Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Shinybox. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Shinybox. Pokaż wszystkie posty

piątek, 22 września 2017

Shinybox Beauty School wrzesień 2017!

Cześć Dziewczyny!
We wrześniu Shinybox przygotował coś zarówno dla tych, którzy zaliczyli back to school jak i dla tych, którzy ten etap życia mają już za sobą bo przecież piękna można się „uczyć” bez względu na wiek:) Shinybox Beauty School wzięło sobie bowiem za „punkt honoru” odkrycie przed nami tajników urodowych;) A jak to wypadło w praktyce?

zdjęcie przedstawiające Shinybox wrzesień 2017 Beauty Schol

Wrześniowy Shinybox Beauty School przychodzi do nas w uroczym różowo-niebieskim, totalnie „dziewczyńskim” pudełeczku;) Nie jest to z pewnością szata graficzna skierowana do mrocznych niewiast, ale trudno się nie zgodzić, że prezentuje się naprawdę miło. Zresztą jeśli chodzi o kwestie „zewnętrza” to praktycznie zawsze jestem usatysfakcjonowana:)


Przejdźmy jednak do wnętrza. Shinybox w standardowej wersji gwarantował 8 produktów, z czego aż 4 do makijażu, 2 do pielęgnacji dłoni, 1 do włosów i 1 gadżet. Oczywiście żadnego nie zdołałam zdemaskować przed otrzymaniem przesyłki;) Muszę jednak przyznać, że mój kurier pocztowy się spisał, a dodatkowo wyręczył jeszcze kuriera UPS doręczając mi przesyłkę za niego;)
zdjęcie przedstawiające Shinybox wrzesień 2017

Jeśli chodzi o kolorówkę to umieszczanie jej w boxach bywa ryzykowne, ponieważ można trafić na wyjątkowo nie swój kolor. Ale nic nie jest przesądzone bo jest też szansa by znaleźć coś w sam raz dla siebie;) Forrest Gump powiedział, że życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz na co trafisz. Z Shinyboxem jest podobnie:) Co zatem mamy z kolorówki? Jest paletka do konturowania twarzy marki Smart Girls Get More, która sama w sobie prezentuje się nawet nieźle, ale mam wrażenie, że jej odcienie będą dla mnie zbyt zimne. Jeśli zaś chodzi o samą firmę to na pewno nie jest ona szczytem moich marzeń. Jakiś czas temu było o niej głośno na blogach, ale nigdy nie czułam się przekonana do tych kosmetyków. Do paznokci mamy lakier Delia Trend & Big Brush. W moim przypadku jest to miły dla oka morski odcień 184, ale niestety od dawna nie używam już zwykłych lakierów, więc na pewno nie skorzystam. Produktem, który wydaje się być całkiem funkcjonalny jest Shimmer Roll marki Bellapierre. Pierwszy raz słyszę o tej firmie, aczkolwiek pomysł zastosowaniem aplikatora typu roll on jest całkiem niegłupi. Według producenta, dzięki temu można go nakładać bezpośrednio na wybrany obszar twarzy. W zestawie znalazła się też utrwalająca baza pod cienie Cashmere i nawet bym się ucieszyła gdyby nie data ważności 01.2018r. Z kolorówki znalazłam też testowy cień do powiek marki Pierre Rene. Znów trafił mi się fiolet. 

Z pielęgnacji dłoni w boxie znalazłam 2ml aksamitną kurację do dłoni Biały Jeleń. Po takiej ilości raczej ciężko będzie ocenić działanie, ale zużyję może dzisiaj. Jest też odświeżające mydło do rąk antybakteryjne Cleanheands i paradoksalnie to właśnie mydło przyda mi się najbardziej z całego pudełka bo mydło schodzi u mnie jak woda. Jednak trudno skakać z radości ze względu na mydło… Do włosów znalazłam Novex Deep Moisture Hair Mask Argan Oil, czyli nawilżającą maskę do włosów z olejem arganowym. Jej pojemność wynosi 100ml, więc coś tam już można sprawdzić. Produkt jest mi jednak całkiem nieznany;) Mam teraz w zapasie sporo produktów do włosów, więc maskę chyba podaruję siostrze, która akurat ma mniej więcej takie włosy jak w opisie;)
zdjęcie przedstawiające Face Chart

W boxie znalazł się też Shinybox Face Chart, czyli taki szkic makijażu, z którego korzystają najczęściej makijażyści. Prezentuje się on fajnie, choć dla mnie jest to raczej zbędne, ponieważ maluję tylko siebie. Może się pobawię kiedyś jeśli będę się nudzić. Chociaż ja rzadko się nudzę;) Trochę kojarzy mi się to z kolorowankami dla dorosłych, które często maluje moja mama, a ja kupiłam raz i nie pomalowałam ani razu (nerwowe usposobienie:P). Był też oczywiście kolejny nr Shiny Mag, z którego można się m.in. dowiedzieć jak naprawić uszkodzony kosmetyk. Jest w nim również kod do Chocolissimo. Niestety Shiny Mag schował mi się gdzieś przed aparatem, ale ma ładną okładkę.
zdjęcie przedstawiające torbę Atmosphere

W moim wrześniowym Shiny skrywała się też torba Atmosphere. Do niedawna nie miałam ani jednej takiej, a teraz mam już dwie. Jest to dodatek dla Ambasadorek

Wrześniowy Shinybox Beauty School niestety wypadł w moich oczach słabo. Przydatne będzie dla mnie chyba tylko mydło, które jest po prostu produktem codziennej potrzeby. Poza tym dość ciekawy jest Shimmer Roll, a gdyby baza pod cienie miała dłuższą datę to byłabym zadowolona również z niej. Shiny tym razem się nie popisał, ale patrząc na zapowiedzi Inspired by, wydaje mi się, że w tym miesiącu fajnie się zapowiada zestaw Naturalnie Piękna.


Co sądzicie o wrześniowym Shinybox Beauty School? 

Wczorajszy wpis: Fajny olejek Alterra
Czytaj dalej »

sobota, 26 sierpnia 2017

Shinybox The Beauty Jungle sierpień 2017!

Cześć Dziewczyny!
Pora na prezentację sierpniowego pudełka Shinybox The Beauty Jungle! Ekipa Shiny w zapewniała, że dzięki najnowszej odsłonie boxu, odkryjemy w sobie dzikie piękno i odwiedzimy tajemniczą krainę niespodzianek;) Niespodzianka oczywiście jak zawsze była, ponieważ mimo, że co jakiś czas zaglądałam na fanpage w poszukiwaniu podpowiedzi, to jak zwykle nie potrafiłam precyzyjnie zdemaskować zawartości;) Pozostawało więc czekać na odsłonę. Ciekawość była spora, ponieważ zapowiadano, że minimalna wartość sierpniowego Shinyboxa wyniesie 400zł, a biorąc pod uwagę cenę samego pudełka, brzmiało to dość intrygująco. Chciałoby się rzec 400zł w zamian za 49zł (bo taka jest cena boxu);) A jak wyszło „w praniu?”?;)
zdjęcie Shinybox The Beauty Jungle

Shinybox The Beauty Jungle – co w środku?


Szata graficzna sierpniowego Shinyboxa prezentuje się oryginalnie oraz zachęcająco i muszę przyznać, że jak niemalże zawsze – sam aspekt wizualny podoba mi się:)

W środku wersji podstawowej miało znaleźć się 8 kosmetyków, w tym minimum 6 pełnowymiarowych. Osoby, które już wcześniej miały wykupioną subskrypcję lub aktywny pakiet otrzymały dodatkowo maskę do twarzy Dermo Defense marki Unani


Można było trafić na różne wersje boxu, a co znalazło się w moim? 
zdjęcie sierpniowego shinyboxa

Z pielęgnacji kolejny produkt Kueshi i tym razem jest to regenerująca emulsja do twarzy. To już 4 produkt tej marki, który do mnie trafił, a żeby było zabawniej – jeszcze żadnego z nich nie wypróbowałam. Opis kosmetyku brzmi dość zachęcająco. Oby okazał się godnym zawodnikiem;) Drugim produktem jest Hypoalergiczny balsam do ciała Cztery Pory Roku i tutaj użyję stwierdzenia – jakbym go nie znała to bym go kupiła. Miałam z tej serii krem do rąk i niestety był mocno przeciętny, więc podejrzewam, że z balsamem może być podobnie. Podaruję siostrze, może u niej się lepiej sprawdzi. Trzecim produktem jest AA kremowa emulsja do mycia Tucuma. Na początku myślałam, że trafiły mi się aż dwa balsamy, ale dobrze, że to jednak coś do mycia. Zwłaszcza, że ostatnio obkupiłam się w balsamy w Rossmannie;) Czy polubię? Będzie to zależało głównie od zapachu. 

Farba do włosów w boxie dość mocno mnie zaskoczyła. Wprawdzie jakiś czas temu na FB Shiny były do wypełnienia ankiety odnośnie włosów, ale nie wpadłam na to, że to może chodzić o farbę:D Myślałam, że może jakieś kosmetyki pielęgnujące kolor;) Z racji tego, że już od niemal 1,5 roku nie farbuję włosów to co jakiś czas mam wątpliwości jaki moje włosy mają odcień;) Czasem wydaje mi się, że brąz, a czasem że ciemny blond. Zapewne jest to coś pomiędzy. Dlatego o ile nie skłamię – w ankiecie podałam ciemny blond albo jasny brąz. Sama już nie wiem;) Trafiła mi się farba Delia Cameleo 7,0 średni blond. Kolor mi się nie podoba, do blondu na razie wracać nie zamierzam. Farbować też póki co nie mam ochoty. Farba do włosów w boxie nie jest najszczęśliwszym pomysłem bo naprawdę trudno trafić w gust wszystkich, a poza tym nie każdy farbuje włosy i np. niektórzy farbują wyłącznie w salonie. Znalazłam też pędzelek Donegal, który można wykorzystać do aplikacji podkładu, maseczek lub minerałów. Podkładów jak wiecie nie lubię, ale możliwe, że wykorzystam do aplikacji maseczek. Choć to niepewna akcja bo jestem w gorącej wodzie kąpana i zawsze nakładam paluchami:D Na plus, że pędzelek wygląda całkiem radośnie;) Widziałam, że niektórym przypadły mniej ciekawe dodatki, więc choć raz trafił mi się kolorowy pędzelek. Jest też fioletowy cień Constance Caroll. Nie wiem dlaczego, ale obecność tej marki w boxach działa mi na nerwy;)  Cień jest niebrzydki. Fiolet pasuje do zielonych oczu, choć do moich ze względu na spore cienie pod oczami – tak średnio;) 

I jak prawie zawsze są też saszetki. Próbka Mincer Pharma Vita C Infusion oraz dwa saszetkowe produkty pełnowymiarowe… Chusteczka samoopalająca marki Efektima to produkt zupełnie nie dla mnie. Jeśli już używam czegoś samopalającego to z Vita Liberata lub ewentualnie kropelki Bielendy. Domowe SPA do stóp SheFoot wczoraj wykorzystałam, ponieważ nie lubię saszetek i nie chciałam żeby mi zalegało. No i mogę powiedzieć, że porcje bardzo skromne, gdyż ledwo starczyło na moje stópki 36,5;) Produkt spisał się przyzwoicie, ale bez rewelacji. Poza tym miesiąc temu była „taka sama” saszetka z Efektimy. 


Zapewne zastanawiacie się gdzie tu jest obiecane minimum 400zł? Hę? A i owszem – jest! Wartość boxu podbił Voucher na 3-miesięczny dostęp do planu zdrowotno-medycznego na drbarbara.pl o wartości 369zł. Po herbatkach Hello Slim, które były w Shiny jakiś czas temu, właściwie mogłam się tego spodziewać. Ale… znowu nie przewidziałam;) Jak już parę razy wspominałam – nigdy nie byłam na diecie i dla mnie coś takiego wręcz nie istnieje;) Od zawsze byłam bardzo szczupła, więc potrzebowałabym raczej przytyć kilka kilogramów niż schudnąć chociaż deko;) Dla mnie więc produkt niemile widziany, ale przekazałam siostrze, która ćwiczy i prowadzi zdrowy tryb życia. Może znajdzie tam jakieś ciekawostki? Z jednej strony wydaje mi się, że dodanie czegoś takiego nie jest złe, ponieważ takie usługi sporo kosztują i wiele kobiet ma problemy z utrzymaniem prawidłowej wagi. Z drugiej jednak strony wiem, że po ujawnieniu zawartości zawrzało. A to dlatego, że klientki w boxie kosmetycznym spodziewały się jakiegoś wartościowego kosmetyku, a nie diety… A Wy co o tym sądzicie? Jeśli chodzi o mnie to nie tak sobie wyobrażałam te minimum 400zł;) 


W boxie znalazł się też kolejny nr Shiny Mag, z modelką, która była już kiedyś na okładce Sense of Beauty;) 
zdjęcie serum do skóry głowy Vis Plantis
Jako Ambasadorka Shinybox, dodatkowo otrzymałam kosmetyk Vis Plantis - serum do skóry głowy. Muszę przyznać, że śmierdzi prze-okrutnie nawet przez zamknięte opakowanie! Ja wiem, że każdy produkt z dziegciem posiada zapach pozostawiający wiele do życzenia, ale boję się myśleć jak pachnie to serum "w akcji":D Sam produkt wydaje się być jednak ciekawy. Może pomóc na wiele dolegliwości, a także spełnić funkcję typowo pielęgnacyjną.

Co sądzicie o zawartości sierpniowego Shinybox?

Czytaj dalej »

piątek, 21 lipca 2017

Shinybox Pool Party lipiec 2017!

Cześć Dziewczyny!
Dziś rano kurier przyniósł mi najnowszy, lipcowy Shinybox Pool Party. Lipcowy box zapowiadany był jako świetna zabawa, najlepsze przyjaciółki oraz gorące słońce, czyli iście letnia sceneria, której jestem wierną fanką;) Muszę jednak przyznać, że tegoroczne lato nie nastraja mnie tak optymistycznie jak za zwyczaj. Nie dość, że pogoda jest bardzo zmienna i nawet jak jest ciepło to ni stąd ni zowąd zaczyna lać, to jeszcze sytuacja w kraju jest napięta. Do granic możliwości. Wieści ze świata również nie są pokrzepiające. Wczoraj wokalista zespołu Linkin Park - Chester Bennington popełnił samobójstwo przez powieszenie. Niestety depresja to ciężka choroba. Można mieć wszystko, dom, rodzinę, talent, karierę i pieniądze, a mimo to nie móc poradzić sobie z „własnymi demonami” i życiem wewnętrznym. Chester niestety postanowił „dołączyć” do swojego przyjaciela z Soundgarden, który dwa miesiące temu również popełnił samobójstwo. A właśnie wczoraj wypadały  urodziny Chrisa Cornella, więc sytuacja jest nieprzypadkowa. Twórczość LP lubiłam co prawda za czasów nastoletnich, kiedy ich brzmienie było dużo bardziej dynamiczne niż w ostatnich latach, ale ta informacja mną wstrząsnęła. Wielka strata dla muzyki i dla ludzi. 
Po tym przydługim wstępie nie na temat (chyba muszę założyć jeszcze jednego bloga) pora odkryć zawartość lipcowego Shinyboxa. Ciekawi?


Szata graficzna lipcowego pudełka przypadła mi do gustu, ponieważ jest to typowo mój klimat. Letnia sceneria i duuuużo niebieskiego! Pudełko przyszło w stanie nienaruszonym, tzn. akurat lało, więc folia była mokra, ale tekturka nie przemokła;)


A co w środku?


8 produktów i… wszystkie pełnowymiarowe. Fifty fifty, czyli 4 produkty z kolorówki i 4 przeznaczone do pielęgnacji;) Nowością jest pierwszy numer Shiny Mag. Również z iście wakacyjną okładką;) Kiedyś kupowałam dużo prasy kobiecej, ale obecnie robię to rzadko, a jeśli już to kupuję „Twój Styl”. Uważam jednak, że Shiny miało dobry pomysł z tą gazetką kobietką, jakby to powiedział bohater „Dnia Świra”;) Stron jest niewiele, ale chętnie przejrzę. Shiny zrezygnowało też z karty produktów. Zamiast tego opis zawartości mamy wewnątrz Shiny Mag. 

Zacznę od kolorówki. Najmocniejsza z tej czwórki jest według mnie baza pod makijaż Joko Smooth Your Face. Podoba mi się jej maleńka, poręczna buteleczka oraz obietnica matowej cery. Moja ostatnio lubi sobie zaświecić, więc wypróbuję. Jest to jednak baza typowo silikonowa, zatem nie będę jej raczej używać na co dzień. Znalazłam też czerwony żelowy lakier do paznokci Catrice Iconails. Ma on utrzymywać się 7 dni bez żadnego lakieru nawierzchniowego. Jeśli chodzi o paznokcie to u mnie tylko hybryda lub manicure japoński, a lada chwila będę podejmować wyzwanie zastosowania naklejek termicznych, które mają się utrzymywać 14 dni. Tak więc tradycyjne lakiery to już dla mnie przeżytek. Większość znajomych również już nie używa, ale tak czy inaczej znajdę kogoś kogo mam nadzieję taki lakier ucieszy. Wszak to klasyczna czerwień, która zawsze jest na topie. Wymiennie można było trafić na tusz Catrice Glam&Doll i jeśli trafiłyście – cieszcie się bo jest naprawdę dobry:) W każdym razie mnie pozytywnie zaskoczył;) Są też dwa kosmetyki marki Viperacień do powiek oraz róż w kremie. Oba niezbyt w moim guście. Za różami w kremie moja mieszana cera nieszczególnie przepada, a ten ma w dodatku dość porażający odcień (grandeur), który raczej dość tandetnie wyglądałby na mojej ciepłej karnacji;) Cień mam w dość neutralnym, ale raczej chłodnym odcieniu 006. Właściwie mógłby się nadawać na co dzień, ale też może mi się nie zgrać z cerą:D 

Przechodząc do pielęgnacji mamy tu szampon Syoss Hair Reconstruction z linii Salonplex przeznaczony do włosów zniszczonych i po zabiegach chemicznych. Moje już od przeszło roku nie są farbowane i jakiś czas temu fryzjerka powiedziała mi, że zniszczone nie są, ale nie widzę szczególnych przeciwwskazań do jego wypróbowania, więc pewnie to uczynię. Niektórym pewnie nie spodoba się skład, ale u mnie akurat jest tak, że w przypadku włosów lepiej działają właśnie te z „różnymi paskudztwami”(:D) aniżeli te eko. Drugim kosmetykiem jest Kueshi żel aloesowy Gel Aloe Vera Pure 99%, czyli produkt, który był zapowiadany przez Shiny jako gwiazda pudełka. Myślę, że na plus. Latem takie produkty zdają egzamin. Z żeli aloesowych miałam tylko ten Holika Holika (jeśli zastanawiacie się nad możliwościami zastosowania to odpowiedź w podlinkowanym wpisie), więc będzie szansa by sobie trochę porównać. Choć nie wiem czy uda mi się go otworzyć jeszcze tego lata;) Miesiąc temu również były produkty Kueshi (których jeszcze nie zdążyłam wypróbować) więc może to już taka mała tradycja z obecnością tej marki;) Mamy też Antybakteryjny żel do rąk Cleanhands. Pomyślałam sobie łeee bo jestem fanką żeli Bath&Body Works, które pachną cudnie. Ale powąchałam i zapach nawet nawet;) Ostatnim produktem jest Efektima Peeling + maska do stóp. Mój stosunek do produktów w saszetkach jest delikatnie mówiąc… chłodny, ale na szczęście jest to tzw. zabieg „na raz” więc zużyję i po bólu;) 


Tak przedstawia się zawartość i moja opinia na temat Shinybox Pool Party. Dajcie znać co o nim sądzicie i na jakie produkty trafiłyście?;)

W osobnym pudełku jako Ambasadorka Shinybox dodatkowo znalazłam odżywkę do włosów Schwarzkopf Repair Rescue Reversilane Micellar Cleansing. Bardzo lubię kosmetyki do włosów z linii profesjonalnych, więc na pewno wypróbuję;) Opakowanie to aż 500ml, zatem pewnie zrobię również odlewkę siostrze;) 

Ps. pisałam "na gorąco", więc wybaczcie jeśli są jakieś drobne błędy/pomyłki. Spałam jakieś 3h to też nie do końca jestem w formie. 

Zobacz też:



Czytaj dalej »

czwartek, 22 czerwca 2017

Shinybox 5th anniversary Celebration Time wersja XXL, czerwiec 2017!

Cześć Dziewczyny!
Kilka lat temu kiedy pierwsze kroki stawiały te najbardziej komercyjne dziś boxy kosmetyczne, wiele osób zastanawiało się czy taki biznes ma sens i jak długo przetrwa? W tym miesiącu świętujemy 5 lat istnienia Shinybox, więc już wiemy, że owy pomysł na pudełka niespodzianki wcale nie był chybiony i mimo, że zawartość nie zawsze jest perfekcyjna to nieustannie jest na nie popyt i zdarza się, że pudełko zostaje wyprzedane jeszcze przed pierwszą wysyłką albo niedługo po niej:) W tym miesiącu kurier Poczty Polskiej wywiązał się ze swego zadania bezbłędnie i swoje czerwcowe pudełko Shinybox 5th anniversary Celebration Time otrzymałam już dzisiaj rano. To był jeden z niewielu przypadków gdy zawartość poznałam zaglądając do własnego pudełka, a nie szukając zdjęć produktów na FB opublikowanych przez klientów:) Co zatem skrywa się w jubileuszowym wydaniu Shinybox?


W tym miesiącu można by rzec, że „zależnie od zasług” ekipa Shiny zaserwowała 3 rodzaje pudełek: Standard (9 produktów + 2 upominki), XXL (10 produktów + 2 upominki) oraz VIP (13 produktów + 2 upominki). Myślałam, że jako Ambasadorka „jestę Vipę”, ale jednak jestem XXL (też miło;)). Pudełko jest naprawdę XXL. Dużo większe niż standardowe. Szata graficzna jest przyjemna dla oka, z sugestywną piątką symbolizującą jubileusz Shinybox. A co z zawartością?

Pierwszymi produktami, które były reklamowane jako gwarantowane, czyli mające znaleźć się w każdym pudełku są dwa kosmetyki Kueshi: tonik i balsam do ciała i rąk. Kueshi Rewitalizujący tonik do twarzy ma za zadanie nawilżyć i zrównoważyć skórę zapewniając jej wrażenie miękkości i świeżości. Jest produktem idealnym do cery wrażliwej. Obecnie używam Multi Essence 4w1 z Bielendy i jestem bardzo zadowolona, ale myślę, że z tonikiem Kueshi również mamy szansę się polubić. Zwłaszcza, że producent deklaruje jego łagodność. Drugim produktem jest Kueshi Kremowy balsam do ciała i rąk. Ten produkt również mnie ucieszył, ponieważ jestem w stanie wetrzeć w siebie każdą ilość balsamu do ciała, a ten jest dodatkowo do rąk, więc i one będą mogły na tym skorzystać. Ma on za zadanie pozostawiać skórę miękką, gładką i cudownie pachnącą;) Jedyny zgrzyt mam w kwestii opakowania, ponieważ na karcie produktów widnieje butelka z wygodną pompką, a w rzeczywistości opakowanie jest tej pompki pozbawione. Zważywszy na dużą pojemność (500ml), może być trochę niewygodnie. Kolejnym produktem jest kosmetyk Evree z linii Pure Neroli. Można było trafić na 1 z 4. Ja trafiłam na Normalizujący krem do twarzy, więc całkiem nieźle. Choć tak jak już wspominałam kremów do twarzy mam stanowczo za dużo w zapasie. Dlatego jeszcze nie wiem jak to z nami będzie. Krem przeznaczony jest do cery tłustej z niedoskonałościami, czyli niekoniecznie mojej, ale też nie do końca nie mojej:D Ładnie pachnie – wyczuwam już przez zamknięte opakowanie. Zamiast Evree można było też trafić na wodę z kwiatów róży Remedium Natura. Kolejnym produktem jest kosmetyk do pielęgnacji dłoni spod szyldu Mincer Pharma. W moim pudełku znalazłam Vitamins Philosophy N˚ 1026. Jest to Wzmacniające serum do dłoni i paznokci. Jak najbardziej się przypada, ponieważ produktów do dłoni nie mam w zapasie w nadmiarze. Oby serum działało naprawdę intensywnie:) Marka jest na ogół chwalona. Dobrze wspominam ich maseczkę do twarzy, więc liczę na to;) 
Z produktów do włosów mamy Schwarzkopf Micelarna odżywka z linii profesjonalnej. Mam wersję Repair Rescue o pojemności 50ml. Jest to zatem produkt, który może się przydać na wyjazdach. Z kosmetyków typu travel size, mamy również Kneipp Olejek do kąpieli tajemnica piękna. Ma on wystarczyć na 1-2 użycia. Swego czasu miałam olejki Kneipp i byłam z nich zadowolona. Choć akurat tej wersji nie próbowałam;) Mamy też pełnowymiarowe produkty w saszetkach: SheFoot Sól do kąpieli stóp z minerałami z morza martwego oraz Efektima Mineral SPA peeling+maska+krem myjący do twarzy. Sól do stóp oddam mamie, ponieważ ja niezbyt często sięgam po takie produkty, a dla niej są pomocne. Kiedyś podarowałam jej kulki Delia Good Foot z innego pudełka Shiny i bardzo sobie chwaliła, więc może sól też jej przypadnie do gustu. Ma ona skutecznie zmiękczać naskórek;) Jeśli chodzi o maskę 3w1 Efektimy to wiecie, że z reguły nie jestem zwolenniczką masek w saszetkach (chyba, że coś mnie zainteresuje tak jak ostatnio np. Bielenda Jelly Mask). Pomyślę czy użyję. W boxie znalazł się też jeden produkt z kolorówki (klasyczna kredka do ust lub automatyczna kredka do ust). Mnie trafiła się klasyczna kredka do ust Smart Girls Get More w odcieniu 01 Nude Pink. Kilka miesięcy temu marka ta była dość mocno obecna w blogosferze, ale przyznam, że nigdy nie czułam się do niej przekonana. Nie podoba mi się, że kredkę trzeba temperować. W przypadku kredek do powiek jest to dla mnie jeszcze do przyjęcia, ale do ust wolę te automatyczne. Myślę, że przejmie ją siostra. W mojej wersji XXL pojawiły się też dwa upominki: próbka Nivelazione Intensynie regenerująca kuracja do S.O.S do Stóp oraz Trind odżywka do paznokci. Odżywek do paznokci z reguły nie używam, a kurację może wetrę w stopy. W pudełku znalazłam jeszcze zabawną podwójną saszetkę Farmona Tutti Frutti składającą się z szamponu i olejku do kąpieli. Owy produkt opatrzony jest napisem: Nie żałuj na festiwalu. Serce szybciej załomoce gdy poczujesz łowoce!;) Tego produktu nie ma na karcie i początkowo sądziłam, że jest to dodatek dla Ambasadorek, ale jedna z Was napisała w komentarzu, że jest to normalna próbka dla każdego oprócz wersji standard;)
Produktem absolutnie nie dla mnie jest Hello Slim dwuetapowy program Teatox. Zestaw składa się z dwóch kroków: Hello Slim Good Morning oraz Hello Slim Good Night. Mamy więc detoksykujące herbatki na dzień dobry i na dobranoc. Przy moich 40kg żywej wagi jakikolwiek produkt spożywczy z napisem „slim” nie jest mile widziany (czekam aż zaczną dodawać jakieś hmm plus size?). Ale obserwując poczynania znajomych i części rodziny, w kwestii zdrowego odżywiania i dbania o linię, sądzę, że niejedna kobieta mimo wszystko ucieszy się z takiego zestawu. Zwłaszcza, że jest on dość drogi (97zł). Ja od razu wiedziałam, że to nie dla mnie, więc wysłałam zdjęcia składów mojej siostrze, która ćwiczy i dba o zdrowy styl życia. Odrzekła, że składy są dobre i chętnie przejmie owe herbatki, które stanowiłyby dla mnie zbędny balast:) Cieszę się zatem, że siostra będzie mogła wypróbować coś co być może okaże się dla niej całkiem niezłe;) 
Oprócz tego w boxie pojawiło się trochę kuponów rabatowych. Tym razem do Hello Slim i Neauty Minerals. Całkiem ciekawe produkty można było otrzymać będąc VIP’em – Rss Professional Cosmetics Beauty Cleaner, czyli produkt do mycia gąbek i pędzli do makijażu oraz zestaw Dove Ritual SPA. 


Jak oceniam zawartość urodzinowego Shinybox w wersji XXL? Nieszczególnie mnie cieszą produkty w saszetkach, kredka do ust i odżywka do paznokci, a detoksik jest zupełnie nie dla mnie. Natomiast podoba mi się Kueshi, Mincer oraz Evree. Myślę, że każdy wybierze z tego boxa coś dla siebie, ale takiej pełnej satysfakcji tutaj nie ma. Mimo wszystko zakup boxa jest jak najbardziej opłacany:) Zwłaszcza jeśli ktoś ma chęć na herbatki, które są dość drogie. Na pewno nie można zarzucić temu zestawowi braku różnorodności;)


Czerwcowe pudełko w ramach subskrypcji zostało już wyprzedane. Można jedynie zamawiać jako pojedynczy box lub pakiet. 


Co sądzicie o urodzinowym Shinyboxie? Otwieracie już szampana czy może zawartość Was zawiodła?

Czytaj dalej »

piątek, 26 maja 2017

Shinybox maj 2017, Pretty. Happy. You!

Cześć Dziewczyny!

Pora na prezentację majowego Shinybox. Tym razem pod znakiem Pretty. Happy. You. Mój wewnętrzny krytyk podpowiada, że w sensie życiowym nie jestem ani pretty ani happy:D Ale abstrahując od tego, samo hasełko pudełka mi się podoba. Te zresztą zawsze są wesołe. No może te zimowe ciut mniej ze względu na moją silną nienawiść do zimy;) Mamy jednak maj, co  dla mnie wbrew kalendarzowi już oznacza lato, więc odczuwam przypływ energii życiowej;) Chyba zrobiło się trochę dziwnie, więc pora powoli przejść do zawartości boxa, który w tym miesiącu spełnił funkcję prezentu imieninowego bo imieniny mam akurat dziś, a box dostałam wczoraj;) Eweliny to fajne dziewczyny, chociaż imiona mają brzydkie:P



Nie sposób nie docenić szaty graficznej, która w tym miesiącu jest nasycona kolorami:) Co jak co, ale po moim blogu chyba od razu widać, że uwielbiam kolory, prawda?:) Mrocznych scenerii tutaj raczej nie uświadczycie. No może z wyjątkiem pewnego wpisu, który prawdopodobnie pojawi się w czerwcu. Jeśli śledzicie mnie na Instagramie to na pewno już wiecie co mam na myśli;) Będzie krew:) 

Produktem o najwyższej wartości (210zł) jest w tym miesiącu krem do twarzy Neobay Extra Rich Cream Nourishing. Prawdziwa gratka dla fanek kosmetyków organicznych. A dla mnie? Na dwoje babka wróżyła, ponieważ czasami tego typu kosmetyki się u mnie sprawdzają, a czasami nie robią nic. Ruletka:) W dodatku kremów do twarzy mam w zapasie tyle, że mogłabym z nich ugotować zupę-krem:) To subiektywnie, a obiektywnie? Jeśli ktoś nie ma nadmiaru kosmetyków do twarzy i stawia przede wszystkim na te naturalne to już dla samego kremu warto było zamówić box. Jak zawsze wszystko jest kwestią indywidualnych potrzeb. Natomiast chyba znam kogoś kogo ten krem może ucieszyć, więc pewnie sprezentuję;) Kolejnym produktem do twarzyczki jest nasza polska Bielenda, czyli marka, która dość często gościła na łamach secretaddiction.pl;) Tym razem jest to losowo przyznany produkt z serii #InstaPerfect. Mnie w przydziale przypadł Punktowy Korektor Niedoskonałości. Teoretycznie może być pomocny, ponieważ jakiś czas temu udało mi się rozdrapać 3 krostki i zrobiłam to iście spektakularnie;) Na tyle, że znajomi pytają kto mnie pobił;) Brawo ja... Tylko jakoś powątpiewam w skuteczność tego korektora.  Szczerze mówiąc liczyłam na bibułki matujące:( Bardziej by mi się przydały;) Bielendę lubię, ale ta seria  nieszczególnie mnie przekonuje. Ale może niesłusznie? Znacie tą serię? Kolejnym produktem do twarzy jest maseczka Farmona Herbal Care. W moim przypadku wersja odżywcza z olejkiem arganowym. Znam maseczki z tej serii i pisałam już o nich, więc zainteresowanych odsyłam do wpisu – KLIK! W skrócie to całkiem przyjemne maseczki, mogę jedynie wyrazić ubolewanie nad ich saszetkową formą.

Znalazło się też coś do włosów i jest to szampon Creightons Argan Smooth. Prawdę mówiąc pierwszy raz słyszę o tej marce:) A Wy? Całe szczęście zawiera SLS bo te bez SLS z reguły mi nie służą. Tak, tak Moi Drodzy, to nie żart;) Do ciałka, a raczej paszek mamy najnowszy antyperspirant w kulce FA Soft&Control. Antyperspiranty w boxach zawsze są przedmiotem kpin, a i tak dość cyklicznie się w nich pojawiają. Idzie lato i obezwładniających zapachów spod paszek na mieście coraz więcej, więc teoretycznie Shiny troszczy się o nas. Nie zmienia to jednak faktu, że dodanie tego typu produktu do pudełka uważam za nie najszczęśliwszy pomysł:) Osobiście używam głównie Vichy, od czasu do czasu skuszę się na Garnier lub Etixil, a FA? Nie przypominam sobie;) Popełźnie do rodzinki;) Już się o niego „bili”, ale wytypowałam babcię;)
W majowym pudełku znalazł się również prezent - pakiet próbek marki Synchroline. Markę znam, dawno temu pojawiły się na blogu dwa wpisy dotyczące ich kosmetyków (KLIK i KLIK), które miło wspominam, ale dość ciężko mnie namówić na wykorzystanie próbek bo nie lubię grzebać w tych mikro saszetkach. Najpewniej więc polecą do mamy, która akurat takie próbki chętnie wykorzystuje. 


I jak się sprawy mają? Z perspektywy moich potrzeb szału nie ma;) Pokrzepiający może być jednak fakt, że kolejne – czerwcowe i zarazem urodzinowe pudełko Shinybox będzie w rozmiarze XXL (dotyczy to osób, które do wyznaczonego dnia zamówiły subskrypcję). 


Shinybox można zamawiać TUTAJ.


Co sądzicie o zawartości majowego Shinybox? Satysfakcjonuje Was czy niekoniecznie?

Zobacz też: nowa promocja w Rossmannie - 2+2 na pielęgnację stóp, paznokci i produkty do depilacji.
Czytaj dalej »

piątek, 21 kwietnia 2017

Shinybox kwiecień 2017 – Spełnij marzenia!

Cześć Dziewczyny!
Pomarzyć ludzka rzecz pomyślał Shinybox i w tym miesiącu postawił na hasło przewodnie – Spełnij marzenia! Jak mu to wyszło i czy spełnił choć jedno moje…?

Jak co miesiąc śledziłam podpowiedzi na Fanpage Shinybox. Muszę przyznać, że uśmiechnęłam się już na sam widok szaty graficznej kwietniowego Shinyboxa. Wyjątkowo przypadła mi ona do gustu:) Jak to zwykle bywa, ekipa Shiny stopniowo odkrywała karty i już na długo przed pierwszą wysyłką wiadomo było, że w zestawie znajdą się dwa gwarantowane kosmetyki premium – pieniący się żel do mycia twarzy z luffą marki -417 oraz błyszczyk jednej z moich ulubionych marek Dr Irena Eris ProVoke. Już wtedy pomyślałam, że to pudełko może mieć potencjał:) A jak wyszło w praktyce?


Zacznę od tego, że ucieszyła mnie obecność kosmetyku marki Dr Irena Eris z linii ProVoke. Jeśli czytacie mnie od dłuższego czasu to na pewno wiecie, że jestem wierną fanką tych kosmetyków. Zarówno pielęgnacyjnych jak i kolorowych. Niejeden raz myślałam sobie - mogłoby być coś z ProVoke w boxie, więc można by rzec, że moje marzenie zostało spełnione;) W końcu dobra, polska marka! Brawo Shiny! Wprawdzie z racji tego, że miałam już okazję poznać 3 odcienie błyszczyków ProVoke wolałabym żeby w boxie znalazł się inny produkt tej marki (najlepiej taki, którego jeszcze nie mam;)), ale błyszczyk ProVoke jak najbardziej jest produktem godnym polecenia,  więc jego obecność oceniam na plus. Kto wie, może jeszcze w przyszłości Provoke zagości w Shinyboxie? Byłoby miło! Zdaję sobie sprawę, że niektórzy będą narzekać gdyż wiele osób nie lubi błyszczyków, ale ja akurat lubię;) Od dłuższego czasu zbieram się do napisania recenzji błyszczyków ProVoke, więc pewnie kiedyś w końcu ten moment nastąpi;) Trafił do mnie odcień Romantic Cream, który akurat miałam już dwa razy, a ten byłby trzeci więc pewnie komuś sprezentuje:)

Marka -417 z dumą prezentowana na FB Shinybox nie kojarzyła mi się zupełnie z niczym (pomijając to, że wiedziałam o jej istnieniu). Shiny postanowił uraczyć nas pieniącym się żelem do mycia twarzy z luffą tejże marki. Jest to pełnowymiarowe opakowanie o niemałej jak na tego typu produkt wartości 116zł (chociaż w Sephorze widzę za 75,90zł). Kosmetyk ten przeznaczony jest do każdego typu cery. Jego formuła oraz opis producenta brzmią zachęcająco, więc jestem ciekawa jak się spisze. Data ważności jest długa, wiec na szczęście nie ma tu niemiłej niespodzianki:)

Zważywszy na zawartość dwóch kosmetyków o większej wartości wiedziałam, że pozostałe produkty będą skromniejsze i tak też się stało;) Trzeba być realistą, prawda?:) W pudełku znalazłam 50ml Balsam tlenowy Air Stream marki Faberlic z linii Legendarny Tlen (cóż za wzniosła nazwa;)). Jest to produkt, który można stosować pod krem na dzień lub maseczkę by wzmocnić ich działanie. Można także stosować po ukąszeniach, depilacji bądź zabiegach. Szerokie spektrum zastosowania:) Dodano też coś co ma zadbać o okolice oczu, czyli Rozświetlający krem pod oczy Krynickie SPA. Muszę przyznać, że pierwsze słyszę o tej marce;) Opis producenta jest zachęcający. Ciekawe jak to wygląda w praktyce? Ostatnim kosmetykiem był produkt marki Joko Make Up. Można było trafić na Deep Liner – czarny wodoodporny eyeliner w kałamarzu lub Spiekany róż do policzków. W swoim pudełku znalazłam róż nr 8 o ładnym, ciepłym odcieniu;) Cieszę się, że mam róż, a nie eyeliner, ponieważ nigdy nie miałam talentu do malowania kresek;) Dodatkowo pojawiła się próbka szamponu Lab One oraz Voucher do katalogmarzen.pl uprawniający do 30zł zniżki. 


Pudełko oceniam pozytywnie ze względu na kosmetyk marki -417 oraz moje ulubione ProVoke (mimo zdublowanego odcienia).


Co sądzicie o Shinybox Spełnij marzenia?
Czytaj dalej »

sobota, 25 marca 2017

Shinybox marzec 2017 – Pani Wiosna!

Cześć Dziewczyny!
Marcowe pudełko Shinybox Pani Wiosna rozbudziło moją ciekawość już w dniu zapowiedzi:) Kiedy tylko poznałam motyw najnowszego boxa od razu pomyślałam: no i fajnie! Nareszcie powiew radości, a nie tylko zima i zima, której taaak bardzo nienawidzę!:) Umrę jeśli wiosna w końcu nie pojawi się na dobre;) A jak tym razem wypadły oczekiwania vs. rzeczywistość? Już Wam mówię!

Szata graficzna marcowego Shinyboxa Pani Wiosna jest może nieco kiczowata, ale za to jaka energetyczna i wiosenna;) Także oceniam ją pozytywnie:) Tym razem pudełko było dobrze zabezpieczone i nie doznało żadnej krzywdy;)

Pierwszym produktem, który był szumnie zapowiadany na FB przez dobre 3 tygodnie jest serum do rzęs LashVolution. A ja na to… jak na lato:) Kobiety dzielą się na przeciwniczki i zwolenniczki serum do rzęs. Ja zdecydowanie należę do tych drugich. Często mam w użyciu serum do rzęs. Próbowałam już Xlash, Revitalash, Bodetko, Regenerum i AA, więc porównanie mam niemałe. Chętnie wypróbuję zatem również LashVolution:) Wydaje mi się, że to właśnie obecność serum sprawiła, że pudełko zostało wyprzedane jeszcze przed pierwszą wysyłką! Wcale mnie to nie dziwi, ponieważ wartość serum przekracza koszt pudełka, a jednocześnie  każda z nas marzy o rzęsach do nieba;) Haczyk? Serum należy zużyć do 9/17. Kolejnym produktem, którego obecność była już wiadoma z podpowiedzi (a dokładniej ankietowani zadecydowali o jego dołączeniu) jest Glov Quick Treat. Jest to co prawda jedynie wersja na paluszek, ale i tak mnie satysfakcjonuje, ponieważ… rękawica Glov to produkt, który odmienił moje życie. Serio!:D Używam go głównie do demakijażu powiek oraz brwi i muszę powiedzieć, że jest to moja ulubiona forma zmywania makijażu, która niemal całkowicie wyparła uwielbiane niegdyś przeze mnie płyny dwufazowe:) Wersja Quick Treat zważywszy na kompaktowy rozmiar rekomendowana jest m.in. do poprawy makijażu w ciągu dnia, np. gdy rozmaże nam się tusz lub kredka;) Wystarczy mieć wtedy Glov w torebce i problem z głowy. Mnie akurat takie rzeczy raczej się nie zdarzają, więc będę jej używać bardziej tradycyjnie, a tą konkretną sztukę przeznaczę do zmywania szminek, których ostatnio często używam:) 
Kolejnym kosmetykiem z zakresu pielęgnacji jest Papka do cery trądzikowej marki Jadwiga. Jest to produkt, który miałam już okazję poznać – recenzja. Umieszczenie tego typu kosmetyku w boxie może budzić kontrowersje, ponieważ nie każdy posiada cerę trądzikową. Ale… ja też nie mam tego typu cery, a z papki byłam swego czasu zadowolona. Wszak niemal każdemu od czasu do czasu coś wyskoczy i warto mieć wtedy tego typu produkt w pogotowiu. Nie znam absolutnie nikogo, kto posiada cerę bez skazy i nigdy (przenigdy!) nic mu nie wyskoczyło;) Jest też maseczka marki Bielenda. W moim przypadku Mikrodermabrazja 3-fazowy zabieg wygładzający. Jej obecność oceniam na plus. Pomijając fakt, że nie lubię maseczek w formie saszetek. Co tu dużo mówić – trochę mnie irytuje gmeranie palcem w saszetce:) Choć ostatnio dałam sobie na wstrzymanie i zużyłam wszystkie, które miałam. Zatem tą też zużyję. Podobnie jak w poprzedniej edycji pudełka - Winter SPA dołączono produkt Delia z serii Good Foot. Tym razem jest to krem do stóp regulator potliwości. Nieszczególnie mnie on kręci gdyż moje stópki szczęśliwie nie mają skłonności do wydzielania brzydkich zapaszków:) Ale prowadząc „obserwacje na mieście” dochodzę do wniosku, że dla większości osób stosowanie tego typu produktu byłoby wielce wskazane:) Zwłaszcza gdy powoli robi się coraz cieplej.

Z produktów do makijażu ekipa Shiny postawiła na róż Bell High Definition Photo Creamy Rouge w moim przypadku odcień 02. Uwielbiam róże do policzków, ale przyznam, że mam już swoje ulubione egzemplarze i nie należą do nich formuły kremowe;) Niemniej róż to produkt w sam raz na wiosnę, więc zamysł jak najbardziej na plus:)

Shinybox zadbał również o nasze owłosienie, a dokładniej o jego świeżość;) Tym razem w pudełku znalazł się mini suchy szampon Schwarzkopf got2b Fresh it Up oraz szampon Schauma z linii Nature Moments. Po suche szampony sięgam tylko w wyjątkowych okolicznościach i mam już sprawdzony produkt Klorane, więc nie wiem czy po niego sięgnę. Prawdopodobnie trafi więc do siostry, która regularnie korzysta z tego typu kosmetyków. Jeśli zaś chodzi o Schaumę to milion lat nie używałam produktów tej marki. Wydaje mi się, że nigdy jakoś szczególnie mi nie służyły. Możliwe więc, że powędruje do mamy, u której zdarza mi się widywać kosmetyki Schauma. 


Podsumowując, nie wszystkie produkty zawarte w Shinybox Pani Wiosna są dla mnie „skrojone na miarę”, ale uważam, że zostały dobrane całkiem logicznie i z pomysłem. Po prostu mi trudno w pełni dogodzić:) Dla mnie gwiazdą zestawu jest oczywiście serum LashVolution oraz słodziak Glov:) Uważam, że obecność tych dwóch produktów całkowicie rekompensuje ewentualne niedostatki. Mogli jeszcze dodać ciasteczko!;) To które pojawiło się w boxie miesiąc temu bardzo mi smakowało:D  


Pudełko zostało wyprzedane i można już zamawiać kwietniowe, którego motywem przewodnim jest – Spełnij marzenia! Pozostaje mieć nadzieję, że moje zostaną spełnione… Kolor najnowszego pudełka bardzo do mnie trafia;)

A Wy co sądzicie o zawartości marcowego Shinybox?
Czytaj dalej »