Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Catrice. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Catrice. Pokaż wszystkie posty

środa, 26 października 2016

Podkład Catrice HD Liquid Coverage! Czy hit blogosfery może być także moim hitem?

Cześć Dziewczyny!

W połowie września podczas wizyty w aptece, która jest połączona z drogerią moim oczom ukazała się gorąca nowość – podkład Catrice HD Liquid Coverage. Jak już pewnie milion razy wspominałam, nie jestem fanką tradycyjnych podkładów i na mojej twarzy najczęściej gości sam puder. Jednak tego dnia coś mnie tknęło żeby dać szansę temu nowemu cudakowi i tak też zrobiłam;) Czy okraszony już niemałą sławą podkład HD marki Catrice spełnił oczekiwania nawet kogoś tak niedogodnego w tej kwestii jak ja?;)




Opis producenta

Druga Skóra. Podkład HD Liquid Coverage to wygładzona cera z efektem “high definition”. Wyjątkowo lekka formuła, którą aplikuje się pipetą, oferuje wysokie krycie i utrzymuje się na skórze do 24 godzin.  Cera wygląda nieskazitelnie, a przy tym naturalnie, podkładu nie czuć na skórze. Skóra jest gotowa na światła jupiterów i bycie w centrum kamery!

Moja opinia

Opakowanie

Podkład Catrice otrzymujemy w zgrabnym szklanym opakowaniu, które dodatkowo zostało wyposażone w pipetę;) Nie jestem fanką tego typu rozwiązań, ale jakimś dziwnym trafem w tym przypadku dość mocno do mnie ono przemówiło;) Pipeta działa bez zarzutów. Opakowanie posiada standardową pojemność 30ml i należy go zużyć w ciągu 12 miesięcy od momentu otwarcia.

Konsystencja i zapach

Konsystencja jest płynna i dość rzadka więc trzeba uważać podczas aplikacji żeby kropelki podkładu nie spływały tam gdzie nie powinny gdyż np. nie tak łatwo usunąć ten podkład z umywalki. Zapach jest lekko nietypowy, ale delikatny. Ciężko mi go porównać z czymś konkretnym.

Odcienie

Podkład Catrice HD Liquid Coverage występuje w 4 odcieniach: 010, 020, 030 i 040. Pierwszego i drugiego w ogóle nie brałam pod uwagę gdyż miałam kiedyś płynny korektor z tej serii w odcieniu 020 – KLIK i był dla mnie zdecydowanie zbyt blady (podobno wycofany?). Oczywiście jak znam życie większość dziewczyn będzie narzekać, że nawet najjaśniejszy odcień jest dla nich za ciemny, ale ja nie jestem żadnym bladzioszkiem więc nigdy nie biorę tego typu jęków pod uwagę;) Wybór pozostał więc między 030, a 040. Niestety w przypadku 030 nie było testera, a bałam się, że okaże się za jasny. Postawiłam więc na 040, co do którego z kolei bałam się, że będzie zbyt różowy gdyż nosi nazwę Warm Beige i niestety coś w tym jest. Sprawa wygląda tak, że gdy nałożę ten podkład i patrzę na twarz to wydaje mi się, że jest ok. Jednak gdy przyjrzę się granicy żuchwy albo niedokładnie pokryję jakiś fragment twarzy to wtedy już z podkładu wybijają różowe tony. A moja skóra z natury jest typowo ciepła z mocno żółtymi tonami i ani krzty różowych tonów. Na ręce odcień wydaje się dość ładny, ale po nałożeniu jak się przyjrzeć widać, że posiada te nieszczęsne różowe tony. Tak więc z odcieniami mogłoby być lepiej, ponieważ moim zdaniem nie każdy znajdzie coś dla siebie. Odcień 030 wydaje się być bardziej żółty, ale znowu raczej będzie dla mnie zbyt jasny. 
Catrice HD Liquid Coverage 040 Warm Beige.


Działanie

Pomijając problemy z odcieniami muszę przyznać, że z samego produktu jestem zadowolona. Rzeczywiście nie bez powodu podkład ten jest chwalony, a jeśli nawet dla mnie jego używanie jest akceptowalne to znaczy jest jest naprawdę nieźle bo ja… naprawdę nie lubię podkładów! Podkład posiada rzadką konsystencję, ale jednocześnie szybko zastyga na twarzy więc najlepiej nakładać go niewielkimi porcjami. Ja aplikuję albo za pomocą Beauty Blendera albo palcami;) Jednak każda z nas preferuje co innego więc można spróbować też pędzlem albo innymi wynalazkami;) Na pokrycie całej twarzy wystarcza naprawdę niewielka ilość więc podkład jest bardzo wydajny! Ja uznałam, że sama zapewne nie dam rady zużyć całej buteleczki więc podzieliłam się nim z mamą. Mama jest z niego bardzo zadowolona – na odcień nie narzekała więc chyba do niej pasuje bardziej niż do mnie. Uważa ona też, że ładnie kryje nawet ciemne przebarwienia, a przy tym wygląda naturalnie. 
Jeśli zaś chodzi o mnie nakładam cieniutką warstewkę (taaak bardzo boję się efektu tapety!) i muszę przyznać, że po nałożeniu cera wygląda ładnie. Podkład pozostawia na mojej twarzy matowo-satynowe wykończenie. Nie błyszczy się, ale zawsze warto nałożyć odrobinę pudru wykończeniowego – matującego jeśli chcę wzmocnić efekt matu lub rozświetlającego jeśli pragnę trochę blasku. Tak czy inaczej podkład sam w sobie rzeczywiście wygląda na twarzy dość naturalnie, a przy tym ładnie wygładza i ujednolica cerę. Nosząc go nie mam takiego przykrego wrażenia, że jestem tapeciarą;) Podkład nie wysusza skóry, ale zawsze nakładam go na dobry krem i serum. Moja cera jest mieszana, ale wrażliwa i ze skłonnością do przesuszenia na policzkach. 
Tutaj niedbale starty chusteczką;)

Czy zatem hit blogosfery został i moim hitem? Gdyby był jeszcze jeden odcień tak samo "ciemny" jak 040, ale jednocześnie mocno wpadający w w żółte tony to mógłby nieśmiało pretendować do miana hitu;) Jakość jest naprawdę wysoka więc jeśli uda Wam się dobrać odcień dla siebie to zdecydowanie polecam. Zwłaszcza, że kosztuje jedynie 29,99zł. Choć póki co w wielu miejscach podkład jest wręcz nieuchwytny. 

Ps. dostaję od Was sporo zapytań odnośnie tego jaki odcień Catrice odpowiada konkretnemu odcieniowi podkładu Revlon Colorstay. Niestety nie jestem w stanie tego stwierdzić gdyż tak jak napisałam nie jestem podkładomaniaczką i nie mam aż takiego rozeznania. Po prostu mi więcej podkładów nie pasuje niż pasuje;) Ale jeśli ktoś z Was zna odpowiedź na te pytania to dajcie znać w komentarzach! Zapraszam też na portal kobieceporady.pl gdzie znajdziecie wiele ciekawostek z zakresu urody i nie tylko;)


Znacie Catrice HD Liquid Coverage? Co sądzicie o jego gamie kolorystycznej? Udało Wam się dobrać odcień idealny czy tak jak w moim przypadku – nie do końca?  

Czytaj dalej »

środa, 12 października 2016

Nie takie znowu nowe... sierpniowo - wrześniowe nowości;)

Cześć Dziewczyny!

Nie było jeszcze okazji pokazać sierpniowych nowości więc postanowiłam połączyć je razem z wrześniowymi. Ze względu, że są to nowości z dwóch miesięcy niektóre zdążyłam już zużyć i opisać. Dlatego też ten wpis częściowo stanowi coś w rodzaju podsumowania. Trochę tego jest więc postaram się przestawić wszystko zwięźle;)




ZAKUPY


Marka The Body Shop postanowiła wrócić do Łodzi. Począwszy od dnia otwarcia aż do połowy sierpnia z tej okazji w łódzkiej Manufakturze trwała promocja 2+2 na wszystkie produkty. Oczywiście nie mogłam nie skorzystać i pojawiłam się tam od razu na otwarciu. Pani powiedziała, że byłam jej pierwszą klientką - brawo ja! (pewnie więcej napalonych nie było;)) Postawiłam na produkty, które już znałam, czyli masła do ciała i żele pod prysznic. Wybrałam takie zapachy jak Pinita Colada, Fuji Green Tea, Kokos, Grejpfrut i Satsuma. Byłam mocno nastawiona na żel i masło Virgin Mojito, które miałam rok temu, ale niestety musiałam obejść się smakiem, ponieważ nie było. Kupiłam produkty do pielęgnacji i higieny ciała, ponieważ akurat te kategorie kosmetyków zużywam najszybciej więc potrzeby mam niemałe;)

Czytaj dalej »

wtorek, 5 kwietnia 2016

Marcowe nowości, czyli bukiet kobiecości;)

Cześć Dziewczyny!

Kiedyś zawsze starałam się dodać post z nowościami, ulubieńcami i tak dalej koniecznie przed końcem miesiąca, ale od jakiegoś czasu daję sobie trochę więcej luzu;) Może dlatego, że sporo produktów nie doczekało się jeszcze recenzji mimo, że niektóre dawno zostały już zużyte i czasem wolę najpierw wpuścić coś innego;) Ulubieńców tym razem nie będzie, ale na pewno będą już z dwóch miesięcy. Dziś jednak zapraszam na prezentację nowości czyli tego co pojawiło się u mnie w marcu;)
ZAKUPY



Na początku marca wezwała mnie sekta Yves Rocher wysyłając swą comiesięczną ofertę. Wypuścili trochę nowości i pierwotnie wybrałam się po olejek pod prysznic, ale jego zapach mnie nie przekonał więc skończyłam z wodą toaletową Liście Werbeny w promocyjnej cenie + za dodatkowe 5zł był do tego balsam do ciała. Gratis był jeszcze mały ręczniczek. Weszłam do Zary i dziwnym trafem powąchałam trochę ich zapachów. Do gustu przypadła mi woda toaletowa Zara Woman Chocolate. Miałam wątpliwości czy kupić taką wodę z sieciówki, ale kupiłam. Skusiłam się też na DKNY MY NY:) 
Ni stąd ni zowąd zachciało mi się jakiegoś lusterka. W Rossku nie było nic ciekawego więc zamówiłam lusterko Zoeva. Żeby nie było tak smutno do zakupów dorzuciłam NYX Butter Gloss w odcieniu Apple Strudel. Naszła mnie również ochota na wypróbowanie kojącego płynu micelarnego Bielendy:) 

Jednak musiałam znowu wstąpić "po nic" do Rossmanna. Zaowocowało to takimi duperelkami jak farba do włosów Casting Creme Gloss (bo chciałam być "glosi, glosi";)), nowym żelem FA Coconut Water bo był taki ładny niebieski, no i oczywiście mydłami w płynie, choć na zdjęciu tylko jedno żeby nie było tłoku;) Tym razem wiosenne mydło Isana z edycji limitowanej. Można powiedzieć, że mydła, żele i farby to produkty na tyle niezbędne, że się nie liczą;) Zwłaszcza, że już wszystko to zużyłam.
Odkąd drogerie Natura weszły w kooperację z Doz polubiłam je:) W tych przy Doz obsługa jest bardzo ok i nie śledzi mnie ochroniarz;) Paletkę do konturowania KOBO (Face Sculpting Palette) polecała Maxineczka i korzystając z dużej promocji uznałam, że zaufam i się skuszę:) Skoro oszczędziłam na paletce pomyślałam, że dołożę parę złotych i dokupię błyszczyk Catrice Glossy Lip Glow. Wpadł mi w oko uroczo wyglądający róż Artdeco Blush Couture Talbot Runhof z limitowanej edycji Spring Look 2016 i niestety "musiałam" go mieć;) Przy kasie dałam sobie "wcisnąć" rozświetlającą maseczkę Douglas;) W Ross. znowu coś czyli żel pod prysznic Isana Lady Lemon & Mr. Mint bo niestety jestem łasa na takie połączenia zapachowe i na żele;) Z Biedronki dobra i tania sól do kąpieli Cherry Bloosom. 


Przed świętami dziwnym trafem znów znalazłam się w Ross. Kupiłam żel Isana Joyful czyli kremowy żel pod prysznic z ekstraktem z czarnej jagody oraz coś dziwnego Farmona, Nivelazione intensywnie nawilżające serum do rąk i paznokci w sprayu. Kubek Minionki był dla siostry;)
W związku z otwarciem internetowego sklepu Kiehl's zdecydowałam się na zakup słynnego kremu pod oczy Avocado (Creamy Eye Treatment with Avocado). Od dawna chodził mi po głowie i ciągle miałam wątpliwości;)

POZOSTAŁE


Do wypróbowania przybyły do mnie trzy produkty Bielenda Professional - krem, maska oraz żel;) Znalazło się również coś ciekawego do włosów czyli odżywka L'Oreal Professionnel;)   


Dwa produkty Make Me Bio czyli Almond Scrub oraz krem do twarzy Anti - Aging Night.
Kiedyś wysłałam Interendo paczkę zemstę i ona postanowiła się zemścić za moją zemstę:D Moja ckm będzie obmyślać plan zemsty, zemsty, zemsty:P Najbardziej przypadła mi do gustu kocia filiżanka wraz z talerzykiem, no cudo!:) Był też oczywiście żel Hello Kitty, baza i puder Skin 79, nocna ampułka Missha, Macaron Lip Balm It's Skin, maseczka w płachcie When, maska żelowa na oczy Anatomicals i orzechowa pasta myjąca CalayaTo ci Mściwój! 


Na blogu Iwona Gold udało mi się wygrać zapach Collistar Profumo Della Felicita, który już od dłuższego czasu chodził mi po głowie:) 

Od Inesbeauty przykicał do mnie świąteczny Zajączek:* Przyniósł mi krem i balsam do ust marki Douglas, maseczkę do ust i do rąk Sephora, Ren Instant Firming Beauty Shot, próbkę Narciso Rodriguez, zestaw Bath and Body Works Sweet Pea, notesik na lodówkę, kule do kąpieli, które znów będą robić za ozdoby oraz słodkości:) 

W wiosennej paczce od Rossmanna znalazłam dwa produkty For Your Beauty czyli dwustronny szklany pilniczek oraz szczotkę do włosów, krem do stóp Fusswohl (to akurat moje ulubione kremy do stóp, nawet jakaś recenzja czeka w "czyśćcu"), oliwkową pomadkę Isana, balsam i żel Isana Mademoiselle Raspberry (chyba miałam nosa gdy sama wcześniej kupowałam wersję Lemon) oraz chipsy pomidorowe i czekoladę Das Exquisite. Chipsy były otwarte więc chyba kurier był głodny:D

A jak tam Wasze nowości? Znacie coś z moich? Sporo z tego już używałam więc jak zwykle możecie pytać;)   
Czytaj dalej »