Cześć
Dziewczyny!
Himalaya Cocoa Butter – zapach delikatny, działanie dobre, ze spokojem mogę kupować.
Femi olejek, TonyMoly panda do rąk, Organique Rytuał melonowy mus - też drugi raz, zużyłam wesoło po Kasi:P
Czytaj dalej »
Nigdy jakoś nie pałałam
miłością do postów ukazujących kosmetyczne zużycia. Według mnie ani to ładne
ani ciekawe, ale robiłam gdyż wiele osób lubi je czytać. Miarka się jednak
przebrała i postanowiłam, że prezentowane dzisiaj przeze mnie denko z czerwca,
lipca i sierpnia jest jednocześnie ostatnim tego typu wpisem na moim blogu. Zawsze
mam o czym pisać więc już sobie daruję tego typu tematykę. Zwłaszcza, że i tak
każdy wie, że zużywam ogrom produktów. Dlatego tym trudniej jest mi się w tym
wszystkim połapać, ponieważ gdybym zużywała mniej byłoby łatwiej, a jak już nie
raz wspominałam ja nie trzymam pustych opakowań, a jedynie robię zbiorowe
zdjęcia gdy produkty się kończą lub ewentualnie przetrzymam parę produktów
przez kilka dni. Tak czy inaczej denko publikuję ostatni raz, ponieważ tego
typu wpisy nie są dla mnie przyjemnością więc nie ma sensu blokować jak ja to
mówię „cennego czasu antenowego” na jakieś śmieci! Produkty, które były już opisane na blogu zostały podlinkowane w nazwie, a te które nie doczekały się recenzji opatrzyłam krótkimi komentarzami. O niektórych z tych produktów jeszcze napiszę.
Joico K-Pak Rekonstruktor do włosów, Dr Irena Eris Clinic Way serum i krem, BodyBoom peeling (kokos też zużyłam, ale zapomniałam dodać do zdjęcia), Bielenda algi morskie mleczny olejek, TonyMoly bananowy krem do rąk,
Dr Irena Eris balsam rozświetlający Tahiti, Kiehl’s krem pod oczy z awokado,
L’Oreal Ideal Soft żel-krem do mycia twarzy, Bodetko Lash.
Dove
żel pod prysznic Purely Pampering – całkiem przyjemny,
kremowy. Choć nie przepadam za tak wielkimi butlami (750ml).
Anida
krem do rąk z olejkiem arganowym – tani i jak dla mnie
godny polecenia, pachnie dość przyjemnie, choć trochę zbyt słodko.
Vichy
woda termalna – jest dobra, choć częściej kupuję
Caudalie i Uriage.
Nacomi
balsam chłodząco-nawilżający po opalaniu – lubię Nacomi, ale ten
balsam jest dla mnie bublowaty. Drażnił mnie jego zapach, a działanie słabe.
Nie zużyłam w całości.
Isana
Professional Oil Care kuracja do włosów – polecane jest m.in. do
używania przed myciem. Moja siostra sobie chwaliła i zużyła kilka opakowań aż w
końcu jej się znudziła. Ja natomiast kupiłam zużywałam przez wiele miesięcy bez
entuzjazmu i końcówkę dałam do zmęczenia siostrze.
Pantene
odżywka w piance Aqua Light – regenerującą lubiłam, a ta coś nie
bardzo więc zużyłam jako piankę do golenia;)
Vichy
szampon przeciwłupieżowy – godny polecenia i nie podrażnia
skóry głowy.
Organique pianka mango, Organique Terapia Łagodząca z kozim mlekiem i liczi, Pharmaceris T peeling do twarzy, L’Oreal Volume Milion Lashes Feline, Sylveco pomadka peelingująca, Lirene brązujący balsam pod prysznic, Pat&Rub Ekoampułka.
The
Body Shop żel malinowy – trochę mnie znudził gdyż wcześniej
miałam również malinowy innej firmy i już za dużo tych malin. Wolę wersję
grejpfrutową lub Virgin Mohito;)
Under
Twenty żel micelarny redukujący zmiany trądzikowe o działaniu antybakteryjnym –
trądziku nie mam, ale zdecydowałam się spróbować i nie żałuję. Krzywdy mi nie
zrobił, dobrze oczyszczał i ładnie pachniał – jakby grejpfrutowo:) Napiszę o
nim zbiorczo z pianką;)
Lirene
Emolient balsam – całkiem przyjemny, choć mógłby pachnieć
ciut delikatniej.
Lirene
Stop suchości nawilżająco-odżywczy krem do stóp –
delikatny zapach, działanie ok., ale ulubieńcem pozostaje Fusswohl Intensiv
Creme.
The
Body Shop żel grejpfrut – ładny i orzeźwiający zapach więc
kupiłam również masło, wodę toaletową i kolejne opakowanie żelu;)
Balea
pianka do mycia ciała – również ładny zapach i fajna forma
podania oraz cena. Gorzej z dostępnością.
Mgiełka
Merci Handy – mała i fajna, ładnie pachnie, odświeża i
lekko nawilża. Może do niej wrócę.
The
Secret Soap Store krem do rąk Lime&Mint – mały, ale bardzo
dobry. Trzeba będzie kiedyś kupić pełnowymiarowy.
SunOzon
ampułki po opalaniu – całkiem ok., ale wielkiej rewelacji nie
było (poznałam inne lepsze). We wrześniu dam wpis.
Isana
olejek pod prysznic w kremie – nie podobał mi się
zapach więc został mydłem.
Alterra
kremowy olejek pod prysznic Malwa Bio i Szarłat Bio –
powiem, że bardzo przyjemny. Zapach dość nietypowy, ale na plus:) Tylko tubka
mogłaby się tak nie zmasakrować;)
Alterra
pomadka granat - mydlany
posmak, jest fuj i więcej nie kupię. Wolę rumiankowe smrodki. Ale jak lubisz
jeść mydło to możesz kupić:p
Palmolive
mydła w piance – mała wydajność, w moim przypadku 6 dni,
ale u mnie to normalne. Malinowe w ogóle nie przypomina malin, a limonka nawet
spoko. Może się nadać też na mydło kuchenne. Zwykle nie pokazuję mydeł w denku,
ale te pokazałam jedynie ze względu na to, że są w piance. Ogólnie zachwytów
brak.
Mizon
maska limonkowa – najpierw bardzo lubiłam, ale pod koniec chyba się na nią uodporniłam bo działanie się zmniejszyło. Chyba nadużywałam:P
Fusswohl
krem na popękane pięty – nie wiem bo nie mam popękanych.
Moim ulubionym z tej marki nadal pozostaje Intensiv Creme. A ten ma ładniejszy
zapach i bardziej treściwą konsystencję, ale działa słabiej.
Alterra
pomadka rumiankowa – oczywiście, że fajna i już nawet
pokochałam ten jej smrodek. Ale latem trochę się roztapiała.
Lirene olejek, Organique peeling, Organique melon (po raz drugi), Lirene serum, Resibo krem
Rival
de Loop przeciwzmarszczkowe płatki pod oczy – dość dziwny
produkt. Za po pierwszym użyciu powiedziałam sobie no i co…? Zero efektu, a
stosowanie nie do końca przyjemne bo jest takie wrażenie ucisku jakby ktoś mnie
trzymał pod oczami. Ale uznałam, że zużyję i przy następnych razach już jakieś
efekty zauważyłam – coś w rodzaju sprasowania i wygładzenia skóry. Plus, że
dobrze się trzymają więc można używać pod prysznicem.
Lirene
Shower Oil Mango&Jaśmin żel pod prysznic z olejkiem –
dość rzadki i mało wydajny, ale u mnie to normalne. Nawilżenia nie zauważyłam,
ale też nie wysusza. Zapach bardzo przyjemny. Jak dla mnie mieszanka mango,
kwiatów i skórki pomarańczy.
Under
Twenty pianka do mycia twarzy – pachnie niby
przyjemnie, ale sztucznie. Czasami potrafi lekko przesuszyć skórę. Żel wypadł
lepiej.
Himalaya Cocoa Butter – zapach delikatny, działanie dobre, ze spokojem mogę kupować.
Femi olejek, TonyMoly panda do rąk, Organique Rytuał melonowy mus - też drugi raz, zużyłam wesoło po Kasi:P
Yasumi Medbox - za parę dni dam wpis, było miło:)
The Body Shop żel pod prysznic kokos - jakby tu powiedzieć... jeszcze nie zdążyłam pokazać w nowościach, a już zużyłam. To zresztą podobnie jak Medbox i "melony":P Ten kokos trochę zmącony jakby bananem, ale było miło:)
Tak wygląda ostatnie denko na tym blogu. To koniec, nie ma już nic:) Tzn. dalej będę wesoło zużywać, ale nie będę tego pokazywać:) Do końca miesiąca też na pewno jeszcze coś zużyję, ale to już mało ważne:P
Znacie coś z tych produktów? Mam nadzieję, że się cieszycie, że to moje oooostatnie denko!