Kosmetyki Neogen bardzo sobie cenię i na bieżąco
podpatruję nowości w asortymencie. Wiele z nich nadal pozostaje dla mnie
jeszcze nieodkrytych, ale mam nadzieję powoli je poznawać. Jednymi z
najfajniejszych produktów tej marki są płatki peelingujące w trzech różnych
wersjach. Dziś właśnie o płatkach Neogen
Bio Peel Gauze Lemon. Nie są one dla mnie nowością, ponieważ miałam już wcześniej
styczność z ich próbkami, a także pełnowymiarową wersją Green Tea. Ale może
akurat kogoś zainteresuje owa cytrynka:) A na deser mam jeszcze maskę Black Caviar;) Co sądzę o tych
kosmetykach?
Neogen Bio Peel Gauze Lemon
Bio Peel Gauze to
jednorazowe płatki przeznaczone do eksfoliacji skóry. Wersja Lemon zawiera
ekstrakt z cytryny, który nawilża, oczyszcza oraz rozjaśnia matową skórę.
Zawarty w trawie cytrynowej Cytral regeneruje, odżywia, a także wzmacnia
naturalną barierę ochronną skóry. Płatki usuwają martwy naskórek oraz
odświeżają cerę.
Płatki otrzymujemy w dużym
plastikowym opakowaniu z żółtą etykietą. Wewnątrz mamy jeszcze dodatkowe
zabezpieczenie sreberkiem. Ja go nie zrywam do końca żeby mieć pewność, że
płatki nie wyschną mi przedwcześnie albo na wypadek gdybym nie domknęła
opakowania. Choć w moim przypadku to raczej mało prawdopodobne. Słoiczek
zawiera 30 sztuk płatków, które należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Płatki
zaleca się stosować 2-3 razy w tygodniu. Poprzednie opakowanie wystarczyło mi
dokładnie na pół roku. Polubiłam je tak bardzo, że troszkę oszczędzałam żeby
nie skończyły mi się zbyt prędko;)
Zacznę może od zapachu. Przyznaję, że woń
płatków Green Tea podoba mi się mocniej, ponieważ w moim odczuciu jest
bardziej wyjątkowa. Nie mogę jednak powiedzieć żeby wersja Lemon pachniała
brzydko. Wręcz przeciwnie – zapach jest przyjemny, świeży i rzecz jasna
cytrusowy. Pod względem zapachu na pewno wypada dużo lepiej niż peeling Mizon,
który jest co prawda bardzo ciekawym i świetnym produktem, ale nie da się
ukryć, że pachnie chemicznie i raczej daleko mu do naturalnej cytrynki:)
Jak stosować płatki peelingujące Neogen pisałam już przy okazji recenzji wersji Green Tea, ale pokrótce przypomnę dla tych, którzy nie czytali;) Po pierwsze oczyszczamy twarz. W moim przypadku tym razem było to z użyciem pianki Neogen Cereal. Po osuszeniu twarzy chwytamy płatek, a następnie przy użyciu strony o drobniejszej fakturze (peelingującej) okrężnymi ruchami delikatnie masujemy skórę twarzy i szyi (opcjonalnie możemy użyć też na inne części ciała wymagające złuszczenia). Następnie odwracamy płatek na drugą stronę i powtarzamy tą samą czynność. To tyle! Teraz możemy już wyrzucić zużyty płatek, spłukać twarz letnią wodą i cieszyć się gładkością skóry. Płatki Neogen są solidnie nasączone i miłe w dotyku. Mimo swej delikatności świetnie radzą sobie ze złuszczaniem skóry twarzy, szyi i dekoltu. Uwielbiam ten moment, kiedy zmywam pozostałości produktu ze skóry. Twarz jest wtedy gładka, promienna i delikatnie nawilżona. Żadnych podrażnień. Może się zdarzyć jedynie lekkie zaczerwienienie wynikające z wykonania masażu. Znika ono jednak praktycznie od razu. Moja skóra twarzy nie przepada za zbyt częstym peelingowaniem. Niektóre produkty powodują u niej podrażnienie lub przyczyniają się do powstawania wyprysków. Płatki Neogen są jednak inne. To produkt wręcz stworzony dla wrażliwej skóry twarzy. Z pewnością będę chciała jeszcze sprawdzić działanie płatków innych marek, ale na razie król jest tylko jeden! Każdy powinien je poznać i prawdę mówiąc trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś mógłby być z nich niezadowolony. Dla bardziej „gruboskórnych” płatki mogą być produktem uzupełniającym. Natomiast przy wyjątkowo wrażliwych, słabo tolerujących peelingi lub niezbyt zanieczyszczonych cerach sprawdzi się również, jako jedyny produkt złuszczający. U mnie z racji otwartego już peelingu Mizon tym razem płatki stanowiły uzupełnienie. Natomiast wcześniej miałam już okazję stosować je jako jedyny produkt złuszczający. Jakkolwiek by nie używać i tak sprawdzają się rewelacyjnie! To z pewnością nie ostatnie moje spotkanie z płatkami Neogen.
Jak stosować płatki peelingujące Neogen pisałam już przy okazji recenzji wersji Green Tea, ale pokrótce przypomnę dla tych, którzy nie czytali;) Po pierwsze oczyszczamy twarz. W moim przypadku tym razem było to z użyciem pianki Neogen Cereal. Po osuszeniu twarzy chwytamy płatek, a następnie przy użyciu strony o drobniejszej fakturze (peelingującej) okrężnymi ruchami delikatnie masujemy skórę twarzy i szyi (opcjonalnie możemy użyć też na inne części ciała wymagające złuszczenia). Następnie odwracamy płatek na drugą stronę i powtarzamy tą samą czynność. To tyle! Teraz możemy już wyrzucić zużyty płatek, spłukać twarz letnią wodą i cieszyć się gładkością skóry. Płatki Neogen są solidnie nasączone i miłe w dotyku. Mimo swej delikatności świetnie radzą sobie ze złuszczaniem skóry twarzy, szyi i dekoltu. Uwielbiam ten moment, kiedy zmywam pozostałości produktu ze skóry. Twarz jest wtedy gładka, promienna i delikatnie nawilżona. Żadnych podrażnień. Może się zdarzyć jedynie lekkie zaczerwienienie wynikające z wykonania masażu. Znika ono jednak praktycznie od razu. Moja skóra twarzy nie przepada za zbyt częstym peelingowaniem. Niektóre produkty powodują u niej podrażnienie lub przyczyniają się do powstawania wyprysków. Płatki Neogen są jednak inne. To produkt wręcz stworzony dla wrażliwej skóry twarzy. Z pewnością będę chciała jeszcze sprawdzić działanie płatków innych marek, ale na razie król jest tylko jeden! Każdy powinien je poznać i prawdę mówiąc trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś mógłby być z nich niezadowolony. Dla bardziej „gruboskórnych” płatki mogą być produktem uzupełniającym. Natomiast przy wyjątkowo wrażliwych, słabo tolerujących peelingi lub niezbyt zanieczyszczonych cerach sprawdzi się również, jako jedyny produkt złuszczający. U mnie z racji otwartego już peelingu Mizon tym razem płatki stanowiły uzupełnienie. Natomiast wcześniej miałam już okazję stosować je jako jedyny produkt złuszczający. Jakkolwiek by nie używać i tak sprawdzają się rewelacyjnie! To z pewnością nie ostatnie moje spotkanie z płatkami Neogen.
Neogen Black Caviar Essential Mask
Maska w płachcie Neogen
Black Caviar ujędrnia, działa przeciwzmarszczkowo i rewitalizuje. Ponadto absorbuje
nadmiar sebum i poprawia ukrwienie skóry.
Maskę Black Caviar
otrzymujemy w opakowaniu typowym dla maseczek w płachcie. Wewnątrz znajdziemy
czarną jak smoła płachtę, która jest dość dobrze wykrojona, a materiał, z
której została wykonana jest nieco grubszy niż wiele znanych mi masek. Być może
dzięki temu całkiem nieźle przylega do twarzy. Z tego co wiem są zwolennicy i
tych cieńszych i tych grubszych maseczek;) Dla mnie osobiście nie jest to
kluczowe. Muszę jednak dodać, że mam bardzo drobną twarz, więc wiele masek źle
na mnie leży;) Maska Neogen była nieco za długa, ponieważ górna część lekko
nachodziła na nasadę włosów, a dolna trochę wystawała poniżej brody. Jednak z
pewnością była to jedna z lepiej dopasowanych masek w płachcie z jaką miałam do
czynienia. Ja mam jeszcze zresztą opaskę uszy kupioną w Skingarden, więc
maseczki w płachcie od kilku miesięcy stosuje mi się bardziej radośnie niż
przedtem;) Maska posiadała przyjemny i delikatny zapach. Tkanina, z której
została wykonana była dobrze nasączona ampułką. W kwestii działania
przeciwzmarszczkowego wiele oczywiście nie powiem, ponieważ miałam tylko jedną
sztukę. Maska to taki produkt, który ma zapewnić natychmiastowy efekt, ale nie
na wszystkich polach jest to możliwe. Przyznam jednak, że moje wrażenia po
zdjęciu płachty były bardzo pozytywne. A miałam wtedy akurat wyjątkowo podły dzień;)
Maska nie jest cudownym lekiem na całe zło świata, ale niewątpliwie moja skóra
po jej zastosowaniu była dopieszczona na tyle na ile to było możliwe przez te
20 minut. Na Instagramie dostałam zresztą cynk, że maseczki Neogen są
ulubieńcami wielu z Was, gdyż ich działanie jest naprawdę zauważalne:) I
rzeczywiście coś w tym jest:) Ja przed jej zastosowaniem zrobiłam sobie
prawdziwy Neogenowy rytuał;) Najpierw oczyszczenie pianką, potem ukochane
płatki, a na koniec maska;) Po upływie ustawowych 20 minut moja skóra wyglądała
na naprawdę wypoczętą. Dodatkowo zyskałam świetne nawilżenie i uczucie większej
jędrności. Tego wieczoru nie stosowałam już dodatkowo dalszej pielęgnacji, więc
całkiem nieźle. Muszę bowiem przyznać, że po niektórych płachtach muszę
zastosować jeszcze krem. Tu pielęgnację miałam już z głowy do samego rana. Podejrzewam,
że sięgnę jeszcze po maseczki tej marki.
Kosmetyki Neogen z polskiej dystrybucji
znajdziecie w Skingarden oraz
stacjonarnie i online w perfumeriach Douglas.
Ceny są oczywiście sporo wyższe niż bezpośrednio w Korei, ale coraz częściej
można trafić na promocje. Nawet rzędu 40% - akurat do dziś jest taka promocja na Skingarden.pl z kodem NEO.
Znacie
płatki peelingujące lub maseczki Neogen?
Te płatki mega mnie kuszą, nie miałam nigdy takiego produktu :)
OdpowiedzUsuńPłatki odmieniły moje życie :D
UsuńCiekawe są te płatki :)
OdpowiedzUsuńNawet bardzo ;)
UsuńTakie płatki to by mi się przydały. Uwielbiam takie rozwiązania pielęgnacyjne.
OdpowiedzUsuńNo są naprawdę super:) bardzo polecam:)
UsuńMaski od Neogen uwielbiam. Ich działanie mogę porównać chyba jedynie do Duft&Doft z łososiem. A na płatki ciągle się czaję, bo zawsze jest coś innego do kupienia :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować więcej ich masek:)
UsuńNie ma to jak ekspresowe złuszczanie za pomocą płatka :D
OdpowiedzUsuńNo ba;D
UsuńNigdy ich nie mialam, ale twraz wiem ze do mnie trafia :D
OdpowiedzUsuńHeheh naprawdę warto :D ja płatków już chyba nie opuszczę :P
UsuńCiekawią mnie te płatki już od dawna... Moja skóra też nie przepada za peelingowaniem :/
OdpowiedzUsuńŚwietne są według mnie:) A te z Tasowong jak się spisują?:)
UsuńU mnie ciałko lubi, ale twarz to już się potrafi niemiło odwdzięczyć za zbyt częste lub zbyt mocne peelingowanie:D
Na razie jestem z nich zadowolona :) u mnie ciało też lubi peelingi :D
UsuńJestem ich ciekawa bo generalnie zamierzam używać płatków już zawsze:D Ale jak dotąd z tej marki używałam tylko próbki tego Twojego kremu i wydał mi się spoczko.
UsuńNie słyszałam o tych płatkach w ogóle kochana :)
OdpowiedzUsuńNo to szkoda:)
UsuńTe płatki mnie kupują :D
OdpowiedzUsuńNie dziwię się.
Usuńkuszą mnie te płatki
OdpowiedzUsuńSą świetne:)
UsuńAle bym chciała je przetestować !
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie❤
Chyba sie w nie zaopatrze bo musze aie rozprawic z przebarwieniami☺
OdpowiedzUsuńMogą być przydatne jako uzupełnienie walki z przebarwieniami bo to jednak nie jest takie proste, więc płatki same w sobie to byłoby raczej za mało.
UsuńJakiś czas temu widziałam płatki tej firmy i chciałam je sobie sprawić. Kompletnie o nich zapomniałam. Zbliżają mi się urodziny to może zrobię sobie taki prezent :)
OdpowiedzUsuńDobry prezent nie jest zły :D
UsuńOsz Ty niedobra... zaciekawiłaś mnie tymi płatkami :D
OdpowiedzUsuńCo poradzę jak kocham je:D
UsuńNawet nie wiedziałam że takie płatki istnieją i z chęcią je wypróbuję.
OdpowiedzUsuńAno, wygodny gadżet;)
UsuńPłatki tak - biorę ale oby mi mój nos nie wyczuwł tam aromatu kibelka niz tą ładną Twoją cytrynkę ;)
OdpowiedzUsuńCo Twój nos wyczuje to już ciężko stwierdzić :D Ostatnio Interendo pisała, że jej się bardziej podoba właśnie zapach tych Lemon, a ja z kolei uważam, że Green Tea mają ciekawszy zapaszek:)
Usuńmaska jak maska, ale na płatki to ja mam wielką ochotę :-)
OdpowiedzUsuńczaję na te płatki Ale z tego co wiem to one jednak trochę kosztują. I tak sobie myślę że chyba sobie je sprawie na urodziny
OdpowiedzUsuńte płatki to świetny pomysł! z chęcią bym je do siebie przygarnęła!
OdpowiedzUsuńSame super produkty ❤️ Jestem mega ciekawa tych płatków ���� to naprawdę świetny pomysl
OdpowiedzUsuńWlasnie mi się skoczył peeling a ten bym chętnie wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńMnie niesamowicie te płatki peelingujące kuszą i to od bardzo dawna! :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wynalazek te płatki :D Ciekawe jakby moja cera je przyjęła :D
OdpowiedzUsuń