brwi :) mam już pedzelek to jeszcze pomady potrzeba :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Mam poprzednią wersję czyli Plumper. Ale jakoś tak lubię kredki, że ten nieszczęśnik, choć dobry, to leży w szufladzie...;)
    Powiem Ci jednak, że moja ulubiona kredka do brwi to właśnie...tadam!!! Loreal Brow Artist;) fajna bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to szkoda, że tak leży biedny:( ja lubuę obie wersje. Choć aktualnie bardziej tą, mimo że trzeba ogarnąć obsługę :) a kredkę sobie kiedyś kupię. Kredki zawsze najłatwiejsze :D

      Usuń
    2. Właśnie o tę łatwość mi chodzi;)Ale też kredka lepiej wypełnia brwi i mam nad nią większą kontrolę, co lubię;)

      Usuń
    3. Tym też da się wypełnić bo on w sumie inny tamten dzięki tej końcówce :D trza tylko uważać żeby nie wypełnić za bardzo :D

      Usuń
  31. Ech, powinni ułatwiać nam aplikację a nie wydziwiać... :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Hm...nie przekonuje mnie ta końcówka jakoś, wolę całość w kształcie szczoteczki.

    OdpowiedzUsuń
  33. Bardzo ciekawy produkt, choć ta końcówka trochę mnie odstrasza :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Faktycznie aplikator mnie trochę przeraził :D Podoba mi się ten chłodny odcień, bo często produkty do brwi są dla mnie zbyt rudawe. Muszę mu się przyjrzeć na żywo :)

    OdpowiedzUsuń
  35. dziwaczna ta szczoteczka :) w przyszłości przetestuję, czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Szczoteczka przedziwna, ale przez to kusi mnie by ją wypróbować :D Nie miałam nawet oryginalnej wersji bo zdecydowałam się na żel Maybelline, ale tą chyba wypróbuje ;D

    OdpowiedzUsuń
  37. wow fajny:)
    Nie znam tych produktów ale z chęcią bym spróbowała. Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  38. Szczoteczka wyglada śmiesznie hihi ;-)
    Ja używam tylko produktow ABH bo najlepiej sie u mnie sprawdzają. Z tych wszystkich drogeryjnych pomocników żaden mnie nie zadowolił ale to dlatego ze mam liche brwi :-D
    Miłego dnia :-*

    OdpowiedzUsuń
  39. Poprzedniej wersji nie znam ale ta mi bardzo podpasowała i jestem zadowolona z efektu jaki daje :)

    OdpowiedzUsuń
  40. koniecznie muszę się z nim bliżej poznać :)
    pozdrawiam MARCELKA

    OdpowiedzUsuń
  41. Nie znam ale może kiedyś wypróbuję

    OdpowiedzUsuń
  42. Nie miałam produktów tego typu, moje brwi są dość rzadkie i wystarczą mi kredki :)

    OdpowiedzUsuń
  43. mi się aplikator średnio podoba za to same kolory moim zdaniem udane :)

    OdpowiedzUsuń
  44. fajny ten cudak, ale znając moje umiejętności z pewnością byłabym nim ubrudzona aż po same czoło :P

    OdpowiedzUsuń
  45. Nie używałam tego produktu. Ja to w ogóle mam marne brwi, więc mało co mi odpowiada :D

    OdpowiedzUsuń
  46. Mam Brow Artist Plumper i bardzo go lubię, więc ten też muszę wypróbować :) Podoba mi się aplikator, choć pewnie też na początku malowałabym nim nie tylko brwi, ale wszystko dookoła :D

    OdpowiedzUsuń
  47. Nie słyszałam wcześniej o tym produkcie, przyznam, że szczoteczka wygląda bardzo kusząco :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze.

Jeśli jednak nie czytasz nie komentuj i nie pisz głupot;) Proszę nie zostawiaj linków, to nie jest miejsce na Twoją reklamę. Komentarze zawierające linki będą usuwane.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...