Wśród
swoich październikowych nowości pokazywałam Wam m.in. kosmetyki nieznanej mi
dotąd marki Insight. Były to dwa
specjalnie dobrane dla mnie produkty do włosów oraz krem do rąk. W komentarzach
i wiadomościach wyraziłyście żywe zainteresowanie marką Insight więc po
gruntownym przetestowaniu uznałam, że przyszła pora żeby podzielić się z Wami
swymi wrażeniami, a te mogą Was nie do końca pozytywnie zaskoczyć.
Insight szampon wzmacniający Loose
Control
„Zapobiega wypadaniu włosów,
wzmacnia i stymuluje cebulki, pobudza mieszki włosowe do wzrostu. Przywraca
blask i witalność. Łagodzi podrażnienia skóry głowy i daje uczucie świeżości. Nie zawiera: SLS, SLES, parabenów,
silikonów, sztucznych barwników, alergenów zapachowych oraz olejów mineralnych.
Zawiera: Organiczne ekstrakty z
kasztanowca, guarany i Echinacea, dodatkowo zawiera naturalny mentol”.
Szampon
otrzymujemy w dużym 500ml opakowaniu wyposażonym w wygodną pompkę. Jego szata
graficzna mi się podoba, ponieważ jest jednocześnie prosta i nowoczesna. Wzrok
przykuwa również nazwa: Loose Control;) Konsystencja szamponu ma postać dość
lekkiego żelu, a jego zapach jest miętowy i odświeżający, ale jednocześnie nie
chłodzi skóry głowy. Jak na produkt naturalny pieni się całkiem dobrze. Choć
podejrzewam, że w moim przypadku może to być zasługa zamontowanego filtra
prysznicowego. Żeby to sprawdzić musiałabym go zdemontować;) Szampon dobrze
oczyszcza, przy jego zastosowaniu nie ma poczucia „niedomycia”. Nie obciąża też
włosów, a nawet przedłuża ich świeżość. Niestety niekiedy swędziała mnie po nim
skóra głowy i zaczął się u mnie pojawiać łupież. Nie jestem pewna czy to od
tego szamponu, ale innego w owym czasie nie używałam więc to prawdopodobne.
Zwłaszcza, że pojawiało się to zaraz po umyciu. Wzmocnienia włosów nie
zauważyłam. Główną zaletą tego szamponu jest przedłużenie świeżości oraz to, że
nie plącze i nie wysusza włosów tak jak wiele naturalnych szamponów, ale jak
widać posiada też dość znaczące wady więc ostatecznie nie jest to szampon
odpowiedni dla mnie.
Insight odżywka do włosów Dry Hair
„Odżywka silnie nawadniająca. Wzmacnia suche i odwodnione włosy,
pozostawiając je lśniące i miękkie w dotyku. Organiczne składniki zapewniają
sprężystość i elastyczność włosom, działając kojąco na skórę głowy. Nie zawiera: Parabenów, silikonów,
sztucznych barwników, alergenów zapachowych oraz olejów mineralnych. Zawiera: Organiczne ekstrakty z owsa,
masła Illipe, oleju kokosowego i oleju ze słodkich migdałów”.
Odżywka ma bardzo podobne
opakowanie jak w przypadku szamponu, czyli sporych rozmiarów butelka wyposażona
w wygodną pompkę. Ze względu na dużą pojemność (500ml) pomyślałam, że pewnie
będę tą odżywkę zużywała przez wiele miesięcy więc uznałam, że zrobię odlewkę
dla siostry w postaci połowy zawartości i tak też uczyniłam;) Jak się potem
okazało moje obawy co do zbyt wysokiej wydajności były bezpodstawne gdyż swoją
połowę zawartości zużyłam w ciągu ok. 5 tygodni. Muszę przyznać, że mnie to
zaskoczyło gdyż na ogół odżywki są u mnie bardzo wydajne. Moje włosy powoli,
powoli, ale są coraz dłuższe więc może stąd ta zmiana. Choć bardziej
upatrywałabym winy w konsystencji, która jest bardzo lekka i trzeba nałożyć
sporo produktu by poczuć jakieś działanie. Zaletą był tutaj fakt, że odżywka w
żaden sposób nie obciążała włosów. Była ultralekka, nawet jeśli nałożyłam jej
naprawdę dużo. Zapach odżywki jest perfumowany i słodki. Po pierwszym użyciu mi
przeszkadzał, ale później przywykłam i nawet go polubiłam. Jeśli chodzi o
działanie to niestety nie zaiskrzyło. Przez pierwsze 2-3 tygodnie stosowanie odżywki
było dość problematyczne, ponieważ włosy sprawiały wrażenie suchych i nie
chciały się rozczesać. Bez użycia serum Joico rozczesanie wiązało się z
wyrwaniem sporej ilości włosów. Jedyne co je ratowało to właśnie serum. Po tych
2 albo 3 tygodniach miałam zamontowany filtr prysznicowy i od razu zauważyłam,
że włosy plączą się mniej i są mniej suche, ale efekt nadal był bardzo daleki
od oczekiwanego. Z całą pewnością odżywka nie zapewniała mi silnego nawodnienia
włosów. Prawdę mówiąc po skończeniu tej odżywki wystarczyło, że raz użyłam
innego produktu i już efekt był o niebo lepszy, wręcz natychmiastowy. Sądzę
więc, że moje włosy po prostu nie mogły się „dogadać” z tym produktem. Jak już
nie raz wspominałam są one dość skomplikowane… Co ciekawe u mojej siostry,
która ma włosy w gorszej kondycji niż moje, ponieważ są z natury suche i
sztywne, a jednocześnie falowane, odżywka sprawdziła się lepiej. Wprawdzie nie
wyraziła ona zachwytów, ale powiedziała, że całkiem ok., a u mnie jak widzicie
daleko było od ok.;)
Insight
nawilżający krem do rąk
„Hipoalergiczny
krem do rąk szybko się wchłania, zmiękcza skórę i poprawia jej elastyczność.
Zapewnia głębokie nawilżenie i odżywienie. Stworzony na bazie certyfikowanych
maseł i ekstraktów organicznych jest skuteczną kuracją nawilżającą. Ponieważ
pełni też rolę emolientu jest doskonały nawet dla najbardziej spierzchniętych
dłoni. Bezpieczny dla osób uczulonych na
nikiel. Pozostawia skórę miękką i delikatną w dotyku”.
Krem do rąk otrzymujemy w
wygodnej 75ml tubce z zamknięciem na zatrzask. Jego konsystencja jest
ultralekka, a zapach perfumowany, ale całkiem przyjemny. Byłam zaskoczona tym
jak szybko wchłania się ten krem. Skóra go wręcz spija! Nadaje się do
stosowania w ciągu dnia. Zwłaszcza gdy chcemy od razu powrócić do normalnych
codziennych czynności. Jest tylko jeden kluczowy problem: po wchłonięciu
jedynym efektem są pachnące dłonie oraz wygładzenie. Uczucie nawilżenia ani tym
bardziej głębokiego odżywienia u mnie nie występowało. Byłam więc zawiedziona,
ponieważ smarowanie dla samego smarowania to dla mnie za mało. Krem oddałam
więc siostrze, która ma w zwyczaju zdecydowanie częstsze smarowanie rąk i
akurat ta gładkość oraz szybka wchłanialność przypadła jej do gustu do
stosowania doraźnie w pracy.
Moja przygoda z włoską marką Insight okazała się niezbyt udana. Niestety żaden z produktów nie ujął mnie swym działaniem. Wielka szkoda bo zdecydowanie wolę pisać o produktach, które się u mnie sprawdziły i rozpływać się nad ich cudownym działaniem:(
Moja przygoda z włoską marką Insight okazała się niezbyt udana. Niestety żaden z produktów nie ujął mnie swym działaniem. Wielka szkoda bo zdecydowanie wolę pisać o produktach, które się u mnie sprawdziły i rozpływać się nad ich cudownym działaniem:(
Znacie
kosmetyki Insight? Czy sprawdziły się u Was lepiej niż u mnie?
O kurcze, rzeczywiście słabo wypadła przygoda z tymi produktami. Szampon niby w porządku ale swędzenie i łupież... To nie dla mnie. Chociaż siostra miała jakiś pożytek z odżywki. No i szkoda, że kremik się dobrze nie spisał. :(
OdpowiedzUsuńNo, chociaż takie pocieszenie:)
UsuńMiałam ochotę na ich szampon, ale chyba już nie mam.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że te produkty okazały się takimi przeciętniakami.
OdpowiedzUsuńNo szkoda..
UsuńMiałam ochotę na ich szampon, ale chyba już nie mam.
OdpowiedzUsuńUh, szkoda... U mnie bubel, u Ciebie bubelki, niedobrze ;) A marki nie znam zupełnie :)
OdpowiedzUsuńNo nawet najlepszym się trafia jak widać:D
UsuńJakoś tak odechciało mi się testować produkty tej marki :D
OdpowiedzUsuńOstatnio kuszą mnie kosmetyki tej marki do pielęgnacji włosów, ale wstrzymuję się, bo nie chciałabym źle trafić, a niestety cierpię na bardzo wrażliwą skórę głowy i źle dobrany kosmetyk powoduje u mnie tragedie :(
OdpowiedzUsuńOj tak, z wrażliwą skórą głowy trzeba uważać. Generalnie produkty mają raczej łagodne składy, ale jakoś mi nie przysłużyły. O niebo lepiej wypada u mnie Joico, Kerastase i L'Oreal Pro..
UsuńMarki nie znam, zaciekawił mnie i kusi krem do rąk.
OdpowiedzUsuńSzkoda tych produktów do włosów, myślałam, że lepiej się spiszą, choć nadal bym je poznała :). Może na innych włosach spisałyby się lepiej, choć groźba łupieżu nie zachęca :P
OdpowiedzUsuńKażdy jest inny więc nic nie jest przesądzone:)
UsuńOj... a ja na te produkty mam od jakiegoś czasu chęć, niby wiadomo u każdego inaczej się spiszą, ale jakoś wolę zaopatrzać się w polecane produkty - te znacznie częściej i u mnie się spisują ;)
OdpowiedzUsuńU mnie pielęgnację skóry sobie polepszyłam zakładając w łazience filtr prysznicowo-kąpielowy z systemem kdf - mam teraz wodę bez chloru i fluoru oraz mineralnego osadu.
OdpowiedzUsuńMam filtr, o czym wspomniałam nawet w tekście.
UsuńWspólczuje że ani jeden z nich nie wzbudził zachwytu, chyba się nie zdecyduje na którykolwiek z nich ;-)
OdpowiedzUsuńNo smuteczek..
Usuńnie znam żadnego produktu
OdpowiedzUsuńNie znam, szkoda, że się nie sprawdziły
OdpowiedzUsuńSzkoda, że takie średniaczki :(
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że również dostałabym łupieżu, bo mnie większość szamponów podrażnia :P
OdpowiedzUsuńCiężko stwierdzić...
UsuńTa firma, jeśli dobrze kojarzę, była w jakimś Chillu, którego nie zakupiłam. Szkoda, że okazała się być taka sobie. Szampon pewnie i u mnie spowodowałby łupież, bo moja skóra ma do niego tendencje, krem nie poradziłby z moimi problematycznymi dłońmi, a odżywka? Może by się sprawdziła, ale nie jestem zainteresowana jej kupnem.
OdpowiedzUsuńJa Chilla chyba tylko raz miałam to nawet nie wiem:)
UsuńSzkoda że się nie sprawdziły. Mnie tylko raz w życiu swędziała skóra głowy i miałam łupież po szamponie i był to Pantene który niby miał je wzmocnić a sprawił że zaczęły wypadać.. ale na szczęście już sobie z tym poradziłam. Ogólnie patrząc wizualnie na nie to myślał że produkty spiszą się naprawdę dobrze. Zastanawiam się jak krem u mnie by działał, ja nie mam wymagających dłoni i są momenty kiedy np kompletnie zapominam o kremie do rąk.
OdpowiedzUsuńJa kremu używam zawsze na noc, a w ciągu dnia to jeśli mam coś fajnego;)
UsuńNie miałam nic tej marki, ale zdążyłam się już napalić na nią;) A tu takie rzeczy... W sumie mam taką dłuuuugą listę do testowania, że chyba odpuszczę bez żalu tę markę.
OdpowiedzUsuńNo powiem Ci, że smuteczek:/
UsuńCzytałam właśnie, że Ci nie do śmiechu wcale i w sumie to się nie dziwię, bo nic z tej oferty nie sprawdziło się...
UsuńSzkoda, że produkty się nie sprawdziły. Myślałam, że będzie lepiej...
OdpowiedzUsuńJa też, ale niestety.
UsuńSzampon pewnie też by się u mnie nie sprawdził, mam wyjątkowo wrażliwą skórę głowy.
OdpowiedzUsuńJa o tej marce słyszałam już sporo czasu temu i praktycznie od razu mnie zaciekawiły :D Miałam nawet ochotę je wypróbować, ale z powodu małych włosowych zapasów, postanowiłam przełożyć to na później i tak też robię. Jak tylko wykończę mój duet O'Herbal, na pewno wypróbuję te kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznałabym się z tymi kosmetykami nieco bliżej :)
OdpowiedzUsuńdobrze wiedzieć,
OdpowiedzUsuńobserwuję ;)
nie miałam jeszcze okazji poznać tych kosmetyków, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNie znam ich i nie sądzę, abym miała poznać. Niemniej jednak lubię produkty z pompką.
OdpowiedzUsuńOjj szkoda że szampon powoduje łupież ! A szkoda, bo skład ma super i tak to bym chętnie go kupiła :) P.s może to reakcja alergiczna na coś ?
OdpowiedzUsuńRaczej nie...
UsuńAle może u Ciebie lepiej by się sprawdziły;)
Nie miałam nigdy tych produktów, ale to dobrze ;)
OdpowiedzUsuńO włosowych cudach już słyszałam sporo dobrego ale nie miałam pojęcia, że mają kremy do rąk ;)
OdpowiedzUsuńMają nawet kosmetyki do pielęgnacji brody, ale co do cudów i dobrego to u mnie niestety nic takiego nie wystąpiło :P
UsuńAż żem wróciła :D czyli jesteś jak ja to co zachwalane to odpada ;D mam to szczęście że o nich słyszę same achy :P o kosmetykach do brody chyba widziałam coś u Hani ;) tak czy siak jeszcze nikt złego słowa nie mówił o tej marce - nie licząc Ciebie ;P
UsuńAchy czytałam, ale na negatywne opnie też zdarzyło mi się trafić więc nie jest tak, że tylko u mnie się nie sprawdziły ;)
UsuńJa widziałam u Pani Gadżet, ale nie będę testować :D
Ups... powiem szczerze, że czekałam na tę recenzję i dziękuję, że uchroniłaś mnie przed nieudanymi zakupami ;)
OdpowiedzUsuńNo z żadnego nie byłam zadowolona, a nie zdarza mi się to często :/
UsuńUwielbiam, gdy krem szybko się wchłania, ale jednak to nie wszystko... szkoda, że kosmetyki nie okazały się aż tak dobre
OdpowiedzUsuńszybkie wchłanianie kremu do rąk to dla mnie plus:)
OdpowiedzUsuńSłabo wypadły. Chociaż szamponu mogłabym spróbować, skoro daje fajne uczucie świeżości. Może stosowany nie do każdeg mycia nie wysuszyłby skalpu.
OdpowiedzUsuńJeśli już to skusiłabym się na odżywkę, bo szamponów i kremów do rąk mam od groma. Jednak okazała się taką klapą. Nie znoszę, gdy coś powoduje, że moje włosy bardziej się plączą. Unikam tego jak mogę i nie skusiłabym się na taki produkt na pewno.
OdpowiedzUsuńJedyny plus to pompka, ale to bardziej zasługa samego opakowania, niż działania kosmetyku.
Pozdrawiam. :)
Nie mam doświadczenia z tą marką, ale szamponu na pewno będę unikać, skoro powoduje swędzenie, pozostała dwójka jakoś też nieszczególnie kusi :)
OdpowiedzUsuńMam z tej firmy szampon d włosów Anti-frizz i jest rewelacyjny ;). Włosy się mniej puszą, są nawilżone i jest mega wydajny. Sama nie wiem czy mam teraz ryzykować z innymi wersjami :P.
OdpowiedzUsuńMam z tej firmy szampon do włosów i nawet jestem zadowolona. Bardzo ładnie zmywa zanieczyszczenia z włosów i dodaje im blasku 😉
OdpowiedzUsuńWcześniej czytałam głównie same zachwyty na temat produktów tej marki . Szkoda że u Ciebie nie sprawdziły się najlepiej 😠
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdziły, bo opakowania mają całkiem ciekawe. Może sama kupię jakiś ich produkt i zobaczę, jak zda egzamin u mnie.
OdpowiedzUsuńMam wersję Anti Frizz szamponu i mój również bardzo dobrze się pieni. Co do swedzenia i łupieżu to są to objawy uczulenia na Cocamidopropyl Betaine. Ja miałam dokładnie to sama. Stosuj szampon zamiennie z innym który tego składnika nie posiada. Ostatnio pisałam o uczuleniu na temat składnik oraz zrobiłam listę ponad 100 szamponów które w składzie nie mają Cocamidopropyl Betaine:-)
OdpowiedzUsuńNa te marke trafilam kiedy kupowalam kolejna butelke hmilk na organicznewlosy.pl, poki co uzywalam tylko maske i moje wlosy fajnie odzywia :) natomiast ciezko mi sie wypowiedziec na temat szamponu i kremu do rak bo nie stosowalam.
OdpowiedzUsuńten krem do rąk bardzo mi pomagał zimą, teraz z ciekawości zamówiłam na organicznewlosy.pl linię dry hair :) wcześniej kupiłam tylko ten krem i mleczko hmilk bo miałam mega zniszczone włosy.
OdpowiedzUsuń