Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Skin79. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Skin79. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 11 lipca 2017

Kosmetyczni ulubieńcy 2017 roku! Pielęgnacja – część 1!

Cześć Dziewczyny!
Pora na kosmetycznych ulubieńców 2017 roku w zakresie kosmetyków do pielęgnacji! Podobnie jak rok temu wpis dotyczący pielęgnacji postanowiłam rozdzielić na dwie części. Część pierwsza obejmuje pierwsze półrocze, czyli okres od stycznia aż do końca czerwca:) Wszystkie kosmetyki będą tymi, których miałam okazję używać w tymże okresie. Nie będzie żadnych powtórzeń ani odgrzewanych kotletów!;) Wpis ten chciałam puścić już pod koniec czerwca, ale w owym czasie moje palce zdawały się nieco stronić od klawiatury:) Jest więc poślizg;) Dawniej publikowałam ulubieńców co miesiąc, ale ostatni tego typu wpis pojawił się u mnie w październiku, gdyż postanowiłam zaniechać ten zwyczaj;) Przynajmniej póki co;)


Odkrycie roku – Hada Labo Tokyo!


Szczerze? Kiedy dowiedziałam się, że Hada Labo Tokyo wkracza do Polski i będzie dostępne w Rossmannie, nie czułam się w żaden sposób zobowiązana żeby wypróbować te kosmetyki, zero ekscytacji. Stwierdziłam, że może ewentualnie kupię maskę w płachcie, tak z czystej ciekawości. Jednak gdy otrzymałam niespodziankę zawierającą zestaw kosmetyków tej marki, pomyślałam, że co mi szkodzi dać im szansę? I tak to się zaczęło:) Mimo przezabawnej #gównoburzy, która wybuchła wokół tych kosmetyków, polubiłam je na tyle, że sama z siebie pobiegłam po więcej! Nie żałuję, ponieważ wszystko czego używałam się u mnie sprawdziło:) Moją opinię o białej linii możecie przeczytać TUTAJ.  A o czerwonej z całą pewnością jeszcze coś napiszę. Zwłaszcza o masce 3D Lifting Mask Shape - Memory Gel. Jeśli chodzi o linię białą to najbardziej polubiłam hydro-żel wypełniający skórę Hada Labo Tokyo Skin Plumping Gel:) 


Norel serum ProFiller


Do używania tego serum zostałam wręcz „zmuszona”. A to dlatego, że kupiłam je rok temu i niestety jego data ważności nie była dla mnie do końca satysfakcjonująca:) W końcu jednak zegar coraz głośniej tykał i to był już niemal ostatni gwizdek żeby je otworzyć;) W międzyczasie zupełnie straciłam na nie ochotę, ale w końcu otworzyłam;) Nie wiem co mnie przed tym aż tak powstrzymywało, gdyż serum spełniło moje oczekiwania. O wypełnieniu nie ma oczywiście mowy, ale ja tego typu kosmetyki traktuję prewencyjnie aniżeli leczniczo i zawsze czuję się lekko rozbawiona jak ktoś pisze, że serum usunęło mu zmarszczki:) Postaram się napisać o nim coś więcej niedługo;)


Nikel Nikelift krem pod oczy


O marce Nikel usłyszałam przeszło rok temu. Pomyślałam wtedy, że dziwna nazwa i pewnie byle co;)  Nie zaprzątałam sobie tą marką głowy, ale nie tak dawno pojawiła się okazja by ją sprawdzić. Wahałam się czy sobie tego nie odpuścić i nie wybrać kosmetyku innej marki, ale… zawołało do mnie interesujące opakowanie i postanowiłam bardzo zachowawczo dać szansę temu jednemu produktowi (na wypadek gdyby kosmetyki miały okazać się fatalne;)). Krem pod oczy Nikel Nikelift okazał się być całkiem godny mojego zaufania. Pachnie przyjemnie słonecznikiem, ma delikatną konsystencję, ładnie się wchłania, długotrwale nawilża i poprawia napięcie skóry. Jak na eko krem to naprawdę pozytywne zaskoczenie:) 


Bielenda Multi Essence 4w1 Multiwitaminowa esencja do pielęgnacji twarzy, cera mieszana


Może nie przesadzałabym, że zastąpi 4 kosmetyki, ale jest bardzo dobrym tonikiem. Miałam zawahanie, którą wersję wybrać, ponieważ moja cera jest jednocześnie mieszana i wrażliwa, ale stanęło na wersji do cery mieszanej i nie żałuję:) Miałam lekkie obiekcje w kwestii zawartości filtratu drożdżowego, ponieważ słyszałam, że niekiedy potrafi on spowodować wysyp, ale na szczęście nic takiego się nie stało. Esencja bardzo ładnie odświeża i wygładza cerę, lekko nawilża i dobrze przygotowuje na dalsze pielęgnacyjne kroki. Jest przy tym bardzo łagodna dla cery:)

Laneige Lip Sleeping Mask


Pozycja obowiązkowa dla maniaczek pielęgnacji ust;) Pełną recenzję znajdziecie TUTAJ


Płatki pod oczy


Zawsze uważałam, że inwestycja w płatki pod oczy to strata zarówno czasu jak i pieniędzy. Zmieniłam zdanie kiedy w końcu trafiłam na płatki w opakowaniach zbiorczych. Dotychczas opisałam płatki KoelfKLIK, ale będzie jeszcze o innych (teraz używam Skin79) lub wpis zbiorczy;) W recenzji napisałam, że bardzo polubiłam te płatki mimo, że cudów nie czynią bo oczywiście o usunięciu cieni nie ma mowy. Niektórzy rzucili, że oczekiwaliby więcej po tego typu produkcie, ale według mnie nie mają racji;) Więcej wymagać się nie da. To tylko kosmetyk! To tak jak z tymi kremami i serum mającymi rozprasowywać zmarszczki – nierealne:) Żeby naprawdę usunąć zmarszczki i cienie pod oczami trzeba by zainwestować w zabiegi medycyny estetycznej i to nie takie typu „soft”, a już bardziej inwazyjne. Moje podejście do tej kwestii jest po prostu świadome i realistyczne:) Z tego względu płatki uważam za godne uwagi. 


The Body Shop Pinita Colada


W przypadku pielęgnacji ciała wybór był bardzo trudny, ponieważ zużyłam tego mnóstwo. Postanowiłam jednak wyróżnić coś co cechowało się zarówno dobrą pielęgnacją jak i pięknym zapachem:) Padło na masło The Body Shop Pinita Colada. Zapach to połączenie ananasa z kokosem:) 


To wszystko jeśli chodzi o pielęgnacyjnych ulubieńców pierwszej połowy roku:) Makijaż i gadżety będą dopiero pod koniec roku, ponieważ w tej kwestii jestem bardziej "wierna" niż w przypadku pielęgnacji:)


Znacie coś z tych produktów? Podzielcie się swoimi ulubieńcami ostatnich miesięcy;)

Czytaj dalej »

środa, 12 października 2016

Nie takie znowu nowe... sierpniowo - wrześniowe nowości;)

Cześć Dziewczyny!

Nie było jeszcze okazji pokazać sierpniowych nowości więc postanowiłam połączyć je razem z wrześniowymi. Ze względu, że są to nowości z dwóch miesięcy niektóre zdążyłam już zużyć i opisać. Dlatego też ten wpis częściowo stanowi coś w rodzaju podsumowania. Trochę tego jest więc postaram się przestawić wszystko zwięźle;)




ZAKUPY


Marka The Body Shop postanowiła wrócić do Łodzi. Począwszy od dnia otwarcia aż do połowy sierpnia z tej okazji w łódzkiej Manufakturze trwała promocja 2+2 na wszystkie produkty. Oczywiście nie mogłam nie skorzystać i pojawiłam się tam od razu na otwarciu. Pani powiedziała, że byłam jej pierwszą klientką - brawo ja! (pewnie więcej napalonych nie było;)) Postawiłam na produkty, które już znałam, czyli masła do ciała i żele pod prysznic. Wybrałam takie zapachy jak Pinita Colada, Fuji Green Tea, Kokos, Grejpfrut i Satsuma. Byłam mocno nastawiona na żel i masło Virgin Mojito, które miałam rok temu, ale niestety musiałam obejść się smakiem, ponieważ nie było. Kupiłam produkty do pielęgnacji i higieny ciała, ponieważ akurat te kategorie kosmetyków zużywam najszybciej więc potrzeby mam niemałe;)

Czytaj dalej »

wtorek, 19 lipca 2016

Czerwcowe nowości wynikające z zaległości;)

Cześć Dziewczyny!

Czerwiec już dawno za nami, ale tak się złożyło, że nie opublikowałam jeszcze czerwcowych nowości;) Właściwie dodawałam je do tego postu na bieżąco, ale ociągałam się z napisaniem wstępu. W końcu jednak się zmotywowałam gdyż już niebawem dojdzie do pokazania lipcowych nowości, a też będzie co pokazać;) Póki co nie przedłużając zapraszam na przegląd tego co trafiło do mnie w czerwcu. Są to zarówno zakupy jak i nie-zakupy;)


Z A K U P Y
 





W Dzień Dziecka trafiłam na tak świetną ofertę kosmetyków La Roche Posay, że grzechem byłoby nie skorzystać;) W planach był zakup jednej rzeczy, ale wyszły 3 (brawo ja!). Prawdę mówiąc nawet trochę żałuję, że nie skusiłam się na więcej bo uwielbiam apteczne kosmetyki;) Kupiłam nowość La Roche Posay krem Toleriane Ultra Nuit na noc i La Roche Posay Redermic C. Dodatkowo skusiłam się na słynny krem Skinoren, ale jedynie celem używania go punktowo gdy od czasu do czasu coś wyskoczy (lubię być przygotowana na wszystko)


Gdy znałam już zawartość przesyłki od Lirene skusiłam się na nawilżający balsam do ciała w sprayu Azjatycki Lotos:) Naszła mnie także chęć na wypróbowanie jakiegoś dobrego olejku pod prysznic bez rybiej nuty;) Wybrałam nawilżający olejek do kąpieli i pod prysznic Bioderma Atoderm Huile w wielkiej butli bo uznałam, że będzie dobry;) Skusiłam się też na zestaw mini produktów La Roche Posay Effaclar. Patrząc na mój dość różnorodny wybór kosmetyków do pielęgnacji twarzy może się Wam to wydać nieco dziwne, ale wbrew pozorom główka pracuje. Moja cera jest po prostu specyficzna i niekiedy potrzebuje odpowiedniego balansu między regulacją, a nawilżeniem;) Poza tym nie będę używać wszystkiego na raz. Miałam wrażenie, że po dwóch latach mój problem nadpotliwości pleców częściowo powrócił więc ponownie kupiłam żel pod prysznic Medispirant bo wiem, że działa


Skusiłam się też na kilka produktów Klorane. Kiedyś często używałam, a że sentymentalne ze mnie zwierzę wzięło mnie na wspominki;) Mam więc suchy szampon, spray nabłyszczający magnolia, mini szampon i odżywkę na bazie masła mango, mini szampon z chininą. Balsam do włosów z chininą był z kolei dodatkiem do zakupów. Z góry mogę powiedzieć, że to produkty godne polecenia bo znałam je wcześniej;) 
Podczas dni VIP skusiłam się na sztyft pod oczy w formie Pandy marki TonyMoly oraz mgiełkę do twarzy Merci Handy. Na zdjęciu jeszcze limonkowa maska do twarzy Mizon, kupiona z polecenia Interendo
Podczas gdy normalni ludzie oglądali mecz Ewelina buszowała na promocji w SP w poszukiwaniu nowej kolekcji Dr Irena Eris Provoke Sun Illusion;) Już myślałam, że obejdę się smakiem bo produktów nie było na półkach. Wzięłam więc jedynie tusz dla siostry i udałam się na koniec kolejki. Przy kasie zapytano mnie czy tylko to i wtedy powiedziałam, że właściwie chciałam nowości Provoke, ale wygląda na to, że nie ma. Pani powiedziała, że nie ma, ale potem zapytała innej i okazało się, że są. Tak oto kupiłam je spod lady;) Nie mogłam sobie też odmówić wstąpienia do Organique. Linia zapachowa rytuału mango bardzo mi odpowiada więc skusiłam się na znany mi produkt jakim jest balsam z masłem shea w wersji mango
Skusiłam się na parę zamówień od Koreańczyków na ebay'u. Jedna paczka przyszła bardzo szybko, ale ku mojemu zaskoczeniu wcale nie zawierała tego co zamawiałam!:D Coś takiego mogło się przytrafić chyba tylko mnie;) Zamiast dwóch balsamów do ust TonyMoly znalazłam dwustronną kredkę do konturowania Etude House Play 101 Stick. Za to mgiełka królik TonyMoly od innego sprzedawcy przyszła bezbłędnie;) 
Mydeł zwykle nie pokazuję bo to tak zwyczajna i konieczna rzecz, że nie ma sensu, ale tym razem kupiłam coś nowego Palmolive Magic Softness, czyli mydła w piance;) Wzięłam te, które były u mnie dostępne, czyli malinę oraz limonkę z miętą. Jednak prawdę mówiąc szału nie ma. To nieprawda, że jest wydajne i malinowe nawet w najmniejszym stopniu nie przypomina zapachu malin. Przy okazji dorzuciłam Bielenda Body Booster kokosowy olejek w kremie (zużyłam i był fajny);)
Ostatnim zakupem czerwca była maseczka Sephora Bubble Mask. Dorwałam ją w świetnej cenie na wyprzedaży;)

P O Z O S T A Ł E




Na początku czerwca kurier zawitał do mnie z totalną niespodzianką od mojej ulubionej polskiej marki - Organique. W firmowym pudełeczku znalazłam produkty wchodzące w skład terapii łagodzącej - cukrowy peeling do ciała, masło do ciała oraz serum, które już kiedyś miałam:) Linia już zużyta i opisana KLIK!
W Holistic Club niespodziewanie wygrałam paletkę cieni do powiek Dr Irena Eris Provoke. Kolorystycznie mi się zdublowała więc trafiła na konkurs dla Was - KLIK Natomiast siostra kupiła mi w biedronce balsam do ust Body Club miau miau;) Prawda, że słodki? Ale raczej nie do użytku bo dziwnie pachnie (miks propolisu i syropu na kaszel, a teoretycznie jest to truskawka;)). 

W gratisie do zakupów ze zdjęcia nr 2 otrzymałam zestaw mini produktów Bioderma Sebium. Linia ta była mi już właściwie znana.  

Nowości od marek Lirene i Under Twenty pokazywałam już TUTAJ. 
Z Resibo krem odżywczy do twarzy.


Paczkę od Rossmanna już pokazywałam KLIK!


Interendo zostawiłam na deser;) Pewnego dnia we wpisie Interendo zaciekawiła mnie baza pod makijaż Shiseido Maquillage. Interendo stwierdziła, że ma na stanie trochę mini opakowań więc chciałam odkupić jedno, ale uznała, że wyśle mi kiedyś przy okazji. Miała być baza, a spadł na mnie cały deszcz ciekawostek! W pudełku ozdobionym Hello Kitty oprócz wspomnianej bazy znalazłam Skin79 Snail Nutrition Cleansing Foam, czyli ślimaczkową piankę do mycia twarzy, olejek do twarzy Nutri Gold L'Oreal do cery mieszanej, Limonkową maskę do twarzy Mizon, którą wcześniej też kupiłam (również z polecenia Patki), narzędzie tortur, czyli Mezoroller Dermofuture (uwielbiam gadżety), kremik Tiande, poziomkowy balsam do ust Body Club, królika do ust Tony Moly, krem do rąk z limonką i miętą The Secret Soap Store i coś z Hello Kitty. To chyba myjka? Ja to nazwałam laleczką!:D 

I to już wszystkie moje czerwcowe nowości (chyba, że o czymś zapomniałam). Tak wygląda moje oszczędzanie - jakby ktoś pytał! Znacie coś z tych produktów? Jak Wam minął czerwiec?;) 
Czytaj dalej »