Pielęgnacja
ciała jest dla mnie tak naturalna jak mycie zębów. Te parę
chwil dziennie, które poświęcam swojej skórze sprawia, że staje się ona miękka
i gładka, a ja czuję się w niej bardziej komfortowo. Ale to także czas dla
mnie, chwila refleksji i odpoczynku po całym dniu albo coś na dobry jego
początek w zależności od czasu i ochoty:) Pacierza i pielęgnacji nie
odmawiam!;) Stosuję ją systematycznie, niezależnie od pory roku. Jestem w pełni
świadoma wszystkich korzyści, jakie z niej płyną, więc nie trzeba mnie przekonywać:) A ile to razy usłyszałam: ale Ty masz gładką skórę, czego używasz?!
Częściej to ja przekonuję innych, ponieważ z moich obserwacji wynika, że kobiety
bardzo chętnie się malują, ale już z pielęgnacją nadal często są na bakier:) W
pielęgnacji ciała stawiam przede wszystkim na skuteczne działanie i piękne, ale
niemęczące zapachy. Potrafię pójść na kompromis w kwestii formuły i niestraszne
mi nawet te bardziej treściwe. Ale nie zimą… Chcę żeby moja skóra była w dobrej
kondycji przez cały rok, lecz w okresie jesienno-zimowym, jako typowy zmarzluch
po wyjściu spod prysznica marzę już tylko o tym żeby jak najszybciej wbić się w
którąś z moich radosnych „piżdzamek” i niebieski szlafroczek! Dlatego tej zimy
postawiłam na nowości Miya Cosmetics:)
peelingi myMAGICscrub i mySOSscrub
oraz balsam GLOWme pielęgnują i upiększają w kilka minut, a ja nie muszę
marznąć w łazience!
Marce MIYA towarzyszę właściwie od samego początku, kiedy to w swej
ofercie mieli jedynie 4 kremy myWONDERBALM.
Gdy na rynku kosmetycznym pojawia się nowy gracz, zaliczając „mocne wejście”
często zastanawiamy się jak długo potrwa taka dobra passa. Czy firma będzie
inwestować w badania i nadal się rozwijać dotrzymując kroku coraz bardziej
wymagającym konsumentom? Czasami obserwujemy szybki start i równie spektakularny
upadek, ale nie w tym przypadku. Wystarczy wejść na profile społecznościowe
marki i poczytać opinie klientek;) Bywało, że w chwili premiery nowego produktu w sklepie firmowym padały serwery, takie było zainteresowanie! Wspomniałam już, że nieraz zdarzało mi się
zachęcać kogoś do regularnej pielęgnacji. Ale nie dlatego, że Polki nie są jej
świadome. Najczęstszymi odpowiedziami na pytanie, dlaczego nie używasz balsamu
i peelingu były: bo są tłuste, długo się wchłaniają, więc nie mam na to czasu,
efekty są niewspółmierne do włożonego w to wysiłku, a po peelingach trzeba jeszcze myć wannę. Problem w tym, że nie;) Wystarczy
postawić na lżejsze balsamy i łatwe w użyciu peelingi. Często słyszę: masz taką
ładną skórę… Ale Ty też możesz i wcale nie musisz spędzać połowy dnia w
łazience albo w SPA. Ja w SPA nie byłam nigdy i raczej się nie zanosi żebym się zdecydowała na jakieś zabiegi na ciało. Jeśli już to na twarz;)
MIYA mySOSscrub Ekspresowy peeling glinkowy do ciała
To peeling, który kupiłam
jak tylko się pojawił. A wszystko to z sentymentu do olejku mySUPERskin. Liczyłam bowiem, że będzie pachniał w podobnej
nucie:) I nie zawiodłam się. Zapach jest dokładnie taki jak sobie wymarzyłam.
Owocowy, przypominający mi zarówno olejek jak i krem Hello Yellow oraz z taką subtelnie malinową nutką. Dla mnie piękny! Jego aromat i działanie
poniosły mnie tak bardzo, że stosowałam go na całe ciało co drugi dzień. Mimo,
że spokojnie wystarczyłoby 2x w tygodniu;) Niestety nie mogłam się powstrzymać
i tym samym z pierwszym opakowaniem pożegnałam się dość szybko;)
Zacznijmy jednak od początku,
czyli od opakowania. Czerwony 200g słoiczek ekspresowego peelingu glinkowego
MIYA jest plastikowy, dzięki czemu zapewnia nam wygodę i bezpieczeństwo
stosowania. Niejeden raz bowiem widziałam oczyma wyobraźni ten upadający na
stopę szklany słoiczek, powodujący nieprzyjemne obrażenia;) Moją uwagę zwróciła
także nalepka zabezpieczająca produkt przed otwarciem. To ważne zwłaszcza, gdy
kupujemy kosmetyk stacjonarnie.
Peeling ten został
skomponowany na bazie czerwonej glinki oraz oleju kokosowego, makadamia i z
nasion z malin, a także z kryształków cukru i soli. Zainteresowała mnie
obecność czerwonej glinki, ponieważ z reguły nie występuje ona w peelingach do
ciała:) Częściej spotkamy ją w maseczkach do twarzy. Posiada ona naturalne
właściwości oczyszczające, które pozwalają na skuteczną absorpcję
zanieczyszczeń skóry. Nadaje się ona również do skóry wrażliwej i naczynkowej,
ponieważ zapobiega rozszerzaniu się naczynek i jednocześnie jest łagodniejsza
niż glinka zielona. Dzięki zawartości glinki czerwonej skóra zyskuje naturalny
blask oraz pozostaje świeża na dłużej. Jest to peeling cukrowo-solny, a jak
wiemy sól potrafi szczypać skórę. Zwłaszcza, jeśli mamy jakieś mikro-ranki. Na
szczęście skład jest tak wyważony, że moja sucha i wrażliwa skóra nie odczuwała
żadnego dyskomfortu:) Przeciwnie, stała się bardziej jędrna i gładka. Peeling
ma również za zadanie wspomagać redukcję cellulitu i rozstępów. W tym aspekcie
się nie wypowiem, ponieważ jak wiecie – szczęśliwie ich nie posiadam. Jednak
przezorny zawsze ubezpieczony i z pewnością nie zaszkodzi stosować
zapobiegawczo. Nawiasem mówiąc po użyciu peelingu najbardziej spektakularną
gładkość czułam właśnie w okolicach ud, pośladków oraz brzucha:) Scrub posiada
gęstą, ale jednocześnie nieco sypką konsystencję. Polecam, więc go nakładać
małymi porcjami na poszczególne partie ciała. Tak żeby całe dobro zawsze
trafiało na naszą skórę, a nie na dno wanny:) Po użyciu ciało jest gładkie i
bardziej jędrne. Złuszczone jak należy, ale niepodrażnione. Dodatkowo pozostaje
po nim lekka, ale nietłusta warstewka nawilżająca oraz delikatny zapach. Jeśli
nie chcemy już używać balsamu, susza nas nie spotka. Jeśli jednak jesteśmy
fankami kompletnej pielęgnacji (tak – to ja) to spokojnie możemy nałożyć
porcyjkę lekkiego balsamu (ale o tym za chwilę). Pewnie interesuje Was jeszcze
czy dużo bałaganu pozostawia po sobie ten Jegomość? Otóż nigdy nie musiałam
dodatkowo szorować wanny po kąpieli z jego udziałem. Drobinki sprawnie się
rozpuszczają, więc wystarczy tylko opłukać wannę. U mnie pozostałości znikały
samoistnie podczas zmywania maski do twarzy, ponieważ obowiązuje u mnie pewna
kolejność wykonywanych zabiegów:D
MIYA myMAGICscrub Ekspresowy peeling do ciała
Trochę się rozpisałam, a
tu jeszcze przed nami magia (uwielbiam te nazwy:)). Parametry dotyczące
opakowania mamy takie same, czyli plastikowy 200g słoiczek. Ta wersja z miejsca
jednak przyciąga miętowym kolorem pojemniczka. To taka wdzięczna barwa. W każdym
razie mnie od razu poprawia nastrój:)
Konsystencję również mamy
podobną. Zdecydowanie różni je jednak zapach. Jeśli znacie myBEAUTYESSENCE w wersji kokosowej to mój nos wyczuwa praktycznie
ten sam zapach. Może jedynie trochę bardziej słodki. Jego woń jest bardziej
intensywna w porównaniu do czerwonego kolegi i dłużej utrzymuje się na skórze
po użyciu. Zwłaszcza, jeśli dodatkowo wykonamy nim peeling dłoni. A nadaje się
do tego idealnie, gdyż mam wrażenie, że pielęgnuje nawet skórki wokół paznokci.
Gdy chcemy zatrzymać zapach na jeszcze dłużej, warto użyć również maseczki oraz
esencji;)
W składzie myMAGICscrub
znajdziemy kryształki cukru i soli, olej kokosowy, z dzikiej róży i ze słodkich
migdałów, a także glinkę, ale tym razem różową;) Glinka różowa stanowi
połączenie glinki czerwonej i białej, zachowując tym samym właściwości obu tych
glinek. Jest odpowiednia do stosowania w przypadku skóry delikatnej i
wrażliwej, a nawet ze skłonnościami do alergii i podrażnień. Poprawia stan
skóry, koi i odpręża, pozytywnie wpływając na jej witalność. Moc peelingu jest
średnia. Nie podrażnia, ale też nie pozostawia uczucia niedosytu. Według mnie
jest optymalna, gdyż pomaga zachować balsans między nawilżeniem, a
złuszczeniem:) Peeling będzie mocniejszy jeśli zastosujemy go na suchą skórę.
Ja jednak preferuję na zwilżoną. Bardziej mnie to relaksuje, a przecież
pielęgnacja to również przyjemność:) Jeśli mamy ochotę, oba peelingi możemy
dowolnie ze sobą łączyć. W przypadku problematycznych partii ciała warto
postawić na dokładny masaż, a nawet pozostawić peeling na skórze na dodatkowe 2
minuty. Zadziała wtedy jak maska. Skóra będzie jeszcze bardziej nawilżona i
lepiej napięta.
MIYA GLOWme Rozświetlająco-nawilżający balsam do ciała i dekoltu
Zapewne każdy już wie, że
jestem nieanonimowym balsamo-holikiem. Przy mojej wrażliwej i skłonnej do
przesuszenia skórze nawilżenie to podstawa. Nie ma takiej siły żeby w mojej
łazience zabrakło balsamu. Rzadko jednak można spotkać u mnie produkt, który
łączy w sobie właściwości nawilżająco-ujędrniające i rozświetlające. Dzieje się
tak dlatego, że jeśli balsam jest rozświetlający to zazwyczaj konkret. W
wolnym tłumaczeniu odznacza to, że brokatowe drobiny dostrzeżemy z daleka.
Nawet mając astygmatyzm i krótkowzroczność;) Jeśli więc stosowałam takie
balsamy to raczej latem, jako akcent na opaloną skórę, tj. na niektóre
partie ciała, takie jak np. łydki, ręce czy dekolt. Przyznam, że bywało to dla
mnie męczące, ponieważ wolę, jeśli produkt z powodzeniem można stosować na całe
ciało i nie tylko latem, ale i całorocznie;)
Dziewczyny z MIYA chyba
pomyślały podobnie serwując nam wygodną 200ml tubkę zawierającą produkt
pielęgnujący, ale i rozświetlający. Z tą różnicą, że w odpowiednio wyważony
sposób. Bez nachalnych drobinek, które zdają się być potem wszędzie;) Dzięki
miękkiej tubce produkt aplikujemy bez wysiłku, bo musicie wiedzieć, że Ewelina
ma siłę (nie wiesz jak wielką;)), ale tylko tą wewnętrzną;) Plus jest też taki,
że pod koniec tubkę możemy rozciąć, zużywając produkt do ostatniej kropli. Ja
niestety szybko zużywam balsamy, więc te dobre zawsze rozcinam;) Balsam posiada
przyjemną kremową konsystencję, która gładko się rozprowadza. Najbardziej
jednak zaskoczył mnie jego subtelny znajomy zapach:) Przypomina mi on Euphorię
CK, czyli perfumy, które dekadę temu szalenie mi się podobały, ale nie mogłam
ich nosić, ponieważ powodowały u mnie migreny. Teraz mogłam na sobie poczuć
podobną woń, ale bez dodatkowych atrakcji;) Balsam jest lekki i szybko się
wchłania, co jak wspominałam, zimą jest dla mnie szczególnie ważne. Regularnie
stosowany balsam (u mnie = codziennie) sprawia, że skóra
staje się bardziej gładka, jędrna, a także optymalnie nawilżona. Znika uczucie
szorstkości i ściągnięcia. Efekt rozświetlenia i blasku uzyskamy dzięki
zawartości złotej miki, a także olejku ze słodkiej pomarańczy. Natomiast za
nawilżenie, wygładzenie i poprawę sprężystości skóry odpowiadają witamina E i
prowitamina B5, sok z aloesu, olej ze słodkich migdałów, masło shea i masło
mango. Z uwagi na właściwości rozświetlające skóra jest nie tylko
wypielęgnowana, ale wygląda na zdrowszą, bardziej promienną. Złociste drobinki ładnie podkreślają moją karnację nawet zimą.
MIYA Cosmetics znajdziecie na miyacosmetics.com oraz w popularnych drogeriach - Hebe, Super-Pharm, Kontigo, Pigment i w wybranych drogeriach Rossmann.
Znacie już nowości do pielęgnacji ciała MIYA?
MIYA Cosmetics znajdziecie na miyacosmetics.com oraz w popularnych drogeriach - Hebe, Super-Pharm, Kontigo, Pigment i w wybranych drogeriach Rossmann.
Znacie już nowości do pielęgnacji ciała MIYA?
Bardzo lubię krem kokosowy do twarzy :) Muszę zapoznać się też z peelingami :)
OdpowiedzUsuńTakże go miło wspominam:) Peelingi koniecznie:D
UsuńJa niestety mialam tylko rozany krem, ale tak go pokochalam ze z pewnoscia uderze jeszcze na ten sklep i kosmetyki Miya :D
OdpowiedzUsuńHeheh no to super, że się sprawdził:) Ja miałam wszystkie kosmetyki oprócz różanej esencji, ale myślę, że nadrobię;) Podobają mi się też bluzy:D
UsuńPeeling glinkowy wygląda naprawdę fajnie 😉 Marki niestety nie znam.
UsuńTak, bardzo fajne są te peelingi. Czerwony to mój faworyt, mam w użyciu kolejne opakowanie:)
UsuńŁadne opakowania mają te peelingi. Tak szczerze to jeszcze nie używałam produktów tej marki, ale kilka już mam na liście zakupowej.
OdpowiedzUsuńCzasem tak bywa, że człowiek nie zdąży czegoś poznać i ani się obejrzy, a tu już nowe produkty ;D
UsuńSłyszałam wiele dobrego o tej marce i też zamierzam cos kupić a te peeligni są bardzo kuszące.
OdpowiedzUsuńPeelingi Miya super:)
UsuńFantastgczbeFantastyczne produkty☺
OdpowiedzUsuńKtóre polubiłaś najbardziej?:)
UsuńJa nie miałam jeszcze produktów tej marki, ale z wielka przyjemnością zapoznam się z nimi:)
OdpowiedzUsuńWarto się zapoznać, ceny przystępne, a działanie bardzo fajne:)
UsuńNie miałam jeszcze nic tej marki, ale peelingi brzmią kusząco :)
OdpowiedzUsuńPora nadrobić:) Peelingi są świetne:)
UsuńChętnie wypróbowałabym ten pierwszy peeling, jeszcze nie miałam żadnych kosmetyków do ciała tej marki ;)
OdpowiedzUsuńCzerwony mySOSscrub to mój ulubieniec, mam właśnie w użyciu kolejny słoiczek;D Ciekawe czy też spodobałby Ci się zapach.
UsuńZaciekawiła mnie obecność odpowiednio czerwonej i różowej glinki w peelingach - ciekawa sprawa. Natomiast nie podoba mi się obecność soli, ale skoro mówisz, że składniki są wyważone, to chyba w przyszłości spróbuję ;) Balsam też mnie zaciekawił, ale ja po balsamy lubię sięgać latem - zimą zdecydowanie masła :)
OdpowiedzUsuńNiespotykane jak na peelingi do ciała. Pomysłowo, a ja lubię innowacje:D
UsuńJa raczej też nie jestem fanką peelingów z zawartością soli. Zwykle sięgam po cukrowe lub niektóre kawowe. Ale widocznie musieli dobrze dobrać proporcje bo nic nie podrażnia. Ja akceptuje różne formuły, ale na zimę wolę z kolei lżejsze. Masła czasem dłużej się wchłaniają, mi się nie zawsze chce czekać więc zakładam piżamę i potem mam ciężkie spodnie bo nie do końca się wchłonęło:D A tutaj balsam wnikał zanim zdążyłam się ubrać w piżamę lub inne ciuszki jeśli rano;D
kocham kosmetyki Miya! Mam sporą kolekcję u siebie, ale tych jeszcze nie kupiłam :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię:D Które lubisz najbardziej?:) Ja się cieszę, że oferta powiększyła się zwłaszcza o peelingi.
Usuńa ja znam tylko te kremy , nie nadążam za ich nowościami osttanio! Wpisze na listę najpierw ten czerwony peeling a na wiosnę / lato to kokosowe ładnie pachnace ;D
OdpowiedzUsuńCzerwony my sos scrub mój ulubiony, ale chyba więcej osób woli my magic scrub;) On ma kokosową nutkę, ale nie jest taki klasycznie kokosowy. Powąchaj kiedyś w Super-Pharm, tam mają testery. Pachnie podobnie do esencji. Przynajmniej wg mnie:P
UsuńNo długo były tylko kremy, potem serum i olejek, następnie esencje, a w ubiegłym roku ostro przyspieszyli;)
Ja czekam na jakiś balsamik do ust;)
Uwielbiam zapach tego czerwonego peelingu! Jest cudowny <3
OdpowiedzUsuńCzerwony świetnie pachnie:)
UsuńOd dawna wzdycham do kosmetyków tej marki ale nie miałam okazji ich poznać. Peeling i balsam mnie ciekawią
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować:) Sama miałam już wszystkie prócz dosłownie jednego:)
UsuńNie miałam okazji używać tych kosmetyków, ale chętnie bym je wyprobowała.
OdpowiedzUsuńNajbardziej zainteresował mnie ten ekspresowy peeling
Peelingi są bardzo fajne:) Jestem już w trakcie kolejnego opakowania mySOSscrub:)
UsuńNie lubię niestety Euphorii CK, więc balsam chyba odpada u mnie;). Ale ten peeling w miętowym pudełeczku bardzo mi się podoba i chętnie go wypróbuję:).
OdpowiedzUsuńMnie się kiedyś mega podobała, ale strasznie bolała mnie po niej głowa aż mi się niedobrze robiło:/ Ale najlepiej sama sprawdź zapach jak trafisz na tester bo to bardzo indywidualna kwestia. Może akurat Twój nos wyczułby inne nuty:D
UsuńTo prawda, że mogłabym mieć inne skojarzenia, wcale nie z Euphorią;). Muszę więc sprawdzić:).
UsuńRóżnie to bywa z tymi skojarzeniami:D Dla mnie podobny do Euphorii;D
UsuńOd dłuższego czasu przypatruję się kosmetykom miya, ale nie jeszcze niczego nie miałam.
OdpowiedzUsuńMoże w końcu się na coś skusisz:)
UsuńMnia zachwyciłą maska z glicyną :)
OdpowiedzUsuńW sensie maseczka myPUREexpress z kwasem azelainowym i gliceryną?:) Moja ulubiona z nowości twarzowych, razem z myBEAUTYexpress;D
UsuńNarobiłaś mi ochoty na te scruby, szczególnie mySOSscrub :) Dopisuję na wishlistę, a jak! :D
OdpowiedzUsuńSosik jest super;D
Usuńa maseczki Miya też posiadasz?
UsuńTak, obie - my pure express i my beauty express:) Maseczki są świetne:) Niedługo będę pisać o nich i o pozostałych nowościach do twarzy z Miya bo jeszcze jest krem rozświetlający i rozświetlacze:)
UsuńPierwszy raz słyszę o tych nowościach, ale peelingi mnie bardzo ciekawią :) Ten balsamik też całkiem ciekawy, fajnie, że ma wyważone drobinki :)
OdpowiedzUsuńTak, to dosyć ważne bo nieraz są takie produkty, że brokat brokatem poganiał :D
UsuńJaka jest cena peelingów Miya Cosmetics?
OdpowiedzUsuńCeny regularne mySOSscrub i myMAGICscrub to 39,99zł za sztukę. Ale od czasu do czasu można trafić na promocje w sklepie Miya lub w drogeriach i wtedy bywają nawet za 25zł. Taniej wychodzą też zestawy - dwa peelingi za 59,98.
UsuńPo pierwsze, cudnie wykonane zdjęcia!! Nie mogę się napatrzeć :) Po drugie, bardzo lubię kosmetyki powyższej marki ;)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
Cieszę się, że Ci się podobają:) Szczerze mówiąc robię zdjęcia jedynie telefonem i zawsze mam co do nich wątpliwości ;D A jakie produkty Miya lubisz?:)
UsuńJa należę do tej mniejszość, która bardziej lubi pielęgnację niż makijaż i więcej czasu poświęcam właśnie jej. Z Miya Cosmetics miałam do tej pory krem do twarzy mango, ale gdzieś mi mignęło, że marka się rozrasta w nowe produkty :)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze! Dla mnie pielęgnacja też jest ważniejsza:) Ale widzę, że wiele dziewczyn woli np coś zamaskować niż porządnie zadbać o skórę;) Szczególnie widoczne jest to w tych wszystkich tutorialach makijażowych gdzie dziewczyny nakładają po 5 różnych korektorów etc. Smarować i peelingować też sporo osób się nie lubi. Zasłaniają się brakiem czasu, a to wcale nie trwa tak długo.
UsuńJak już Ci pisałam na IG z MIYA mam mieszane relacje. Ale te peelingi do ciała wygladają naprawdę bardzo obiecująco :)
OdpowiedzUsuńCzasami niestety tak bywa bo nie ma produktów, które pasowałyby każdemu w 100%. Ale może któryś z peelingów by się zrehabilitował...
UsuńNie znam tych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńW ogóle marki czy tych nowości?;)
UsuńDla mnie podobnie pielęgnacja to oczywistość, jeszcze większa oczywistość niż mycie zębów bo chyba nie każdy o tym pamięta... teraz mam więcej czasu więc nawet smaruje się regularnie rano. z pewnością coś od nich wypróbuję bo kuszą mnie do momentu kiedy zobaczyłam u ciebie ich kremy chyba było ich 5? później serum było i olejek :P a teraz mnie kuszą oba peelingi a balsam już mniej :P:P
OdpowiedzUsuńNo też mam wrażenie, że niestety nie każdy pamięta buuuu:D
Usuń4 myWONDERBALM są, serum, olejek, esencja, no i jeszcze kilka najnowszych nowości do twarzy, o których niebawem - maseczki, krem rozświetlający i rozświetlacze:)
No dla Ciebie peelingi przede wszystkim;D
Peelingi zdecydowanie kuszą :D
OdpowiedzUsuńNie dziwię się;D
UsuńBardzo lubię kremy myWonderbalm, więc czuję się skuszona tymi nowościami :)
OdpowiedzUsuńTo pewnie zaciekawią Cię też nowości do twarzy:D
UsuńJa również poswiecam sporo czasu na pielęgnację cery.
OdpowiedzUsuńU mnie podstawa jest demakijaz,tonik, żel do mycia cery oraz kremy pod oczy i do twarzy.
Takie "zabiegi" nie trwaja zbyt długo, a cera juz mi się zaczęła odwdzieczac swoim wyglądam ☺
O tych kosmetykach i o tej firmie pierwszy raz czytam☺
Ale zapewne wuprobuje bo Twoja recenzja brzmi zachecająco i opakowania mi się bardzo podobają ☺
Pozdrawiam
Lili
Bardzo dobry zwyczaj:) Warto dbać zarówno o skórę twarzy jak i ciała:)
UsuńTeż lubię ich opakowania:)
Bardzo kuszący jest ten zestaw, z chęcią wypróbuję u siebie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci przypadną do gustu:)
UsuńPeelingi na pewno będą moje :) Mimo, że ich kremy w sumie do wszystkiego (:D) nie przypadły mi do gustu.
OdpowiedzUsuńMoże peelingi się zrehabilitują :D
UsuńPowiem tak - peeling od Miya Cosmetics to dziad niewydajny jakich mało. Pojemność też pozostawia wiele do życzenia. Więcej nie kupię. Jeśli chodzi o balsam, to również posiadam i jestem zadowolona :-) Na jakieś większe wyjścia zimą jest super, a jeszcze lepiej będzie wyglądał latem na opalonej skórze. Pozdrawiam! <3
OdpowiedzUsuńU mnie to w ogóle takie produkty dość szybko się kończą, ale pojemność 200ml wydaje mi się raczej standardowa;)
UsuńPamiętam jak Miya startowała z kremami ;) Były kremy i potem długo, długo nic,... Miałam nawet ten różowy. Teraz dziewczyny poleciały po bandzie! Już nie nadążam za tymi nowościami. Na pewno coś kiedyś do mnie wpadnie. Peelingi kuszą bardzo ;)
OdpowiedzUsuńNo tak przez około rok były same kremy, potem, serum, olejek i esencje, a w drugiej połowie 2018 już naprawdę sporo nowego i to raczej nie koniec ;D Maseczki Miya są też bardzo fajne:)
UsuńCoś mi się zdaje, że za jakiś czas skuszę się na ten czerwony peeling :) Fajny skład i działanie to coś dla mnie :) Ostatnio coraz częściej pojawiają się glinki w pilingach lub innych produktach do ciała
OdpowiedzUsuń