piątek, 18 grudnia 2020

NeoStrata Lotion Plus – kwas glikolowy w pielęgnacji ciała. Topestetic!

Jakiś czas temu w sklepie Topestetic wpadło mi w oko złuszczająco-wygładzające mleczko do twarzy i ciała Lotion Plus profesjonalnej marki NeoStrata. Badania kliniczne potwierdzają nie tylko skuteczność, ale i bezpieczeństwo stosowania preparatów tej firmy. Dlatego jest ona szczególnie ceniona w branży medycznej. Marka stawia na kompleksowe połączenie wysokiej jakości składników aktywnych z jednoczesnym zachowaniem właściwości odbudowujących i silnie regenerujących:)

NeoStrata Lotion Plus

Złuszczająco-wygładzające mleczko do twarzy i ciała Lotion Plus szczególnie polecane jest osobom przyzwyczajonym do stosowania kwasów AHA. Produkt posiada silne właściwości poprawiające strukturę skóry. Zwłaszcza w przypadku tendencji do rogowacenia okołomieszkowego i posłonecznego. Złuszcza i oczyszcza skórę w efekcie czego staje się ona gładka, elastyczna i nawilżona. A jej koloryt jest bardziej jednolity. Wskazaniem do stosowania jest także fotostarzenie, szorstka i matowa skóra, skóra łojotokowa i trądzik na ciele. Podczas stosowania oraz miesiąc po należy stosować wysoki filtr przeciwsłoneczny.

NeoStrata Lotion Plus

NeoStrata Lotion Plus opakowany został w całkiem zwyczajną białą tubkę z wygodnym zamknięciem na zatrzask. Pojemność to standardowe 200ml, które należy zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia. Mleczko posiada białą barwę i lekką kremowo-żelową konsystencję, która pięknie się rozprowadza, szybko wchłania, nie lepi się i nie bieli. Należy jednak pamiętać, żeby nakładać je na dobrze osuszoną skórę i nie szaleć z ilością. Uczulam też żeby nie używać go krótko po depilacji, ponieważ może wtedy solidnie zapiec i spowodować podrażnienia. Zapach mleczka NeoStrata jest lekko medyczny i ultra delikatny. Wyczuwalny jedynie podczas aplikacji, co bardzo mi odpowiada:) Żadnych nieprzyjemnych woni, więc dla mnie bomba.

NeoStrata Lotion Plus

W pierwszym momencie, kiedy zobaczyłam Lotion Plus poczułam się zaintrygowana. Ale jednocześnie pomyślałam, że to może niekoniecznie dobry wybór dla mnie z uwagi na to, że nie ma u mnie jakichś szczególnych wskazań do stosowania. Nie występuje u mnie nierówny koloryt ani rogowacenie okołomieszkowe. Pytałam nawet o to kiedyś dermatologa, ponieważ sporadycznie wyskoczy mi np. parę krostek na ręce. Dostałam jednak odpowiedź, że ten problem mnie nie dotyczy. Po drugie produkt jest uniwersalny, co oznacza, że można go stosować zarówno na twarz jak i ciało. Ale używanie na twarz na ten moment nie wchodzi u mnie w grę, ponieważ nadal, co jakiś czas pojawiają się u mnie podrażnienia związane ze stosowaniem retinolu. Dołączenie do pielęgnacji kwasu glikolowego to byłoby dla mojej twarzy już zbyt wiele:) W ogólnym rozrachunku jednak moja twarz bardzo dobrze reaguje na kwas glikolowy, więc uznałam, że może i ciało będzie usatysfakcjonowane. Choć z drugiej strony niepokoiła mnie wzmianka, że jest to produkt dla osób przyzwyczajonych do stosowania kwasów AHA, a ja nigdy wcześniej nie stosowałam ich na ciało;) Ostatecznie jednak natura ryzykanta wygrała i postanowiłam sprawdzić jego moc na ciele. Wszak wizja gładkiego ciałka jest dla mnie zawsze kusząca;) A dla Ciebie?

Kwas glikolowy wykazuje bardzo efektywne działanie ze względu na to, że ze wszystkich kwasów AHA to właśnie on posiada najmniejszą cząsteczkę. Jest on substancją złuszczającą pozyskiwaną z soku trzciny cukrowej i polecany do każdego typu cery. Przy 15% stężeniu, takim jak w przypadku mleczka NeoStrata Lotion Plus działa na skórę intensywnie nawilżająco, odnawiająco i regenerująco. Sam proces złuszczania zachodzi w naskórku (w jego powierzchownej warstwie rogowej), zatem proces ten jest niewidoczny gołym okiem.

NeoStrata Lotion Plus

Producent poleca przez pierwsze 2 tygodnie aplikować lotion na oczyszczoną skórę raz dziennie, a po upływie tego czasu rano i wieczorem (jeśli oczywiście nie wystąpią podrażnienia). Ja jednak uznałam, że w moim przypadku wystarczy raz dziennie. Czasami robiąc też sobie małą przerwę. Początkowo podczas aplikacji może występować mrowienie albo nawet pieczenie. U mnie na początku występowało jedynie miejscowe, subtelne mrowienie, które nie było dokuczliwe. Ku mojej radości nie wystąpiło u mnie żadne podrażnienie, wysuszenie ani zaczerwienienie. Jak już wspomniałam wcześniej samo mleczko rozprowadza się bardzo przyjemnie i nie trzeba nakładać go zbyt wiele. Rezultaty bardzo miło mnie zaskoczyły. Skóra mojego ciała stała się niesamowicie gładka, a ja nieskrywaną satysfakcją obserwowałam ten efekt:) Zauważyłam również, że stała się odżywiona, zdecydowanie lepiej napięta, a jej koloryt zdrowy mimo trwającej zimy. Jeśli chodzi o nawilżenie to wspomagałam je jeszcze dodatkowo innym kosmetykiem. Produkt spełnił moje oczekiwania i ostatecznie eksperyment z używaniem kwasów AHA na ciało mogę uznać za udany:) Warto też dodać, że stosowanie tego typu produktu może stanowić też świetne przygotowanie do niektórych zabiegów w gabinecie kosmetycznym. A zima jest wyjątkowo dobrą porą na stosowanie kwasów w pielęgnacji skóry.

Znasz markę NeoStrata? Zdarzyło Ci się stosować kwasy w pielęgnacji ciała?

Czytaj dalej »

poniedziałek, 14 grudnia 2020

HempKing – pielęgnacja ust, dłoni i stóp kosmetykami z CBD!

Moje doświadczenie z kosmetykami z CBD nie jest zbyt wielkie. Choć miałam z nimi styczność już wcześniej:) CBD to oczywiście nie marihuana. Nie posiada żadnych właściwości psychoaktywnych, więc bez obaw:) Olej konopny stosowany w kosmetyce nie pochodzi od konopi indyjskich, (które wykazują działanie narkotyczne) lecz z innej odmiany, czyli konopi siewnych. CBD zapewnia szereg dobroczynnych właściwości zarówno prozdrowotnych (działanie wewnętrzne – kapsułki, olej, herbatki etc) jak i pielęgnacyjnych (działanie zewnętrzne – kosmetyki). Tym razem podzielę się moimi wrażeniami dotyczącymi właściwości pielęgnacyjnych, a dokładnie dotyczących kosmetyków, które powstały we współpracy Hushaaabye z marką HempKing. Zaznaczam jednak, że oceniam je sprawiedliwie, bez sentymentów. Patrząc po prostu na produkt sam w sobie:)

HempKing kosmetyki konopne

Zacznę od tego, co zwróciło moją uwagę już na pierwszy rzut oka. Bardzo spodobały mi się opakowania kosmetyków HempKing. Mają coś, co sobie cenię, czyli naprawdę kompaktowe rozmiary. Na pewno kojarzysz opakowania, które są nieproporcjonalnie duże do zawartości;) Daje to takie złudzenie, że mamy więcej kosmetyku niż w rzeczywistości. Strasznie tego nie lubię! Dla mnie najlepiej, gdy opakowanie jest jak najmniejsze i zajmuje niewiele miejsca. Tutaj właśnie tak jest. Maksimum produktu, minimum zbędnej otoczki;) Do najnowszych kosmetyków HempKing należą – Konopny peeling do ust z CBD z pomarańczą, Kojące serum konopne do ust z CBD, Ultraodżywczy konopny krem do rąk z CBD o zapachu trawy cytrynowej, Regenerujące serum do stóp z CBD o zapachu drzewa herbacianego, Konopny krem do rąk o zapachu wanilii i pomarańczy. Każdy z nich został umieszczony w słoiczku z ciemnego szkła z aluminiową zakrętką. Dodatkowo wszystko jest zapakowane w kartoniki. Pominę tutaj opisy i obietnice, ponieważ w sklepie HempKing wszystko jest dokładnie rozpisane dosłownie składnik po składniku. Garść informacji z cyklu, co autor miał na myśli znajdziesz też u Justyny. Skupię się więc na moich spostrzeżeniach.  

HempKing kosmetyki konopne

HempKing Konopny peeling do ust z CBD z pomarańczą 15ml

HempKing Konopny peeling do ust z CBD z pomarańczą

Jak już wiele razy wspominałam mam świra na punkcie pielęgnacji ust. Po pierwsze moje usta są bardzo wymagające i mają dużą skłonność do podrażnień oraz wysuszenia. A po drugie lubię je pielęgnować, ponieważ zwyczajnie sprawia mi to przyjemność. Paradoksalnie nie zawsze jednak mam asa w rękawie w postaci peelingu do ust. Nie tak łatwo znaleźć coś odpowiedniego, ponieważ część z nich działa zbyt agresywnie. A to powoduje, że po jakimś czasie usta są w jeszcze gorszej kondycji niż pierwotnie. Zdarza się więc, że peeling do ust idzie u mnie w odstawkę. Miałam już jeden taki przypadek w tym roku;) Maleńki słoiczek konopnego peelingu do ust z CBD z pomarańczą posiada dość gęstą konsystencję i sporą ilość drobinek. Na jedno użycie wystarcza stosunkowo niewielka porcja, więc wydajność jest w porządku. Peeling pachnie świeżą pomarańczą. Zapach jest bardzo naturalny i jednocześnie dobrze wyważony, czyli nie nadmiernie intensywny. Lubię cytrusowe aromaty, więc w moim odczuciu na plus:) Peeling nie barwi ust, więc nie trzeba się obawiać towarzyskich wpadek w razie skorzystania w pośpiechu:D Kosmetyk skutecznie złuszcza, ale jednocześnie nie podrażnia moich delikatnych warg. Po użyciu usta są miękkie, gładkie i nawilżone. Pozostaje na nich lekko natłuszczająca, ochronna warstewka. Stosuję go raz na kilka dni. 

HempKing Kojące serum konopne do ust z CBD 15ml

HempKing Kojące serum konopne do ust z CBD

Mimo, że peeling zapewnia ustom niezłą pielęgnację to moje uzależnienie od wszelkich smarowideł do ust, nie pozwoliłoby mi na nie użycie tuż po nim kojącego serum konopnego do ust;) Czułabym lekki niedosyt. Poza tym uważam, że takie produkty najlepiej działają w duecie, stanowiąc coś w rodzaju pielęgnacyjnego zabiegu na usta;) Zarówno do peelingu ani serum do ust nie dołączono żadnej szpatułki, ale ja zawsze mam coś takiego na stanie. Opcjonalnie nakładam patyczkiem do uszu lub zginam palec i zanurzam go w słoiczku. Typowo opuszką palca nie ze względu na to, że noszę nieco dłuższe paznokcie;) Choć jak się postaram to potrafię nałożyć tak żeby nic nie znalazło się pod nimi:D Samo umieszczenie serum do ust w słoiczku mnie nie razi, ponieważ wielokrotnie miałam np. koreańskie całonocne maski do ust, które również były pakowane w ten sposób. Nie da się jednak ukryć, że w takim przypadku przydaje się drugi tego typu kosmetyk (w tubce albo sztyfcie), ponieważ nie zawsze wygodnie jest skorzystać z serum tudzież balsamu do ust w słoiczku. Najlepiej sprawdza się w domu, kiedy mamy chwilę dla siebie. 

Przy tym produkcie mina mi zrzedła zaraz po tym jak odkręciłam słoiczek i rzuciłam okiem na konsystencję. Przypomina mi ona coś pomiędzy masłem shea, a drobną kaszką;) Wydaje mi się, że nie miałam wcześniej masła do ust o takiej formule. Obawiałam się, że serum będzie pozostawiało na ustach nieprzyjemne grudki, ale na szczęście nic z tego. Serum zaskakująco gładko się rozprowadza. Po nałożeniu przypomina mi coś w rodzaju lekkiego olejku do ust. Na szczęście zostawia po sobie trochę połysku. Wszak nie przepadam za matowym wykończeniem przy produktach do pielęgnacji ust. Zapach kojącego serum do ust HempKing to czysta mięta. W związku z tym po nałożeniu odczuwalne jest delikatne uczucie chłodzenia, które z czasem zanika. Nie jest to jednak efekt jak po piekących błyszczykach powiększających usta. Serum zapewnia ustom ochronę, nawilżenie i regenerację bez uczucia tłustości. Minusem jest dla mnie to, że jest to kosmetyk, który wchłania się szybciej niż bym chciała. Mam na myśli to, że jeśli nałożę na noc grubszą warstwę balsamu do ust lub specjalną maseczkę do ust to rano wciąż mam je na ustach. Serum do ust HempKing zaś po jakimś czasie wchłania się w moje usta całkowicie. A ja lubię niemal non stop czuć na ustach tą delikatną ochronną powłoczkę. To już takie zboczenie;) Wiem, że niektórzy mają wręcz odwrotnie i tego typu atrakcje im przeszkadzają, więc dla takich osób będzie to zaletą. Dla mnie z uwagi, na wchłanialność jest to kosmetyk bardziej do stosowania w ciągu dnia w domu. Tak żebym mogła co jakiś czas  go sobie reaplikować;)

HempKing Ultraodżywczy konopny krem do rąk z CBD o zapachu trawy cytrynowej 50ml

HempKing Ultraodżywczy konopny krem do rąk z CBD o zapachu trawy cytrynowej

Wspomniałam już, że podobają mi się poręczne słoiczki kosmetyków HempKing. Ale jednocześnie zaskoczyło mnie, że krem do rąk również został umieszczony w słoiczku. Chyba nigdy wcześniej nie miałam kremu do rąk w słoiczku. Raczej były to tubki lub opakowania z pompką. Okazało się jednak, że to całkiem sprytne, ponieważ można bez problemu zużyć produkt do samego końca (tubki trzeba rozcinać). I tutaj ponownie nie grzebię opuszką, a zginam palec wskazujący i zanurzam w opakowaniu. Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało serio tak robię i jest to dla mnie mega wygodne;) Nic się nie tłuści dookoła. Formuła kremu w moim odczuciu jest pośrednia. Nie jest lejąca, ale też nie maślana. Bardzo dobrze się rozprowadza. Szybkość wchłaniania zależy od użytej ilości. Nałożony z umiarem ładnie się wchłania pozostawiając po sobie delikatną ochronną warstewkę. Mnie się zdarza posmarować dłonie i po chwili czytać książkę;) Aplikowany bardziej obficie wchłania się nieco dłużej, ale też sprawnie. Przy takiej solidniejszej porcji zawsze można nałożyć bawełniane rękawiczki żeby zintensyfikować efekt pielęgnacyjny. 

Mocnym punktem ultraodżywczego konopnego kremu do rąk jest zapach! Polubiłam go od razu po odkręceniu, a jestem strasznie wybredna na tym polu i często przez to preferuję kosmetyki bezwonne. W moim odczuciu krem pachnie bardzo naturalnie trawą cytrynową z lekką, radosną nutką Vibovitu gdzieś w tle:D Działanie również, co tu dużo mówić jest bardzo dobre;) Nawilża, wygładza, regeneruje, chroni i co najważniejsze – efekt ten nie utrzymuje się jedynie do mycia:) Na pewno zetknęłaś się kiedyś z określeniem „niewidzialne” rękawiczki. W tym przypadku ma ono zastosowanie. Dobrze pielęgnuje też skórki wokół paznokci. A zaznaczam, że na manicure chodzę, co kilka tygodni i potem w domu nie robię nic ze skórkami (nie wycinam i nie odsuwam). Mimo tego nie mam zadziorków etc. Jedyna wada jest taka, że nie mam manii kremowania rąk, więc najchętniej robię to tylko raz dziennie – przed pójściem do łóżka. Przy takiej częstotliwości stosowania kremu HempKing czułam lekki niedosyt. Może dlatego, że nadal żele antybakteryjne są na porządku dziennym, a sprzątanie też często odbywa się u mnie bez rękawiczek. Zaczęłam więc aplikować szalone 2x na dobę (1x warstwę grubszą i 1x cieńszą) i to okazało się optymalne:D Tak to już ze mną jest, że usta mogę smarować wielokrotnie w ciągu dnia, a rączek nie;) Niemniej z czystym sumieniem mogę polecić ten krem, bo w moich oczach zasługuje na ulubieńca drugiej połowy roku. Plus też za wydajność, ponieważ przy niewielkiej pojemności (50ml) po niecałym miesiącu jeszcze trochę go mam. A ja, mimo, że nie nakładam wiele razy dziennie to z reguły szybko zużywam kremy do rąk.

HempKing Regenerujące serum do stóp z CBD o zapachu drzewa herbacianego 100ml

HempKing Regenerujące serum do stóp z CBD o zapachu drzewa herbacianego

Stopy większość z nas traktuje po macoszemu i ja również jakoś szczególnie się nad nimi nie pieszczę. Dbam o nie w ten sposób, że wykonuję peeling, a po kąpieli wcieram balsam lub krem do stóp (jeśli akurat posiadam odrębny) i zakładam bawełniane skarpetki (zrzucam je dopiero przed pójściem spać, bo nie lubię spać w skarpetkach). Można więc powiedzieć, że pielęgnacja stóp u mnie funkcjonuje, ale bez fajerwerków w stylu masaż albo moczenie ich w jakichś substancjach. Do tego nie mam cierpliwości. Także smaru-smaru i gotowe. Nie mam też jakichś problemów ze stopami. Skóra moich stóp wygląda w porządku. Zasadę mam jednak taką, że jeśli posiadam specjalny krem do stóp to chętnie go używam. W tym przypadku jest to serum, ale jego konsystencja jest kremowa. Serum do stóp pachnie bardzo naturalnie drzewem herbacianym. Wolałabym zapach owocowy, ale jak pewnie wiesz kremy do stóp najczęściej posiadają specyficzne zapachy. Po części z uwagi na zawartość składników działających antybakteryjnie i przeciwzapalnie. Serum do stóp posiada dość gęstą, treściwą konsystencję, która trochę bieli podczas rozsmarowywania. Na to jednak nie zwracam wielkiej uwagi, ponieważ nie czekam na zupełne wchłonięcie tylko sprawnie wskakuję we wspomniane już bawełniane skarpety. Szybkość wchłaniania jest dla mnie w tym przypadku bez znaczenia. Serum do stóp zmiękcza, odżywia i nawilża skórę. Stosowanie raz dziennie jest dla mnie wystarczające, ale tak jak wspomniałam moje stopy nie są bardzo wymagające.

Znasz linię pielęgnacyjną HempKing? Stosowałaś kosmetyki z CBD?

Czytaj dalej »

czwartek, 10 grudnia 2020

Nuxe BIO Odżywczy olejek do ciała orzech laskowy – zielona pielęgnacja ciała!

Nie jestem wielką entuzjastką olejków do pielęgnacji twarzy i ciała. Pod względem konsystencji olejek jest dla mnie najczęściej, nie ma co ukrywać - kosmetykiem ostatniego wyboru;) Jeśli je kupuję to najczęściej na prezenty. Mimo wszystko odkąd w ofercie marki Nuxe pojawił się olejek Huile Prodgieuse Florale – jestem jego wielką fanką! Przepadam za jego zapachem, a i formuła nie należy do tłustych:) W październiku zaś do grona moich olejkowych ulubieńców świetnie sprawdzających się w pielęgnacji ciała dołączyła totalnie zielona nowość Nuxe BIO Odżywczy olejek do ciała orzech laskowy. Czym zaskarbiła sobie moje uznanie? Już wyjaśniam!

Nuxe BIO Odżywczy olejek do ciała orzech laskowy

Nuxe BIO Odżywczy olejek do ciała orzech laskowy

Certyfikowany olejek do ciała BIO odżywia i regeneruje suchą skórę ciała, dzięki czemu staje się ona elastyczna i sprężysta. Zmysłowa konsystencja i zapach kwiatu pomarańczy są idealne do masażu ciała. Głównym składnikiem aktywnym jest olej z orzechów laskowych tłoczony na zimno. W składzie znajdują się także oleje roślinne z sezamu, słonecznika i szafranu.

Nuxe BIO Odżywczy olejek do ciała orzech laskowy blog

Odżywczy olejek do ciała z gamy Nuxe BIO zachwyca już samym opakowaniem! Bardzo przypadła mi do gustu ciemno-zielona szklana buteleczka o poręcznym kształcie oraz pojemności 100ml. Ma ona tą przewagę nad swoimi kwadratowymi braćmi z serii Huile Prodigieuse, że ze względu na kształt zdecydowanie wygodniej się z niej korzysta. Butelka została wyposażona w pompkę, która działa bez zarzutów i którą można w szybki i łatwy sposób zablokować. Dodatkowo mamy tutaj też przydatną osłonkę. Wspominałam już o tym, ale warto przypomnieć, że wszystkie opakowania Nuxe BIO wykonane zostały ze szkła, które jest w 100% poddawane recyklingowi. 

Nuxe BIO Odżywczy olejek do ciała orzech laskowy recenzja

Nuxe BIO Odżywczy olejek do ciała orzech laskowy jak dowiedziałam się podczas konferencji online z marką Nuxe nie jest suchym olejkiem, ale mimo to szybko się wchłania. Oczywiście pod warunkiem, że nie przesadzimy z ilością. Podchodziłam do tego z lekką nieufnością, ale muszę to potwierdzić. Olejek Nuxe BIO nie należy do tłuściochów. Tym bardziej, że ja wcale sobie go nie żałowałam. Mimo to moja skóra (w przypadku ciała sucha) pięknie go przyjmowała. Nie zawiódł mnie również zapach. Jest prawdziwie naturalny, ani grama sztuczności:) Dla mnie zaraz po aplikacji wyczuwalne były liście cytryny, a następnie zapach rozwijał się w kierunku kwiatu pomarańczy. Bardzo go doceniłam i obecnie podoba mi się chyba nawet mocniej niż Florale. Właśnie ze względu na tę w 100% naturalną nutę zapachową. Cudowne jest również to, że nie jest nadmiernie intensywny. W kwestii właściwości pielęgnacyjnych również byłam usatysfakcjonowana. Olejek idealnie sprawdzał się zaraz po wyjściu spod prysznica. Zapewniał skórze odżywienie, gładkość i sprężystość. Nuxe zdało ten egzamin koncertowo:) Byłabym skłonna do tego produktu wrócić, a także polecić nawet tym, którzy nieszczególnie lubią olejki:)

Nuxe BIO Odżywczy olejek do ciała orzech laskowy opinie

Poznałaś olejek do ciała Nuxe BIO lub inne kosmetyki z tej gamy? Stosujesz olejki do pielęgnacji ciała?

Czytaj dalej »

niedziela, 6 grudnia 2020

Caudalie Resveratrol Lift - naturalny lifting z resweratrolem i wegańskim kolagenem!

Jeśli tutaj zaglądasz to na pewno interesują Cię nowości ze świata #beauty, a w szczególności kompleksowa pielęgnacja skóry:) Większość kobiet najmocniej skupia się na pielęgnacji cery. Nie jest żadną tajemnicą, że najlepiej zacząć dbać o nią już w młodości. Nawet gdy wygląda ona dobrze bez jakichś szczególnych starań. Już po 25 roku życia skóra zaczyna produkować coraz mniej kolagenu, a jego niedobór powoduje stopniową utratę jej jędrności. Zaczynamy wtedy dostrzegać pierwsze zmarszczki. Warto więc sięgnąć po kosmetycznych sprzymierzeńców. A tak się składa, że jedna z moich ulubionych marek – Caudalie we współpracy z ekspertami z Harvardu stworzyła innowacyjne produkty z wegańskim kolagenem:) Formuła kosmetyków Caudalie Resveratrol Lift bazuje na resweratrolu, kwasie hialuronowym i kolagenie w wersji wegańskiej:)

Caudalie Resveratrol Lift

W skład linii wchodzi 5 produktów:

Krem liftingujący okolice oczu

Serum liftingująco-ujędrniające

Fluid Kaszmir Liftingujący

Krem Kaszmir Liftingujący

Krem na noc Tissane de Nuit

Oprócz resweratrolu i kwasu hialuronowego linia Resveratrol Lift została wzbogacona o wegański stymulator kolagenu, który oddziałuje na wszystkie warstwy skóry, sprawiając, że staje się ona bardziej jędrna. Warto też wspomnieć, że kwas hialuronowy zawarty w tych kosmetykach został pozyskany z glukozy kukurydzianej. A tytułowy resweratrol jest silnym przeciwutleniaczem, a zatem wspomaga walkę z wolnymi rodnikami. Wspiera też naturalne procesy naprawcze skóry, zwiększa jej odporność na działanie czynników zewnętrznych oraz pobudza proces wytwarzania kolagenu i elastyny. To prawdziwa rewolucja w pielęgnacji przeciwzmarszczkowej:)

Wszystkie kosmetyki z linii Resveratrol Lift opakowane zostały w bardzo kobiece i przyjemne dla oka szklane słoiczki lub tubki, serum z kolei umieszczono w szklanej butelce z pompką. Serum oraz kremy pachną bardzo ładnie, roślinnie, ale z lekką nutką słodyczy. Natomiast krem pod oczy jest bezzapachowy, co stanowi świetne rozwiązanie w przypadku tak wrażliwych miejsc jak okolice oczu.

Caudalie Resveratrol Lift Serum liftingująco-ujędrniające

Już sama jego piękna jasnoróżowa butelka wykonana ze szkła daje wrażenie luksusu i sprawia, że z przyjemnością się po nie sięga. Pojemność to standardowe 30ml zdatne do zużycia przez pół roku od otwarcia. Pompka działa bez zarzutów, więc nie uprzykrza stosowania. 

Serum ma postać lekkiej emulsji. Sama preferuję raczej wodne konsystencje serum, ale muszę przyznać, że ta również jest bardzo komfortowa w użyciu. Jego formuła jest wręcz jedwabista:) Dlatego sprawnie się rozprowadza i błyskawicznie wchłania. Skóra je wręcz pije. Tak jakby była spragniona zawartych w nim substancji odżywczych;) Nie roluje się i nie pozostawia po sobie lepkiego filmu. Cały rytuał umila jego naturalny roślinny zapach, który jest dla mnie lekko pobudzający. Serum zapewnia skórze efekt zdrowej, rozświetlonej cery, nawilża i przywraca komfort. Uwielbiam ten krok w pielęgnacji:)

Caudalie Resveratrol Lift Krem Kaszmir Liftingujący


Krem na dzień umieszczony został w eleganckim różowym słoiczku, którego zawartość należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Słoiczek mieści 50ml kremu. Opakowanie bardzo przypadło mi co gustu. Jest wykonane niezwykle solidnie i przeżyło już nawet upadek;) 

Niesamowicie podoba mi się też jego zapach, a jestem bardzo wybredna w tej kwestii. Według producenta wśród nut zapachowych znajdziemy bazylię, trawę cytrynową, tymianek oraz kwiat pomarańczy. To wiele wyjaśnia, ponieważ zdecydowanie są to nuty w moim guście:) Zapach utrzymuje się na skórze dłuższy czas, ale jednocześnie nie jest męczący. Idealny stopień intensywności. W moim odczuciu krem jest dość lekki, ale jednocześnie zapewnia solidną dawkę pielęgnacji. Najlepiej rozprowadzać go stopniowo dokładając mniejsze porcje, gdyż nałożony od razu grubą warstwą potrafi bielić podczas aplikacji i dłużej się wtedy wchłania. Natomiast stopniowe nakładanie w pełni niweluje ten problem. Krem Kaszmir pozostawia po sobie delikatną, otulającą warstewkę i naturalne satynowe wykończenie. Dobrze współpracuje również z lekkim kremem z filtrem. Idealnie sprawdza się pod makijaż. Cera wygląda po nim promiennie. Jest nawilżona i odżywiona, a drobne podrażnienia zredukowane. Daje też solidne uczucie wygładzenia, dzięki czemu delikatne linie są mniej widoczne. Nazwa krem kaszmir wydaje się być adekwatna do działania:) Krem dostępny jest również w bardziej płynnej formule. Mam tu na myśli Fluid Kaszmir Liftingujący.

Caudalie Resveratrol Lift Krem na noc Tissane de Nuit

Krem na noc również został umieszczony w szklanym różowym słoiczku, ale ciemniejszym. Tak żeby nam się nie mylił dzień i noc;) Pojemność to także 50ml, które należy zużyć w ciągu pół roku od otwarcia. Krem na noc posiada już zdecydowanie bogatszą konsystencję, ale nie jest ona tłusta. Potrzebuje chwilę na wchłonięcie, ale twarz nie przylepia się do poduszki;) Zapach jest nieco intensywniejszy niż w przypadku serum i kremu na dzień, ale to również podobne nuty, więc odbieram go jako przyjemny. Ten krem jest mocno odżywczy, skóra jest po nim bardziej jędrna, a drobne podrażnienia wyciszone. Rano twarz wygląda na wypoczętą. Tak właśnie powinien działać dobry krem na noc.

Caudalie Resveratrol Lift Krem liftingujący okolice oczu

Krem pod oczy został umieszczony w miękkiej różowej tubce ze zwężoną końcówką ułatwiającą precyzyjne dozowanie. Tubka wizualnie jest dość szeroka. Pojemność opakowania to 15ml zdatne do zużycia przez 6 miesięcy od otwarcia. Dla odmiany krem pod oczy jest bezzapachowy, ale to bardzo dobra wiadomość, gdyż brak zapachu zmniejsza ryzyko podrażnień w okolicach oczu. A tak się składa, że moje są wrażliwe i niestety skłonne do łzawienia. Dlatego w miarę możliwości najchętniej wybieram te bezwonne. Jego formuła jest kremowo-żelowa. Nie jest tłusta, taka w sam raz;) Bardzo dobrze się rozprowadza i szybko wnika w skórę nie pozostawiając na niej lepkiej warstwy. Najlepiej nadaje się na dzień i pod makijaż. Na noc można zastąpić go czymś nieco treściwszym. Krem pod oczy dobrze nawilża, wygładza i zapewnia skórze nieco lepsze napięcie.

Jeśli potrzebujesz solidnej dawki pielęgnacji i efektu liftingu to zdecydowanie powinnaś spojrzeć w kierunku Caudalie Resveratrol Lift:)

Znasz już linię Caudalie Resveratrol Lift? Co sądzisz o tych produktach?

Czytaj dalej »

środa, 2 grudnia 2020

Miłość, Wolność, Radość – limitowana edycja balsamu do ust Nuxe Reve de Miel!

To już taka mała świecka tradycja, że co roku mniej więcej o tej porze marka Nuxe wypuszcza limitowaną odsłonę jednego ze swoich kultowych produktów, czyli Ultraodżywczego balsamu do ust Reve de Miel! Edycja limitowana na rok 2020 prezentuje się bardzo przyjemnie. Zawiera 3 odsłony słynnego miodku do ust, w których szczególną uwagę przyciągają nazwy:) Mamy tutaj czerwony – BEE HAPPY, pomarańczowy – WE LOVE BEES oraz żółty – BEE FREE! 

Nuxe Reve de Miel Ultraodżywczy balsam do ust

Wszystkie 3 wersje umieszczone zostały w bursztynowych słoiczkach skrywających w sobie słodycz miodu bazującą na wyjątkowej formule wzbogaconej o wosk pszczeli i propolis. Miłość, Wolność, a może Radość? Którą z trzech wersji wybrałabyś dla siebie? Ja potrzebuję dużo przestrzeni życiowej, więc najbardziej przemawia do mnie Wolność, ale wizualnie woła do mnie Radość. Zwłaszcza, że mam jej w sobie tyyyyle! Zresztą podobają mi się wszystkie, ale nie jestem zachłanna więc się podzielę, a sobie zostawię jeden:D 

A co kryje się pod wieczkiem odżywczego balsamu do ust Reve de Miel marki Nuxe? Zawartość oczywiście pozostaje bez zmian:) Jak już wspominałam w zeszłym roku, po latach jego formuła została nieco ulepszona i ma mniej tendencji do powstawania kłopotliwych grudek. Głównym składnikiem jest miód, który posiada właściwości odżywcze i naprawcze, zapewniając regenerację nawet suchym i zniszczonym ustom. Ponadto 100% francuski ekstrakt z propolisu powstały za sprawą ekologicznej ekstrakcji posiada intensywne właściwości odżywcze i korygujące. Wosk pszczeli ma z kolei za zadanie chronić usta przed działaniem wiatru, słońca i chłodu, czyli czynnikami zewnętrznymi, które mogą negatywnie wpływać na kondycję naszych warg. 

Nuxe balsam do ust

Recenzja balsamu do ust Reve de Miel w nowej formule pojawiła się już na blogu, ale dla przypomnienia balsam posiada nietypową treściwą konsystencję, która jak to ktoś ostatnio powiedział jest taka nieco plastelinowa i muszę przyznać, że to jest idealne określenie;) Jego dużym atutem jest przyjemny miodowy zapach z orzeźwiającą nutką grejpfruta. Minusem zaś to, że nie pozostawia połysku, więc dla mnie nadaje się tylko na noc lub ewentualnie raz na jakiś czas „po domu”, gdy potrzebuję silnego odżywienia i ukojenia, bo najczęściej jednak preferuję przynajmniej lekko błyszczące usta. Dla niektórych jednak brak połysku będzie plusem. Nie da się mu też odmówić tego, że szybko regeneruje nawet mocno przesuszone usta. Jest niczym otulający kompres do ust;) Nuxe Reve de Miel Ultraodżywczy balsam do ust w limitowanej odsłonie swoją drogą jest w sam raz na prezent dla maniaczek pielęgnacji ust:)

Nuxe kosmetyki

Lubisz edycje limitowane kosmetyków? Znasz Balsam do ust Nuxe Reve de Miel?

Czytaj dalej »