czwartek, 3 października 2019

Missha Time Revolution The First Treatment Essence RX 2019 - odnowiona wersja słynnej esencji!

Raz na jakiś czas pokazuję nowe albo bardziej egzotyczne koreańskie marki, ale firma Missha jest zapewne znana wszystkim, którzy choć troszkę siedzą w temacie #kbeauty;) Jakiś czas temu zainteresowała mnie seria Artemisia, ale pomyślałam, że to może później i postawiłam na nową esencję Missha Time Revolution The First Treatment Essence RX. Jest to odnowiona wersja, wydana w 2019 roku;) Do pozostałych nie mam niestety porównania, ale napiszę, jakie są moje odczucia względem tej nowej:) Nie wiem jak Wam, ale mnie ona ostatnio wyskakuje niemal z lodówki, tzn. głównie, jako reklamy sklepów na Insta i FB;) Wszędzie jest zachwalana, więc wychodzi na to, że dokonałam dobrego wyboru;)

Missha Time Revolution The First Treatment Essence RX

Missha Time Revolution The First Treatment Essence RX



Esencja zawiera aż 95% sfermentowanych drożdży. Pomagają one nawilżyć, zregenerować, a także ukoić zniszczoną skórę. Esencja ma również działanie ujędrniające i rozjaśniające. Dzięki zastosowaniu podwójnej fermentacji działa intensywniej, a składniki lepiej się wchłaniają. Kosmetyk poprawia kondycję skóry, wygładza, rozświetla, a nawet łagodzi objawy trądziku. Dodatkowo w składzie znajdziemy również Liściokwiat oraz ekstrakt z ryżu, niacynamid i ceramidy. Esencja ma również zapobiegać powstawaniu zmarszczek mimicznych i kontrolować nadmierne wydzielanie sebum.


Skład: Yeast Ferment Extract, 1,2-Hexanediol, Nicotinamide, Bifidus Ferment Filtrate, Oryza Sativa Extract, Pearl powder, Aqua, Diethoxyethyl succinate, Propanediol, Sodium PCA, Ethylhexylglycerin, Adenosine, Polyquaternium-51, Butylene Glycol, Vinegar, Glycerol, Ceramide 3, Cholesterol, Hydrogenated lecithin, Xantham Gum

Missha Time Revolution The First Treatment Essence RX nowa wersja

Esencję otrzymujemy w kartonowym opakowaniu. Wewnątrz znajdziemy 150ml butelkę z mrożonego szkła, której otwór jest bardzo dokładnie zabezpieczony. Ja musiałam go „odbezpieczyć” nożyczkami, bo było mi szkoda paznokci. Butelka należy do tych eleganckich, ale średnio ją lubię, ponieważ jest ciężka i przez to nieporęczna;) Wolałabym też dozowanie za pomocą pompki, ale w sumie już się przyzwyczaiłam do tego wylewania przez otwór. W tym przypadku na szczęście nie jest on przesadnie wąski, więc można dość sprawnie wylać odpowiednią ilość na dłoń lub wacik. Poza tym ciężko ją się fotografuje, a jak jakieś opakowanie bardziej mi się podoba to zawsze robię więcej zdjęć;) Butelka ładna, ale niekoniecznie do pokazywania na zdjęciach;) 


Konsystencja esencji to typowa woda, choć w kontakcie ze skórą sprawia wrażenie takiej nieco odżywczej, (jeśli w ogóle można tak powiedzieć o wodzie;)). Esencja jest bezwonna, co stanowi mój ulubiony zapach. Oczywiście lubię też te aromatyczne, ale bezwonność za zwyczaj jest dla mnie pełną gwarancją delikatności i komfortu stosowania. Wiem jednak, że dla niektórych brak zapachu jest dużą wadą. 
Missha Time Revolution The First Treatment Essence RX nowa wersja opinie, blog


Nową esencję Missha Time Revolution The First Treatment Essence RX wdrożyłam do swojej wieczornej pielęgnacji. Choć czasem zdarzało mi się jej używać zamiennie rano, ponieważ miałam jeszcze drugą, polską esencję. Nigdy nie stosowałam jej solo, gdyż uważam, że takie stosowanie na dłuższą metę jest mało efektywne. Zawsze więc w pielęgnacji wieloetapowej, po uprzednim dokładnym demakijażu i oczyszczeniu cery. Na początku najpierw używałam toniku, a następnie esencję aplikowałam palcami. Zauważyłam jednak, że używana zamiast toniku i nakładana wacikiem sprawdza się u mnie nawet lepiej. Choć nie wiem, z czego to wynika;) Esencja rzeczywiście jest ultra-delikatna, wręcz kojąca. Nie wysusza, nie podrażnia. Na pewno nie obciąża cery i nie zapycha. Delikatnie rozświetla, wstępnie nawilża oraz wygładza, dobrze przygotowując i ułatwiając aplikację serum i kremu, a także wspomagając ich działanie. Bardzo przypomina mi esencję Secret Key, którą stosowałam na początku roku. Nie jestem jedynie przekonana do jej ceny, tzn. cena na Jolse jest w porządku. Zwłaszcza biorąc pod uwagę tą promocyjną (a o promocje tam nietrudno). Ale taka cena jak w naszych sklepach to już według mnie lekka przesada. 


Znacie nową esencję Missha? Stosujecie ten krok w swojej codziennej pielęgnacji?

29 komentarzy:

  1. Ja tam na przykład bardzo lubię bezzapachowe kosmetyki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wgl znam bardzo mało kosmetyków Missha, ale ta esencja mnie ciekawi :) na razie planuję artemisię, zwykłą lub w mgiełce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślę nad tą Artemisia:) Ja miałam kilka, więc też nie jakoś wiele, ale to taka marka, którą prawie każdy zna.

      Usuń
  3. Zupełna nowość jak dla mnie! Jestem zaintrygowana!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety ceny w polskich sklepach często są mało konkurencyjne. Działanie esencji brzmi bardzo przyjemnie, kto wiem, może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, chociaż to też dlatego, że pewnych kwestii się nie przeskoczy. Siłą rzeczy musi być drożej.

      Usuń
  5. Czasami nawet i lepiej, że kosmetyki nie pachną, zwłaszcza te pielęgnacyjne, nie ma nic bardziej nieprzyjemnego niż drażniący zapach ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zupełna nowość dla mnie ;*
    https://xthy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie używam esencji, może kiedyś się zdecyduje. Ta wydaje się interesująca ;) i pięknie wygląda :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawy produkt, choć w cenie w Polskich sklepach bym jej nie kupiła :P. Przy niektórych produktach i wieloetapowej pielęgnacji w sumie dobrze, że nie ma zapachu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie jakbym miała brać pod uwagę cenę w polskich sklepach to wtedy trochę za drogo jak na taki produkt.
      To prawda, ja tam lubię brak zapachu. Ale dla niektórych to spory minus:)

      Usuń
  9. Ja mam jedną esencję i jakoś nie umiem się z nią polubić. Ta natomiast wygląda bardzo ciekawie - śliczne opakowanie aż kusi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Z tej marki zmam tylko i mam kremm BB. Jest fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wyglada ciekawie, a co do zapachu ja jednak wybieram te zapachowe kosmetyki przyjemniej mi sie je stosuje :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja chyba tej marki jeszcze nic nie miałam :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeszcze nie znam. Ale słowo JESZCZE jest tu kluczowe

    OdpowiedzUsuń
  14. Brzmi przyjemnie i jak zwykle kusisz mnie kosmetykami kbeauty :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja lubię bezzapachowe kosmetyki. Choć nie ukrywam, że zapach lubię np. W zelkach pod prysznic. Natomiast cokolwiek do twarzy wolę bez zapachu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie miałam kosmetyków tej marki, więc muszę się skusić.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja nawet jak w ogóle nie siedzę w tej tematyce to kosmetyki tej marki akurat poznałam :) Byłam w szoku jeśli chodzi o jakość :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Esencje do twarzy to coś, co ostatnio uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja uwielbiam esencje ta jest na mojej liscie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze.

Jeśli jednak nie czytasz nie komentuj i nie pisz głupot;) Proszę nie zostawiaj linków, to nie jest miejsce na Twoją reklamę. Komentarze zawierające linki będą usuwane.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...