poniedziałek, 11 czerwca 2018

Garnier Botanic Therapy Green Tea i Olive!

W ostatnim czasie firmy kosmetyczne upodobały sobie słowo „botanic”;) Jest to wyraźne zwłaszcza wśród marek drogeryjnych. Mamy już chociażby serię Garnier Botanic Therapy jak i Bielenda Botanic SPA Rituals. Coś jest na rzeczy, prawda?;) Ile w tym natury, a ile jedynie ideologii – nie oceniałam i postanowiłam po prostu sprawdzić na sobie ich działanie:) Zaczęłam od 3 produktów do włosów Garnier Botanic Therapy, które trafiły do mnie w lutym;) Mamy czerwiec i dopiero teraz mam dla Was wpis:) Odkąd mam już pseudo-długie włosy, czyli takie dłuższe, ale nie spektakularnie długie, kosmetyków do włosów schodzi mi zdecydowanie więcej niż dawniej. Pojawiły się więc u mnie piśmiennicze zaległości;) Ale nie ważne – bierzemy na tapetę owy garnierowy wytwór;)
zdjęcie szamponu i odżywki Garnier Botanic Therapy Green Tea

Garnier Botanic Therapy


W linii do włosów Garnier Botanic Therapy mamy do wyboru kilka serii przeznaczonych do różnych typów włosów. Ja postanowiłam wypróbować szampon i odżywkę Green Tea oraz maskę Olive. Garnier Botanic Therapy Green Tea przeznaczona jest do włosów normalnych z tendencją do przetłuszczania się. Natomiast Garnier Botanic Therapy Olive do włosów suchych i zniszczonych. Dziwny miks? Nie dla mnie:) Przeciwnie – bardzo dobrze przeze mnie przemyślany;) A jak trio spisało się u mnie w praktyce?

Garnier Botanic Therapy Green Tea


zdjęcie szamponu Garnier Botanic Therapy Green Tea

Zacznijmy od szamponu bo bez niego nie ma nic;) To znaczy wiem, że niektórzy myją włosy odżywką albo popłuczynami po szamponie, ale nie ze mną te numery;) Ja myję włosy i skórę głowy nie dość, że tradycyjnie szamponem to jeszcze dwukrotnie;) Zawsze pierwsze i drugie mycie;) Robię tak od lat tak robię jakby to powiedział bohater Dnia Świra;) Szampon mieści się w ładnej (według mnie) przezroczystej zielonej butelce o przyjemnej, chciałoby się rzec – botanicznej szacie graficznej;) Do wyboru mamy dwie pojemności 200 i 400ml – moja miała 200ml. Szampon posiada zapach zielonej herbaty, który jak wiecie lubię:) Jest on jednak inny niż zapach zielonej herbaty znany mi np. z Innisfree. Prawda jest bowiem taka, że każda marka ma swoją odmianę zielonej herbaty;) I fajnie bo inaczej byłoby nudno. Szampon Garnier Botanic Therapy Green Tea posiada świeży i przyjemny zapaszek. W sam raz dla włosów skłonnych do przetłuszczania. Moje niestety mają tę skłonność. Zwłaszcza teraz gdy są już nieco dłuższe;) Konsystencja szamponu jest żelowa, a barwa przezroczysta. Kosmetyk dobrze się pieni i nie plącze włosów. Dobrze je oczyszcza, nie podrażnia skóry głowy i rzeczywiście posiada właściwości odświeżające. Ja zawsze myję włosy co drugi dzień, więc zależało mi żeby również tego drugiego dnia nie prezentowały się źle;) I tak było pod warunkiem, że nie naszło mnie na ciągłe ich macanie czy też wielokrotne czesanie w ciągu dnia;) Myślę, że jeszcze kiedyś do niego wrócę.
zdjęcie odżywki Garnier Botanic Therapy Green Tea

Kolejnym krokiem jest odżywka. Odżywka Garnier Botanic Therapy Green Tea posiada zgrabne 200ml opakowanie z wygodnym otwarciem od dołu. Jej barwa jest jasna, lekko zielonkawa, a zapach dokładnie taki sam jak w przypadku szamponu. Delikatnie utrzymuje się on na włosach nawet kolejnego dnia po zastosowaniu. Konsystencja odżywki jest rzadka i lejąca, przez co nie należy ona do wydajnych i kończy się zdecydowanie szybciej niż szampon. Ma ona jednak swoje plusy, gdyż dzięki swej lekkości jest idealna do włosów z tendencją do przetłuszczania. Nawilża je i wygładza, ale jej formuła jest zupełnie nieobciążająca dla włosów:) Nie ma również problemów z dokładnym jej spłukaniem. Doskonale nadaje się do częstego stosowania.

Garnier Botanic Therapy Olive


zdjęcie maski Garnier Botanic Therapy Olive

Z linii Olive wypróbowałam maskę. Moje włosy są skłonne do przetłuszczania i takiego oklapnięcia, ale jednocześnie potrafią się trochę podsuszyć na długości. Są również skłonne do falowania, więc niekiedy potrzebują albo zdyscyplinowania albo mocniejszego podkręcenia. Choć nie raz brakuje mi do nich sił i pozostawiam takimi jakie są;) Tak to z nimi jest, że jak już „sobie zaplanują” niesfornie się wywinąć albo rozpłaszczyć to czasami i tak z nimi nie wygram;) Maska w przeciwieństwie do kosmetyków z linii Green Tea miała za zadanie zapewnić moim włosom bardziej intensywną pielęgnację. Maska Garnier Botanic Therapy Olive zapakowana została w pękaty plastikowy słoiczek o pojemności 300ml. Jest on wygodny w użyciu, nie miałam szczególnych zastrzeżeń. Chociaż pamiętam jak kiedyś gdzieś wyczytałam, że ktoś nie lubi słoiczków bo nalewa się do nich woda pod prysznicem. Nie wiem jak to jest, że mnie się nigdy nic nie nalewa?:D Zapach maski jest przyjemny. Powinien być chyba oliwkowy, ale powiedziałabym, że nie do końca tak jest. Jest on po prostu typowo kosmetyczny. Konsystencja jest z kolei naprawdę treściwa. Pomyślałam sobie nawet, że… trochę jak masło;) Trzeba więc uważać z nakładaną ilością bo maska jest naprawdę odżywcza i zastosowana w nadmiarze obciąży włosy. Z uwagi na formułę nieco więcej czasu trzeba poświęcić również na jej spłukanie. Nałożona w rozsądnych ilościach świetnie wygładza włosy i jest to odczuwalne już podczas spłukiwania. Po tym za zwyczaj poznaję dobrze odżywiający kosmetyk do włosów. Mocno regeneruje i nawilża. To fajna maska, ale trzeba uważać żeby nie przedobrzyć:)


Kosmetyki Botanic Therapy zrobiły na mnie dobre wrażnie. Dlatego też postanowiłam dać dalszą szansę Garnierowi i wypróbować również te najnowsze z linii Hair Food. 


Znacie kosmetyki do włosów Garnier Botanic Therapy?

58 komentarzy:

  1. Ciekawi mnie ta marka, musze przyjrzec sie im blizej np moze cos bedzie dobrego dla moich loczków :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jakoś nie lubię Garniera do włosów, ale już dawno nic nie miałam może się na coś pokuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już bardzo długo nie miałam Garniera do włosów:) Dopiero te w lutym do mnie trafiły. A że przypadły do gustu to pokusiłam się niedawno o te nowe maski Hair Food;)

      Usuń
  3. Ja garniera używałam do twarzy, ale chętnie ich wypróbuje - moze fajnie sie sprawdza do wlosow :)

    OdpowiedzUsuń
  4. z tej całej serii najbardziej zainteresowała mnie maska, jestem pewna, że by się u mnie dobrze sprawdziła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja uwielbiam wszelkie produkty od garniera ❤️

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam tej linii. Ja z Garniera używam tylko micelka :D Choc nie powiem, maska bananowa z serii Hair Food mnie kusi :D

    OdpowiedzUsuń
  7. z Garnier Botanic mam szampon miód i propolis, jest bardzo przyjemny, muszę dokupić odżywkę :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Faktycznie popularne serie, biovax też ma :P. Tej kompletnie nie znam, ale bardziej ciekawi mnie ta nowa seria food :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wszyscy to wszyscy:D
      Z Hair Food kupiłam banana i papaye :)

      Usuń
  9. Bardzo mało kupuje takich typowo drogeryjnych szamponow, o tej serii dużo słyszałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja długo wcale nie kupowałam drogeryjnych, ale powoli zaczęłam do nich wracać;) teraz coraz ciekawsze serie nawet w drogeriach:)

      Usuń
  10. Tej serii jeszcze nie znałam - wizualnie wygląda ślicznie a i działanie zachęca:)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie też nic się nie nalewa do słoików :P a ja chętnie wypróbowałabym tę maskę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za słabo się staramy:D Ja czasami jak czytam o niektórych utrudnieniach to zachodzę w głowę jak to jest, że mnie się to nigdy nie przytrafia:P

      Usuń
  12. Na razie nie skusiłam się na tę serię, bo szampony by mnie podrażniły, a odżywki tej marki rzadko dają u mnie radę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to te pewnie też by Ci nie przysłużyły bo czasem tak bywa;)

      Usuń
  13. Miałam wszystkie serie Garniera. Większość uwielbiam, ta akurat wypadła u mnie słabo.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie widziałam jeszcze tej serii od Garniera ale jakoś sceptycznie jestem nastawiona do ich szamponów, może ta seria wypadłaby spoko u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja z kolei zdecydowałam się na Botanic od Bielendy, nie jestem zbytnio fanką Garniera :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Całe wieki nie miałam nic z Garniera do włosów. Na razie mam zapasy innych kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wlasnie szukam cos swiezego na lato, musze poznac te dwa gagatki, szampon wyglada bardzo zachecajaco :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Słyszałam o tej serii, chciałabym kupić ale w sumie kosmetyczka pełna 😛

    OdpowiedzUsuń
  19. Akurat o tej linii nie słyszałam jeszcze :) natomiast mogłabym wypróbować z racji tego że moje włosy są skłonne do przetłuszczania się to maski uzywałabym raz w tygodniu :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo lubimy kosmetyki Garniera. Mają cudne zapachy, ładne opakowania, sensowne ceny i zawsze sprawdzają się na mysim futerku.
    PS Co do mycia włosów - "robimy tak od lat tak robimy" - podobnie jak TY :)

    OdpowiedzUsuń
  21. O, mamy całkiem podobne włosy, tylko moje wywijają się na samych końcówkach :) A Garniera już bardzo dawno nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedyś bardzo często siegałam po szampony Garnier, ta seria wydaje się całkiem ciekawa, też zauważyłam, że teraz wiele marek tworzy linie botanic ;P Modnie to brzmi

    OdpowiedzUsuń
  23. Odżywki z Garnier Botanicals mi odpowiadają ale po szamponach swędzi mnie skora głowy a szkoda bo pachną cudnie

    OdpowiedzUsuń
  24. Rzeczywiście z takimi odżywczymi maskami ważny jest umiar:). Widzę to również po swoich włosach;).

    OdpowiedzUsuń
  25. Ciekawe produkty, najbardziej zaciekawiła mnie maska. ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ewelino, jak oceniasz Too Faced Sweetie Pie Bronzer po dłuższym czasie użytkowania? Warto w niego zainwestować? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem z niego zadowolona:) Ma taki brzoskwiniowo-różowy kolor. Jest dla mnie takim różo-bronzerem i często używam go jako różu;)
      Mam go na sobie na wczorajszym zdjęciu z Insta. Może coś się uda dojrzeć;)

      Usuń
    2. Dziękuję, bardzo mi pomogłaś ;)

      Usuń
    3. No to cieszę się;) Może będzie o nim wpis, ale nie wiem czy jeszcze w czerwcu czy trochę później;)

      Usuń
    4. Ja właśnie się zastanawiam nad nim lub nad nową paletą do konturowania Smashboxa. Choć mam starszą wersję na 3 wkłady a nie na 6 i nie wiem, czy to mi się nie zdubluję... Chyba dziś będę składała zamówienie ;)

      Usuń
    5. To trio Smashbox zawsze mi się podobało:) To z 6 wkładami też wygląda fajnie, choć pewnie bym ze wszystkiego nie korzystała. Mam chudą twarz i nie robię takiego typowego precyzyjnego konturowania bo wtedy wyglądam jeszcze gorzej :D Ja myślałam teraz o tym nowym różu Benefit w formacie mini, ale jeszcze nie wiem czy skuszę się teraz czy następnym razem:)

      Usuń
    6. To doradzasz mi bardziej Too Faced czy Smashbox?

      Usuń
    7. Ja bym pewnie brała Too Faced bo mały, dosyć uniwersalny i ładny, ale Smashbox przez te kilka odcieni na pewno daje więcej możliwości;) Ale z drugiej str masz już trio. Także trudny wybór;)

      Usuń
    8. Wzięłam Too Faced ;)

      Usuń
    9. Daj znać jak się sprawdza gdy poużywasz;)

      Usuń
    10. Ok. Wczoraj dotarł. Niedługo będę testować i dam znać :)

      Usuń
  27. Ta firma jakoś mnie nie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja właśnie używam całej serii Botanic Therapy mityczna oliwka i jestem nią pozytywnie zaskoczona :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Moje włosy też niestety lubią się szybko przetłuszczać, więc ta linia byłaby dla mnie.
    Też myję włosy dwukrotnie. Czasem nawet 3, tak dla pewności :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Dawno nie kupowałam Garniera ale zawsze ładnie pachną i może nie długo się skuszę ponownie :)

    OdpowiedzUsuń
  31. chętnie bym się przekoanała, jak zadziałają u mnie ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze.

Jeśli jednak nie czytasz nie komentuj i nie pisz głupot;) Proszę nie zostawiaj linków, to nie jest miejsce na Twoją reklamę. Komentarze zawierające linki będą usuwane.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...