W 2018 roku moja pielęgnacja twarzy w dużej mierze
opierała się na kosmetykach koreańskich.
Nie było miesiąca żeby na mojej półce nie znajdował się choć jeden koreański
produkt, a najczęściej było ich kilka! Przeglądając wszystkie nowości, które co
miesiąc pokazywałam na blogu, doszłam do wniosku, że moja pielęgnacja twarzy w
tym roku obfitowała głównie w kosmetyki koreańskie, polskie i francuskie;) Tak
liczna grupa pielęgnacji rodem z Korei zaowocowała pomysłem na nową kategorię
wśród ulubieńców roku:) Jestem co
prawda troszkę zdruzgotana, że wyszło mi tego aż 15 sztuk (a naprawdę starałam się ograniczyć). Ale cóż mogę
poradzić, że miałam aż takiego cela przy wyborze i po prostu nosa do dobrych
produktów? Chyba powinnam się cieszyć, że nie musiałam narzekać w co drugim
wpisie;) Moja skóra z pewnością dobrze na tym wyszła. Kosmetycznych rozczarowań
było u mnie w tym roku naprawdę niewiele;) Zapewne dlatego, że zawsze
wybierałam z głową;) Mnie nie interesuje jakieś tam testowanie w stylu a nuż będzie dobre. Kiedy sama dobieram produkt liczę na "trafiony zatopiony"!
Neogen Bio-Peel Gauze Green Tea
W kwestii peelingowania
twarzy wyjątkowo wygodnymi, łagodnymi i zarazem skutecznymi produktami okazały
się być dla mnie płatki peelingujące Neogen. W ciągu tego roku poznałam dwie
wersje z serii Bio-Peel Gauze (trzecia czeka w zapasach) oraz płatki z serii
Real Cica. Wszystkie przypadły mi do gustu i również w przyszłym roku nie
zamierzam zrezygnować z tej formy złuszczania martwego naskórka:) Z serii
podstawowej najbardziej przypadła mi do gustu wersja z zieloną herbatą. Natomiast
jeśli miałabym polecić coś w bardziej tradycyjnej formie to z pewnością byłby
to rewelacyjny peeling Mizon, o którym mam
nadzieję, że uda mi się jeszcze napisać:)
Neogen Real Fresh Foam Cleanser Blueberry
Było peelingowanie, a
teraz oczyszczanie, które w tym roku najczęściej opierało się u mnie na płynie
micelarnym i piance do oczyszczania twarzy. Większość produktów, które zużyłam
były tradycyjnymi piankami, czyli takimi, które ładnie się pieniły od razu po
wyciśnięciu. Nr 1 wśród koreańskich myjaczy okazały się być dla mnie pianki
Neogen. Na zdjęciu wersja Blueberry, ale miałam także Cereal. Obie są według
mnie świetne i mam zamiar wypróbować jeszcze wersję Green Tea.
Neogen Real Flower Cleansing Water
Skuteczna i zarazem
łagodna woda oczyszczająca to z pewnością również ta od Neogen!
Neogen White Truffle Serum In Oil Drop
I znowu Neogen! Ale cóż
poradzić – Neogen to jest gość:) Sera goszczą w mojej pielęgnacji regularnie, a
o tym mieliście okazję przeczytać pod koniec listopada.
Cosrx Ultimate Nourishing Rice Overnight Spa Mask
Maski całonocne to nieco
śliski temat. Jedni je lubią, inni unikają:) Ja postanowiłam ich nie skreślać i
tym samym udało mi się trafić na perełki. Maska ryżowa Cosrx z pewnością do
nich należy:) Co więcej, z powodzeniem można zastosować ją również jako krem na
dzień. Trzeba tylko uważać z ilością – lepiej dołożyć kilka cieńszych warstw
niż jedną grubą.
Cosrx Galactomyces 95 Tone Balancing Essence
Nie jestem co prawda w
stanie stwierdzić jak ta esencja działa na przebarwienia, ponieważ takowych
praktycznie nie posiadam. Uważam jednak, że to bardzo uniwersalny produkt,
który ładnie uzupełni pielęgnację niemal każdej cery. W dodatku lekki i
stosunkowo niedrogi.
Laneige Lip Sleeping Mask
Tutaj małe oszustwo, gdyż
maskę poznałam jeszcze wiosną 2017 roku, ale gdyby ktoś się zastanawiał nad
naprawdę dobrym produktem do ust – warto. Miałam już kilka opakowań, wszystkie
wersje poza waniliową i nie sposób o niej nie wspomnieć.
Innisfree Green Tea Seed Essence-in-Lotion
Jeszcze w zeszłym roku
wyczułam potencjał w marce Innisfree i w tym roku wypróbowałam całkiem sporo
ich produktów. Jedną z najbardziej uniwersalnych i rozbudowanych serii jest ta
z zieloną herbatą. Każdy produkt przypadł mi do gustu, ale najbardziej ten:)
Laneige Time Freeze Essence
Dużym zaskoczeniem okazała
się być dla mnie esencja Laneige Time Freeze EX, która była dla mnie nie tylko
esencją, a także z powodzeniem zastępowała krem. Wielofunkcyjny i zaskakująco
dobry kosmetyk:)
Tonymoly Tako Pore Bubble Pore Pack
Pielęgnacja marki Tonymoly
jest bardzo nierówna, ale nawet wśród ich asortymentu można trafić na perełki.
Ta maseczka z pewnością do nich należy.
Huxley Cream Anti-Gravity
Huxley dość często
komentowane jest słowami – pierwszy raz słyszę o tej marce, ale może warto
nadstawić ucho? Anti-Gravity to treściwy, ale naprawdę intensywnie pielęgnujący
krem o przepięknym zapachu.
Huxley Healing Mask Keep Calm
Jest też i maska:) Nie tak
treściwa, a wręcz przeciwnie – przyjemna galareta;) Może nie zaspokoić potrzeb
cery silnie zaczerwienionej i podrażnionej, ale na mojej wypadła naprawdę
dobrze i bez trudu zużyłam tą dużą, 120g tubkę;) Dla posiadaczy cery normalnej,
mieszanej i tłustej warta rozważenia.
SecretKey Marine Racoony Hydro-Gel Eye & Multi Patch
Płatki pod oczy stanowią
fajne uzupełnienie pielęgnacji okolic oczu. Te z SecretKey posiadają słodkie opakowanie
i przyjemny zapach, a swoim działaniem nie ustępują jakoś szczególnie tym z
Petitfee. Jedyna ich wada jest taka, że potrafią zjeżdżać ze skóry, a to
potrafi być irytujące.
Innisfree Tangerine Vita C Skin
Koreańskie tonery
sprawdzają się u mnie naprawdę dobrze. Jednym z fajniejszych był ten z witaminą
C.
Innisfree Tangerine Vita Gel Cream
Był już treściwy krem
Huxley, czas więc na coś zdecydowanie lżejszego z witaminkami! Co tu dużo mówić
– cała seria Tangerine jest warta uwagi. Na blogu pisałam o 3 produktach.
I
tak prezentuje się moje Top 15 kosmetyków koreańskich z 2018 roku, a dokładniej
od stycznia do listopada (grudnia nie brałam już pod uwagę;)).
Znacie
coś z tych produktów? A może wskażecie jakieś swoje koreańskie pielęgnacyjne
hity?
Bardzo fajne propozycje. Sama zastanawiam się nad ponownym wprowadzeniem azjatyków do pielęgnacji :-)
OdpowiedzUsuńMoże któryś z produktów Cię do tego zainspiruje;)
UsuńTrochę z nich znam, ale chyba najbardziej lubię krem z serii Innisfree Tangerine i maskę do ust Laneige :) U mnie w tym roku też sama Azja w pielęgnacji, czasem chyba tylko micele miewam inne...
OdpowiedzUsuńJa jeszcze coś tam miałam, ale coś najwięcej tych azjatyckich:D Także zobaczymy czy uda mi się jeszcze zrobić 3 część:D
UsuńZnam maskę z CoSRX i też ją bardzo lubię. Większość z pozostałych rzeczy znajduje się na mojej chciejliście (mamy podobny gust do kosmetyków). Niestety co prawda sky is the limit, ale moje łazienkowe półki mają ograniczoną pojemność :P
OdpowiedzUsuńHehe no powiem Ci, że ja w łazience mam do dyspozycji tylko dwie półki na pielęgnację, z czego jedną naprawdę małą:D Ale zawsze mieszczę się bo nie używam wiele na raz tylko grzecznie :D
UsuńI pomyśleć, że jeszcze żadnego z nich nie znam. Trzeba to w kolejnym roku nadrobić :)
OdpowiedzUsuńMoże coś dla siebie dobierzesz :)
UsuńU mnie niestety nie sprawdziła się ta pianka z Neogen, za mocno wysusza mi skórę. Płatki peelingujące jeszcze przetestuje, ale zdecydowanie w innej wersji. Muszę w końcu zamówić tą maskę do ust, nie mogę się zdecydować tylko jaki zapach wybrać :D.
OdpowiedzUsuńAno pamiętam. U mnie Neogen bardzo dobrze wypada, chyba kompatybilny z moją skórą;D Wszystkie te maski mają bardzo delikatne zapachy, więc wersja nie będzie miała dużego znaczenia. Nie wiem tylko jak ta waniliowa bo nie miałam;)
UsuńW tych koreańskich kosmetykach zawsze urzekają mnie opakowania :D
OdpowiedzUsuńNo niektóre fajne są;D
UsuńNie znam żadnego osobiście, ale niektóre kojarzę z wpisów u Ciebie, które czytałam (A niestety mam duże zaległości i to nie tylko u Ciebie :().
OdpowiedzUsuńJa przez jakiś czas ciekawiłam się koreańską pielęgnacją, ale jednak znacznie bardziej przypadła mi do gustu naturalna pielęgnacja, najlepiej polskimi kosmetykami:)
Ano tak się złożyło, że wszystkie zużyte i opisane:D
UsuńPolskie na pewno wychodzą bardziej ekonomicznie i niektóre marki mają fajne kosmetyki.
O, świetny wpis. Ja też miałam sporo pielęgnacji koreańskiej w tym roku, ale tylko kilka rzeczy mi się naprawdę spodobało. Zaciekawiłaś mnie pomarańczową serią Innisfree. Ich sypki puder matujący jest niesamowity! Seria Green Tea też mi się spodobała, chociaż miałam tylko solidne próbki.
OdpowiedzUsuńObie serie są fajne i generalnie Innisfree jest bardzo uniwersalne. Często spotykam się z opiniami, że można brać w ciemno i coś w tym jest bo jeszcze na niczym się nie przejechałam;)
UsuńEj, dobra! Wystarczy hasło Innisfree i już mnie kupiłaś :D Ale Tangerine jest naprawdę boskie i gdyby nie fakt, ze właśnie nastawiam się na całą serię soi, pewnie bym do pomarańczka wróciła. A i płatki pod oczy mnie zaciekawiły. Jak skończę (z dużą ulgą) Farm stay, to wezmę się za te, są już na mojej liście. I chyba też strzelę takie podsumowanie, ale coś czuję, że będzie tego znacznie mniej, bo ja podle surowa jestem :D Jak poza piatkę wyjdę, to będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńJa z kolei jeszcze tych z soi nie miałam, ale pewnie kwestia czasu:D No pomarańczka fajna jest:) Płatki bardzo fajne tylko mogłyby się lepiej trzymać skóry bo inne zawsze dobrze mi się trzymały.
UsuńJa też surowa, ale z dobrą intuicją hehe. Choć ta ilość mnie rozwaliła z lekka:D
U mnie żaden kosmetyk Laneige nie działa, w sensie te z serii na noc. Żodyn. Ale z Neogen mnie kusi esencja lub toner, teraz zapomniałam dokładnej nazwy choć mam przed oczami opakowanie ;)
OdpowiedzUsuńO widzisz, to lipa:/ ja z całonocnych Laneige miałam jeszcze tą niebieską maskę do twarzy, ale nie było aż takiej rewelacji
UsuńJa miałam i sleeping pack na całą twarz i pod oczy, ani jedno ani drugie szału nie robi, a nawet bym powiedziała, że mam po nich bardziej suchą cerę rano niż jakbym tylko tonik nałożyła i tak poszła spać ;/
UsuńO Neogen od jakiegoś czasu głośno i naprawdę żałuję, że nie udało mi się nic poznać. Czasami urzekają mnie opakowania koreańskich kosmetyków :D
OdpowiedzUsuńA to ja w sumie rzadko słyszę o Neogenie na innych polskich blogach, ale sama bardzo lubię:)
UsuńNie miałam jeszcze żadnego z tych kosmetyków, więc mam co nadrabiać :D
OdpowiedzUsuńHaha no spora lista:D
UsuńZainteresowałaś mnie firmą NEOGEN bo o niej nie słyszałam. Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze przekonam do Innisfree
OdpowiedzUsuńNeogen warto wypróbować:) Może akurat Innisfree Ci nie leży.
UsuńWszystkie kuszą tak bardzo, że nie wiem na co zdecydowałabym się najpierw :D żadnej marki niestety nie znam, a tyle co poczytałam u Ciebie w postach :)
OdpowiedzUsuńAno ogólnie nie są to produkty jakoś mocno znane u nas:)
UsuńNie znam tych kosmetyków, chociaż zawsze to co koreańskie wydaje mi się z góry dobre :)
OdpowiedzUsuńRóżnie to z tym bywa;)
UsuńTrochę ich jest, a ja nie znam żadnego:) Zainteresowałas mnie marką neogen:)
OdpowiedzUsuńNeogen super:)
UsuńTrochę tych kosmetyków znam z twoich wpisów, choć nie zawsze zostawiam komentarz 😊 Mnie bardzo przypadła do gustu polska naturalna pielęgnacja m.in ale z koreańskich spraw bardzo lubię maski w płachcie 😊
OdpowiedzUsuńPolskie marki też często mają naprawdę wiele do zaoferowania:)
UsuńBardzo mnie zaciekawiłaś tą koreańską pielęgnacją <3 przyznam szczerze, że nie znam żadnego z tych produktów :)
OdpowiedzUsuńCieszę się:)
UsuńTakie platki peelingujace jeszcze nie probowalam. Ale jestem ich bardzo ciekawa!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie lubisz koreańskie kosmetyki i fajnie, że znalazłaś aż tyle ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńNie ma w mojej pielęgnacji za wiele koreańskich kosmetyków, jedynie maski ogólnie dostępne. Będę miała na uwadze produkty, które polecasz. Neogenu też widziałam dużo masek i zastanawiałam się nad nimi, ale teraz sięgnę po nie z pewnością. :)
OdpowiedzUsuń