Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Biolove. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Biolove. Pokaż wszystkie posty

sobota, 21 stycznia 2017

Biolove! Czy było między nami love?

Cześć Dziewczyny!

Jakiś czas temu zaczęłam trafiać na pozytywne opinie na temat kosmetyków Biolove. Niestety są one dostępne jedynie w drogeriach Kontigo, których w Łodzi nie uświadczysz więc musiałam obejść się smakiem;) W grudniu jednak los się do mnie uśmiechnął gdyż udało mi się wygrać zestaw kosmetyków Biolove u Joy of Jelly. Z racji tego, że kosmetyki wywarły na mnie naprawdę dobre wrażenie, postanowiłam o nich napisać:)



Mój zestaw kosmetyków Biolove zawierał: masło do ciała wiśniowe, peeling do ciała wiśniowo-waniliowy, żel pod prysznic z olejem ze słodkich migdałów oraz półkule do kąpieli Niezapominajka. Co ciekawe Biolove produkowane jest przez tą samą firmę co Nacomi oraz Bioamare.


Biolove peeling wiśniowo-waniliowy


„Naturalny peeling cukrowy z olejem z pestek winogron odżywia i przywraca miękkość skórze. Nie zawiera: SLS, PEG, silikonów, parabenów, barwników, konserwantów, alergenów”. 

Peeling został umieszczony w niewielkim 100ml pojemniczku z aluminiową nakrętką. Wydaje mi się, że wiele firm zaczerpnęło ten typ opakowań od Organique;) Zresztą w przypadku „siostrzanych marek” Nacomi i Bioamare wygląda to identycznie. Różnią się one jedynie etykietami. W przypadku peelingu 100ml to niezbyt wiele. Wewnątrz peeling został zabezpieczony dodatkową osłonką, ale od razu ją wyrzuciłam gdyż zdejmowanie osłonki pod prysznicem nie jest zbyt wygodne;) 
Peeling posiada jasną barwę i mocno zbitą konsystencję. W pierwszej chwili myślałam, że połamię sobie na nim me piękne hybrydy, ale nic takiego się nie stało;) Zawiera on w sobie dużo drobinek cukru i jego moc jest dosyć solidna. Bardzo dobrze nawilża i natłuszcza ciało:) Będzie więc idealną opcją dla osób lubiących pielęgnacyjne peelingi. Zapach wiśniowo-waniliowy pachnie przyjemnie i niedrażniąco. Nie przepadam za wanilią, ale to połączenie okazało się bardzo ciekawe. Choć osobiście pewnie prędzej wybrałabym wersję kawową, kokosową lub pomarańczową:) Jest to typowy zapach jedzeniowy. Zdecydowanie ma coś z… ciasta;) Co za tym idzie może nie przypaść do gustu osobom, które nie lubią „jadalnych zapachów”. Na szczęście ja akurat lubię. Peeling świetnie wygładza ciało i złuszcza naskórek. W połączeniu z żelem to już w ogóle był szał:)


Biolove masło wiśniowe


„Silnie nawilżające  masło do ciała na bazie masła shea wzbogacone zimnotłoczonym olejem arganowym o działaiu odżywczym i ujędrniającym. Nie zawiera: SLS, PEG, silikonów, parabenów, barwników, konserwantów, alergenów”.

Wiśniowe masło do ciała występuje w niemalże identycznym pojemniczku jak w przypadku peelingu. Masło nie jest jedynie przyozdobione wanilią gdyż w przeciwieństwie do peelingu jej nie posiada. Przy pierwszych użyciach etykieta była dla mnie trochę myląca, ponieważ na wieczku nie jest napisane, które to masło, a które to peeling (jedynie na bocznej etykiecie). Masło również występuje w pojemności 100ml, co oczywiście dla balsamomaniaka oznacza niedługie użytkowanie;) Choć w przypadku takiej konsystencji wydajność i tak była wyższa w porównaniu do produktu o takiej samej pojemności, ale innej formule. Po otwarciu moim oczom ukazało się niewielkie, urocze wgniecenie;) Masło Biolove swą konsystencją jest bardzo zbliżone do tradycyjnych maseł shea z Organique, z tą różnicą, że jest bardziej miękkie i nie trzeba go jakoś szczególnie roztapiać w dłoni przed nałożeniem na ciałko. Wyczuwalne są w nim drobne grudki, ale łatwo przemieniają się one jakby w olejek;) Produkt jest z tych bardziej tłustszych, treściwych. Z uwagi na swoją formułę masło potrzebuje trochę więcej czasu na wchłonięcie niż np. lekkie balsamy, ale według mnie to normalne. Zapach masła to według mnie wiśniowe delicje z nutą czegoś wyjątkowego, poprawiającego nastrój i jednocześnie nieprzesłodzonego. Nie jest to taka typowa wiśnia
Masło nawilża i bardzo dobrze natłuszcza nawet przesuszone partie ciała. Nawilżenie jakie zapewnia jest długotrwałe. Ja z racji skóry suchej stosowałam codziennie wieczorem, ale gdy byłam bardzo zmęczona, zdarzyło mi się nie użyć i skóra nadal była w dobrej kondycji. Produkt zapewnia tak solidne nawilżenie i wygładzenie, że nie powstydziłby się go nawet łowca skór:D Masło fantastycznie nawilża i regeneruje również skórę stóp. Nie polubią go osoby, które źle tolerują treściwe konsystencje. Pozostałym szczerze polecam;) 


Biolove Półkule do kąpieli Niezapominajka


„Półkule do kąpieli z olejem z pestem winogron odżywiają i pielęgnują skórę. Nie zawiera: SLS, PEG, silikonów, parabenów, konserwantów, alergenów”.

Półkule do kąpieli zostały ładnie opakowane w niebieski woreczek i z tego co widziałam na stronie Kontigo są jeszcze inne zapachy półkul w innych kolorach woreczków;) Myślę, że mogą być idealne na drobny prezent:) Niestety nie zwróciłam uwagi jaka jest gramatura pojedynczej półkuli, ale można by rzec, że w sam raz na jedną kąpiel;) Każda z półkul została częściowo opakowana folią, dzięki czemu łatwo jest rozpakować kulę tuż przed wrzuceniem jej do wanny;) Moje półkule były niebieskie więc wizualnie przypadły mi do gustu:) Czyż nie piękny smerfny kolor?;) Zapach kulek okazał się być niesamowicie przyjemny. Nie sądziłam, że kosmetyki o zapachu niezapominajek mogą pachnieć AŻ TAK przyjemnie. Zapach był dość intensywny więc zdążył mi wypachnić szafkę z zapasami;) Podczas kąpieli zapach jest już mniej intensywny, ale nadal wyczuwalny i bardzo relaksujący:) Kule rozpuszczają się dość szybko i barwią wodę na niebiesko, ale nie aż tak mocno jak wyglądają;) Kule nie są typowo tłuste, ale przyjemnie nawilżają i wygładzają ciało. Choć po wyjściu z kąpieli dodatkowo nakładałam jeszcze trochę masełka:) Tak dla zasady;) Zdecydowanie je polecam – świetny zapach i duży komfort użytkowania.


Biolove  żel pod prysznic z olejem ze słodkich migdałów


„Żel pod prysznic z naturalnymi olejkami ze słodkich migdałów i kokosa oraz masłem shea. Zapewnia optymalne nawilżenie nie podrażniając skóry. Nie zawiera: SLS, PEG, silikonów, parabenów, barwników”.

Żel Biolove występuje w smukłym 250ml opakowaniu z zamknięciem na zatrzask, które posiadało dodatkowe zabezpieczenie (w sam raz dla sklepowych „otwieraczy”;)). Zacznę może od tego iż żel posiada łagodny skład bez SLS, co ucieszy osoby, które muszą unikać bardziej inwazyjnych środków myjących. Osobiście używam produktów z obu grup więc nie jest to dla mnie najważniejsze, ale trzeba przyznać, że rzeczywiście nie jest tak łatwo znaleźć na drogeryjnej półce żel o łagodnym składzie i bez SLS:) Spośród wszystkich zapachów produktów Biolove zapach żelu jest taki najbardziej zwyczajny – migdałowy. Typowo delikatny, ale z tego co widzę na stronie Kontigo, dostępne są jeszcze 3 inne wersje. Żel prawie się nie pieni i jest on bardziej oczyszczającym olejkiem w żelu niż typowym żelem co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło:) Produkt oczyszcza ciało nie przyczyniając się do jego wysuszenia:) Posiada właściwości wygładzające i lekko nawilżające. Ale ja oczywiście posiłkowałam się jeszcze dodatkowym nawilżaczem po myciu.

Kosmetyki Biolove dostępne są niestety jedynie w sklepach Kontigo. Jeśli więc nie mamy dostępu do tych drogerii to pozostają nam dwie drogi: albo męczymy kogoś o zakup albo… kupujemy coś z Nacomi lub Bioamare gdyż kosmetyki Biolove produkowane są przez pana Kamila – tego samego, który zajmuje się produkcją Nacomi oraz Bioamare. Bioamare dostępne są w Tesco, a Nacomi m.in. w Hebe. Jeśli przejrzycie asortyment wszystkich tych marek to zobaczycie ogromne podobieństwo zarówno pod względem cen (Nacomi ciut drożej), składów jak i zapachów. Największą różnicę stanowi grupa docelowa, czyli klienci poszczególnych sklepów;) Składy w przypadku wszystkich trzech marek są naprawdę dobre i proste, a ceny przystępne.


Znacie kosmetyki Biolove? Przypadły Wam do gustu? A może znacie kosmetyki siostrzanych marek, czyli Nacomi i Bioamare?;) 

Ps. znacie jakieś skuteczne sposoby na wzmocnienie odporności? Ostatnia choroba sprawiła, że nadal jestem w totalnej rozsypce i wiele moich spraw zaczęło się piętrzyć... Może jakieś naturalne metody? Co u Was działa?
Czytaj dalej »

piątek, 6 stycznia 2017

Grudniowe nowości!

Cześć Dziewczyny!

W grudniu trochę się działo. Były zakupy, przesyłki i niespodzianki od marek, prezenty od blogowych koleżanek i nawet wygrane;)

ZAKUPY

Po otrzymaniu nowości z Bell Hypoallergenic (kilka zdjęć niżej) stwierdziłam, że coś mi nie gra w kwestii odcienia rozświetlacza (myślałam, że 03 jest najciemniejszy, a jednak 02) więc uznałam, że dokupię drugi odcień. Potrzebowałam też bazy pod cienie, ponieważ jedna przestała u mnie działać, a druga mnie zawiodła więc kupiłam również z Bell Hypoallergenic. Z bólem... oczu skusiłam się również na szczotkę Tangle Angel Cherub. Wstępnie byłam już zdecydowana na Tangle Teezer Ultimate, ale stwierdziłam, że jednak wpuszczę odrobinę kiczu do swojego życia:P W Indigo była promocja 2+1 więc zamówiłam lakiery hybrydowe Mr. Black, Paris Blue, Saturn i Jupiter Effect, Removable Top Coat, bazę proteinową oraz jakiś zwykły aplikatorek. Zamawiałam też Cleaner Super Shine, ale ostatecznie nie mieli go na stanie. Na zamówienie czekałam tydzień więc jak na obecne realia długo. Kolory pokazywałam TUTAJ.
Jest jeszcze coś z serii "ekskluziv", czyli spełnienie zachcianek;) Produktem, co do którego wiedziałam, że "muszę" go mieć od momentu gdy tylko wszedł do sprzedaży był Givenchy Prisme Visage w nowej, odświeżonej odsłonie z 2016 roku. Wybrałam najciemniejszy odcień 5 Soie Abricot. Skusiłam się też na słynną Orchideę Sisley, która długo za mną chodziła, ale właściwie nigdy nie zamierzałam jej ulec. A jednak uległam... Również wybrałam wersję ciemniejszą. To by było na tyle jeśli chodzi o moje grudniowe zakupy;)

POZOSTAŁE





Pierwsze co do mnie zawitało to nagroda od jednego z portali. Dwa produkty Siquens, czyli krem rozjaśniający oraz krem kojąco-łagodzący. Ten drugi miałam parę lat temu i spisał się wtedy u mnie naprawdę dobrze. Ciekawe jak wypadnie po latach;) Jest jeszcze Bioliq Aktywna kuracja stymulująca

Dosłownie pół godziny później odwiedził mnie kurier z mikołajkową pięknie zapakowaną przesyłką od marki Delia
Wewnątrz znalazłam 3 lakiery do paznokci z kolekcji Trend&Big Brush i lakier w gąbce, 5 kredek do powiek oraz 3 pomadki do ust. Miły gest, ale sporo z tych produktów jest dla mnie nieodpowiednich np. granatowa pomadka i lakiery tradycyjne, ponieważ u mnie już tylko hybrydy. Dlatego część przekazałam innym osobom.
Nowości Bell Hypoallergenic, czyli produkty do ust, cienie do powiek, pudry i korektory;) Kosmetyki wypadły całkiem w porządku, ale niestety niektóre kolory nie moje.
Produkty Mollon Pro. Tym razem pielęgnacyjne lakiery hybrydowe Hybrid Care w trzech odcieniach. Do tego baza, top oraz pozostałe niezbędne produkty. 
Żele i perfumy Vabun by Radosław Majdan. Tutaj niestety się nie zrozumieliśmy, ponieważ w odpowiedzi na propozycję napisałam, że jestem zainteresowana zapachami damskimi, a dotarły do mnie męskie.
Rau Cosmetics O2 Moist Fluid. Przyjemny, ale pachnie dla mnie zbyt ciężko.
Prezent od Dottore w postaci mini kremu Hydratore i mini płynu micelarnego w kosmetyczce. 
Świąteczna przesyłka od Rossmanna, czyli życzenia i cudny kubek oraz kosmetyki. Z Wellness&Beauty peeling do ciała o nowym zapachu z włoskim olejem z pestek cytryn i wyciągiem z werbeny, masło do ciała z ekstraktem z róży i wiśni. Z For Your Beauty drewniana szczotka do masażu. Z Isany mydło Sensitiv, koncentrat do rąk, kremowy żel pod prysznic, olejek do włosów 2w1 i spray do włosów Style Create. Całość zapakowana była jak zawsze w czerwone pudełko;)  


Świąteczna niespodzianka od Joico, czyli dwa produkty do stylizacji włosów.
Mikołajkowo-świąteczny prezent od Justyny, czyli przeuroczy kubek "ciastek", peeling oraz sól do kąpieli. Dziękuję:* 
Niespodzianka od Interendo, pisałam już o niej TUTAJ.  
U Marty z bloga Kosmetycznie i modnie wygrałam kartę upominkową Sephora.
U Magdy z bloga Joy of Jelly wygrałam zestaw kosmetyków Biolove:) Oprócz tego była też cała masa próbek, które nie załapały się na zdjęcie:D Kosmetyki bardzo przyjemne i warte uwagi. Mam nadzieję, że uda mi się stworzyć na ich temat niedługo post.

Znacie coś z moich grudniowych kosmetycznych przybytków? Co ciekawego zawitało u Was w tym ostatnim miesiącu roku? 
Czytaj dalej »