Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nivea. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nivea. Pokaż wszystkie posty

sobota, 15 września 2018

Przegląd 5 nowości Nivea – które są dla Ciebie?

Dość regularnie trafiają do mnie nowości Nivea. Niektóre są dla mnie trafione idealnie w punkt tak jak np. Nivea Soft Mix Me, które spodobały mi się w tym roku chyba najbardziej czy chociażby olejek w balsamie, który również miło wspominam:) Nie ma jednak produktów dla każdego, więc naturalnie bywa, że część z nich sprawdza się lepiej u kogoś z rodziny niż osobiście u mnie. Ciężko bowiem żeby kosmetyki wysyłane jako niespodzianki były za każdym razem dopasowane do moich potrzeb, włosów, typu skóry etc. Dziś więc dla odmiany obiecany przegląd nowości Nivea zarówno z moimi spostrzeżeniami jak i poradami u kogo najlepiej sprawdzą się poszczególne kosmetyki (przynajmniej potencjalnie). Zaczniemy chronologicznie od najstarszego, a skończymy na totalnej świeżynce;)

Nivea olejek w balsamie kwiat pomarańczy i olejek awokado



Balsam otrzymujemy w zgrabnej butelce z wygodnym otwieraniem. Wszystko działało bez zarzutów, więc udało mi się go wydobyć niemal do ostatniej kropli. Pojemność mojego opakowania wynosiła 200ml, ale występują również 400ml i to byłaby lepsza opcja dla mnie;) Mój balsam był w wersji kwiat pomarańczy i olejek awokado, ale występuje jeszcze kilka innych zapachów. 

Balsam ten posiada lekką, śliską konsystencję, a jednocześnie nie do końca przypomina typowy balsam. W końcu to olejek w balsamie:) Mi jednak bardziej przywodził na myśl coś w rodzaju aksamitnego jogurtu do ciała. Chwilę później miałam jogurt do ciała z TBS i konsystencja była w pewnym stopniu podobna. Z tą różnicą, że produkt TBS sprawiał same problemy od zbyt intensywnego zapachu po słabe nawilżenie i rolującą się formułę. To był dramat:) Jak widać cena nie zawsze idzie w parze z jakością, gdyż tańszy kosmetyk Nivea sprawdził się o wiele lepiej. Nawilżał moją skórę przez większość dnia, przyjemnie wygładzał oraz pozostawiał po sobie delikatny zapach. W moim odczuciu był on co prawda bardziej jabłkowy niż przypominający kwiat pomarańczy, ale bardzo ładny i radosny:) Na pewno jeszcze do niego wrócę:) Dobra propozycja dla wszystkich balsamo-maniaków;) Natomiast jeśli ktoś nie lubi się smarować to raczej nie dla niego:)

Nivea Fresh Revive



Nivea Fresh Revive to suchy szampon do włosów występujący w 3 rodzajach do różnych odcieni włosów. Moje były farbowane na brąz, więc naturalnie wybrałam najciemniejszą wersję. Ku mojej uciesze, z niebieskimi akcentami na opakowaniu;) 


Innowacyjność tego szamponu polega na tym, że po wyciśnięciu naszym oczom nie ukazuje się biała maź tudzież proch, a w przypadku wersji dark jest to kolor idący w kierunku średniego tudzież jasnego brązu. Po słowie dark spodziewałam się czegoś ciemniejszego, ale z drugiej strony byłby problem gdyby był całkiem czarny;) Plus jest taki, że jeżeli kolor okaże się dobrze dobrany to poniekąd otrzymujemy w pakiecie produkt maskujący odrosty. Do moich włosów był ok., choć mógłby być trochę ciemniejszy. Suchych szamponów używam jednak wyłącznie w kryzysowych sytuacjach, więc finalnie oddałam go siostrze, która sięga po takie produkty częściej i w dodatku ma jaśniejsze włosy. Suchy szampon w kolorze posiada zarówno zalety jak i wady. Do wad należy to, że trzeba uważać żeby nie zabrudzić przestrzeni wokół siebie, czyli np. płytek w łazience oraz nie dotknąć do czegoś włosami. Ja przecierałam nasadę włosów ręcznikiem papierowym dla pewności. Szampon dobrze radził sobie z odświeżaniem włosów, a jednocześnie nie były one tak matowe jak po niektórych suchych szamponach. Myślę, że częste stosowanie takich produktów nie jest korzystne dla skóry głowy, ale awaryjnie taki produkt bywa pomocny. Choć w tym przypadku trzeba nieco uważać z aplikacją ze względu na zawartość pigmentu. Z tego co zauważyłam kosmetyk ten budzi kontrowersje w blogosferze i niektórzy mieli problem z jego zastosowaniem. Myślę, że nie ma w tym nic dziwnego. W końcu nie ma produktów uniwersalnych, skrojonych na potrzeby wszystkich konsumentów.

Nivea Hairmilk Natural Shine szampon i odżywka



W Nivea rozrosła się również seria Hairmilk, którą wzbogacono o szampon i odżywkę do włosów Natural Shine. Oba produkty występują w miłych dla oka różowych opakowaniach. Szampon to duża 400ml butla, natomiast odżywka to standardowe 200ml. Oba produkty posiadają przyjemne, świeże zapachy. Swego czasu miałam odżywkę Hairmilk w niebieskim opakowaniu, z której byłam bardzo zadowolona, więc wstępnie ucieszyłam się z tego duetu:) Jednak moje włosy mają skłonność do przetłuszczania. Zwłaszcza, gdy równocześnie stosuję typowo odżywcze kosmetyki zarówno do oczyszczania jak i nawilżania (lepiej się u mnie sprawdza opcja z typowo oczyszczającym szamponem i np. bardziej regenerującą odżywką). Dlatego po kilkukrotnym wypróbowaniu kosmetyki powędrowały do mojej siostry, która ma inny rodzaj włosów (tym bardziej, że byłam w trakcie stosowania czegoś innego). Powiedziałabym, że jej włosy są bardziej suche, sztywniejsze, ładnie się kręcą i jest ich dużo;) Moje są bardziej niesforne. Ze skłonnością do przetłuszczania u nasady i przesuszeń na końcach. W moim odczuciu te kosmetyki rzeczywiście pielęgnują, nawilżają i nabłyszczają włosy. W moim przypadku nawet je dyscyplinowały (stawały się bardziej proste). Tak naprawdę to już podczas mycia były wyczuwalnie gładsze i nic się nie plątało. Jednak ja jestem przyzwyczajona do mycia włosów co drugi dzień, a w przypadku nawilżająco-nabłyszczającego duetu tego drugiego dnia miałam już przyklap. Siostra z kolei może myć włosy rzadziej, a w międzyczasie odświeża je jedynie suchym szamponem w razie potrzeby. Osobiście ten duet poleciłabym właśnie do włosów suchych lub normalnych lub do częstego stosowania jeśli myjecie włosy codziennie:) 

Nivea Black&White Invisible Silky Smooth

Nivea Black&White Invisible Silky Smooth
Najnowszą nowością (która dotarła do mnie dopiero 6 września) jest antyperspirant Nivea Black&White Invisible Silky Smooth. Postanowiłam go jednak umieścić w zestawieniu nowości jako ciekawostkę, ponieważ antyperspirantów w sprayu i tak nie używam. Sięgam jedynie po te w kulce lub ewentualnie w sztyfcie. Sprawdziłam więc jedynie jak pachnie (całkiem przyjemnie i świeżo) i oddałam go do wypróbowania mamie. Mama również nie jest fanką tego typu formuł, ale podjęła wyzwanie i używa. Póki co nie nie wiem jak jej się sprawdza, ale postaram się dać znać na Instagramie lub w innym wpisie za jakiś czas. Nowy antyperspirant Nivea ma za zadanie zapewniać 48h ochronę przed poceniem, zapobiegać białym śladom i żółtym plamom, a także nadawać się do użycia nawet po depilacji. Dla zwolenniczek dezodorantów w sprayu opcja jest do rozważenia;)


Znacie, któreś z tych kosmetyków Nivea? Jak u Was wypadły?
Czytaj dalej »

wtorek, 10 lipca 2018

Nivea Soft Mix Me!

Wstyd przyznać, ale pamiętam jak dziś pierwszą reklamę kremu Nivea Soft, w której padało stwierdzenie „jak ciepły letni deszcz”;) Pamiętam nawet, że ten pierwszy raz zobaczyłam ją w bloku reklamowym poprzedzającym serial „Przyjaciele”;) A były to lata 90’;) Dziś już nie lubię Przyjaciół", ponieważ odcinki zbyt często były powtarzane, a na domiar złego, kiedy odwiedza mnie moja siostra to akurat nierzadko zmienia kanał żeby po raz enty obejrzeć ten serial. Tak, więc pewne rzeczy się zmieniają, ale nie wszystkie. Nadal, bowiem lubię Nivea Soft, a teraz Nivea Soft Mix Me! Nie sądziłam, że poświęcę im osobny wpis, a jednak! 

zdjęcie obrazujące kremy Nivea Soft Mix Me
Nivea Soft Mix Me to uniwersalne kremy nawilżające (można zastosować zarówno na twarz jak i ciało, choć bardziej polecałabym ciało), występujące w trzech wariantach zapachowych - I am The Berry Charming One, I am The Chilled Oasis One, I am The Happy Exotic One. Innowacją jest tutaj to, że kremy można stosować oddzielnie lub dowolnie ze sobą mieszać tworząc „swoją” kompozycję zapachową;) Każdy z nich został opakowany w plastikowy pojemniczek o innym kolorze. Do mnie trafiły wszystkie trzy kremiki (każdy o pojemności 50ml), a dodatkowo dokupiłam jeszcze jeden o pojemności 200ml. Wszystkie 4 już zużyłam, więc pomyślałam, że pokuszę się o opinię:)


Nivea Soft Mix Me I am The Chilled Oasis One


zdjęcie przedstawiające Nivea Soft Mix Me I am The Chilled Oasis One

Zielony to mój faworyt! Podświadomie wyczuwałam to jeszcze zanim do mnie dotarło trio kremików i jak możecie się domyślić to właśnie jego odkupiłam i zużyłam również w większym formacie:) Jak pachnie I am The Chilled Oasis One? Dla mnie wspaniale! Jego zapach jest świeży i zielony! Taki „mohitowy”. Wyczuwam w nim miętę, limonkę oraz nutkę aloesu. Pozostawia po sobie uczucie orzeźwienia. Idealny na lato:) Przypadnie do gustu również wielu panom:)


Nivea Soft Mix Me I am The Happy Exotic One


zdjęcie przedstawiające Nivea Soft Mix Me I am The Happy Exotic One

Żółty “sofcik” pachnie według mnie przede wszystkim ananasem z lekką nutką kokosa. To taki tropikalny słodziaczek:)


Nivea Soft Mix Me I am The Berry Charming One


zdjęcie przedstawiające Nivea Soft Mix Me I am The Berry Charming One

Różowy według producenta posiada zmysłowy zapach świeżo zebranych czerwonych owoców. Ja w nim najmocniej wyczuwałam wiśnie z malinami. To również zapach słodki i taki leśny;)
zdjęcie kremu Nivea Soft Mix Me

Jak już wspomniałam każdy z tych kremów można ze sobą mixować zyskując jak najlepiej dopasowane do nas kompozycje zapachowe. Ale według mnie naprawdę fajnie pachną również solo:) Zwłaszcza zielony! Jeśli cenicie sobie delikatne zapachy to każdy z nich można zmiksować również z klasycznym kremem Nvea Soft. 
Przechodząc już do samego produktu to oczywiście zdeklarowani eko-maniacy" nie mają czego w nim szukać, gdyż jest to krem na parafinie i nie znajdziemy w nim typowo naturalnych składników;) Pewne rzeczy dla niektórych są nie do przejścia i na siłę nikogo nie uszczęśliwimy:) Niemniej jak możecie się domyślać, dla mnie akurat nie jest to dyskwalifikujące;) Klasyczny Nivea Soft lubiłam i kremy Nivea Soft Mix Me również przypadły mi do gustu. Do twarzy ich co prawda nigdy nie próbowałam (ani klasycznego ani Mix Me), ale do ciała sprawdziły się u mnie bardzo fajnie. Kremiki ładnie się rozprowadzają, nie marzą się i nie bielą. W przypadku mojej skóry wchłaniają się szybko pozostawiając po sobie nawilżenie i miękkość przez większość dnia (ja latem często smaruję ciało zarówno rano jak i wieczorem). Na pewno wrócę jeszcze kolejny raz do ulubionej wersji I am The Chilled Oasis One. Jedynym minusem były dla mnie małe pojemności (50ml), ponieważ moje zużycia w kwestii balsamów są ogromne;) Dlatego część z nich zużyłam jako kremy do rąk i potrzebowałam jeszcze co najmniej jednej wersji pełnowymiarowej:) Jeśli jednak wolicie mniejsze pojemności lub chcecie sobie je zmiksować to na iperfumy.pl znajdziecie zestaw 3 kremów Nivea Soft Mix Me taki w sam raz na wypróbowanie wszystkich wariantów:)
 

Znacie Nivea Soft Mix Me? Który zapach najbardziej przypadł Wam do gustu?
Czytaj dalej »

poniedziałek, 14 maja 2018

Nivea lekkie musy do pielęgnacji ciała – Dzika Malina i Biała Herbata oraz Świeży Ogórek i Herbata Matcha. Coś dla leniuszków!

Producenci kosmetyków do pielęgnacji prześcigają się w coraz to nowszych i bardziej komfortowych formułach:) Nie lubisz balsamowania? Zwłaszcza długiego oczekiwania na wchłonięcie się produktów? Ale gładkie i nawilżone ciałko to na pewno mieć byś chciała? Teraz jest na to rada bowiem z odsieczą coraz częściej przychodzą produkty w postaci pianek. Nie do golenia, a do balsamowania właśnie:) Z pomocą przyszła też marka Nivea i choć osobiście nie mam problemów z regularnym stosowaniem balsamów (nawet tych trochę cięższych) to chętnie sprawdziłam piankowe nowości Nivea Mousse, czyli na nasze lekki mus do pielęgnacji ciała;) Dotarły one do mnie w dwóch ciekawych wersjach zapachowych -  Dzika Malina i Biała Herbata oraz Świeży Ogórek i Herbata Matcha. Która z nich została ze mną aż do dna?:)

zdjęcie przedstawiające lekkie musy do pielęgnacji ciała Nivea


Nivea lekkie musy do pielęgnacji ciała



Balsam do ciała w musie marki Nivea występuje w dwóch wspomnianych wyżej wersjach zapachowych oraz w wersji klasycznej, czyli typowo „niveowej”;)  Dziś będzie o wersjach zapachowych:) Na początek warto jednak wspomnieć o kwestiach technicznych. Każdy z musów występuje w ładnym opakowaniu przypominającym piankę pod prysznic lub dezodorant w sprayu. Szatę graficzną obu wersji zaliczyłabym do bardzo udanych:) Pojemność każdego z musu wynosi 200ml. Nie jestem pewna PAO, gdyż u mnie dawno nastąpiło już całkowite zużycie, ale wydaje mi się, że albo było to 12 miesięcy albo brak danych. Wstyd przyznać, ale mi sztuka wystarczyła na tydzień;) Ale bez obaw, większości zapewne wystarczy na nieco dłużej;) Ja jak smaruję to smaruję regularnie i naprawdę;)
zdjęcie przedstawiające Nivea Lekki mus do pielęgnacji ciała Świeży Ogórek i Herbata Matcha
Nivea Lekki mus do pielęgnacji ciała Świeży Ogórek i Herbata Matcha oczarował mnie swoją świeżością i rześkością. Idealny zapach na wiosnę i lato. Choć miałam wrażenie, że u mnie po nałożeniu na skórę zapach ewoluował w jakimś innym kierunku i finalnie zgarnęła go siostra, która nic takiego nie zauważyła:) Ja natomiast od razu wzięłam w obroty wersję różową:)
zdjęcie przedstawiające Nivea Lekki mus do pielęgnacji ciała Dzika Malina i Biała Herbata
Nivea Lekki mus do pielęgnacji ciała Dzika Malina i Biała Herbata to zapach, na który początkowo miałam mniejszą chęć, ale finalnie bardzo przypadł mi do gustu i lekko ubolewałam nad jego końcem;) Jego zapach jest malinowy, ale nieprzesłodzony, z lekko pudrową i herbacianą nutą. Taki lekko elegancki;) W przeciwieństwie do wersji zielonej, moją skórę lekko rozgrzewał:) Konsystencja musów bardzo mi się spodobała:) To gęsta, biała pianka, która jest jednocześnie lekka. Bardzo dobrze się rozprowadza i szybko wchłania, a jednocześnie odczuwalnie chroni skórę przed wysuszeniem. Spokojnie można zastosować nawet rano jeśli jest taka potrzeba. Myślę, że szczególnie polubią je osoby, które nie przepadają za balsamowaniem i wszystko wydaje im się zbyt tłuste. Ja co prawda balsamy stosuję aż nad wyraz chętnie, ale wiem, że nie każdemu z nimi po drodze. Nawilżenie przy mojej typowo suchej skórze nie było tak intensywne jak np. w przypadku balsamów aptecznych, ale jak na kosmetyk marki drogeryjnej i to w takiej lekkiej formie to wypadło naprawdę dobrze. Mam nadzieję, że pojawi się więcej wariantów zapachowych:) 


Znacie lekkie musy do pielęgnacji ciała od Nivea? Jak jest u Was z tym balsamowaniem? Karmicie swoje ciałka sowicie tak jak ja czy może raz na ruski rok?
Czytaj dalej »

poniedziałek, 15 stycznia 2018

5 ciekawych nowości marki Nivea!

Cześć Dziewczyny!
Nivea to jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek kosmetycznych. Można ją lubić lub nie, ale mało prawdopodobne jest żeby jej nie znać;) Od wielu lat marka Nivea nieustannie się rozwija non stop produkując swój sztandarowy produkt jakim jest Nivea Creme, ale i udoskonala oraz wypuszcza nowe kosmetyki. Dziś o kilku z nich. Coś do włosów, ciała, a także do ust! Zaczynamy!

Nivea wzmacniający szampon micelarny


zdjęcie przedstawiające Nivea micelarny szampon wzmacniający

Mamy już płyny i żele micelarne, a teraz przyszła pora na szampony! Nivea wzmacniający szampon micelarny to jeden z dwóch dostępnych wariantów szamponów. Posiada żelową formułę, która bardzo dobrze się pieni, przyjemny zapach lilii wodnej oraz nie zawiera silikonów. Dodatkowo opakowanie zawiera aż 400ml szamponu. Muszę przyznać, że ta nowość mocno mnie intrygowała, więc użyłam jeszcze tego samego dnia gdy do mnie dotarła;) Osobiście bardziej skłaniałabym się ku wyborze wersji odświeżającej, ale jakby nie patrzeć wzmocnienie też nie zaszkodzi. Na razie jestem z niego zadowolona. Oczyszcza delikatnie lecz skutecznie, nie plącze włosów i nie podrażnia skóry głowy.


Nivea Care & Hold


Są też dwie nowości z linii Care & Hold przeznaczone do stylizacji włosów – Nivea Care & Hold Regenerująca pianka do stylizacji oraz Nivea Care & Hold Regenerujący lakier do włosów. Oba te produkty są mocno utrwalające. Nie sięgam po tego typu kosmetyki na co dzień, ale warto mieć je w pogotowiu gdy zajdzie taka potrzeba np. większe wyjście albo szalone karnawałowe imprezy;)


Nivea Care & Hold Regenerująca pianka do stylizacji


zdjęcie przedstawiające Nivea Care&Hold pianka regenerująca

Mimo, że nie przepadam za stosowaniem pianek do stylizacji włosów, to moje włosy lubią ten typ kosmetyku i nawet fryzjerzy w przeszłości często mnie pytali: „A pianki pani używa? Bo dla pani włosów to idealne rozwiązanie”. Nie czuję chęci ani potrzeby stosowania pianki na co dzień, ale „od święta” bywają przydatne i muszę przyznać, że pianka Nivea mnie nie zawiodła, pomagając stworzyć lekkie loczki:) To niedrogi, dobrze utrwalający produkt. 


Nivea Care & Hold Regenerujący lakier do włosów


zdjęcie przedstawiające Nivea Care&Hold lakier regenerujący

Podobnie jak pianki, lakiery do włosów też nieczęsto goszczą na mojej głowie:) Ale jednak warto posiadać w zanadrzu choć jeden. Lakier Nivea pachnie dość delikatnie, utrwala mocno, a przy tym nie skleja i nie łamie włosów. Przy stosowaniu raz na jakiś czas jest dobrą opcją tym bardziej, że podobnie jak pianka nie kosztuje wiele.


Nivea Rich Nourishing odżywczy olejek do ciała


zdjęcie przedstawiające Nivea Rich Nourishing odżywczy olejek do ciała

Jeśli chodzi o olejki to muszę przyznać, że częściej sięgam po masła i balsamy, ale nie jest też tak żebym całkiem z olejków rezygnowała, ponieważ i one mają swoje zalety;) Nivea Rich Nourishing posiada formułę suchego olejku co w praktyce oznacza, że nie jest przesadnie tłusty i dość dobrze się wchłania. Oczywiście pod warunkiem, że nie przesadzimy z ilością:) Jego zapach jest subtelnie „niveowy”, a sam produkt pozostawia skórę gładką i odżywioną.


Nivea Original Care balsam do ust


zdjęcie przedstawiające pomadkę Nivea Original Care z edycji limitowanej

Balsamy do ust to mój konik i oczywista rzecz, że klasyczny balsam do ust Nivea znam doskonale. Powiem więcej… znam go jak własną kieszeń gdyż dawniej najczęściej używanymi przeze mnie pomadkami ochronnymi były właśnie te z Nivea. Przyznaję, że teraz rzadko po nie sięgam gdyż obecnie przeszukuję już coraz bardziej odległe rejony, ale mam mały sentyment do klasycznej pomadki Nivea. Teraz dostępna jest edycja limitowana w specjalnych brokatowych opakowaniach. Wnętrze zaś pozostaje bez zmian:) Można więc powiedzieć, że to taki stary nowy produkt. Z racji tego, że miałam go tak wiele razy to ten egzemplarz powędrował do siostry:)


Znacie któreś z tych nowości marki Nivea?
Czytaj dalej »

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Nivea Hairmilk mleczna odżywka do włosów o strukturze cienkiej!

Cześć Dziewczyny!
Odkąd wiele lat temu wypróbowałam odżywkę oraz szampon marki Nivea, nie uzyskując zadowalających efektów, wrzuciłam szampony, maski i odżywki tej firmy do worka pt: niedobre – omijać szerokim łukiem. Długo nie chciałam nawet spojrzeć w kierunku szamponów i odżywek Nivea, aż do momentu kiedy w ofercie pojawiła się linia Hairmilk. Pomyślałam, mleczna seria to nawet ciekawe, ale po co ci to skoro i tak się nie sprawdzi? Ostatecznie jednak pozytywne opinie w sieci nie dawały mi spokoju i od niechcenia postanowiłam spróbować jednego produktu z tej linii. Padło na mleczną odżywkę do włosów o strukturze cienkiej. Czy udało się zatrzeć złe wrażenia sprzed laty?;)


Nivea Hairmilk



Seria Nivea Hairmilk jest dość rozbudowana i przygotowana została z myślą dla osób o różnych strukturach włosów. Nietrudno przecież zauważyć, że jedni mają włosy cienkie, inni grube, a jeszcze inni normalne, czyli są gdzieś po środku;) Małe są więc szanse żeby stworzyć jeden uniwersalny kosmetyk dla wszystkich. Wśród kosmetyków z tej linii znajdziemy więc zarówno szampony, odżywki jak i ekspresowe odżywki przydzielone do różnych typów włosów, a raczej struktur:) Ja mam włosów niemało, ale są one zdecydowanie cienkie i delikatne, więc postawiłam na wersję dla włosów cienkich.


Nivea Hairmilk mleczna odżywka do włosów o strukturze cienkiej



Nivea Hairmilk mleczna odżywka do włosów o strukturze cienkiej umieszczona została w wygodnym niebieskim opakowaniu z zamknięciem na zatrzask. Pojemność wynosi 200ml, więc jest ona dość typowa jak na odżywkę:) Przyznaję, że opakowanie wizualnie do mnie przemawia. Zwłaszcza, że jest niebieskie;) No cóż, zboczenie takie;) Odżywka posiada kremową konsystencję, która nie jest ani ciężka ani zbyt lekka. Dzięki temu sprawnie się rozprowadza zarówno po suchych jak i wilgotnych włosach;) Nie jest tłusta, więc zdecydowanie można ją nazwać nieobciążającą. Nie wiem dlaczego, ale wyobrażałam sobie, że odżywka będzie pachnieć mlekiem. No chyba ze względu na to Hairmilk:) Zapach okazał się być jednak bardzo delikatny z nutką klasycznego kremu Nivea. Osobiście bardziej preferuję „niveowe” zapachy z linii Urban Skin Detoks i Young, ale w przypadku Hairmilk zapach był subtelny, więc mi nie przeszkadzał. A co z działaniem? Czy pozytywnie mnie zaskoczyło? Przyznam, że tak. Inaczej już bym chyba sobie darowała wpis i napisała o czymś innym:) Odżywka nie obciążała moich włosów, a dodatkowo po każdorazowym użyciu były one miękkie i gładkie oraz łatwiejsze do rozczesania. Choć ja równocześnie prawie zawsze lubię dodatkowo użyć odrobinę serum po umyciu:) Nie powodowała u mnie oklapnięcia, a włosy nawet nieźle się układały i nie elektryzowały. Jak na odżywkę drogeryjnej marki (bo na ogół preferuję raczej te profesjonalne) to naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła. Jedynym minusem może być mniejsza wydajność niż w przypadku kosmetyków z serii profesjonalnych, ale przy jej cenie można na to przymknąć oko. Zresztą odkąd zapuściłam włosy, zużywam coraz więcej kosmetyków przeznaczonych do ich pielęgnacji. To już nie to co za czasów boba;)


Znacie serię Nivea Hairmilk? Jak u Was wypadła? Macie włosy cienkie, grube czy normalne?;)
Czytaj dalej »

czwartek, 2 listopada 2017

Nivea Urban Skin Detoks 1 minutowa maseczka oczyszczająca!

Cześć Dziewczyny!
Jeszcze podczas wakacji usłyszałam o nowej linii produktów przeznaczonych do pielęgnacji twarzy Nivea Urban Skin Detoks. Szata graficzna kosmetyków wydała mi się przyjemna dla oka, a przeznaczenie również niczemu sobie;) Na początku września znalazłam się w posiadaniu wszystkich 3 produktów z tej serii, ale postanowiłam, że do swojej pielęgnacji wdrożę jedynie 1 minutową maskę oczyszczającą Nivea Urban Skin Detoks, ponieważ wydała mi się najbardziej odpowiednia:)

zdjęcie przedstawiające kosmetyki Nivea Urban Skin Detoks

Nivea Urban Skin Detoks


W skład linii wchodzą:

Nivea Urban Skin ochronny krem na dzień, który został określony przez producenta jako 48h booster nawilżenia. Zawiera on antyoksydanty, ekstrakt z zielonej herbaty oraz filtr SPF 20.

Nivea Urban Skin Detoks krem na noc, który również jest 48h boosterem nawilżenia, a w składzie oprócz antyoksydantów i zielonej herbaty zawiera pro-witaminę B5.

Nivea Urban Skin Detoks 1 minutowa maseczka oczyszczająca, czyli bohaterka dzisiejszego wpisu, o której za chwilę.


Nivea Urban Skin Detoks 1 minutowa maseczka oczyszczająca

zdjęcie przedstawiające maskę Nivea Urban Skin Detoks

Jak już wspomniałam, uznałam, że kremy nie wpisują się w moją aktualną pielęgnację, ale maska jak najbardziej, więc zaczęłam jej używać już w dniu, w którym do mnie dotarła;) Maska została umieszczona w wygodnej nieodkręcanej tubce o pojemności 75ml. Jej szata graficzna kojarzy się bardzo pozytywnie i jest miła dla oka:) Na drugim miejscu w składzie znajdziemy kaolin choć maska sama w sobie nie należy do tych typowo łagodnych i eko. Skład jest krótki, ale znajdziemy w nim również alkohol denat. Maska nie będzie więc odpowiednia dla każdego rodzaju cery. Zresztą sam producent deklaruje, że maseczka zapewnia głębokie oczyszczanie. Aczkolwiek mojej mieszanej i delikatnej skóry nie podrażniła.
Kosmetyk posiada kremową konsystencję z zatopionymi wewnątrz granulkami. Może więc jednocześnie posłużyć jako peeling, choć ja używam typowo jako maskę. Produkt posiada niezwykle przyjemny (moim zdaniem) zapach. Już podczas pierwszego użycia zorientowałam się, że coś mi on przypomina! A była to seria Nivea Visage Young, której dość często używałam gdy byłam nastolatką;) W moim przypadku jest to więc zapach pozytywnej energii. Trudno mi go precyzyjnie opisać, ale jest bardzo przyjemny i zdecydowanie inny niż woń klasycznej linii Nivea. Powiem szczerze, że przez ten zapach, w pierwszych dniach sięgałam po tą maskę nawet co drugi dzień, ponieważ nie mogłam się powstrzymać. Maska posiada kremową konsystencję, która nie jest bardzo gęsta, ale jednocześnie nie spływa ze skóry, więc z powodzeniem można ją stosować pod prysznicem. Tym bardziej, że wystarczy nałożyć na 1 minutę i ja tak właśnie czynię. Nie lubię się wysilać gdy nie ma takiej konieczności, a tutaj 1 minuta rzeczywiście wystarcza:) Po upływie wyznaczonego czasu możemy zmyć maskę albo wykonać masaż tak żeby zadziałały drobinki peelingujące. Ja nie potrzebuję super mocnego oczyszczenia, więc z reguły zmywam bez masowania. Dodam jeszcze, że po nałożeniu może występować przemijające uczucie mrowienia. Zwłaszcza w okolicach nosa. W moim przypadku nie przyczyniło się ono jednak do podrażnienia ani zaczerwienia skóry. Po zmyciu maseczki skóra jest dobrze oczyszczona, lekko jaśniejsza i zdecydowanie odświeżona. A przyjemny zapach utrzymuje się na twarzy jeszcze przez dłuższy czas:) Jak na produkt z drogeryjnej półki to naprawdę zostałam pozytywnie zaskoczona:)


Znacie nową linię Nivea Urban Skin Detoks i 1 minutową maskę oczyszczającą?
Czytaj dalej »

środa, 5 lipca 2017

5 najciekawszych kosmetycznych nowości z wysokim filtrem na lato!

Cześć Dziewczyny!
Lato w pełni! Pomyślałam więc, że przygotuję dla Was przegląd najciekawszych kosmetyków z filtrami, które mogą Wam się przydać zarówno na wakacjach jak i na co dzień:) Wszystkie kosmetyki, które tu umieściłam to tegoroczne nowości. Wyjątek stanowi jedynie emulsja Pharmaceris, która miała swą premierę rok temu:) Jest ona jednak świetnym produktem, więc grzechem byłoby o niej nic nie wspomnieć;) Wpis ma charakter przeglądu. Nie jest to typowa recenzja, ponieważ nie każdy z produktów udało mi się dogłębnie przetestować. Tym bardziej, że wakacji póki co nie zaznałam;)




Garnier Aqua Bomb Mist SPF 30


Garnier Aqua Bomb Mist, czyli nawilżająca mgiełka ochronna do twarzy to jedna z najbardziej innowacyjnych tegorocznych premier. Miewałam bowiem różne mgiełki do twarzy, ale takie z filtrem? Nigdy. Produkt umieszczony został w niewielkiej 75ml puszce z atomizerem. Stosowanie mgiełki jest bardzo komfortowe, ponieważ wystarczy rozpylić ją na twarz i gotowe. Nie przepadam jedynie za jej zapachem, który jest dla mnie nieco sztuczny. Wiem, że niektórzy nie są z tego produktu zadowoleni, ale moim zdaniem wynika to z nadinterpretacji właściwości owej mgiełki. Otóż część osób uważa, że mgiełka ta ma zastąpić krem. Moim zdaniem nie do końca jest ona do tego przeznaczona. Zwłaszcza, że w tej samej linii znajduje się również krem na dzień i krem na noc:) Ja polecam stosować tą mgiełkę jako ostatni etap pielęgnacji przed nałożeniem makijażu. Myślę, że będzie też świetną opcją przed wyjściem na plażę;) 


Lirene Hydrolipidowy ochronny krem do twarzy SPF 50


Kolejnym interesującym produktem z filrem, przeznaczonym do stosowania na twarz jest Lirene Hydrolipidowy ochronny krem do twarzy SPF 50. Krem ten nie tylko chroni przed negatywnym wpływem promieniowania UVA i UVB, ale także niweluje skutki działania promieniowania światła podczerwonego (IR). Badania dowiodły bowiem, że promieniowanie IR należy do jednych z najbardziej agresywnych rodzajów promieniowania. Dociera ono do najgłębszych warstw skóry i przyczynia się do tzw. fotouszkodzeń. Dodatkowo krem ten jest odpowiedni dla skóry wrażliwej i alergicznej. Może być także stosowany po zabiegach medycyny estetycznej. Ja stosowałam go po zabiegach, ale bardziej z uwagi na to, że między poszczególnymi sesjami wyjątkowo niefortunnie rozdrapałam sobie drobne krostki tworząc z nich rany, więc wiedziałam, że muszę dodatkowo ochronić podrażnioną skórę przed słońcem. Same zabiegi nie wymagały bezwzględnej ochrony przeciwsłonecznej, ponieważ były z tych mało inwazyjnych i nie zwiększały wrażliwości na promieniowanie. Jeśli chodzi o wrażenia ze stosowania to krem pachnie bardzo delikatnie, jest leciutki i szybko się wchłania praktycznie do matu. W moim przypadku lekko bieli, więc ważne jest żeby nakładać stopniowo i dokładnie wklepać. Natomiast z tego co zaobserwowałam, większość osób nie zauważyło żadnych symptomów bielenia. Zapewne jest to spowodowane jaśniejszym odcieniem cery w ich przypadku. Moja karnacja jest średnia i ciepła, więc łatwo dostrzec jakiekolwiek bielenie. Natomiast w przypadku jaśniejszych cer (czyli u większości) nie powinno to być widoczne. Jeśli chodzi o nawilżenie to oczywiście znam silniej działające produkty. Natomiast w kwestii ochrony nie mogę mu nic zarzucić. Dużym plusem jest matowe wykończenie oraz przystępna cena i łagodność. 


Nivea Sun Protect & Moisture nawilżający balsam do opalania SPF 30


Nivea Sun Protect & Moisture SPF 30, czyli nawilżający balsam do opalania to nowe dziecko wszystkim nam znanej marki:) W tym przypadku moją uwagę od razu zwróciła przyjemna dla oka niebieska butelka;) Produkt posiada komfortową kremową konsystencję i lekki zapach. Nie brudzi ubrań, a ponadto dobrze nawilża. Trzeba trochę poczekać na wchłonięcie, ale działanie pielęgnacyjne dobrze to rekompensuje. Oprócz tego dostępny jest również produkt w formie sprayu, czyli Nivea Sun Protect & Moisture Moisturiusing Sun Spray, który może być dobrym wyborem dla osób poszukujących leciutkich formuł. 


Pharmaceris S Emulsja ochronna dla niemowląt i dzieci SPF 50


Emulsja ochronna dla niemowląt i dzieci marki Pharmaceris to produkt, który od razu zyskał moją sympatię. Nie mam co prawda dzieci i stosowałam go na sobie, ale w przypadku produktów z filtrem wcale nie jest to zły pomysł, gdyż kosmetyki przeznaczone dla dzieci są niezwykle łagodne:) Emulsja posiada bardzo wygodny dozownik i poręczne opakowanie. Jej ogromnym autem jest brak zapachu (idealny produkt dla wrażliwców) oraz przyjemna emulsyjna konsystencja, która mimo swej lekkości doskonale pielęgnuje skórę. Gorąco polecam:)


Lirene Kids Pianka chroniąca przed słońcem SPF 30 o zapachu gumy balonowej


Ponownie produkt dla dzieci;) Wychodzi na to, że zdziecinniałam;) Ale po wielu pochwałach odnośnie zapachu gumy balonowej oraz świetnej piankowej konsystencji, włączyło mi się coś pt: muszę to mieć!;) Dzieci nie posiadam, więc ciężko mi ocenić ich reakcję skóry, ale podczas wymiany spostrzeżeń z kilkoma mamami dowiedziałam się, że dzieci wprost uwielbiają tą piankę. Trudno się dziwić, ponieważ jak sądzę zdecydowanie łatwiej namówić dziecko na posmarowanie ciała delikatną pianką o zapachu gumy balonowej niż np. tłustym olejkiem:) Wiem też, że niejedna mama podkrada ten produkt swojemu dziecku;)


Szeroki wybór kosmetyków z filtrami znajdziecie na iperfumy.pl. Można wybierać spośród marek popularnych, aptecznych, a także selektywnych:)


Znacie przedstawione przeze mnie kosmetyki z filtrami? Stosujecie ochronę przeciwsłoneczną? Jakie produkty polecacie?
Czytaj dalej »

środa, 24 maja 2017

BeGLOSSY maj 2017 Sekret Piękna!

Cześć Dziewczyny!
Czekam sobie właśnie wesoło na majowy Shinybox, ale w statusie nadal jest WER „Uć”, że tak się wyrażę z 3 nad ranem, więc moje dzisiejsze spotkanie z tym boxem to raczej niepewna akcja:) Dlatego spontanicznie postanowiłam pokazać majowe BeGLOSSY Sekret Piękna, które sama dobrowolnie nabyłam w piątek drogą kupna;) A było warto, ponieważ edycja jest wyjątkowo udana:) Co zatem mnie skusiło?

Gwiazdą pudełka jest kosmetyk marki Organique z najnowszej terapii detoksykującej Sea Essence. Można było trafić na balsam lub peeling. Stwierdziłam, że co będzie to będzie i tak będę zadowolona bo jak ja to mówię jest Organique jest impreza;) W moim pudełku ukrywał się peeling. Jak nietrudno się domyślić pudełko zamówiłam właśnie dla Organique. Pomyślałam, że albo będę go używać osobiście albo przeznaczę na prezent bo kosmetyki Organique, które dość często kupuję na prezent zawsze cieszą obdarowywanych:) Peeling kosztuje 59,90zł, więc już sam koszt pudełka zwraca się z nawiązką;) Kolejnym produktem, który mnie ucieszył jest Jedwabisty mus do mycia ciała pod prysznic Rabarbar i Malina marki Nivea. Jest to edycja limitowana, a ja nie miałam jeszcze okazji wypróbować musów do mycia Nivea, więc jestem zadowolona. Zdarzało mi się czytać o przypadkach uczulenia, ale myślę, że u mnie tego typu problemy nie powinny się pojawić. W boxie znalazło się też coś do stópek i jest to Shefoot Kuracja wzmacniająca – odżywianie paznokci, skórek i skóry stóp. Z produktami do stóp jest u mnie tak, że nie muszę ich używać, ponieważ nie mam żadnych problemów z tą częścią ciała, ale jak mi się trafi taki produkt to zawsze zużywam i na ogół jestem zadowolona. Także spoko;) Jest to produkt pełnowymiarowy, ale jedynie 50ml, więc zapewne szybko upłynnię. Dobrze, że nie trafił mi się dezodorant bo o ile wszelkie smarowidła zawsze wklepię to deo byłby całkiem zbędny dla moich niepotliwych stópek;)

Przechodząc do produktów twarzowych, mamy tutaj Vianek Normalizujący peeling do twarzy. Przeznaczenie peelingu wydaje się mieć u mnie szansę, ponieważ moja cera jest mieszana i lubi się czasem przetłuścić. Choć jest ona jednocześnie wrażliwa i niestety nie każdy peeling jej pasuje. Także ogólnie obecność tego produktu jest na plus, ponieważ ma potencjał, ale nie mam 100% pewności, że mnie nie podrażni. Może znacie ten produkt i coś podpowiecie?:)  Ostatnim pełnowymiarowym produktem jest Maska hialuronowa na płatku fizelinowym marki Exclusive Cosmetics. Z marką nie miałam nigdy do czynienia, ale ostatnio lubię sobie rzucić płachtę na twarz i jeszcze żadna krzywdy mi nie zrobiła, więc z całą pewnością będzie mogła dotknąć mojej twarzy:P Na karcie produktów mam adnotację, że jest to prezent. Jedynym niepełnowymiarowym produktem jest Uriage Dermatologiczny żel do mycia twarzy i ciała. Nie przepadam za próbkami w saszetetkach, ale takie w tubkach lub słoiczkach są jak najbardziej ok. Taka 8ml tubka z całą pewnością zostanie przeze mnie  zużyta jako żel do mycia twarzy w trakcie jakiegoś kilkudniowego wyjazdu. W takich okolicznościach przyrody miniaturki są na wagę złota. 

Z zawartości majowego BeGLOSSY Sekret Piękna jestem bardzo zadowolona i nie żałuję ani jednej złotówki (z tych 39,20zł z kodem rabatowym znalezionym w internecie), które na nie wydałam:) Nie jestem jedynie pewna jak będzie z peelingiem, a jest to stosunkowo nowy produkt i informacji na jego temat jest niewiele:) Z tego co widzę boxy są jeszcze dostępne, więc jak ktoś odczuwa potrzebę,  podaję kod rabatowy, z którego sama korzystałam - DM20PB. Jedyny minus, który dostrzegam to zbyt długi czas oczekiwania na wysyłkę. Zamówienie złożyłam w piątek, a dopiero wczoraj zostało wysłane i dziś do mnie dotarło. Oczywiście pudełko zamówiłam dopiero po ujawnieniu zawartości:)


Co sądzicie o majowym BeGLOSSY? Też uważacie je za udane czy wręcz przeciwnie?

Wczorajszy wpis: DERMOFUTURE
Czytaj dalej »

wtorek, 7 czerwca 2016

Majowe nowości, czyli kiedy powiem sobie dość;)

Cześć Dziewczyny!

W maju postanowiłam, że choć raz spróbuję zachować się przyzwoicie i nie kupię prawie nic;) Wyzwanie dopuszczało oczywiście zakup pomadek pielęgnacyjnych gdyż te zużywam bardzo szybko, a była promocja więc nie sposób sobie odmówić;) Uważam, że podołałam wyzwaniu mimo swoich imienin (w dzień matki), które sprzyjały pokusie by zrobić sobie dobrze na wszelkie możliwe sposoby:D


ZAKUPY



W ramach promocji na początku maja pokusiłam się na zakup sześciu balsamów do ust;) Alterrę rumiankową znałam już wcześniej, a dwie pomadki Nivea Care & Colour Nude i Red, Alterrę z granatem, pomadkę Himalaya i masełko do ust Delia o zapachu mango kupiłam po raz pierwszy. 


Poszukując prezentu na Dzień Matki postawiłam na biżuterię Ania Kruk i przy okazji kupiłam również coś dla siebie: kolczyki i bananowy krem do rąk Tony Moly.


POZOSTAŁE


Od Bielendy Algi Morskie mleczny olejek do ciała oraz kremowe serum do ciała (oba już zużyte). Z Body Boom peelingi kawowe: grejpfrut i kokos. Jest również kolorowa rękawica do demakijażu Glov on-the-go.  
Pewnego dnia Pani Magda z Dr Irena Eris poprosiła blogerów o pomoc w wyborze zdjęcia mającego promować makijażową kolekcję Provoke wraz z króciutkim uzasadnieniem. Osoba, której uzasadnienie najbardziej się spodobało miała otrzymać nagrodę. Tak się złożyło, że tą osobą zostałam ja. W ramach nagrody otrzymałam kosmetyki Dr Irena Eris Provoke: Cienie poczwórne nr 402 i nr 403, pomadkę nabłyszczającą 507, o której już pisałam oraz róż nr 51.

Peelingi od Body Boom spodobały mi się taaaak bardzo, że kiedy siostra zapytała co bym chciała na imieniny odrzekłam: peeling Body Boom (tym razem uwodzicielski oryginał) oraz nową piankę Organique o zapachu mango:) Na zdjęciu jeszcze Serum lipidowe passiflora od Femi.  

Jak widzicie w maju wyszło oszczędnie gdyż kupiłam jedynie 7 produktów;) 

Znacie coś z moich majowych nowości?

 

 

Czytaj dalej »