Styczeń i luty upłynęły mi intensywnie i dość dziwnie;) W przypadku części spraw musiałam spiąć gacie, a w kilku innych nieco poluzować;) To tak w enigmatycznym skrócie;) Przyznaję też, że co i rusz do szału doprowadzała mnie sytuacja i wydarzenia w kraju. Z polityką jestem na bieżąco od lat i niestety najczęściej nie wpływa to zbyt pozytywnie na moje zdrowie psychiczne:P Żyjemy w najgorszych czasach od lat i niemal każdego dnia ręce mi opadają na wieść o nowych złotych pomysłach rządzących. Przejdźmy jednak do nowości zanim całkiem się zagotuję i napiszę tutaj jakąś epopeję, po której zrobi się naprawdę nieprzyjemnie:D
Pierwszym moim zakupem w
styczniu była paletka wypiekanych
rozświetlaczy marki My Secret;) Dziewczyny na blogach ją chwaliły, ale
narzekały, że 2 kolory w niej zawarte są zbyt ciemne. Uznałam, że skoro tak to
akurat dla mnie mogą być w sam raz;) Po sukcesie korektora Maybelline Instant Anti-Age postanowiłam wypróbować jego brata,
czyli korektor Maybelline Fit me! Zdecydowałam się na odcień 20, który jest
częściowo OK., a częściowo jednak zbyt rozbielony/blady. A niestety był to
najciemniejszy dostępny odcień;D Ale póki co daje radę;) Dorzuciłam sobie też puder do brwi Golden Rose w odcieniu 106. Skusiłam się też na roller do masażu twarzy z kwarcu różowego
marki Blend It, który był akurat w
promocji. Taki wałeczek można kupić taniej na Aliexpress, ale ostatnio na
zakupy czekałam 2-3 miesiące (niektóre z 11.11 nadal nie przyszły i ogółem leci do mnie 10 przesyłek), a cierpliwość nie jest moją mocną stroną;) Mam się co prawda czym masować, więc nie był to rozsądny zakup. Ale cóż... kamienie naturalne zawsze lubiłam;)
Moje ulubione gumki Invisibobble porozciągały się już do niebotycznych rozmiarów, a reanimacja ich we wrzątku daje efekt na krótko, więc pora było kupić nowe:D Od lat używam wyłącznie gumek "sprężynkowych" i nie wyobrażam sobie już powrotu do zwykłych;) Najczęściej wybieram przezroczyste lub czarne, ale tym razem postawiłam na różowe, które były w promocji;) Włosy związuję i tak jedynie w domu;) Na zewnątrz raczej nie spotka się mnie w kitce;) Chyba dość mocno narzekałam na stan gumek bo nawet siostra, a potem jeszcze mama sprezentowały mi po zestawie:D I teraz gumek ci u mnie pod dostatkiem:P Czarne, szare i bezbarwne są z Sinsay, a niebieskie z jakiegoś sklepu, którego nie znam:)
Moje ulubione gumki Invisibobble porozciągały się już do niebotycznych rozmiarów, a reanimacja ich we wrzątku daje efekt na krótko, więc pora było kupić nowe:D Od lat używam wyłącznie gumek "sprężynkowych" i nie wyobrażam sobie już powrotu do zwykłych;) Najczęściej wybieram przezroczyste lub czarne, ale tym razem postawiłam na różowe, które były w promocji;) Włosy związuję i tak jedynie w domu;) Na zewnątrz raczej nie spotka się mnie w kitce;) Chyba dość mocno narzekałam na stan gumek bo nawet siostra, a potem jeszcze mama sprezentowały mi po zestawie:D I teraz gumek ci u mnie pod dostatkiem:P Czarne, szare i bezbarwne są z Sinsay, a niebieskie z jakiegoś sklepu, którego nie znam:)
Dokupiłam też maseczkę Isana Young Egg White żeby
mieć do kompletu z peelingiem i pianką, które zresztą już zużyłam. O serii Isana Egg White przeczytacie TUTAJ. Skusiłam się też na ten mój hitowy szampon przeciwłupieżowy również z Isany. Aktualnie używam go jedynie profilaktycznie na górną część
skóry głowy, a resztę włosów myję innym szamponem. To już moja 3 butelka. Po
dziś dzień jestem pod wrażeniem jego skuteczności:D Dorzuciłam też poczciwą pomadkę Alterra rumiankową, która
pachnie dość swoiście, ale działa jedwabiście:P Lubię ją mieć w zapasach. W
moje ręce wpadły też kremy do rąk
Bielenda Japan Beauty, które tuż po premierze były akurat w promocji;) Pojemność
to jedynie 50ml, więc uznałam, że jako rasowy papracz potrzebuję wszystkich
trzech;) Nie pomyliłam się, szybko je zużyłam i nawet opisałam - KLIK.
Już 1 lutego trafiłam na
promocję na Miya Cosmetics w Kontigo. Ostro polowałam na tego typu
ofertę, a jakoś dwa dni wcześniej mi wykupili, więc ucieszyłam się, że okazja
się powtórzyła;) Skusiłam się na maseczki myPUREexpress i myBEAUTYexpress, które miałam już okazję poznać i polubić
na tyle żeby nie chcieć z nich zrezygnować;) W Łodzi niestety nie ma sklepów stacjonarnych
Kontigo, więc zamówiłam online. Słyszałam wiele niepochlebnych opinii na temat
czasu realizacji zamówień i jakości obsługi, więc nastawiałam się bardziej na
jakieś promocje w Hebe. Ale zaryzykowałam i zrobiłam pierwsze zakupy w tym
przybytku. U mnie obyło się bez problemów i nawet dostałam składany pilniczek
gratis:P Dokupiłam jeszcze 3 kremy do
rąk Bielenda Japan Beauty Wiśnia+Jedwab, które pachną najładniej z całej
serii. Dwa dałam mamie i siostrze;) W moje ręce wpadł także żel pod prysznic Isana Pink Pineapple. Raczej
nie pałam miłością do tych żeli, bo podoba mi się może co 10-ty zapach, ale ten
zwrócił moją uwagę będąc ostatnim na półce. I tutaj z zapachem trafiłam;)
W znienawidzonej przeze mnie Biedronce pojawiła się walentynkowa limitowana kolekcja makijażowa Bell BON BON. Gdy Agu Blog pokazała na Insta Story puder Bell Bon Bon Beauty Licious, czyli pachnący puder upiększający, poczułam wewnętrzny głos pt: „sprawdzi się” i kupiłam;) Byłam w szoku, że były dostępne w „mojej” Biedronce, w której za zwyczaj nic nie ma:P No i muszę przyznać, że się nie zawiodłam, a nawet zachwyciłam!:) Potem dotarła do mnie jeszcze pełna kolekcja Bon Bon i może puszczę jakiś szybki przegląd na blogu lub Insta. Uciekając przed Kolendą księdza (tak, ich też nie lubię:P) wybrałam się na poranne zakupy do Tesco. To był mój szczęśliwy dzień, bowiem kupiłam kurtkę zimową i bluzkę w mega okazyjnych cenach, a w dodatku było sporo promocji nawet do -70% na różne duperelki. Dla siebie wzięłam peeling Organic Shop Sycylijska pomarańcza w zawrotnej cenie 3,74zł i masło do ciała Gorzka mandarynka za jakieś 6zł. Nie jestem fanką tej marki, więc zawsze szkoda mi było na te kosmetyki, mimo, że same w sobie nie są drogie;) Ale za taką totalnie promocyjną cenę grzechem byłoby nie wziąć;) Powiadam Wam, że masło nie pachniało żadną mandarynką, a przychodnią:D
Ewidentnie miałam jakąś fazę na Isanę, bo podczas kolejnych zakupów skusiłam się na żel Rainbow Cake (choć bardziej pasował do mnie Feel like a bird:D) i odżywkę do włosów Jedwabisty połysk z magnolią i lotosem;) Trochę wcześniej miałam maskę Isana Professional z olejem arganowym i była całkiem do rzeczy, więc uznałam, że dam szansę i tej odżywce;) A kosztowała tyle co nic:P Wpadła mi też do koszyka znajoma odżywka Gliss Kur Liquid Silk. No i peeling Dove o zapachu kiwi proszę państwa;)
Któregoś dnia Inga opublikowała wpis na temat Eveline Precise Brush Liner. Co ciekawe przechodziłam wtedy akurat obok drogerii i bezwiednie wrzuciłam go do koszyka:P Może nie byłoby to aż tak dziwne gdyby nie fakt, że jestem ofiarą eyelinerów i od kilku lat zwyczajnie ich nie kupuję:D Ale coś mnie tknęło żeby wziąć i podjąć próbę;) I teraz używam eyelinera:D To był mój dobry dzień, gdyż dodatkowo była promocja na kremy do ciała Isana. Fajnie się u mnie sprawdziła wersja kakao, a że w kwestii balsamów jestem zawsze bardzo potrzebująca (dużo zużywam) to skusiłam się na Isana White Blossom. Był ostatni, więc pomyślałam, że pewnie dobry:P Kilka dni wcześniej przy okazji zamówienia różnych chętnie zażywanych przeze mnie "cukierków z apteki" postanowiłam wypróbować chwalony od jakiegoś czasu balsam do ust Erazaban. No bo wiadomo, ja muszę znać wszystkie potencjalnie dobre balsamy do ust:P Kupiłam też kilka cudnych (mam nadzieję:P) rzeczy, ale wszystkie na prezenty:D No i parę zakupów z Chin nie zdążyło do mnie dolecieć:( Ale jedna jest już blisko:P
W znienawidzonej przeze mnie Biedronce pojawiła się walentynkowa limitowana kolekcja makijażowa Bell BON BON. Gdy Agu Blog pokazała na Insta Story puder Bell Bon Bon Beauty Licious, czyli pachnący puder upiększający, poczułam wewnętrzny głos pt: „sprawdzi się” i kupiłam;) Byłam w szoku, że były dostępne w „mojej” Biedronce, w której za zwyczaj nic nie ma:P No i muszę przyznać, że się nie zawiodłam, a nawet zachwyciłam!:) Potem dotarła do mnie jeszcze pełna kolekcja Bon Bon i może puszczę jakiś szybki przegląd na blogu lub Insta. Uciekając przed Kolendą księdza (tak, ich też nie lubię:P) wybrałam się na poranne zakupy do Tesco. To był mój szczęśliwy dzień, bowiem kupiłam kurtkę zimową i bluzkę w mega okazyjnych cenach, a w dodatku było sporo promocji nawet do -70% na różne duperelki. Dla siebie wzięłam peeling Organic Shop Sycylijska pomarańcza w zawrotnej cenie 3,74zł i masło do ciała Gorzka mandarynka za jakieś 6zł. Nie jestem fanką tej marki, więc zawsze szkoda mi było na te kosmetyki, mimo, że same w sobie nie są drogie;) Ale za taką totalnie promocyjną cenę grzechem byłoby nie wziąć;) Powiadam Wam, że masło nie pachniało żadną mandarynką, a przychodnią:D
Ewidentnie miałam jakąś fazę na Isanę, bo podczas kolejnych zakupów skusiłam się na żel Rainbow Cake (choć bardziej pasował do mnie Feel like a bird:D) i odżywkę do włosów Jedwabisty połysk z magnolią i lotosem;) Trochę wcześniej miałam maskę Isana Professional z olejem arganowym i była całkiem do rzeczy, więc uznałam, że dam szansę i tej odżywce;) A kosztowała tyle co nic:P Wpadła mi też do koszyka znajoma odżywka Gliss Kur Liquid Silk. No i peeling Dove o zapachu kiwi proszę państwa;)
Któregoś dnia Inga opublikowała wpis na temat Eveline Precise Brush Liner. Co ciekawe przechodziłam wtedy akurat obok drogerii i bezwiednie wrzuciłam go do koszyka:P Może nie byłoby to aż tak dziwne gdyby nie fakt, że jestem ofiarą eyelinerów i od kilku lat zwyczajnie ich nie kupuję:D Ale coś mnie tknęło żeby wziąć i podjąć próbę;) I teraz używam eyelinera:D To był mój dobry dzień, gdyż dodatkowo była promocja na kremy do ciała Isana. Fajnie się u mnie sprawdziła wersja kakao, a że w kwestii balsamów jestem zawsze bardzo potrzebująca (dużo zużywam) to skusiłam się na Isana White Blossom. Był ostatni, więc pomyślałam, że pewnie dobry:P Kilka dni wcześniej przy okazji zamówienia różnych chętnie zażywanych przeze mnie "cukierków z apteki" postanowiłam wypróbować chwalony od jakiegoś czasu balsam do ust Erazaban. No bo wiadomo, ja muszę znać wszystkie potencjalnie dobre balsamy do ust:P Kupiłam też kilka cudnych (mam nadzieję:P) rzeczy, ale wszystkie na prezenty:D No i parę zakupów z Chin nie zdążyło do mnie dolecieć:( Ale jedna jest już blisko:P
Teraz już nie zakupy;) W
styczniu swoją premierę miał nowy produkt Resibo,
czyli serum normalizujące w bardzo ciekawej formie dozowania;) Na
zdjęciu załapało się również samoopalające
serum do twarzy od Vita Liberata, o którym wspomniałam już trochę na Insta, ale będzie jeszcze wpis.
W skład mojej koreańskiej armii do pielęgnacji tym razem weszło 5 reprezentantów marki Purito - Centella Green Level Buffet Serum, Centella Green Level Recovery Cream, Sea Bucktvorn Vital 70 Cream, Defence Barrier PH Cleanser i Pure Vitamin C.
Żeby nie było zbyt nudno to postanowiłam wzbogacić pielęgnację Purito o SecretKey Starting Treatment Essence Rose Edition i maskę całonocną Sulwhasoo Overnight Vitalizing Mask EX. Przyznaję, że fajnie to wszystko sobie dobrałam;) Jak zwykle zresztą, bo zawsze długo nad tym medytuję:P Niedługo napiszę co i jak;)
W skład mojej koreańskiej armii do pielęgnacji tym razem weszło 5 reprezentantów marki Purito - Centella Green Level Buffet Serum, Centella Green Level Recovery Cream, Sea Bucktvorn Vital 70 Cream, Defence Barrier PH Cleanser i Pure Vitamin C.
Żeby nie było zbyt nudno to postanowiłam wzbogacić pielęgnację Purito o SecretKey Starting Treatment Essence Rose Edition i maskę całonocną Sulwhasoo Overnight Vitalizing Mask EX. Przyznaję, że fajnie to wszystko sobie dobrałam;) Jak zwykle zresztą, bo zawsze długo nad tym medytuję:P Niedługo napiszę co i jak;)
Trafiły też do mnie 3 mini
toniki Pixi – Retinol Tonic, Rose Tonic
i Glow Tonic, który był mi już
znany. Jego recenzję znajdziecie TUTAJ. I podtrzymuję - według mnie wersja Glow jest najlepsza. Właśnie dlatego poświęciłam się i o niej napisałam:D Co ciekawe, zauważyłam, że z wersją Retinol trzeba trochę ostrożniej. Przy dłuższym wieczornym stosowaniu zaczynają się u mnie pojawiać suche skórki na nosie (mam delikatną skórę). Także najlepiej stosować zamiennie.
Następnym prezentem od Pixi był z kolei box zawierający dwie paletki cieni i zestaw 3 pędzli do makijażu powiek w etui. Muszę przyznać, że to bardzo "komplementogenne" cienie, bo ciągle ktoś chwalił mój make-up:D Moim faworytem jest ta cała błyszcząca paletka, czyli Pixi Reflex Light, bo bardziej moje kolory i lepsza pigmentacja:) Fajnie, że do mnie trafiły, bo muszę przyznać, że przez mało spektakularne opakowanie raczej nie zwróciłabym na nie uwagi. Nie da się ukryć, że przy paletkach cieni patrzę na to żeby była ładna okładka, tak jak w przypadku Nabli np. (chyba, że produkt jest tani to wtedy nie oczekuję cudów). Któregoś dnia zostałam zapytana czy moje cienie śmierdzą? Nie wiem czy pisałam, ale zawsze wącham kosmetyki (nawet kolorówkę typu tusz etc). Mój nos jest mega wyczulony i zawsze wyczuje różne dziwne nuty. Co zresztą część z Was zauważa komentując moje wpisy, w których nieraz dość specyficznie określam zapachy:D Tutaj miałam tak, że zaraz po otwarciu paczki całość pachniała nieprzyjemnie. Najintensywniej zaś etui na pędzelki. Cienie same w sobie jednak nie śmierdziały. Przez jakiś czas zapach utrzymywał się jeszcze na samych obudowach, a aktualnie jedynie we wnętrzu etui od pędzelków. Także nie wiem z czego mogą wynikać różnice w zapachu. Może kwestia konkretnej partii produkcyjnej. Wąchałam te cienie z 50 razy:D Jeśli zaś chodzi o pędzelki to największy jest dla mnie zbyt duży do zabawy cieniami. Póki co w miarę polubiłam ten spłaszczony, ale przyznaję, że w kwestii pędzli jestem bardzo niedogodna. Najczęściej cienie nakładam pędzlami LL, a aktualnie czekam jeszcze na inne.
Z Oriflame trafiło do mnie kilka praktycznych produktów, które sama wytypowałam. Takich jak łagodny płyn do higieny intymnej Feminelle, intensywnie nawilżająca maska do stóp Feet Up, ochronny krem do rąk z olejkiem z rokitnika, żel do mycia rąk i ciała kwiat dzikiego bzu i bergamotka Essence&Co oraz perfumowany krem do ciała Giordani Gold Essenza żeby sobie wzmocnić zapach perfum z tej samej linii;) Wrażenia ze stosowania pojawiły się TUTAJ.
Totalną walentynkową niespodzianką był z kolei pakiecik nowych pomadek Oriflame The One Colour Stylist Ultime. Spośród 24 nowych odcieni trafiły do mnie 22. Wybrałam z nich kilka faworytów dla siebie, a częścią się podzielę, bo nie po wszystkie odcienie bym sięgała:)
Konopie w pielęgnacji jak widać cały czas na topie, czemu dowodzi Laboratorium Joanna ze swoją nową serią do włosów Cannabis Seed, w skład której wchodzi szampon, odżywka i odżywka-wcierka;)
I jako ostatnie w lutym przybyły do mnie nowości Eveline Cosmetics od Rossmanna. Wśród nich Luksusowy złoty rozświetlacz do ciała i Luksusowa mgiełka samoopalająca do ciała i twarzy z serii Brazilian Body. A także nowe brokatowe maseczki Eveline Galaxity Gllitter Mask, o których pisałam na Instagramie.
Z Oriflame trafiło do mnie kilka praktycznych produktów, które sama wytypowałam. Takich jak łagodny płyn do higieny intymnej Feminelle, intensywnie nawilżająca maska do stóp Feet Up, ochronny krem do rąk z olejkiem z rokitnika, żel do mycia rąk i ciała kwiat dzikiego bzu i bergamotka Essence&Co oraz perfumowany krem do ciała Giordani Gold Essenza żeby sobie wzmocnić zapach perfum z tej samej linii;) Wrażenia ze stosowania pojawiły się TUTAJ.
Totalną walentynkową niespodzianką był z kolei pakiecik nowych pomadek Oriflame The One Colour Stylist Ultime. Spośród 24 nowych odcieni trafiły do mnie 22. Wybrałam z nich kilka faworytów dla siebie, a częścią się podzielę, bo nie po wszystkie odcienie bym sięgała:)
Konopie w pielęgnacji jak widać cały czas na topie, czemu dowodzi Laboratorium Joanna ze swoją nową serią do włosów Cannabis Seed, w skład której wchodzi szampon, odżywka i odżywka-wcierka;)
I jako ostatnie w lutym przybyły do mnie nowości Eveline Cosmetics od Rossmanna. Wśród nich Luksusowy złoty rozświetlacz do ciała i Luksusowa mgiełka samoopalająca do ciała i twarzy z serii Brazilian Body. A także nowe brokatowe maseczki Eveline Galaxity Gllitter Mask, o których pisałam na Instagramie.
I to już chyba wszystkie nowości z dwóch pierwszych miesięcy 2019 roku;) Myślałam o połączeniu z marcowymi, ale to już trochę za dużo jak na jeden wpis. Jak Wam minął styczeń i luty? Znacie coś z tych kosmetyków?
Ciekawi mnie ta esencja secret key ;) no i roller też mam z blend it z podobnego powodu. Dobrze, że z tym eyelinerem jakoś poszło :)
OdpowiedzUsuńJeszcze co do polityki mam dokładnie tak samo, a ministrantom robiącym wywiad powiedziałam, że księdza nie przyjmuję, więc też się nie dziwię, że uciekasz :D
Usuń
UsuńNawet się któregoś dnia pochwaliłam się mamie moim arcydziełem, tj. naocznym malunkiem i zaraz powiedziała to dlaczego mi też nie kupiłaś😆
U nas to już nawet nie pytali tylko wywiesili kartkę, że tego dnia będzie ksiądz😂 No ale niedoczekanie żebym płaszczyła się przed ks. Za dużo wiem na ich temat. Jedyne polubowne rozwiązanie jakie mogę zaproponować to zejście im z drogi😁
Ile tego jest :D Ale muszę przyznać, że przyjemnie się czytało ;) Sama staram się już nie oglądać programów informacyjnych, żeby się nie denerwować - byle wytrwać do wyborów :D I też często zdarza mi się upolować coś fajnego na wyprzedaży w Tesco ;)
OdpowiedzUsuńPrzez styczeń i luty trochę tego wyszło, a i marcowych mam już sporo🙈 Ja jakoś nie mogę się powstrzymać niestety😂 A to obejrzę, a to przeczytam i serce krwawi😆 Obawiam się, że wybory mogą nic nie zmienić, bo widzę, że wielu osobom obecna sytuacja jest na rękę🤷🏽♀️ No, Tesco ma czasem spoko ciuszki😁
UsuńTen puder z Bell mi także udało się upolować, chociaż nie było łatwo :) Uwielbiam go i podoba mi się jego satynowe wykończenie na skórze. A do tego jego zapach... pachnie jak malinowa mamba :)
OdpowiedzUsuńNo ja byłam w szoku, że poszłam i tak po prostu był, bez walki😂 Bardzo mi przypadł do gustu💪🏼
UsuńO wow sporo nowosci, uwielbiam Fit Me i musze zakupic ten walek do twarzy :D
OdpowiedzUsuńSpoczko ten korektor, chociaż kolorów mogłoby być więcej😁 Niedługo wszystkie będziemy się wałkować 😂
UsuńGumki Invisibooble są prześwietne😉
OdpowiedzUsuńNo fajne są, mogłyby się tylko nie rozciągać tak szybko😅
UsuńChyba te szampony Isany są w cenie na do widzenia, bo w aplikacji po 2,79 zł
OdpowiedzUsuńWidziałam ostatnio tą cenę stacjonarnie i zdziwiłam się trochę. Ale nie było znaczka cena na do widzenia, więc mam nadzieję, że po prostu tak „ustawowo” obniżyli ceny. Oby nie wycofali🤦🏽♀️
UsuńNaprawdę dużo tych cudowności:). Miłego używania i zużywania;). Ja mam też trochę nowości, bo poszalałam zakupowo przez te 2 miesiące, wciąż jakieś promocje;). Najwięcej mam kolorówki oczywiście;).
OdpowiedzUsuńPoczątek roku chyba jakoś dziwnie nastrajał na nowości 😂
UsuńUwielbiam gumki Invisibobble .
OdpowiedzUsuńJa też, tylko szybko się rozciągają😁
UsuńJa to dowiaduję się, że są jakieś nowe, fajne produkty Bell jak już ich nie ma w Biedrze, bo wszyscy byli przede mną :D
OdpowiedzUsuńJa tym razem miałam refleks🙈
UsuńMów mi o takich rzeczach :D
UsuńDobra, jak coś mi wpadnie w oko albo w łapki to będę dawać znać :D Wydaje mi się, że teraz na początku kwietnia powinna być nowa kolekcja, bo one są jakoś co 2 mies chyba.
UsuńWow dużo nowości i trochę z twojej listy wylądowało na mojej liście :) bardzo podobają mi się te cienie mysecret. Muszę w końcu sprawić sobie te japońskie kremy do rąk od Bielendy
OdpowiedzUsuńFajna jest ta paletka rozświetlaczy z My Secret:) Kremiki też;)
Usuńile wspaniałości, kremy Bielendy wydają się ciekawe
OdpowiedzUsuńi oczywiscie wypatrzyłam wiele innych godnych uwagi kosmetyków z którymi jeszcze nie miałam do czynienia
Tak, z kremików byłam zadowolona:)
UsuńSporo kosmetyków mnie zaciekawiło :) Sama nigdy nie stosowałam tych dużych kremów Isany, teraz chyba są jakieś nowe zapachy Muszę jutro obczaić ;D
OdpowiedzUsuńTak. Przedwczoraj kupiłam mango, ale ono jest z kolei mniejsze niż pozostałe bo ma 300ml.
UsuńTaki roller do masażu twarzy mogłabym sobie kupić, widziałam już go u kilku dziewczyn ;) sporo tych nowości ;)
OdpowiedzUsuńNo taki ciekawy gadżecik;)
UsuńIle wspaniałości. Muszę wypróbować te kremy do rąk z Bielendy. Dla mnie taka pojemność jest ok, bo ja wolno kremy zużywam. Najbardziej mój wzrok przyciągają paletki. Piękne kolory obydwu.
OdpowiedzUsuńNo to będą dla Ciebie w sam raz:) Paletki fajne:)
UsuńDomowa drogeria - świetne określenie :D
OdpowiedzUsuńPrawdziwe:D Chociaż ogólnie z moimi zapasami jest całkiem nieźle bo nie ma tego dużo :D
UsuńO mamusiu, ile tego :O Same wspaniałości :)
OdpowiedzUsuń2 miesiące swoje robią 😂
UsuńMam nadzieję, że twoja gumka w gaciach ma się dobrze :D Polowałam na tąpromkę na te peelingi w Kontigo i uja, nie było za każdym razem jak wchodziłam, a jak już była darmowa dostwa to w ogóle poszły ;/
OdpowiedzUsuńRóżnie z tymi moimi galotami bywa😂 No zauważyłam, że tam szybko towar znika😜 Ja peeling kupowałam w Hebe, też był w dobrej promo swego czasu.
UsuńOoo dużo ciekawych rzeczy! Na temat roswietlacza z Bell czytałam bardzo dużo. Zrobił się na niego szał ale wcale się nie dziwię robi świetne wrażenie 😊
OdpowiedzUsuńJa najbardziej polubiłam puder:)
Usuńtroszkę tego się uzbierało, miło się ogląda:)
OdpowiedzUsuńNo troszkę tak;)
UsuńWidzę, że zaszalałaś :)
OdpowiedzUsuńTeraz w marcu w sumie bardziej :D
UsuńLubię oglądać taie posty z nowościami..Problem zaczyna sie robic wtedy jak okazuje się, że dużo rzeczy mi sie podoba i że chciałabym je poznać..I wtedy lista zakupowa niebezpiecznie zaczyna rosnąć.
OdpowiedzUsuńFakt, coś w tym jest😂
UsuńSporo tego :D Mam jedynie ten żel isana rainbow cake :D Kusił mnie ten pink pineaplle i teraz żałuję, że nie wzięłam :D
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze są:D Wzięłam bo taki ostatni był :D
UsuńOj, bardzo dużo! To u mnie w dwa miesiące przybyło 7 sztuk. :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa eyelinera Eveline.
Trochę się uzbierało🙈 Liner godny polecenia nawet dla ofiary losu:D
UsuńTeż się muszę zabrać za moje nowości i obawiam że wyjdzie podobna ilość :P Paletę rozswietlaczy mam i chętnie używam ;) Muszę koniecznie wypróbować te kremy z Bielendy, ale to może bliżej wiosny ;)
OdpowiedzUsuńA to chętnie przejrzę :D
UsuńSporo tych nowości :) Kiedyś miałam ten puder do brwi ale w odcieniu 104 i nie dogadaliśmy się wolę jednak żele do brwi szybko i bez problemu :D Żele z Isany bardzo lubię! A najbardziej ciekawi mnie peeling kiwi z Dove! Czekam na recenzję :)
OdpowiedzUsuńJa w sumie chyba też wolę inne specyfiki do brwi😅
UsuńŁo Pani same cuda! Na roller czaję się od dawna i muszę wreszcie zamówić. Przyjaciółka obdarowała mnie tonikami Pixi, na które miałam wielką ochotę i nareszcie zobaczę o co tyle szumu. W ogóle Resibo, azjatyki, Miya - wszystko super :)
OdpowiedzUsuńSłodki Boże, oleż tego ;D Tak tylko gadam, a jak sama będę robić zdjęcia nowości, to pewnie wyjdzie tyle samo ;D
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie odżwyka z Isany. Pamiętam jeszcze taką ich jedną, kultową odżywkę w różowym opakowaniu. Potem ją wycofali. To było 100 lat temu, kiedy czasy chyba były lepsze ;D
Bardzo dużo kosmetyków. O jejciu wszystko bym przygarnęła.
OdpowiedzUsuńMuszę zamówić ten roller do masażu twarzy, bo kusi niesamowicie ;)
Jak ja uwielbiam wpisy z Twoją przydomową drogerią :) Zawsze w nowościach masz ciekawe perełki :)
OdpowiedzUsuń