Pokazywanie postów oznaczonych etykietą korektor pod oczy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą korektor pod oczy. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 31 października 2016

Nowości Lirene jesień 2016!

Cześć Dziewczyny!

Dziś rano zawitały u mnie jesienne nowości od marki Lirene. Właściwie nie planowałam postu z nimi w roli głównej, ale jakoś tak mam dziś dość produktywny dzień i nawet dobra energia mi sprzyja;) Zrobiłam zdjęcia więc uznałam, że taki mały luźny wpis nie zaszkodzi;) Będąc już w trakcie robienia zdjęć przerwał mi pies podchodząc do mnie z miną sugerującą, że za chwile może wykonać coś co z całą pewnością wielce zasmuci moje nozdrza;) Na szczęście sytuacja została już opanowana. Dobrze, że przynajmniej postanowił poinformować mnie o swoich niecnych zamiarach;) Wracając do nowości Lirene wczoraj weszłam na stronę producenta żeby wytypować co potencjalnie może się znaleźć w paczce i muszę przyznać, że moje typowania sprawdziły się w 100%. Osoby chętne mogły dodatkowo testować jeszcze kolorówkę w zamian za publikację makijażu krok po kroku. Jednak ja uznałam, że mój aparat może nie podołać temu wyzwaniu. Wyraziłam więc chęć otrzymania jedynie wersji podstawowej będącej niespodzianką;)




Nowości jest dokładnie sztuk 9. Zacznę więc od makijażu. 
Podkład Perfect Tone w odcieniu 120, czyli podkład dopasowujący się do koloru cery. Dopasowanie się do mojego koloru cery to nie lada wyzwanie więc nie wiem cóż z tego wyniknie. Nie jest to chyba najjaśniejszy odcień więc ma u mnie szansę (nigdy nie używam najjaśniejszych). Natomiast najpierw sprawdzę odcień w drogerii, ponieważ jeśli nie będzie odpowiedni to dam do przetestowania komuś komu może lepiej posłuży;) Be Glam rozświetlająca baza pod makijaż – dużo dobrego słyszałam o wersji No Pores więc mam nadzieję, że Be Glam rozświetli moje szare, jesienne oblicze;) Jest jeszcze No Dark Circles, czyli rozświetlający korektor pod oczy. Korektor zawsze spoko, oby tylko nie był blady jak ściana;) Szkoda tylko, że każdy z tych trzech produktów ważny jest 6 miesięcy od momentu otwarcia gdyż nigdy nie daję rady zużyć tego typu kosmetyków w tak krótkim czasie;)

Przechodząc już do pielęgnacji mam tutaj 3 produkty mające mi pomóc zadbać o dłonie i stopy. Produkty do pielęgnacji dłoni, czyli Olejkowe Serum Odżywienie do rąk, skórek i paznokci oraz Rękawiczki Regenerujące dwustopniowy zabieg wygładzający jak najbardziej na plus, ponieważ lubię takie wynalazki jak rękawiczki, a serum do rąk również na pewno się nie zmarnuję gdyż pomimo, że nie jestem maniaczką kremowania do rąk to i tak zużywam takich produktów naprawdę sporo. Do stóp są natomiast Skarpetki Złuszczające stopy bez zgrubień. Nie mam problemów ze zgrubieniami więc do stóp wolałabym również wersję regenerującą, ale z ciekawości wypróbuję, ponieważ nigdy nie pokusiłam się o zakup takiego wynalazku.

Produktem typowo do ciała jest Egzotyczna Orchidea wygładzający balsam pod prysznic. Mam nadzieję, że ładnie pachnie;) 

Ostatnimi nowościami są dwa produkty do pielęgnacji twarzy z serii Bio Nawilżenie, czyli Nawilżająco-Matujący krem-mus cera mieszana i tłusta oraz Ultra Nawilżający krem cera sucha i wrażliwa. Z tym pierwszym (krem-mus) miałam już do czynienia i niestety mi nieszczególnie przysłużył więc w efekcie go odstawiłam. Dlatego już po niego nie sięgnę, ale być może lepiej się sprawdzi ta druga wersja dla cery suchej i wrażliwej. 


To by było na tyle jeśli chodzi o nowości Lirene. Dajcie znać czy znacie któreś z tych produktów. Jeśli chodzi o pozostałe październikowe nowości to jest ich dużo więc pokażę w osobnym poście. Ale to dopiero za jakiś czas gdyż najpierw chcę jeszcze wpuścić parę normalnych postów typu recenzje i może urodziny bloga z konkursikiem, które wypadają dokładnie 3.11;) Nie wiem jednak czy puszczę je wtedy czy może jutro albo trochę później. Coś nie decyzyjna ostatnio jestem:)
Czytaj dalej »

sobota, 23 lipca 2016

Make Up For Ever korektor cieni pod oczami Ultra HD

Cześć Dziewczyny!

Jak pewnie już się zorientowałyście podkładów do twarzy nie darzę zbyt ciepłym uczuciem. Dość rzadko zdarza się, że jakiś podkład mi odpowiada, ale przyznam, że jakoś szczególnie nie ubolewam, ponieważ mam swoje pudry, z których jestem zadowolona:) Jest jednak taki produkt, bez którego trudno mi się obyć: korektor pod oczy. Należę niestety do tych osób, u których cienie są widoczne. Cokolwiek bym nie zrobiła to i tak codziennie je widzę w większym lub mniejszym stopniu zależnie od skuteczności aktualnie używanego kremu pod oczy;) Na twarzy nie mam nic szczególnego do ukrycia, ale korektor pod oczy musi być chociażby po to żeby przynajmniej częściowo ukryć moje cienie. W marcu zdecydowałam się na zakup korektora Make Up For Ever Ultra HD. Z tej serii bardzo lubię puder HD, a jak spisuje się korektor?


Opis producenta

Jeszcze bardziej niewidoczny. Stworzony jako odpowiedź na potrzeby filmowej i telewizyjnej technologii HD, formuła podkładu Ultra HD jest niewidoczna w kamerach 4K i gołym okiem. Idealny dla profesjonalnych makijażystów i dla Ciebie. Do jakiego rodzaju makijażu? Korektor Ultra HD koryguje widoczność cienie pod oczami, wyrównuje koloryt konturu oka, maskuje oznaki zmęczenia, daje jednolity i rozświetlony rezultat. Unikalny kompleks 4K sprawia, że makijaż jest niewidoczny, naturalny i komfortowy. Długotrwała formuła łatwo wtapia się w skórę, a spojrzenie staje się świeże i wypoczęte. Średni poziom krycia. Odpowiedni dla każdego rodzaju skóry.

Moja opinia

Opakowanie

Korektor otrzymujemy w smukłej tubce o pojemności 7ml. Zawartość należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Podejrzewam, że mi się to nie uda gdyż nie nakładam korektora pod oczy na pół twarzy niczym dziewczyny z urodowego YT, którego zresztą raczej nie oglądam;) Korektor posiada zakończenie w kształcie kulki, ale owa kulka niekoniecznie spełnia rolę aplikatora. Pełni bardziej funkcję precyzyjnego dozownika, a produkt lepiej nałożyć za pomocą palców lub pędzelka.

Odcienie

Gama odcieni jest dość szeroka i chwała za to producentowi. Podczas gdy większość dziewczyn narzeka, że korektory są zbyt ciemne ja najczęściej mam zupełnie odwrotny problem. Niekiedy ciężko mi znaleźć taki, który nie będzie wyglądał na mojej twarzy jak mąka;) W Polsce dostępnych jest 10 odcieni w różnych tonacjach od ciepłych, po neutralne i bardziej chłodne. Dodatkowo odcienie zostały również tak pomyślane żeby były kompatybilne z odcieniami podkładów z tej samej linii. W internecie można znaleźć tabletkę sugerującą jaki odcień korektora powinniśmy wybrać do danego odcienia podkładu. Ja wahałam się między dwoma odcieniami i ostatecznie pan w perfumerii polecił mi Y31 Sable argumentując tym, że od odcienia twarzy jest jaśniejszy, ale ładnie rozświetli okolice pod oczami. Trochę się martwiłam czy owy efekt rozświetlenia nie będzie zbyt „mączny”, ale zaufałam. Kolor jest ok., ale trochę się odcina więc tak czy inaczej po użyciu muszę lekko przypudrować strefę pod oczami. 

Konsystencja i zapach

Konsystencja jest pośrednia, a zapach zwyczajny „korektorowy”, ale nie perfumowany. 


Działanie

Korektor aplikuję za pomocą palca na strefę pod oczami uprzednio potraktowaną kremem. Korektor MUFE ULTRA HD świetnie współpracuje z ekoampułką Pat&Rub, ale już dużo gorzej dogadywał się z kremem pod oczy Kiehl’s. Krem Kiehl’s pozostawiał bowiem po sobie błyszczącą powłoczkę i miał tendencję do „pożerania” korektora. Nakładałam, nakładałam, a cienie ciągle były niepokryte;) Tak więc w przypadku tamtego kremu niezwykle ważne było dobre wchłonięcie i wklepanie kremu oraz odczekanie paru minut. Niestety nie zawsze człowiek ma czas więc niekiedy nakładałam korektor na samo serum. Raz zdarzyło mi się nałożyć nawet na skórę nie pokrytą wcześniej niczym. W żadnym z tych przypadków korektor nie wysuszał skóry:) Krycie w moim przypadku określiłabym jako od lekkiego do średniego. Dla mnie ok., ponieważ już dłuższy czas temu zaczęłam unikać ciężkich i mocno kryjących korektorów pod oczy. Już wolę niepełne krycie, ale bardziej naturalny efekt zamiast efektu tynku;) Korektor jest trwały i nie jest zbyt widoczny na skórze – po przypudrowaniu dobrze się wtapia. Ma jednak jedną wadę – czasami wchodzi w moje dwie nieco głębsze linie pod oczami. Nie zawsze tak się dzieje więc nie do końca wiem od czego to zależy. Mimo wszystko to i tak jeden z lepszych korektorów, których używałam. Polubiłam go nawet bardziej niż niegdyś Dior Star;)




Znacie kolorówkę Make Up For Ever? Używacie korektorów pod oczy? Jeśli tak co polecicie?
Czytaj dalej »

poniedziałek, 16 listopada 2015

Dr Irena Eris Provoke Illuminating concealer korektor rozświetlający

Cześć Dziewczyny!

Korektor pod oczy jest u mnie dość podstawowym elementem makijażu ze względu na cienie pod oczami. Wprawdzie moje cienie nie są bardzo ciemne ani fioletowe, ale gdy jestem bez makijażu pierwsze co mi się rzuca w oczy gdy stoję przed lustrem to niestety obszar pod oczami. Dawniej używałam cięższych korektorów, ale już od dłuższego czasu stawiam na te lżejsze rozświetlające. Uznałam bowiem, że wolę postawić na naturalność nawet kosztem pełnego krycia;) Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o takim właśnie rozświetlającym korektorze Dr Irena Eris Provoke.



Opis producenta

Dzięki mikropigmentom odbijającym światło modeluje twarz i rozświetla strefy cienia.Rozjaśnia i niweluje cienie pod oczami oraz ślady zmęczenia, dzięki czemu spojrzenie nabiera blasku. Optycznie likwiduje drobne linie i zmarszczki. Zawiera składniki o właściwościach rehydratacyjnych, które poprawiają nawilżenie skóry.
Dr Irena Eris Provoke Illuminating concealer

Moja opinia

Opakowanie

Korektor zapakowany został w połyskujące, srebrne kartonowe opakowanie. Czyli tak jak większość produktów tej marki z wyjątkiem edycji limitowanych. Sam korektor ma srebrną oprawę i występuje w formie wygodnego pędzelka. Przed pierwszym zastosowaniem należy go wciskać do momentu pojawienia się masy. Muszę przyznać, że przyciskałam chyba 20 razy zanim moim oczom ukazał się produkt;) Korektor należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od momentu otwarcia, a jego pojemność wynosi 1,7ml. Dla niektórych pojemność będzie wadą. Dla mnie jednak jest zaletą, ponieważ korektory zawsze wystarczają mi na bardzo długo. Wiem jednak, że niektóre dziewczyny potrafią zużyć w miesiąc. Prawdę mówiąc nie wiem jak to możliwe, a właściwie wiem – dowiedziałam się całkiem niedawno z filmiku na YT gdzie dziewczyna nakładała jednorazowo bardzo dużo produktu na całkiem pokaźny obszar twarzy;) Osobiście wyznaję jednak zasadę „mniej znaczy więcej”;)

Konsystencja, zapach i odcień

Korektor ma lekką, kremową konsystencję, dzięki czemu łatwo się rozprowadza przy użyciu wbudowanego pędzelka, a na koniec wystarczy go jedynie delikatnie wklepać. Zapach jest według mnie niemal niewyczuwalny. Korektor występuje w dwóch odcieniach N˚1 jaśniejszy i wpadający w beż oraz N˚2 ciemniejszy, ale nadal dość jasny w tonacji żółtej czyli ten, który posiadam ja.  Odcień okazał się być jaśniejszy niż się spodziewałam, ale w przypadku korektorów zbyt mocno mnie to nie dziwi, ponieważ każdy korektor, który posiadałam był dla mnie za jasny. Korektor Lumi Magique posiadam np. w odcieniu dark i wszystko mogłabym o nim powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest ciemny;) Tutaj jest podobnie z tą różnicą, że produkt Provoke po nałożeniu na twarz lepiej adaptuje się do odcienia mojej cery i odznacza znacznie mniej niż wspomniany przeze mnie L’Oreal.

Działanie

Korektora Provoke używam wyłącznie pod oczy. Dzięki aplikatorowi w formie wygodnego pędzelka stosowanie jest bardzo proste i ciężko przesadzić z ilością gdyż jednorazowe wciśnięcie nie dozuje zbyt dużej ilości produktu. Kosmetyk nie wysusza skóry i nie powoduje łzawienia. To dla mnie ważne gdyż niestety moje oczy są wrażliwe na czynniki zewnętrzne. Poziom krycia jaki można dzięki niemu uzyskać to od lekkiego do średniego. Należy pamiętać, że korektory mające w nazwie rozświetlający nigdy nie będą dawały mocnego krycia. Rozświetlenie jest subtelne, ja praktycznie nie dostrzegam w nim drobinek. Po nałożeniu korektora lekko go przypudrowuję pudrem mineralnym tak żeby trochę zatrzeć różnicę między odcieniem pod oczami, a resztą twarzy. Produkt nie uwidacznia zmarszczek chociaż oczywiście wszystkich nie zamaskuje zwłaszcza gdy one tam są;) A u mnie niestety są. Trwałość jest dobra, kosmetyk utrwalony pudrem nie ma tendencji do ścierania się w ciągu dnia.


Jeśli szukacie lekkiego korektora pod oczy bez widocznych drobinek to może być produkt dla Was;) 


Używacie korektorów w takiej formie?


Czytaj dalej »

sobota, 26 września 2015

Catrice Liquid Camouflage 020 Light Beige

Cześć Dziewczyny!

Kamuflaż Catrice (Catrice Camouflage Cream) zna już chyba każdy. Ja również posiadam dwie wersje w słoiczku 020 i 030. Swego czasu stosowałam ten kamuflaż nawet na cienie pod oczami. Po jakimś czasie odeszłam jednak od tego pomysłu na rzecz lżejszych korektorów rozświetlających, a kamuflaż służył mi już tylko do zakrywania ewentualnego zaczerwienienia lub niedoskonałości.  Niedawno firma wypuściła nowość kamuflaż w płynie (Catrice Liquid Camouflage). Gdy tylko się o tym dowiedziałam uznałam, że bezwzględnie muszę go mieć! Zanim jednak zdążyłam się za nim rozejrzeć tak się złożyło, że dostałam go w prezencie;) Dziś chciałabym się podzielić swoimi wrażeniami ze stosowania tego nowego produktu. Producent zapewnia, że przy jego użyciu cienie pod oczami, niedoskonałości i zaczerwienienia są niczym pieśń przeszłości, a jak to wygląda u mnie?


Moja opinia

Opakowanie

Korektor otrzymujemy w przezroczystym, wygodnym 5ml opakowaniu z aplikatorem w formie gąbeczki. Gąbeczka zwykle nabiera zbyt dużo produktu na raz więc nadmiar wycieram o krawędzie opakowania. Samo opakowanie jest dość proste i estetyczne, wolałabym jedynie żeby było nieco mniejsze. Na bieżąco możemy obserwować ubytek. Choć mnie się jeszcze nigdy nie zdarzyło zużyć korektor do końca. Na zużycie mamy 6 miesięcy od momentu otwarcia co w moim przypadku zdecydowanie się nie uda;) Camouflage Cream mam dwa lata i daleko mu do dna (powinnam go już wyrzucić, ale nie zauważyłam żeby coś się z nim działo). 

Konsystencja i zapach

Płynny korektor pachnie czymś bliżej nieokreślonym, ale zapach ten znika od razu po aplikacji na twarz. Konsystencja jest o wiele bardziej przyjemna niż w przypadku jego starszego brata. Bardziej kremowa, mokra, lżejsza i nie trzeba grzebać palcem w opakowaniu;) 

Działanie

Gdy tylko zobaczyłam opakowanie tego korektora na żywo lekko się przeraziłam, ponieważ już na pierwszy rzut oka wygląda na bardzo jasny. Pomyślałam więc, że zostałam obdarowana najjaśniejszym odcieniem, którego sama nawet nie brałabym pod uwagę, ponieważ do bladziochów nie należę. Zaskoczyło mnie więc gdy na nakrętce ujrzałam 020 czyli odcień ciemniejszy. Jeśli ten jest jasny to prawdopodobnie 010 będzie idealny dla osób o bardzo jasnej cerze. Niestety dla mnie 020 jest zdecydowanie za jasny. Na ręce kolor wydaje się całkiem przyzwoity, z żółtymi tonami czyli teoretycznie w sam raz dla mnie. Jednak po wklepaniu odcień staje się bardzo jasny i w widoczny sposób odznacza się od mojej cery. Kiedy nałożę go pod oczy moje cienie pod oczami zastępują po prostu jasno-sine plamy;) Zdaje sobie sprawę, że odcień korektora pod oczy powinien być nieco jaśniejszy żeby rozświetlić spojrzenie, ale nie aż tak żeby porażał jasnością. Muszę go więc przypudrować i wtedy jest ok. Nie jestem szczególnie zaskoczona tym faktem, ponieważ większość korektorów jest dla mnie za jasnych. Mogłam się więc tego spodziewać, ale ubolewam, że producent wprowadził jedynie dwa odcienie. Podobnie rzecz ma się w kwestii niedoskonałości lub zaczerwienień. Kolor się odcina nawet po dobrym roztarciu/wklepaniu. Myślę, że jest to całkiem nieźle widoczne na zdjęciu, na którym mam nałożony ten korektor na gołą twarz. Pomijając problem koloru po przypudrowaniu jest przyzwoicie. Krycie jest dobre, ale przez nie do końca odpowiedni kolor nie mogę cieszyć się pełnią jego możliwości;) Z korektora korzysta się przyjemnie i bardzo sprawnie można go nałożyć. Jest on rzeczywiście wodoodporny. Po malowaniu ręki do zdjęcia nie mogłam jej domyć, musiałam użyć płynu micelarnego. Na skórze również utrzymuje się bez zarzutów aż do momentu demakijażu. Nie zauważyłam też żeby przyczyniał się do wzrostu powstawania niedoskonałości. Sądzę, że osoby o bardzo jasnych i jasnych karnacjach mogą być z tego produktu naprawdę zadowolone. W przypadku karnacji średniej takiej jak np. moja trzeba się już trochę pobawić by kolor się nie odcinał. Koszt produktu waha się w granicach 14-15zł.


Słyszeliście już o Catrice Liquid Camouflage?

Zobacz też: Catrice HD Liquid Coverage. 
Czytaj dalej »