Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Delia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Delia. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 14 stycznia 2019

Delia pomada do brwi za grosze!

Długo czułam się bardzo niepewnie w temacie makijażu brwi. Jeszcze nie tak dawno w mojej rodzinie mawiało się, że brwi malują tylko stare pudernice albo tapeciary;) A mnie samą „instabrwi” przyprawiały o zawroty głowy i niedowierzanie jak można się tak malować?;) Brwi oczywiście malowałam, ale jak się potem okazało - niepoprawnie:D Po części dlatego, że skoro brwi miałam źle wyregulowane to i malowałam je źle;) Przyznaję jednak, że typowo dla mego charakteru pełnego sprzeczności, pewnego dnia uznałam, że jednak czas zacząć malować brwi mocniej i sięgnąć po coś, co może zapewnić różne efekty, czyli pomadę do brwi:) Już szykowałam się do zakupu osławionej pomady Wibo, a tu akurat zapukał do mnie kurier z pokaźnym przekrojem produktów do brwi marki Delia Cosmetics. Kosmetyków było co nie miara, różne formuły i odcienie. Zostawiłam sobie z tego naprawdę niewielką część, ponieważ nie każdy produkt był dla mnie odpowiedni czy to pod względem rodzaju, formuły czy koloru;) Jednak wśród tych wszystkich wynalazków znalazła się jedna perełka w świetnej cenie. Mowa właśnie o pomadzie do brwi:) Po jakichś 10 miesiącach odkąd ją mam, przyszła w końcu pora na kilka słów o niej:)

Delia Stylist Brow Pomade, pomada delia opinie

Delia Stylist Brow Pomade została zapakowana w papierowy kartonik, wewnątrz którego znajdziemy pomadę w niewielkim plastikowym opakowaniu przypominającym pojedynczy cień do powiek oraz dwustronny aplikator wyposażony w skośny pędzelek i szczoteczkę do przeczesywania brwi. Większość osób nie korzysta z akcesoriów dołączonych przez producenta, ale moim zdaniem owy przyrząd jest całkiem w porządku i spełnia swe zadanie. Poza tym przyznaję, że nie miałam nic szczególnie lepszego pod ręką;) 
pomada delia opinie, pomada delia blog
Pomada do brwi Delia występuje w 3 kolorach, więc możliwe, że nie każdy znajdzie odpowiedni dla siebie, ale dla mnie odcień Dark Brown okazał się w sam raz:) 
Odcienie produktów do brwi porównanie
Od paznokcia - Wibo Feather Brow Dark Brown, L'Oreal Brow Artist Paradise Extatic Pomade Brunette, Delia Stylist Brow Pomade Dark Brown.

Konsystencja produktu jest taka jakby woskowa. Była to moja pierwsza pomada, więc przyznaję, że nie wzbudziło to moich podejrzeń. Później przeczytałam parę opinii, że przez tą konsystencję pomada Delia nie do końca przypomina tradycyjną pomadę. Czy to źle? Myślę, że są plusy i minusy. Po kilku miesiącach stosowania dokupiłam pomadę L’Oreal żeby sprawdzić taką bardziej tradycyjną pomadę i rzeczywiście różnica w formule zauważalna jest od razu. Uważam jednak, że pomada Delia jest idealna na początek, a jej woskowa konsystencja sprawia, że produkt rozprowadza się bardzo komfortowo. Po jej życiu brwi są miłe w dotyku i takie subtelnie lśniące. Przy jej użyciu nie osiągniemy takiego typowego pudrowego efektu. Zatem to czy produkt przypadnie Wam do gustu w dużej mierze zależeć będzie od Waszych oczekiwań.

Czy się rozmazuje? Przyznaję, że zdarzyło się raz podczas ogromnych upałów. Ale biorąc pod uwagę, że często używałam jej w tych warunkach, (ponieważ jak wiecie latem ostro zapuszczałam brwi) to uznaję, że był to wypadek przy pracy;)
Delia pomada dark brown efekty, delia pomada na twarzy
Przykładowe zdjęcie z czasów gdy praktycznie połowa mojego łuku była domalowana pomadą Delia:D Jestem na nich umalowana jedynie pomadą oraz lekko tuszem do rzęs. I ubrana w szeroki uśmiech, ale stwierdziłam, że to się wytnie:D
Jakie efekty możemy uzyskać przy użyciu pomady Delia? Naprawdę przeróżne. Udało mi się to przetestować, ponieważ najpierw stosowałam ją na tym moim nieszczęsnym, źle wyregulowanym łuku brwiowym, malując głównie po włoskach, a potem już zupełnie inaczej. Zarówno uzupełniając ubytki, czyli rysując fikcyjną linię brwi jak i na „odbudowanych” już niemal brwiach;) Przy użyciu tej pomady można uzyskać zarówno delikatny efekt, przy którym widoczne są niemalże pojedyncze włoski jak i mocno kryjący;) Przyznaję, że nie zawsze mi się udawało ładnie podkreślić brwi. Czasami uzyskiwałam efekt idealny, a czasem zdarzało mi się trochę przesadzić robiąc takie naprawdę mocne krechy:) Niemniej to tylko dowodzi o możliwościach tego produktu:) Pomada jest bardzo wydajna. Zdjęcia zrobiłam we wrześniu, czyli już po kilku miesiącach użytkowania (mam ją od kwietnia).


Znacie pomady Delia? Jakie pomady polecacie?
Czytaj dalej »

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Delia Matt Liquid Lipstick, 6 odcieni matowych pomadek sygnowanych imionami gwiazd;)

Cześć Dziewczyny!

Marka Delia Cosmetics również nie pozostaje w tyle i jakiś czas temu wypuściła kolekcję płynnych matowych pomadek sygnowanych imionami popularnych gwiazd filmowych:) Mowa oczywiście o pomadkach Delia Matt Liquid Lipstick. Czy dobrze się noszą? Warto w nie zainwestować?




„Matowa, trwałą płynna pomadka do ust, to najnowsze osiągnięcie technologiczne w makijażu Delia Cosmetics. Kolekcja zawiera 6 głębokich kolorów oznaczonych imionami popularnych gwiazd filmowych. Cechy Liquid Lipstick Matt&Long lasting: gwarantowany efekt matowy, trwałość do kilku godzin, nie odbija się na szklankach, kieliszkach, kubkach, receptura jest wykonana z nowoczesnych polimerów, które nie wysuszają ust , przyjemnie pachnie. Pomadki są skierowane do kobiet, które lubią pomadki, używają ich na co dzień lub na wyjście i chcą mieć ją jak najdłużej na ustach bez domalowania - nie jest to błyszczyk”.

Płynne pomadki Matt Liquid Lipstick zostały umieszczone w niewielkich, bardzo poręcznych 5ml opakowaniach. Wizualnie bardzo przypadły mi one do gustu. Nie spodobało mi się jedynie to, że ciężko usunąć naklejkę tak by nie pozostawić „lepkich śladów”;) Chyba lepszym rozwiązaniem byłby dodatkowy kartonik aniżeli naklejka. 
Pomadka posiada przyjemny, słodkawy zapach oraz wygodny lekko skośny aplikator. Konsystencja jest płynna, ale nie jest to błyszczyk. Na moich zdjęciach odcienie wyglądają błyszcząco, ale to dlatego, że nie zdążyły zaschnąć. W rzeczywistości wykończenie każdej z nich jest matowe, czyli tak jak obiecuje producent:) 
Szminki aplikuje się dość komfortowo. Łatwiej oczywiście nałożyć odcienie jasne niż najciemniejsze, ponieważ przy głębokich odcieniach potrzeba już nieco więcej wprawy;) Najlepiej przy pomocy aplikatora zaznaczyć kontur ust, a następnie wypełnić ich środek kolorem. Pomadki bardzo dobrze kryją i nie ma z nimi praktycznie żadnych problemów. Jedynie najjaśniejszy odcień wygląda trochę sucho, tak jakby wchodził w załamania. Pewnie dlatego, że jest jaśniejszy od koloru moich ust. Szminki nie wysuszają ust, ale też ich nie nawilżają (o czym Delia szczerze nas informuje: „Nie używaj pomadki matowej na zniszczone usta, to nie jest pomadka pielęgnacyjna”).

Spośród 6 odcieni, dwa pierwsze są delikatne – idealne na co dzień. Natomiast pozostałe najlepiej nadają się na wieczór lub większe wyjścia. Pomadki są bardzo trwałe (zwłaszcza te w intensywniejszych barwach), co za tym idzie - nie da się ich po prostu zetrzeć. Do demakijażu warto użyć płynu dwufazowego lub olejku i wtedy wszystko schodzi gładko. Matowe pomadki Delia Cosmetics całkiem pozytywnie mnie zaskoczyły trwałością, zapachem oraz interesującymi kolorami, spośród których każdy znajdzie coś dla siebie. Także cena jest wyjątkowo przystępna (15,90zł). 

Znacie matowe pomadki w płynie marki Delia? Co o nich sądzicie? 


Czytaj dalej »

wtorek, 7 marca 2017

Delia Cosmetics Cameleo BB maska keratynowa do włosów zniszczonych.

Cześć Dziewczyny!

Kosmetyki marki Delia z linii Cameleo zainteresowały mnie za sprawą jednej z blogerek, która na co dzień używa głównie kosmetyków selektywnych, a jednak produkty do włosów marki Delia przypadły jej do gustu. Przyznam, że długo nie dowierzałam i trochę powątpiewałam w ich jakość. Jednak na początku zeszłego miesiąca zdecydowałam się sprawdzić jeden z produktów z serii Cameleo. Postawiłam na maskę keratynową. Jak wypadła? Czy rzeczywiście jest coś warta? Już mówię!:)



Według producenta maska keratynowa rekonstruuje i odbudowuje nawet najbardziej zniszczone włosy. Maska ma za zadanie nawilżyć, zregenerować oraz wygładzić włosy. Przeznaczona jest przede wszystkim do włosów osłabionych i uszkodzonych farbowaniem, trwałą i innymi zabiegami. Do zadań maski należy termoochrona, ułatwianie rozczesywania, wygładzanie, większa podatność na układanie i kręcenie, poprawa sprężystości i elastyczności, a także zwiększenie połysku.
Maska keratynowa Delia Cameleo występuje w trzech pojemnościach – 50, 200 oraz 500ml. Ja wybrałam środkową opcję. Maskę otrzymujemy w dość ładnym plastikowym słoiczku, które wewnątrz posiada dodatkową osłonkę chroniącą zawartość przed rozlaniem. Pewnie nie widać tego na zdjęciu, ale maska jest dość gęsta i jednocześnie plastyczna. Należy ona do produktów odżywczych i treściwych.
Jej zapach jest słodki i przyjemny. Przez jakiś czas pozostaje na włosach, ale nie jest uciążliwy. Delia zaleca pozostawić maskę na włosach na 1-3 minuty, co uznaję za wielki atut gdyż nie jestem fanką długich zabiegów. No dobra, może czasem zdarza mi się „cudować” i to ostro, ale na ogół cenię sobie szybkie i proste rozwiązania. Przede wszystkim szybkie gdyż jestem w gorącej wodzie kąpana:) Mimo swojej gęstości maska ładnie się rozprowadza. Trzeba jedynie uważać by nie przesadzić z ilością gdyż w przeciwnym razie włosy przetłuszczą się zdecydowanie szybciej niż byśmy tego chciały. Chyba, że nasze włosy nie mają skłonności do przetłuszczania, ale moje niestety mają. Mimo tego nie rezygnuję z odżywczych formuł, ponieważ nakładane z głową dobrze mi służą. Teraz gdy już od wielu miesięcy nie ścinałam włosów, zużywam coraz więcej produktów służących do ich pielęgnacji. Co za tym idzie możecie się spodziewać większej ilości recenzji;) Wracając do maski 3 minuty wystarczą. Czasem zdarzało mi się przetrzymać dłużej, ale to tylko wtedy gdy jednocześnie zajmowałam się innymi aspektami pielęgnacji;) Czy maska Delia Cameleo jest godna polecenia? Powiem szczerze, że jak najbardziej. W ostatnich latach rzadko sięgałam po drogeryjne produkty do włosów gdyż stawiałam głównie na te profesjonalne i apteczne, ale ta maska bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Posiada ona cechy produktu profesjonalnego, przy zachowaniu „nieprofesjonalnej” tj. bardzo korzystnej ceny! Zauważyłam, że rzeczywiście maska wzmaga skręt włosów:) Póki co jednak najczęściej efekt ten eliminowałam prostownicą:) Ale niekiedy wspomagam skręt produktem do stylizacji;) Maska nawilża naprawdę konkretnie. Wygładzenie też jest na dobrym poziomie, należy jedynie uważać z ilością żeby nie obciążyć włosów. Produkt dobrze wspomaga również rozczesywanie. Wiem co mówię, ponieważ włosy rozczesuję zawsze na mokro;) Zauważyłam też, że maska dobrze chroni włosy przed zniszczeniami. Nazwałabym ją drogeryjnym hitem. Jeśli jeszcze nie znacie polecam wypróbować:) W skład serii Cameleo wchodzą jeszcze inne rodzaje produktów więc niemal każdy znajdzie odpowiednią wersję dla siebie. 


Znacie linię Delia Cameleo? Polecacie jakieś odżywki lub maski, które kosztują niewiele, a sprawdzają się bardzo dobrze?
Czytaj dalej »

czwartek, 19 stycznia 2017

Delia Cosmetics – przegląd nowości. Pomadki Creamy Glam, kredki do powiek Soft Eye Pencil, Lakiery Trend & Big Brush oraz zmywacz w gąbce

Cześć Dziewczyny!

Na początku grudnia zaskoczyła mnie mikołajkowa niespodzianka od marki Delia Cosmetics.  Paczka była bardzo ładnie zapakowana w ozdobne pudełko z największą dbałością o szczegóły, a wewnątrz znalazłam całkiem pokaźną ilość kosmetyków do makijażu. Kosmetyki te były nie do końca dobrze dla mnie dopasowane gdyż np. do paznokci używam już tylko lakierów hybrydowych i mam ich tyle, że przetestowanie zwykłych byłoby już dla mnie trochę nierealne;) Poza tym hybrydy wkręciły mnie na tyle, że raczej nieprędko sięgnę po jakiekolwiek tradycyjne lakiery. Chyba, że będą obiecywać jakąś naprawdę niesamowitą trwałość;) Drugą kwestią są pomadki w intensywnych odcieniach, po które nie sięgam praktycznie nigdy. Mój blog nie jest blogiem stricte testerskim, ponieważ ja nie testuję dla samego testu, a recenzuję tylko te produkty, których rzeczywiście używam i staram się żeby były to kosmetyki, które w jakimś sensie do mnie pasują i przemawiają. Tak jak to było chociażby w przypadku tuszów tej marki, które naprawdę fajnie się u mnie spisały. O pomadkach w intensywnych odcieniach póki co powiedzieć tego nie mogę, ponieważ nie czuję się w takich komfortowo. A ja makijażu nie traktuję jako przebranie czy kamuflaż. On jest dla mnie czymś w rodzaju sztuki użytkowej, ale tylko takiej, która pomoże podkreślić urodę bez poczucia, że zatracam w tym wszystkim swoją indywidualność. A więc pomadki nie i lakiery też nie, ale było jeszcze coś – kredki do powiek. I tego typu produktów akurat używam:) Po tym nietypowym wstępie zapraszam na krótki przegląd nowości Delia.



Delia, lakiery do paznokci Trend & Big Brush 



„Najnowsza kolekcja lakierów w trendowych kolorach proponowanych w 2016 roku przez Pantone. Zawiera 16 kolorów od perłowych po klasyczne błyszczące kremowe. Kolekcja oparta jest na nowej, szybciej schnącej formule. Została również wzbogacona o nowy płaski, gruby, zaokrąglony pędzelek, dzięki któremu wykonanie manicure jest znacznie szybsze”.


Lakiery przywędrowały do mnie w 3 naprawdę ładnych odcieniach. Gdyby nie to, że hybrydy wciągnęły mnie niczym bagno to na pewno bym je wypróbowała, a tak zostały przekazane w dobre ręce;)

Delia, zmywacz bezacetonowy w gąbce



„Zmywacz z gąbką to innowacyjny sposób na usunięcie lakieru z paznokci. Skutecznie usuwa każdy rodzaj lakieru. Bezacetonowy - nadaje się do paznokci naturalnych, tipsów i arkryli. Niezwykle prosty w użyciu. Sprawia, że zmywanie paznokci staje się przyjemności. Wygodny dozownik nie tylko ułatwia zmywanie paznokci, ale również zapobiega wyciekaniu zmywacza”.

Zmywaczem w gąbce hybrydy niestety nie usunę, a szkoda bo miałam już wcześniej ten zmywacz (nie jestem pewna czy tą wersję czy tą drugą) i mogę Was zapewnić, że to rewelacyjne rozwiązanie. Wszystko to dlatego, że nie trzeba trzeć paznokci wacikami, a wystarczy włożyć palec do środka opakowania i trochę nim pokręcić. Po czym wyjmujmy palec i gotowe – lakier usunięty! Dodatkowo nasze nosy nie są narażone na takie nieprzyjemności jak w przypadku zwykłych zmywaczy. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie zapach takiego typowego zmywacza zawsze był traumą.

Delia, pomadki do ust Creamy Glam



„Maksymalnie kremowa i mocno kryjąca pomadka do ust.
Nadaje głęboki i trwały kolor. Dzięki zawartości witaminy E, usta są dodatkowo nawilżone. Eleganckie, wysokiej jakości opakowanie sprawi, że stanie się podstawą Twojej kosmetyczki. Jej zmysłowy charakter, podkreśla niezwykle kobiecy zapach”.

Jak już wspomniałam we wstępie pomadki trafiły do mnie w 3 wyrazistych odcieniach. Dwa z nich mogłabym określić jako normalne dla kobiet, które lubią odważne kolory typu czerwień (118) i bordo (120). Natomiast odcień limitowany, czyli granat wyjątkowo mnie zaskoczył. Myślę, że taki odcień może się sprawdzić na pokazach mody, ale raczej nie u większości statystycznych kobiet. Powiedziałabym nawet, że mało której kobiecie taka niemalże grantowa czerń doda uroku. Taki kolor sprawia, że cera wygląda na poszarzałą i zmęczoną, dodaje lat. Osobiście nie wyszłabym z domu umalowana takim odcieniem;) Uwielbiam granat, ale nie na ustach;) Zostawiłam ją jednak sobie bo być może opakowanie przyda mi się do zdjęć. Warto bowiem podkreślić, że mimo niskiej ceny (ok. 15zł) opakowanie pomadki prezentuje się całkiem przyjemnie i jest dość dobrej jakości. Pomadka bordo poszła w dobre ręce. Natomiast czerwoną sobie zostawiłam. Pachnie ona całkiem przyjemnie i posiada kremową konsystencję lecz efekt jaki pozostawia jest dla mnie zbyt intensywny;)


Delia, kredki do powiek Soft Eye Pencil




„Miękka kredka do powiek z elegancką złotą skuwką. Idealna do wykonania codziennego makijażu. Pozwala na łatwe i szybkie wykonanie kresek wokół oczu. Kreski wykonane kredką Soft Eye Pencil nie rozmazują się i zachowują trwałość przez cały dzień. Dostępne w 5 kolorach, które można dobrać do makijażu lub koloru tęczówki: czarnym, ciemnym brązowym ciemny grafitowym, granatowym i ciemny fioletowym”.


I przechodzimy w końcu do kategorii produktów, która jest typowo moja. Kredek do powiek używam bowiem praktycznie w każdym makijażu. Nie jestem fanką eyelinerów bo przy ich użyciu ciężko mi uzyskać satysfakcjonujący efekt, ale kredki to już inna para kaloszy. Bez podkreślenia oczu kredką czuję się jakaś niemrawa i niedomalowana;) Zatem ta część przesyłki od razu spotkała się z moją wstępną aprobatą. Zacznę od kwestii wizualnych i tutaj muszę powiedzieć, że kredki nie są wykonane zbyt estetycznie. Widać takie zadziorki;) Wszystkie odcienie są stonowane i uniwersalne, ale zarazem dość ciemne. A w przeciwieństwie do makijażu ust, w przypadku odcieni kredek mogłabym trochę zaszaleć. Fajnie więc gdyby kolory były jaśniejsze, bardziej wesołe albo z efektem rozświetlenia. Niemniej uniwersalne kolory jak najbardziej się przydają. A co z jakością? Jest całkiem ok. Kredki nie płatają jakiś szczególnych figli ani się nie rozmazują. Jednak mam już swoich wielkich ulubieńców w tej kategorii, których one nie są w stanie przebić. Po prostu tamte są tak dobre, że byłoby to wręcz niewykonalne;) Ale jeśli szukacie kredek w dobrej cenie to można się im przyjrzeć.


Znacie te produkty? Co sądzicie o ekstrawaganckich kolorach typu ciemno-granatowa pomadka?

Czytaj dalej »

piątek, 6 stycznia 2017

Grudniowe nowości!

Cześć Dziewczyny!

W grudniu trochę się działo. Były zakupy, przesyłki i niespodzianki od marek, prezenty od blogowych koleżanek i nawet wygrane;)

ZAKUPY

Po otrzymaniu nowości z Bell Hypoallergenic (kilka zdjęć niżej) stwierdziłam, że coś mi nie gra w kwestii odcienia rozświetlacza (myślałam, że 03 jest najciemniejszy, a jednak 02) więc uznałam, że dokupię drugi odcień. Potrzebowałam też bazy pod cienie, ponieważ jedna przestała u mnie działać, a druga mnie zawiodła więc kupiłam również z Bell Hypoallergenic. Z bólem... oczu skusiłam się również na szczotkę Tangle Angel Cherub. Wstępnie byłam już zdecydowana na Tangle Teezer Ultimate, ale stwierdziłam, że jednak wpuszczę odrobinę kiczu do swojego życia:P W Indigo była promocja 2+1 więc zamówiłam lakiery hybrydowe Mr. Black, Paris Blue, Saturn i Jupiter Effect, Removable Top Coat, bazę proteinową oraz jakiś zwykły aplikatorek. Zamawiałam też Cleaner Super Shine, ale ostatecznie nie mieli go na stanie. Na zamówienie czekałam tydzień więc jak na obecne realia długo. Kolory pokazywałam TUTAJ.
Jest jeszcze coś z serii "ekskluziv", czyli spełnienie zachcianek;) Produktem, co do którego wiedziałam, że "muszę" go mieć od momentu gdy tylko wszedł do sprzedaży był Givenchy Prisme Visage w nowej, odświeżonej odsłonie z 2016 roku. Wybrałam najciemniejszy odcień 5 Soie Abricot. Skusiłam się też na słynną Orchideę Sisley, która długo za mną chodziła, ale właściwie nigdy nie zamierzałam jej ulec. A jednak uległam... Również wybrałam wersję ciemniejszą. To by było na tyle jeśli chodzi o moje grudniowe zakupy;)

POZOSTAŁE





Pierwsze co do mnie zawitało to nagroda od jednego z portali. Dwa produkty Siquens, czyli krem rozjaśniający oraz krem kojąco-łagodzący. Ten drugi miałam parę lat temu i spisał się wtedy u mnie naprawdę dobrze. Ciekawe jak wypadnie po latach;) Jest jeszcze Bioliq Aktywna kuracja stymulująca

Dosłownie pół godziny później odwiedził mnie kurier z mikołajkową pięknie zapakowaną przesyłką od marki Delia
Wewnątrz znalazłam 3 lakiery do paznokci z kolekcji Trend&Big Brush i lakier w gąbce, 5 kredek do powiek oraz 3 pomadki do ust. Miły gest, ale sporo z tych produktów jest dla mnie nieodpowiednich np. granatowa pomadka i lakiery tradycyjne, ponieważ u mnie już tylko hybrydy. Dlatego część przekazałam innym osobom.
Nowości Bell Hypoallergenic, czyli produkty do ust, cienie do powiek, pudry i korektory;) Kosmetyki wypadły całkiem w porządku, ale niestety niektóre kolory nie moje.
Produkty Mollon Pro. Tym razem pielęgnacyjne lakiery hybrydowe Hybrid Care w trzech odcieniach. Do tego baza, top oraz pozostałe niezbędne produkty. 
Żele i perfumy Vabun by Radosław Majdan. Tutaj niestety się nie zrozumieliśmy, ponieważ w odpowiedzi na propozycję napisałam, że jestem zainteresowana zapachami damskimi, a dotarły do mnie męskie.
Rau Cosmetics O2 Moist Fluid. Przyjemny, ale pachnie dla mnie zbyt ciężko.
Prezent od Dottore w postaci mini kremu Hydratore i mini płynu micelarnego w kosmetyczce. 
Świąteczna przesyłka od Rossmanna, czyli życzenia i cudny kubek oraz kosmetyki. Z Wellness&Beauty peeling do ciała o nowym zapachu z włoskim olejem z pestek cytryn i wyciągiem z werbeny, masło do ciała z ekstraktem z róży i wiśni. Z For Your Beauty drewniana szczotka do masażu. Z Isany mydło Sensitiv, koncentrat do rąk, kremowy żel pod prysznic, olejek do włosów 2w1 i spray do włosów Style Create. Całość zapakowana była jak zawsze w czerwone pudełko;)  


Świąteczna niespodzianka od Joico, czyli dwa produkty do stylizacji włosów.
Mikołajkowo-świąteczny prezent od Justyny, czyli przeuroczy kubek "ciastek", peeling oraz sól do kąpieli. Dziękuję:* 
Niespodzianka od Interendo, pisałam już o niej TUTAJ.  
U Marty z bloga Kosmetycznie i modnie wygrałam kartę upominkową Sephora.
U Magdy z bloga Joy of Jelly wygrałam zestaw kosmetyków Biolove:) Oprócz tego była też cała masa próbek, które nie załapały się na zdjęcie:D Kosmetyki bardzo przyjemne i warte uwagi. Mam nadzieję, że uda mi się stworzyć na ich temat niedługo post.

Znacie coś z moich grudniowych kosmetycznych przybytków? Co ciekawego zawitało u Was w tym ostatnim miesiącu roku? 
Czytaj dalej »