Kosmetyki Lily Lolo znam bardzo dobrze gdyż
niejedno już wypróbowałam:) W czerwcu zdecydowałam się poznać kolejne produkty,
które nie były dla mnie takimi zupełnymi nowościami, ponieważ miałam już kosmetyki z obu
kategorii, ale w innych odcieniach:) W takich sytuacjach zwykłam mówić, że to
jest to samo tylko, że inne;)
Lily Lolo róż Life’s a Peach
Róż do policzków Lily Lolo
tradycyjnie znajdziemy w białym kartoniku oraz okrąglutkiej spłaszczonej
puderniczce o niewielkich rozmiarach. Całość została wyposażona w lusterko.
Pojemność wynosi 4g, a PAO 12 miesięcy.
Do wyboru mamy 8 kolorów.
Wcześniej miałam Just Peachy, a
teraz wypróbowałam Life’s a Peach,
którego odcień według producenta został utrzymany w kolorze dojrzałej
brzoskwini:) Według mnie jest bardzo twarzowy i pasuje do tych cieplejszych
cer. Przy chłodniejszych pewnie lepiej sprawdziłoby się coś bardziej różowego? Mieliście
okazję go już oglądać we wpisie na temat Innisfree;) Róż ten jak to na Lily Lolo przystało posiada łagodną
formułę, nie zawiera substancji zapachowych ani talku, a wręcz przeciwnie –
posiada naturalne ekstrakty o właściwościach nawilżających i odżywczych. Róż
jest przyjemny w aplikacji i nie nastręcza trudności. Choć jak wiecie ja
zwykłam malować się na hura-bura i często zdarzają mi się pewne niedociągnięcia
w makijażu;) Oczywiście zwykle dostrzegam je dopiero na zdjęciach albo po całym
dniu noszenia:D Niemniej jeśli chodzi o ten róż to uważam, że efekt jaki
zapewnia jest świeży i naturalny. Można go stopniować, ale na pewno nie musimy
się obawiać, że już jedna warstwa zapewni nam lico niczym u Matrioszki;) Co
ciekawe przy poprzednim egzemplarzu wyczuwałam swoisty zapach, tutaj natomiast
prawie go nie czuję. Możliwe jednak, że jestem już po prostu za bardzo
przyzwyczajona do minerałów. Jeśli chodzi o trwałość to moim zdaniem bez
zarzutów. Trzyma się na twarzy przez większość dnia tudzież wieczoru, pod
warunkiem, że nie majstruję przy twarzy;) A staram się tego nie robić;)
Osobiście nie widzę różnicy między trwałością różu mineralnego, a np. różów
marek selektywnych;)
Lily Lolo błyszczyk Bitten Pink
Błyszczyk otrzymujemy w
smukłym plastikowym opakowaniu z czarną nakrętką. Pojemność to 4ml, a PAO aż 24
miesiące. Do wyboru mamy 9 odcieni. Miałam kiedyś High Flyer, a teraz zdecydowałam się na Bitten Pink. Błyszczyk posiada przyjemny czekoladowy zapach. W
swoim składzie zawiera witaminę E oraz olejek Jojoba. Odcień opisywany jest
jako soczysty różowo-czerwony błyszczyk z mieniącymi się drobinkami. Przyznam,
że przed wyborem tego koloru przejrzałam na blogach jak prezentuje się u
innych, ale nie sugerowałam się tym zbyt mocno, gdyż jeszcze nigdy się nie
zdarzyło, żeby ten sam odcień wyglądał u mnie tak samo jak u kogoś innego;) Z
tego właśnie powodu zawsze twierdzę, że zdjęcia efektów wcale nie są takie
przydatne jak mogłoby się wydawać:) Po kolorze w opakowaniu spodziewałam się
mocniejszego różowo-czerwonego koloru, a otrzymałam bardzo delikatny odcień,
idealny do noszenia na co dzień. Nie przeszkadza mi jednak to, gdyż lubię takie
odcienie. Są niezobowiązujące i można ich używać niezależnie od okazji;) Na pewno nikt nie powie - uuu, ale się dziś wymalowałaś! Co może się np. zdarzyć przy czerwieni;)
Błyszczyk nie podrażnia i nie wysusza ust. Utrzymuję się u mnie 2-3 godziny, czyli dość standardowo. Muszę bowiem zaznaczyć, że mam tendencję do częstego pocierania o siebie wargami;) Podsumowując – łagodna formuła i subtelny kolor w sam raz do lekkiego makijażu dziennego lub do mocniej podkreślonych oczu jeśli nie chcemy czuć się zbyt „zmalowane”;) Na zdjęciach w takim właśnie lekkim wydaniu (choć do zdjęć nałożyłam więcej niż za zwyczaj bo telefon zjada kolory;)) I jak widać jednak "mam czym oddychać":D
Błyszczyk nie podrażnia i nie wysusza ust. Utrzymuję się u mnie 2-3 godziny, czyli dość standardowo. Muszę bowiem zaznaczyć, że mam tendencję do częstego pocierania o siebie wargami;) Podsumowując – łagodna formuła i subtelny kolor w sam raz do lekkiego makijażu dziennego lub do mocniej podkreślonych oczu jeśli nie chcemy czuć się zbyt „zmalowane”;) Na zdjęciach w takim właśnie lekkim wydaniu (choć do zdjęć nałożyłam więcej niż za zwyczaj bo telefon zjada kolory;)) I jak widać jednak "mam czym oddychać":D
Oba produkty znajdziecie
na Costasy.
Znacie
róże lub błyszczyki Lily Lolo? Lubicie delikatne odcienie w makijażu?
Masz tak ładne usta, że wszystko na nich ślicznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:* Choć powiem Ci, że ja niekoniecznie tak to widzę :D
Usuńbłyszczyk ma piękny kolor, super lśni na ustach, ale róż jest mega fajny, chcę go mieć! :-)
OdpowiedzUsuńOba produkty jakoś tak w moim codziennym guście;)
Usuńpiękny świeży i lekki makijaż. Lily Lolo to moja makeupowa miłość, ich pielęgnację też polecam. Sięgam tylko po kosmetyki mineralne i azjatyckie kremy bb. Moja skóra to lubi. Nie miałam jeszcze błyszczyków lily lolo.
OdpowiedzUsuńJa pielęgnacji z LL nie próbowałam, ale np Nourish z Costasy bardzo lubię;)
UsuńBardzo ładny makijaż zmalowałaś tą dwójką. Delikatny i dziewczęcy.
OdpowiedzUsuńNo nienajgorzej jak na mój selfie antytalent ;D
UsuńKolor bardzo ładny, tylko szkoda, że to błyszczyk. Kurczę, nie lubię ich :P
OdpowiedzUsuńHeheh to może pomadkę ;D
UsuńCiekawią mnie ich róże, choć ja na pewno stawiałabym na inny kolor :)
OdpowiedzUsuńW chłodniejszej tonacji też są;)
UsuńAkurat różu ani błyszczyka z Lily Lolo nie mam. Za to Tobie ślicznie w takim makijażu i takich kolorach :) Usta masz piękne!
OdpowiedzUsuńDziękuje, lubię takie odcienie w makijażu codziennym;)
UsuńTen róż do policzków ma przepiękny odcień! 😍
OdpowiedzUsuńW sam raz dla cieplejszych typow;)
UsuńMam błyszczyk i jestem bardzo zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńSuper, ten sam odcień?
UsuńBardzo pasuje Ci ten odcień :) Nie miałam jeszcze nic z produktów mineralnych. Chyba pora to zmienić. ;) Masz ładne podkręcone rzęsy:D
OdpowiedzUsuńKoniecznie pora zmienić:) A to tusz Bourjois:)
UsuńJak ja kocham takie odcienie różu! W pierwszej sekundzie myślałam ze to metaliczny błyszczyk ale na szczęscie mile sie zaskoczyłam :) ja jak się maluje to nawet jak widzę coś źle to mi sie poprawiać nie chce ;D
OdpowiedzUsuńHeheh no mi też się raczej poprawiać nie chce:P A często to dopiero na zdjęciach zauważę. Norma:P Za słabo odpicowanam:D
UsuńA cudnie to na ustach wygląda :3 Fav kolorek <3
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ci wpadł w oko:)
UsuńPrzepiękne kolory, wyglądają znakomicie u Ciebie, chcę je! :)
OdpowiedzUsuńMusisz wypróbować :)
Usuńjaką Ty masz śliczną cerę<3
OdpowiedzUsuńOstatnio jest naprawdę w dobrej formie;D
UsuńLubię delikatne odcienie w makijażu zwłaszcza na oczach i na policzkach. I Twój róż daje właśnie delikatny, ale zauważalny efekt. Ślicznie wygląda na twarzy, błyszczyk też:).
OdpowiedzUsuńNo dokładnie:) Daje delikatny efekt (do zdjęć nałożyłam sporo więcej)
UsuńBardzo zaintrygowal mnie ten roz, mylsalam ze bedzie bardziej ceglasty a pieknie wyglada na skorze <3
OdpowiedzUsuńEfekt można łatwo stopniować:)
UsuńUwielbiam ich kosmetyki 😁
OdpowiedzUsuńFajne są:)
UsuńCudowny zestaw! I ten kolor na ciebie idealnie pasuje :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńMnie bardzo ciekawią kosmetyki LL, póki co jeszcze nie miałam, ale czytam coraz więcej pozytywnych opinii :)
OdpowiedzUsuńO, a myślałam, że dobrze znasz:)
UsuńBłyszczyk idealnie do Ciebie pasuje, ma piękny kolor, aj kiedyś miałam Whisper i uwielbiałam go , bo świetnie nawilżał :) co zaś do różu ja mam obecnie inną wersję kolorystyczną i zakochałam sie
OdpowiedzUsuńNie lubię błyszczyków, ale ten jakoś do mnie przemawia :)
OdpowiedzUsuńBardzo ladnie pasuje Ci te kolory:)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten błyszczyk na Twoich ustach :)
OdpowiedzUsuńOba produkty wyglądają u Ciebie świetnie :)
OdpowiedzUsuń