Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ziaja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ziaja. Pokaż wszystkie posty

środa, 12 października 2016

Nie takie znowu nowe... sierpniowo - wrześniowe nowości;)

Cześć Dziewczyny!

Nie było jeszcze okazji pokazać sierpniowych nowości więc postanowiłam połączyć je razem z wrześniowymi. Ze względu, że są to nowości z dwóch miesięcy niektóre zdążyłam już zużyć i opisać. Dlatego też ten wpis częściowo stanowi coś w rodzaju podsumowania. Trochę tego jest więc postaram się przestawić wszystko zwięźle;)




ZAKUPY


Marka The Body Shop postanowiła wrócić do Łodzi. Począwszy od dnia otwarcia aż do połowy sierpnia z tej okazji w łódzkiej Manufakturze trwała promocja 2+2 na wszystkie produkty. Oczywiście nie mogłam nie skorzystać i pojawiłam się tam od razu na otwarciu. Pani powiedziała, że byłam jej pierwszą klientką - brawo ja! (pewnie więcej napalonych nie było;)) Postawiłam na produkty, które już znałam, czyli masła do ciała i żele pod prysznic. Wybrałam takie zapachy jak Pinita Colada, Fuji Green Tea, Kokos, Grejpfrut i Satsuma. Byłam mocno nastawiona na żel i masło Virgin Mojito, które miałam rok temu, ale niestety musiałam obejść się smakiem, ponieważ nie było. Kupiłam produkty do pielęgnacji i higieny ciała, ponieważ akurat te kategorie kosmetyków zużywam najszybciej więc potrzeby mam niemałe;)

Czytaj dalej »

środa, 28 września 2016

Wrześniowe TOP 5!

Cześć Dziewczyny!

Ostatni raz ulubieńcy danego miesiąca pojawili się w maju. To dlatego, że uwielbiam letnie miesiące i wolałam zebrać ulubieńców lata w jednym wpisie, który mieliście okazję przeczytać tutaj. Po typowo letnich miesiącach przyszedł jednak niestety czas na wrzesień, który na szczęście aż tak tragiczny nie był gdyż mimo wszystko udało mi się zaznać trochę ciepła;) A jak wiecie jestem zwierzęciem typowo ciepłolubnym i wystarczyło kilka pierwszych chłodniejszych dni żebym wpadła w mini dołek;) Kończąc już jednak zrzędzenie zapraszam na ulubieńców września:) Od razu zaznaczam, że nie robiłam kolejny raz zdjęć więc pokazuję takie jakie były „od nowości”. Zwłaszcza, że np. olejek pozostał już tylko wspomnieniem:) Sceneria nadal letnia, ale tak właśnie lubię:P Zdjęć na tle śniegu na pewno nie będzie (NIGDY)!


Olejek Mauritius mocno przypadł mi do gustu za sprawą upajającego zapachu mango, lekkiej konsystencji i bardzo wygodnej formy podania. Zastanawiałam się czy go tu umieścić, ponieważ jak zapewne się domyślacie z moim tempem zużycia naturalnie skończyłam go jeszcze w pierwszej połowie września, ale zasłużył na pochwałę więc oto jest:) Całą serię opisałam TUTAJ. Wszystko dokładnie aż do bólu więc nie ma sensu się powtarzać:) Myślę, że jeszcze do niego wrócę:)

Kolejnym wesołkiem jest Protect & Shine Serum marki JOICO z mojej ulubionej serii K-PAK. Serum również zaczęłam używać jeszcze w sierpniu (wszak zanim napiszę „ulubieniec” muszę się upewnić;)) i trzeba przyznać, że szybko zyskało moją sympatię. Jest bardzo lekkie więc nie obciąża nawet krótkich i delikatnych włosów. Pachnie przyjemnie, ale bardzo subtelnie i krótko więc nie męczy nosa. Ułatwia rozczesywanie oraz ładnie nabłyszcza i zmiękcza włosy;) Recenzja pojawi się za jakiś czas:)

Moją sympatię (właściwie również jeszcze w sierpniu, ale musiałam się upewnić;)) zyskała też maska dotleniająca z glinką czerwoną Ziaja Pro. Dawno temu miałam maskę uspokajającą z linii Pro, z której byłam zadowolona więc prawdę mówiąc wiedziałam, że to będzie udana akcja. Nie pomyliłam się;) Maska może nie ma zachęcającego koloru, ale jest kremowa, dobrze się rozprowadza, bardzo ładnie koi i odżywia cerę, a przy tym leciutko ją oczyszcza. Muszę przyznać, że bardzo przyjemnie się ją stosuje!:)

Gumki Invisibobble Nano – otóż w końcu mam kitkę, no taką kiteczkę niewielką;) Gumki Invisibobble Nano są maleńkie i nie trzeba ich zaplątywać na dwa razy;) Przy moich krótkich włosach fajnie się sprawdzają. Nie do końca nadają się jedynie do stosowania w pozycji leżącej, ponieważ wtedy trochę się zsuwają i co jakiś czas trzeba poprawiać. Ale i tak używałam, zwłaszcza na noc podczas upałów. Poza tym fajny wynalazek:) Choć muszę przyznać, że mnie śmieszył dopóki sama nie wypróbowałam;) Nie ukrywam jednak, że i tak codziennie mam ochotę iść do fryzjera i ściąć włosy;) 

Od początku września testuję 3 nowe tusze Delia. Wkrótce przedstawię Wam moje pierwsze wrażenia z używania, a póki co zdradzę, że najbardziej przypadła mi do gustu wersja Collagen Lash;) Chociaż... fioletową też bardzo polubiłam;) Kolorówki tej marki nie znałam zupełnie więc nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, ale zostałam całkiem mile zaskoczona;)

Znacie coś z moich wrześniowych ulubieńców? Podzielcie się ze mną swoimi odkryciami;)
Czytaj dalej »

wtorek, 20 września 2016

Ziaja Cupuacu i Ziaja Sopot SPA

Cześć Dziewczyny!

O tym, że zużywam mnóstwo smarowideł do ciała i wręcz nie nadążam z ich opisywaniem zapewne już doskonale wiecie;) Dziś przyszła pora na opinię o dwóch nawilżaczach marki Ziaja. Sprawa jest taka, że jeden mnie nawilżył, a drugi niekoniecznie;) Jeśli jesteście ciekawe jak wypadło masło do ciała Ziaja Sopot SPA i balsam pod prysznic Cupuacu to zapraszam do dalszej części wpisu;)


Ziaja balsam pod prysznic Cupuacu

Opis producenta

Balsam pod prysznic Ziaja Cupuacu: delikatnie pielęgnuje skórę i oczyszcza, zapewnia efekt miękkiej skóry, wzmacnia barierę ochronną naskórka, działa jak odżywczy, spłukiwalny kompres na suche i zniszczone włosy, sprawia, że skóra ma przyjemny, aromatyczny zapach. Sposób użycia Balsam pod prysznic Ziaja Cupacu: 1. maska do włosów: nanieść na suche włosy i pozostawić na minutę. dokładnie spłukać i umyć włosy szamponem. 2 balsam do ciała i twarzy: nałożyć na umyte ciało i twarz, omijając okolice oczu. pozostawić na minutę, zmyć.

Moja opinia

Balsam pod prysznic Ziaja Cupuacu otrzymujemy w zwyczajnej buteleczce o pojemności 300ml. Szata graficzna nieszczególnie do mnie przemawia. Balsam ma białą barwę i konsystencję mleczka. Wybrałam go, ponieważ pamiętam, że jeszcze zimą w salonie Ziaja wąchałam serię Cupuacu i większość zapachów wydawało mi się bardzo zachęcających;) W przypadku tego balsamu tuż po otwarciu i wyciśnięciu porcji na dłoń zapach wydaje się być bardzo przyjemny, ciepły, lekko ciasteczkowy, wręcz apetyczny. Jednak już w trakcie rozprowadzania po ciele zmienia swą woń na dziwnie chemiczną. Na tyle nieprzyjemną, że przywodzi mi na myśl zapach słabej jakości samoopalacza. Możliwe, że ten zapach po prostu źle zgrywa się z zapachem mojej skóry. Ciężko mi powiedzieć, ale zdecydowanie mnie irytuje - na tyle, że odechciewa się używać. Jeśli chodzi o efekty to tutaj również jest słabiutko. Balsam pod prysznic nie jest w stanie mi zastąpić tradycyjnego balsamu lub masła. Nawilżenie jest jedynie chwilowe. Producent rekomenduje stosowanie również do twarzy, ale na tym polu nie próbowałam. Jako maska do włosów produkt również mnie nie przekonał. Użyłam go w ten sposób tylko raz i moje włosy były mocno obciążone. Obietnice producenta nie zostały spełnione, a zapach mocno mnie drażnił więc ostatecznie produkt zużyłam do golenia nóg. 


Ziaja masło do ciała Sopot SPA

Opis producenta

Uzupełnia niedobory lipidów. Regeneruje naturalną barierę ochronną. Wyraźnie poprawia elastyczność i miękkość naskórka, pozostawia skórę delikatną i aksamitną w dotyku. Ma przyjemny, orzeźwiający zapach. Wmasować grubą warstwę preparatu w oczyszczoną skórę ciała, pozostawić do wchłonięcia. Preparat wyłącznie do użytku zewnętrznego.

Moja opinia

Masło do ciała Ziaja Sopot SPA otrzymujemy prostym plastikowym słoiczku o pojemności 200ml. Słoiczek jest niebieski więc nawet mi się podoba;) Sam produkt również ma jasnoniebieską barwę. Jego konsystencja jest pośrednia. Nie jest to typowe masło, to bardziej coś w rodzaju odżywczego kremu.  Zapach jest świeży i delikatny, z lekko kremową nutą. Całkiem przyjemny, choć nie obezwładniający zmysły;) Producent zaleca nałożyć grubą warstwę masła. Ja lubię „grubo posmarować” więc mi to nie przeszkadzało;) Masło pozostawia po sobie lekko błyszczącą skórę i wchłania się ok. 10 minut. Stosowałam je głównie od pasa w górę gdyż na nogi miałam pewne dość mocno aromatyczne masło, o którym będzie za jakiś czas;) Mimo takiego stosowania produkt nie był wydajny, ale w moim przypadku to całkiem normalne. Typowe;) Uczucie nawilżenia w przypadku tego balsamu było dość dobre i nie znikało zbyt szybko. Masło ładnie regenerowało i wygładzało skórę. Być może jeszcze kiedyś po nie sięgnę.


Znacie produkty Ziaja z linii Cupuacu lub Sopot SPA?

Czytaj dalej »

niedziela, 18 września 2016

Ziaja Pro maska dotleniająca z glinką czerwoną

Cześć Dziewczyny!

Dawno, dawno temu bo ponad dwa lata temu pisałam o masce uspokajającej Ziaja Pro. Byłam z niej bardzo zadowolona więc kiedy Ziaja zaproponowała mi wypróbowanie czegoś ze swojego asortymentu, bez wahania postawiłam na inną maskę z linii Pro. Tym razem skusiła mnie maska dotleniająca z glinką czerwoną. Czy okazała się równie przyjemna w stosowaniu co wersja uspokajająca?




Opis producenta

Maska dotleniająca z glinką czerwoną - program liftingujący & program oczyszczający do każdego rodzaju skóry. Aktywnie rewitalizuje i nawilża skórę. Intensywnie regeneruje naskórek. Skutecznie łagodzi podrażnienia. Zapewnia zdrowy, naturalny koloryt. Substancje aktywne: 5% naturalnej glinki czerwonej, alantoina, prowitamina B5. Stosowanie: Nanieść grubą warstwę maski na skórę twarzy, szyi i dekoltu. Pozostawić na około 10-15 minut, następnie zmyć letnią wodą.

Moja opinia

Opakowanie

Marka Ziaja za zwyczaj nie wyróżnia się wyszukanymi opakowaniami i tak też jest w tym przypadku. Warto jednak zaznaczyć, że maska zależy do linii profesjonalnej, a tego typu kosmetyki najczęściej charakteryzują się skromnymi opakowaniami. Maska została więc zamknięta z plastikowym słoiczku o pojemności 200ml. Zawartość dodatkowo chroniona jest sreberkiem. Nie ma podanej daty przydatności od otwarcia więc przyjmuję, że obowiązuje co najmniej 12 miesięczne stosowanie lub do końca daty ważności podanej na opakowaniu.


Konsystencja i zapach

Maska posiada przyjemną, kremową konsystencję, dzięki czemu jest bardzo łatwa do zmycia nawet przy użyciu jedynie wody i rąk;) Zapach jest przyjemny, typowo kosmetyczny. Ciężko go porównać do czegoś konkretnego, ale na pewno nie pachnie jak typowa glinka;) Kolor maski nie jest zbyt zachęcający, ale np. czyste glinki prezentują się o wiele gorzej:)

Działanie

Maska dotleniająca pochodzi z linii Pro więc przeznaczona jest przede wszystkim do użytku profesjonalnego, ale bloger to już prawie jak profesjonalista, czyż nie?;) A tak serio uważam, że spokojnie można ją stosować we własnym domowym zaciszu. W każdym razie ja żadnej krzywdy nie doznałam;) Wiem, że wiele osób narzeka na Ziaję, ale ja uważam, że mimo, iż nie wszystkie jej produkty są udane to da się z jej oferty wybrać coś fajnego dla siebie. Osobiście już niezbyt często kupuję produkty tej marki. Głównie dlatego, że odkrywam nowe horyzonty. Jednak regularnie je widuję na półce mojej siostry, która jest fanką ich balsamów, zwłaszcza z linii Ziaja Med. 

Producent zaleca nałożyć grubą warstwę maski na skórę twarzy, szyi i dekoltu. Po upływie 10-15 minut maskę możemy już zmyć. Jak pewnie się już domyślacie żeby nie tracić czasu maskę stosuję pod prysznicem;) Dzięki kremowej konsystencji maska rozprowadza się bardzo komfortowo. Po nałożeniu częściowo wchłania się w skórę. Maska nie zasycha na twarzy więc podczas stosowania nie trzeba dodatkowo używać wody termalnej ani mgiełki. Zmywanie przebiega bezproblemowo przy użyciu samej wody więc niepotrzebne są nawet gąbki Calypso:) Efekty stosowania są bardzo przyjemne gdyż po zmyciu skóra jest bardziej promienna, gładka i nawilżona. Bardzo dobrze łagodzi cerę dzięki zawartości alantoiny i d-panthenolu. Skóra wygląda na bardziej promienną i jest dobrze przygotowana na dalsze pielęgnacyjne kroki. Jeśli chodzi o właściwości liftingujące to bezpośrednio po zmyciu skóra sprawia wrażenie bardziej gęstej i mięsistej, ale efekt ujędrnienia nie jest długotrwały. Maska nie podrażniła ani nie spowodowała wysypu na mojej wrażliwej mieszanej skórze twarzy. Na skórze szyi i dekoltu również dobrze się spisuje. Polubiłam ją przede wszystkim za dobre właściwości nawilżające, poprawę kolorytu cery oraz łatwość stosowania. Uważam, że jest to produkt godny polecenia.


Maskę dotleniającą znajdziecie w sklepie e-ziaja.com oraz w salonach Ziaja. Seria Pro nie jest dostępna w drogeriach.


Znacie maski Ziaja Pro albo inne kosmetyki z serii profesjonalnej?
Czytaj dalej »

piątek, 24 kwietnia 2015

Ziaja Liście Manuka och, really?

Cześć Dziewczyny!

Liście Manuka szturmem wkroczyły do polskiej blogosfery urodowej. Większość blogerek skusiło się na choć jeden produkt z tej serii. Po przeczytaniu wielu pieśni pochwalnych odnośnie tych produktów uznałam, że muszę spróbować przynajmniej pasty oczyszczającej. Zwłaszcza, że cena jest bardzo łaskawa dla portfela. Ale czy zawsze tańsze się opłaca?


Opis producenta

Głęboko oczyszczający, spłukiwany produkt w formie pasty. Skutecznie redukuje niedoskonałości skóry. Przywraca skórze naturalną równowagę i świeżość.
Substancje czynne głęboko oczyszczające:
- ekstrakt z liści Manuka o działaniu antybakteryjnym,
- ściągająco-normalizująca zielona glinka,
- aktywna baza myjąca.
Czysta i świeża skóra:
- odblokowuje pory skóry z nadmiaru sebum,
- ma delikatne właściwości ściągające i złuszczające,
- zapobiega powstawaniu zaskórników,
- przeciwdziała tworzeniu nowych niedoskonałości skóry,
- przygotowuje skórę do zabiegów pielęgnacyjnych.

Moja opinia

Opakowanie

Niczym niewyróżniająca się biała tubka zawierająca 75ml pasty.
Konsystencja i zapach

Produkt rzeczywiście ma konsystencję pasty, dodatkowo zawiera widoczne gołym okiem drobinki ścierające. W moim przypadku zarówno konsystencja i zapach tej pasty przywodzą na myśl… proszek do prania;) Zapach jest bardzo świeży, mnie nie drażnił.
Działanie

Po pierwszych dwóch użyciach wydawało mi się, że będę zadowolona. Skóra była bardzo gładka, oczyszczona i miła w dotyku. Przy kolejnych zastosowaniach efekt był już coraz mniej zauważalny. Poza złuszczaniem naskórka nie zauważyłam żadnego szczególnego wpływu na cerę związanego z używaniem tego produktu. Pastę Ziaja mogłabym określić jednym zdaniem – najzwyklejszy w świecie peeling. Przypomina mi ona jedne z moich pierwszych peelingów do twarzy, takie sobie zwyklaczki. Pasta Ziaja Liście Manuka złuszczała w stopniu zadowalającym, ale to by było na tyle. Dla mnie nie jest żadnym hitem. Ktoś doradził mi żeby zastosować pastę jako maseczkę. Niestety o ile sama pasta użyta jako peeling krzywdy mi nie robiła to użyta jako maseczka spowodowała u mnie wysyp niedoskonałości.  Pasta była bardzo wydajna, zużywałam ją w okresie od sierpnia do lutego. Jednak znudziła mi się do tego stopnia, że połowę opakowania zużyłam jako peeling do stóp. Powrotów nie będzie;)

A jak u Was sprawdziła się ta seria? Czy tylko u mnie zachwytów brak?
Czytaj dalej »