Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Klairs. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Klairs. Pokaż wszystkie posty

środa, 4 stycznia 2017

Kosmetyczni ulubieńcy i odkrycia 2016 roku – pielęgnacja i zapachy, część trzecia!

Cześć Dziewczyny!

Pod koniec czerwca zaskoczyłam Was wpisem z kosmetycznymi ulubieńcami i odkryciami 2016 roku z zakresu pielęgnacji;) Wszystko dlatego, że tym razem postanowiłam podzielić ulubieńców roku na dwie części. Miało być 1 i 2 półrocze lecz w praktyce po drodze wpadli jeszcze ulubieńcy lata;) Co za tym idzie ostatnia część pielęgnacyjnych ulubieńców to okres od września do grudnia. Taaaak, musiałam wszystko jak zawsze objaśnić – szczegółowo aż do bólu. Żeby nie było wątpliwości czyj to wpis bo chyba nikt inny się aż tak nie patyczkuje;) Starałam się mocno zawęzić te najlepsze produkty z zakresu pielęgnacji, a dodatkowo wzbogaciłam też wpis o ulubiony zapach tego roku! Niestety zdjęcia są trochę niespójne i częściowo „archiwalne”, ponieważ jak wiadomo pielęgnacja szybko się zużywa (przynajmniej u mnie). Skoro już wiadomo co i jak to zaczynamy!


TWARZ


W kwestii pielęgnacji twarzy bardzo pozytywnie mnie zaskoczył duet polskiej marki Norel dr Wilsz. Mowa tutaj o produktach z linii MultiVitaminRozświetlający krem pod oczy oraz Energizujący sorbet witaminowy. Produkty te przez wiele miesięcy leżakowały u mnie w zapasach i im dłużej czekały nieotwarte tym bardziej traciłam ochotę żeby zacząć ich używać. Wręcz żałowałam, że je kupiłam. Myślałam nawet żeby je komuś sprezentować albo zrobić konkurs na blogu. Jednak ostatecznie stwierdziłam, że skoro są kosmetykami o najkrótszej dacie ważności ze wszystkich moich twarzowych zapasów to dam im szansę i wdrożę do swej pielęgnacji. Krem pod oczy otworzyłam w momencie gdy doznałam silnego wysuszenia strefy pod oczami (nie wiem czy to z racji choroby, jakaś alergia czy jeszcze coś innego) i już nic mi nie pomagało. Nawet drogie serum. Jakież było moje zdziwienie kiedy krem uporał się z moim problemem w ciągu dwóch dni! W dodatku jest lekki, szybko się wchłania, dobrze nawilża i lekko rozświetla skórę pod oczami. A do tego jest bezzapachowy co jest dość pożądane w przypadku kosmetyków pod oczy;) Energizujący sorbet witaminowy pachnie zaś dokładnie jak multiwitamina i ma bardzo przyjemną sorbetową konsystencję. Bardzo dobrze współgra z kremem pod oczy. To naprawdę zgrany duet. W zasadzie nie ma wad. Poza tym, że okazał się być mniej wydajny niż inne kremy. Niemniej i tak warto. Myślę, że ten duet sprawdzi się niemalże u każdego. Nie wiem czy uda mi się napisać osobną recenzję, ale mam nadzieję, że tak:)

Kolejnym produktem jest Glov on-the-go color edition. Ten produkt recenzowałam w czerwcu podając zarówno wady jak i zalety (czyli standard). Natomiast po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że jednak… rękawica do demakijażu odmieniła moje życie! (dlatego pojawia się dopiero w tej części). Zaczęłam jej używać już tylko do demakijażu oczu i brwi i to jest właśnie to! Zawsze byłam fanką płynów dwufazowych, a teraz już od wielu miesięcy ani razu nie zmyłam oczu dwufazą:) Na razie nie zamierzam rezygnować z rękawic:) Wiem, że produkt budzi kontrowersje, ale według mnie są one z lekka nieuzasadnione:)

Klairs Freshly Juiced Vitamin Drop Serum to kosmetyk, który również miał już swą osobistą recenzję. Dodam więc jedynie, że nie jestem jakimś wielkim azjatykomaniakiem, ale to serum jest naprawdę perfidnie dobre! Jeśli Twoja skóra lubi witaminę C – warto wziąć je pod uwagę:)

The Body Shop maska Superfood Amazonian Acai. Mam dwie maski z serii Superfood (Amazonian Acai i Himalayan Charcoal) – obie lubię, ale najbardziej przypadła mi do gustu Amazonian Acai (różowa). Jej konsystencja i zapach przypominają jakieś konfitury, dzięki czemu maseczkowy seansik jest bardzo przyjemny. Maska dodaje cerze blasku i bardzo delikatnie ją złuszcza. Po użyciu skóra jest mięciutka:) Postaram się napisać o tych maskach za jakiś czas.

USTA


Może przemilczę ile balsamów do ust zużyłam w ciągu ostatnich miesięcy. Na dobrą sprawę sama tego nie wiem, ponieważ już dawno zaniechałam projektu denko;) Produktem, który chciałabym wyróżnić jest MAC Lip Conditioner, czyli pieszczotliwie mówiąc odżywka do ust;) Kupiłam go tak dla kaprysu, ponieważ czułam, że muszę wypróbować i muszę przyznać, że było warto. Balsam ma przyjemną konsystencję i zapach. Pozostawia na ustach lekki połysk. Jest wydajny nawet dla takiego „zjadacza” jak ja. Ma tylko jedną wadę – z racji tego, że jest w tubce zawsze dodatkowo muszę mieć jeszcze zamiennie drugi produkt w sztyfcie. Tak z czystego przyzwyczajenia, nie pytajcie;) Jeśli nie szkoda Wam kasy to polecam.

CIAŁO


Z higieną rzecz ma się podobnie jak z balsamami do ust – multum zużyć! Wyłoniłam jednak jedną totalną perełkę spod szyldu Rituals. Jej dokładna nazwa to Ritual of Sakura. Kilka miesięcy temu kupiłam całą serię produktów i muszę przyznać, że tym najlepszym okazała się pianka do mycia ciała. Jest inna niż zwykłe pianki. Ma kremową konsystencję, która po aplikacji „rośnie” zmieniając się w gęstą, białą pianę. Dodatkowo przyjemnie pachnie i jest delikatna dla skóry. Za jakiś czas napiszę o całym zestawie.

Nie inaczej jest z wszelkimi balsamami i masłami do ciała. Tego typu produkty średnio wystarczają mi na 1-2 tygodnie stosowania co generuje naprawdę pokaźne zużycia. Zużywam tego tyle, że nie jestem w stanie opisać każdego produktu, który zużyłam. Choć bardzo bym chciała. Nie przedłużając wyróżnię tutaj masło Iossi Mandarynka&Bergamotka. Marka Iossi w ogóle jest dla mnie sporym odkryciem i jako że mam zaległy wpis do napisania na temat produktów tej marki, które zużyłam już jakiś czas temu napiszę tylko, że wszystko będzie we wpisie! 

Drugim produktem jest masło Organique z linii Bloom Essence. Starałam się dać tylko jednego ulubieńca w danej kategorii, ale tu zrobiłam wyjątek. Ci, którzy czytają mnie od początku zapewne wiedzą, że marka Organique została przeze mnie prześwietlona dogłębnie i napisałam już mnóstwo na jej temat (etykiety na dole) więc nie powinno być zdziwienia, że chwalę masło Bloom Essence. Za co? W skrócie: piękny zapach, gęsta konsystencja i wspaniałe nawilżenie!


Nie ma żadnego peelingu, ponieważ wypróbowałam sporo dobrych, ale moje serce nadal najbardziej „należy” do BodyBoom, które były już w części 1:) 


WŁOSY


W tym roku zapuszczałam włosy co niejednokrotnie doprowadzało mnie do szału. Przerobiłam sporo dobrych, ale też trochę złych produktów. Najlepiej sprawdza się u mnie tzw. pielęgnacja profesjonalna. Do ulubionych marek należy Joico, L’Oreal Professionnel oraz Kerastase. I tutaj chciałabym wyróżnić maskę Kerastase Resistance. Podpatrzyłam ją kiedyś u siostry, raz użyłam i już wiedziałam, że „kiedyś” będę musiała ją mieć. W lutym postaram się napisać o niej więcej:)


PERFUMY


Nadal lubię wszystkie zapachy, które pojawiły się w ulubieńcach zeszłego roku oraz przy okazji innych „chwalebnych” wpisów, ale ponieważ znalazły się one w zeszłorocznym zestawieniu to nie spełniają już wymogów ulubieńców 2016 gdyż muszą to być produkty, które posiadłam w tym roku;) Taaak.. nie przedłużając wygrywa Chanel Chance Eau Vive. Zapach budzący kontrowersje i skrajne emocje, że niby jakiś taki mało „chanelowy”;) Mało mnie to obchodzi:) Jest on bowiem bardzo mój i na pewno w końcu doczeka się odrębnej recenzji! 


I to już wszystko jeśli chodzi o ostatnią część ulubieńców roku w kategorii pielęgnacji i zapachów:) Za rok pewnie opracuję jeszcze jakiś inny system:)


Znacie te produkty? Pochwalcie się swoimi pielęgnacyjno-zapachowymi hitami minionego już roku!
Czytaj dalej »

piątek, 28 października 2016

Październikowe TOP 5!

Cześć Dziewczyny!

Październik się kończy, pora więc na garść ulubieńców miesiąca!;) Oczywiście październik jest dla mnie znienawidzonym miesiącem. Podobnie jak listopad, grudzień, styczeń. Nie wiadomo co gorsze! Byle do wiosny, a raczej do lata! Niestety jesienią i zimą działam na bardzo zwolnionych obrotach;) Jak żyć? Chociaż w obecnej sytuacji politycznej chyba lepiej nie pytać bo odpowiedź mogłaby brzmieć... na pewno nie po swojemu;) Przejdźmy już więc lepiej do kosmetycznych ulubieńców.


Pierwszym produktem, który miał już swoją premierę na blogu – KLIK. Jest oczywiście Freshly Juiced Vitamin Drop Serum marki Klairs. Wszystko już zostało powiedziane więc, tych którym umknęło odsyłam do recenzji. 

Drugim produktem, a nawet produktami zostały kremy myWONDERBALM (ciągle mylę z Wunder-Baum;)) nowej polskiej marki MIYA Cosmetics. Przetestowałam wersję I’m Coco Nuts pachnącą kokosem oraz Hellow Yellow pachnącą mango i muszę przyznać, że pomogły mi one odbudować odpowiedni poziom pielęgnacji skóry po ostatnim kremie, który jakoś nieszczególnie mi przysłużył i którego w efekcie odstawiłam. Kremy MIYA świetnie nawilżają, wygładzają i regenerują skórę, a w dodatku kosztują naprawdę niewiele posiadając zarazem dobre składy! Więcej o kremach napiszę w pierwszych dniach listopada więc na razie nie chcę odkrywać wszystkich kart:) Wszak tajemnica to moje drugie imię;)

Kolejnym ulubieńcem został oryginalny BeautyBlender. Muszę przyznać, że o Beauty Blenderze po raz pierwszy usłyszałam dobrych kilka lat temu i wtedy w ogóle mnie nie kusił. Zwłaszcza, że jak wiecie jestem raczej fanką pudrów aniżeli podkładów. Później co jakiś czas spoglądałam na niego ukradkiem, ale miałam wątpliwości czy będę używać. Aż w końcu po prostu pojawiła się okazja żeby go wypróbować. Miałam kiedyś gąbeczkę Ebelin, ale od razu muszę przyznać, że nie umywa się ona do Beauty Blendera, który jest zgrabny, mięciutki i milutki (po prostu słodziaczek:P) oraz fajnie spełnia swe zadanie. Jednak co oryginał to oryginał! Napiszę o nim za jakiś czas.

MAC Lustreglass w odcieniu Love Nectar trafił do mnie podczas eventu MAC i muszę przyznać, że od razu go polubiłam. Mimo iż posiada drobinki na ustach prezentuje się bardzo ładnie, co sprawia, że chętnie po niego sięgam. Podoba mi się również jego delikatny waniliowy zapach. Słowem – produkt w sam raz dla mnie. Możliwe, że o nim napiszę. Ciekawa jestem czy uda mi się oddać efekt na zdjęciach;)


Tak wygląda moje październikowe top 5, a jak wygląda Twoje?
Czytaj dalej »

czwartek, 20 października 2016

Klairs Silnie nawilżające mydło do twarzy

Cześć Dziewczyny!

Rzadko sięgam po mydła przeznaczone typowo do oczyszczania twarzy więc kiedy obok wybranego przez siebie serum Freshly Juiced Vitamin Drop znalazłam The Rich Moist Facial Soap, czyli silnie nawilżające mydło do twarzy byłam lekko zaskoczona i odczuwałam pewną dozę niepewności czy aby moja skóra dobrze na tym wyjdzie. Uznałam jednak, że jeśli nie spróbuję to się nie przekonam, a jeśli mydło nie przypadnie mi do gustu to szybko je odstawię i tym sposobem jeszcze tego samego dnia produkt trafił prosto do mojej łazienki;) Jeśli jesteście ciekawe co z tego wszystkiego wynikło to zapraszam do dalszej części wpisu.



Opis producenta

Silnie nawilżające mydło do twarzy na bazie Kalaminy zapewnia ukojenie dla skóry wrażliwej ze skłonnościami do podrażnień. Bogata w witaminy i polifenole Yerba Matte jest źródłem przeciwutleniaczy, a olejek arganowy chorni skórę przed nadmiernym przesuszeniem.

Moja opinia

Opakowanie

Mydło otrzymujemy w papierowym opakowaniu, które na pozór jest zwyczajne, a jednak zwraca uwagę dość oryginalną szatą graficzną. Wewnątrz znajdziemy kwadratową kostkę z kilkoma mniejszymi „nacięciami” oraz logo marki. Gramatura mydła wynosi 120g, czyli trochę więcej niż np. standardowa kostka do mycia rąk. 


Konsystencja i zapach

Z obawy przed ewentualnym rozpływaniem się mydła podczas użytkowania postanowiłam przekroić mydło na dwie części. Nie było to zbyt łatwe, ponieważ mydło jest dość twarde, ale dałam radę;) Jak się potem okazało moje wysiłki były nieco zbędne gdyż z uwagi na twardą konsystencję mydło to nie ma dużej tendencji do rozmiękczania się tudzież łamania. Zapach jest z tych z gatunku naturalnych. Przywodzi na myśl woń lawendy z czymś bliżej nieokreślonym. Jest on jednak łagodny. Po zmyciu nie utrzymuje się na twarzy. 

Działanie

Muszę przyznać, że nie mam dużego doświadczenia jeśli chodzi o mydła przeznaczone do oczyszczania twarzy. Ostatnim tego typu produktem, którego używałam było mydło Aleppo, które nieszczególnie przypadło mi do gustu. Z tego względu o ile często intuicyjnie czuję, że produkt się u mnie sprawdzi to tutaj miałam wątpliwości czy mydło Klairs okaże się być dla mnie odpowiednie. Kto jednak nie ryzykuje ten nie pije szampana więc jedynym wyjściem było podjęcie wyzwania;) Jako że moja skóra nie jest przyzwyczajona do oczyszczania przy użyciu mydeł to uznałam, że wdrożę mydło Klairs nie tyle do codziennej rutyny, a do tzw. pielęgnacji uzupełniającej. Stosowałam je więc nie codziennie, a co 2-3 dni gdy miałam ochotę na bardziej dogłębne oczyszczanie cery. Przede wszystkim dlatego, że mydło Klairs mimo, że należy do tych z gatunku nawilżających to jednocześnie oczyszcza bardzo dokładnie. Skóra po jego użyciu jest przyjemnie wygładzona, ale zarazem aż „piszczy” z czystości;) Drugim powodem było też oczywiście przyzwyczajenie do tradycyjnych żeli i pianek. Mydełko nie wyrządziło krzywdy mojej skórze i dobrze współgrało z resztą mojej pielęgnacji, czyli z kremami i serum. Bez problemu stosowałam je również w połączeniu ze szczoteczką soniczną. 


The Rich Moist Facial Soap oraz inne kosmetyki Klairs znajdziecie w kmcosmetics.pl. Na stronie znajdziecie również skład produktu.


Korzystacie z mydeł przeznaczonych do pielęgnacji twarzy? Znacie inne mydła Klairs?
Czytaj dalej »

wtorek, 18 października 2016

Klairs Freshly Juiced Vitamin Drop serum

Cześć Dziewczyny!

Kosmetyki marki Klairs bardzo ceni sobie Charlotte Cho, którą większość doskonale kojarzy z Sekretów urody Koreanek, o których sama zresztą swego czasu pisałam:) Muszę przyznać, że asortyment tej firmy jest bardzo ciekawy. Mnie najbardziej zaintrygowało Freshly Juiced Vitamin Drop Serum, czyli bohater dzisiejszego wpisu oraz Midnight Blue Calming Cream, który mam nadzieję, że będę miała w przyszłości okazję poznać:) Wspomniane wyżej serum wzbudziło moją ciekawość z trzech powodów. Po pierwsze ze względu na to, że moja skóra lubi kosmetyki z dodatkiem witaminy C, po drugie z uwagi na to, że poleca je sama Charlotte, a po trzecie przewinęło mi się już parę razy u Interendo, która wydawała się być wręcz oczarowana jego działaniem. A Patrycja jak wiadomo „z niejednego azjatyckiego pieca chleb jadła”;)

Opis producenta


Delikatne serum (5% kwasu L-askorbinowego) na bazie naturalnych składników działa nawilżająco i odżywczo, rozjaśnia przebarwienia i pomaga pozbyć się martwego naskórka. Nie powoduje podrażnień. Przeznaczony jest do codziennego stosowania. Idealny dla każdego rodzaju skóry. Najlepiej przechowywać w chłodnym i suchym miejscu bezpośrednio z dala od światła słonecznego, należy zużyć w ciągu 2-3 miesięcy od otwarcia. Jeśli stosujesz serum po raz pierwszy, może wystąpić lekkie mrowienie, jest to spotykana reakcja ze względu na różnicę wartości pH w skórze, a witaminą C. 


Moja opinia   
                                 

Opakowanie

Serum otrzymujemy w białym kartoniku z efektowną holograficzną grafiką;) Wewnątrz znajdziemy przezroczystą zgrabną buteleczkę o pojemności 35ml. Buteleczka dodatkowo została wyposażona w pipetę, która działa bez zarzutów:) Serum oznaczone jest jako ważne 12 miesięcy od momentu otwarcia, ale zaleca się żeby najlepiej zużyć je w ciągu 2-3 miesięcy od momentu pierwszego użycia. Serum należy przechowywać w chłodnym miejscu z dala od światła słonecznego;)
Konsystencja i zapach

Serum jest przezroczyste i posiada płynną konsystencję, która w kontakcie ze skórą sprawia wrażenie lekko oleistej. Nie jest ona jednak tłusta ani ciężka. Wręcz przeciwnie, jest odpowiednia do każdego rodzaju cery. Zapach jest bardzo subtelny, niemalże niewyczuwalny więc na pewno nie będzie nikomu przeszkadzać. 

Działanie

Na początek warto napisać kilka słów o sposobie stosowania serum. Serum stosujemy zawsze na uprzednio oczyszczoną skórę. W przypadku cer tłustych i mieszanych producent zaleca użyć pół zakraplacza na obszar twarzy. Natomiast w przypadku cery wrażliwej zaleca się zastosowanie 3-4 kropli serum. Moja skóra twarzy jest mieszana, ale jednocześnie wrażliwa i delikatna. Mimo tego nie zaobserwowałam żadnych symptomów podrażnienia niezależnie od tego jaką ilość serum stosowałam do jednorazowej aplikacji.   Należy jednak pamiętać, że każdy ma inną skórę i najlepiej dopasować odpowiednią dla siebie porcję serum. Podczas pierwszego użycia może wystąpić lekkie mrowienie. To naturalna reakcja, która jest związana z różnicą wartości pH w skórze, a witaminą C. Osobiście zaobserwowałam nie tyle mrowienie co coś w rodzaju uczucia ciepła, które jest całkiem przyjemne. Zwłaszcza podczas chłodnych wieczorów i poranków:) Dla mnie nie wiąże się ono z żadnym uczuciem dyskomfortu. 
Serum Klairs zawiera 5% kwasu L- askorbinowego na bazie naturalnych składników. Nie jest to możliwie najwyższe dopuszczalne stężenie więc serum jest delikatne i nie powoduje podrażnień. Dzięki temu może być stosowane nawet w przypadku wrażliwej cery (o ile oczywiście nie jesteśmy uczuleni na którykolwiek ze składników serum). Dzięki swojej płynnej, lekko oleistej konsystencji serum bardzo dobrze rozprowadza się po skórze, ale zarazem szybko wchłania. Nadaje się nie tylko do stosowania na noc, ale także pod makijaż. Serum najlepiej stosować pod odpowiednio dobrany do swojego typu cery krem. Freshly Juiced Vitamin Drop Serum stosowałam na twarz oraz szyję. Jakie efekty zaobserwowałam? Przede wszystkim wygładzenie i zmiękczenie skóry. Dalej lekkie nawilżenie i odżywienie, rozświetlenie cery i wyrówanie jej kolorytu. Serum dobrze reguluje przetłuszczanie się cery, a jednocześnie powoduje, że wygląda ona naturalnie i świeżo. Produkt nie przyczynia się do zapychania skóry, a wręcz przeciwnie działa regulująco i kojąco. Produkty zawierające w składzie witaminę C są polecane także w przypadku cery z przebarwieniami. Ja przebarwień jako takich nie mam, ale niestety prawdopodobnie dość niefortunnie rozdrapałam krostkę na policzku i pozostał mi po niej niezbyt estetyczny ślad. Próbowałam to smarować Skinorenem, ale niestety efekt był zerowy. Pomyślałam więc, że może Klairs da radę? Plamka całkowicie nie zeszła, ale widać znaczną poprawę więc mam nadzieję, że w końcu się jej pozbędę. Jestem zadowolona z tego serum:)

Serum oraz inne kosmetyki Klairs znajdziecie w kmcosmetics.pl. Dla wnikliwych na stronie dostępne są również pełne składy produktów.


Znacie kosmetyki Klairs? Co polecacie?
Czytaj dalej »